|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:56, 20 Gru 2018 Temat postu: Osobowość koniunkturalno - oportunistyczna, a prawda |
|
|
Myślę, że jest coś takiego. A ściślej, to każdy chyba ma w sobie jakiś aspekt owej osobowości. Jednak niektórzy są oportunistami na maksa, podczas gdy inni oportunizmu się wystrzegają.
Sprawa jest modelowo dość skomplikowana. Na starcie mamy instynkt wykazania się, osiągania sukcesów, dowodzenia, ze jesteśmy lepsi. Konkurują koty, wilki, jelenie, właściwie to większość zwierząt w jakiejś formie. W naturze dla zwycięzcy czeka nagroda - np. możliwość uzyskania potomstwa z bardziej atrakcyjnym partnerem, albo zdobycie wyższej pozycji w hierarchii stada, co wiąże się z np. dostępem do lepszych kąsków upolowanej wspólnie zdobyczy.
Ten mentalny archetyp zwycięzcy i zwyciężania jest motorem bardzo wielu działań, a nawet myślenia w ogóle. Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb (a w jakiejś części nawet i przed zaspokojeniem owych potrzeb), gdy pojawia się czas wolny wyłania się pytanie: co robić? Jak tu ZYSKAĆ? Albo CO ZYSKAĆ?
Odpowiedź (nie jedyna) ze strony natury byłaby zyskać = wygrać!
Zyskiem predefiniowanym jest wyższa pozycja w stadzie. Dlatego konkurencję mamy w krwi - po naszych biologicznych przodkach. Nie zastanawiamy się nad tym PO CO zwyciężać, konkurować - to jest automatyczne, bo natura wyposażyła nas tak, że jak zwyciężymy to aktywuje się ośrodek nagrody. A wtedy poczujemy się przyjemnie. Więc rywalizacja jest jednym z podstawowych ludzkich celów, podejmowanych aktywności. Widać to doskonale po popularności kanałów sportowych i gier w telewizji. Właściwie jeśli media czymś chcą gawiedź zainteresować, to najczęściej sięgną po formułę rywalizacji - w najrozmaitszych formach. Przyjemność, aktywowanie ośrodka nagrody, pojawia się bowiem nie tylko przy bezpośredniej wygranej, ale gdy "wygrają nasi" - stąd popularność kibicowania. Mnóstwo ludzi czuje się lepszymi, jeśli drużyna, z którą przecież łączy ich tylko mentalny związek, wygra rywalizację. Gdy w piłkarskich mistrzostwach świat wygra jakiś kraj, to fani futbolu wylegają na ulice świętować - cieszą się, jakby to oni osobiście wygrali. Można by się tu dopatrzyć jakiejś ewolucyjnej funkcji związku mentalnego ze stadem, swoistej postaci empatii z tymi, których się wybrało na swoich przedstawicieli, którzy są "nasi".
To wszystko pokazuje, że ogólnie radość zwyciężania jest dość niejasnym uczuciem - niekoniecznie trzeba (osobiście) zwyciężyć, aby czuć się zwycięzcą. Największy nieudacznik, jeśli kibicuje zwycięskiej drużynie, ma szanse poczuć radość owego zwycięstwa. Ale przecież ten nieudacznik nie zmienił się w zwycięzcę realnie - on czyjeś zwycięstwo podebrał, wykorzystał do podreperowania swoich emocji. To - patrząc z punktu widzenia rygorystycznie, rozliczając ludzkie osiągnięcia, które rzeczywiści esie objawiły - jest forma oszustwa. Nieudacznik "nie ma się z czego cieszyć", przecież sam nic realnie nie osiągnął...
To pokazuje, że samo zdobywanie radości i satysfakcji nie jest jakoś uczciwie na poziomie rozliczenia tego, kim jesteśmy. Ludzkie satysfakcje PODPINAJĄ SIĘ pod różne rzeczy, "dozwolone jest" tutaj kombinowanie.
Jest pewien typ osobowości, który zdecydowanie preferuje same pozytywne emocje, nie zważając na to, na ile "merytorycznie" zostały one osiągnięte. I jest w tym swoista "mądrość" - po co mielibyśmy się trudzić, narażać na niebezpieczeństwa, aby coś tak osiągać realnie i dopiero wtedy czerpać z tego satysfakcję, skoro można po prostu poluzować sobie reguły zaliczania owych sukcesów? I tez będzie przyjemnie...
Osobowość koniunkturalno - oportunistyczna (mój pomysł - MD - na nazwę) właśnie jest tego rodzaju, czyli stara się czerpać pozytywne emocje z czego się da. Ludzie o tego rodzaju osobowości "wieszają się" mentalnie na wartościach, które powstają w świecie ludzi wkładających w zdobycie owych wartości realny wysiłek, geniusz, cierpienie. Sportowiec musi na swoje zwycięstwa zapracować morderczymi wielogodzinnymi treningami. Ostatecznie zwycięzca jest tylko jeden, a tych co cierpią gorycz porażki - wielu. Ale cała masa kibiców może się podpiąć emocjonalnie pod to zwycięstwo jednego człowieka. Sprytne...
To co wyżej opisałem pokazuje kilka bardzo ciekawych rzeczy. Jedną z nich jest uświadomienie sobie, jak bardzo jesteśmy uspołecznieni, jak bardzo nasze satysfakcje, poczucie spełnienia wynikają ze związków z ludźmi. I realny zwycięzca - sportowiec i kibice, podpinający się pod radość tryumfu, maja owe emocje tylko dzięki temu, że jest jakieś społeczeństwo, w którym funkcjonują określone reguły, pozwalające na rywalizację, na odniesienia się ludzi do siebie.
System gratyfikacji działa poprawnie, jeśli gra jest uczciwa
Do tego, aby sport, kibicowanie w ogóle miało sens, gra musi się toczyć o realną stawkę. Tym co buduje realność owej stawki jest UCZCIWOŚĆ gry. Jeślibyśmy widzieli, że ściganie się sportowców na bieżni nie ma wpływu na to, kogo sędzia ogłosi zwycięzcą, to byśmy tych zmagań nie obserwowali, cała zabawa by się posypała. Jeśli w grze zdarzają się oszustwa, to są one wyjątkiem, a nie regułą. I oszustwa się tępi.
Mentalnie społeczeństwo buduje swoje więzi w oparciu o to, co jest w stanie utrzymać w uczciwej postaci. Cena owej uczciwości jest
- trud, wysiłek, ból, cierpienie
- utrata jakichś wartości, które nie są łatwe do zdobycia.
Gra musi się toczyć o realną stawkę! Jeśli więzy uczciwości i realności stawki są rozluźniane - czyli np. jeśli zwycięstwo przyznawane jest arbitralnie, bez związku z osiągnięciami, trudem, stratami na innym polu, to dany aspekt (dyscyplina) po prostu przestaje być obiektem zainteresowania, przestaje być NOŚNIKIEM EMOCJI, satysfakcji, poczucia zwycięstwa.
Osobowości koniunkturalno - oportunistyczne, podpinające się nagminnie pod cudze osiągnięcia, są swoistym pasożytem na systemie budowania emocji. Osobowości te wykorzystują pewne reguły gry, skonstruowane w celu wybudowania wartości/emocji, lecz już po wyłonieniu się owych emocji, zmieniają zasady - np. arbitralnie przyznając sobie atrybut "zwycięstwo", mimo że w oparciu o stabilne reguły, owo zwycięstwo by im nie przysługiwało. Te osobowości żerują na systemie, a gdyby im pozwolić na dowolne rządzenie się, to by ten system popsuły, bo w końcu wszyscy zorientowaliby się, że reguły są tam łamane, że gra nie funkcjonuje, a więc emocje przyznawane zwycięzcom nie mają uzasadnienia. Na koniec przestaliby podpinać pod zwycięstwa stosowne emocje, zaś dotychczasowa gra zamieniłaby się w działalność bez celu - wszak to owe emocje były w niej celem.
Ten element pojawia się też w "grze", którą są dyskusje. W uczciwej postaci dyskusja powinna toczyć się według pewnych reguł - strony powinny uczciwie przedstawiać argumenty, obalać nieprawidłowe koncepcje, wyłaniać te najbardziej uzasadnione. Dyskutant zwycięża, jeśli jego koncepcja okaże się najlepsza. Z tą ideą związana jest nawet jedna z koncepcji prawdy
Wikipedia napisał: | Konsensualna koncepcja prawdy - jedna z nieklasycznych koncepcji prawdy, pojmująca prawdziwość jako wynik hipotetycznej idealnej dyskusji. |
W każdym razie zwycięzcą tutaj staje się ten, który W UCZCIWEJ dyskusji wykaże poprawność jego koncepcji - jej wyższość nad koncepcjami oponentów. Ten aspekt konkurencyjny dyskusji ludzie czują instynktownie, pragną pokonać konkurentów w dyskusji, bo tak "się robi". Ale jeśli włączy się aspekt osobowości koniunkturalno - oportunistyczny, to może pojawić pokusa zaliczenia sobie zwycięstwa jakoś luzując, czy wręcz łamiąc zasady uczciwości. Uczciwość w dyskusji wymagałaby np. przede wszystkim nie ogłaszania jakiejś koncepcji poprawną, jeśli został wobec niej wysunięty poważny zarzut, a nie znaleziono dla owego zarzutu dobrego argumentu go odpierającego. Podejście koniunkturalne dopuści tu jakąś formę oszustwa - np. poprzez zignorowanie zarzutu, poprzez udawanie, że zarzutu już nie ma. Ostatecznie ktoś ogłosi (może i w jakimś stopniu poczuje się) się zwycięzcą, mimo że poprawnie stosowane reguły gry dyskusyjnej by mu tego zwycięstwa nie przyznały.
Dlatego w konsensualnej koncepcji prawdy owa dyskusja, która prawdę jest w stanie wyłonić określana jest jako "idealna". Dyskusja dopuszczająca oszukiwanie, mataczenie idealna nie jest, a jej wynik nie buduje poprawnej prawdziwości, jest pod tym kątem właściwie bezużyteczny. Co nie przeszkadza osobowościom koniunkturalno - oportunistycznym na owym oszustwie zbić swój kapitał emocji i budowaniu sobie przekonania o jakiejś swojej wyższości.
PS
Proszę nie brać powyższych moich rozważań, jako etyczno - moralną krytykę tak kibicowania jako takiego, a nawet samych osobowości koniunkturalno - oportunistycznych. Określenia typu "pasożyt" mają w moim zamyśle wydźwięk funkcjonalny, a nie wartościująco pejoratywny (pewne postacie pasożytnictwa są naturalna, a nawet niezbędne, zaś użycie w funkcjonalnym sensie słowa może miec przecież zastosowanie w wyrażeniu "niemowlę jest pasożytem na swojej matce, która wyczerpuje zasoby, aby je karmić i chronić). Nikogo tu nie zamierzam oskarżać, czy krytykować, zaś wspomniany efekt posożytnictwa widzę (może kiedyś to opiszę) w bardzo pozytywnym sensie. Choć też prawdą jest, iż pejoratywny wydźwięk MOŻE się pojawić. To, czy się pojawi, zależy jednak od dodatkowych aspektów, uwarunkowań.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:22, 26 Gru 2018 Temat postu: Re: Osobowość koniunkturalno - oportunistyczna, a prawda |
|
|
W ogólności problem tworzenia sobie obrazu świata ma silny kontekst dotyczący właśnie podejścia koniunkturalno - oportunistycznego. Pytanie o to "czym jest prawda?" zawsze będzie dotykało tego, jak ktoś tę prawdę widzi. Bo nie znamy innej formy bytowania prawdy, jak w ludzkim umyśle. Zaś ten umysł zawsze jakoś wszystko będzie poznawał sobą. Jeśli w tymże umyśle są jakieś mechanizmy rozumowania niezbywalne, jakieś "pętle myśli", które muszą zajść, jakieś sprawdzenia, które zawsze się będą wykonywały dla danego, konkretnego rozumującego człowieka, to efekty tych indywidualnych aspektów myśli, zawsze wpiszą się w to, co stanowi przedmiot rozumowania. Inaczej mówiąc, stawiam tezę, że W KAŻDYM ROZUMUJĄCYM UMYŚLE, prawda (ta uważana za obiektywną, jakoś od umysłu niezależną) zawsze będzie jakoś "zabrudzona" subiektywnym pojmowaniem. I ten subiektywizm będzie miał wyraz właśnie w funkcjonowaniu osobowości koniunkturalno - oportunistycznej.
Myślimy zawsze sobą - swoim umysłem.
Ten umysł, wywodząc się od biologicznych schematów - od potrzeby walki o byt, chronienia się przed drapieżnikami, zdobywania pozycji w stadzie - będzie zapewne "zbaczał" na to, co dostał w spadku po swojej biologii. Zablokowanie tego procesu jest trudne, być może nierealne, a poza tym być może wcale nie konieczne. Konieczne jest (o ile w ogóle jako cel postawimy sensowność myślenia) jedynie, aby mieć świadomość, że ten proces występuje, jakoś wpływa na myślenie, a więc czasem trzeba go uwzględnić jako rodzaj zakłócenia, jako stały wpływ, który trzeba odseparować rozumowaniem i odjąć od wyniku rozumowania (jeśli chcemy ten wynik mieć w postaci obiektywnej, niezależnej od subiektywnych wpływów).
Podam dość prosty przykład - jeśli ktoś zdiagnozował u siebie zaburzenia lękowe, których nie jest w stanie psychologicznie opanować, to powinien przy rozpoznaniach świata brać poprawkę na to, że będzie jednak widział sprawy "chętniej" od strony zagrożenia, postrzegania niebezpieczeństw, przeceniania owych niebezpieczeństw. I można się wtedy trochę zmusić do mniej subiektywnego postrzegania, jakoś walczyć z tym, co jest silnym wtrętem indywidualnego odczuwania i myślenia.
Dla osobowości koniunkturalno - oportunistycznej takim stałym wpływem jest obrona ego - obrazu siebie, jako tej osoby wartościowej, ważnej, moralnej, docenionej, mądrej itp. Teoretycznie można myśleć o sprawach usuwając gdzieś w cień myślenie o sobie. Inżynier, który opracowuje projekt turbiny, nie obrabia co w chwila w umyśle pytań "czy jestem akceptowany", albo "czy spełniam normy moralne?". Taki inżynier skupia się na zadaniu nie związanym z osobowością i jej emocjami - opracowuje kształt urządzenia, zastanawia się nad własnościami użytego materiału, nad siłami działającymi w takim układzie. To jest podejście inżynierskie. Nie jest ono jednak jedyne, ani nawet jedynie słuszne. Jest w nas aspekty emocjonalno społeczny, który każe naszemu umysłowi procesować pytania o ich pozycję w społeczeństwie, o związki, o kwestie bezpieczeństwa osobistego. I reguły myślenia dla owego aspektu są znacząco innego rodzaju, niż te "inżynierskie".
Te dwa typy osobowości - skupionych na zadaniu, odsuwających emocje vs mających stałą potrzebę "trącania" w myślach kwestii emocjonalnych, społecznych - wyznaczają dwa końce skali. Właściwie każdy czasem bardziej skupia się na zadaniu, a za jakiś czas bardziej na emocjach. Biologiczne dziedzictwo żąda od nas procesowania owych emocji, bo tak funkcjonowali nasi przodkowie. Bez owego zaprogramowanego cyklu sprawdzania kwestii bezpieczeństwa, stanu stosunków społecznych, pytania o własne miejsce w społeczności i względem świata, jednostka by się po prostu pogubiła, może padła ofiarą drapieżników, nie znalazła sobie pożywienia, czy partnera do spłodzenia potomstwa.
Czym jest w tym kontekście prawda?
- Moją odpowiedzią jest: to zależy jak ową prawdę zdefiniujemy.
Mamy tutaj bowiem w istocie dwie, konkurujące wizje prawdy:
1. prawda emocjonalno - społeczna, w dużym stopniu subiektywna, dotycząca osadzenia jednostki w świecie i względem samej siebie
2. prawda obiektywna, polegająca na wyekstrahowaniu opisu świata i siebie z czynników indywidualnych.
Można dążyć do zgłębiania tak 1, jak i 2 prawdy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:16, 26 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
MD napisał: | Myślimy zawsze sobą - swoim umysłem. | Jeez Louise kolo tez bedziemy wynajdywac ponownie?
MD napisał: | … jeśli ktoś zdiagnozował u siebie zaburzenia lękowe, których nie jest w stanie psychologicznie opanować … | Nikt nie jest w stanie, chyba, ze jest psychiatra - ale w takim przypadku psychiatra podejrzewajacy u siebie stan zaburzenia psychicznego udaje sie do kolegi po fachu.
MD napisał: | Dla osobowości koniunkturalno - oportunistycznej takim stałym wpływem jest obrona ego - obrazu siebie, jako tej osoby wartościowej, ważnej, moralnej, docenionej, mądrej itp | Nie wiem czy Ty masz problem czy nie rozumiesz, ze to zadna szczegolna osobowosc (nezewnictwo dziwne) lecz jest stanem ludzkim. Przez prace nad soba nizsze instynkty I emocje nie maja stalej kontroli nad osobowoscia czlowieka (relatywnie stabilne emocje, uczycia, mysli, slowa I czyny) aby ja czynic fragmantaryczna czyli socjalnie nieprzystosowana.
Inzynier uzywa przed wszystkim swoich zdolnosci (mniej stanu ludzkiego) kiedy tworzy projekty I szacuje wykonanie. To zarzadzajacy zespolem pracownikow wykonawczych musi sie upewnic, ze wykonuja to co jest zaprojetowane przez inzyniera.
Z prawda I jej definicja robocza tez sie rozminales. Nie istnieje prawda obiektnwna tam gdzie istnieje stan ludzki, a bez niego nie ma myslenia o prawdzie.
Czy to takie trudne do zrozumienia dla tak wiele myslacego?
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 14:20, 26 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 14:33, 26 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Czym jest w tym kontekście prawda? |
w tym kontekście prawda jest intelektualną interpretacją własnych emocji
... w innych kontekstach też i jako taka, re definiuje podstawy reakcji emocjonalnych nadając zdarzeniom nowe znaczenie, będące podstawą nowych reakcji emocjonalnych i ich interpretacji
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 14:34, 26 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 18:11, 26 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Nie istnieje prawda obiektnwna tam gdzie istnieje stan ludzki, a bez niego nie ma myslenia o prawdzie. |
widzisz Dyskurs nieistnienie "prawdy obiektywnej" to czysto ideologiczne stwierdzenie. "Prawda" w tym kontekście oznacza ludzkimi pojęciami wyrażone prawdy rządzące światem, z faktu, że pojęcia nie opisują świata w sposób doskonały, ani w zupełny sposób ... a ponadto każdy na swój sposób, nie wynika, że istnienie praw - zasad, rządzących światem jest tylko wymysłem i urojeniem człowieka.
To przekonanie, o istnieniu "prawdy obiektywnej", leży u podstaw każdego działania człowieka, na nim opiera się "nauka" i teizm .... no i ty Dyskurs pisząc do Dyszyńskiego:
Cytat: | Czy to takie trudne do zrozumienia dla tak wiele myslacego? |
bo chyba nie przypuszczasz, że Dyszyński przyjmie tą twoją "nieprawdę objawioną" przez Ciebie, bo ty to głosisz, .... a dlatego, że choć błędnie głosisz co innego, przyjmie to dlatego, bo sądzisz, że to prawda niezależna od obserwatora - czyli "obiektywna prawda"
PS
napisałaś mi niedawno: głupich nie sieją, sami ...
i znów się mylisz: głupich sieją - sami się nie rodzą
bo nawet ty, z zawłaszcza ty, gdybyś choć trochę myślała, takiego idiotyzmu sama byś nie wymyśliła
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:37, 27 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Czy to takie trudne do zrozumienia dla tak wiele myslacego? |
bo chyba nie przypuszczasz, że Dyszyński przyjmie tą twoją "nieprawdę objawioną" przez Ciebie, bo ty to głosisz, .... a dlatego, że choć błędnie głosisz co innego, przyjmie to dlatego, bo sądzisz, że to prawda niezależna od obserwatora - czyli "obiektywna prawda" |
Teraz przyszło mi do głowy, że od strony osobowości człowieka patrząc, prawdą jest stwierdzenie zsynchronizowane z uznanymi przez danego człowieka aspektami.
Jedni swoje prawdy próbują zsynchronizować z twierdzeniami innych osób (także w ramach przedsięwzięcia ludzkości znanego jako nauka). Inni synchronizują swoje stwierdzenia z własnymi emocjami, pragnieniami.
Choć chyba tak ogólnie patrząc na sprawę, to najczęściej mamy do czynienia z mieszaniną owych podejść. Czyli niejako mamy:
- prawdy posiadanych konceptów - część współdzielona między ludźmi, dążąca do obiektywizacji
- prawdy uczuć, pragnień, emocji - część wysoce subiektywna, prywatna, arbitralna.
Nauka (może z wyjątkiem psychologii) nie zajmuje się prawdami emocji, skupiając się na prawdach konceptów.
Prawdy emocji są prawdami bezpośrednich rozpoznań - w stylu "to widzę tak, a tak", albo "to czuję tak, a tak". Natywnie są to prawdy niedyskutowalne - w końcu jak ktoś coś czuje, to czuje dokładnie to, co czuje. Dlatego ludzie zapatrzeni w swoje prawdy uczuć i emocji, będą mieli tendencję do arbitralności, do przekonania, że rzeczy są tylko na jeden sposób - dokładnie taki, jaki oni odbierają. W ten sposób właśnie też będzie działać osobowość koniunkturalno - oportunistyczna, bo dla niej zawsze jest to, co czuje, a więc jeśli ma ochotę odejść od jakiejś zasady z racji jakiegoś uczucia, to będzie to zasadne - wszak owo uczucie jest ważniejsze, niż wszystko inne.
Przeciwny rodzaj osobowości to osobowość typowego intelektualisty, w skrajnej postaci zbliżonej emocjami do ludzi z zespołem Aspergera - ludzie kostyczni, zamknięci z pewną formą "klapek na oczach". Tacy ludzie próbują większość swoich prawd dowiedzieć się, zsynchronizować z jakaś wiedzą, przekonaniami społecznymi, a w każdym razie czymś zewnętrznym, wykraczającym poza ich emocje, pragnienia, a jak już jakąś postać owego zsynchronizowania osiągną, to będą najczęściej tę postać absolutyzowali.
Osobowość zrównoważona jest w stanie "dogadać" ze sobą oba typy prawd. U niej nie ma rozdźwięku pomiędzy tym co z intelektu, a tym co z emocji. Tzn. pewne napięcia mogą występować, przejściowo dochodzi do pomniejszych konfliktów między jakąś prawdą emocji, a jakąś prawdą intelektu; lecz są to konflikty do pogodzenia, jakiegoś rozwiązania.
Skrajność w każdą stronę jest dla osoby niebezpieczna.
Skupienie się przesadne na emocjach da efekt osoby z zewnątrz widzianej jako niestałą, kapryśną, albo wręcz "głupią" (bo ignorującą, w imię jakiegoś własnego widzimisię, wiele uznanych w społeczności prawd, czyli niejako zachowującą się jak małe dziecko, które jeszcze niczego nie zrozumiało).
Skupienie się przesadne na warstwie intelektualnej, daje efekty właściwie osobom z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, skutkujące wyobcowaniem, depresjami, brakiem poprawnych relacji społecznych. Przy czym owo zamknięcie na poprawne relacje będzie zupełnie innego rodzaju u tych dwóch przeciwnych osobowości. Osoby skupione na intelekcie, lekceważące emocje, po prostu będą samotne nie dzieląc owych emocji, a ponadto będą miały tendencję do faworyzowania opracowanego przez siebie schematu opracowywania świata intelektem. Osoby skupione na swoich emocjach też będą apodyktyczne, "wiedzące lepiej", wynoszące się w swoich odczuwaniu nad innych i bez względu na uczucia innych, czy dodatkowe okoliczności (taka osoba owych okoliczności po prostu nie weźmie pod uwagę, bo nie synchronizuje swoich przekonań z istotną częścią przekonań innych ludzi), czym często zrażą do siebie otoczenia.
W obu przypadkach skrajnych pojawi się zahamowanie rozwoju, problemy w relacjach z ludźmi, a ostatecznie jakaś forma psychicznego cierpienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 1:23, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Teraz przyszło mi do głowy, że od strony osobowości człowieka patrząc, prawdą jest stwierdzenie zsynchronizowane z uznanymi przez danego człowieka aspektami.
Jedni swoje prawdy próbują zsynchronizować z twierdzeniami innych osób (także w ramach przedsięwzięcia ludzkości znanego jako nauka). Inni synchronizują swoje stwierdzenia z własnymi emocjami, pragnieniami. |
chyba Michał nie rozumiesz, choć wiedzieć powinieneś bo sam napisałeś "przyszło mi do głowy", że nie decydujesz o tematach, którymi zajmuje się twoja świadomość - intelekt. Owszem prawda jest "zsynchronizowaniem" emocji z intelektem, przy czym przez emocje, w tym uproszczeniu, rozumiem ogół bodźców docierających do świadomości, o których świadomość nie decyduje, a tylko na nich pracuje.
Cytat: | Jedni swoje prawdy próbują zsynchronizować z twierdzeniami innych osób (także w ramach przedsięwzięcia ludzkości znanego jako nauka). |
myślałem, że to domena scholastyki
Cytat: | Choć chyba tak ogólnie patrząc na sprawę, to najczęściej mamy do czynienia z mieszaniną owych podejść. Czyli niejako mamy:
- prawdy posiadanych konceptów - część współdzielona między ludźmi, dążąca do obiektywizacji
- prawdy uczuć, pragnień, emocji - część wysoce subiektywna, prywatna, arbitralna. |
"konceptów intelektualnych" nie możesz sam zweryfikować, bo żadne rozumowanie nie gwarantuje, ze wziąłeś pod uwagę wszystkie, nawet sobie znane, aspekty - nie decydujesz o tym, jakie myśli, a wraz z nimi np. wspomnienia doświadczeń przychodzą ci do głowy - o tym decyduje to, co tu nazwałem emocjami ... a z drugiej stromy również te emocje decydują o temacie zainteresowań intelektu ...
znów nie wiem co to ta "obiektywizacja" wg. ciebie i "współdzielenie" - inni są w stanie wskazać luki rozumowaniu i spowodować rewizję własnych wniosków, lub nie ... w ostateczności i tak tylko sam decydujesz, co jest obiektywne a co nie, podobnie jak "współdzielący się", dokładnie na tych samych zasadach - może zrewidować swoje przekonania lub wykazać sobie błędność twoich, ale uznać błąd możesz i tak nadal tylko ty sam.
napisałem: nie wiem co to ta "obiektywizacja" , bo bardzo rzadko to jakiegoś uzgodnienia stanowisk dochodzi, zazwyczaj potrzeba na to dużo czasu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:43, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | "konceptów intelektualnych" nie możesz sam zweryfikować, bo żadne rozumowanie nie gwarantuje, ze wziąłeś pod uwagę wszystkie, nawet sobie znane, aspekty - nie decydujesz o tym, jakie myśli, a wraz z nimi np. wspomnienia doświadczeń przychodzą ci do głowy - o tym decyduje to, co tu nazwałem emocjami ... a z drugiej stromy również te emocje decydują o temacie zainteresowań intelektu ...
|
Ja nie piszę o jakimś zweryfikowaniu absolutnym. Piszę o zweryfikowaniu JAKIMŚ - może niedolnym, może błędnym, może za niedługo samemu weryfikującemu owa metoda weryfikacji wyda się mało sensowna. Można by mówić w tym kontekście o weryfikowaniu, jako o jakiejś PRÓBIE zweryfikowania. Zupełnie nie potrzebuję w moim rozumowaniu wizji weryfikowania absolutnego, bo nawet uważam tę wizję za dość mylną, w jakimś sensie fałszywą.
lucek napisał: | znów nie wiem co to ta "obiektywizacja" wg. ciebie i "współdzielenie" - inni są w stanie wskazać luki rozumowaniu i spowodować rewizję własnych wniosków, lub nie ... w ostateczności i tak tylko sam decydujesz, co jest obiektywne a co nie, podobnie jak "współdzielący się", dokładnie na tych samych zasadach - może zrewidować swoje przekonania lub wykazać sobie błędność twoich, ale uznać błąd możesz i tak nadal tylko ty sam. |
Znowu moja odpowiedź jest na podobnej zasadzie jak poprzednia - mamy do czynienia tu Z PRÓBĄ (najczęściej trochę udaną, ale też i trochę niedoskonałą) obiektywizowania. Jednak inni ludzie coś do sprawy wnoszą - jakieś dodatkowe pytania, może dodatkowe pomysły, może jakieś zastrzeżenia. Oczywiście ostatecznie ktoś coś przyjmie/odrzuci, posługując się swoim rozeznaniem. Jednak PO WYSŁUCHANIU RAD (rad szeroko rozumianych) ze strony innych ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 18:13, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Ja nie piszę o jakimś zweryfikowaniu absolutnym. |
ja też nie piszę o żadnej prawdzie absolutnej, a o zwykłych pomyłkach np. przecinek nie w tym miejscu, ... których byś nie popełnił, i sam poprawił gdybyś je sam dostrzegł ....
.... poza tym jak zwykle odniosłeś się do jakiś pierdół, a nie istoty rzeczy, czyli tego, ze nie ma jakiś różnych kategorii ludzi jednych kierujących się intelektem, drugich emocjami ... wszyscy działają na podobnej zasadzie, ... niekiedy, tak jak pisałem poprzednio, intelekt może "przedefiniować" działanie "emocji", może więc, stworzyć różne swoiste mechanizmy np. wyparcia
Cytat: | .... PO WYSŁUCHANIU RAD (rad szeroko rozumianych) ze strony innych ludzi. |
fajnie, że jesteś taki otwarty na rady innych przynajmniej w deklaracjach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:33, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | intelekt może "przedefiniować" działanie "emocji", może więc, stworzyć różne swoiste mechanizmy np. wyparcia
Cytat: | .... PO WYSŁUCHANIU RAD (rad szeroko rozumianych) ze strony innych ludzi. |
fajnie, że jesteś taki otwarty na rady innych przynajmniej w deklaracjach |
Oczywiście, że intelekt może emocje jakoś tam zmieniać (choć ja raczej nie użyłbym w tym kontekście słowa "przedefiniować").
A ja jestem jak najbardziej otwarty na rady, przy czym czasem to ma odzwierciedlenie w moich kolejnych jakichś decyzjach, a czasem nie. W końcu to ja decyduję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 18:52, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | nie użyłbym w tym kontekście słowa "przedefiniować" |
a ja jak najbardziej, bo później np. Krowa, jak sądzę, wierząc w różne "prawdy psychologiczne", oparte na "odzwierzęcym" modelu człowieka, tłumaczy sobie - jeśli dobrze pamiętam - fakt, wściekłości klienta marketu, na brak dżemu w sklepie - agresją będącą efektem lęku rzeczonego a nie przedefiniowania znaczenia zdarzeń, w efekcie bredząc o nieświadomości własnej, stanu świadomości rzeczonego
Cytat: | ja jestem jak najbardziej otwarty na rady |
żeby "rady" mogły odnieś skutek, to chyba przede wszystkim "doradzający" musi rozumieć argumenty, któremu doradza i w nich wykazać błąd .... tak ogólnie rzecz biorąc
przeważnie jednak doradca doradza tylko i wyłącznie ze względu na własne emocje, nie wnikając w intelektualne szczegóły
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:23, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | żeby "rady" mogły odnieś skutek, to chyba przede wszystkim "doradzający" musi rozumieć argumenty, któremu doradza i w nich wykazać błąd .... tak ogólnie rzecz biorąc
przeważnie jednak doradca doradza tylko i wyłącznie ze względu na własne emocje, nie wnikając w intelektualne szczegóły |
Nawet głupie rady czasem są źródłem intelektualnych odkryć. Lubię się zastanawiać nad tym CO POWODUJE, że ludzie myślą często tak nieracjonalnie.
Dobrym przykładem jest np. rada, biorącej udział w tej dyskusji, Dyskurs polegająca na tym, aby przede wszystkim chronić swoją 'dobrą energię", nie stresować się tym, co nieprzyjemne, nawet za cenę udawania, że rzeczy są inne, niż je ewidentnie widać. Dla mnie tego typu podejście z grubsza oznacza po prostu nieodpowiedzialność i nieracjonalność myślenia. Bo gdy coś nieprzyjemnego się zdarza, często wynika to z zagrożenia. Ktoś, kto będzie chronił swoją dobrą energię zwyczajnie nie stresując się np. tym, ze wsiada po pijaku do samochodu z uszkodzonymi hamulcami, i "na luziku" piłuje pedał gazu, jest szaleńcem, albo idiotą. Oczywiście Dyskurs za chwile powie, że ona takiego czegoś nie robi. Bo zapewne nie robi - jako że w przeciwnym razie dawno by jej nie było na świecie, więc musi jakiejś minimum rozsądku zachowywać, czyli PRZYJMOWAĆ DO WIADOMOŚCI TAKŻE NIEMIŁE FAKTY I OKOLICZNOŚCI. Jednak radę, aby się nie stresować, chroniąc na pierwszym miejscu dobrą energię, trudno jest inaczej odczytać, niż zaproszenie do tworzenia sobie nierealnych (choć może przyjemnych|) wizji świata, kosztem realizmu i zdrowego rozsądku.
Analiza tego, co głosi Dyskurs była jednak dla mnie całkiem kształcąca. Samej rady priorytetu dla dobrej energii, zamiast dla odpowiedzialności, trzeźwego spojrzenia akceptującego także rzeczy nieprzyjemne nie przyjmuję, jednak postawa Dyskurs uświadomiła mi, że dla wielu ludzie tworzenie sobie jakiejś takiej prywatnej fikcji życia w lepszym świecie, niż on naprawdę jest, jest jedynym sposobem poradzenia sobie ze stresem, może poczuciem zagubienia, przerażenia. Są ludzie, którzy do końca życia pozostaną trochę jak małe dzieci - po prostu nie będą w stanie zmierzyć się z twardą stroną rzeczywistości, lecz będą sobie tę rzeczywistość na różne sposoby lukrowały. I tak do końca to nawet nie odmówiłbym im racji - tzn. uważam, ze JEŚLI KTOŚ RZECZYWIŚCIE NIE JEST W STANIE trudnej strony życia przyjąć do świadomości, to pewnie niech sobie będzie tym udawaczem przed samym sobą, że wszystko jest lepsze, niż to widać. Choć oczywiście są granice dla takiej postawy, bo jest pewne minimum hartu ducha, który trzeba wykazać, aby w ogóle na tym trudnym świecie przetrwać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:48, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Dla mnie Dyskurs, choć trochę karykaturalnie, ale odwzorowuje współczesną psychologię - ludzi zadufanych w sobie, w swoich przekonaniach, ale wcale nie "lukrujących" sobie wizji świata, a wprost przeciwnie - wszędzie widzących prymitywne instynkty i agresję ze strony każdego, kto by z ich jedynie słuszną wizją człowieczeństwa i praw rzekomo rządzących człowiekiem się nie zgadzał - takie nieprzystające zdanie nie tylko nie zasługuje na jakąkolwiek refleksję ale powinno być napiętnowane i zginąć w "naturalnym" procesie ewolucji ku świetlanej przyszłości budowanej przez "mądrości" psychologiczne, podobne do tych, serwowanych przez Dyskurs
Cytat: | PRZYJMOWAĆ DO WIADOMOŚCI TAKŻE NIEMIŁE FAKTY I OKOLICZNOŚCI |
gdybyś chciał dostąpić mądrości duchowej - to myślę - myśl przede wszystkim o tym, o czym nie chcesz nawet pomyśleć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arystoteles
Dołączył: 28 Gru 2018
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:51, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Cześć. Czy mogę u ciebie Michale Dyszyński zadać pytanie w twoim wątku? Bo nie mogę założyć swojego (a ledwo, co wygrzebalem się z działu "Towarzystwo", w którym atakował mnie jakiś adiatyk).
Chyba trochę korespondują z twoim tematem, ale pewnie delikatnie.
Które zdanie jest prawdziwe: 1. Człowiek tworzy światy, a potem je poznaje? (na kształt malarza, który zastanawia się co namalował). 2. Świat przenika człowieka i dzięki temu nasze poznanie wydaje się w miarę spójne?
Jakby co to usunę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:06, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Pan Barycki, czyli Adriatyk twierdzi, bo to marksista , że człowieka tworzy społeczeństwo, co niewątpliwie jest faktem, o większości tego, co wydaje mu się, że wie o świecie, a faktycznie wierzy, czyli buduje swoje fantastyczne wyobrażenia o otaczającej rzeczywistości ....
więc, jak dla mnie, pierwsze zdanie jest prawdziwe, bo drugie dotyczy raczej tylko części osobowości człowieka i chyba później gdy zaczyna odkrywać rozbieżności pomiędzy wyobrażeniami a rzeczywistością - choć nadal tylko w wybranych aspektach, będących przedmiotem jego doświadczenia i w tych aspektach dopiero ma szansę być prawdziwe zdanie drugie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:43, 28 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Arystoteles napisał: | Cześć. Czy mogę u ciebie Michale Dyszyński zadać pytanie w twoim wątku? Bo nie mogę założyć swojego (a ledwo, co wygrzebalem się z działu "Towarzystwo", w którym atakował mnie jakiś adiatyk).
Chyba trochę korespondują z twoim tematem, ale pewnie delikatnie.
Które zdanie jest prawdziwe: 1. Człowiek tworzy światy, a potem je poznaje? (na kształt malarza, który zastanawia się co namalował). 2. Świat przenika człowieka i dzięki temu nasze poznanie wydaje się w miarę spójne?
Jakby co to usunę. |
Jak dla mnie to oba te stwierdzenia są jakoś tam słuszne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|