|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:25, 03 Kwi 2021 Temat postu: Paradygmat komfortu epistemicznego |
|
|
Anbo swoją wypowiedzią (jak zamieszczam niżej) sprowokował mnie do sformułowania pewnej zasady epistemicznej, którą chciałbym po pierwsze sformułować (dlatego jest nowy wątek), a po drugie skomentować
anbo napisał: | Cytat: | 1. teista stwierdził "wierzę w pewne tezy, których nie jestem w stanie wywieść bezpośrednio ze zmysłów i doświadczenia"
2. Na to ateista mu rzekł: MUSISZ TE TEZY UDOWODNIĆ. |
Nie wiem skąd M.D. bierze takie rzeczy, mi to wygląda na kolejnego chochoła chochoła.
Ja na przykład od dawna piszę, że zarówno Biblia jak i apologeci powołują się na obserwacje obiektywne (albo dowody, których poprawność logiczną można sprawdzić) i jednocześnie zaznaczam, że jeśli teista odwołuje się do danych nieweryfikowalnych przez ateistę, to ateista nie ma co z tym zrobić, nie może także przyjąć tez teisty bo nie może ocenić ich wiarygodności. |
Ateista tak rozumujący oparł się o PARADYGMAT KOMFORTU POZNAWCZEGO.
Opisę jak sprawę epistemologicznego startu w rozumowanie stawia nasz ateista.
Oto domyślnym (choć nie sformułowanym jawnie, zaś ja teraz chcę to wyłonić, sformułować), milczącym założeniem powyższego rozumowania jest konieczność posiadania jakiegoś gotowego systemu oceny wiarygodności.
Ateista stawia sprawę następująco: jak będę tutaj pewny, co jest prawdą, to wezmę pod uwagę tezy, które mi zaprezentowane.
Cóż ja na to powiem: chciałbyś ateisto mieć ten komfort dostarczenia ci na tacy gotowego, pięknie przyrządzonego dania - produktu epistemicznego. A ty sobie tylko ten produkt skonsumujesz.
Oczywiście chcieć sobie wszystko można. Ale też można zadać pytanie: na ile te, czy inne chcenia mają szansę na realizację, na ile są realistyczne?
Porównajmy to z sytuacjami z życia. Oto w telewizji namawiają nas na założenie konta w jakimś banku, ogłaszając jak to nam świetnie będzie, jak to konto założymy. Oczywiście chciałoby się mieć pewność, że rzeczywiście będzie nam dobrze, że nie będzie żadnych - pisanych malutką czcionką - niespodzianek. Chciałoby się...
Albo spotykamy się z dziewczyną. Znajomość ma się ku stworzeniu stałego związku. Dziewczyna jest sympatyczna, jej rodzina miła i uśmiechnięta. Chciałoby się mieć pewność, że to zawsze tak będzie. Chciałoby się mieć pewność...
Poszukujemy pracy. Firma wygląda na sensowną, szef wydaje się być ludzki i szczery. Ale czy tak będzie na stałe, czy tylko nam się to wydaje?...
W życiu tak - niestety - jest, że WIELKIM WYJĄTKIEM JEST PEWNOŚĆ. Oczywiście chciałoby się ją mieć, ale twarde realia są takie, że najczęściej ocena wiarygodności wiedzy, modeli, informacji jest "problemem w pakiecie" z owymi informacjami, modelami. I każdy sam musi się z tym problemem zmierzyć, niepewność oszacować, zasady oceny najpierw skonstruować, potem jeszcze zweryfikować.
Fajnie byłoby aby zagadnienia światopoglądowe były wyjątkiem od tej reguły, że praktycznie wszystko w naszej epistemicznej układance wymaga każdorazowo oceny wiarygodności sensowności. Fajnie by było...
A co, jeśli tak fajnie być jednak nie może? A co jeśli realia rzeczywistości, którą nam dano są właśnie takie, że problem wiarygodności będzie pojawiał się praktycznie zawsze?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:13, 03 Kwi 2021 Temat postu: Re: Paradygmat komfortu epistemicznego |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W życiu tak - niestety - jest, że WIELKIM WYJĄTKIEM JEST PEWNOŚĆ. Oczywiście chciałoby się ją mieć, ale twarde realia są takie, że najczęściej ocena wiarygodności wiedzy, modeli, informacji jest "problemem w pakiecie" z owymi informacjami, modelami. I każdy sam musi się z tym problemem zmierzyć, niepewność oszacować, zasady oceny najpierw skonstruować, potem jeszcze zweryfikować.
Fajnie byłoby aby zagadnienia światopoglądowe były wyjątkiem od tej reguły, że praktycznie wszystko w naszej epistemicznej układance wymaga każdorazowo oceny wiarygodności sensowności. Fajnie by było... |
Paradygmat z tytułu wątku należałoby jeszcze chyba sformułować. Oto propozycja:
Paradygmat komfortu poznawczego głosi: jeśli pojawia się problem/sytuacja, w której występuje niepewność, brak wystarczających przesłanek do uznania jakichś zależności, czy informacji, upoważnia osobę do nie zajęcia się danym problemem.
Zastanówmy się nad konsekwencjami przyjęcia takiego paradygmatu na stałe w swoim światopoglądzie. To, jak bardzo ten paradygmat może okazać się niepraktyczny, albo i wręcz szkodliwy pokażą różne przykłady:
1. Jedziemy do jakiegoś celu samochodem, ale mapa, czy nawigacja dają niepewne, sprzeczne informacje. Czyli...
.. olewamy problem. Stajemy i nie jedziemy już dalej.
2. Nalepkę z produktu żywnościowego jest nieczytelna, a my nie wiemy, czy czasem produkt nie jest przeterminowany. Ale przecież zawsze można zrezygnować z jedzenia...
3. w sumie to nigdy wiadomo, czy ten kierunek studiów, jaki mielibyśmy wybrać jest dla nas właściwy. Czyli należałoby nie iść na studia.
4. Nie wiem, czy wygram w szachy, więc nie siadam do gry...
5. nie ma pewności, czy lekarz do którego się wybieram, jest dobrym fachowcem. Zatem nie leczę się wcale...
6. nie wiem, jaki światopogląd jest najlepszy. Zatem w ogóle nie myślę nad swoim życiem, kryteriami, które powinienem w nim stosować, zdaję się zawsze na całkowity spontan - żyję jak zwierzę, instynktownie i automatycznie.
7. nie mam pewności, czy spłuczka w toalecie nie jest popsuta. Zatem nie korzystam z toalety - walę kupę w gacie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6481
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Sob 11:40, 03 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kolejny chochoł. Nie domagałem się przedstawiania pewnych dowodów na prawdziwość treści głoszonych przez teistę. Domagałem się przedstawiania przesłanek, którym będzie można się przyjrzeć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:43, 03 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Kolejny chochoł. Nie domagałem się przedstawiania pewnych dowodów na prawdziwość treści głoszonych przez teistę. Domagałem się przedstawiania przesłanek, którym będzie można się przyjrzeć. |
A ja też nie twierdziłem, że domagasz się dowodów. Odnoszę się do tego Twojego sformułowania:
anbo napisał: | jeśli teista odwołuje się do danych nieweryfikowalnych przez ateistę, to ateista nie ma co z tym zrobić, nie może także przyjąć tez teisty bo nie może ocenić ich wiarygodności. |
Rozumiem, że tę zależność - brak możliwości oceny wiarygodności - miałaby być jakąś ogólną (logiczną...) przeszkodą w rozważaniach przesłanek, światopoglądów?...
Przynajmniej tak mi to wygląda z pierwszej interpretacji zdania.
Piszę o tym, bo ja akurat mam te aspekty osobno:
- mogę rozważyć coś, co do czego mam pewność
- mogę rozważyć coś, czego ocena wiarygodności jest jakaś tam pośrednia, albo niepewna
- mogę rozważyć nawet koncepcje o których wiarygodności w kontekście jakichś tam kryteriów, nie wiem nic. Ale je sobie rozważam.
Powiem więcej, akurat mi się w życiu dość często zdarza, że natrafiam na sytuacje niejasne. Dla tych sytuacji ocena wiarygodności i weryfikowalności informacji z nimi powiązanych jest trudna. Wtedy moje myślenie funkcjonuje wariantowo - np. ostatecznie uznaję, że jeśliby ziścił się scenariusz A, to przewiduję coś tam, a jeśli scenariusz B, to coś innego. I u mnie to się DAJE, nie mam tu jakiegoś zakazu (logicznego?...) rozważania sobie czegoś o nieznanym statusie weryfikowalności. Często nawet bywa tak, ze po ruszeniu rozważań sprawy, bo wejściu w problem praktycznie (właśnie dzięki temu, że się o nim myślało, gdy jeszcze były liczne niewiadome), udaje się zdobyć owe brakujące informacje, a status weryfikowalności zmienia się z nieokreślonego na określony.
Co ciekawe, ten schemat działa i w nauce. Gdyby astronom badający bardzo odległe gwiazdy z góry uznawał, iż skoro ma niepewne dane obserwacyjne, to powinien zrezygnować z badania tej gwiazdy, to by nie uruchomił swojej pomysłowości, inwencji twórczej związanej z porównywaniem danych z różnych źródeł, dodatkową analizą. A wtedy mogłoby się okazać, że inne astronom, który startował z tej samej pozycji, ale tak łatwo się nie poddawał, w końcu znalazł metodę, aby dane zweryfikować, a potem dokonać odkrycia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|