Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nieomylność i inne
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:12, 04 Mar 2022    Temat postu: Nieomylność i inne

Michał,

Przesuwam ten temat tutaj.

Nie wiem czy dobrze rozumiem, że kwestionujesz prawdomówność Jezusa? Boga Syna z Trójcy Świętej, który jest w Jedności z Bogiem Ojcem?

Izajasz 53
9 Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi,
i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem,
chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy
i w Jego ustach kłamstwo nie postało.

Jan 8
26 Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego».
27 A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu.
28 Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył.
29 A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba».

Przysłów 6
16 Tych sześć rzeczy w nienawiści ma Pan,
a siedem budzi u Niego odrazę:
17 wyniosłe oczy, kłamliwy język,
ręce, co krew niewinną wylały,
18 serce knujące złe plany,
nogi, co biegną prędko do zbrodni,
19 świadek fałszywy, co kłamie,
i ten, kto wznieca kłótnie wśród braci.

Czy Bóg Ojciec jest dla Ciebie nieomylny?

----

Na jakiej podstawie stwierdzasz prawdziwość Biblii, skoro kwestionujesz zasadność pojęcia nieomylności i nawet tego czy Bóg Syn był nieomylny?

Czy prorocy byli nieomylni? Apostołowie?

Jeżeli niekoniecznie to jak ocenisz, które fragmenty Biblii byłyby omylne a które nie? Chyba, że sam posiadasz nieomylność w ocenie nieomylności innych? Ale wtedy już operujesz własną nieomylnością, czyli nie możesz zaprzeczać istnieniu nieomylności?

----

Do przeczytania.
Nie za długie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Sobór Watykański I

Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym „Pastor aeternus”

Rozdział I
O ustanowieniu prymatu apostolskiego w [osobie] św. Piotra

Rozdział II
O ciągłości prymatu św. Piotra w biskupach Rzymu

Rozdział III
O wartości i zasadzie prymatu biskupa Rzymu

Rozdział IV
O nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu

----

Chyba nie jest zbyt trudne do pojęcia w którymś momencie, że należy rozumieć słowa osób, które coś mówią, zgodnie z tym co miały na myśli, a nie tak jak mielibyśmy je zrozumieć gdybyśmy sami napisali te same słowa. To może wymagać np. "dodatkowej pracy" albo łaski.

Jak zapewnić, że ktoś zrozumie słowa tak samo teraz jak i za 2000 lat w innej kulturze?

Jeżeli ktoś nie jest w stanie zrozumieć, że słowa wypowiedziane przez drugą osobę mogą oznaczać coś innego niż tej osobie się roi, to czy to nie świadczy przeciw tej osobie?

Czy oczekiwanie, że ktoś napisze tak by KAŻDY rozumiał coś tak samo i poprawnie na przestrzeni np. 6000 lat są sensowne?
Czy w ogóle celem Boga jest aby wszystko było jasne i łatwe w odbiorze?

Liczb 12
7 Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem.
Uznany jest za wiernego w całym moim domu.
8 Twarzą w twarz mówię do niego -
w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte.

Ale to kolejne założenie które jest regularnie wałkowane, że Bóg "powinien" CHCIEĆ być łatwo zrozumiany przez wszystkich. Niby czemu?

----

Na fragment z ojcem, nauczycielem, itd. to znajdziesz fragmenty, które tych zwrotów używają. Przykład:

W tej samej Ewangelii:
Mateusz 19
18 Zapytał Go: «Które?» Jezus odpowiedział: «Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, 19 czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!»

Kim jest ta "matka", skoro "ojciec" to Bóg Ojciec?

Ewangelia zaprzecza sama sobie?

----

Czy próbujesz powiedzieć, że prawdy nikt nie może znać? (włącznie z Bogiem?) Co by oznaczało, że wszystkie Twoje dociekania są daremne?

JEŻELI nie ma na planecie nikogo kto jest w stanie (przynajmniej w niektórych przypadkach) stwierdzić jaka jest prawidłowa interpretacja czegoś to jak stwierdzić cokolwiek gdy są różnice w interpretacjach? Kto ma być "arbitrem"? Nikt?

To skąd wiedzieć w co wierzyć?
Jak ustalasz sobie to prywatnie to stajesz się samoPapieżem. Jak i każdy inny. Ale tych samoPapieży jest co najmniej tyle co denominacji? (dużo więcej, może każdy jeden Protestant na planecie?)

Możesz sobie być czujny ile chcesz, a jak Bóg nie zechce byś coś zrozumiał to zrozumiesz? Twój rozum silniejszy od Woli Bożej? Czy "czujność" zawsze pomoże?

Skąd wiesz kto doznaje natchnień od Ducha Świętego a kto od Szatana? (powtórzone pytanie) Nie wiesz. Więc po co mówić o czymś czego nie jesteś w stanie stwierdzić?

Kręcimy się w kółko. Jeżeli wiara jest Łaską to możesz sobie myśleć, analizować, "być czujnym" i jakkolwiek tego nie nazwiesz i i tak figa z tego. Inny powie to samo o sobie, że jest "czujny" itd. a wierzy w coś na odwrót.

Cały czas jakieś subiektywne rzeczy.

Możesz mieć takie podparcie:
0 = 0
a = b => a+1 = b+1
I teraz jak dowodzisz, że
1.000.000.000 = 1.000.000.000
To masz wnioskowanie długości 1.000.000.000 kroków dowodowych.
0 = 0 => 1 = 1 => 2 = 2 => ... => 1.000.000.000 = 1.000.000.000
I co z tego jak jest zbudowany i jak rozległy Twój ciąg dowodowy? Czy to drzewo binarne, czy mega rozgałęzione czy super rozgałęzione czy hiper rozgałęzione?
Masz zwalone aksjomaty to reszta to "biblioteka bzdur"?

Możesz sobie też oceniać jak bardzo mocne, uzasadnione, rozstrzygające, wyczerpujące i słownik synonimów. Wszystko to marność jak wierzysz w błędne aksjomaty. Sama ta moc uzasadnień tak samo jest subiektywna. Więc i tak dalej jest to bazujące na jakiejś wierze w coś.

Rozmiar Grafu Dowodowego "nie ma znaczenia".
Ktoś może mieć GIGANTYCZNE drzewo Dowodowe i dalej się mylić, bo wychodzi z błędnych aksjomatów. Te pochodzą z wiary.

Ale każdy ma swoje potrzeby nawet, jeżeli mogą one wynikać z niewłaściwych rzeczy. Więc odpisałem wstępnie na konkretne rzeczy. I czekam gdzie okaże się zrozumienie.

Nie wiem co pominąłem czego nie, ale starczy chyba na razie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:59, 04 Mar 2022    Temat postu: Re: Nieomylność i inne

TS7 napisał:
Michał,

Przesuwam ten temat tutaj.

Nie wiem czy dobrze rozumiem, że kwestionujesz prawdomówność Jezusa?

Czy Bóg Ojciec jest dla Ciebie nieomylny?

----

Na jakiej podstawie stwierdzasz prawdziwość Biblii, skoro kwestionujesz zasadność pojęcia nieomylności i nawet tego czy Bóg Syn był nieomylny?

Czy prorocy byli nieomylni? Apostołowie?


Jak zapewnić, że ktoś zrozumie słowa tak samo teraz jak i za 2000 lat w innej kulturze?

Jeżeli ktoś nie jest w stanie zrozumieć, że słowa wypowiedziane przez drugą osobę mogą oznaczać coś innego niż tej osobie się roi, to czy to nie świadczy przeciw tej osobie?

Czy oczekiwanie, że ktoś napisze tak by KAŻDY rozumiał coś tak samo i poprawnie na przestrzeni np. 6000 lat są sensowne?
Czy w ogóle celem Boga jest aby wszystko było jasne i łatwe w odbiorze?


Ewangelia zaprzecza sama sobie?

----

Czy próbujesz powiedzieć, że prawdy nikt nie może znać? (włącznie z Bogiem?) Co by oznaczało, że wszystkie Twoje dociekania są daremne?

JEŻELI nie ma na planecie nikogo kto jest w stanie (przynajmniej w niektórych przypadkach) stwierdzić jaka jest prawidłowa interpretacja czegoś to jak stwierdzić cokolwiek gdy są różnice w interpretacjach? Kto ma być "arbitrem"? Nikt?

To skąd wiedzieć w co wierzyć?
Jak ustalasz sobie to prywatnie to stajesz się samoPapieżem. Jak i każdy inny. Ale tych samoPapieży jest co najmniej tyle co denominacji? (dużo więcej, może każdy jeden Protestant na planecie?)

Możesz sobie być czujny ile chcesz, a jak Bóg nie zechce byś coś zrozumiał to zrozumiesz? Twój rozum silniejszy od Woli Bożej? Czy "czujność" zawsze pomoże?

Skąd wiesz kto doznaje natchnień od Ducha Świętego a kto od Szatana? (powtórzone pytanie) Nie wiesz. Więc po co mówić o czymś czego nie jesteś w stanie stwierdzić?

Kręcimy się w kółko. Jeżeli wiara jest Łaską to możesz sobie myśleć, analizować, "być czujnym" i jakkolwiek tego nie nazwiesz i i tak figa z tego. Inny powie to samo o sobie, że jest "czujny" itd. a wierzy w coś na odwrót.

...
Rozmiar Grafu Dowodowego "nie ma znaczenia".
Ktoś może mieć GIGANTYCZNE drzewo Dowodowe i dalej się mylić, bo wychodzi z błędnych aksjomatów. Te pochodzą z wiary.

Ale każdy ma swoje potrzeby nawet, jeżeli mogą one wynikać z niewłaściwych rzeczy. Więc odpisałem wstępnie na konkretne rzeczy. I czekam gdzie okaże się zrozumienie.

Nie wiem co pominąłem czego nie, ale starczy chyba na razie.


Starczy! :shock:
Problemem jest właśnie to, że pomieszałeś tak wiele rzeczy (ja i tak zacytowałem drobną część w czym widzę jakąś szansę na odniesienie się). Przy takiej magmie zagadnień trudno będzie nam coś ustalić.
Wszystko wrzuciłeś do kotła, polałeś wrzątkiem, a potem jeszcze długo mieszałeś w tym chochlą.
Raz tu mamy pojęcie intuicyjne, raz szukające bardziej ścisłości, raz luźne stwierdzenie, za chwilę pytanie o dowody, grafy, a raz chciejstwo, a za chwilę potrzeba oddania szacunku Bogu, razu domaganie się posłuszeństwa dla instytucji, a za chwilę pytanie o rozumienie Biblii.
Wszystko to razem chciałbyś (chyba... ?... :think: ) jakoś przeciąć i załatwić...
CZYM WŁAŚCIWIE?
Jedną wielką deklaracją posłuszeństwa instytucji?...
Aby ludzie nie pytali tylko wierzyli...
aby ludzie nie mędrkowali, tylko uznali autorytet?...
aby ludzie słowo nieomylny usłyszeli, czapeczki z głów pozdejmowali i czołobitnie zadeklarowali "nieważne, co sobie do tej pory myślałem, już nie chcę nic myśleć, nie chcę pytać, tylko będę twierdził za wami powtarzał za wami". Tak was uczczę i dowartościuję moim bezpytaniem, moją bezmyślnością, a deklaracjami, że się wreszcie może poczujecie jako ci wielcy?...

Powiesz tu pewnie: ależ tego nie chcemy?
To chcecie abym ja - jakiś tam wzięty z tłumu wierny - myślał?
Mam drążyć sprawy wiary?...
Czy w ogóle je olać, bo przecież można tylko powtarzać za autorytetami?...
A może jak zacznę drążyć, to będzie moja pycha?...

Wrócę do Twojego tekstu, próbując w skrócie zaprowadzić jakiś minimalny porządek.
Nieomylność? - czym jest? (na razie chyba tylko intuicją do posłuszeństwa... bo nie odpowiedziałeś na moje pytania)
Kłamstwo - czym jest?
Prawda w Biblii - czym jest? Jaką ma strukturę? Do czego Bóg dąży w tej Księdze?

Zadam najbardziej kluczowe pytanie w tym wątku. Chciałbym, abyśmy się na nim jakoś skupili, bo jak je rozstrzygniemy, to powstanie szansa na pójście dalej.
Pytanie brzmi: czy da się przekazać prawdę totalnemu debilowi?
Zadam też ten problem od drugiej strony
Czy debil, który ledwo potrafi sklecić słowa, gdy w końcu go nauczą powtarzania "wierzę w tę prawdę... " (tu niech wstawią te prawdy, które chcą, aby w nie ludzie wierzyli) - czy taki debil, który NICZEGO W SWOJEJ GŁOWIE NIE WYTWORZYŁ W ZWIĄZKU Z OWYM ZAGADNIENIEM I TYLKO POWTARZA SŁOWA - on "wierzy", czy "nie wierzy"?

Chciałbym abyś nad tym problemem się pochylił, bo od niego wszystko co tu piszę się zaczyna. Jak to sobie omówimy, to powstanie minimalna szansa na pracowite rozplątywanie tego galimatiasu pojęciowego, który tu wrzuciłeś do kotła, a który - jak dla mnie - nie de się uporządkować, dopóki istniejącym tam pojęciom nie przyjrzymy się bardziej analitycznie.
Zacznijmy od ustalenia tego problemu - czy debil, który twierdzi coś za autorytetami, bo jest bezmyślny, bo nie ma zdania, a WŁAŚNIE DZIĘKI BRAKOWI TEGO ZDANIA nie ma też dylematu, czy wierzy, czy też nie wierzy, czy taki mierny ale wierny na maksa, jest ideałem wyznawcy?
Do czego dążymy?
Co jest ideałem człowieczeństwa - bezmyślność, powiązana z potakiwaniem autorytetom?!...
Kiedy człowiek w ogóle ma prawo zacząć myśleć?
A w którym momencie miałby przestać myśleć (samodzielnie) i nie pytając się o rozumienie, o sens po prostu zacząć przytakiwać, bo to autorytety coś mówię?...
Jest takie miejsce w rozumowaniu?...
Da się je jakoś sformułować?

I na koniec do Twoich pojęć - czym innym wydaje mi się (nie piszę, że "wiem", bo przywołuję raczej intuicje, raczej staram się domniemywać głównego rozumienia słowa, ale to nie jest matematyczne ścisłość).
- nieomylność
- prawdziwość
- kłamstwo brak kłamstwa (kłamstwo nie koniecznie jest poświadczeniem nieprawdy)
- NATCHNIONY CHARAKTER słów.
- Logika i dowód
- Spełnianie czegoś (czego?)
Ale to na później.
Na start chciałbym z Tobą ustalić to kluczowe: czy chcesz mieć wyznawcę debila?

Na koniec dorzucę jeszcze bardzo osobistą refleksję.
Zadałem sobie kiedyś kluczowe pytanie w kontekście mojej wiary w Boga: jakiego rodzaju wiary ode mnie może oczekiwać dobra, mądra i miłosierna Istota - Bóg
A. czy taka Istota pragnie, abym skierował się ku niej BO MI POWIEDZIANO, A JA SIĘ POSŁUCHAŁEM
B. czy też Bóg pragnie, abym Go wybrał w moim życiu MOCĄ BEZPOŚREDNIĄ MOJEGO SERCA I UMYSŁU.
Po namyśle opcję A uznałem za coś w rodzaju POTWARZY względem Boga, za coś, co w rzeczywistości w moim sercu i umyśle postawi KOGOŚ PONAD BOGA. Bo to ten ktoś tak naprawdę by zdecydował, to ten ktoś by ofiarował Bogu mnie, a ja bym tylko "klepnął" ów akces. Jeśli taka operacja, taka sytuacja w której dla mnie ktoś w moim sercu miałby być wyżej nad Boga (przynajmniej na start) miała być uczciwa i zasadna, to po co właściwie jest to życie? Po co te zmagania? Po co pytania?
Opcja B oznacza, że do Boga docieram BEZPOŚREDNIO SOBĄ. Jeśli mówię TAK Bogu, to mówię to JAKO JA, jako MOJA DECYZJA, a nie jako "inni powiedzieli owo TAK, a ja się do nich zapisałem, więc ich zdanie jest moim zdaniem". Gdy to sobie uświadomiłem, uznałem że muszę postawić na moją RELACJĘ BEZPOŚREDNIĄ Z BOGIEM, a nie pośrednią.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:56, 04 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:09, 04 Mar 2022    Temat postu:

Nie "pomieszałem", tylko Ty to odbierasz jako pomieszane. Dla mnie to nie jest pomieszane, tylko dość jasne na tą chwilę. Ponieważ jednak nie jestem w stanie przewidzieć co będzie jasne a co nie to "sonduję" stopniowo. Nie potrafię przewidzieć co będzie dla Ciebie jasne a co nie.
Spróbuję upraszczać.

Marek 4
10 A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść.
11 On im odrzekł: «Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach,
12 aby
patrzyli oczami, a nie widzieli,
słuchali uszami, a nie rozumieli,
żeby się nie nawrócili i nie była im wydana
[tajemnica]».
13 I mówił im: «Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

Może jeżeli komuś jest dana wiara w coś i ten ktoś tego nie odrzuci (ze wzgledu np. na domaganie się uzasadnień bez końca, np. z nadmiernego lęku przed pomyłką) to taki człowiek nie potrzebuje więcej uzasadnień? Jest usatysfakcjonowany ze sobą i tyle?

Czy ktoś inny uzna, że "nie powinien być tym usatysfakcjonowany" to już jego sprawa. Jakim prawem będzie ktoś drugiej osobie wyznaczał kryteria wystarczającości podstaw wiary? Dlaczego ktoś ma drugiej osobie narzucać jak wiele uzasadnień i jakiego rodzaju "powinien mieć" aby czuć, że to mu wystarczy? I potem wywyższać się może tym? Może domaganie się niekończącej się ilości uzasadnień jest właśnie problemem u osoby (obsesją, fobią?), która nie chce przyjąć daru wiary łudząc się, że wiara będzie "gorszą wiarą" gdy drzewo dowodowe nie jest ogromne i bez końca rozbudowywane?

A jak ktoś uzna, że ciągle trzeba wszystko uzasadniać bardziej i bardziej to może się zamęczać bo może nie chce przyjąć daru wiary. Odrzuca go. Zaciął się w "ateistycznym systemie uzasadnień" (które mogą nie mieć końca) i się męczy.

Ale co wydedukuje sobie dziecko, które umrze 5 minut po osiągnięciu "samoświadomości"? Raczej nic?

Co wydedukuje sobie człowiek dużo mniej wykształcony i nastawiony na "uzasadnienia intelektualne" niż Ty?
"60 lat" już myślisz i uzasadniasz i nadal końca nie widać?
A ilu tego wieku nie dożyje? Umierają ludzie w wieku lat 10, 20, 30, 40...

A jak byli ludzie 2000 lat temu.
Czy Bóg oczekiwał od nich takich "rozkmin intelektualnych"?
Pomimo, że "cywilizacja mniej rozkminiła filozofii wtedy"?
Sprawiedliwe?

Wierzysz albo nie wierzysz. To Łaska.
Łaska to nie zasługa intelektualna.
Takie szukanie mega skomplikowanych uzasadnień może być ucieczką przed darem Wiary.
A może czasem warto prosić o więcej wiary zamiast więcej "rozkminiać"?
Może za próbę "samodzielnej rozkminy" zostaniesz ukarany mniejszą Łaską? Jeżeli nie prosisz tylko próbujesz sam ugrać, to możesz nie dostać, a się zamęczysz.

Ja próbuję wskazać Tobie, że przed uznaniem czegoś na wiarę i tak nie uciekniesz? Choćby Twoje drzewa dedukcyjne były największe we Wszechświecie?

Bóg może dać cokolwiek komukolwiek i odebrać. Wszechmoc. Stanie się geniuszem z minuty na minutę albo straci cały rozum w 5 sekund.
Hipotetycznie Ty się natyrasz 40 lat myślenia, a ktoś inny będzie się modlił i dostanie to "za darmo" wlane w dużo krótszym czasie?

A nieraz może być tak, że ktoś tak przesiąknie kontaktem ze światem ateistycznym i tłumaczenie się według ich kryteriów, że może za bardzo przejąć jego metody. I się w tym uwięzić. Odrzucać dar wiary bo "jest nieskończenie niezadowolony z uzasadnień", które nie muszą mieć końca?

Apologetyka względem siebie samego to co innego co względem kogoś innego.

Dlaczego Bóg miałby domagać się od mniej wykształconej naukowo/filozoficznie osoby (czy wręcz realnie o gorszej zdolności myślenia) takiej ilości "jakości intelektualnej"? A dlaczego miałby od Ciebie?

Chyba, że masz inną rolę...

P.S.
Ja bym się zastanowił nad nazywaniem ludzi "debilami", itp.
Przypomnę:
1 Koryntian 4
7 Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał

P.S.2
Nie wiem ile razy mam powtórzyć, że nie mówię o bezmyślnym uznaniu autorytetu. Obawiam się, że wiele.
Nie będę rozwijał bo jeszcze znowu powiesz, że "pomieszałem".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35365
Przeczytał: 23 tematy

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:19, 04 Mar 2022    Temat postu:

Czy piekło może być puste?

Michał Dyszyński napisał:

Kłamstwo - czym jest?
Prawda w Biblii - czym jest? Jaką ma strukturę?
Zadam najbardziej kluczowe pytanie w tym wątku. Chciałbym, abyśmy się na nim jakoś skupili, bo jak je rozstrzygniemy, to powstanie szansa na pójście dalej.
Pytanie brzmi: czy da się przekazać prawdę totalnemu debilowi?

Totalnemu debilowi nie da się wytłumaczyć czym jest prawda w Biblii, ale 5-cio latkowi już tak.

Definicja prawdy w Biblii:
Prawda = Chrystus
bowiem Chrystus z definicji nie ma prawa do kłamstwa.
Powyższy dogmat, był fundamentem na którym rozszyfrowałem algebrę Kubusia.

Definicja kontrprzykładu w zdarzeniach:
Kontrprzykładem dla warunku wystarczającego p=>q nazywamy to samo zdanie z zanegowanym następnikiem kodowane zdarzeniem możliwym p~~>~q=p*~q

Rozstrzygnięcia:
Prawdziwość warunku wystarczającego p=>q=1 wmusza fałszywość kontrprzykładu p~~>~q=p*~q=0 (i odwrotnie)
Fałszywość warunku wystarczającego p=>q=0 wmusza prawdziwość kontrprzykładu p~~>~q=p*~q=1
(i odwrotnie)

Weźmy prosty opis rodem ze świata martwego:
A1.
Jeśli jutro będzie padało to na 100% => będzie pochmurno
P=>CH=1
Padanie jest (=1) warunkiem wystarczającym => dla istnienia chmur bo zawsze gdy pada, są chmury
Padanie daje nam gwarancję matematyczną => istnienia chmur, bo zawsze gdy pada, są chmury
Zachodzi tożsamość pojęć:
Warunek wystarczający => = Gwarancja matematyczna =>

Prawdziwy warunek wystarczający A1: P=>CH=1 wymusza fałszywy kontrprzykład A1’ (i odwrotnie)
A1’.
Jeśli jutro będzie padało (P) to może ~~> nie być pochmurno (~CH)
P~~>~CH = P*~CH =0
Niemożliwe jest (=0) zdarzenie: pada (P) i nie jest pochmurno (~CH)
Tego faktu nie musimy dowodzić, bo fałszywość A1’ gwarantuje nam definicja kontrprzykładu (wyżej)

… a jeśli nie będzie padało?
Prawo Kubusia wiążące warunek wystarczający => z warunkiem koniecznym ~>
A1: P=>CH = A2: ~P~>~CH
stąd mamy odpowiedź:
A2.
Jeśli jutro nie będzie padało (~P) to może ~> nie być pochmurno (~CH)
~P~>~CH =1
Brak opadów jest (=1) warunkiem koniecznym ~> dla braku chmur (~CH) bo jak pada (P) to na 100% => są chmury (CH)
Prawo Kubusia samo nam tu wyskoczyło:
A2: ~P~>~CH = A1: P=>CH

LUB

Badamy warunek wystarczający => w zdaniu A2 w postaci zdania B2
B2: ~P=>~CH=0
Brak opadów (~P) nie jest (=0) warunkiem wystarczającym => dla braku chmur (~CH) bo nie zawsze kiedy nie pada, nie ma chmur
cnd

Fałszywość warunku wystarczającego B2: ~P=>~CH=0 wymusza prawdziwość kontrprzykładu B2’ (i odwrotnie)
B2’
Jeśli jutro nie będzie padało (~P) to może ~~> być pochmurno (CH)
~P~~>CH = ~P*CH =1
Możliwe jest (=1) zdarzenie: nie pada (~P) i jest pochmurno (CH)
Oczywistość której formalnie nie musimy udowadniać, bowiem prawdziwość B2’ determinuje definicja kontrprzykładu.

Definicja obietnicy:
Jeśli dowolny warunek W to nagroda N
W=>N =1
Spełnienie warunku nagrody W daje nam gwarancję matematyczną => dostania nagrody N.
Dowolna obietnica to warunek wystarczający W=>N wchodzący w skład implikacji prostej W|=>N.

Gdzie:
implikacja prosta p|=>q to w analogii do przykładu wyżej seria zdań A1. A1’, A2, B2’.

Weźmy teraz obietnicę Chrystusa:
A1.
Kto wierzy (W) we mnie będzie zbawiony (Z)
W=>Z =1
Wiara w Chrystusa daje nam gwarancję matematyczną => zbawienia.
W dalszej części analizy obietnicy Chrystusa A1: W=>Z nic a nic nie musimy udowadniać bowiem prawdziwość/fałszywość pozostałych zdań A1’, A2, B2’ wynika z definicji obietnicy gdzie mamy zdeterminowaną prawdziwość/fałszywość wszystkich zdań A1, A1’, A2, B2’ jak w naszym przykładzie ze świata martwego A1: P=>CH =1

Zatem jedziemy:
A1’
Kto wierzy we mnie (W) ten może ~~> nie zostać zbawiony (~Z)
W~~>~Z = W*~Z=0
Niemożliwe jest (=0) zdarzenie: wierzę w Chrystusa (CH) i nie zostanę zbawiony (~Z)
Zauważmy, że człowiek może bez problemu złamać dowolną obietnicę A1 czyniąc zdanie A1’ prawdziwym - wtedy będzie kłamcą.
Chrystus natomiast z definicji nie ma prawa być kłamcą, zatem jego „wolna wola” jest mniejsza od „wolnej woli” człowieka - brak prawa do kłamstwa.
„Wolna wola” Chrytusa w 100% pokrywa się z „wolną wolą” świata martwego, czyli z fizycznym brakiem możliwości ustawienia jedynki w zdaniu A1’

Stąd mamy:
Definicja „wolnej woli” człowieka:
„Wolna wola” człowieka to możliwość gwałcenia wszelkich praw logiki matematycznej wyznaczanej przez świat martwy (w tym przez matematykę) - patrz przykład A1: P=>CH =1

Zauważmy, że w stosunku do świata martwego nie możemy mówić o wolnej woli świata martwego bowiem świat martwy z definicji „wolnej woli” nie ma.
Dowód:
Świat martwy nie może ustawić jedynki w zdaniu A1’, zaś dowolna istota żywa (nie tylko człowiek) bez problemu może ustawić jedynką w zdaniu A1’ - wtedy istota żywa jest kłamcą.

… a jeśli kto nie wierzy Panie?
Prawo Kubusia:
A1: W=>Z = A2: ~W~>~Z
stąd przez analogię do analizy zdania ze świata martwego A1: P=>CH=1 mamy.
Chrystus:
A2.
Kto nie wierzy we mnie ten nie zostanie zbawiony
~W~>~Z =1
Brak wiary w Chrystusa (~W) jest warunkiem koniecznym ~> dla nie zbawienia (~Z) bo jak kto wierzy (W) ten na 100% => zostanie zbawiony (Z)
Prawo Kubusia samo nam tu wyskoczyło:
A2: ~W~>~Z = A1: W=>Z

LUB

Wypowiadając obietnicę A1:
A1: W=>Z =1
Chrystus, podobnie jak człowiek, ma matematyczne prawo wręczenia nagrody (zbawienie) mimo że odbiorca nie spełnił warunku nagrody (nie wierzył) - akt miłości.
Prawo to jest tożsame z prawem darowania kary (akt łaski) zależnej od nadawcy o której mówi zdanie A2.

Mówi o tym zdanie B2’ prawdziwe na mocy definicji obietnicy.
B2’
Kto nie wierzy we mnie (~W) ten może ~~> zostać zbawiony (Z)
~W~~>Z = ~W*Z =1
Możliwe jest (=1) zdarzenie: nie wierzę (~W) i zostaję zbawiony (Z)

Dowód:
Chrystus do ziemskiego zbrodniarza:
Zaprawdę, powiadam ci, jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju. (Łk 23, 43);

Podsumowując:
Wszystkich wierzących Chrystus MUSI ZBAWIĆ bo nie ma prawa do kłamstwa.
Natomiast z niewierzącymi może zrobić co mu się podoba, posłać do piekła albo do nieba i nie ma najmniejszych szans na zostanie matematycznym kłamcą.
W skrajmy przypadku piekło może być puste.
Stąd:
Idea powszechnego zbawienia w którą wierzy Rafał3006 i Wuj Zbój ma podstawy czysto matematyczne.

Pytanie:
Czy Michał i TS7 podzielają wiarę Rafała3006 i Wuja Zbója?

[link widoczny dla zalogowanych]
Wikipedia napisał:

Apokatastaza (od gr. apokatastasis[1] czyli „ponowne włączenie, odnowienie” z Dz 3, 21)[2] – końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu.
Potocznie apokatastaza nazywana jest ideą pustego piekła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:27, 04 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
...
Dlaczego Bóg miałby domagać się od mniej wykształconej naukowo/filozoficznie osoby (czy wręcz realnie o gorszej zdolności myślenia) takiej ilości "jakości intelektualnej"? A dlaczego miałby od Ciebie?

Chyba, że masz inną rolę...

P.S.
Ja bym się zastanowił nad nazywaniem ludzi "debilami", itp.
Przypomnę:
1 Koryntian 4
7 Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał

P.S.2
Nie wiem ile razy mam powtórzyć, że nie mówię o bezmyślnym uznaniu autorytetu. Obawiam się, że wiele.
Nie będę rozwijał bo jeszcze znowu powiesz, że "pomieszałem".

Omijasz moje główne pytanie, trochę robiąc chochoła, trochę zagadując temat.
Otóż nie twierdzę, iż Bóg wymaga od każdego postawy intelektualnej. Nie ma takiego mojego twierdzenia. Jeśli ktoś tak pomyślał to prostuję: nie chodzi mi o to, aby każdy absolutnie wszystko rozumiał, a dopiero potem w to wierzył.
Ale idzie o OSOBISTE ZAANGAŻOWANIE. Każdy NA ILE POTRAFI ma się kluczowymi pytaniami zająć OSOBIŚCIE, URUCHAMIAJĄC TEŻ KRYTYCYZM, czy ma "klepnąć" to co inni ogłosili?
Bo ja stawiam zarzut tym, którzy powiedzieli "wierzymy" na coś, co im tylko luźno nazwano, a czego NIE PRZETESTOWALI SERCEM, MYŚLĄ, PYTANIAMI, WĄTPLIWOŚCIAMI (I ICH ROZWIEWANIEM) UCZCIWYM ZMAGANIEM SIĘ z pytaniem: ale czym dana sprawa właściwie jest?
Ci co uwierzyli bez tego osobistego zaangażowania są dla mnie OSZUSTAMI.
Oni ZIGNOROWALI BOŻY DAR, jakim jest problem, który Bóg chciał umieścić w ich jestestwie.
Dla mnie Ci, co "wierzą", w ten sposób, że OSOBIŚCIE SERCEM I UMYSŁEM NIE PARALI SIĘ W MAKSYMALNEJ UCZCIWOŚCI z zagadnieniami, które miałyby być przedmiotem ich wiary (jak umieją, jak im dano, nie żądam od nikogo wyjścia poza swoje możliwości), to nie tylko nie wierzą naprawdę, ale obrażają Boga!
Obrażają Boga zakłamaniem, grzechem przeciw Duchowi Świętemu!

Słowo "religio" znaczy "więź". Więź człowieka z Bogiem jest osobista, bezpośrednia. Jeśli ktoś tę więź odrzuca, albo nawet tylko deprecjonuje udawaniem, że on "wierzy tak jak wszyscy", chociaż nie zadał sobie tego wysiłku ZINTEGROWANIA Z UMYSŁEM I SERCEM tego, co miałoby być ową "wiarą", to jest oszustem, deklaruje rzeczy puste, nieprawdziwe. To jest ten sługa, który zakopał talent (bo się bał). To jest ten syn, który powiedział ojcu "tak, pójdę pracować w winnicy", ale zajął się czym innym, bo TYLKO ZADEKLAROWAŁ, a za deklaracją nie poszła TREŚĆ.
Gdyby deklaracje zbawiały, to Bóg dałby każdemu taką okazję - np. postaci formularza do podpisania, a wtedy każdy byłby zbawiony. Ale same deklaracje nie zbawiają, dlatego że tak naprawdę LICZY SIĘ TA TREŚĆ, którą może deklaracja ma opisywać. Ta treść to - rozumienie, odczuwanie, przeżycie, paranie się z problemem w życiu, rozkminianiem go na lewo i prawo, aby STAŁ SIĘ CZĘŚCIĄ ROZUMIENIA życia i zbawienia.

Nikt za nas nie odpowie na wezwanie Boga. To my osobiście mamy odpowiedzieć, nikt za nas! A "osobiście" oznacza, iż chodzi o to, aby SZCZERYM SERCEM UMYSŁEM ROZPOZNAJĄC ujawniły się nasz intencje, nasz stosunek do tych spraw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:13, 04 Mar 2022    Temat postu:

Rafał,

Ja już wyraziłem opinię.
Wydaje mi się, że Bóg może kłamać, ale nie chce.

====

Michał,

I powtórzę ponownie, nie chodzi o "bezmyślną wiarę" autorytetom. Ile jeszcze razy będę musiał?

Jan 15
5 Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.

Jakub 1
5 Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma.
6 Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym! Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam.
7 Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana,
8 bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swych drogach.

Chodzi o to by prosić, "rozpatrywać wiarą" a nie tylko dedukować na różne sposoby "naukowe". Bo i tak dedukcja bazuje na aksjomatach, które wymagają wiary niezależnie od wielkości Grafu Dowodowego.

Gdzie napisałem, żebyś "ślepo wierzył" (jakkolwiek to się robi) w to co Kapłani mówią?

Mowa o tym, żeby dojść do "wniosku prywatnego", że innej opcji nie ma, jak Kościół Katolicki, żeby to się trzymało kupy. Nie dlatego, że tak mówią kapłani, tylko dlatego, że uwierzyłeś w to TY.

A z tej wiary wynika wszystko inne w pakiecie co oferuje Kościół Katolicki. I wtedy skoro wierzysz, że tego Bóg oczekuje, abyś ufał, że Kościół ma te uprawnienia, które ma, to tak robisz. Bazą tej ufności jest "Twoja prywatna wiara".

Ale nawet jak już wierzysz, że Kościół jest właściwy i wierzysz, że Papież może mówić nieomylnie, to nadal nie mówię, żeby "ślepo przyjąć".

Ale wtedy pojawia się niespójność.
Bo jeżeli prywatnie TY wierzysz, że Papież może mówić nieomylnie i coś stwierdzi "ex cathedra", a Ty nie czujesz, żeby to co mówi było właściwe (co nie jest tożsame z wiarą na odwrót), to jest sprzeczność.

Jest u Ciebie niejako nieomylny (ogólnie) i jednocześnie omylny (w tej sytuacji pojedynczej). Jak ta sprzeczność Ci wadzi logicznie, to by znaczyło, że albo się pomyliłeś co do jednego albo drugiego. Jeżeli utrwali się w Tobie wiara w nieomylność, a nadal masz problem w tej sytuacji, to sugerowane jest, że TY jesteś w błędzie, a Kościół ma rację.

I nadal nie mówię by się zmusić do "bezmyślnej wiary" (cokolwiek to jest).

Ale by pracować nad tym do skutku aż uwierzysz (nie osobie tylko "prywatnie") w to samo co Kościół. "Uczciwie".

Ale najpierw budujesz bazę w postaci wiary "prywatnej" w to, że Kościół Katolicki jest tym właściwym, a nie Protestanci i reszta.

Bazuje to na TWOJEJ WIERZE "prywatnej".
Nie uznawaniu słów Kapłanów "bezmyślnie".

Może tym razem jaśniej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:15, 05 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Rafał,

Ja już wyraziłem opinię.
Wydaje mi się, że Bóg może kłamać, ale nie chce.

To może skubnijmy kwestię od tej strony...

Ja bym w ogóle tak się nie wyraził. Nie postawiłbym tego (przynajmniej w kontekście naszej rozmowy), ze w ogóle mamy problem "kłamstwa" Boga. Ja nigdy tego nie twierdziłem. I jest ważny powód, dla którego w ogóle tak sprawy nie stawiam. Tym powodem jest to, JAK JA ROZUMIEM KŁAMSTWO. Ale jak je rozumiem W GŁĘBSZYM, BARDZO WNIKLIWYM UJĘCIU.

Czy kłamstwo jest po prostu poświadczeniem nieprawdy?...
- W prostym przeświadczeniu pewnie tak właśnie jest. Ale jak prostaczka, który tak właśnie twierdzi i jest absolutnie przekonany, że nic więcej tu mędrkować nie trzeba, zaczniemy przyciskać pytaniami: a jak ten, kto coś mówi wierzy w to co (w sumie nieprawdziwie) mówi, to będzie to kłamstwo?
- To było proste wskazanie, że z kłamstwem nie jest tak banalnie. Ale zmierzam do czegoś innego, głębszego w rozumieniu.
Weźmy sytuację, gdy chcemy wytłumaczyć coś szamanowi z jakiejś tam wioski na antypodach, do której zawędrowaliśmy, żeby podał choremu antybiotyk, jako że ewidentnie widać, iż inaczej to chory umrze na ciężką infekcję. Ale szaman tam rządzi, my zaś mamy tylko antybiotyk i swoją wiedzę. Dalej widzimy, że szaman jest zupełnie odporny na nasze opowieści o tym, że to infekcja, że bakterie, że zakażenie. Szaman "wie lepiej", że złe duchy się na chorego uwzięły. Więc w pewnym momencie wpadamy na pomysł takiej oto narracji: ta pigułka, którą tu chcemy podać jest namaszczona przez dobrego ducha, który wygania złe duchy z ciała chorego. Szaman - gdy już się przemówi jego językiem, czyli użyje słowa "duchy", a także "duchy dobre" i "duchy złe", zgadza się podać antybiotyk choremu.
Czy szamana okłamaliśmy?...
A może tylko PRZETŁUMACZYLIŚMY to, co wiemy NA JĘZYK I ROZUMOWANIE tamtego ludu, jego kultury i sposobów traktowania świata?...
Tu wracamy do pytania, które zadałem, a nie potrafię Ci jakoś namówić na refleksję nad nim: czy debil, nie mający pojęcia o istocie sprawy, a tylko powtarzający za kimś coś tam i mówiący, że w to "wierzy", rzeczywiście wierzy?
Z punktu widzenia współczesnej medycyny szaman ze swoimi przekonaniami o duchach, jest takim "debilem", bo nie reaguje poprawnie na tłumaczenie o infekcji, bakteriach, działaniu antybiotyków. Szaman w ogóle może być inteligentnym człowiekiem, tylko nie spotkał się z wiedzą cywilizacji, więc posługuje się tym rozumieniem, jakie udało mu się wypracować w toku jego życia.
Można by całej tej historii, np. gdy człowiek zainfekowany wyzdrowiał, zdemaskować swój podstęp przed szamanem - powiedzieć mu coś w stylu: tam w tej pigułce żadnych duchów nie było, tylko to po prostu chemia zadziała. Szaman zapewne pomyśli sobie coś w stylu: ta cała "chemia" to jest dla mnie tylko niezrozumiałe słowo, a nawet jeśli nie wierzysz w duchy w tej tabletce, to one na pewno tam były, skoro ten chory wyzdrowiał.
Jest inny język, inne rozumienie. Czy aby na pewno to, co się powiedziało szamanowi było "kłamstwem"?

Ludzie dzisiaj zajmujący się nauką używają bardzo hermetycznej terminologii. Zrozumienie pracy naukowej z chemii, biologii czy fizyki "zwykłemu człowiekowi" (nie fachowcowi w branży) najczęściej jest zadaniem ponad siły.
Bóg ma dla człowieka swój PRZEKAZ O ZBAWIENIU. Ale człowiek, do którego ten przekaz jest kierowany dysponuje jedynie językiem, który służy do opisywania spraw życia codziennego. Cóż więc Bóg daje człowiekowi w Biblii?...
Daje im
- przenośnie
- symbole
- nawiązania do zdarzeń wcześniejszych
- przykłady
Ewangelia Mateusza 13 napisał:
(34) To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił.

Nie ma w ludzkim języku słów, które by bezpośrednio opisywały rzeczywistość boską. Bo słowa, których używamy są przeznaczone do opisu rzeczywistości ziemskiej - do niej powstawały, z niej czerpią, w niej znajdują swoje desygnaty.
Tym językiem (aramejskim), jakiego używali Żydzi w czasach Jezusa, nie dałoby się bezpośrednio przedstawić ani teorii kwantów, ani treści pracy naukowej z chemii organicznej. Nie było w tym języku odpowiednich słów, nie było modeli, nie było funkcjonalności niezbędnych do przedstawiania treści. Jak się kształci fizyk czy chemik na studiach, to przez wiele lat BUDUJE NOWE POJĘCIA W SWOIM UMYŚLE. Dopiero jak te pojęcia sobie STWORZY I PRZETESTUJE, to może zacząć nimi operować, wyrażać myśli, stosować w pracy.

Nie pasuje mi do sformułowań ani Biblii, ani nawet współczesnych wypowiedzi na temat jakichkolwiek kwestii głęboko religijnych, moralnych termin "nieomylny". Ale też nie pasuje mi stawianie sprawy - skoro nie jest nieomylne, to co? - kłamstwo?...
NIE!
Ani nieomylność, ani kłamstwo!
Dychotomia: albo nieomylność albo kłamstwo, jest fałszywa.
Jest zestaw zagadnień, które są związane z rzeczywistością ducha i świadomości, z tym, co zaplanował ludzkości Bóg. Ale NIE DA SIĘ TYM JĘZYKIEM, jaki mamy wyrazić tych zagadnień wprost. Bo pojęcia, jakimi operuje nasz język, nie zostały stworzone do opisu tych zagadnień.
To, co zapisano w Biblii jest wspaniałe, genialne, natchnione jest wielkim darem od Boga. Ale nie jest "nieomylne" w żadnym z jako tako pasującym do źródłosłowu "mylić się + zaprzeczenie" sensie słowa. W Biblii SĄ INSPIRACJE DLA CZŁOWIEKA, aby ZBUDOWAŁ SWOJĄ PRZEMYŚLNOŚCIĄ, INTELIGENCJĄ, WYCZUCIEM INTUICJĄ Z POMOCĄ DUCHA ŚWIĘTEGO treści, które pomogą mu się zbawiać, doskonalić duchowo. Ale słowa, które posłużyły do WYWOŁANIA U CZŁOWIEKA REFLEKSJI nad owymi zagadnieniami nie są jakiejś absolutne, nie są jedne jedyne, nie są nawet najbardziej precyzyjne. W czasach Jezusa nie było pojęć: inteligencja, świadomość, ewolucja, energia, weryfikowalność. Niewykluczone jest (ja w to wierzę), że dzisiejszym językiem, czyli mając różne dodatkowe pojęcia w zanadrzu, Jezus by precyzyjniej określiłby to, co chciał ludziom przekazać. Wyrażone precyzyjniejszym językiem zagadnienia ducha byłyby lepiej opisane, dające więcej szansy na zinterpretowania ich przez odbiorcę bez pomyłki (zbliżamy się odrobinę do czegoś podobnego do braku omylności, ale ja wciąż byłbym daleki od terminu "nieomylność"). W rzeczywistości jest konkret - jest jakaś treść do przekazania, ale jest też język, który niewiele oferuje, nie ma odpowiednio mocnych narzędzi opisowych. Więc trzeba tu dużo kombinować, upraszczać, stosować te "chwyty" opisowe, które wyżej wyszczególniłem.

Najlepiej człowiek może zrozumieć Biblię, jak STARA SIĘ MYŚLEĆ, stara się analizować, jest dociekliwy, nie upraszcza, nie stosuje półśrodków. TRZEBA ZAŁOŻYĆ OMYLNOŚĆ!
Tak! Twierdzę, że to właśnie omylność trzeba założyć (a nie nieomylność) gdy się rozważa zagadnienie Biblii, duchowości, religii. Chodzi najbardziej o omylność naszą - człowieka, odbiorcy przekazu. Ale jest jeszcze ten rodzaj omylności, który związany jest ze słabym narzędziem językowym - archaicznym językiem (aramejskim) przełożonym na lepszy w przekazie treści (grecki), a potem jeszcze zwykle przekładanym na języki narodowe. Kto pracował jako tłumacz, ten wie, że bardzo często pojawiają się sformułowania nieprzekładalne na inne języki, specyficzne dla tego jednego. Więc gdzie tu "nieomylność" jeśli się korzysta z tekstu, który sam jest KOMPROMISEM w zakresie doboru słów i przekazu treści.
To, że mamy ten brak precyzji nie oznacza jednak, że Biblia kłamie. I ja tak nie twierdzę.
Jak stawiasz sprawę na zasadzie albo - albo, czyli albo uznajemy nieomylność, albo ktoś zarzuca kłamstwo, to nigdy się nie dogadamy. Bo to jest błędne postawienie sprawy. Nie ma takiej prostej dychotomii.
Jest treść, którą ma dla człowieka Bóg - treść boska - tak skomplikowana, że najmądrzejszy człowiek świata nie ma szansy w pełni jej zrozumieć.
Jest MOŻLIWOŚĆ ROZUMIENIA PRZEZ LUDZI, na którą padają słowa.
Jest JĘZYK - z wielokrotnym przekładem, z ograniczonością pojęć, nieprecyzyjny, nawet częściowo nielogiczny, nie dający szansy na wyrażenie w pełni BOŻEJ INTENCJI dla człowieka.
Tu nie ma miejsca na ogłaszanie nieomylności, bo takie ogłoszenie oszukałoby odbiorcę w tym sensie, że może mógłby on spodziewać się, iż jak coś tam sobie zrozumiał, biorąc dane źródło, to na pewno zrozumiał dobrze.
Nie! Jest odwrotnie - jest właśnie OMYLNOŚĆ NA KAŻDYM KROKU, z którą trzeba walczyć.
Ale jest też wsparcie od Ducha Świętego, jest PRACA NAD DOSKONALENIEM UMYSŁU I SERCA, jest rozwój człowieka, który także swoim życiem nadaje sensu wielu sformułowaniom. Użycie tu słowa "nieomylność" tylko myli, bruździ, sugeruje błędne zależności. Brak nieomylności w tym moim rozumieniu nie oznacza jednak kłamstwa, tylko WYMÓG CIĄGŁEGO DOSKONALENIA, aby coraz lepiej rozumieć, aby coraz bardziej zbliżać się do tego ideału, który ma dla nas Bóg, ale KTÓRY NIE JEST WYRAŻANY ŻADNYM SŁOWEM.
Namęczyłem się pisaniem. Pewnie znowu z małą szansą na zrozumienie, czy akceptację. Ale to standard... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 12:48, 05 Mar 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:53, 05 Mar 2022    Temat postu:

Na wsjp.pl masz tak:

kłamstwo
stwierdzenie niezgodne z rzeczywistością, które ma na celu wywołanie u kogoś powstanie mylnego przekonania albo niepoprawnego rozumowania na dany temat

Zdanie nieprawdziwe... umyślnie.

Nieprawda:
1) umyślna (kłamstwo)
2) nieumyślna (ktoś wprowadzony w błąd?)

Jeżeli sugerujesz, że rozmawiam o tym czy Jezus był kłamcą, to jest to dla mnie bardzo dziwny zarzut.
Chyba wierzysz, że Bóg Ojciec nie kłamie?
Jezus czynił zawsze to co się podobało Bogu?
To co Jezusowi Mesjaszowi "polecił" Ojciec robić? Kłamać?

Ciągle pojawia się ten problem "chcieć" vs "musieć".
Przykładowe "picie domestosu".
Po co Bóg miałby kłamać?
W jakim celu?

Czy można powiedzieć, że:
Kto Chce i Może ten Musi?
Czy jednak może ktoś Chcieć i Móc, ale nie zrobić czegoś pomimo to?
Jak to się odbywa w przypadku "Unii" dwóch natur o sprzecznych chceniach?

Ale to inny temat, bo ja o kłamaniu do Ciebie nic nie mówiłem. Tylko do Rafała.

----

Wydaje mi się jasne, że rozmawiam o "obiektywnej prawdzie" (takiej prawdzie jaką zna Wszechwiedzący).
Czy każde zdanie, które Jezus wypowiedział było prawdziwe?
Prawdziwe W TAKIM SENSIE W JAKIM JE WYPOWIADAŁ?

To też się wydaje proste, że mamy łączność:
Nadawca -> Język Nadawcy -> Tłumacz -> Język Odbiorcy -> Odbiorca

Jeżeli Tłumacz zawiedzie, to chyba jasne, że może to być wypaczone.
Tu też podział:
Wypaczenie:
1) wynikające z niechęci do zrozumienia? ("nie chcę tego rozumieć"?, "zamieszam sobie w myślach, a potem odwrócę uwagę na coś innego"?)
2) pomimo chęci zrozumienia

Przypadek 1)
No to ta osoba jak się nie dogada ze swoją blokadą, to może unikać tematu dla Boga ważnego w nieskończoność. Dla zwiększenia skuteczności może wmówić samej sobie (do jakiegoś stopnia), że mówi prawdę. (jak sam wierzysz w swoje kłamstwa, łatwiej kłamać? Ale też może się w głowie przestawiać ostro i inne konsekwencje)
Czy Bogu się to podoba, jeżeli ktoś siebie samooszukuje by np. uniknąć bólu potrzebnego być może by się zmienić? A co z wprowadzaniem innych w błąd? Jak długo można to "usprawiedliwiać" gdy nie widać chęci poprawy?

Przypadek 2)
Z taką osobą nie będzie tyle problemów w kwestii zachowania z przypadku 1. Może to trochę potrwać, ale jest chyba większa szansa, że w krótkim czasie się coś zmieni. Wydaje mi się, że Bóg, który jest Miłością, nie ukarze kogoś za to, że nie może zrobić czegoś, czego ten sam Bóg mu nie udostępnił.

Więc po co dyskutować o przypadku 2, skoro ta osoba się stara zgodnie z daną Łaską? Chyba, że ktoś udaje 2 (nawet przed sobą?), a jest 1. Ale to jeszcze inny temat.

Czy może Przypadek 1 nie podpada nawet pod "zawinioną ignorancję"? "Tereny grzechowe"? Zwłaszcza, gdy ta osoba rozprzestrzenia nieprawdę?

----

Co do "celowego wprowadzania w błąd" Szamana to wydaje mi się wątpliwe moralnie takie ściemnianie. Szukałbym alternatywnych rozwiązań. Ale myślę, że opis tej sytuacji nie wystarczy. W rzeczywistych wydarzeniach może być wiele czynników (w tym działanie Boga) i każda sytuacja indywidualna. Od tego jest np. spowiednik, żeby dopytać jak się na konkretną sytuację zapatruje.

Punkt widzenia tego czy innego człowieka nie musi Szamana obchodzić, a jak się dowie, że został wprowadzony w błąd może się zakończyć szansa na zaufanie między narodami. Odbudowa tego może być ogromnie trudna i długa. Konsekwencje poważne.
Wcale też ta osoba co ma się za lepszą i mądrzejszą, pochodzącą z mądrzejszej cywilizacji, nie musi taka być, jakkolwiek byłaby przekonana o swojej wyższości. "Pycha Cywilizacyjna". "Pycha naukowa". Itd.

Może też być subiektywne pytanie, czy sam chciałbyś być tak potraktowany przez kogoś?

Ale to jeszcze inny temat.

----

Określenie czy ktoś wierzy czy tylko mu się wydaje to jeszcze inny wątek. Znowu szczerze "wierzy, że wierzy", czy też oszukuje siebie i innych. Przypadek 1 i 2.

----

Nie wiem też czy "nie da się" "bezpośrednio opisywać rzeczywistości boskiej".
Często jak się pojawia znaczenie "nie da się", przypomnieć warto "wszystko jest możliwe". I słowo "Wszechmogący", z którym liczni mają problem poważny. Zauważyłem, że do tego się sprowadza bardzo wiele problemów Protestantów (i nie tylko), że zbyt mało "kontemplowali" pojęcie Wzwchmocy.
Jaka jest definicja "bezpośredniego opisywania"?

Marek 4
10 A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść.
11 On im odrzekł: «Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach,
12 aby
patrzyli oczami, a nie widzieli,
słuchali uszami, a nie rozumieli,
żeby się nie nawrócili i nie była im wydana
[tajemnica]
».
13 I mówił im: «Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

1 Koryntian 1
21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.

----

Nie wiem też czy słuszne jest powiedzenie, że człowiek coś "buduje" czy "tworzy" w umyśle. A może otrzymuje?

1 Koryntian 4
7 Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał

Jeszcze inny temat.

----

Nigdzie nie przedstawiałem żadnej dychotomii "nieomylność" vs "kłamstwo".

Albo mówi w sytuacjach "ex cathedra" "prawdę obiektywną" (od Boga) albo nie. W TAKIM SENSIE W JAKIM JE WYPOWIADAŁ.

Przypominam, że Bóg umyślnie pomieszał ludziom języki w Babel. Może być to np. test pokory, empatii, itd. Czy ktoś jest w stanie wyjść poza swój egocentryzm i rozpatrywać punkt widzenia drugiego człowieka, nie wynosząc się? Czy Bóg oczekuje empatii?

Więc nie traktuję tego jako błąd, że ludzie nie rozumieją, gdy rozumują "po swojemu bez empatii", tylko może być to sprawdzian czy jesteś taką osobą co to potrafi czy nie wczuć się w punkt widzenia drugiej osoby.
Więcej, czy CHCESZ się wczuć w to co chce druga osoba przekazać, czy będziesz głównie szukał dziur i pomyłek.
Wręcz czasem może być to korzystne tymczasowo, że niektórzy nie rozumieją, a inni tak.

"Gdyby się wszyscy idealnie rozumieli nie byłoby potrzeby się wczuwać w drugą osobę"?

Więc dla mnie to niezrozumienie może być częścią planu.

----

Wsjp.pl
Mylić się --> Nie mieć racji
Racja --> właściwe, zgodne z rzeczywistością

Nie widzę problemu z negacją.

Jeżeli nie uznasz, że ktoś może mówić prawdę, to i daremne są Twoje przemyślenia?

Jeżeli nie ma "arbitra prawdy" to "każdy sam sobie jest Bogiem"?

----

Cytat:

aby ZBUDOWAŁ SWOJĄ PRZEMYŚLNOŚCIĄ, INTELIGENCJĄ, WYCZUCIEM INTUICJĄ Z POMOCĄ DUCHA ŚWIĘTEGO


Wszystkie te cechy mogą być "urojone" u kogoś, samozwańcze.
Jest więcej jak dwóch takich co myślą na odwrót, a samym sobie różne korzystne cechy przypisują te same.
A możesz gadać z Szatanem, a nie Duchem Świętym?
Więc znowu zataczamy koło.
Mówisz, że nie wiesz kto do Ciebie mówi, ale jednak polegasz na tym głosie?
Jak to stwierdzić bez "materialnego arbitra"? (Papieża, Magisterium)

Jak możesz w ogóle czerpać z Biblii skoro możesz ją interpretować jak Ci jest wygodnie?

I ponownie, czy czytelnik (1500 - 2000 lat później) lepiej rozumie książkę niż autor i jego następcy? (Kościół Katolicki)

----

Podejrzewam, że Jezus jako Bóg znał te wszystkie pojęcia i widać były zbędne.

Ja wierzę na odwrót, że Biblia jest DOKŁADNIE taka jaka miała być, a zadaniem Kościoła Katolickiego jest m.in. częściowe "uwspółcześnianie" języka przekazu. (nie zmiana tego co już stanowczo określone)

Apokalipsa 22
18 Ja świadczę
każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi:
jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył,
Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze.
19 A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa,
to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia
i w Mieście Świętym -
które są opisane w tej księdze.


Izajasz 29
9 Wpadnijcie w osłupienie i trwajcie w nim,
zaślepcie się i pozostańcie ślepi,
bądźcie pijani, choć nie od wina,
zataczajcie się, choć nie pod wpływem sycery.
10 Bo Pan spuścił na was sen twardy,
zawiązał wasze oczy <wieszczków>
i zakrył wasze głowy <jasnowidzów>.
11 Każde objawienie jest dla was jakby słowami zapieczętowanej księgi. Daje się ją temu, który umie czytać, mówiąc: «Czytaj ją, prosimy». On zaś odpowiada: «Nie mogę, bo ona jest zapieczętowana». 12 Albo dają księgę takiemu, który nie umie czytać, mówiąc: «Czytajże to», a on odpowiada: «Nie umiem czytać».

Możesz sobie czytać a jak Bóg nie zechce to figę zrozumiesz?
Najlepiej człowiek rozumie Biblię jak Bóg mu na to pozwoli.
"Zasługi" vs "Łaska". Kolejny ciągły dylemat.
Poleganie na sobie albo Bogu.

Jeżeli żyjesz "w świecie omylnym" to i Ty jesteś omylny, więc "na nic Twoje myślenie" ile by go nie było?

----

Cytat:

Jest MOŻLIWOŚĆ ROZUMIENIA PRZEZ LUDZI, na którą padają słowa.


Nie rozumiem zdania.

----

Nie ma oszustwa odbiorców, bo przez większość historii ludzkości Kościół Katolicki interpretował. Inni generalnie nawet nie mieli dostępu do Biblii i nie umieli czytać?Problemem są podejścia typu Protestanckiego. Ale to, że ktoś "narzuca współczesność na historię" to jest już wypaczenie tej osoby. Jeżeli by się interesowała wystarczająco opiniami Kościoła Katolickiego to zostałoby może to wytłumaczone, że to nie tak.

Ludzie oszukują samych siebie. Wmawiają sobie różne założenia (często na podstawie prywatnego doświadczenia w swoich czasach historycznych, które jest ograniczone).
A potem mają pretensje do własnych wymysłów.

----

Pytania zasadnicze:
1) Czy Bóg Ojciec mówi prawdę?
2) Czy Jezus mówi prawdę?
3) Jak rozróżnisz, które fragmenty jak należy interpretować bez "materialnego arbitra"? (Papież, Magisterium)


P.S.
Czy uważasz, że używanie słowa "debil" się Bogu podoba?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:43, 05 Mar 2022    Temat postu:

Znowu tak dużo napisałeś, że nie sposób odnieść się do wszystkiego. Wybrałem zatem dwa fragmenty wypowiedzi:
TS7 napisał:
Cytat:

aby ZBUDOWAŁ SWOJĄ PRZEMYŚLNOŚCIĄ, INTELIGENCJĄ, WYCZUCIEM INTUICJĄ Z POMOCĄ DUCHA ŚWIĘTEGO


Wszystkie te cechy mogą być "urojone" u kogoś, samozwańcze.
Jest więcej jak dwóch takich co myślą na odwrót, a samym sobie różne korzystne cechy przypisują te same.
A możesz gadać z Szatanem, a nie Duchem Świętym?

Tu krótko: oczywiście, że TEGO NIGDY NIE WIEM.
Stawiasz tu argument nie różnicujący. Szatan może równie dobrze zwodzić mnie, gdy słucham się kogoś, jak też gdy słucham się siebie. Szatan jest w stanie zwodzić ludzi nawet w zakresie odczytania SAMEJ BIBLII. Wszak mamy herezje! (nawet nie chcę tutaj stwierdzać na ile owe wszystkie herezje były od szatana czy nie) Ale przyjmując herezje za błąd, a także mając świadomość, że brały się one z interpretacji samej Biblii, to już możemy z całą pewnością powiedzieć, iż nic nas nie zabezpieczy przed zagrożeniem bycia pod wpływem Szatana. Więc według mnie jest to argument na nic. Jeśli mi napiszesz, że to ja jestem przez Szatana zwodzony, to mogę Ci odpowiedzieć: a może to Ty mnie teraz zwodzisz, bo Szatan Ci to sugeruje?
I znowu nie wiemy. Tak więc to w ogóle nie jest argument.

TS7 napisał:
Nigdzie nie przedstawiałem żadnej dychotomii "nieomylność" vs "kłamstwo".

Albo mówi w sytuacjach "ex cathedra" "prawdę obiektywną" (od Boga) albo nie. W TAKIM SENSIE W JAKIM JE WYPOWIADAŁ.

Powtórzmy wyróżnione: W TAKIM SENSIE W JAKIM JE WYPOWIADAŁ (mowa o wypowiedzi nieomylnego).
To ja zadam pytanie: interesuje nas ten sens, czy nie?
Mamy dociekać sensu w wypowiedzi nieomylnego. czy nie mamy?

Opcja 1 - to co nieomylny powiedział jest tak wielkie, że i tak zwykły człowiek tego nie pojmie. Czyli niech zignoruje w ogóle to nieomylne, bo to jest coś "z innej bajki". Można co najwyżej to powtarzać bezmyślnie. Debil, który nie zrozumiał nawet jednego słowa z tej niebotycznej wypowiedzi nieomylnego, nie tego "sensu takiego, jaki został wypowiedziany" jest tak samo dobry, jak człowiek, który jakieś nawet słowa kojarzy, ale lepiej żeby za wiele nie dociekał, bo mu to tylko zaszkodzi...

Opcja 2. - należy jednak zainteresować się tym, co nieomylny powiedział. Więc może powinien:
- zadać pytania
- postawić sprawę w kontekście 1 i zobaczyć, czy działa
- postawić sprawę w kontekście 2 i sprawdzić na ile się rzecz wtedy rozumie
- postawić sprawę w kontekście 3 i sprawdzić na ile się rzecz wtedy rozumie
...
- postawić sprawę w kontekście n dopytując o wątpliwe kwestie
- postawić sprawę tak jak ją krytycy ujrzeli i SPODZIEWAJĄC SIĘ, IŻ NIEOMYLNE ŻADNEJ KRYTYKI SIĘ NIE BOI, BO JEST TU SAMA PRAWDA, można teraz eksplorować to zagadnienie na lewo i prawo.

Bo przecież nie chodzi o to samo czapkowanie słowom?... No nie?... :nie:
Tu przecież wcale nie chodzi o to, aby wyszło jak to ciemny lud ma się zamknąć i po prostu słuchać jak żaba grzmotu, co autorytety ogłosiły?...

Gdzieś czytałem dyskusję na temat tego, ile razy papież ogłosił coś ex catedra. Szczerze mówiąc nie znam się na tych procedurach, więc tylko polegam co napisano. W jednym miejscu czytałem, że wszystkie encykliki są ex catedra. W innym miejscu jednak czytałem, że do tej pory ŻADEN papież ANI RAZU nie użył tego trybu.
I szczerze mówiąc, to bym się nie dziwił, gdyby ta ostatnia opcja była tą prawdziwą. Bo jakby cokolwiek papież ogłosił ex catedra, to zaraz by się rzuciła na te słowa cała masa wrogów papiestwa, którzy na lewo i prawo by wykazywali, jak to cała ta "nieomylność" to ściema, pokazywaliby błędy (prawdziwe czy totalnie naciągane, to inna sprawa, ale rozróba by była).
Ja, gdybym miał być w tej papieskiej roli to bardzo bałbym się użyć trybu ex catedra. Byłaby to gratka dla wszystkich krytyków, właściwie to strzał w stopę. Już wystarczająco dużo problemów narobiło samo ogłoszenie tego dogmatu nieomylności, bo wiele wspólnot katolickich odłączyło się wtedy od Kościoła Rzymskiego.

Ale jest ta strona medalu: co miałby zrobić taki ktoś jak ja, ze stwierdzeniem w tak niezwykłym trybie jak "nieomylne".
Podam przykład weźmy proste stwierdzenie: jutro jest niedziela.
W normalnym trybie wypowiedzi, wiadomo o co chodzi w tym komunikacie.
A teraz załóżmy, że ktoś wypowiedział to samo zdanie "jutro jest niedziela. " jako nieomylne. Co ma z nim począć odbiorca?...
- może sobie pomyśleć: skoro to jest nieomylne, to już zawsze jutro będzie niedziela...
- albo, ze ta niedziela jutrzejsza jest jakąś "niedzielą bardziej", niż ta zwykła.
- albo że może tryb nieomylności narzuca teraz nam wszystkim szczególne baczenie na to, co się mówi o dniach tygodnia, a szczególnie o niedzieli.

To jest oczywiście moje subiektywne zdanie, ale ja osobiście NIE UMIAŁBYM w ogóle jakoś dostosować swojej percepcji myślowej do odbioru CZEGOKOLWIEK OD KOGOKOLWIEK oznajmionego w trybie nieomylności. Nie wiedziałbym bowiem, co właściwie to zmienia. Jakoś by to chyba coś zmieniało, ale właściwie co?
W sensie zwykłym rzeczy mają swój naturalny, intuicyjny system interpretacji. Wiadomo co myśleć o sformułowaniach, bo ich kontekst jest taki jak zawsze, czyli niewymuszony, bez konieczności domniemania czegokolwiek ponad to, co i tak wiemy. To jest zrozumiałe.
Dla mnie właściwie dowolny komunikat, który mi podano iż jest "nieomylny" automatycznie aspiruje do roli "niezrozumiały". Bo status tego komunikatu jest zupełnie nie przetestowany mentalnie, jest "jakiś inny", ale inny w niewiadomy sposób.

Ja myślę analitycznie. Rozkminiam znaczenia słów na setki sposobów. Dopóki mam w tym jako tako normalne zasady, to mam wrażenie, ze wiem co w tym robię, mam wrażenie zrozumienia. Wrzucenie mi atrybutu, którego nie potrafię w swoich analizach precyzyjnie zlokalizować w kontekście przekazu powoduje, że chyba mogę jedynie zignorować taki przekaz. Bo on jest dla mnie nieinterpretowalny.
Czy to o to chodziło twórcom owej idei nieomylności?... :think:

Ale też...
Jeśli rzeczywiście tak jest, że papież ani razu nie wypowiedział się ex catedra, to po co tyle gadania o tym dogmacie?...
- Przecież on jest w ogóle nieaktywny. Wręcz można by o nim zapomnieć. A Ty tu nawet wypisujesz jaki to ważny jest ten dogmat, umieszczasz go na swojej liście ważnych prawd wiary. Takie ważne jest coś, co nigdy nie zafunkcjonowało?... :shock:

Bo upierdliwcy i krytycy mogliby zacząć tu marudzić, że: a może to nie chodzi o żaden konkret nieomylności, że to właśnie dobrze jest tylko MÓWIĆ o tym dogmacie, aby się ciemny lud bardziej słuchał, a tym upierdliwym inteligentom w razie czego odpalimy: co się czepiacie! Przecież wypowiedzi ex catedra w ogóle nie było...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:42, 05 Mar 2022    Temat postu:

Więc krócej.
Czym się dla Ciebie różni Biblia od Silmarilliona?
Czy uważasz, że jest bardziej prawdziwa?
Dlaczego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:12, 05 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Więc krócej.
Czym się dla Ciebie różni Biblia od Silmarilliona?
Czy uważasz, że jest bardziej prawdziwa?
Dlaczego?

Uważam, że Biblia jest bardziej prawdziwa od Silmarilliona.
Dlaczego?
- To jest dopiero ważne pytanie!
Przede wszystkim dlatego, że dla wszystkich tych, którzy wzniosą się w swoim rozwoju duchowym odpowiednio wysoko, którzy dostaną natchnienie od Ducha Świętego, lektura owej księgi stanie ŹRÓDŁEM FUNDAMENTALNYCH ODKRYĆ NA TEMAT DUCHOWOŚCI, JESTESTWA, ZBAWIENIA, BOGA.
Ta księga jest darem nieporównywalnym z czymkolwiek, jest źródłem niesamowitej inspiracji w wzrostu duchowego, zrozumienie własnej natury, także filozofii.

Co wcale jednak nie znaczy, że uważam za mądre nazywanie Biblii "nieomylną". A gdyby ktoś słowo "nieomylna" w jej kontekście przyjął, to z dużym prawdopodobieństwem byłoby to wręcz właśnie początkiem do mylnej (!) interpretacji tego, w Biblii napisano.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:24, 05 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:37, 05 Mar 2022    Temat postu:

Dlaczego uważasz, że Duch Święty istnieje?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:00, 05 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Dlaczego uważasz, że Duch Święty istnieje?

Dwa powody:
1. Uwierzyłem Biblii
2. Wydaje mi się, że zdarza mi się mieć zaskakująco trafne "podpowiedzi życiowe" nie wiadomo skąd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:05, 05 Mar 2022    Temat postu:

Dlaczego uwierzyłeś Biblii?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:40, 05 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Dlaczego uwierzyłeś Biblii?


Pewnie najpierw mnie namówiono. Wziąłem ją z nauką religii w KK. Potem, gdy kolejne kawałki układanki Biblia - życie zaczęły mi się układać, dostałem dodatkowe potwierdzenie, iż jest to Księga absolutnie niezwykła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:44, 05 Mar 2022    Temat postu:

Czy czytałeś też inne księgi religijne i filozoficzne?
Czy w nich Ci się nie układało Księga - życie tak jak z Biblią?
Czym się to różni?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:42, 05 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Czy czytałeś też inne księgi religijne i filozoficzne?
Czy w nich Ci się nie układało Księga - życie tak jak z Biblią?
Czym się to różni?

Żadna inna księga nie jest tego typu co Biblia - niejako nadążająca za życiem i rozwojem duchowym człowieka. To jest księga jakby zaczarowana, ona sama odnajduje w pewnych momentach sformułowania, które idealnie pasuję do tego poziomu rozwoju, jaki się osiągnęło, wyjaśnia to, co wyjaśnić powinna (na danym etapie). W pewnym sensie jej percepcja jest nigdy nie skończona, zawsze czymś zaskoczy, zawsze coś dopowie.
Ona działa jednak także wespół z życiem człowieka. Bez życia, bez osobistego doświadczenia nie uruchomi się znaczna część jej sugestii.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 23:43, 05 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:53, 06 Mar 2022    Temat postu:

Fragment pracy Doroty Krzemińskiej:
Nasuwa mi się bowiem uwaga wyniesiona z biblijnego przesłania, w myśl którego postacie boskie i rozmaite nadprzyrodzone fenomeny objawiane były „maluczkim", jakimi często bywały dzieci z ubogich kręgów społecznych, osoby niepiśmienne, ani też nieposiadające nadzwyczajnego podkładu świadomościowego, który miałby je szczególnie predystynować do „udźwignięcia" zjawisk o nadprzyrodzonej mocy.
Nie dzieje się również i tak, że to wyższe kompetencje intelektualne czy osobowo-
ściowe są warunkiem sine qua non, ożywiania czy przyrostu wiary, gorliwości jej
praktykowania i bogactwa duchowego życia. Dlaczego zatem z obszaru takich
doświadczeń wykluczone miałyby być osoby z niepełnosprawnością intelektu-
alną, zwłaszcza zważywszy na fakt, iż wiara i jej przeżywanie - zgodnie z jej teo-
logiczną interpretacją - rozumiana jest jako zjawisko podlegające woli absolutu
oraz działaniu łaski, jako takie zaś pozostaje fenomenem niepoddającym się ja-
kiejkolwiek weryfikacji. Okazuje się jednakże, że w polu kulturowych i społecz-
nych interpretacji referowanych do sfery funkcjonowania osób z niepełnospraw-
nością intelektualną na gruncie religijnym, uporczywie powielany zdaje się być
stereotypowy ich wizerunek, uznający prymat współzależności defektu intelek-
tualnego i sfery osobowości (eksponując ograniczenia dotyczące uczuciowości
wyższej), a tym samym zdaje się dyskwalifikować wymienioną grupę, jeśli chodzi
o dyspozycje do przeżywania wiary, religijności i związanych z nimi praktyk.
Szczególnym niepokojem napawa fakt, iż taki pogląd, o modernistycznym
ugruntowaniu - pozostaje żywy i aktualny pośród osób przynależących do okre-
ślonej wspólnoty religijnej, zarówno wielu świeckich wyznawców, jak i części
osób konsekrowanych - którzy pozostają jak gdyby niepomni udziału i roli „ma-
luczkich" w stanowieniu owej wspólnoty, a przecież to głównie w jej łonie doko-
nuje się realizacja życia religijnego i praktykowania wiary, o dostęp do których
dla osób dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną, ośmielam się upominać.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 4:58, 06 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:09, 06 Mar 2022    Temat postu:

Michał,

Kto napisał takie coś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:16, 06 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Michał,

Kto napisał takie coś?

Chodzi Ci o to, kto napisał Biblię?
- M.in. Ewangeliści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:18, 06 Mar 2022    Temat postu:

A skąd im się w głowach takie rzeczy wzięły?
Dlaczego nikt inny tego nie napisał?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:27, 06 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
A skąd im się w głowach takie rzeczy wzięły?
Dlaczego nikt inny tego nie napisał?

Wierzę, jak najbardziej, że pisali pod natchnieniem Ducha Świętego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:33, 06 Mar 2022    Temat postu:

A jak to się odbywa takie natchnienie Duchem Świętym w praktyce?
Na czym to polega?
Skąd ktoś natchnięty ma wiedzieć, że jest natchnięty?
I jak to udowodnić innym, by uwierzyli?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:48, 06 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
A jak to się odbywa takie natchnienie Duchem Świętym w praktyce?
Na czym to polega?
Skąd ktoś natchnięty ma wiedzieć, że jest natchnięty?
I jak to udowodnić innym, by uwierzyli?

Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania inaczej jak gdybając. Św. Paweł w swoich listach nieraz pisał o tym, coś postanowiono - "św. Duch i my". Więc przynajmniej on miał przekonanie, że natchnienia przychodzą jakoś bardzo konkretnie. Ale ja uważam, że te natchnienia są dużo powszechniejsze, choć ludzie pozostający pod ich wpływem nie mają pewności, czy coś tylko im wpadło normalnie do głowy, czy zadziałał Duch Święty.
Nie sądzę, aby się dało to udowodnić innym. Ci mają tylko taką przesłankę, że mowa osoby pod natchnieniem jest niezwykła - zadziwiająco trafna, niosąca dobre owoce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:51, 06 Mar 2022    Temat postu:

I jaką rolę gra tu wybór Apostołów?
Po co w ogóle Jezus Bóg będąc na Ziemi wybrał sobie uczniów deklaracjami mówionymi przez inkarnację głosem ludzkim?
Dlaczego po prostu wszystkich nie natchnie Duch Święty?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin