|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:26, 01 Lut 2019 Temat postu: (Nie)kompletność obiektywizacji i niekompletność poznania |
|
|
Dzisiaj uświadomiłem sobie, że bardzo wiele nieporozumień w dyskusjach na naszym forum bierze się z NIEREALNYCH OCZEKIWAŃ poznawczych. Najczęściej objawia się to tym, że ktoś stawia komuś innemu żądanie - z pozoru słuszne - choć de facto niemożliwe do wykonania.
Prosty przykład - wiedza. Kiedy możemy mówić o "wiedzy"?
- Weźmy dowolne stwierdzenie. Ono jest w czymś osadzone, w jakimś systemie interpretacji, może w doświadczeniach. Stawiając pytanie o to, skąd wiadomo, że stwierdzenie jest słuszne, będziemy sięgać do podstaw konstytuujących owo stwierdzenie, odpytywać je pod kątem poprawności. W efekcie z jednego stwierdzenia, w które powątpiewamy, które próbujemy uzasadnić, dostaniemy już zbiór stwierdzeń - będących bazą dla tego pierwszego (modelem, aksjomatyką) - które... tak samo możemy teraz odpytywać pod kątem ich poprawności. Ponieważ żadne ze znanych stwierdzeń nie jest absolutne, to owo odpytywanie tylko "doda nam roboty", nie dając właściwie szansy na wyjaśnienie statusu prawdziwości pierwszego stwierdzenia (a właściwie to wręcz oddalając się od ustalenia owej prawdziwości).
I ta sytuacja właściwie jest uniwersalna - ZAWSZE stawiajac pytanie, zagłębimy się w to, co nieznane. I im głębiej się zagłębimy, tym więcej nieznanego pojawi się w naszych "wyjaśnieniach" (piszę w cudzysłowie, bo w tym kontekście słowo "wyjaśnienie" chyba bardziej znaczeniowo by się zbliżało do zamącenia sprawy).
Podobny problem występuje z ustaleniem tego, co jest źródłem doznań, z tego co "realnie istnieje". Umysł doznający różnych wrażeń w pewnym momencie robi "klik" i z jakiejś tam skończonej (!) ilości doznań "ogłasza" (sobie) np.: istnieje staw. Bo wrażenia widoku tafli wody, dotyku czegoś mokrego po wyciągnięciu ręki, relacji innych ludzi, którzy mówią o istnieniu stawu w tym miejscu, razem składają się w obiekt myślowy "staw". Ale przecież taki - zapostulowany w efekcie odczucia pewnej wspólnoty doznań - staw nie jest absolutny. Może za parę tygodni, gdy przyjdzie susza, w tym miejscu pojawi się sucha łączka, może ktoś inny powie, że to nie staw, tylko kałuża, a poza tym do końca nie wiadomo, gdzie ten staw się kończy i zaczyna, bo czy bardzo cieniusieńka, niestabilna warstwa wody, jaka akurat napłynęła chwilowo na obrzeże jest już stawem, czy nie?... Wyłonienie absolutnie precyzyjne stawu z reszty jest arbitralne, wynika z tego co sobie ustalimy - np. możemy powiedzieć, że staw kończy się tam, gdzie wilgotność podłoża spadnie poniżej 98% ale możemy też przyjąć jakąś inną postać ustalenia owej granicy. Poza tym kwestią umowy jest, czy w ogóle stawem nazywać będziemy zbiorniki bardzo okresowe, wysychające notorycznie w suchych miesiącach - zatem według jednych norm coś stawem będzie, a według innych nie będzie.
Jaki stąd wniosek?
- Ano taki, że owa obiektywizacja - uznanie stawu za obiekt wyróżniony (właśnie już za staw, a nie luźny zbiór przenikających się zawilgoconych - mniej lub bardziej - obszarów podłoża) nie jest niczym absolutnym, jest niekompletna. I ta niekompletność właściwie odnosi się do wszystkich obiektywizacji - czyli przejścia od doznań, do ustawienia sobie w umyśle przekonania "tam jest obiekt X".
Ale na tym sprawa się nie kończy. Stawiam pytanie: czy w takim razie owa obiektywizacja, z racji na to, że nie jest absolutna, jest w ogóle poprawną operacją umysłu?
- Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przyjąć pewne założenia bazowe, uświadomić sobie CO CHCEMY MIEĆ JAKO NASZE ROZUMOWANIE?
- chcemy ABSOLUTNOŚCI?
- a może jednak ZADOWALA NAS NIEKOMPLETNOŚĆ?
Jeśli żądamy absolutności, to każda obiektywizacja jest błędna, każde poznanie jest ułudą, zaś jedyna istniejąca wiedza, to wszechwiedza.
Ja raczej zatem opowiadam się po stronie PRZYZNANIA PRAWA DO NIEKOMPLETNOŚCI, do tego, że obiektywizacje będą "nie do końca", wiedza będzie "nie do końca", wszystko jest "o tyle o ile". Bo w przeciwnym razie w ogóle nie ma o czym rozmawiać, ani o czym myśleć. Zaś każdy żądający absolutności (od innych, czyli też tak w ogóle) za chwilę powinien się sam zamknąć, bo nie jest w stanie wygłosić żadnego zdania, które walor absolutności by posiadało.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:09, 01 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:50, 01 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Po pewnej chwili przyszło mi do głowy, że z niekompletnością poznania wiąże się jeszcze jedno nierealne (przynajmniej w znacznej części przypadków) oczekiwanie dyskusyjne. To oczekiwanie zamknięcia powodów w jakimś tam jednostkowym sformułowaniu.
Ciągnąc mój przykład z poprzedniego posta ze stawem, który ktoś ujrzał i zobiektywizował jako "staw", postawmy takiemu komuś pytanie: skąd wiesz, że to jest staw?
- Nie ma jedynej, prostej odpowiedzi na to pytanie. Ktoś uznał mały zbiornik za staw, bo tak mu się zdawało, bo podobnie nazywali ludzie z jego otoczenia, bo natrafił na ten zbiornik w porze, kiedy było on wypełniony wodą itp. Jest tu pewna całość, która w umyśle przybiera formę SYNTEZY, zaklikując się ostatecznie w obiekt "staw". Odpowiedzią na pytanie: dlaczego? jest CAŁA OWA SYNTEZA, nie jedno sformułowanie!
Tymczasem w dyskusjach spora część dyskutantów próbuje postawić sprawę tak:
1. wyjaśnij mi wszystko przekonywająco.
2. ma być też krótko
3. jak znajdę chociaż jeden błąd, czy choćby nieścisłość, to powiem, że wyjaśnienie jest wadliwe.
To tak nie działa. Jeśli żądamy krótkich sformułowań, to powinniśmy zaakceptować konsekwencję owej krótkości - czyli brak pełnego wyjaśnienia sprawy, fragmentaryczność, niedoprecyzowania. Bo tak działa język. Jest "coś za coś". Im więcej precyzji chcemy w wyjaśnieniu, tym bardziej musimy się przygotować na to, że nie dostaniemy tego wyjaśnienia jako proste sformułowanie, tylko elaborat, w którym będą i źródła (gdyby ktoś zadał pytanie: skąd? coś stwierdzamy) i opis potencjalnych błędnych wniosków i omówienie przyjętych założeń. Czyli wyjdzie to długie, wymagające wysiłku przy zgłębianiu sprawy. I - jeśli nie chodzi o jakieś banalne stwierdzenie, którego konteksty wszyscy dobrze znają, mają w pełni uzgodniony - inaczej się po prostu nie da.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5574
Przeczytał: 55 tematów
|
Wysłany: Pią 12:57, 01 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
"If I had a thesis, I would be at fault; since I alone have no thesis, I alone am without fault". - Nagarjuna, prawie 2 tysiące lat temu.
Do czego prowadzi reductio ad absurdum? Do nihilizmu. No ale, mamy już o tym temat, w którym widać to coraz wyraźniej.
Postulując istnienie, czy to "ja", czy to wolnej woli, czy to Boga, jesteś w błędzie, z własnej deifncji. Możesz się na to godzić, nie moja sprawa, ale ten błąd ma swoje konsekwencje, o których piszę.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 13:07, 01 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:14, 01 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Postulując istnienie, czy to "ja", czy to wolnej woli, czy to Boga, jesteś w błędzie, z własnej deifncji. Możesz się na to godzić, nie moja sprawa, ale ten błąd ma swoje konsekwencje, o których piszę. |
A jeżeli postuluję istnienie DOZNANIA?
Czy Ty negujesz istnienie doznań?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5574
Przeczytał: 55 tematów
|
Wysłany: Sob 16:23, 02 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Banjankri napisał: | Postulując istnienie, czy to "ja", czy to wolnej woli, czy to Boga, jesteś w błędzie, z własnej deifncji. Możesz się na to godzić, nie moja sprawa, ale ten błąd ma swoje konsekwencje, o których piszę. |
A jeżeli postuluję istnienie DOZNANIA?
Czy Ty negujesz istnienie doznań? |
Negacja, jest tylko odwróceniem znaku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:08, 02 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Banjankri napisał: | Postulując istnienie, czy to "ja", czy to wolnej woli, czy to Boga, jesteś w błędzie, z własnej deifncji. Możesz się na to godzić, nie moja sprawa, ale ten błąd ma swoje konsekwencje, o których piszę. |
A jeżeli postuluję istnienie DOZNANIA?
Czy Ty negujesz istnienie doznań? |
Negacja, jest tylko odwróceniem znaku. |
To nie jest odpowiedź. Piszesz nieraz o doznaniach, piszesz jakby były. Jeżeli uznajesz te doznania w jakiejś formie, to spróbuj tę formę przybliżyć. A może piszesz o czymś, czego nie uznajesz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:54, 03 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Do czego prowadzi reductio ad absurdum? Do nihilizmu. |
Teraz się przyjrzałem od nowa owemu sformułowaniu i dostrzegłem w nim problem wart skomentowania.
Rzeczywiście zagadnienie reductio ad absurdum może być jakoś uznane za symboliczną postać pewnego "grzechu pierworodnego" każdej myśli. Prawda i fałsz są ze sobą w ścisłym związku - tak jak: jang i yin, dobro i zło. Nie sposób jest cokolwiek tylko stwierdzić, nie odnosząc się do zaprzeczenia tego stwierdzenia. Bo stwierdzenie czegoś jest jakąś syntezą wyłaniającą się z przeciwności, jest spolaryzowaniem spojrzenia na sprawę, a następnie opowiedzeniem się po jednej ze stron.
Ale czy z tego wyniknąć miałby nihilizm?...
- Nihilizm w tym układzie byłby nałożeniem na ową sytuację pewnej destrukcyjnej emocji. To emocja w stylu: skoro nie mogę mieć sytuacji czystej, takiej w której będę miał wszystko, to ja już wybieram nic. Taki bunt, taka przekora względem "złego" mechanizmu myśli. Ten bunt jest jakby... dziecięcy. Taki w myśl emocji: na złość babci odmrożę sobie uszy!
W układzie konstytuującym myśl nie trzeba jednak skupiać się na owej emocji, nie ma obowiązku wnioskować: skoro zawsze aspekt fałszu gdzieś tam będzie się czaił, to znaczy, nic nie jest prawdą. Można wnioskować dokładnie odwrotnie: prawda i fałsz budują mi wolność - będę się cieszył tą wolnością (wyboru). Teraz są dwie opcje, a nie jedna, jest życie, jest powód (dobro vs zło, prawda vs fałsz) do zajmowania stanowisko, jest więc MYŚLENIE. Byłaby to negacja nihilizmu - wszak na reductio ad absurdum "gra" się nie kończy. Co zredukowane do absurdu wyznaczyło obszar negatywny, co zostało - jest pozytywne. Umysł nad oboma owymi obszarami panuje, obserwuje je, ostatecznie działa, mając przy tym emocję pozytywną - istnieję, bo widzę złożoność rzeczy . Czyli jest ok.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:06, 04 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Z punktu widzenia filozofii, nihilizm neguje egzystencyjne aspekty zycia dowodzac, ze zycie nie posiada obiektywnego znaczenia, celu ani wewnetrznej wartosci. Ten swiatopoglad moze prowadzic do apatii zyciowej.
Jakkolwiek nie uwazam, ze czlowiek wchodzi w stan apatii zyciowej przez reductio ad absurdum w trakcie ktorego powoluje sie na przeciwnosci aby zredukowac argument w dyskusji do absurdu.
Mysle, ze czlowiek ktory nie posiada adekwatnej samokontroli jest w stanie zaniedbac kwestie egzystencyjne kosztem wprowadzenia siebie w pulapke przekonania (wiare), ze skoro zalozenie o fenomenu zainteresowania jest postrzegane jako falszywe dzieki popularnej opinii, to nie warto sie fenomenem zainteresowania zajmowac. Moze warto zapytac siebie, kto, kiedy, i w jakim celu zdecydowal, ze zalozenie o fenomenie zainteresowania jest niewarte uwagi i zweryfikowac przez swoj system wartosci czy w istocie jest to prawda czy falszem.
MD napisał: | Ano taki, że owa obiektywizacja - uznanie stawu za obiekt wyróżniony (właśnie już za staw, a nie luźny zbiór przenikających się zawilgoconych - mniej lub bardziej - obszarów podłoża) nie jest niczym absolutnym, jest niekompletna. I ta niekompletność właściwie odnosi się do wszystkich obiektywizacji - czyli przejścia od doznań, do ustawienia sobie w umyśle przekonania "tam jest obiekt X".
Ale na tym sprawa się nie kończy. Stawiam pytanie: czy w takim razie owa obiektywizacja, z racji na to, że nie jest absolutna, jest w ogóle poprawną operacją umysłu?
- Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przyjąć pewne założenia bazowe, uświadomić sobie CO CHCEMY MIEĆ JAKO NASZE ROZUMOWANIE?
- chcemy ABSOLUTNOŚCI?
- a może jednak ZADOWALA NAS NIEKOMPLETNOŚĆ? | To zalezy od typu osobowosci. Judger sobie pouklada a Perceiver bedzie mial w "k*pce". Sensor odczyta zmyslami a osoba intuicyjna zmyslami i wyobraznia. Twardoglowy bedzie bil glowa w mur (metafora) a uczuciowy odczuje "wystarczy na teraz". Introwertyk odczuje przez samorefleksje a ekstrawertyk przedyskutuje glosno z grupa innych i dojdzie do wniosku, ze nie warto sie fenomenem zajmowac, bo przyjecie w grupie czeka.
MD napisał: | Jeśli żądamy absolutności, to każda obiektywizacja jest błędna, każde poznanie jest ułudą, zaś jedyna istniejąca wiedza, to wszechwiedza. | Nie istnieje fenomen wszechwiedzy i nie przypuszczam abysmy w XXI Internetu mieli takich umyslowych "inkwizytorow".
MD napisał: | Ja raczej zatem opowiadam się po stronie PRZYZNANIA PRAWA DO NIEKOMPLETNOŚCI, do tego, że obiektywizacje będą "nie do końca", wiedza będzie "nie do końca", wszystko jest "o tyle o ile". Bo w przeciwnym razie w ogóle nie ma o czym rozmawiać, ani o czym myśleć. Zaś każdy żądający absolutności (od innych, czyli też tak w ogóle) za chwilę powinien się sam zamknąć, bo nie jest w stanie wygłosić żadnego zdania, które walor absolutności by posiadało. | Dokladnie, fundamentalista redukcjonizmu materialnego z osobowoscia autokratyczna to w spolecznosciach demokratycznych XXI wieku relikt muzealny. W dobie efektywnej wspolpracy miedzykulturowej i miedzypokoleniowej umowa, ze dany fenomen zainteresowania jest adekwatny w danym momencie i miejscu staje sie platforma wspolpracy w celu osagania wspolnych celow organizacyjnych i prywatnych -> wszak najbardziej udane zwiazki malzenskie to te w ktorych oboje z malzonkow sa mistrzami kompromisu.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 0:20, 04 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 91 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 7:43, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | np.: istnieje staw. Bo wrażenia widoku tafli wody, dotyku czegoś mokrego po wyciągnięciu ręki, relacji innych ludzi, którzy mówią o istnieniu stawu w tym miejscu, razem składają się w obiekt myślowy "staw". Ale przecież taki - zapostulowany w efekcie odczucia pewnej wspólnoty doznań - staw nie jest absolutny. Może za parę tygodni, gdy przyjdzie susza, w tym miejscu pojawi się sucha łączka, może ktoś inny powie, że to nie staw, tylko kałuża, a poza tym do końca nie wiadomo, gdzie ten staw się kończy i zaczyna, bo czy bardzo cieniusieńka, niestabilna warstwa wody, jaka akurat napłynęła chwilowo na obrzeże jest już stawem, czy nie?... Wyłonienie absolutnie precyzyjne stawu z reszty jest arbitralne, wynika z tego co sobie ustalimy - np. możemy powiedzieć, że staw kończy się tam, gdzie wilgotność podłoża spadnie poniżej 98% ale możemy też przyjąć jakąś inną postać ustalenia owej granicy. Poza tym kwestią umowy jest, czy w ogóle stawem nazywać będziemy zbiorniki bardzo okresowe, wysychające notorycznie w suchych miesiącach - zatem według jednych norm coś stawem będzie, a według innych nie będzie |
Dobry przykład z tym stawem. Pokazuje to, że wszelkie rozpoznania są tak naprawdę zakodowane kulturowo i umowne. Nawet samo pojęcie "poznania" jest tylko umownym kodem kulturowym. Gdyby zamiast "stawu" wstawić w twoim przykładzie naukę lub nawet matematykę to wnioski byłyby w sumie te same. Nie trzeba już chyba przypominać, że obecnie podstawą całej matematyki jest teoria mnogości i istnieje już alternatywna względem niej teoria mnogości Vopenki, która jest niezgodna ze swą poprzedniczką. Ot taki drugi "staw", którego kryteria ktoś zdefiniował sobie inaczej i też działa
A skoro tytuł twego wątku jest o niekompletności to tutaj na deser coś o niekompletności logiki
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Niekompletne są też logiki trójwartościowe
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 8:16, 13 Lut 2019, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33566
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:13, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Gdyby zamiast "stawu" wstawić w twoim przykładzie naukę lub nawet matematykę to wnioski byłyby w sumie te same. Nie trzeba już chyba przypominać, że obecnie podstawą całej matematyki jest teoria mnogości i istnieje już alternatywna względem niej teoria mnogości Vopenki, która jest niezgodna ze swą poprzedniczką. Ot taki drugi "staw", którego kryteria ktoś zdefiniował sobie inaczej i też działa |
Myślę, że ogólniejszym problemem filozoficznym jest kwestia OCZEKIWAŃ względem tego, co znaczy w ogóle, że coś "jeet", albo "zachodzi". Będąc rygorystycznym myślowo, właściwie nie bardzo mamy prawo rozciągać owe oczekiwania poza to, co do tej pory W TYCH KONKRETNYCH PRZYPADKACH stwierdzono. Na ile jakiś nowy przypadek jest taki sam, a na ile inny - to nie jest nijak pewne, czy z góry określone. Mamy w sobie naturalną skłonność łączenia klas zjawisk wedle rozpoznanego ich podobieństwa. Ale to bywa zwodnicze - delfin wygląda jak ryba, żyje w tym samym środowisku co ryby, ale jest ssakiem, ma znacząco inaczej zbudowane ciało. Dla prostych rybaków delfin to "ryba".
Idee wyłaniają się z jakiejś magmy rozpoznań, a my zarysowujemy ich granice nieco po omacku, nie mając gwarancji, czy owe granice nie są bardziej płynne, niż to chcielibyśmy przyznać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2719
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:32, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Prosty przykład - wiedza. Kiedy możemy mówić o "wiedzy"?
- Weźmy dowolne stwierdzenie. |
Kiedy możemy mówić o wiedzy...
Ja tam jestem człowiekiem prostym więc sobie to prosto uporządkowałem - o wiedzy mogę mówić, gdy coś mogę sprawdzić. Jeżeli nie można czegoś sprawdzić (z braku możliwości; bo tak nam wychodzi z def. itp.) to mówimy o wierze. Jakiś prosty przykład (bo mają być dowolne). Jak ktoś mi powie, że za pomocą lupy i promieni słonecznych można rozpalić ogień to robię eksperyment i sprawdzam czy będzie plomień. Jeśli wynikiem eksperymentu będzie mały płomień to teoria jest słuszna. Ale najważniejszy jest fakt, że mogę to sprawdzić - to jest klucz do wiedzy. Ale filozoficznie pewnie jest to bardziej złożone.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 91 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:56, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Prosty przykład - wiedza. Kiedy możemy mówić o "wiedzy"?
- Weźmy dowolne stwierdzenie. |
Kiedy możemy mówić o wiedzy...
Ja tam jestem człowiekiem prostym więc sobie to prosto uporządkowałem - o wiedzy mogę mówić, gdy coś mogę sprawdzić. Jeżeli nie można czegoś sprawdzić (z braku możliwości; bo tak nam wychodzi z def. itp.) to mówimy o wierze. Jakiś prosty przykład (bo mają być dowolne). Jak ktoś mi powie, że za pomocą lupy i promieni słonecznych można rozpalić ogień to robię eksperyment i sprawdzam czy będzie plomień. Jeśli wynikiem eksperymentu będzie mały płomień to teoria jest słuszna. Ale najważniejszy jest fakt, że mogę to sprawdzić - to jest klucz do wiedzy. Ale filozoficznie pewnie jest to bardziej złożone. |
Nie możesz jednak sprawdzić poglądu, że wiedzą jest tylko to co możesz sprawdzić. Pogląd ten sam nie jest wiedzą bo jest arbitralny. Poza tym są też sądy, które są niesprawdzalne, a mimo to są prawdziwe (istnieje ich potencjalna nieskończoność). I tak dalej. Nigdy nie będziesz więc w stanie określić granic wiedzy. Jak widać - nie jest to wcale takie proste. Już Platon w swych Dialogach próbował zdefiniować naturę wiedzy i się wyłożył. Do dziś nikt nie jest w stanie tego zrobić inaczej niż arbitralnie
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 7:22, 14 Lut 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Śro 22:05, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Nie możesz jednak sprawdzić poglądu, że wiedzą jest tylko to co możesz sprawdzić. | nie tylko fedorze możesz, ale musisz, o ile w sposób nie prowadzący do absurdu lub nienadmiarowy, stosujesz pojęcia "wiara" i wiedza"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 91 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:17, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | fedor napisał: | Nie możesz jednak sprawdzić poglądu, że wiedzą jest tylko to co możesz sprawdzić. | nie tylko fedorze możesz, ale musisz, o ile w sposób nie prowadzący do absurdu lub nienadmiarowy, stosujesz pojęcia "wiara" i wiedza" |
To niestety tylko twoje chciejstwo bo aby wiedzieć co jest wiedzą musisz założyć to co masz dopiero udowodnić. Inaczej nie wiesz tego. Mówiąc jeszcze prościej - aby zdefiniować co jest wiedzą musisz posiadać już wcześniej jakąś wiedzę. Ale nie możesz jej posiadać wcześniej bo przecież masz ją dopiero zdefiniować. Ten węzeł gordyjski jest nie do rozplątania. Nie ma tu ucieczki przed błędnym kołem lub arbitralnością
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 7:25, 14 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Śro 22:39, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To niestety tylko twoje chciejstwo bo aby wiedzieć co jest wiedzą musisz założyć to co masz dopiero udowodnić. |
nie fedor, nic nie muszę zakładać żeby wiedzieć np. że Bóg jest jedynym czego doświadczam - wystarczy, że rozumiem co to znaczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 91 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:59, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | To niestety tylko twoje chciejstwo bo aby wiedzieć co jest wiedzą musisz założyć to co masz dopiero udowodnić. |
nie fedor, nic nie muszę zakładać żeby wiedzieć np. że Bóg jest jedynym czego doświadczam - wystarczy, że rozumiem co to znaczy |
To nie jest definicja granic wiedzy. Nie wiesz zresztą nawet tego czy rzeczywiście doświadczasz Boga, a nie złudzenia lub Matrixa. W to, że doświadczasz właśnie Boga musisz też uwierzyć
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 23:00, 13 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Śro 23:09, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | To nie jest definicja granic wiedzy. Nie wiesz zresztą nawet tego czy rzeczywiście doświadczasz Boga, a nie złudzenia lub Matrixa. W to, że doświadczasz właśnie Boga musisz też uwierzyć |
1. nic nie pisałem o granicach wiedzy, a o rozróżnialności pojęć "wiedza" i "wiara" twoje definicje są absurdalne lub zbyteczne
2. twierdzenie, że mogę się odnosić do czegoś czego nie doświadczam to kolejny absurd twoich wypowiedzi
3. wiem bo doświadczam jedynie swoich prawd o świecie, czyli swojego Boga ( nie cudzych, np. twojego), więc w nic, w tym wypadku, nie potrzebuję wierzyć ...
w twoje banialuki fedorze nie wierzę przede wszystkim
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 91 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:28, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | fedor napisał: | To nie jest definicja granic wiedzy. Nie wiesz zresztą nawet tego czy rzeczywiście doświadczasz Boga, a nie złudzenia lub Matrixa. W to, że doświadczasz właśnie Boga musisz też uwierzyć |
1. nic nie pisałem o granicach wiedzy, a o rozróżnialności pojęć "wiedza" i "wiara" twoje definicje są absurdalne lub zbyteczne
2. twierdzenie, że mogę się odnosić do czegoś czego nie doświadczam to kolejny absurd twoich wypowiedzi
3. wiem bo doświadczam jedynie swoich prawd o świecie, czyli swojego Boga ( nie cudzych, np. twojego), więc w nic, w tym wypadku, nie potrzebuję wierzyć ...
w twoje banialuki fedorze nie wierzę przede wszystkim |
Nadal są to tylko deklaracje twojej wiary w to, że masz wiedzę, a nie wiarę. Siła twoich zapewnień tego nie zmieni, nawet jak je od nowa powtórzysz
A twoja wiara w brak potrzeby kryterium rozróżnienia między wiarą i wiedzą tylko pogarsza sprawę
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 23:29, 13 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Śro 23:39, 13 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | A twoja wiara w brak potrzeby kryterium rozróżnienia między wiarą i wiedzą tylko pogarsza sprawę |
problem fedorze raczej w tym, że przy twoich "kryteriach" wiara i wiedzy te słowa dokładnie NIC nie znaczą
fedor napisał: | Nadal są to tylko deklaracje twojej wiary w to, że masz wiedzę, a nie wiarę. Siła twoich zapewnień tego nie zmieni, nawet jak je od nowa powtórzysz |
poza tym nie jestem religijnym palantem, żeby do jakiejś swojej wiary ciebie przekonywać, jedynie chciałem ciebie uświadomić jak jest, a wybór należy do ciebie
pozdrawiam serdecznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2719
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:09, 14 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Nie możesz jednak sprawdzić poglądu, że wiedzą jest tylko to co możesz sprawdzić. Pogląd ten sam nie jest wiedzą bo jest arbitralny. |
To jest właśnie ciekawe. Twierdzenia typu „wiedzą jest to, co można wielokrotnie wykazać doświadczalnie/ to co można sprawdzić” nie sposób zweryfikować doświadczalnie/ nie sposób sprawdzic, a więc wychodzi więc na to, że o ile jest prawdziwe, o tyle nie zalicza się do wiedzy. A więc jak możemy to wiedzieć?
Cytat: | Poza tym są też sądy, które są niesprawdzalne, a mimo to są prawdziwe (istnieje ich potencjalna nieskończoność). |
Zgoda, bo np. sąd - istnieje Bóg jest niesprawdzalne, a mimo to może być prawdziwe, ale to jest wiara. Ale, gdyby można było sprawdzić czy Bóg istnieje to czy nadal byłaby to wiara? No ja myślę, że raczej nie, że to już byłaby wiedza.
Zresztą, żeby się niepotrzebnie nie kłócić to od razu zaznaczam, że nie będę polemizował z tym, że kryterium „wiedza jest wtedy gdy mogę coś sprawdzić” jest uwikłane w jakieś arbitralne założenia. One pewnie, gdzieś wystąpią, nawet jeśli nie zdaję sobie z tego sprawy.
Po prostu chciałem jakoś odpowiedzieć na pytanie Michała proponując jakieś pierwsze lepsze kryterium.
Ale też nie uważam (pomimo występujących arbitralności), że takie kryterium jest do bani. Bo to,z ę wskazujesz na pewne arbitralności, założenia itp. to z automatu ma sugerować, że należy takie kryterium odrzucić?
Co mi wtedy zostanie? Ja na co dzień (jak chyba każdy tu z nas) spotyka na swojej drodze mnóstwo przekonań wypowiadanych przez innych ludzi do nas i teraz pytanie, co ja mam z tym zrobić? Jak te obce przekonania potraktować? Ludzie bombardują mnie przekonaniami z półki ontologicznej, epistemologicznej, etycznej, a najczęściej przekonaniami, które są wymieszane wszystkimi tymi półkami np. ktoś mówi
- życie to wieczna udręka i walka o nic
- na pierwszym miejscu są obowiązki, a dopiero potem przyjemności
- nie ma żadnych dobrych powodów na wiarę w..
- Jeśli jesteś chrześcijaninem to masz obowiązek w Boga wierzyć ponad wszelką wątpliwość.
- Miłość to związek chemiczny, reakcje biologiczne i psychologiczne
- wystarczy jedna fałszywa przesłanka mówiąca o niezgodności danej tezy by ją skutecznie obalić
- istnieje postęp w sztuce
- jeżeli człowiek zakłada, że za kurtyną tajemnicy rzeczywistości, za którą może istnieć wszystko, nieskończona ilość wyobrażalnych możliwości, znajduje się istota będąca zainteresowana nim, pałająca do niego nieskończoną miłością i planująca zgotować mu życie wieczne, to jest to tak daleko posunięta naiwność
- ja w nic nie wierzę
- w życiu pewniejsze jest oko i szkiełko niż czucie i wiara
- wiara we własne halucynacje to choroba psychiczna, wiara w cudze halucynacje to religia
- wszystko bierze się z umysłu
- Jeśli coś jest nielogiczne, nie można tego doświadczyć obiektywnie
- Gdyby weryfikacja wymagała założeń, świadomość nigdy by nie powstała, bo nie miałaby założeń. Podstawą jest doświadczenie, nie założenia epistemologiczne.
itp. itd.
Mógłbym tak długo, ale pytanie, co z tym zrobić? Co zrobić z tym mnóstwem przekonań, którymi ludzie nas bombardują, które oni najczęściej uważają za jakieś twarde fakty, a nie luźne mniemania, przemyślenia. Moim naturalnym odruchem jest wtedy pytanie
jak to mogę sprawdzić?/ jak możemy to sprawdzić? Jeśli możemy coś sprawdzić to czy nie możemy wysnuć wniosku, że mamy do czynienia z wiedzą albo chociaż, że trochę wybijamy się poza mocny subiektywizm?
Najczęściej jak zadaję pytanie jak to sprawdzić? dostaję odpowiedzieć no przecież to widać/ to wynika z zasad poprawnego rozumowania itp.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 20:13, 14 Lut 2019, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2719
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:26, 14 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
nie wiem lucku po co to wkleiłeś, ale ciekawa dyskusja. Jak prawie każda, w której uczestniczy wuj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Czw 20:36, 14 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | nie wiem lucku po co to wkleiłeś, ale ciekawa dyskusja. Jak prawie każda, w której uczestniczy wuj. |
Sobór Watykański I w Konstytucji dogmatycznej o wierze katolickiej Dei Filius (BF I, 44) napisał: | Jeżeli ktoś powie, że jednego i prawdziwego Boga, Stwórcę i Pana naszego, nie można poznać ze stworzeń w sposób pewny przy pomocy naturalnego światła rozumu - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych. |
proponował bym sprawdzić Katolikusie prawdziwość cytatów zamieszczonych w temacie, do którego link podałem, bo jeśli są prawdziwe, to to co wygłaszają tutejsi "apologeci" to herezje w KRK
choć zauważyłem, ze trzymanie się faktów - prawdy, najmocniejszą stroną wierzących nie jest
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2719
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:42, 14 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
No, ale w tym cytaciku, jest o tym(ja tak go rozumiem), że z samej obserwacji otaczającej nas wszechświata możemy dojść do wiary w Boga Stwórcę. Zgadzam się z tym i np. opowiadam się za tzw. precyzyjnym dostrojeniem wskazującym na jakiś inteligentny zamysł.
Nie wiem o jakiej pewności jest tam mowa, ale nie sądzę, aby to była pewność absolutna, pewność bez zawahania i świadomości, że można jednak ostatecznie sie mylić.
Poczęstuje cię cytatem z książki ks. Jana Kaczkowskiego, którego słowa z kazania są mi bliskie: Zastanawiam się, pewnie jak każdy logicznie myślący chrześcijanin: a jeżeli po tamtej stronie jest pustka, jeżeli istnienie Boga jest tylko ułudą? Grunt pod nogami, rozdział czas niepewności str 98.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8877
Przeczytał: 39 tematów
|
Wysłany: Czw 22:49, 14 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Poczęstuje cię cytatem z książki ks. Jana Kaczkowskiego, którego słowa z kazania są mi bliskie: Zastanawiam się, pewnie jak każdy logicznie myślący chrześcijanin: a jeżeli po tamtej stronie jest pustka, jeżeli istnienie Boga jest tylko ułudą? Grunt pod nogami, rozdział czas niepewności str 98. |
przyznam się, że dla mnie to pytanie zalatuje demagogią, a w najlepszym wypadku infantylizmem
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|