|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Radosław
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:01, 06 Sie 2007 Temat postu: Platoński dialog Teajet. |
|
|
Właśnie po raz kolejny przeczytałem platoński dialog Teajet. Jego właściwa treść wygląda następująco Sokrates spotyka sie w gimnazjonie z Teodorosem, który porzuciwszy filozofię zajmuje się geometrią i wychowywaniem młodzieży. Zachwala on Sokratesowi nadzwyczajne zdolności Teajeta. Sam zaś deklaruje, że nie bardzo ma ochotę na intelektualne dywagacje, tym bardziej, że prawdopodobnie musiałby się pokłócić ze swym przyjacielem Sokratesem o poglady Protagorasa. (Tak przynajmniej wygląda to wedle komentarza Witwickiego do którego jakoś ostatnio się przemogłem). Sokrates nawiazuje przyjacielską rozmowę z Teajetem, wyjawia mu, że jest po matce akuszerką która pomaga przy plodzeniu myśli. Rozmawiają też o geometrii, a dokładniej o tym jak się mają do siebie długości róznych boków różnych kwadratów, wielkości liczb, cos co dziś nazwalibyśmy potęgami i pierwiastkami. Niektóre z nich są wymierne w odniesieniu do pierwowzoru a inne nie. Potem Sokrates pyta sie czym wiedza jest jako taka. Tutaj rozmówca Sokratesa popełnia ten sam błąd co dyskutujący z gościem z Elei bohater "Sofisty". Otóz zdaje mu się, że. wiedza są to umiejetności związane z wykonastwem różnych rzeczy. Tym czasem Sokrates pyta o coś co wyróżnia wiedzę jako taką a zarazem jest wspólne wszelkiej wiedzy. Teajet staje na stanowisku sofisty Protagorasa, że wiedza jest doznaniem, że jest tak jak każdemu się zdaje. Koncept ten zostaje poddany gruntownej krytyce. Sokrates wytyka Protagorasowi to, ze zamiast człowieka jako miary rzeczy istniejacych, że są i nieistniejacych, że nie są, mógł uczynić ta miarą świnię, pawiana albo inne głupie zwierzę. Koncpecja ta neguje sens istnienia mędrców, nauczania a tym bardziej opłat za naukę. (Czy Greccy znali wtedy pawiany, bo obawiam się, że w tym miejscu dialogu jest to inwencja tłumacza) Stwierdza, że w takim wypadku nie można by mówić, że wiedzą jest przypomnienie sobie przeszłych doznań/ Inny ważki argument to ten, że takie stanowisko pociagać zdają się za sobą tezę, iż nic nie może się zmienic inaczej niż przez zmiane w obrębie siebie i nie można ustalic jakichś uniwersalnych reguł w ludzkim odbieraniu doznań. Oczywiście zostaje ono zbite bo przeciez Sokrates choć się nie zmienia raz jest większy a raz mniejszy niż na przykład rosnący jeszcze Teajet. Ciekawe, że Witwicki nie dostrzega możliwości takiej interpretacji tego fragmentu i rozpisuje się o dowcipie i przysłowiowym "luzactwie" Platona podczas pisania dialogów. Jego stanowisko interpretacyjne momentami przypomina mi szkołę Tybingejską co nadaje w mym odczuciu komizmu jego niektórym "racjonalistycznym" zapędom przy komentowaniu. Jestem ciekaw jak Pan ocenia czy jest to argument wymierzony w Protagorasa czy nie. Inna sprawa, że obok pogladów Protagorasa są omawiane heraklitejskie poglądy na oglad rzeczywisości. (jedność jako taka wydaje sie raz wielka raz mała, inaczej nie da się jej pomysleć jak nieustanną zmianę, bo będzie pustym pojęciem) Zostaje on przyrównany do poety Homera w negatywnym tego słowa znaczeniu. Przeciw protagorasowi podniesiony zostaje tez argument, iż ktoś niewidomy na jedno oko wiedziałby coś i nie wiedziałby tego samego jednocześnie. Podobnie sa potraktowane sądy tych, którzy szukają jakichs biernnych i czynnych zasad w świecie i odnoszą to do poznania jako chyba zbyt pochopne i niejasne (mitologizujace). Zostaje sprytnie wprowadzony podział na rodzaje ruchu jako zmiany, na jakościową i przestrzenną (bezruch jako trwanie do jakosciowych). Prowadzi to do antynomii bo jak można przyjmować zachodzenie tych dwóch rodzajow zmian jednoczesnie?. Zostaje również przeprowadzona równiez obrona Protagorasa w wykonaniu Sokratesa. ma to by być wedle badaczy streszczenie jego poglądów.Protagoras sie bbroni, że on wyłączył "Bogów" z obrebu dyskusji o rzeczywistości, ze jest nie uzasadnionyym arguementem dla plebsu postualt aby miarą były zwierzęta. Stwierdza, iż może komuś sie zdawać, iz coś istnieje i nie istnieje zarazem. Nastepnie, że medrzec to ktos kto umie w innym odmienić jego mniemania. A z innymi stanami doznawania wiąze sie przypominanie sobie a innymi stanami bieżące doznawanie. Sokrates jednak sie nie poddaje i wysuwa kolejny jeszcze cięższy argument, w kwestii prywatnych doznań niech może i nistnieje pluralizm ale w kwestii przewidywań przyszłości to jednak jedne sądy okazują sie jawnie mylne a inne nie. Jest tez przerywnik w tekscie porównujacy duszę filozofa i duszę kogos wychowanego na argumentacjach sądowych. Pierwsza choć nieporadna praktycznie w kwestiach wzniosłych i wielkich i przerasta karłowate i pokrzywione dusze drugiego rodzaju. Zossteje ustalone, że wiedzą jest sąd i to sąd prawdziwy. Zostaje przyjęte bez wzgłebienia sie winne alternatywy, że błędy w sądzeniu wynikają z mylenia rzeczy znanych. Dusza zostaje przyrównana do woskowej tabliczki w której nie zawsze wszystko dokładnie się odbija i gdy sie niedokładnie odbije dochodzi do pomyłki, w innym wypadku mozna doskonale przyporzadkować doznanie które sie pojawiło temu które było. Potem dochodzi jeszcze kwestia tego, iż żeby ten sąd był prawdziwy musi być doń dodane ścisłe ujęcie. Wymieniane zostały trzy możliwe sposoby rozumienia scisłego ujęcia 1. jako wymienienie wszystkich części, 2. Jasno wyłożenie w słowach. 3. Wyróznienie tego co odróznia daną rzecz od innych.Odnośnie pierwszego stosują się wcześniejsze uwagi o relacjach między literami a zgłoskami próby ustalenia czy faktycznie trzeba znać najpierw części żeby znać potem całość i czy my faktycznie rozumiemy poszczególne zgłoski (własc. litery chyba?) )czy dopiero ich komponenty skoro są niepodzielne (przeczy temu doświadczenie). Koncowo Sokrates zauważa, że i tak to niewiele daje bo sie zapętlamy gdy coś mówimy prawdziwego to musimy mieć już ścisłe ujęcie i zapętlamy sie chcą je teraz dodać do czegoś co jest już ścisłym ujęciem. Zdaniem Witwickiego Platon wkłada w usta Sokratesa błahostkę bo ścisły sa nie musi być koniecznie wypowiedziany i dokonczony, może być niewypowiedziany. Trochę wcześniej Teajet zgadza się z Sokratesem, ze dusza pewne rzeczy wspólne wszystkiemu takie jak istnienie czy różnica, podział, podobienstwo, poznaje sama w sobie. i tu chyba też leży przyczyna tego, że Teajet pozostaje w formie dialogiem otwartym, niedokończonym jakby. Bo jest tu pewna antynomia, jeden rodzaj wiedzy polega na wyróżnianiu wyjątkowości drugi na znajdowaniu tego co absolutnie wspólne i Platon sądził, że musi tu jeszcze pomyśleć. .
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:08, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
A o czym właściwie chciałbyś porozmawiać? Bo chyba nie o tym wszystkim na raz...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|