Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O naiwnym realizmie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:49, 07 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Co masz więc na myśli mówiąc, że pytanie "skąd szklanka wie, że jest obserwowana, jest nierozwiązane"? Co znaczy, twoim zdaniem, konkretnie to właśnie pytanie?

To pytanie wg związane jest ze sposobem myślenia człowieka - przyczynowo - skutkowym. Podstawowym problemem modelu fizyki kwantowej jest fakt występowania obiektów w dwóch stanach: rozmytym/falowym podczas istnienia i korpuskularnym podczas wykrycia-pomiaru. I wciąż nie wiadomo co sprawia, że wykrycie-pomiar następuje. W końcu jeśli wszystkie cząstki tworzące świat występują w tych stanach, to mamy do czynienia z gigantycznym kwantowym falowaniem, które w jakichś momentach wymusza przeskoczenie niektórych z tych cząstek w stan wykrycia. Dlaczego właśnie w tej chwili to nastąpuje i dlaczego właśnie te cząstki są wykrywane? Przecież oddziaływanie jest wzajemne, a więc wykrywanie powinno być obopólne dla wszystkich cząstek. Czy inne cząstki z otoczenia też są wykrywane jednocześnie, czy oddziałują w stanie rozmycia kwantowego? Jesli nie, to jak one w tym momencie mają się do tej wykrywanej? W tym modelu jest wg mnie dość wyraźna niespójność - bo fizyk inaczej traktuje wybraną cząstkę, a inaczej całe otoczenie, które biernie uczestniczy w akcji kwantowego wymuszenia określenia niektórych jej parametrów i które w ogóle nie wykazuje kwantowych właściwości. Oczywiście to działa w tym sensie, że wyniki obliczeń zgadzają się z eksperymentami, ale cały ten mechanizm myślowy nie jest satysfakcjonujący, bo nie pozwala na wygodne operowanie myślowe obiektami intelektualnymi. W modelu naprawdę dobrym nie byłoby żadnych niewyjaśnionych spraw, dziur itp - tzn. na każde pytanie w stylu: dlaczego właśnie tak? - byłaby odpowiedź. Dzisiejsza fizyka kwantowa to właściwie nie pelny model, a zbiór przepisów na uzyskiwanie wyników zgodnych z doświadczeniem w określonych przypadkach.
Ja tu widzę podobieństwo z modelem flogistonu - fluidu, który miał zapełniać lukę pomiędzy ludzkim myśleniem, a wzorami termodynamiki. I flogiston spełniał swoją rolę, choć dopiero Boltzmann i inni wyjaśnili w sposób satysfakcjonujący jak to rzeczywiście działa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:12, 08 Lis 2007    Temat postu:

Model jest zupełnie spójny, jeśli obserwatora traktuje się poważnie, czyli jako podmiot a nie jako przedmiot obserwacji :D.

Natomiast nie bardzo widzę, jak wyobrażasz sobie "zadowalającą odpowiedź na pytanie 'dlaczego'". Przecież każda dostępna odpowiedź na to pytanie jest jedynie sformułowaniem związku pomiędzy obserwacjami. Związek nie może sam siebie wyjaśniać. Fizyka ze swej natury prowadzi do odpowiedzi, które pociągają za sobą nowe pytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:24, 08 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Natomiast nie bardzo widzę, jak wyobrażasz sobie "zadowalającą odpowiedź na pytanie 'dlaczego'". Przecież każda dostępna odpowiedź na to pytanie jest jedynie sformułowaniem związku pomiędzy obserwacjami. Związek nie może sam siebie wyjaśniać. Fizyka ze swej natury prowadzi do odpowiedzi, które pociągają za sobą nowe pytania.

Ja to widzę tak:
Umysł ludzki, porządkujący informacje o świecie tworzy sobie w głowie jakiś mechanizm, który ma jakoś odwzorowywać zależności z realnego świata. Ten mechanizm to właśnie implementacja modelu w umyśle konkretnego osobnika. Teraz ten mechanizm jest albo bardziej zintegrowany, spójny, logiczny, albo mniej. W szczególności mechanizm prymitywny po prostu gromadzi dane "tak jak są" i pamięta je w zestawach skojarzonych wrażeń i informacji uzupełniających, porządkujących. Można to porównać do rejestru jakichś odczytów z urządzenia (np. posiadającego numer kolejny, datę i godzinę i wartość odczytu napięcia i natężenia prądu z miernika). W takim przypadku nie mówimy jeszcze o zależnościach, bo nic nie analizujemy, a tylko pamiętamy dane w postaci rekordów bazodanowych.
Jednak bardziej zaawansowany model jest w stanie dostrzec relacje pomiędzy różnymi rekordami w takiej bazie i sformułować je w postaci jakiegoś prawa. W takim przypadku jest mamy już pierwszą możliwość odpowiedzi na pytanie "dlaczego?" - np. bo występuje tu zależność liniowa, a skoro napięcia są w stosunku 2:1. więc i natężenia będą w tym stosunku.
Ale model może być jeszcze bardziej zaawansowany - obejmujący nie proste znane formuły, a skomplikowane procedury postępowania w różnych sytuacjach. Wtedy taki model obejmuje m.in.:
1. mechanizmy rozpoznawania różnych przypadków
2. mechanizmy postępowania wobec rozpoznanych przypadków
3. mechanizmy dodatkowe, uzupełniające (np. gdy są problemy z prostym zastosowaniem 1 lub 2)

Przykładem takiego zaawansowanego modelu jest niemal dowolna teoria fizyczna, która integruje w sobie matematykę, informacje o definicjach pojęć fizycznych, przyrządach, metodach pomiarowych, regułach postępowania w ocenianiu obserwacji, traktowania błędów pomiarowych itd...
W takim układzie odpowiedź "dlaczego?" może mieć wiele swoich wydań - np.
1. dlatego, ze dla owego przypadku stosuje się prawo ...
2. bo nie znamy jeszcze prawa na ten przypadek, ale wyniki eksperymentów są w tabeli....
3. bo przyjmując oszacowanie A dostajemy wynik WA, a oszacowanie B wynik WB
itp... itd...
Wszystko to ma związek ze sposobem funkcjonowania ludzkiego umysłu i dlatego jest "owinięte" mgiełką ludzkich przypuszczeń, wyobrażeń wątpliwości i mechanizmów ogólnych postępowania, które pozwalają na praktyczne działanie w obszarze obiektów intelektualnych. I istotną częścią całości jest FORMUłOWANIE PYTAń. Te pytania umiejscawiają nam wiedzę w umyśle tworząc nici odróżniające jedne byty intelektualne od innych. Fakt istnienia pytania świadczyć może bo., że gdzieś nie nastąpiło rozróżnienie pewnego pojęcia, od innego zbliżającego się znaczeniowo. Jeśli takie rozróżnienie nie nastąpi, to w ogóle nie będziemy w stanie używać modelu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 10:08, 16 Lis 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:30, 12 Lis 2007    Temat postu:

No tak. Ale gdzie przy takim rozumieniu pytania "dlaczego" widzisz problem z dualizmem korpuskularno-falowym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:48, 15 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
No tak. Ale gdzie przy takim rozumieniu pytania "dlaczego" widzisz problem z dualizmem korpuskularno-falowym?

Problem jest taki, że fizyka jak do tej pory przyjmuje zawsze niezależność od obserwatora - czy to zasada względności Einsteina, czy inne zasady fizyki są w większości niezmiennicze przy zmianie układu odniesienia. Aż tu nagle w fizyce kwantowej spotykamy się z sytuacją, że dopiero obecność obserwatora nadaje sens pojęciu "pomiar", "obserwacja". Właściwie jako coś wręcz zdefiniowanego wyłącznie w układzie obserwatora.
Dlaczego więc tutaj, odmiennie niż w całej pozostałej fizyce, została złamana owa zasada niezależności od obserwatora?
Albo formułując problem inaczej:
Czy istnieje konstrukcja teoretyczna, która z zależności bardziej podstawowych pozwala wyprowadzić w jakiej sytuacji obserwator może generować ów efekt "pomiar" "obserwacja"? - Jakie warunki musi obiekt_obserwator spełnić, aby to się stało?
Bo może wszystko ma prawo być owym obserwatorem?
A może jakieś wyróżnione obiekty tego (obserwatorskiego) rodzaju?
W każdym razie do tej pory (teoria względności, mechanika klasyczna) obserwator zawsze był jedynie przenośnią, a chodziło po prostu o bezoosobowy układ odniesienia, czyli bardziej twór matematyczny.
Tutaj mamy nową jakość i trzeba by się z owej zmiany wytłumaczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:54, 15 Lis 2007    Temat postu:

Michał napisał:
Dlaczego więc tutaj, odmiennie niż w całej pozostałej fizyce, została złamana owa zasada niezależności od obserwatora?

Bo opis doszedł do momentu (do "ściany"), w którym akt obserwacji stał się elementem opisu.

Michał napisał:
Czy istnieje konstrukcja teoretyczna, która z zależności bardziej podstawowych pozwala wyprowadzić w jakiej sytuacji obserwator może generować ów efekt "pomiar" "obserwacja"? - Jakie warunki musi obiekt_obserwator spełnić, aby to się stało?

Odsunięcie tej "ściany" jest przypuszczalnie możliwe po prostu przez przedefiniowanie pojęcia aktu obserwacji. Ale każda konstrukcja teoretyczna jest tak czy owak tworzona z pozycji obserwatora. Odsuwanie ściany nie zmieni więc istoty problemu, poprawi jedynie matematykę opisu.

W zasadzie nie widzę specjalnego powodu, dla którego cały świat nie miałby być jednym wielkim "kotem Schrődingera", który jest wprowadzany w konkretny stan kwantowy jedynie na skutek obserwacji przez świadomego obserwatora :D. I ma to o tyle sens, że tylko ta świadomość jest elementem z konstrukcji nie należącym do opisywanego układu fizycznego. Cała reszta musi być tej samej klasy, czemu więc jedna funkcja falowa miałaby "obserwować" drugą i powodować jakiś jej "kolaps"? Na razie, "kolaps" ten jest efektem oddziaływania uczciwej funkcji falowej z obiektami "skolapsowanymi", quasi-klasycznymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:28, 18 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
W zasadzie nie widzę specjalnego powodu, dla którego cały świat nie miałby być jednym wielkim "kotem Schrődingera", który jest wprowadzany w konkretny stan kwantowy jedynie na skutek obserwacji przez świadomego obserwatora ...

Problem zaczyna się, gdy obserwatorów jest więcej niż 1. Czy obserwują oni inne światy? Na ile inne? A jeśli takie same, to na jakiej zasadzie odbywa się synchronizacja?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:04, 19 Lis 2007    Temat postu:

Dlaczego większa ilość obserwatorów miałaby powodować jakiś problem?

Akt obserwacji wprowadza obserwowany stan w stan własny operatora odpowiadającego jakiejś obserwabli. Jeśli dalsza ewolucja układu zachodzi poprzez operatory (dostatecznie) komutujące z tym operatorem, to inny akt obserwacji tej samej cechy da identyczny wynik, co pierwsza obserwacja. Dokładnie tak, jak tego się domaga mechanika kwantowa. Nie widzę problemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:17, 20 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Dlaczego większa ilość obserwatorów miałaby powodować jakiś problem?

Weźmy np. kot Schrodingera - mamy dwóch obserwatorów, którzy nie wiedząc o sobie, niezależnie od siebie zainteresowani są kotem. Przy czym jeden z nich sprawdza stan kota po minucie, a drugi po 2 minutach. Co się dzieje z funkcjami falowymi - z przekształceniem kota w stan pomiaru - w takiej sytuacji?
Czy drugi obserwator ma ustawiony swój stan za pomocą obserwacji pierwszego?
Jeśli tak, to mamy stan nieustannej konkurencji różnych obserwatorów, kto pierwszy wprowadza kota w stan obserwowalny. To powinno być wykrywalne doświadczalnie. Do tego niezbędny jest też czas absolutny, bo tylko wtedy daje sie określić kolejność zdarzeń. Tymczasem zawsze obserwator jest traktowany jako jeden - i do takich sytuacji stosuje się (i sprawdza) fizyka kwantowa.
Poza tym w takiej sytuacji istnieje oczywista konieczność nadania procesom rangi obserwacji, a obiektom rangi obserwatora (jedne procesy są traktowane jako obserwacje, a inne nie). Na jekich zasadach miałoby to działać, skoro nie mamy dobrej metody na ustanawianie hierarchii obiekltów i obserwatorów?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:45, 22 Lis 2007    Temat postu: Filiżanka Schrödingera

Pozwolę sobie przeanalizować kota i obserwatorów krok po kroku. Tyle, że wolałbym mówić o filiżance, nie o kocie. Chodzi tu nie tyle o moją niechęć do zabijania kotów, lecz... Ale o tym za chwilę.

Mówmy więc o filiżance Schrödingera, zamkniętej w pudełku z młotkiem uruchamianym przez proces radioaktywnego rozpadu atomu i mogącej znajdować się w stanie |C> = "cała" i w stanie |R> = "rozbita". W chwili t, filiżanka znajduje się w stanie |F,t> = |C> + r(t)|R>. Dla uproszczenia zapisu, będę ignorował normalizację, a chwile czasu będę zazwyczaj numerował liczbami naturalnymi, pisząc po prostu: |Ft> = |C> + rt|R>. Na przykład, stan filiżanki w chwili t=7 będę zapisywał jako: |F7> = |C> + r7|R>.

Oprócz filiżanki, w pudełku mamy młotek kwantowy, czyli obiekt opisujący oddziaływanie dwóch układów kwantowych: filiżanki i radioaktywnego atomu. Młotkowi temu niech odpowiada niehermitowski operator M (młotek musi być niehermitowski, inaczej nie psułby filiżanki w sposób nieodwracalny), zdefiniowany przez:
M|R> = |R>
M|C> = |C> + w|R>,
gdzie współczynnik w (od w jak wybuch) jest określony przez amplitudę prawdopodobieństwa zajścia rozpadu atomowego rozbijającego filiżankę. Pojedyncze podziałanie młotkiem w chwili t zmienia stan filiżanki z |F,t> do |F,t+1>:

|F,t+1> = M|F,t> = M(|C> + r|R>) = M|C> + rM|R> = |C> + w|R> + r|R> = |C> + (w+r)|R> = |F,t+1>,

gdzie r = r(t) jest amplitudą prawdopodobieństwa, że w chwili t filiżanka jest w stanie |R> ("rozbita"). Z dokładnością do czynnika normalizacyjnego, pojedyncze oddziaływanie z młotkiem (czyli przebywanie w towarzystwie młotka przez kolejną chwilę) zwiększa tę amplitudę, dodając do niej składnik w.

Mówiąc krótko, zawartość "rozbitego" stanu |R> zmienia się na skutek każdego uderzenia atomowym młotkiem. Wszystko to dzieje się w zamkniętej skrzynce, gdzie funkcja falowa filiżanki spokojnie sobie ewoluuje, będąc w każdej chwili mieszanką stanów |C> i |R>, przy czym zawartość stanu |R> systematycznie rośnie. (Naturalnie, filiżankę trzeba normować po każdym uderzeniu, ale tego nie robię, bo nie chodzi nam o analizę ilościową, lecz tylko jakościową.)

A teraz podłączymy do układu obserwatorów. Na początku określmy jednak operator kontroli całości filiżanki. Niech odpowiada mu hermitowski operator K = |C><C| + |R><R|. Innymi słowy:
K|C> = |C>,
K|R> = |R>.
Kwantowo skontrolowany stan |C> daje stan |C>, kwantowo skontrolowany stan |R> daje stan |R>. Taka kwantowa kontrola nie jest jeszcze pomiarem; jeżeli nie jest oczywiste, dlaczego, to zaraz się to okaże.

Otóż niech teraz w chwili t = 3 obserwator A zajrzy do skrzynki, kontrolując całość filiżanki ale nie będąc świadomym wyniku. Odpowiada to podziałaniu operatorem K na stan filiżanki, od czego filiżanka przejdzie ze stanu |F3> do |F4> (zakładamy przy tym, że podniesienie wieczka chwilowo unieruchamia młotek, nie zmieniając przy tym samej postaci M):

|F4> = K|F3> = (|C><C| + |R><R|) (|C> + r3|R>) = c|C> + r3|R> = |F3>.

Filiżanka "przeszła" przez taką nieświadomą kontrolę bez zmiany stanu. To oczywiste, bo operator K jest zbudowany jako "jedynka" :D (można go rozumieć jako operator "kwantowego bycia filiżanką", bo składa się on z wszystkich możliwych stanów kwantowych filiżanki i z niczego więcej). Kontrolując filiżankę nieświadomie (kwantowo), nasz obserwator nic nie zmienił. Ale i niczego się nie dowiedział: nie dokonał pomiaru, nie uzyskał w wyniku żadnej liczby!

Teraz jednak UWAGA: niech obserwator A spojrzy jeszcze raz na filiżankę w chwili 4, tym razem jednak uświadamiając sobie wynik! Oznacza to, że obserwator znalazł filiżankę albo w stanie |C>, albo w stanie |R>; świadoma kontrola jest pomiarem o rozkładzie p(C, R):

p(C, R) = <F4|K|F4> = (<C| + r4<R|) (|C> + r4|R>) = <C|C> + (r4)&sup2;<R|R>.

Innymi słowy, prawdopodobieństwo znalezienia rozbitej filiżanki jest r&sup2;/(1 + r&sup2;), gdzie r = r4 = r(4). "Okładając" operator kontroli K (operator "kwantowego bycia filiżanką") aktualnym stanem filiżanki |Ft>, obserwator "wydusił" z filiżanki odpowiedź w postaci liczby. Liczbą tą może być tu na przykład ilość całych filiżanek w pudełku; liczba ta wynosi 1 albo 0, jest zawsze jednak konkretną liczbą, jedną z tych dwóch. Jest liczbą, a nie żadnym stanem kwantowym.

Co się zaś stało z filiżanką Schrödingera? Otóż pomiar zmienił jej stan kwantowy w sposób zgodny ze statystycznym rozkładem p. I to jest kolaps funkcji falowej, bo przejście filiżanki z jednego stanu do drugiego NIE JEST już opisane operatorem, lecz jest dane przez klasyczną statystykę:

|F'5> = |C> z prawdopodobieństwem 1/(1 + r&sup2;),
|F"5> = |R> z prawdopodobieństwem r&sup2;/(1 + r&sup2;).

Stan filiżanki w chwili t=5 nie jest już mieszanką stanów |C> i |R>, jak to było po uderzeniu młotkiem, lecz jest CZYSTYM stanem własnym operatora K. Pomiar zawsze PRZEPROWADZA stan mierzony do stanu własnego obserwabli.

Jeśli teraz chcemy nadal opisywać filiżankę jako "jeden obiekt", to nie jesteśmy w stanie przypisać jej jednego wektora stanu, lecz musimy przejść do statystyki kwantowej. W sensie statystycznym, filiżanka jest w stanie "mieszanym", kwantowo-klasycznym. Stanowi statystyczną - ale nie kwantową! - mieszankę dwóch kwantowych filiżanek, filiżanki F' i filiżanki F". Podkreślam: jest to mieszanka statystyczna, klasyczna, z filiżanką Schrödingera nie mająca nic wspólnego. Co to w praktyce znaczy, zobaczymy za chwilę.

Otóż pudełko można teraz zamknąć, zostawiając w nim filiżankę. Obserwator zamyka zawsze konkretną filiżankę: albo F', albo F". Filiżanka ta jest nadal kwantowa i nadal oddziałuje z kwantowym młotkiem. Tyle, że dalszy jej los zależy już od tego, co zaobserwował obserwator A. Czyli zależy od stanu, w jakim została zamknięta. I jeśli obserwacja jeszcze nie zaszła, lecz tylko chcemy opisywać możliwe jej wyniki, wtedy musimy odwołać się do statystyki kwantowej. Do statystyki, bo z pewnym prawdopodobieństwem mamy w pudełku albo filiżankę F', albo filiżankę F". Do kwantowej, bo każda z tych filiżanek jest kwantowa.

Zachodzą więc dwie i tylko dwie możliwości: zamknęliśmy filiżankę całą (|F'>), albo zamknęliśmy filiżankę rozbitą (|F">). Przyjrzyjmy się w obu przypadkach stanowi filiżanki w chwili t=6, czyli w moment po zamknięciu pudełka:

|F'6> = M|F5> = M|R> = |R> gdy filiżanka była rozbita, oraz
|F"6> = M|F"5> = M|C> = |C> + w|R> gdy filiżanka była cała.

Teraz odpowiedź na pytanie, co i dlaczego zobaczy obserwator B po ponownym otworzeniu pudełka, powinna być już oczywista. Jeśli obserwator A zamknął rozbitą filiżankę, to obserwator B zobaczy z pewnością filiżankę rozbitą. A jeśli obserwator A zamknął całą filiżankę, to obserwator B zobaczy albo filiżankę całą, albo filiżankę rozbitą, przy czym prawdopodobieństwo zależy od czasu oczekiwania (i od parametru młotka, w).

W sumie nadal nie widzę żadnego problemu, jeśli tylko nie traktuje się procesu pomiaru jako zjawisko należące do ewolucji układu kwantowego, lecz jako "świadome spojrzenie z zewnątrz". Bez takiego "spojrzenia", układ ewoluuje sobie spokojnie kwantowo bez żadnych kolapsów. Nie widzę fundamentalnego powodu, dla którego taki opis nie miałby funkcjonować dla dowolnego układu, a nie tylko dla filiżanki Schrödingera. Z kotem natomiast może być inna sprawa, bo kot może być świadomy.

Ciekawe pytanie: czy można tego użyć do sprawdzenia, czy koty są świadome :D? Mimo śmieszka, pytanie jest poważne i dotyczy tego, czy tak zdefiniowana świadomość (jako akt pomiaru) pozostaje jeszcze w granicach definicji naukowej, czy też jest już metafizyczna.

Pytanie to przenosi nas zdaje się do zagadnienia kwantowej teleportacji, kwantowego kodowania, kwantowych komputerów i innych kubitów. Ale na to chyba jest już za późna godzina...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:57, 22 Lis 2007    Temat postu: Re: Filiżanka Schrödingera

wujzboj napisał:
Mówmy więc o filiżance Schrödingera, zamkniętej w pudełku z młotkiem...

Ok. Nie odniosłeś się jednak (a przynajmniej jakoś to do mnie nie dotarło wprost) do takich kwestii:
1. świadomość - czy jest mierzalna?
- Jeśli tak, to czy zerojedynkowo, czy może w sposób ciągły? Z doświadczenia życiowego wiemy, że nasza świadomość może być większa lub mniejsza. Jak jest w tym modelu? Bo jeśli jest zerojedynkowa, to musi być jakieś kryterium ustalenia, czy coś tę świadomość ma, czy nie. Rozumiem, że można by tu próbować zastosować procedurę, która opisałeś na koniec - tzn. badać jakoś statystyki danego zaglądacza do pudełka i jeśli wskażą one na możliwość generowania przez niego efektu pomiaru, to znaczy, że mamy świadomość. Jednak wciąż nie będziemy mieli gwarancji, że w konkretnej sytuacji świadomość wystąpiła czy nie (bo akurat ktoś zaglądał nieświadomie).
2. Problem drugi - absolutny czas. Czy zaglądanie do pudełka z rakiety poruszającej się z dużą prędkością (a więc ewentualność zmiany kolejności zdarzeń) miałby być jakoś uwzględniony?
- Przypuszczam, ze chyba nie, co z resztą w dużym stopniu potwierdza rozbieżności pomiędzy TW i mech. kwantową.

Dla mnie głównym problemem Twojej koncepcji jest fakt, że wg mnie świadomość nie jest jednak zerojedynkowa. To fenomen na tyle złożony, że chyba trzeba byłoby dużo pracy, aby stał się on dobrym kandydatem na wartość fizyczną. Może ta Twoja kwantowa świadomość jest w istocie czymś znacząco odmiennym od potocznego pojęcia świadomości?
Pytań jest niemało, choć w sumie Twoja koncepcja wydaje się dość narzucająca i chyba wychodzi naprzeciw postulatom, o których wspominało paru filozofów - fizyków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:32, 30 Lis 2007    Temat postu:

Ad 1. Świadomość rozumiana jako "akt pomiaru" jest mierzalna o tyle, o ile mierzalny jest akt pomiaru. A mierzalny jest on o tyle, o ile mierzalny jest akt przechwycenia informacji zakodowanej kwantowo. Zróbmy więc eksperyment: prześlijmy sobie zakodowany sygnał przez listonosza. Niech wynikiem eksperymentu będzie, że sygnał został przechwycony. Oznacza to, że dokonano na nim aktu pomiaru. Pytanie: czy pomiar zaszedł w momencie, w którym listonosz zajrzał do tajnej przesyłki, czy w momencie, w którym zauważyliśmy, że tajny sygnał został przechwycony? Klapa, prawda? Z tą mierzalnością świadomości nie bardzo wychodzi. I nie zależy to od tego, czy przypiszemy świadomości ciągłą skalę "natężenia uwagi przy dokonywaniu pomiaru", czy też potraktujemy tę skalę zerojedynkowo.

Ad 2. Rakieta chyba nie jest problemem, bo zagadnienia tego typu wymagają uprzedniej synchronizacji zegarów, czyli od dokonania kolapsu funkcji falowej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:42, 01 Gru 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
prześlijmy sobie zakodowany sygnał przez listonosza.

Albo np. róbmy zdjęcia Twojej filiżance Schroedingera jakimś nieświadomym automatem co sekundę. Później ktoś świadomy je obejrzy. Po jakimś czasie...
Poza tym gdzieś czytałem o ciekawym eksperymencie, w którym naukowcy wręcz rozkładają na etapy ów kolaps funkcji falowej. Wszystko to razem chyba zdaje się wskazywać, że jeszcze za wcześnie jest wiązać efekty kwantowe ze świadomością. Przynajmniej z tą znaną nam świadomością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:44, 01 Gru 2007    Temat postu:

Może nie tyle za wcześnie jest wiązać efekty kwantowe ze świadomością, ile świadomość okazuje się być niemierzalna. Wniosek jest taki, że nie ma ani naukowych ani filozoficznych problemów z kolapsem funkcji falowej. Najprostsze rozwiązanie, wiążące kolaps z aktem świadomego pomiaru i nie przypisujące funkcji falowej żadnej dodatkowej interpretacji ponad to, że stanowi ona opis relacji pomiędzy kolejnymi wynikami pomiarów, okazuje się mieć sens i być wystarczające. Niewykluczone zresztą, że o inne trudno...

W ten sposób kolaps okazuje się być po prostu przejściem z opisu zjawiska do opisywanego zjawiska. I to chyba jest zgodne z intuicją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:48, 02 Mar 2010    Temat postu: Re: O naiwnym realizmie

Michał Dyszyński napisał:
Gazeta Wyborcza (a właściwie na pewno to w portalu gazeta: [link widoczny dla zalogowanych] ).

Chyba ten tekst jest tutaj
[link widoczny dla zalogowanych] (Świat jest wrażeniem.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:19, 03 Mar 2010    Temat postu: Re: O naiwnym realizmie

Oless napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Gazeta Wyborcza (a właściwie na pewno to w portalu gazeta: [link widoczny dla zalogowanych] ).

Chyba ten tekst jest tutaj
[link widoczny dla zalogowanych] (Świat jest wrażeniem.)

Wydaje mi się, że tamten artykuł był istotnie dłuższy, niż tekst pod tym linkiem. Chociaż sens jest mniej więcej ten sam.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:56, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:26, 04 Mar 2010    Temat postu:

Czy nie moglibyśmy po prostu przyjąć, że część naukowych teorii posiada wartość realistyczną (opisuje obiektywny świat), ale też istnieją takie (te zależne od hipotetycznych obiektów, bardziej matematyczne niż empiryczne), które posiadają tylko wartość użyteczną w obrębie ich zastosowań?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:10, 04 Mar 2010    Temat postu: Re: O naiwnym realizmie

Michał Dyszyński napisał:
Wydaje mi się, że tamten artykuł był istotnie dłuższy, niż tekst pod tym linkiem. Chociaż sens jest mniej więcej ten sam.

Szkoda, że nie podałeś ani tytułu, ani autora. Mam dostęp do archiwum GW , ale sam link do niczego się nie nada. Samego tekstu już nie masz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:34, 04 Mar 2010    Temat postu:

Bzyku napisał:
Czy nie moglibyśmy po prostu przyjąć, że część naukowych teorii posiada wartość realistyczną (opisuje obiektywny świat), ale też istnieją takie (te zależne od hipotetycznych obiektów, bardziej matematyczne niż empiryczne), które posiadają tylko wartość użyteczną w obrębie ich zastosowań?

Można założyć wszystko, tylko pytanie w jakim celu. Co to za kryterium, że uznajemy nasze teoretyczne rozumowania za w pełni wartościowe tylko wtedy gdy pasują do naszych realistycznych przekonań?

Zwróc uwagę na ten fragment dyskusji:
9741 napisał:
nauka dopiero zaczyna (fizyka) dochodzić do negacji logiki klasycznej
wuj zbój napisał:
Nie wydaje mi się, by fizyka odchodziła od logiki klasycznej. Mechanika kwantowa po prostu zauważa, że pojęcia budowane z naiwnego empiryzmu nie nadają się do starannego opisu empirii. Co ma poważne konsekwencje. Po pierwsze, klasyczny materializm ("patrząc na świat zwenętrzny, możemy go sensownie podzielić na byty w sposób narzucony przez strukturę świata i zupełnie od nas niezależny") okazuje się być niestosowny nawet z fizycznego punktu widzenia (o filozoficznych problemach nie wspominając). Po drugie, podstawową "substancją", z której zbudowany jest tenże świat fizyczny, okazuje się być informacja; "materia" jest jedynie postrzeganym przez nas przejawem tej informacji.

Jeśli używa się pojęć naiwnoempirycznych (jak np. prędkość i położenie, albo fala i cząstka), wtedy ma się kłopoty. Fala nie jest zaprzeczeniem cząstki (naiwnoempirycznie jest zaprzeczeniem cząstki) i kto tego nie zaakceptuje, ten musi zrezygnować z logiki klasycznej. Prędkość (ściślej: pęd) i położenie obiektu nie dadzą się wyznaczyć jednocześnie z dowolnie dużą dokładnością (jeśli wyznaczyć pęd obiektu bezbłędnie, to położenie okaże się kompletnie nieokreślone; przykładem jest foton z naszej rozmowy o prędkości światła) i okazuje się, że nie jest to tylko kwestia możliwości zdobycia wiedzy. Po prostu obiekt nie posiada własności "pęd i położenie".

Wyniki doświadczeń pokazują, że fizyka jest dokładnie tym, czym być powinna z logicznego punktu widzenia: jest opisem doświadczenia, a nie opisem jakiejś "meta-doświadczalnej rzeczywistości". Mechanika kwantowa czyni boleśnie wyraźnym, że pojęcie "obserwatora" jest nieodłączne od pojęcia "obiekt fizyczny". Świat zachowuje się tak, jakby był obserwowany :) (i nie ma w tym nic dziwnego, bo JEST obserwowany :) ). Nie ma żadnych "ukrytych parametrów", świat jest "powoływany" do istnienia przez akt obserwacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:47, 04 Mar 2010    Temat postu:

Qlvojat napisał:
Ale! Podobno realiści jeszcze dychają, a to za sprawą ujęcia mechaniki kwantowej wg. de Broglie-Bohm'a. Niestety, zgodnie z twerdzonkiem Bella, owa interpretacja gwałci [link widoczny dla zalogowanych]. Realizm ocalony kosztem...telepatii. Buahahahaaa!
wujzboj napisał:
Artykuł z GW, o którym wspomniał Michał, powołuje się na pracę doświadczalną niedawno opublikowaną w Nature, która pokazuje, że interpretacja ta (zachowanie ukrytych parametrów) nie tylko gwałci zasadę lokalności, lecz na dodatek jest niezgodna z eksperymentem.

A jednak realiści wciąż "dychają". W równoległym omówieniu eksperymentu Alain Aspect(“To be or not to be local”) jest nieprzekonany, że musimy zrezygnować z realizmu, wyjaśnia, że:
" The violation of Bell’s inequalities implied that realism and locality are not simultaneously tenable. Violation of Leggett’s inequalities implies only that realism and a certain type of non-locality are incompatible: there are other types of non-local models that are not addressed by either Leggett’s inequalities or the experiment. "

Niestety nie wiem jakie alternatywy ma na myśli ów wybitny fizyk. Autorzu eksperymentu również zastanawiają się nad alternatywami:
" ...the experimental exclusion of this particular class indicates that any non-local extension of quantum theory has to be highly counterintuitive…Furthermore, one could consider the breakdown of other assumptions that are implicit in our reasoning leading to the inequality. These include Aristotelian logic, [link widoczny dla zalogowanych] [olinkowanie moje], absence of actions into the past or a world that is not completely deterministic.”

Innymi słowy, możemy "uratować" realizm, ale za cenę zbudowania bardzo nieintuicyjnej teorii kwantów. Możemy odrzucić jedno z fundamentalnych założeń, które prowadzą do złamania nierówności Leggett'a, przykładowo: przyjąć, że natura (w jakiejś skali) jest nieopisywalna przez logikę arystotelesowską albo, że zdarzenia teraźniejsze są w stanie wywierać wpływ na zdarzenia przeszłe... :mrgreen:
To jest dokładnie taka alternatywa o której wspominał prof. Żukowski w wywiadach prasowych, używając bardziej klarownych słów, że eksperyment wykluczył rozsądny realizm nielokalny, więc "zwolennikom realizmu pozostał już tylko nierozsądny realizm nielokalny".

Wszystko więc zmierza w dobrym kierunku, jak w tym ironicznym opisie Chestertona o sceptykach starej i nowej daty:
" Huxley nawoływał do pokory, której powinniśmy się uczyć od natury. Jednak współcześnie sceptycy są tak pokorni, że wątpią czy potrafimy się czegokolwiek nauczyć. Jesteśmy na drodze do stworzenia rasy ludzkiej zbyt umysłowo skormnej, by uwierzyć w tabliczkę mnożenia (..) Dawni szydercy byli zbyt dumni, by ich przekonać; natomiast tych nie można przekonać, gdyż są zbyt pokorni."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:57, 04 Mar 2010    Temat postu:

Oless napisał:
Można założyć wszystko, tylko pytanie w jakim celu. Co to za kryterium, że uznajemy nasze teoretyczne rozumowania za w pełni wartościowe tylko wtedy gdy pasują do naszych realistycznych przekonań?
Oczywiście byłoby to kiepskie kryterium...
gdyby za realizmem nie stały żadne racje - ale istnieją argumenty za i przeciw. Jeśli mamy dwie niekompatybilne perspektywy w spojrzeniu na rzeczywistości (w uproszczeniu: mikro- i makroskopowa), to wybór którejkolwiek z nich pociąga poważne implikacje światopoglądowe. Moim zdaniem ze względu na spójność naszego doświadczenia świata, taki podział (na teorie realistyczne i pragmatyczne) wydaje się konieczny. Przyjęcie poglądu idealistycznego nic tu nie zmienia, ponieważ wtedy należy wyjaśnić dlaczego naturalnie postrzegamy nasze doznania jako pochodzące ze świata zewnętrznego i w jednej teorii naukowej połączyć zdroworozsądkową fizykę newtonowską z nieintuicyjną mechaniką kwantową. Jeśli ujęcie realistyczne uznać tylko za złudzenie naszego aparatu poznawczego, dlaczego mamy wierzyć, że te matematyczne teorie są prawdziwe - i co to w ogóle znaczy w idealistycznym modelu? Poza tym antyrealizm posiada jeszcze inne wady filozoficzne i teologiczne, o których dyskusja toczyła się tutaj wiele razy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:41, 04 Mar 2010    Temat postu:

Ale jakie racje stoją za realizmem?

Rozsądny realizm jest niekompatybilny z rzeczywistością, natomiast uznanie, że fizyka jest po prostu opisem obserwacji, jest z rzeczywistością kompatybilna z konstrukcji. W czym więc problem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:34, 05 Mar 2010    Temat postu:

Bzyku napisał:
dlaczego naturalnie postrzegamy nasze doznania jako pochodzące ze świata zewnętrznego

Świat zewnętrzny jest doznaniem. Amaterializm nie oznacza zaprzeczenia, że doświadczamy świata zewnętrznego. Oznacza tylko wstrzymanie się od sądu jak wygląda rzeczywistość poza postrzeganiem, ani co jest jej przyczyną sprawczą. Jest wyjściem człowieka poza powierzchowne pozory, które znikają wraz z namysłem.

wuj zboj napisał:
Wyniki doświadczeń pokazują, że fizyka jest dokładnie tym, czym być powinna z logicznego punktu widzenia: jest opisem doświadczenia, a nie opisem jakiejś "meta-doświadczalnej rzeczywistości".
Bzyku napisał:
Moim zdaniem ze względu na spójność naszego doświadczenia świata, taki podział (na teorie realistyczne i pragmatyczne) wydaje się konieczny.

Aby zachować spójność naszych doświadczeń świata wystarczy ograniczyć się do pragmatycznego immaterializmu. Fizyka nie potrzebuje metafizyki, bo jest spójnym modelem naszych doświadczeń. Materializm jest silną ontologią, wykraczającą poza nasze bezpośrednie doświadczenie.

Bzyku napisał:
i w jednej teorii naukowej połączyć zdroworozsądkową fizykę newtonowską z nieintuicyjną mechaniką kwantową

Fizyka newtonowska nie była intuicyjna. Zaprzeczała średniowiecznemu "zdroworozsądkowemu" przekonaniu o bezruchu Ziemi. Podobnie jak była sprzeczna z dawną starożytną intuicją, że Ziemia jest płaska. Historia jest pełna błędnych "intuicji" o świecie zewnętrznym. Zdrowy rozsądek bywa względny, czy Berkeley kręciłby nosem na mechanikę kwantową jak Einstein?

Bzyku napisał:
dlaczego mamy wierzyć, że te matematyczne teorie są prawdziwe

Bo dotychczas były niebywale i zaskakująco skuteczne. Bardziej niż można się było spodziewać. Dotyczy to także mechaniki kwantowej, której zasady zostały potwierdzone w dziesiątkach eksperymentów.

wujz zboj napisał:
Po drugie, podstawową "substancją", z której zbudowany jest tenże świat fizyczny, okazuje się być informacja; "materia" jest jedynie postrzeganym przez nas przejawem tej informacji.
Bzyku napisał:
i co to w ogóle znaczy w idealistycznym modelu?

Jak wyżej. Świat jest systemem informatycznym, udzielającym odpowiedzi na "zapytania" obserwatora. Zajrzyj też do http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/bog-wg-ateisty-swieze-spojrzenie,3607-225.html#107219

wuj zboj napisał:
Po pierwsze, klasyczny materializm ("patrząc na świat zewnętrzny, możemy go sensownie podzielić na byty w sposób narzucony przez strukturę świata i zupełnie od nas niezależny") okazuje się być niestosowny nawet z fizycznego punktu widzenia (o filozoficznych problemach nie wspominając).
Bzyku napisał:
Poza tym antyrealizm posiada jeszcze inne wady filozoficzne i teologiczne, o których dyskusja toczyła się tutaj wiele razy.

Watpliwe, aby amaterializm posiadał więcej "wad" filozoficznych niż materializm, jest od niego bardziej minimalistyczny i aż do bólu empiryczny. Jeżeli więc prawdziwą przyczyną dla której żywisz niechęć do przemyślenia immaterializmu są kłopoty teologiczne, to niewiele mogę powiedzieć, bo nie interesuje mnie to zagadnienie. Jednkaże przejrzenie wątku Rz 5,12 a teistyczny ewolucjonizm prowadzi do wniosku, że jest inaczej niż ci się wydaje.

Pozdrawiam i życzę ciekawych przemyśleń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:42, 05 Mar 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:
Rozsądny realizm jest niekompatybilny z rzeczywistością, natomiast uznanie, że fizyka jest po prostu opisem obserwacji, jest z rzeczywistością kompatybilna z konstrukcji. W czym więc problem?

W powyższym zdaniu, co to jest rzeczywistość? Oraz co to jest rzeczywistość w odniesieniu do idealizmu? Jeśli fizyka jest tylko i wyłącznie opisem obserwacji (nie mających nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością), to idealizm jest niefalsyfikowalny, jeśli kryterium byłaby zgodność z rzeczywistością. Tym samym teorie współczesnej fizyki, o których tu mowa nie wspierają, ani nie zaprzeczają idealizmu. I tym samym mechanika kwantowa nie ma nic wspólnego z dyskusją nad realizmem i idealizmem.
W realizmie rzeczywistość to, coś obiektywnie istniejącego, niezależnego od poznającego podmiotu. Jeśli w przypadku owych osobliwości kwantowych opisujemy tylko obserwacje, a nie obiektywną rzeczywistość, to nie można argumentować z teorii fizycznych o konflikcie pomiędzy realizmem a rzeczywistością. Poza tym, taki zarzut może postawić tylko ktoś, kto posługuje się klasyczną teorią prawdy, a nie pragmatyczną.
wujzboj napisał:
Ale jakie racje stoją za realizmem?

Choćby to, że jest zgodny z korespondencyjną definicją prawdy, a idealizm nie. O tym (o prawdzie) już kiedyś rozmawialiśmy. Moim zdaniem sam często posługujesz (nawet zakładasz) się korespondencyjną teorią prawdy, choć inaczej to określasz - np. jak w wątku "co przemawia za teizmem" - mówisz o wspólnych, identycznych, choć subiektywnych założeniach. To tak, jakby przyznać, ze dziwnym trafem wszyscy ludzie, uznali te same prawdy, ale nadal zaprzeczać, że istnieje coś obiektywnego, co jest powodem tej zbieżności.
Samo kryterium koherencyjności prowadzi do błędnego koła, bo jedna teza wspiera drugą, ale gdzieś musi być punkt obiektywnego zaczepienia, jakieś założenia musimy (choćby bez dowodu, a być może nie wymagają dowodu) uznać za prawdziwe w sensie korespondencyjnym.
Dalej, w odniesieniu do racjonalności. Jeśli pogląd jest racjonalny, tylko dlatego, bo jest spójny z pozostałymi twierdzeniami tego światopoglądu, to rzeczywiście tu realizm nie zdobywa punktu. Ale jeśli racjonalność łączymy z prawdą o obiektywnej rzeczywistości, to idealizm nie ma nic do powiedzenia na jej temat i ... zgodnie z takim rozumieniem racjonalności, jest nieracjonalny. Za tym drugim rozumieniem racjonalności przemawia coś z naszej ludzkiej natury. Najprościej zobrazuje to przykład. Gdybyś miał do wyboru życie w wirtualnej rzeczywistości a'la matrix (z wymazaną pamięcią odnośnie tej decyzji), a życie (choćby ciężkie), ale w prawdziwej rzeczywistości, to co byś wybrał. Tak naprawdę, w ostateczności nie interesuje nas co jest tylko spójne, ale co jest obiektywnie prawdziwe.
Teizm (oboje jesteśmy teistami) mówi, że istnieje obiektywie byt zwany Bogiem, czyli istnienie Boga jest niezależne od ludzkiego poznania. Ale według idealizmu mamy dostęp wyłącznie do subiektywnych wrażeń. Dalej, jeśli nie mamy żadnej wrodzonej wiedzy o Bogu, a cała wiedza bierze się z subiektywnych doznań, to nie możemy stwierdzić, że istnieje Bóg w sensie obiektywnym, ale jego istnienie jest również uzależnione od tego czy jest poznawany przeze człowieka. Co nie jest tezą teizmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:01, 05 Mar 2010    Temat postu:

Oless napisał:
Świat zewnętrzny jest doznaniem. Amaterializm nie oznacza zaprzeczenia, że doświadczamy świata zewnętrznego.

Olessie, trochę mnie uspokoiłeś, bo już myślałem, że nie wierzysz w istnienie obiektywnego świata zewnętrznego :) . Ale do rzeczy...
Czyli zakładasz istnienie świata zewnętrznego (SZ), w takim razie Twoje pierwsze zdanie jest błędnie sformułowane. SZ nie jest doznaniem, ale jest tym czym jest, a dostęp do SZ mamy poprzez doznania. Różnica wydaje mi się dość istotna, bo doznania z definicji istnieją subiektywne, a SW istnieje obiektywnie.
Oless napisał:
Aby zachować spójność naszych doświadczeń świata wystarczy ograniczyć się do pragmatycznego immaterializmu.

Tu moje zastrzeżenia dotyczą pragmatyzmu w ogóle i by nie mieszać tematów nie rozwinę go. Zresztą trochę o tym napisałem w poście powyżej.
Oless napisał:
Fizyka newtonowska nie była intuicyjna. Zaprzeczała średniowiecznemu "zdroworozsądkowemu" przekonaniu o bezruchu Ziemi. Podobnie jak była sprzeczna z dawną starożytną intuicją, że Ziemia jest płaska. Historia jest pełna błędnych "intuicji" o świecie zewnętrznym.

Nie chodzi mi o to, że intuicja daje nam zawsze bez błędu wiedzę o świecie. Ale ten tzw. zdrowy rozsądek bazuje na pewnych fundamentalnych zasadach logicznych i jeśli tylko otrzymuje poprawne dane, prowadzi do prawdziwych wniosków. Weźmy przykład ze wschodem słońca; z naszej perspektywy wygląda tak, jakby słońce się poruszało względem Ziemi, ale dostarczając podstawowe wiadomości o układzie planetarnym dostrzegamy jak jest w rzeczywistości (oczywiście mogą być opory innej natury, ale to nieistotne tutaj). W tym sensie fizyka klasyczna jest intuicyjna, znając odpowiednie prawa, obiekty znajdują się tam, gdzie zdroworozsądkowo być powinny. A na poziomie kwantowym np. nie ma zastosowania intuicyjna zasada przyczynowości. Czy z tego powodu powinniśmy zanegować myślenie przyczynowe? Albo uznamy, że (1) nasz sposób myślenia jest niepoprawny albo (2) owa teoria jest niepoprawna, albo (3) myślimy poprawnie i teoria jest prawdopodobnie poprawna, ale tylko w ramach wyspecjalizowanego modelu matematycznego, a nie całej rzeczywistości. Skłaniam się do (3).
Bzyku napisał:
dlaczego mamy wierzyć, że te matematyczne teorie są prawdziwe
Oless napisał:
Bo dotychczas były niebywale i zaskakująco skuteczne. Bardziej niż można się było spodziewać. Dotyczy to także mechaniki kwantowej, której zasady zostały potwierdzone w dziesiątkach eksperymentów.

Mój powyższy zarzut dotyczył ich zgodności z rzeczywistością, a nie użyteczności, teoria może być skuteczna, choć nieprawdziwa.
Oless napisał:
Watpliwe, aby amaterializm posiadał więcej "wad" filozoficznych niż materializm, jest od niego bardziej minimalistyczny i aż do bólu empiryczny. Jeżeli więc prawdziwą przyczyną dla której żywisz niechęć do przemyślenia immaterializmu są kłopoty teologiczne, to niewiele mogę powiedzieć, bo nie interesuje mnie to zagadnienie.

Gwoli ścisłości, nie zgadzam się tylko z poglądem, że obiektywny świat zewnętrzny nie istnieje (już sama teza o istnieniu obiektywnej rzeczywistości wprowadza pewien dualizm podmiot-przedmiot, to tak na marginesie). A jaka jest jego natura, to już inne zagadnienie. Tu więc niekoniecznie się nie zgadzamy, bo ja mówię o antyrealizmie, a nie o amaterializmie.
Chrześcijański teizm (bo chyba oboje o takim rozmawiamy) niesie ze sobą pewien bagaż światopoglądowych twierdzeń o rzeczywistości, być może byśmy się spierali o niektóre z nich, ale jeśli nasz pogląd ma być spójny, to dla teisty relacja teologii i pozostałych tez światopoglądowych jest ważna i godna zainteresowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin