|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:24, 08 Sie 2020 Temat postu: Osoba jako kontekst uwiarygodniający światopogląd |
|
|
Jak to jest, że czasem to samo wypowiedziane przez osobę A odbieramy inaczej niż przez osobę B? Czemu wybierając np. jakiegoś polityka, kierujemy się raczej ogólnym wrażeniem (np. czy wzbudza naszą sympatię), a nie analizujemy szczegółowo jego programu?
Tak mi przyszło na myśl, że to wysuwanie osoby na plan pierwszy jest związane z tym, że o tym, co nas przekonuje, decyduje kontekst. To nic nie da, że, jak rozbierzemy coś na czynniki pierwsze, to każdy z tych czynników z osobna będzie nam pasował, jeżeli po złożeniu tego w kupę coś nam będzie zgrzytać, a z drugiej strony, jeśli coś nam ogólnie pasuje, to ewentualne niedociągnięcia w detalach, będziemy mieć w nosie.
Dlatego właśnie ludzie skłonni są szukać sobie autorytetów osobowych, inspirować się jakimiś konkretnymi osobami zamiast analizować jakieś idee, myśli w oderwaniu od jakiegoś konkretnego kontekstu. Zwykle dopiero to ogólne pozytywne wrażenie (osobowe świadectwo) zachęca nas w ogóle do tego, by coś w szczególe zgłębić. Ja np. często po przeczytaniu/obejrzeniu wywiadu z jakimś muzykiem, pisarzem czy filozofem, mam w ogóle ochotę zapoznać się bliżej z ich twórczością. Skoro oni mi się ogólnie wydają sensowni, to zakładam, że to co tworzą, będzie ciekawe i mądre. I na odwrót, jeśli ktoś ogólnie jakoś mi nie pasuje, to nawet nie mam motywacji, żeby się zainteresować w szczególe tym, co ma do powiedzenia. Tak samo mam z politykami. Jeśli polityk nie ma charyzmy albo nie przyświeca mu żadna idea, to może mnie zasypać pierdylionem rzeczowych argumentów, ale do mnie nie trafi, bo będzie jakiś taki rozspójniony, on jako całość mnie nie "kupi".
Z czego to może wynikać, że to właśnie osoba na nas robi większe wrażenie niż dajmy na to "gołe" myśli? Może z tego, że osoba będąc jakąś całością, jest swego rodzaju organizmem, złożonym układem, który działa, może poprawnie funkcjonować, bo jest spójna, klei się jako całość. Te argumenty, poglądy, myśli zyskują sens w kontekście całości, a niekiedy wręcz imponująca całość sprawia, że one same stają się marginalne i tak zaczniemy podziwiać kogoś, kto wygaduje głupoty.
Tymczasem alternatywny wobec osoby zbiór nieprzekonujących całościowo myśli jest chaosem, "urządzeniem", które nie wzbudza zaufania, jest nieautentyczne, pozbawione tożsamości. Brak całościowego sensu odbiera potencjalną sensowność poszczególnych myśli, które w oderwaniu od kontekstu stają bezużyteczną abstrakcją, w którą nikt nie chce uwierzyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:18, 08 Sie 2020 Temat postu: Re: Osoba jako kontekst uwiarygodniający światopogląd |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Tak mi przyszło na myśl, że to wysuwanie osoby na plan pierwszy jest związane z tym, że o tym, co nas przekonuje, decyduje kontekst. To nic nie da, że, jak rozbierzemy coś na czynniki pierwsze, to każdy z tych czynników z osobna będzie nam pasował, jeżeli po złożeniu tego w kupę coś nam będzie zgrzytać, a z drugiej strony, jeśli coś nam ogólnie pasuje, to ewentualne niedociągnięcia w detalach, będziemy mieć w nosie. |
W kontekście tego co piszesz, ja mam jeszcze znacznie dalej posuniętą hipotezę. Wyznaję ją sobie wewnętrznie od dłuższego już czasu, ale raczej nie dzielę się nią z ludźmi, bo raczej nie liczyłbym na ich zrozumienie. Prędzej za uznanie mnie za jakiegoś oszołoma. Ale skoro Ty zaczęłaś ten temat, to wrzucę własne jego rozwinięcie.
Rzecz ma pewne powiązanie z Biblią (choć nie jest ono konieczne aby prowadzić samo rozumowanie). Jak się przyjrzymy wielu tekstom z Biblii - szczególnie w księdze Apokalipsy św. Jana - to zauważymy, że to co ma się dziać na Ziemi z woli Boga prawie zawsze jest nie tyle osobiście dokonywane przez Boga, ale ma pośrednika - najczęściej anioła. Tak jakby osobiście Bóg nie chciał działać w tym świecie. Kiedyś mnie to zastanawiało, zadawałem sobie pytanie: czy to jest przypadek, że Bóg działa przez pośredników?...
Aktualnie uważam, że NIE. Jest to reguła, a wręcz natura rzeczy!
Dziś uważam, że każda odpowiednio zaawansowana tendencja, idea naturalnie ewoluuje do postaci quasiosobowej, czy wręcz osobowej. Nawet "Bóg jest miłością" - tu miłość wyewoluowała do postaci osobowego Boga. Dlaczego tak miałoby być?...
- Wg mnie jest na to istotny powód. Idea, która by zaistniała w postaci luźnej, niezwiązanej rozpłynęłaby się, zanikła nie mając "nośnika". W moim obrazie świata idee powstają i zanikają - jeśli są sprzeczne wewnętrznie, to zanikną względnie szybko. Jeśli są niesprzeczne, lecz słabe, nie osadzone w niczym, zostają "zapominane", rozmywają się. Dopiero idea osiągająca postać osobową, uzyskuje trwałość, może się aplikować na chaotyczność rzeczywistości. Dlatego wielkie idee mają powiązane z nimi wielkie postacie - osoby: dobro i miłość - Bóg, zło - szatan, zwiastowanie - archanioł Gabriel, uzdrawianie - archanioł Rafał. W księdze apokalipsy "anioł wylewa czarę" jakiegoś tam wpływu na świat. Pod tym symbolicznym określeniem (nie wiemy, czy anioł jest dobry, czy zły, ale jakoś jest powiązany z wolą Boga) zawiera się to, ze ów wpływ ma swoją spójność, swoją - broniącą się przed rozpłynięciem, zapomnieniem - postać, postać osobową. Osobowy charakter idei, aspektów rzeczywistości jest zatem najwyższym poziomem ewolucji danej idei/aspektu.
Jest tu nieco podobieństwa do technik współczesnego programowania - programowania obiektowego. W programowaniu obiektowym dąży się do tego, aby procedury, idee, miały pewną zamkniętą formę, dającą się w prosty sposób przenosić pomiędzy zastosowaniami, dużymi programami. Aby to zafunkcjonowało dokonuje się enkapsulacji - zamknięcia w bloki pomniejszych, ale POWIĄZANYCH W CAŁOŚĆ procedur. Potem można wziąć taki podprogram - ideę programistyczną w całości i wpakować w zupełnie inne zastosowanie. Ważne jest tylko, aby ZNAĆ WŁAŚCIWOŚCI owego obiektowego podprogramu. Nie trzeba już drobiazgowo analizować (jak to kiedyś, przed erą programowania obiektowego było) wszystkich odniesień, nie trzeba męczyć się śledzeniem potencjalnych konfliktów oznaczeń, nazw, bo tam w środku procedura działa już autonomicznie - jak osobny byt, trochę jakby zyskała właśnie osobowość.
Osobowość dla idei zatem byłaby tym czymś CO CHRONI ODNIESIENIA, co nie pozwala rozpłynąć się ideom w nicość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:58, 08 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dlatego właśnie ludzie skłonni są szukać sobie autorytetów osobowych, inspirować się jakimiś konkretnymi osobami zamiast analizować jakieś idee, myśli w oderwaniu od jakiegoś konkretnego kontekstu. |
Dlatego, że ludzie zazwyczaj mają i wolą mieć lepsze mniemanie o sobie niż, takie jaka jest ich realna pozycja w społeczeństwie. Wolą porównywać się, identyfikować, odnajdować w nich własne cechy, ... z tymi, którzy mają wyższą pozycję w społeczeństwie. Dlatego też nie przeszkadza im, tak jak to mam miejsce obecnie, świadomość, że Ci są np. nieuczciwi. Ta wiedza, tylko dowodzi im, że są mądrzejsi od wszystkich pozostałych, bo nie są tak naiwni, jak Ci, co o takim, powiedzą, że to cwaniak i złodziej. To ich w swoich własnych oczach nobilituje do tych, którzy nadają się na elity w społeczeństwie.
Przykładowo, tu na forum ktoś niedawno napisał, mniej więcej, że brak wolnej woli jest oczywistym, naukowym faktem, ale ta wiedza nie może byś wiedzą powszechną, ze względu na roszczeniowe postawy społeczne, tym samym mógł się wyłączyć z tej ciemnej masy, która by takie postawy roszczeniowe miała. Jest lepszy ;)
Co do analizowania idei, to znów byłaby to utopia, Każdy chodził do szkoły i wie, że zrozumienie, przyswojenie jakiejkolwiek wiedzy wymaga pewnego wysiłku, a przede wszystkim zaufania, wiary, że ta jest prawdziwa. Trudno więc podejrzewać, że słuchacz rzeczywiście rozumie i intelektualnie rozpoznaje, to co osoby, o których mowa, maja do powiedzenia. Z automatu, osoba z autorytetem, opowiadająca nawet największe bzdury, lub tylko coś niezrozumiałego, jego wypowiedź będzie uznana, za zbyt złożoną, co i tak nie jest istotne, a u osoby bez takiego autorytetu, wszystko co niezrozumiałe będzie na bieżąco, nawet bez próby refleksji, interpretowane jako bzdura i uzasadniało ów brak autorytetu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|