Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Postulat wykorzystywania szans poznawczych

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33773
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:00, 29 Paź 2021    Temat postu: Postulat wykorzystywania szans poznawczych

Trochę zainspirowany dyskusją z luckiem w wątku http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/pozytki-z-formulowania-tez-nieweryfikowalnych,19899-50.html, a trochę też uświadomieniem sobie, że jest tu niezwykle ważny aspekt epistemologiczny do poruszenia, chciałbym pociągnąć temat jak w tytule wątku.

Dla wprowadzenia w sprawę wymyśliłem następującą historyjkę.

Do lekarza przychodzi pacjent z bardzo ciężkimi objawami. Lekarz pacjenta bada i mówi: to jest ciężka grypa. Proszę zapakować się do łóżka i brać paracetamol. Pacjent stosuje się do zaleceń i po 3 dniach umiera. Zrozpaczona rodzina uświadamia sobie, że lekarz ewidentnie źle zdiagnozował tego później zmarłego pacjenta. Wytacza mu sprawę w sądzie. Padają tam różne argumenty - np. okazuje się, że w okolicy wiele osób umiera na ciężkie zapalenie płuc, które jednak daje objawy na początku dość podobne do grypy. Okazuje się też, że można by chorego wyleczyć antybiotykiem, który jest w takich przypadkach bardzo skuteczny. Lekarz jednak nie zainteresował się tym, że podobne przypadki w okolicy występują i jak można je leczyć.
A co na te oskarżenia lekarz?
- Tłumaczy się: nie wiedziałem! Ja od lat ludzi leczę na grypę i mam dobre w tym leczeniu rezultaty. Nie interesuje mnie życie społeczności, nie interesują mnie te medyczne nowinki. Więc nie słyszałem o tej nowej chorobie i jej quasiepidemicznym charakterze. Po prostu nie wiedziałem. To nie jest moja wina.
No właśnie! Czy w powyższej sytuacji lekarz może mówić o braku winy?...

W pewnym sensie, jeśli prawdą jest, że ten lekarz rzeczywiście nie wiedział o tamtej chorobie, to oczywistym jest, że nie leczył w kierunku jej wystąpienia. Ale jednak, czy nie oczekujemy w podobnej sytuacji, że lekarz będzie wymagał od siebie jakiejś większej aktywności poznawczej, że będzie się starał nie tylko leczyć według reguł, które mu na studiach podawano 30 lat wcześniej?...
- Chyba jednak tego oczekujemy. Jeśli ktoś ignoruje nowe informacje, jeśli tylko wciąż trwa w tym, co dostał kiedyś, nie dostosowuje swojej wiedzy do zmieniających się warunków, a potem przez to umiera człowiek, to nie możemy mówić o braku winy.

Z drugiej strony oczywiście zdaję sobie sprawę, iż nie wiadomo czego się uczyć, czego dowiadywać. Nie sposób jest wymagać od kogoś wiedzy, której nie ma, a co do której np. nie było jakiejś umowy, że ma ją mieć. Zdobywanie wiedzy jest w większości dobrowolne. Chociaż...
... przecież nieznajomość prawa nikogo z zasady nie tłumaczy.

Ja tutaj chciałbym głównie się skupić na refleksji natury etycznej. Nie chcę mówić o jakichś obowiązkach formalnych posiadania wiedzy, bo to jest jakoś określone przepisami prawa. Bardziej myślę o odpowiedzialności przed własnym sumieniem. Myślę, że niejeden rodzic, który np. skrzywdził własne dziecko, albo ktoś kto źle postąpił względem innej kochanej osoby, w ten sposób, że coś tam zlekceważył, choć miał właściwie na widoku ważne dla podjęcia dobrej decyzji informacje, nie daruje sobie tego łatwo.

Krzywdzimy bliskie nam osoby często samym zaniechaniem poszukiwania lepszych sposobów kontaktowania się z nimi, lepszego ich rozumienia. Niby można być kimś, kto się okopie na tej wiedzy, którą lubi, na przekonaniach, do których się przyzwyczaił, a dalej nie chce ich zmieniać. Ale z tego później wynikną jakieś konkretne decyzje, będzie skutek tych zaniechań.
Dlatego ja osobiście uważam, że postulat pewnej minimalnej otwartości poznawczej jest po prostu wymogiem etycznym, że kto się separuje od ważnych informacji, czy też interpretacji postępuje źle (w religijnym języku - grzeszy). Nie rozwijanie swojego rozumienia, wiedzy, umiejętności ostatecznie zapewne będzie skutkowało tym, że jakiegoś dobra nie osiągniemy, gdzieś zareagujemy gorzej, niż gdybyśmy ową wiedzę posiadali. I to jednak do pewnego stopnia (bo w całości) będzie też nasza wina.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33773
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:10, 30 Paź 2021    Temat postu: Re: Postulat wykorzystywania szans poznawczych

Należałoby postulat wykorzystywania szans poznawczych chyba w tym wszystkim jakoś wyłonić - sformułować.
Postulat wykorzystywania szans poznawczych:
Odpowiedzialność człowieka za jego czyny posiada w sobie niezbywalny aspekt poszukiwania wciąż lepszych postaci rozumienia, odbioru rzeczywistości, zdolności korygowania błędów - krótko DOSKONALENIA SWOICH MOCY POZNAWCZYCH i wykorzystywania ich później w swoich wyborach.

W skrócie można go sformułować: grzech ZANIECHANIA doskonalenia się jest matką każdego innego grzechu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin