Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:50, 07 Mar 2019 Temat postu: Postulat optymizmu poznawczego |
|
|
Długo się toczą dyskusje na sfinii. Używane są rozliczne argumenty, wskazywane przesłanki. Powstaje pytanie: który argument jest zasadny, a który nie, która przesłanka jest poprawna?
Aby jakoś przekonać kogokolwiek wątpiącego, że nasz argument (albo przesłanka) jest zasadny, podajemy na to oczywiście jakiś dodatkowy, inny argument, bądź przesłankę. Wobec niej oczywiście możemy zastosować procedurę wątpienia. I tak dalej...
Ponieważ ilość przekonań, jaką ludzie wytworzyli jest skończona, to owa rekurencja odwołań, albo w końcu trafi na już używany argument/przesłankę, albo się zatnie na stwierdzeniu, które już niczym nie da się potwierdzić. Będzie to więc twierdzenie NIEUZASADNIONE.
I z tego wyjścia nie ma. W końcu - jeśli w ogóle uznajemy zasadę, że zdania należy uzasadniać - procedura nam się wywali.
Jaki płynąłby stąd wniosek?
- Ano chyba taki, że (przynajmniej tak podana) procedura uzasadnień jest niekompletna, albo...
... albo w ogóle uzasadnianie (przynajmniej w tej postaci) jest wadliwym konceptem i nic nie można uznać za uzasadnione w całości.
Skoro nic nie jest uzasadnione, pojawia się pytanie: to o czym my w ogóle tutaj gadamy? Czyżbyśmy mielili zdania na próżno, bo i tak nic nie wiadomo, niczego nie da się ustalić?...
Teraz można sprawę potraktować na dwa sposoby:
1. uznać, że rzeczywiście w ogóle niczego nie możemy ustalić.
2. uznać, że jednak jest sens szukania sensownej w rozumie wizji rzeczy.
Podjęcie decyzji należałoby uzasadnić....
Ale już wiemy, że uzasadnić ściśle się tej decyzji nie da (rozumowanie wyżej). W związku z tym można się do jednej z ww. opcji skłonić na zasadzie innej, niż uzasadnienie jej - będzie to formą wiary, postulatu.
Ja tu opowiem się po stronie opcji 2. Zaś frazę tego opowiedzenia się chciałbym nazwać właśnie postulatem optymizmu poznawczego.
Postulat optymizmu poznawczego uznaję za słuszny choćby z tego powodu, że...
napisałem tego posta. Gdybym wątpił w to, że da się coś względnie sensownego powiedzieć, to bym zamilkł, a już na pewno nie pisał. Jeśli podejmuję aktywność w tym względzie, to znaczy, że widzę w tym sens, czyli też, że "opłaca się skórka za wyprawkę", co by oznaczało, że jakąś postać korzyści poznawczej jestem w stanie z mojego myślenia wynieść.
Warto by chyba tutaj jakoś postulat optymizmu poznawczego sformułować. Oto moja propozycja:
Niezależnie od tego, czy w rozumowaniu będziemy w stanie osiągnąć satysfakcjonujący nas poziome poprawności, słuszności naszych stwierdzeń, zakładamy, iż przeprowadzenie owego rozumowania jest dla nas (dla naszego umysłu) korzystniejsze, niż brak rozumowania.
Ów postulat poznawczy (jego przyjęcie przez strony) traktuję jako warunek wstępny do właściwie dowolnej dyskusji, czy aktywności intelektualnej. Kto tego postulatu nie wyznaje, a działalność intelektualną prowadzi, ten działa niecelowo, czyli chaotycznie. Z takim kimś nie należy w ogóle podejmować dyskusji, bo jest ona równoważna z dowolną inną czynnością o chaotycznym charakterze - np. luźnym bezcelowym błądzeniem, paplaniem słów bez znaczenia, paćkaniem plamek farbą wszędzie wokoło itp. itd.
Jeśli zaś uznajemy, że nasze myślenie (dalej dyskutowanie) ma PRZYNAJMNIEJ JAKĄŚ SZANSĘ na sensowność, to musimy oczywiście coś zrobić z problemem wskazanej na początku posta procedury uzasadniania.
Cóż takiego można zrobić?
- Wbrew pozorom sprawa nie tylko nie jest beznadziejna, ale wręcz widać tutaj KILKA ROZWIĄZAŃ. Oto moje propozycje:
1. uznać (arbitralnie) pewne bazowe postacie stwierdzeń za uzasadnione wiarą w sposób poprawny - jakieś tam założenia metodologiczne i światopoglądowe.
2. uznać uzasadnienie subiektywne (z indywidualnych przekonań) za wystarczające (co się komu zdaje, to jest słuszne)
3. uznać POCHODNĄ OD PUNKTU postać uzasadnień - w WERSJI INTERSUBIEKTYWNEJ, społecznej. Społeczna zgoda sankcjonuje nam w tej opcji bazowe stwierdzenia do dalszych uzasadnień.
4. uznać ASYMPTOTYCZNĄ POSTAĆ POTWIERDZENIA, czyli za uzasadnione byśmy mogli uznać jakieś modele, które rozwiną się dopiero na końcu hipotetycznego rozwoju umysłu(ów) - gdzieś dla idealnie udoskonalonej ludzkości/świadomości. Aktualne uzasadnienia uznawalibyśmy za względne i niepełne, ale jednak jakoś zbliżające się do uzasadnienia absolutnego.
5. pogodzić się z LOKALNOŚCIĄ UZASADNIEŃ, czyli z tym, że nie będzie uzasadnienia absolutnego, lecz będą UZASADNIENIA WYSTARCZAJĄCE W DANYM ZAKRESIE. Co jest lokalnie wystarczające? - To trzeba już oceniać subiektywnie (czyli punkt 2, tez tu należy dorzucić).
6. Może istnieją jeszcze jakieś inne (np. niewerbalne, niekonceptualne) postacie uzasadnień. To temat na bardziej zaawansowaną dyskusję. W każdym razie nie zamykam tej listy...
|
|