|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:37, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
A pamiętasz sen wcześniejszy czy jakąś akcję oprócz tego uczucia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:48, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
A, to mówicie pewnie o stanie, który przeżywałem przez kilka lat (ok 2-3), a wszystko towarzyszyło fizycznej chorobie. Dopóki jest ktoś kto może być "nikim" nie istnieje realna ucieczka przed tym stanem. Tzn można się przed nią asekurować zajmując się czymś, tak jak robi większość ludzi. Uciekają od tej pustki w mentalne modele, którymi się karmią. Dopiero uświadomienie sobie, że nie jest się tą postacią, która cierpi daje ulgę. Cierpienie ot tak nie znika, ale pojawia się świadomość, że cierpi mentalny model, a pustka od której ludzie chcą uciec jest stanem naturalnym i jest cierpieniem kiedy myślimy o niej jako o czymś złym.
Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pon 21:48, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:50, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
"że nie jest się tą postacią, która cierpi daje ulgę" - czyli ucieczka w buddyzm?
A ty kim jesteś? tylko punktem - obserwatorem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:06, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | A pamiętasz sen wcześniejszy czy jakąś akcję oprócz tego uczucia? |
Pamiętam wcześniejszą akcję z owego snu.
Zaczęło się tak, jak bym stanął na brzegu lasu. To wyglądało jak brzozowy las - wiele białych drzew na ciemnym tle. Z zaciekawieniem zacząłem się przyglądać tym drzewom. Widok nie był jakiś brzydki - ot taki sobie zacieniony las w oddali.
Ale nagle zacząłem odczuwać jakieś wołanie. Tak jakby te drzewa nie były drzewami, ale istotami podobnymi do mnie. To wołanie było najpierw ciche, niezrozumiałe. Ale potem robiło się coraz głośniejsze. W pewnym momencie zrozumiałem jego znaczenie - one pytały: czy ty jesteś TYM?...
Nie zrozumiałem. Jak to to "TYM"? - zastanawiałem się przez chwilę.
Ale one jeszcze raz spytały: czy ty jesteś TYM? a potem najwyraźniej zorientowały się, że jednak nie jestem tą osobą, której szukały i nagle poczułem że zaczęły strasznie rozpaczać, zawodzić, płakać, staczać się w jakąś samotność pełną cierpienia duchowego. Skoro nie znalazły tego, kogo szukały, to już tylko cierpiały.
Wtedy odniosłem to ich pytanie do siebie - spytałem się sam siebie: to kim ja jestem?
- Odpowiedź przyszła jakaś taka od wewnątrz - sama, automatycznie: jestem nikim!
Za pierwszym razem ta odpowiedź nie wywołała we mnie jeszcze cierpienia. Ale nagle poczułem, że to poczucie bycia nikim wywołuje we mnie narastającą rozpacz. Ciągle tylko powtarzałem: jestem nikim! Jestem Nikim!!! I coraz bardziej cierpiałem przy tym.
Dalej jak było opisałem wcześniej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:08, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
To ciekawe. Te drzewa, to może inni potępieni. A TEN, to może Jezus, na którego te drzewa czekały?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:12, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Nie ucieczka w buddyzm, tylko usunięcie mentalnego raka.
Ja nie istnieję. Funkcja obserwatora to też tylko forma iluzji.
Jestem nikim... Czy coś w tym złego?
Wszystko co istnieje jest tylko zmiennym doświadczeniem.
Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pon 22:12, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:30, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | To ciekawe. Te drzewa, to może inni potępieni. A TEN, to może Jezus, na którego te drzewa czekały? |
Możliwe. Sam się zastanawiałem. Nawet to jakoś pasuje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:31, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Kojarzy mi się, jak to święci mówili że my jesteśmy niczym a tylko Bóg jest Czymś,
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:34, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiak napisał: | Nie ucieczka w buddyzm, tylko usunięcie mentalnego raka.
Ja nie istnieję. Funkcja obserwatora to też tylko forma iluzji.
Jestem nikim... Czy coś w tym złego?
Wszystko co istnieje jest tylko zmiennym doświadczeniem. |
Czyli nihilizm? Podobno buddyści twierdzą że jest straszne piekło dla nihilistów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:35, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiak napisał: | Ja nie istnieję. Funkcja obserwatora to też tylko forma iluzji.
Jestem nikim... Czy coś w tym złego? |
Nie twierdzę, że coś jest złego w byciu nikim. W moim doświadczeniu z tego snu w ogóle nie było poruszonej kwestii dobra i zła. Tylko to poczucie bycia nikim i cierpienie.
Chciałbym, aby się okazało, że takie cierpienie jest tylko iluzją, że da się je jakoś odrzucić - przejrzeć na oczy. Ale zupełnie nie wiem, czy to się da. Po prostu relacjonuję co czułem, ale nie potrafię tego prosto połączyć z koncepcjami teistycznymi. W szczególności chodzi o to, że nie było tam mowy o grzechu, karze itp. Po prostu cierpienie wielkiej samotności i poczucia bycia nikim w sensie bycia kompletnie bezwartościowym bytem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:45, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Poczucie bycia bytem samo w sobie implikuje poczucie bycia nikim. A chyba im bardziej ktoś czuje się kimś, tym większy jest cień bycia nikim, który wydaje się takiej osobie przerażający. Wartość i bezwartościowość to też tylko mentalne kategorie.
Nihilizm to tylko naturalne stwierdzenie dotyczące wartości w sensie absolutnym. Nie da się takowych ustalić, więc każdy rozsądny człowiek jest w jakimś sensie nihilistą. Jednak istnieją wartości subiektywne, więc nihilizm, a nihilizm może oznaczać różne rzeczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:48, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem człowiek gdy przejrzy na oczy , okazuje się że tak naprawdę jest niczym. Jakąś święta mówiła że Bóg jest tancerzem, a człowiek tańcem. Można myśleć że w piekle jest nikim i jest sam. Może nawet być że w Niebie (nie wiadomo jak jest w Niebie, ale to moje domysły) też jest nikim, ale to zupełnie nie przeszkadza bo zamiast Ja, jest wielkie TY - Bóg który jest Wszystkim.
Życie na ziemi ma coś z solipsyzmu - oto my w centrum, wszystko kręci się wokół nas, na bliższych i dalszych orbitach, gdzieś jak kiedyś w geocentryzmie krąży Bóg, tak naprawdę jesteśmy samotni,
Stan jaki jest w Niebie to rewolucja kopernikańska - w Centrum Bóg, a my w ogóle nie ważni, czy wazni o tyle z tego powodu że kochani.
Stan jaki jest w Niebie, częściowo można doświadczyć gdy się zakochamy Dowód: na przykład gdy widzimy w gazecie horoskop (i akurat troche wierzymy w gazetowe horoskopy) to patrzymy na swój znak a inne nas średnio interesują. Gdy jesteśmy zakochani, to patrzymy głównie na horoskop naszej miłości.
I w Niebie, gdy dowiemy się że jesteśmy niczym, widząc że wszystkie nasze dobre czyny są splamione, niczym nie możemy się sobie podobać, to dla nas ważniejsze jest to że bóg jest wszystkim. I zamiast samotności mamy anty-samotność.
To taki obraz Nieba, choć można się z nim nie zgadzać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:01, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Potworny obraz.
I nie wiem po co tu Bóg.
Zatrzymajmy się może przy tym, że każdy jest nikim. Następnie na tym, że każdy jest czystą świadomością.
Co do miłości to dla mnie akurat zakochanie jest najgorszym stanem, wtedy ta pustka u mnie nasila się do tego stopnia, że zjazd po amfetaminie jest spacerkiem. Nie pytajcie skąd to wiem ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:05, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Moim zdaniem człowiek gdy przejrzy na oczy , okazuje się że tak naprawdę jest niczym. |
Ale do dziś nie rozumiem, dlaczego to mi wtedy sprawiało takie cierpienie.
Nie umiem za bardzo połączyć mojego tamtego snu ze znanymi mi teizmem. Bo nie było mowy o grzechu. Byli jacyś jakby potępieńcy, ale oni przecież pragnęli Go (zakładam, że owym TYM, był właśnie Bóg). Więc gdyby wystarczyło pragnąć Boga, jak to nieraz głoszą w religii, to by to było załatwione.
Choć trochę jednak połączyć z teizmem to się da. Tylko nie umiem dopiąć całości.
Po pierwsze jest kwestia bytności na ziemi, tego cierpienia. Wygląda na to, że TEN TEST JEST JAKOŚ NIEZBĘDNY. Być może on właśnie pozwoli nam dowieść, że przynajmniej w minimalnym stopniu jesteśmy KIMŚ. Ale co wtedy z tymi ludźmi, co zmarli w dzieciństwie? - oni przecież nie zdążyli się sprawdzić...
Prosiak napisał: | Poczucie bycia bytem samo w sobie implikuje poczucie bycia nikim. A chyba im bardziej ktoś czuje się kimś, tym większy jest cień bycia nikim, który wydaje się takiej osobie przerażający. Wartość i bezwartościowość to też tylko mentalne kategorie. |
Z jednej strony - masz rację, tzn. da sie wartość i bezwartościowość uznać po prostu za (tylko) mentalne kategorie. Ale może ich znaczenie jest jakieś głębsze?...
Religia chrześcijańska mówi o znaczeniu cierpienia. Ono ma mieć kluczową rolę w kształtowaniu osobowości. Coś w tym jest - bo testujemy się wobec czegoś, wobec zagrożeń, ograniczeń, problemów. Tam gdzie wszystko byłoby znane, proste i bezbolesne, nie mówilibyśmy w ogóle o wartości człowieka, jako człowieka - każdy po prostu robiłby to, co jest korzystne. Wartość człowieka może pojawić się dopiero jako pewna kategoria dodana w sytuacji niejasności, możliwego błędu, wyboru.
No ale samo cierpienie to jakby za mało. Hitler, gdy widział koniec swojej wizji podboju świata na pewno też cierpiał. Ale nie sądzę, aby to wystarczyło do uznania wartości jego człowieczeństwa.
Nie mam tu gotowego modelu, rozwiązania. Ciągle się zastanawiam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:08, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ale skąd w ogóle pomysł, że życie jest testem? Dla mnie to jest okropne samo w sobie, myślenie o tym powoduje, że robi się niedobrze.
Chyba bez sensu byłoby poddawanie każdego cierpieniu żeby sprawdzić jak sobie poradzi. A poradzi sobie zgodnie z tym jaki ma potencjał i wrodzone zdolności radzenia sobie z problemami. No i każdy ma inne problemy, ja np nie mam po co sobie z nimi radzić, bo i tak nie będzie nigdy dobrze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:13, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Nie umiem za bardzo połączyć mojego tamtego snu ze znanymi mi teizmem. Bo nie było mowy o grzechu. Byli jacyś jakby potępieńcy, ale oni przecież pragnęli Go (zakładam, że owym TYM, był właśnie Bóg). Więc gdyby wystarczyło pragnąć Boga, jak to nieraz głoszą w religii, to by to było załatwione.
|
Przychodzi mi jeszcze na myśl, że może to nie potępieńcy ale czyściec? Święci mówili że największe cierpienie sprawia im nieobecność Boga. Dotychczas myślałem że to cierpienie wynika raczej z tęsknoty za tak wspaniałym Bogiem. Ale tu cierpienie wynikało by z tego że są Niczym??
Jeśli te sekundy były dla Ciebie nie do zniesienia to co myśleć o latach tak spędzonych? Też mi się trochę nie zgadza, bo dotychczas myślałem że pojmują nieskończoną doskonałość Boga i cierpienie wynika z tego że brakuje tej doskonałości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:22, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiak napisał: | Ale skąd w ogóle pomysł, że życie jest testem? Dla mnie to jest okropne samo w sobie, myślenie o tym powoduje, że robi się niedobrze. |
Religia to właśnie sugeruje. Może ci ludzie, którzy ją tworzyli coś tam poznali, skądś swoje wiadomości mieli.
To, czy to komuś odpowiada, czy nie, to już inna kwestia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:24, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Jeszcze dodam, że w moim przypadku to było tak, że zorientowałem się, że wszystko co lubię jest złe, każde moje pragnienie jest złe, cały ja jestem zły. I z tego punktu nie dało się wrócić do poprzedniego stanu świadomości. Towarzyszyło temu poczucie tego co jest dobre i wstręt do tego, jakby to "dobre" życie było najgorszym przymusem, którego nie wytrzymam. Jedyną ucieczką byłoby nieistnienie, ale czułem taką pewność, że jeśli się zabiję, to może być reinkarnacja, albo inna forma życia po śmierci. Nie chciałbym umierać, ale chciałbym uciec od tego świata. W momencie wszystko stało się algorytmem, muzyka zaczęła brzmieć jak ciągi zer i jedynek, czy działania matematyczne, to co mówią i robią ludzie stało się opisem działania gatunku homo sapiens, miłość stała się rynkiem seksualnym i doborem naturalnym. I najgorsze było to, że z nikim nie dało się o tym porozmawiać, bo ludzie wolą żyć w iluzji.
Jedyne pragnienie jakim była miłość i życie w tej miłości z kobietą zamieniło się w najgorszą klątwę, od której nie można uciec. W umyśle zaczęła się walka starego świata, który chciałbym obronić z nowym światem, od którego chciałbym uciec. Stary świat to pragnienia, a nowy to wymagania i nie ma szans aby to pogodzić.
Może osoby nie mające tak drastycznego doświadczenia nie rozumieją tego co jest najgorsze w personalizmie. Może nie zrozumieją nigdy?
Michał Dyszyński napisał: | Prosiak napisał: | Ale skąd w ogóle pomysł, że życie jest testem? Dla mnie to jest okropne samo w sobie, myślenie o tym powoduje, że robi się niedobrze. |
Religia to właśnie sugeruje. Może ci ludzie, którzy ją tworzyli coś tam poznali, skądś swoje wiadomości mieli.
To, czy to komuś odpowiada, czy nie, to już inna kwestia. |
Dlatego właśnie uważam się za osobę przeciwną religii, a czyjeś słowo nie jest wiarygodne w kwestii, która wprowadzałaby tyle negatywów gdybym ją przyjął i nie dawałaby żadnego realnego rozwiązania.
Dużo więcej odwagi wymaga odrzucenie Boga, czyli tego umysłowego poprawiacza nastroju i nośnika nadziei. Trzeba zmierzyć się z problemami w warunkach bez możliwości ucieczki od nich.
Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pon 23:26, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:30, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
A od czego rozpoczęło się to doświadczenie? Choroba, kryzys?
Ja nie miałem tak silnego, ale kiedyś postanowiłem przeczytać książkę "Samolubny Gen", choć śmieszyła mnie ideologia,(redukcjonistyczna, redukująca wszystko do instynktów) która się za tym kryła. Jednak ta ideologia potrafiła owładnąć, tak że przychodziły myśli że kobiety to samice, chcące najbardziej mężczyzn w odpowiednim okresie.
Dopiero jak poznałem ludzi żyjących wiarą, którzy przekraczali biologię, to przeszło.
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Pon 23:31, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:34, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
..dwa razy się wysłało
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Pon 23:34, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:34, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiak napisał: | Dużo więcej odwagi wymaga odrzucenie Boga, czyli tego umysłowego poprawiacza nastroju i nośnika nadziei. Trzeba zmierzyć się z problemami w warunkach bez możliwości ucieczki od nich. |
Tak jak Kuroń, który chętnie wierzył by w Boga, ale odrzucał "poprawiacza nastroju"
Ja uważam że nie jestem przez pomyłkę i że życie ma sens.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:38, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ja jestem pewien, że moje życie nie ma sensu i że jestem tu przez pomyłkę. Od czego się to zaczęło mógłbym długo pisać, bo w zasadzie wszystko stanowi całość, która stała się dla mnie bardziej spójna dopiero niedawno. A z tymi genami to tak jest, choć oczywiście nie wszystko ma na celu rozwój, a altruizm też jest zapisany w genach.
Jestem pewien, że dobry i wszechmogący Bóg nie dałby mi takiej sytuacji, a tym bardziej tak myślę kiedy znajduję wiele sytuacji, które wydają się dużo gorsze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:42, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
A mi Bóg dał pewną sytuację, bardzo trudną, ale potem wytłumaczył że cały czas byłem w Jego rękach, i ta sytuacja pozwoliła mi zrozumieć kawałek cierpienia Boga, i być przez chwilę podobnym do Jezusa cierpiącego. Ja czekam tylko na przyszłe życie, może źle, że nie doceniam tego życia, tylko chcę go przeczekać raczej,
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Błażej
Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:52, 14 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Ja uważam że nie jestem przez pomyłkę i że życie ma sens. |
Prosiak napisał: | Ja jestem pewien, że moje życie nie ma sensu i że jestem tu przez pomyłkę. |
Panowie, oby dwa twierdzenia nie są oparte na wiedzy: nie da się ich udowodnić nie przyjmując czegoś na wiarę. Dla jednego życie ma sens, dla drugiego życie sensu nie ma. Żaden nie ma dowodów wykluczających przekonanie drugiego. Co oczywiście nie znaczy, że nie można mieć pewnych przesłanek i argumentów za swoim przekonaniem.
Prosiak napisał: | Jestem pewien, że dobry i wszechmogący Bóg nie dałby mi takiej sytuacji, a tym bardziej tak myślę kiedy znajduję wiele sytuacji, które wydają się dużo gorsze. |
Polecam ci książkę C.S.Lewisa, Smutek. Myślę, że powinna cię zainteresować. A przynajmniej rozważania autora, być może pomogłyby ci spojrzeć głębiej na twoją prywatną sytuację w kontekście cierpienia i dobrego Boga. Naprawdę warto sięgnąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:02, 15 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
A mnie pocieszyła jedna piosenka, ale nie będę opisywał tu tylko ewentualnie na priv bo to prywatne sprawy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|