|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33570
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:51, 26 Sie 2016 Temat postu: Obrona świadomości przed samą sobą |
|
|
Ludzie mnóstwo wysiłku wkładają w osiąganie różnych celów. Osiąganie celu to satysfakcja, radość. Problem w tym, że jakże często ów pozytywny odbiór realizacji celu przesłania całkowity bilans zysków i strat - osiągamy cele, które okazują się sprzeczne z innymi celami, często nas krzywdzą.
To co tu piszę, to oczywiście prawie truizm. Każdy wie, że nie jest łatwo w życiu dokonać dobrych wyborów. Ale chyba większości ludzi nie skłania to do, wydawałoby się oczywistej, refleksji: warto więcej czasu poświęcić przemyśleniu tego, co pragniemy, co jest dla nas ważne, niż realizacjom różnych partykularnych celów. Myślę, że zaganiani życiem, oczekiwaniami ludzi zapominamy o sobie - robimy co nam każą, co się wydaje na bieżąco, nie stawiamy pytań o to "co potem?".
Dlaczego tak jest, że tak trudno zdobyć się na jakąś głębszą, ogólniejszą refleksję nad sobą, nad tym, czego się chce?
- Według mnie przyczyny główne są dwie:
1. nie umiemy wymodelować sobie stanu docelowego, tego, do czego dążymy. Właściwie to nie wiemy czego chcemy w życiu. Więc skupiamy się na tym, co aktualnie "na tapecie".
2. aby cokolwiek wymodelować, zrozumieć, zaprojektować, trzeba mieć bazę wcześniejszych doświadczeń. Więc zbieramy te doświadczenia w sposób dość chaotyczny, losowy - właśnie realizując te narzucone nam zewnętrznie cele.
Dość pouczającym doświadczeniem wydaje mi się wyobrażenie sobie siebie jako osoby niemal wszechmocnej, zadanie sobie pytania: co bym zrobił/wybrał, gdyby najważniejsze ograniczenia przestały obowiązywać? I czy dałoby mi to szczęście?
Powiedzmy więc, że mamy taką moc. Co by należało zrobić?
- Robimy pokój na świecie. - tylko jak? Wsadzając wszystkich agresywnych do więzień? Eksterminując ich? A gdzie jest ta granica pomiędzy tą zła agresją, a po prostu mocniejszą ekspresją? Czy faceci umawiający się na ustawki, aby rozładować agresję, jeśli nie czynią krzywdy, nie biją nikogo, kto sam nie wyrazi na to zgody, są źli?
- Pozbywamy się chorób - to oczywiste.
- Mamy pod dostatkiem wszystkiego.
- Nikt nam już nie zagraża.
Co byśmy dalej chcieli?
A może wtedy nic byśmy nie chcieli, bo już nie byłoby powodów do działania, do ekspresji?...
Czy zło, jakie nam się dzieje, jest niezbędne, bo nas mobilizuje, daje w ogóle impuls do życia?...
Nieraz zastanawia mnie obraz pierwszych ludzi w raju. Wszystko tam mają. Jest im dobrze. Ale czegoś im brakuje, szukają. Czego szukają? - może pytań "co z tym wszystkim?", albo "do czego tu dążyć?".
Czasem kołacze mi się hipoteza, że w istocie grzech pierworodny był darem dla człowieka. Bardzo trudnym darem, ale jednak. Teraz człowiek musi się zmagać z jego konsekwencjami, ale może dzięki temu w końcu dowie się czego chce?...
Istnienie świadomości jest jakoś rzucone w ten dziwny dualizm - aby coś osiągnąć, trzeba mieć powód do osiągania, czyli brak tego czegoś. A więc radość jest nierozerwalnie powiązana z brakiem. Tylko czy tak być musi?
Oczywiście można zrobić "operację" na umyśle podobną do buddyjskich podejść - uznać nieważność niemal wszystkiego, rozpłynąć się w nirwanie. Jak wykazują badania medyczne, podanie środków przeciwbólowych skutkuje nie tylko zmniejszeniem bólu, ale też ogólnie odczuwania - wtedy obojętniejemy na wszystko również na bodźce pozytywne. Czy najlepszym co świadomość może uzyskać, jest takie totalne znieczulenie się, obojętność na wszystko?...
Jeśli jednak nie, jeśli świadomość może bytować w szczęściu stawiając sobie cele, porównując, dokonując oszacowań, samodzielnie budując kryteria (taki owoc świadomości dobra i zła), to na pewno nie jest to prosta układanka. Bo z każdym celem wiąże się problem - co będzie jak go nie osiągniemy?
Ale jak cel będzie za łatwy, to nie będzie satysfakcjonujący. Jak cel będzie za trudny, to długi będzie czas nie spełnienia. Musimy jakoś połączyć te sprzeczności - znać cenę za sukces, ale tej ceny nie płacić. Przynajmniej nie przepłacać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:13, 26 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Odpowiednie podejście do buddyzmu sporo w tej kwestii załatwia, lecz nie wszystko. I nie jest to takie podejście, o którym tu napisałeś- to jest podejście bardzo na skróty i trochę wypaczone. Odpowiedniejsze prezentuje na tym forum Banjankri- ale to jego też jest nieco wypaczone, "przegięte" trochę. Cytat: | Nieraz zastanawia mnie obraz pierwszych ludzi w raju. Wszystko tam mają. Jest im dobrze. Ale czegoś im brakuje, szukają. Czego szukają? - może pytań "co z tym wszystkim?", albo "do czego tu dążyć?". | W tym jest "drugie dno", a właściwie to pierwsze, istotniejsze: Ludziom tam niczego nie brakowało, oprócz dostatecznej wiary i ufności Bogu, że rzeczywiście niczego nie brakuje i, że znajdują się w najlepszym możliwym położeniu, warunkach.
Po wygnaniu z Edenu ludziom właściwie ciągle czegoś brakuje, czują niedosyt, pragnienie. Niestety, większość z nich nie dochodzi do takiej konkluzji, że tak naprawdę brakuje im jednego i tyko za tym tęsknią: za powrotem do Raju. Zamiast tego gonią, aby realizować cele, które nie dają spełnienia, ostatecznego szczęścia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33570
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:27, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Po wygnaniu z Edenu ludziom właściwie ciągle czegoś brakuje, czują niedosyt, pragnienie. Niestety, większość z nich nie dochodzi do takiej konkluzji, że tak naprawdę brakuje im jednego i tyko za tym tęsknią: za powrotem do Raju. Zamiast tego gonią, aby realizować cele, które nie dają spełnienia, ostatecznego szczęścia... |
Co ciekawe sam nieraz się zastanawiałem, czy mając wszystko (tak na ziemską modłę) byłbym spełniony i szczęśliwy. Ludzie pchają się na najwyższe szczyty świata, poświęcają życie kompletnie niepotrzebnym życiowo osiągnięciom, walczą o pietruszkę, niepraktycznie filozofują...
Po co im to wszystko?
Duża część z nich mogłaby się uznać za szczęśliwych w tym sensie, że mają jedzenie, są zdrowi, względnie bezpieczni, nie brakuje im żadnych ważnych przedmiotów, czy innych rzeczy. Ale oni, jakże często, czują się nieszczęśliwi, niespełnieni. Gdyby osiągnęli to, co - w ich aktualnym przekonaniu - warto zdobywać, czego pragną, to (tak przypuszczam, w odniesieniu do wielu, obserwując stały schemat inflacji pragnień i ich spełnienia) znowu znaleźliby sobie powód, aby martwić się tym, że nie mają czegoś innego jeszcze. I tak - być może byłoby w nieskończoność - że po zaspokojeniu jednych pragnień, pojawiałyby się kolejne. I człowiek nie umiałby sobie powiedzieć STOP.
Chyba, że...
chyba, że w życiu tak na porządnie dostanie w dupę, tak pozna smak biedy, iż wyparują mu z głowy eskalacje roszczeń i oczekiwań. W końcu DOWIE SIĘ, że jednak jest zadowolony...
Ale czy tak złamany w budowaniu sobie pragnień człowiek będzie tym właściwym?
Czy życiowy minimalizm jest ideałem postawy?
- Co do tego, też mam wątpliwości...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:44, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Przecież napisałem dość wyraźnie, że "ideałem postawy" (dziwaczne sformułowanie, mało poprawne gramatycznie i semiotycznie) jest dążenie do raju, do nirwany. [Nie chodzi mi tutaj dosłownie o nirwanę z nihilistycznej interpretacji buddyzmu.] To jedyny cel, którego realizacja może naprawdę przybliżyć szczęście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:14, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr napisał: | Ludziom tam niczego nie brakowało, oprócz dostatecznej wiary i ufności Bogu, że rzeczywiście niczego nie brakuje i, że znajdują się w najlepszym możliwym położeniu, warunkach. |
Ano. I dokładnie to czyni nas ludźmi, czyli istotami, które mają w sobie tak, że same muszą przekonać się na własnym doświadczeniu, że Bóg, któremu całkowicie ufają, jest im niezbędny i że to w niczym nie przeczy ani ich wolności, ani ich miłości własnej, ani w żaden sposób nie odbiera wartości ich dokonaniom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:26, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Piotr napisał: | Ludziom tam niczego nie brakowało, oprócz dostatecznej wiary i ufności Bogu, że rzeczywiście niczego nie brakuje i, że znajdują się w najlepszym możliwym położeniu, warunkach. |
Ano. I dokładnie to czyni nas ludźmi, czyli istotami, które mają w sobie tak, że same muszą przekonać się na własnym doświadczeniu, że Bóg, któremu całkowicie ufają, jest im niezbędny i że to w niczym nie przeczy ani ich wolności, ani ich miłości własnej, ani w żaden sposób nie odbiera wartości ich dokonaniom. | Zgadzam się, jednak poza jednym: że taki Bóg jest ludziom niezbędny. Bo patrząc z punktu odniesienia czysto naukowego, biologicznego, może nieco scjentystycznego, to wystarczy człowiekowi- jak innym organizmom żywym [choć może im też brakuje czegoś jeszcze? ]- przeżyć ileś tam i się rozmnożyć. Czyż nie to wydaje się najważniejsze w tym ziemskim bytowaniu?
Tylko tutaj wyłania się inna jeszcze kwestia, o której może szerzej napiszę w wątku "Atut śmiertelności": czym takim są allele, genomy, że "rządzą" światem ożywionym? Czy funkcjonowanie tak złożonego organizmu, może nawet istoty, jak człowiek ma za zadanie wyłącznie "rozsiewanie" genów? Czy biochemia góruje nad psychiką? Wydaje się, że tak... A skoro tak, to czy materia jest inteligentna?? Mam wrażenie, że właśnie to chce przekazać Banjankri, pisząc m. in. o nadrzędnej zasadzie samoorganizowania się materii. Ale ja nie dostrzegam, by ta zasada była aż tak wszechobecna i nadrzędna...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 20:28, 27 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:08, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Potrzeby zawsze można zablokować. Jak kto się postara, to wystarczy mu samo zaspokajanie potrzeb umożliwiających utrzymanie organizmu przy życiu. Nawet rozmnażanie da się odstawić na bok; zresztą, gdy poziom spada do poziomu utrzymania funkcji życiowych, to potrzeby rozrodcze wyłączają się chyba automatycznie, bo ich zaspokajanie wymaga jednak energii .
Ja miałem jednak na myśli nie minimalizm, ale maksymalizm. Nie szczęście oszczędne, ale szczęście zachłanne. Progresywne, a nie regresywne. Takie z otwartą perspektywą, a nie takie zamykające wszystko, co się da zamknąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:15, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Potrzeby zawsze można zablokować. Jak kto się postara, to wystarczy mu samo zaspokajanie potrzeb umożliwiających utrzymanie organizmu przy życiu. Nawet rozmnażanie da się odstawić na bok; zresztą, gdy poziom spada do poziomu utrzymania funkcji życiowych, to potrzeby rozrodcze wyłączają się chyba automatycznie, bo ich zaspokajanie wymaga jednak energii .
Ja miałem jednak na myśli nie minimalizm, ale maksymalizm. Nie szczęście oszczędne, ale szczęście zachłanne. Progresywne, a nie regresywne. Takie z otwartą perspektywą, a nie takie zamykające wszystko, co się da zamknąć. | Znów chyba stawiasz widzimisię ponad prawami fizyki. Czy będziesz się tłumaczył [znowu] w ten sposób, że prawa fizyki są też pewnym widzimisię rozumowym? No, to prawda; ale ja tu w trochę innym kontekście- chyba rozumiesz, hm? A jeśli prawa fizyczne są "dziełem Boga", to czy w takim ujęciu nie stawiasz "chcemisię" ponad prawami boskimi; czy twoje [zbyt] zachłanne pragnienie szczęścia nie wykracza poza posłuszeństwo względem osobowego Boga wtedy?..
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 21:16, 27 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:44, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Ja na razie w ogóle o żadnych prawach fizyki nic nie mówię. Ja mówię o tym, że człowiek może być w taki zachłanny sposób szczęśliwy tylko wtedy, gdy istnieje Bóg będący wszechmocną miłością. Innymi słowy, takiego Boga potrzebuje człowiek, by mógł być w szczęśliwy rozwojowo. Jeśli takiego Boga nie ma, to mamy pecha. A jeśli On jest, to musimy Mu zaufać. Można sobie na taki akt zaufania pozwolić, bo nic na nim nie tracimy. Taki to trochę pascalowy argument.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:46, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Ja na razie w ogóle o żadnych prawach fizyki nic nie mówię. Ja mówię o tym, że człowiek może być w taki zachłanny sposób szczęśliwy tylko wtedy, gdy istnieje Bóg będący wszechmocną miłością. Innymi słowy, takiego Boga potrzebuje człowiek, by mógł być w szczęśliwy rozwojowo. Jeśli takiego Boga nie ma, to mamy pecha. A jeśli On jest, to musimy Mu zaufać. Można sobie na taki akt zaufania pozwolić, bo nic na nim nie tracimy. Taki to trochę pascalowy argument. | A! No, rozumiem, Jarku. Ale faktycznie B. Pascal cię w tym ubiegł; a pewnie jeszcze ktoś przed nim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:51, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Pascal brał to trochę pod innym kątem, ale pewno w sumie chodziło mu o to samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:57, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Pascal brał to trochę pod innym kątem, ale pewno w sumie chodziło mu o to samo. | Chyba każdy ma swój jakiś inny kąt, ale jako wiejskiego para-filozofa nie stać mnie aktualnie na ekierkę ani kątomierz, więc podaruję sobie te kąty i ich mierzenie- żeby kąta nie uszczuplić jeszcze bardziej..tfu..tzn. konta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:59, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Może Kanta?
Nietschego ci nie pożałuję
Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Sob 22:00, 27 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:05, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Może Kanta?
Nietschego ci nie pożałuję | A propos: Czy noumeny są synonimem niczego? Teraz poważnie pytam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:14, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Dla mnie - tak Myślę, że tutaj Kant się zagalopował.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:18, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Dla mnie - tak Myślę, że tutaj Kant się zagalopował. | Chociaż rozumiem dlaczego tak uważasz, to sam myślę na ten temat chyba przeciwnie wręcz: Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o..nie, nie pieniądze..o wszystko! Bo jeśli istnieje raczej wszystko, niż nic, to musi też istnieć nic- a raczej pseudo-nic, czyli Niebyt- z którego to wszystko by się brało, wyłaniało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:50, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Nie-wiadomo-co z nie-wiadomo-czego? Hmmm. Przynajmniej jest w tym jakaś zasada zachowania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5576
Przeczytał: 55 tematów
|
Wysłany: Nie 10:10, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Jeśli takiego Boga nie ma, to mamy pecha. A jeśli On jest, to musimy Mu zaufać. Można sobie na taki akt zaufania pozwolić, bo nic na nim nie tracimy. |
Do stracenia mamy szczęście, które sami możemy wypracować. Jeżeli nie potrafisz wypracowywać szczęścia, to świadczy to jedynie o tobie. Ja uważam, że potrafię wytworzyć go więcej, niż ślepy los mi daje i staram się to szczęście maksymalizować usuwając cierpienie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33570
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:43, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | wujzboj napisał: | Jeśli takiego Boga nie ma, to mamy pecha. A jeśli On jest, to musimy Mu zaufać. Można sobie na taki akt zaufania pozwolić, bo nic na nim nie tracimy. |
Do stracenia mamy szczęście, które sami możemy wypracować. Jeżeli nie potrafisz wypracowywać szczęścia, to świadczy to jedynie o tobie. Ja uważam, że potrafię wytworzyć go więcej, niż ślepy los mi daje i staram się to szczęście maksymalizować usuwając cierpienie. |
Ja obstawiam, że szczęście, które jesteś w stanie tak samodzielnie osiągnąć, to jedynie żałosna defensywna postać uciekania od cierpienia, od życia, od samego siebie.
Wuje pisze o MAKSYMALIZACJI szczęścia, w kontekście związku z Bogiem. Takie szczęście bije szczęście na Twój sposób miliony razy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5576
Przeczytał: 55 tematów
|
Wysłany: Nie 15:41, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Powodzenia.
Cytat: | Takie szczęście bije szczęście na Twój sposób miliony razy... |
Podasz wzór, który dał ci taką liczbę? No nie, więc widać wyraźnie, że piszesz nieprawdę, pod wpływem emocji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33570
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:49, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: |
Powodzenia.
Cytat: | Takie szczęście bije szczęście na Twój sposób miliony razy... |
Podasz wzór, który dał ci taką liczbę? No nie, więc widać wyraźnie, że piszesz nieprawdę, pod wpływem emocji. |
Może...
Niech będzie. Szczęście w ogóle jest niewymierne, więc moja liczba jest oczywiście "z kapelusza", faktycznie z emocji.
Ale niezależnie od tego, w ogóle powątpiewam w umiejętność/możliwość osiągnięcia szczęścia wg Twojego przepisu. Możesz co najwyżej bronic się tak przed cierpieniem. Ktoś powie: dobre i to. A ja powiem: stać nas - ludzi - na więcej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:15, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Banjakri napisał: | Do stracenia mamy szczęście, które sami możemy wypracować. |
A niby w jaki sposób można w ten sposób jakiekolwiek szczęście stracić?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:19, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | wujzboj napisał: | Jeśli takiego Boga nie ma, to mamy pecha. A jeśli On jest, to musimy Mu zaufać. Można sobie na taki akt zaufania pozwolić, bo nic na nim nie tracimy. |
Do stracenia mamy szczęście, które sami możemy wypracować. Jeżeli nie potrafisz wypracowywać szczęścia, to świadczy to jedynie o tobie. Ja uważam, że potrafię wytworzyć go więcej, niż ślepy los mi daje i staram się to szczęście maksymalizować usuwając cierpienie. | Podpisuję się i ponawiam pytanie wujazboja. Oprócz tego, podaj może kilka przykładów jak maksymalizujesz szczęście, a przede wszystkim, jak usuwasz cierpienie i jakie cierpienie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:13, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Które pytanie? I wobec tego ja i do ciebie skieruję pytanie, jakie miałem do Banjakiriego: W jaki to niby sposób można w ten sposób jakiekolwiek szczęście stracić?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:20, 28 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Które pytanie? I wobec tego ja i do ciebie skieruję pytanie, jakie miałem do Banjakiriego: W jaki to niby sposób można w ten sposób jakiekolwiek szczęście stracić? | Cha, cha, Jarku, zakręciłeś się! Choć może to ja napisałem nie dość zrozumiale poprzedni tu swój post. Pytanie mam nie do ciebie, lecz właśnie do Banjankriego- takie, jak twoje: niby w jaki sposób można w ten sposób jakiekolwiek szczęście stracić? Więc to on powinien odpowiedzieć nam, a nie ja tobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|