Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piękno a obiektywizm
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:08, 15 Mar 2016    Temat postu:

Moja sytuacja nie jest trudna. Ona jest nierozwiązywalna, co dało mi 100% pewność jednego - że coś takiego jak persona, osoba, to iluzja. Że sens nie istnieje, że dobro jest tylko mrzonką.

Błażej napisał:
Panowie, oby dwa twierdzenia nie są oparte na wiedzy: nie da się ich udowodnić nie przyjmując czegoś na wiarę. Dla jednego życie ma sens, dla drugiego życie sensu nie ma. Żaden nie ma dowodów wykluczających przekonanie drugiego. Co oczywiście nie znaczy, że nie można mieć pewnych przesłanek i argumentów za swoim przekonaniem.


Ale kiedy mówię o swojej sytuacji to mogę być pewien.

Błażej napisał:
Polecam ci książkę C.S.Lewisa, Smutek. Myślę, że powinna cię zainteresować. A przynajmniej rozważania autora, być może pomogłyby ci spojrzeć głębiej na twoją prywatną sytuację w kontekście cierpienia i dobrego Boga. Naprawdę warto sięgnąć.


Podejrzewam, że w tym momencie nie mam na to siły i czegoś co można nazwać chęcią zagłębienia się w temat, który jest cierpieniem.

A usprawiedliwień dla Boga i tak nie szukam, bo nie wierzę w sensowność tego konceptu. Raczej wszystko świadczy o tym, że ten świat jest przypadkiem i zamierzam podejść hedonistycznie do tego co mi pozostało. Lekarstwem jest zmniejszenie ważności własnego życia i losów postaci, którą jesteśmy zmuszeni być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:17, 15 Mar 2016    Temat postu:

Życie ma to do siebie że każdy ma jakieś sytuacje ale porozdzielane są bardzo nierówno.
Jeden chiński dygnitarz został aresztowany podczas Rewolucji Kulturalnej. Kiedy prowadzono go do więzienia, wstąpiono do toalety. Były tam butelki z kwasem solnym do czyszczenia WC. Wziął taką buteleczkę i nalał sobie kwasu do gardła. Zmarł w męczarniach.
Pomyślmy - to nie jakiś cyjanek, to kwas który przepala gardło, kto z nas zdecydował by się na to? Ale on wolał to niż to co mogło by go spotkać z rąk wrogów. W jakim stanie był gdy go prowadzono do więzienia?? Jakim wybawieniem była dla niego ta buteleczka (pomijam już karę pośmiertną za samobójstwo), że nagle powziął taką decyzję, wiedział że będzie potworny ból, ale wiedział że jego wrogowie dadzą mu jeszcze gorszy ból.
Ja mogę tylko dziękować że ja nie jestem w takiej sytuacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:21, 15 Mar 2016    Temat postu:

A co powiesz o sytuacjach kiedy człowiek traci sens i jest zmuszony cierpieć do końca życia (co może trwać sporo)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:31, 15 Mar 2016    Temat postu:

Je przez sytuację straciłem wiarę, potem straciłem sens życia (sensem życia było wówczas spotkanie kobiety - miłości) potem zachorowałem na schiz i teraz na lekach żyję na pół gwizdka. Ale to co jest teraz to jeszcze nie cierpienie tylko nuda i przeczekiwanie życia.
Na szczęście nie mam takich rzeczy jak utrata zdrowia typu złamanie kręgosłupa i wózek na całe życie albo utrata wzroku. Czasem również może być utrata zdrowia przez bliską osobę.
Z czasów tej trudnej sytuacji udało się również uniknąć najgorszego - dożywotniego poczucia potwornej winy,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:58, 15 Mar 2016    Temat postu:

Człowieku, nie bierz żadnych leków na schizofrenię.

Jeśli chodzi o sens życia, to mam to samo - zero szans na miłość, a z tego wynika brak możliwości ustalenia innego celu. Miałem bardzo dużo czasu na przemyślenie wielu spraw i doszedłem do tego, że zupełnie nic nie ma sensu. I w tej sytuacji w zasadzie byłoby spoko, gdyby nie idea Boga i religii. Wyzwolenie z przeczucia, że życie ma sens i wartość dało mi wolność. Nie jest to co prawda wolność DO, ale w sytuacji, w której byłem wolność OD jest znalezieniem wody na pustyni.

Zresztą już od dzieciństwa miałem ważne przemyślenia, które stawiały pod znakiem zapytania sensowność uczuć większości ludzi i moich własnych myśli. Same lekcje biologii i historii powinny dać dużo do myślenia. No, ale niektórzy nadal łudzą się, że ten świat jest w jakimś sensie dobry i ma dobrego stwórcę, który nas kocha. Dla mnie to strasznie naiwne podejście w konfrontacji z tym co tu się dzieje.

Nie chcę być wścibski, ale czy mógłbyś powiedzieć skąd było to poczucie winy, skoro byłeś ofiarą sytuacji?


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Wto 1:06, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:09, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Człowieku, nie bierz żadnych leków na schizofrenię.

Tylko że dwa razy miałem atak - na początku 12 lat temu i po środku chyba z 6 lat temu. To nie było tak że tylko trochę dziwnie się czułem, to było szaleństwo, nie panowałem nad swoimi myślami, na początku myślałem że jestem opętany.
Potem brałem rożne leki, tyłem i miałem trochę schizy ale pod kontrolą, choć czasem nachodziły lęki - wtedy gdy przyszła myśl że Bóg planuje dla mnie śmierć męczeńską i to najgorszą z możliwych śmierci (oczywiście dla mojego dobra aby stać się wielkim świętym :) ale ta myśl przerażała)
W końcu zacząłem przyjmować kvientax, lekki lek, po którym dobrze się czułem ale wybuchła schiza.
Potem drugi pobyt w szpitalu i dostałem Solian - bardzo nieprzyjemny, ale w ogóle żadnych urojeń (czyli bardzo mocny) i teraz biorę dwa leki, Trochę ostatnio mniej Solianu a więcej Abilify.

Mogę na priv napisać coś o sytuacji przed chorobą, kiedyś trauma, teraz ją przeżyłem i chętnie się dzielę tą historią. Na priv moge napisać o poczuciu winy, kóre mnie ominęło.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Wto 1:10, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:12, 15 Mar 2016    Temat postu:

Co do schizo to ja mam na ten temat swoją teorię... MOIM ZDANIEM 90% albo więcej przypadków diagnozy schizofrenii to błąd. Większość takich diagnoz to omyłkowe uznanie wspólnych objawów innych zaburzeń za schizofrenię, a w przypadku tej choroby są inne procedury, no i leki niszczące nie tylko psychikę. Szczególnie ingerują w Twoją kreatywność.

Nikt nie panuje nad swoimi myślami, choć ludzie mają takie wrażenie.

Wiele zaburzeń, paranoi, schizów wynika z kilku operacji myślowych, które ludzie sami na sobie robią. Zamiast to zmienić i się tego oduczyć (byłoby za proste, nikt by nie zarobił) faszeruje się ludzi lekami, albo wysyła na wieloletnie terapie, które nic nie dają.


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Wto 1:13, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:49, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Moja sytuacja nie jest trudna. Ona jest nierozwiązywalna, co dało mi 100% pewność jednego - że coś takiego jak persona, osoba, to iluzja. Że sens nie istnieje, że dobro jest tylko mrzonką.

Na to z punktu widzenia religii chrześcijańskiej.

Ew. Mateusza 17: Biblia Tysiąclecia napisał:

(25) Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: Któż więc może się zbawić? (26) Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:34, 15 Mar 2016    Temat postu:

Nie przemawia to do mnie, żadna Bozia nie pomogła. Wręcz przeciwnie, gdyby istniał Bóg to on byłby za to odpowiedzialny, dlatego w to nie wierzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:11, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Nie przemawia to do mnie, żadna Bozia nie pomogła. Wręcz przeciwnie, gdyby istniał Bóg to on byłby za to odpowiedzialny, dlatego w to nie wierzę.


Tak naprawdę wszystko człowiek może zakwestionować. Wynika to z naturalnych niedoskonałości naszych zmysłów, które łatwo oszukać.

Cytat:
żadna Bozia nie pomogła.


Bóg to nie pogotowie policji, które przyjeżdża wtedy, gdy biją naszych ; )
Szymon Hołownia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:16, 15 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Tak naprawdę wszystko człowiek może zakwestionować. Wynika to z naturalnych niedoskonałości naszych zmysłów, które łatwo oszukać.


Dlatego nieuczciwe jest negowanie wszystkiego i wpychanie tam Boga i swoich urojeń.

Błażej napisał:
Bóg to nie pogotowie policji, które przyjeżdża wtedy, gdy biją naszych ; )
Szymon Hołownia.


Czyli Bóg daje komuś problem, tworzy go źle, a potem nie pomaga, a mimo to jest dobry i kocha :D

No ale pewnie wg tego Boga cierpienie jest dobrem, a szczęście i spełnienie złem, więc może to dobrze, że mam sytuację nie do rozwiązania?


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Wto 17:17, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:34, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Dlatego nieuczciwe jest negowanie wszystkiego i wpychanie tam Boga i swoich urojeń.


Ja nie piszę i nie namawiam nigdzie, aby wszystko negować/ kwestionować !! Ja piszę, że człowiek jak chce to wszystko zakwestionuje w wyniku przyjętych pewnych odgórnych założeń "filozoficznych", których nawet może nie być świadomy. Załóżmy czysto hipotetycznie, że Bóg istnieje i postanawia ci sie objawić. To i tak możesz to zakwestionować, bo możesz uznać, że coś nieświadomie zjadłeś i to wywołało efekt halucynacji. I to będzie, dla ciebie bardziej prawdopodobne niż to, że Bóg naprawdę ci się objawił. A to przez to, że już z góry podchodzisz do tego z pewnymi przekonaniami. ;-P

Poza tym skoro piszesz nieuczciwe jest negowanie wszystkiego to nie powinieneś negować też Boga. A na tym forum niejednokrotnie wypowiadałeś, się, ze uzyskałeś "100%" co do Jego nieistnienia. Czyli absolutną pewność ?

ps. ja też nie jestem za wpychaniem Boga w zakamarki ludzkiej niewiedzy i krzyczenie "O patrzcie to musi być działanie Boga!". Ale tak samo nie jestem za tym, aby wpychać tam aboga.

Prosiak napisał:
Czyli Bóg daje komuś problem, tworzy go źle, a potem nie pomaga, a mimo to jest dobry i kocha


1.Skąd u ciebie założenie, że Bóg "daje" ? Zawsze "daje" ? Twoje założenia oparte są na wiedzy ?
2.Problem to zawsze coś złego ? Dla mnie "problem" to wyzwanie, które może być potężnym doświadczeniem na drodze rozwoju. A to kwestia przez jaką soczewkę spojrzymy - to jak na to zareagujemy. Kwestia pracy nad sobą i rozwoju. Bo to nie stan tylko proces.
3. Skąd wiesz, że nie pomaga ? Innymi słowy skąd wiesz, ze to "zło" w ostatecznym rozrachunku nie obróci się w "dobro" ? Historia wciąż trwa...

Moim zdaniem to jest raczej tak: w naszym życiu (twoim, moim, Pana Michała i innych) ciągle coś się dzieje. Coś się wydarza. Jeśli wydarzyło się coś, co bardzo mnie "dotyka", to mam prawo (skoro już to zaistniało) to interpretować jak chce, co nie znaczy, że "bezrozumnie". Po prostu ty i ja i inni interpretujemy przy użyciu innych narzędzi. Żaden z nas nie ma tak silnego dowodu, aby wykluczyć interpretacje drugiego.


Ostatnio zmieniony przez Błażej dnia Wto 18:47, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:25, 15 Mar 2016    Temat postu:

Ale w ten sposób możesz założyć każdą dowolną hipotezę. Właśnie na tym polega schizofrenia, że ktoś nie odróżnia elementów doświadczenia. Np nie odróżnia prawdopodobieństwa hipotez, czyli jest jakby "płaski" mentalnie, myśli zero-jedynkowo. Jest hipoteza X i hipoteza Y i obie są równie prawdopodobne, bo kuleje ocena prawdopodobieństwa, selekcja modeli i przypisywanie ich elementom doświadczenia. Schizofrenik może sobie zbudować spójny światopogląd i bronić go w każdej sytuacji poprzez odnoszenie wszystkiego do swoich aksjomatów, niepodważalnych przekonań.

Nieuczciwe jest negowanie wszystkiego po to żeby wprowadzić swoją hipotezę ad ignorantiam! Samo negowanie wszystkiego jest ok, bo na pewnym poziomie, a konkretnie poziomie prawdy absolutnej, człowiek nic nie może stwierdzić. Do tego myku odwołuje się manipulacja lub błąd teistów. Otóż oni wychodzą z prawdy absolutnej i na ten podstawie szukają czy coś pasuje do prawdy subiektywnej i intersubiektywnej. Natomiast uzdrawiające jest myślenie odwrotne, czyli skupienie się na tu i teraz i wyjście z subiektywizmu w połączeniu ze sceptycyzmem dotyczącym tego co pochodzi z poziomu prawdy absolutnej. Na tym polegają praktyki buddyjskie i to one są udowodnione naukowo, dziś neurobiologia i badania nad skutecznością medytacji potwierdzają nawet zmianę w ekspresji genów i zmniejszenie stanu zapalnego pod wpływem medytacji. Natomiast chrześcijaństwo to tylko zbiór legend, które w żaden sposób nie poprawiają psychiki, a mogą wywołać np nerwicę eklezjogenną.

Czyli wychodzę z bycia tu i teraz, mam mózg, mózg interpretuje rzeczywistość, w której żyje, wytwarza świadomość, która wytwarza złudzenie bycia konkretną osobą i złudzenie spójności myśli. Mózg pracuje, a świadomość obserwuje działanie mózgu, płynące myśli. To czego doświadczam to efekt tego, że posiadam zestaw filtrów wytworzonych przez ewolucję. Interfejs "ja" też pełni swoją funkcję, ale na ostatecznym poziomie nie jestem nim, tylko czystą świadomością.

Podział na Boga i aboga to myślenie dychotomiczne. Nie ma niczego co uzasadniałoby taką dychotomię. To tylko samowywrotny pogląd na poziomie prawdy absolutnej. Na poziomie prawdy intersubiektywnej nie można tego zweryfikować. Pojęcie Boga wcale nie jest logiczne i przenoszenie go na grunt intersubiektywny wcale nie jest uprawnione, dopóki to teista nie wykaże, że jest inaczej. Teiści jednak rzadko mówią o swojej idei, ale dyskutują wychodząc z jej założeń, czyli jest to taka ideo-proteza. Bo próbują odnieść jej założenia z poziomu prawdy absolutnej (założenia metafizyczne wprowadzone arbitralnie) do zjawisk ze świata intersubiektywnego i subiektywnego. W ten sposób WSZYSTKO da się przeramować pod te aksjomaty i WSZYSTKO co powie rozmówca można podważyć odwołując się do niewiedzy na temat prawdy absolutnej. Taką furtkę otwiera powiedzenie "ja wierzę, że jest tak i tak". W tym momencie swoją wiarę wstawiam w aksjomaty i matematycznie działanie mózgu wychodzi tak, a nie inaczej - pod początkową tezę, czyli jest to błędne koło, tautologia i wirus umysłu. W dodatku wirus potężnie forsujący każdy mechanizm obronny. Dlatego działa na ludzi nieświadomych tego jak działa wstawianie jakichś apriorycznych twierdzeń w miejsce aksjomatów, które są naszymi przekonaniami wychodzącymi z doświadczenia. Będąc ateistą po prostu nie godzę się na takie postawienie sprawy, co nie znaczy, że twierdzę coś na poziomie absolutnym. Właśnie odwrotnie - nie można nic stwierdzić na tym poziomie i tyle.

Natomiast na codzień myślę o świecie subiektywnym i intersubiektywnym, a niepewność co do prawdy absolutnej jest furtką, że czegoś nie wiem, że myśli dzięki temu nie zostają w martwym punkcie, tylko stwierdzam niepełność danego mentalnego modelu, jakąś jego niezgodność z prawdą. Tutaj teiści stosują też taki zabieg, że zmieniają nieco lub rozszerzają definicje słów po to żeby pasowało im do układanki. Np kiedy wychodzi, że wolna wola jest sprzeczna z narzuconym dobrem i złem, to wymyślają sobie taką definicję wolnej woli i taką definicję dobra i zła żeby obronić te słowne tezy. Tylko, że to przecież sofistyka.

Błażej napisał:
1.Skąd u ciebie założenie, że Bóg "daje" ? Zawsze "daje" ? Twoje założenia oparte są na wiedzy ?


Jeżeli Bóg stworzył świat, to wszystko co na nim jest pochodzi od Boga. Jest więc za wszystko odpowiedzialny, czyli też za to jaki ja jestem. Bo ja sam nie mogłem sobie wybrać tego jaki jestem. Zastałem to i mogę to modyfikować, ale tylko w zgodzie z tym co da się zmienić i tym co akurat mam w głowie na temat tej zmiany. Czyli można powiedzieć, że zmiana tak czy siak mnie zastaje, spotyka. Nie zmieniam się, doświadczam zmiany. Codziennie zastaję swoje uczucia, swoje myśli i swoje wybory, ale nie jestem żadnym z nich. Nie jestem też spójną osobą, która decyduje. Raczej jestem tym kto obserwuje, ale też nie, bo nie ma tu osoby obserwującej, jest tylko złudzenie, fatamorgana i kalejdoskop sprzeczności i różnych kolorów. Być może świat jest na tyle zmienny, że gdybyśmy go chcieli uchwycić i opisać mając do tego narzędzia (np wszechkomputer kwantowy), to i tak by się nie dało, a sam opis implikowałby możliwości innych opisów, a opisany świat zdążyłby się już zmienić.

Błażej napisał:
2.Problem to zawsze coś złego ? Dla mnie "problem" to wyzwanie, które może być potężnym doświadczeniem na drodze rozwoju. A to kwestia przez jaką soczewkę spojrzymy - to jak na to zareagujemy. Kwestia pracy nad sobą i rozwoju. Bo to nie stan tylko proces.


Są problemy dające nowe umiejętności, ale są też problemy przekreślające sens walki z nimi. Są problemy przekreślające sens robienia czegokolwiek. Jeżeli człowiekowi odebrane zostaną marzenia, to nie istnieją już dla niego żadne problemy. Nie ma bowiem już niczego do zdobycia, więc nie ma przeciwności, z którą się walczy, bo już nie ma po co. Są takie sprawy, że człowiek umiera, wie że umarł, ale nadal ma świadomość, że żyje i czuje przymus życia w tym pustym świecie. To jest chyba najgorsze uczucie jakie można sobie wyobrazić, pewnie nie wiesz o czym piszę i dlatego nie rozumiesz.

Błażej napisał:
3. Skąd wiesz, że nie pomaga ? Innymi słowy skąd wiesz, ze to "zło" w ostatecznym rozrachunku nie obróci się w "dobro" ? Historia wciąż trwa...


Bo wiem, że natura tego problemu jest nierozwiązywalna. Nic się nie obróci już w żadne dobro, bo już nie ma co być tym dobrem. Nie ma już marzenia, które mogłoby się spełnić, więc wszystko co stanie się potem jest obojętne. Właśnie wtedy myślenie, że jakiś Bóg to stworzył i ma w tym jakiś swój cel i to ma być niby dobrem powodowałoby, że największym marzeniem byłoby nieistnienie. No, ale nie muszę używać modelu z Bogiem i świat wtedy nie jest aż taki zły. Jest do dupy, ale wiem jak sobie z tym wtedy radzić i dzięki temu chwilami nawet jest fajnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:28, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
... Pojęcie Boga wcale nie jest logiczne i przenoszenie go na grunt intersubiektywny wcale nie jest uprawnione, dopóki to teista nie wykaże, że jest inaczej. Teiści jednak rzadko mówią o swojej idei, ale dyskutują wychodząc z jej założeń, czyli jest to taka ideo-proteza. Bo próbują odnieść jej założenia z poziomu prawdy absolutnej (założenia metafizyczne wprowadzone arbitralnie) do zjawisk ze świata intersubiektywnego i subiektywnego. W ten sposób WSZYSTKO da się przeramować pod te aksjomaty i WSZYSTKO co powie rozmówca można podważyć odwołując się do niewiedzy na temat prawdy absolutnej. Taką furtkę otwiera powiedzenie "ja wierzę, że jest tak i tak". W tym momencie swoją wiarę wstawiam w aksjomaty i matematycznie działanie mózgu wychodzi tak, a nie inaczej - pod początkową tezę, czyli jest to błędne koło, tautologia i wirus umysłu.

Aby nie kręcić się z rozumowaniem w kółko, warto podejść do sprawy hierarchicznie. Najpierw ustalamy co jest ABSOLUTNIE NIEPODWAŻALNE. Potem wywodzimy rzeczy, które NAPRAWDĘ TRUDNO PODWAŻYĆ. Resztę staramy się jakoś przynajmniej powiązać z tym, co niepodważalnymi się uzasadnia.
Od czego zacząć?
- Wg mnie jedynymi niepodważalnymi są DOZNANIA JAKO TAKIE. Nie interpretacja skąd się wzięły, nie dywagacje o ich "prawdziwości", czy też "realności". Doznania są - takie jakie dostaliśmy do odczucia - mniejsza o to skąd, mniejsza o nazwy, mniejsza o wszystkie atrybuty, jakie im dopiszemy. Nie wiemy, czy doznania są w mózgu, czy w świadomości, czy w czymś co nazwiemy ABD.
Teraz by trzeba wyjść poza same doznania. Jak?
Ano (to już jest hipoteza - ale raczej mocna) można przyjąć, że odczucia dotyczące owych doznań, wskazujące na ich podobieństwo do innych doznań - jakoś zapamiętanych - mają oparcie w czymś trwałym, w czym co nie zniknie - nie są złudzeniami. Czyli jeśli doznaję głowy psa i wydaje mi się, że to ten sam pies, którego głaskałem tydzień temu, to coś w tym jest, nie jest to wyłącznie przelotny stan mojego umysłu. W to już właściwie trzeba UWIERZYĆ. Bo może coś nam podmienia stan świadomości...
Ale chyba mamy jeszcze w miarę mocne podstawy, aby to sądzić, bo
- jest to względnie spójne z innymi doznaniami i odczuciami na temat doznań
- nawet jeśli się mylimy, to trudno - nic na to nie da się poradzić, zaś zakładanie, że sie mylimy tak z góry nie prowadzi do żadnego konstruktywnego wniosku.
Jednym słowem przyjmujemy, że doznania maja jakąś podstawę (jakąś taką bardzo ogólną, podstawową formę "realności") bo COŚ TRZEBA PRZYJĄĆ. Choć pewności nie mamy...
I tak dalej - wiele rzeczy przyjmujemy w istocie nie dlatego że to wiemy (i samooszukiwaniem się jest obstawanie przy tym, że to wiemy), ale dlatego, że przyjęcie opcji przeciwnej jest niekonstruktywne. Właściwie tylko dlatego.

Teiści wcale nie odnoszą się do idei prawdy absolutnej (przynajmniej nie zawsze i nie wszyscy teiści). Ja na przykład jestem teistą, który mocno kontestuje ideę prawdy absolutnej. W istocie prawda subiektywna jest zupełnie wystarczająca do praktycznie każdego zastosowania, w którym ludzie chcą się posiłkować prawdą absolutną. A ma prawda subiektywna przynajmniej tę zaletę (w odróżnieniu od prawdy obiektywnej) że można o niej mówić ZASADNIE nie wprowadzając jakichś dodatkowych SILNYCH (i niepotrzebnych) założeń - np., że się wie co owa prawdą absolutną jest (pycha), albo że się umie nazwać ją w języku (znowu pycha - bo musimy założyć, że nasz ułomny ludzki język jest jakoś tam bezbłędny w docieraniu do absolutu).

Po raz kolejny czuję - Prosiaku - ze to co Ty uważasz za teizm, jest mocno odległe od tego co ja jako (rozsądny) teizm zrozumiałem. Właściwie to wg mnie Ty dyskutujesz z jakąś karykaturą teizmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:38, 15 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Po raz kolejny czuję - Prosiaku - ze to co Ty uważasz za teizm, jest mocno odległe od tego co ja jako (rozsądny) teizm zrozumiałem. Właściwie to wg mnie Ty dyskutujesz z jakąś karykaturą teizmu.


Słuszna uwaga. Odnoszę się głównie do teizmu katolickiego, który jest taką karykaturą. Natomiast nie wiem, może to przeoczyłem, ale nie doczytałem się w Twoich wpisach definicji rozsądnej religii.

Mam też wrażenie, że odnosisz się do karykatury ateizmu w swoich wypowiedziach.

Michał Dyszyński napisał:
Aby nie kręcić się z rozumowaniem w kółko, warto podejść do sprawy hierarchicznie. Najpierw ustalamy co jest ABSOLUTNIE NIEPODWAŻALNE. Potem wywodzimy rzeczy, które NAPRAWDĘ TRUDNO PODWAŻYĆ. Resztę staramy się jakoś przynajmniej powiązać z tym, co niepodważalnymi się uzasadnia.
Od czego zacząć?
- Wg mnie jedynymi niepodważalnymi są DOZNANIA JAKO TAKIE. Nie interpretacja skąd się wzięły, nie dywagacje o ich "prawdziwości", czy też "realności". Doznania są - takie jakie dostaliśmy do odczucia - mniejsza o to skąd, mniejsza o nazwy, mniejsza o wszystkie atrybuty, jakie im dopiszemy. Nie wiemy, czy doznania są w mózgu, czy w świadomości, czy w czymś co nazwiemy ABD.


Zgadzam się.

Michał Dyszyński napisał:
Teraz by trzeba wyjść poza same doznania. Jak?
Ano (to już jest hipoteza - ale raczej mocna) można przyjąć, że odczucia dotyczące owych doznań, wskazujące na ich podobieństwo do innych doznań - jakoś zapamiętanych - mają oparcie w czymś trwałym, w czym co nie zniknie - nie są złudzeniami. Czyli jeśli doznaję głowy psa i wydaje mi się, że to ten sam pies, którego głaskałem tydzień temu, to coś w tym jest, nie jest to wyłącznie przelotny stan mojego umysłu. W to już właściwie trzeba UWIERZYĆ. Bo może coś nam podmienia stan świadomości...
Ale chyba mamy jeszcze w miarę mocne podstawy, aby to sądzić, bo
- jest to względnie spójne z innymi doznaniami i odczuciami na temat doznań
- nawet jeśli się mylimy, to trudno - nic na to nie da się poradzić, zaś zakładanie, że sie mylimy tak z góry nie prowadzi do żadnego konstruktywnego wniosku.
Jednym słowem przyjmujemy, że doznania maja jakąś podstawę (jakąś taką bardzo ogólną, podstawową formę "realności") bo COŚ TRZEBA PRZYJĄĆ. Choć pewności nie mamy...
I tak dalej - wiele rzeczy przyjmujemy w istocie nie dlatego że to wiemy (i samooszukiwaniem się jest obstawanie przy tym, że to wiemy), ale dlatego, że przyjęcie opcji przeciwnej jest niekonstruktywne. Właściwie tylko dlatego.


Z tym się nie do końca zgodzę. Mamy treść doznań, która też jest ważna. Mamy logikę i rzeczywistość zewnętrzną w samym doznaniu, która jest wspólna dla nas wszystkich. Rządzi tu czas i przyczynowość. Mamy materię. Nie wiemy czym do końca one są, tzn znamy wycinki charakterystyczne dla subiektywnego poznawania świata intersubiektywnego. Mam wrażenie, że przeskakujesz ze świata subiektywnego do obiektywnego tworząc dwa przeciwne bieguny, a jest jeszcze świat intersubiektywny.

Nie odrzucamy pewnych hipotez z powodu braku ich sensu. To tylko jeden z czynników, ale odrzucamy je także dlatego, że pewne tezy nie są możliwe do weryfikacji, a pochodzą z myślenia indukcyjnego. Właśnie takiej wadliwej nadbudowy poglądów chcemy uniknąć. Już dziecko sobie gdyba, ale odrzuca te gdybania bo do niczego nie pasują. Potem dorosły może stworzyć teoretyczny konstrukt, który niby-pasuje. Takich konstruktów można wymyślać wiele. Tylko po co? Jakie realne problemy to rozwiązuje? Dla mnie wręcz je wprowadza, ale nie do końca wiem o jakiej rozsądnej religii mówisz.

Michał Dyszyński napisał:
Teiści wcale nie odnoszą się do idei prawdy absolutnej (przynajmniej nie zawsze i nie wszyscy teiści). Ja na przykład jestem teistą, który mocno kontestuje ideę prawdy absolutnej. W istocie prawda subiektywna jest zupełnie wystarczająca do praktycznie każdego zastosowania, w którym ludzie chcą się posiłkować prawdą absolutną. A ma prawda subiektywna przynajmniej tę zaletę (w odróżnieniu od prawdy obiektywnej) że można o niej mówić ZASADNIE nie wprowadzając jakichś dodatkowych SILNYCH (i niepotrzebnych) założeń - np., że się wie co owa prawdą absolutną jest (pycha), albo że się umie nazwać ją w języku (znowu pycha - bo musimy założyć, że nasz ułomny ludzki język jest jakoś tam bezbłędny w docieraniu do absolutu).


Dlatego chyba najlepiej rozmawiać o prawdzie intersubiektywnej. O obiektywnej nic nie wiemy, a subiektywna ma wartość tylko kiedy odnosi się do intersubiektywnej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:01, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Dlatego chyba najlepiej rozmawiać o prawdzie intersubiektywnej. O obiektywnej nic nie wiemy, a subiektywna ma wartość tylko kiedy odnosi się do intersubiektywnej.

Prawie bym się zgodził. Tzn. z jedna poprawką - wg mnie prawda subiektywna ma pewną swoja wartość zawsze. Ale do konkretnego celu faktycznie jej nie ma, choć do innego ma. Subiektywna prawda ma wartość indywidualną, właśnie subiektywną, wewnętrzną.
Prawda intersubiektywna - ma z kolei wartość KOMUNIKACYJNĄ - czyli pozwala nam dyskutować, wymieniać się myślami. Tym góruje nad prawdą czysto subiektywną. Ale nawet dla tego komunikacyjnego celu, prawda subiektywna (nie intersubiektywna) też ma pewne znaczenie - ona gdzieś tam pozostaje w tle, w środku stanowiąc punkt odniesienia. Choć nie może być z tego środka zabrana i zaprezentowana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:39, 15 Mar 2016    Temat postu:

No tak, zgadzam się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 23:24, 15 Mar 2016    Temat postu:

Cytat:
Choć nie może być z tego środka zabrana i zaprezentowana.



Cytat:
No tak, zgadzam się.



:think: który głupszy ?


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Wto 23:24, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:07, 16 Mar 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Choć nie może być z tego środka zabrana i zaprezentowana.



Cytat:
No tak, zgadzam się.



:think: który głupszy ?

No właśnie... Może spojrzenie w lustro będzie pomocne?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agent Tomek
Proszę oczyść posty w DR



Dołączył: 12 Mar 2015
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:18, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Piekło jest "przygotowane" dla tych, którzy zatracą swoje prawdziwe jestestwo.
Skąd wiesz, skoro nawet nie wiesz gdzie byłeś... i co to znaczy: „zatracić prawdziwe jestestwo”?
Jaja se robisz? :think:
______________________________________
„Jeśli nie chcesz być zapomnianym szybko po śmierci, albo zaraz pisz rzeczy warte przeczytania, albo czyń rzeczy warte opisania.” B. Franklin
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:39, 16 Mar 2016    Temat postu:

Cytat:
No właśnie... Może spojrzenie w lustro będzie pomocne?...


może ... powiedz mi Michale jak rozróżniasz prawdy subiektywne od tych intersubiektywnych ? kiedy prawda subiektywna staje się "intersubiektywna" .... czy jest jakaś liczba graniczna jej wyznawców, czy może jest jakiś autorytet - "nadawca" prawd intersubiektywnych .... może jakaś zbiorowość autorytetów ....

a może, przez prawdę "intersubiektywną" rozumiesz jedynie formę kodowania przekazu ... ale wówczas .... co? przecież rozkodowanie jest czysto subiektywnym procesem .... zatem, nie ma nikogo, kto by miał dostęp do prawd intersubiektywnych .... czyli zbiór prawd intersubiektywnych jest zbiorem pustym .... ba, nawet forma jest indywidualnym doznaniem ...

czyli Michale, lustereczko moje :) powiedz, jak odróżnić prawdę intersubiektywną od tej subiektywnej ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:13, 16 Mar 2016    Temat postu:

Agent Tomek napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Piekło jest "przygotowane" dla tych, którzy zatracą swoje prawdziwe jestestwo.
Skąd wiesz, skoro nawet nie wiesz gdzie byłeś... i co to znaczy: „zatracić prawdziwe jestestwo”?
Jaja se robisz? :think:
______________________________________
„Jeśli nie chcesz być zapomnianym szybko po śmierci, albo zaraz pisz rzeczy warte przeczytania, albo czyń rzeczy warte opisania.” B. Franklin

Jak pisałem wcześniej - to są moje OPINIE.
Co to jest opinia? - Mam tłumaczyć?...
Nie wszystko człowiek musi "wiedzieć", aby coś napisać, o czymś dyskutować. Tak to jest - szczególnie w filozofii, literaturze, sztuce.
Czy Ty zawsze piszesz wyłącznie o tym co WIESZ? Taki twardziel od "wiedzy" z ciebie, że teraz zaczniesz punktować każdego, kto nie spełni Twoich kryteriów "wiedzy"?
Powtórzę jeszcze raz - nie wiem! Może Ci się to nie podobać. Trudno. "Przyłapałeś mnie" na tym, że nie wiem, choć wg Ciebie akurat powinienem. Punkt dla Ciebie - zalicz go sobie, uznaj się za wygranego (czy co tam jeszcze Ci potrzeba do podbudowania ego), ale przestań się domagać wiedzy, tam gdzie jasno Ci ktoś mówi, że jej nie posiada.
Czy może Ty sobie jaja robisz, udając uparcie, że nie rozumiesz konwencji w jakiej do Ciebie piszę... A może w innym języku zrozumiesz? - mogę sklecić zdanko "nie wiem" jeszcze w paru innych językach. Dotrze do Ciebie, ale może będziesz się domagał dalej... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agent Tomek
Proszę oczyść posty w DR



Dołączył: 12 Mar 2015
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:41, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jak pisałem wcześniej - to są moje OPINIE.
Zatem opinia za opinię Michale …
Jestestwo jest immanentną właściwością jaźni i jako takie, samo w sobie, nie może podlegać degradacji – w rzeczy samej!
Zrozumiałeś, czy mam powtórzyć w oryginale?
__________________________
„A następnie musicie ściąć najpotężniejsze drzewo w tym lesie, za pomocą… śledzia!” M. Python
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:51, 16 Mar 2016    Temat postu:

lucek napisał:
może ... powiedz mi Michale jak rozróżniasz prawdy subiektywne od tych intersubiektywnych ? kiedy prawda subiektywna staje się "intersubiektywna" .... czy jest jakaś liczba graniczna jej wyznawców, czy może jest jakiś autorytet - "nadawca" prawd intersubiektywnych .... może jakaś zbiorowość autorytetów ....

a może, przez prawdę "intersubiektywną" rozumiesz jedynie formę kodowania przekazu ... ale wówczas .... co? przecież rozkodowanie jest czysto subiektywnym procesem .... zatem, nie ma nikogo, kto by miał dostęp do prawd intersubiektywnych .... czyli zbiór prawd intersubiektywnych jest zbiorem pustym .... ba, nawet forma jest indywidualnym doznaniem ...

czyli Michale, lustereczko moje :) powiedz, jak odróżnić prawdę intersubiektywną od tej subiektywnej ?

Sorry, ale koncepcja prawdy intersubiektywnej nie jest moja. Możesz zajrzeć do wielu źródeł. Jeśli sobie tak bez pardonu zarzucasz głupotę komuś, kto używa pojęcia przez filozofów jednak eksploatowanego, to chyba musi mieć sporo pychy, że tak od razu wrzuca tego rodzaju rozważania w kategorię głupota. A może tylko nie rozumiesz tych zagadnień? Może nie poszedłeś głębiej myślą w stronę wskazywaną przez to pojęcie?...
Zarzucenie komuś głupoty jest takim dość mocnym uderzeniem w kulturę dyskusji. Trzeba mieć przynajmniej mocne argumenty. Właściwie to osoby "na poziomie" w ogóle unikają tego rodzaju sformułowań, bo później może się okazać, że nie miały rację i wyjdą nie tylko na ignorantów, ale do tego chamów.

Pytania, które zadałeś są zasadne. Powiedziałbym, że ważkie, interesujące. Ale rozwiązywać je można na wiele sposobów - nie są wcale jakimś ostatecznym gwoździem do trumny pojęcia intersubiektywności.
Mogę Ci tu np. przedstawić moje luźne dywagacje - rodzaj OPINII - ale mam nadzieję, że względnie dających się obronić przed prostszymi atakami intelektualnymi.


1 jak rozróżniasz prawdy subiektywne od tych intersubiektywnych ?
Prawda subiektywna - ściśle (nie intersubiektywna a subiektywna bez "inter") to np. odczucia zmysłowe -wiem, że mi ciepło, ale to jest moja prywatna, nieprzekazywalna wiedza, jak ciepło odczuwam. I nigdy nie będzie wiadomo, czy odczucie ciepła przez inne osoby jest takie samo jak moje. Jednak istnieje coś takiego jak "ciepło" w przekazie słownym. Ten konstrukt aspiruje do pewnych rozpoznawalnych przez wielu ludzi właściwości wrażenia ciepło - ludzie są ze soba zgodni, że nagrzany piec jest ciepły, że czyjaś ręka może być ciepła, za to lód jest zimny - czyli nie jest ciepły. Intersubiektywne ciepło jest zatem tym wszystkim, co daje się rozpoznać zgodnie przez różnych ludzi. Wiemy, że ta zgodność jest, bo słuchając czyichś komunikatów widzimy zgodność z własnymi odczuciami - np. nikt nie nazywa "ciepłym" środka pracującej zamrażarki.



kiedy prawda subiektywna staje się "intersubiektywna"
Wtedy, gdy wiele osób zaczyna (spontanicznie) w sposób zgodny określać jakieś aspekty rzeczywistości. Tę zgodność można potwierdzać statystyką - np. zdecydowana większość ludzi zgadza się co do określeń na pewne fenomeny.


.... czy jest jakaś liczba graniczna jej wyznawców, czy może jest jakiś autorytet -
Można rozważać opcję intersubiektywności zależną od ilości wyznawców, jak też w postaci autorytetu. Kwestia do dogadania...

"nadawca" prawd intersubiektywnych .... może jakaś zbiorowość autorytetów ....|
jw.


a może, przez prawdę "intersubiektywną" rozumiesz jedynie formę kodowania przekazu ... ale wówczas .... co? przecież rozkodowanie jest czysto subiektywnym procesem
- Można przyjąć również taką opcję. Ale mi osobiście ona wydaje się mało klarowna.


.... zatem, nie ma nikogo, kto by miał dostęp do prawd intersubiektywnych .... czyli zbiór prawd intersubiektywnych jest zbiorem pustym .... ba, nawet forma jest indywidualnym doznaniem ...
Posiadanie "dostępu do prawd intersubiektywnych" w postaci, którą zdajesz się sugerować, nie jest warunkiem koniecznym rozważania tego pojęcia. Po prostu intersubiektywność można ograniczań do czysto praktycznych aspektów - np. że wszyscy w danej grupie oceniają jakieś światło jako "jasne". Słowo "jasne" powiązane ze znanymi zachowaniami, kontekstami językowymi jest wystarczającym powodem, aby uznać "jasność" owego światła za "intersubiektywną prawdę" o tym zjawisku. Postulowanie jakichś, bliżej nieokreślonych, zaawansowanych postaci dostępu do tego zjawiska jest w moim przekonaniu niepotrzebne, a nawet błędne metodologicznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:10, 16 Mar 2016    Temat postu:

Dodałbym tu jeszcze intersubiektywne pojęcie wiedzy. Otóż kiedy np zbadamy, że upuszczona szklanka zawsze się rozbija kiedy ją upuszczamy, to powstaje z tego reguła. Jest to wycinek prawdy, ale formalnie nie możemy powiedzieć, że każda szklanka o danej masie i kształcie zawsze rozbije się w takich warunkach, bo nie przeprowadziliśmy badań nad "każdą szklanką". Czyli prawdy tego typu są niedomknięte, możliwe do zweryfikowania negatywnego, ale podważenie jakiejś reguły jest tak naprawdę tylko dodaniem do jej opisu adnotacji, że reguła nie sprawdza się zawsze i są od niej wyjątki.

Np Jan Lewandowski nazwałby już to wiarą.

Natomiast wiara religijna to zupełnie co innego. Dlatego myślę, że nie można jej nawet zestawiać z nauką, bo nauka jest tak naprawdę badaniami i spekulacjami na temat wycinków świata intersubiektywnego. Wiara dotyczy zaś jakiejś całości, której nie można zbadać, nie można zweryfikować. Wiara typu religijnego jest przyjmowana a priori.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin