Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nauka i wiara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:34, 05 Mar 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
Michał napisał:
Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...

Ale to nie jest Bóg. To jest super-kosmita.

Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:39, 05 Mar 2019    Temat postu:

Nie ma co wrzucać wszystkich do jednego worka z etykietką. Żaden teista nie chce być wrzucany do worka ze składającymi ofiary z dzieci wyznawcami Kali czy wysadzającymi się ekstremistami jakiejkolwiek religii. Z drugiej strony żaden ateista nie chce być wrzucany do worka z Hitlerem (to w końcu był tym ateistą czy nie? ;) ) i Stalinem. To, że wyraz duchowość pochodzi od ducha nie znaczy dla mnie, że u podstaw każdej duchowości musi się kryć wiara w tego ducha. Ale ok, nie jestem jakoś szczególnie przywiązany do tego słowa. Tylko w takim razie co ja robię medytując, czytając, rozkminiając?

Druga część Twojego posta dotyka kilku wątków. Po pierwsze nie wiemy jak prawdopodobne jest powstanie życia, a wyższych form inteligencji to już w ogóle. (Tu polecam powieść Petera Wattsa "Ślepowidzenie". Fajnie pokazuje nasz kontakt z formą życia, która może i jest inteligentna ale już (samo)świadomość jej w ogóle nie interesuje). Wstrzymuję się od głosu. Nie będę zakładał ani w jedną ani w drugą stronę.

Kwestia tworzenia światów (wszechświatów) przez istoty poniekąd dotyka problemu symulacji. Ale nawet jeśli żyjemy w symulacji to jej twórcy nie nazwałbym Bogiem. To przenosi tylko problem stworzenia o poziom (albo nawet kilka - symulacja w symulacji) wyżej.

Pierwszy raz zacząłem ten temat wałkować po przeczytaniu opowiadania Asimova "Ostatnie pytanie". Króciutkie, bez problemu wyskakuje w necie. Chyba najlepsza krótka forma SF jaką czytałem. Do teraz mi ciary chodzą po plecach na myśl o nim.

A my za 1000 lat (o ile będą istnieć jacyś nasi spadkobiercy, atomówki ciągle straszą a kolonii na Marsie jak nie było tak nie ma) pewnie będziemy równie zrozumieli dla nas dzisiaj jak my dzisiaj jesteśmy zrozumiali dla szympansów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:50, 05 Mar 2019    Temat postu:

blazep napisał:
Dopuszczam, że prawdziwy jest pogląd o nieskończoności wszechświatów z nieskończonością zestawów praw fizycznych. Taka myśl jest niesamowicie odświerzająca i stymulująca. Ale to nie zmienia faktu, że żyję w moim wszechświecie w którym stałe fizyczne są takie a nie inne, podróż szybsza niż światło jest (najprawdopodobniej!) niemożliwa i bogowie nie przemawiają do nas z Olimpu.

Nie wiem też jak przechodzisz od "istnieje coś" do "istnieje wszystko ". Bo skoro istnieje wszystko to musiałoby też istnieć nieistnienie? A więc coś mogłoby nie istnieć. Ale nawet jeśli to jakoś rozbierzesz to i tak poza dobrym tematem na medytację wydaje mi się to niepraktyczne.

Zanim nie zaobserwowaliśmy galaktyk, lub chociaż zanim ktoś nie wpadł na koncepcję, że takie twory byłyby możliwe (coraz częściej najpierw wymyślamy a dopiero potem obserwujemy), wiara w te galaktyki nie miałaby sensu. Pewnie, że są rzeczy, których nawet nie jestem w stanie skonceptualizować. Rzeczy, które mógłbym opisać jako "coś czego nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić". Ale puki nie będę w stanie to poza otwartością na coś takiego i dopuszczeniem, że jakiś bodziec może mnie doprowadzić w zupełnie nowe obszary, to nie jestem w stanie nic zrobić. Bo to tak jakby chodzić po świecie z przekonaniem, że moja wiara w czajniczek Russela ma jakąś wartość (może tym większą, że nikt go nigdy nie widział).

Podsumowując, wiara ma mi pomóc żyć w tym wszechświecie, poznać lepiej rządzące nim prawa. Nie mówię nikomu w co ma wierzyć. Do zapału inkwizytora też mi daleko. Byłbym pierwszym, który zapisałby się do kościoła gdyby Bóg nagle przemówił z nieba. Do tego czasu zostaje mi tylko mój własny rozum (i uprzedzenia, doświadczenia, i różne niedostatki własnego mózgu i wiedzy).
Stałe fizyczne są zmienne nawet w „naszym Wszechświecie”, podróż jest możliwa z prędkością większą, niż prędkość światła w próżni- jedynie nie jest możliwe odbieranie informacji spoza stożka światła [chodzi mi o graficzną reprezentację czasoprzestrzeni z modelu Minkowskiego dla obserwatora], i bogowie przemawiają z Olimpu- jeśli tylko to sobie wyobrazi ktoś. Ale te kwestie leżą raczej poza tematyką tego wątku; chociaż może i nie...

Przechodzę w prosty sposób: jeśli zachodzi [nie istnieje, bo to „inna para kaloszy”- więc zachodzi albo raczej będzli, jak to nazwalem] coś, to prawdopodobne, że zachodzi również coś innego- i tak ad infinitum. Czy coś mogłoby nie będzlić? O tym dawniej już napisałem w wątku pt. „Problem znaczenia nic i powiązany problem braku istnienia”. W każdym razie nie może będzlić, a tym samym nie może istnieć nic rozumiane, jako nicość.
Niepraktyczne- tak; nieprawdziwe- raczej nie, w miarę prawdopodobne.

Co do treści następnego akapitu z zacytowanego tu twego wpisu, to ma to sens taki, że słusznie dopuszczałbyś, iż będzli o wiele więcej, niż istnieje (dla ciebie), a nie niesłusznie, wręcz śmiesznie twierdziłbyś, iż zachodzi tylko to, o czym wiadomo (tobie).

Podsumowując: Wiara traktowana utylitarnie, to nie wiara- to bardziej spryt. Znaczące, ważne i o głębokim przekazie są słowa: „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”; mają one dużo szersze znaczenie i głębsze, niż tylko dotyczące kwestii prawdopodobieństwa zmartwychwstania Chrystusa.


Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Śro 0:20, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:53, 05 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
wujzboj napisał:
Michał napisał:
Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...

Ale to nie jest Bóg. To jest super-kosmita.

Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.
M. in. dlatego boga nie należy przyrównywać do świadomości, lecz do nieświadomości, do duszy, konkretnie do Wszechduszy, czyli Siły Sprawczej. Siły- obojętnie, czy fizyczne, czy mentalne- nie są świadome; świadomość, to wiedza. Wiedza zawsze jest obiektowa. A obiekty to interpretacja doznań, to wyodrębnianie istnienia z będzlenia. Będzlenie tworzą właśnie siły- tu siły fizyczne konkretnie. A więc świadomość jest wtórna wobec Siły, wobec Woli, wobec Wszechduszy; i to wtórna „na drugim stopniu”. Bowiem wpierw Siła Sprawcza, Wszechdusza „skraca” swą nieskończoną przestrzeń fazową [jak to jest opisane m. in. w kabale, proces zwany cimcum- choć to opis bardzo metaforyczny i poetycki], w ten sposób wywołując będzlenie, a dopiero wówczas świadomości z będzlenia mogą „wyłapywać” i z tych „okruchów” będzlenia „konstruować” istnienie [co zachodzi również w podświadomości].

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Śro 0:03, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:58, 05 Mar 2019    Temat postu:

Michał napisał:
Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.

Bóg to nie jest osoba, która staje przede mną i zachowuje się tak, jak powinien z mojego punktu widzenia zachowywać się Bóg.

Michał napisał:
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.

"Świadomość jakoś się ukształtowała". Niechcący wyszedł ci fizykalizm :). Nie, to zupełnie nie ta kategoria. Piszesz o super-kosmicie, jakich faktycznie może być pełno, a może jest tylko jeden, a może nie ma żadnego. To z Bogiem nie ma nic wspólnego, bo to wszystko są elementy świata fizycznego, tak jak moje ciało, twoje ciało i ta klawiatura.

blazep napisał:
To przenosi tylko problem stworzenia o poziom (albo nawet kilka - symulacja w symulacji) wyżej.

Dokładnie. A ontologicznie pozostawia nas na poziomie fizycznym, czyli na poziomie POSTRZEŻEŃ. Kiedy natomiast mówimy o Bogu czy w ogóle o ontologii (z Bogiem czy bez Boga), INTERPRETUJEMY te postrzeżenia przenosząc się na poziom DESYGNATÓW, które się w formie tych postrzeżeń pojawiają. Oraz staramy się zbudować konstrukcję redukującą te desygnaty do pewnego niezbędnego minimum, być może takiego, których zbiór da się traktować jako "byty podstawowe", od których wszystkie inne pochodzą.

Super-kosmita nie jest takim bytem podstawowym. Bóg jest. Także i z tego powodu taki nawet najwspanialszy Super-kosmita NIE jest Bogiem. Już na mocy konstrukcji nie jest Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:23, 06 Mar 2019    Temat postu:

Ten wujzboj to jednak słusznie i mądrze pisuje tu. Ale do Hipotezy Wszystkiego, to trochę mu brakuje jeszcze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:38, 06 Mar 2019    Temat postu:

Poprzedni post miał być zaraz pod postem Michała, wtedy byłby czytelniejszy, ale za długo jak widzę pisałem.

Piotr Rokubungi napisał:

Stałe fizyczne są zmienne nawet w „naszym Wszechświecie”, podróż jest możliwa z prędkością większą, niż prędkość światła w próżni- jedynie nie jest możliwe odbieranie informacji spoza stożka światła [chodzi mi o graficzną reprezentację czasoprzestrzeni z modelu Minkowskiego dla obserwatora], i bogowie przemawiają z Olimpu- jeśli tylko to sobie wyobrazi ktoś. Ale te kwestie leżą raczej poza tematyka tego wątku.

Przechodzę w prosty sposób: jeśli zachodzi [nie istnieje, bo to „inna para kaloszy”- więc zachodzi albo raczej będzli, jak to nazwalem] coś, to prawdopodobne, że zachodzi również coś innego- i tak ad infinitum. Czy coś mogłoby nie będzlić? O tym dawniej już napisałem w wątku pt. „Problem znaczenia nic i powiązany problem braku istnienia”. W każdym razie nie może będzlić, a tym samym nie może istnieć nic rozumiane, jako nicość.
Niepraktyczne- tak; nieprawdziwe- raczej nie, w miarę prawdopodobne.

Co do treści następnego akapitu z zacytowanego tu twego wpisu, to ma to sens taki, że słusznie dopuszczałbyś, iż będzli o wiele więcej, niż istnieje (dla ciebie), a nie niesłusznie, wręcz śmiesznie twierdził, iz zachodzi tylko to, o czym wiadomo (tobie).

Podsumowując: Wiara traktowana utylitarnie, to nie wiara- to bardziej spryt. Znaczące, ważne i o głębokim przekazie są słowa: „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”; mają one dużo szersze znaczenie i głębsze, niż tylko dotyczące kwestii prawdopodobieństwa zmartwychwstania Chrystusa.


Co do Minkowskiego nie będę się wypowiadał. Spróbowałem coś lekko podczytać ale za głupi na to jestem. Ja trawię tylko treści popularnonaukowe :D.

Co do Twojego postu to też przyznaję szczerze, że nie do końca udało mi się go pojąć. Ale bliżej mi chyba do dualizmu niż monizmu. Rzeczywistość jest 0 -1kowy. Inaczej skąd wziąłby się podział i jakiekolwiek odróżnienie w ramach tej rzeczywistości. Skoro jest coś co rozróżnia (choćby moja świadomość) to jest to dla mnie chyba wystarczający dowód, może nie na to, że istnieje nicość, ale przynajmniej na to że konkretne coś może albo być albo nie.

Nie twierdzę, że zachodzi tylko to o czym mi wiadomo. Raczej, że jeśli informacja o czymś co zachodzi do mnie nie dociera (np z powodu teorii względności) to nie istnieje to w rzeczywistości miejsca w którym się znajduję.

Co do wiary to nie ma ona dla mnie wartości sama w sobie (no może poza faktem, że jestem w ogóle do niej zdolny). Nie jest dla mnie jakąś policzoną w niebie zasługą, że w coś wierzę. Wierzę bo nie wszystko mogę wiedzieć. Toteż 1000 lat temu nie wierzyłbym w galaktyki. Teraz nie wierzę w 27 wymiar. Nie mam ku temu przesłanek i do niczego mi się to w życiu nie przyda. Nie wierzę też w potwora spaghetti i w wszechmocną lalkę barbie zabierającą dusze niegrzecznych dziewczynek do piekła na rydwanie zaprzęgniętym w upstrzone swastykami konie. Nie chcę żyć w rzeczywistości, w której ona też istnieje.

Ale wierzę, że zachodzą też rzeczy o których mi nie wiadomo. Po prostu nie czuję się w obowiązku wierzyć w konkretne przykłady tych rzeczy jeśli nie mam ku temu przesłanek.


Wujuzbóju dzięki Ci za to forum! Dobrze mi tu :).

Swoją drogą to jeśli żyjemy w jakiejś wielopoziomowej symulacji to wasz Bóg przenikałby wszystkie jej poziomy nie mając problemu z przeliczaniem sobie kodu tworzącego rzeczywistość naszego poziomu na tę rzeczywistość? Czy też w ogóle nie dotyczyłoby go to? I czy świadomość stworzona na którymś poziomie takiej symulacji miałaby szansę jakoś tego Boga doświadczyć przez te wszystkie poziomy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:07, 06 Mar 2019    Temat postu:

A co rozumiesz (rozumiecie) przez rzeczywistość?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:27, 06 Mar 2019    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
A co rozumiesz (rozumiecie) przez rzeczywistość?
Wszystko ale to abstrakcja :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:41, 06 Mar 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
Michał napisał:
Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...

Ale to nie jest Bóg. To jest super-kosmita.
O mój Boże :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:45, 06 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
wujzboj napisał:
Michał napisał:
Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...

Ale to nie jest Bóg. To jest super-kosmita.

Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.
Zdefiniuj proszę "świadomość" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:00, 06 Mar 2019    Temat postu:

WZ napisał:
Super-kosmita nie jest takim bytem podstawowym. Bóg jest.
Ba, na takie dictum uderzylam stopa w parku zycia o filozoficzny kamien i boli - bo (1)tylko Esencja Zycia sie kwalifikuje; (2) ale jak zdefiniowac roboczo Esencje Zycia; w kontekscie faktu, ze (3) partycypujac w procesach zyciowych i ewoluujac sie mentalnie i duchowo, nasze umysly i dusze pragna coraz wiecej?

Ludzki umysl rozumiem za neuronauka jako proces/aktywny czasownik odbywajacy sie na osi systemy nerwowe, mozg wraz z podswiadomoscia i nieswiadomoscia, "zupa" chemiczna w fizjologii komorkowej przez metabolic pathways, i wszystko na co zwracamy uwage (jak nie spimy).

Gotowi do roboczej definicji ludzkiej duszy wystap, bo Voltaire stwierdzil, ze 10 tysiecy tomisk metafizyki nie wyjasni nam czym jest dusza :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 8:10, 06 Mar 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Gotowi do roboczej definicji ludzkiej duszy wystap, bo Voltaire stwierdzil, ze 10 tysiecy tomisk metafizyki nie wyjasni nam czym jest dusza :)


jak najbardziej Dyskurs, duszę powinien zdefiniować ten, który tego pojęcia używa, a każdy, kto tę definicję czyta musiałby móc odnaleźć, reprezentację tego pojęcia, w swoim doświadczeniu - inaczej mówimy o urojeniach np. Voltaire ... w których, w oczywisty sposób zdefiniować - wskazać, w doświadczeniu się nie da, a przyjąć można jedynie na zasadzie fideistycznej wiary w np. "autorytet" Voltaire (pierwszy raz chyba zresztą, o tym "chłopku roztropku" słyszę :) ), co choć dla mnie jest debilizmem, to jednak dla większości ludzi jak widzę jest czymś normalnym, posługiwanie się pojęciami, których znaczenia się nie określiło i wszystko wskazuje na to, że piszący o nich sami nie wiedzą o czym piszą poza jakimiś swoimi mglistymi wyobrażeniami.

Dyskurs, ty jako amerykańska uczona, może daj dobry przykład i zdefiniuj : Boga, duszę, ducha, ... co by ciebie nie posądzić, jak większość pozostałych, że pierdolisz sama, tak naprawdę nie wiedząc o czym
:) :wink:

PS
a co do tematu, to jeszcze warto by zdefiniować "naukę" i "wiarę", bo "nauka" to taki wirtualny twór, którego desygnatu ani sensownej interpretacji, poza głęboką wiarą tych, którzy w owo "cudo na kiju" wierzą zdefiniować się nie da :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 9:28, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:15, 06 Mar 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
Michał napisał:
Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.

Bóg to nie jest osoba, która staje przede mną i zachowuje się tak, jak powinien z mojego punktu widzenia zachowywać się Bóg.

Michał napisał:
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.

"Świadomość jakoś się ukształtowała". Niechcący wyszedł ci fizykalizm :). Nie, to zupełnie nie ta kategoria. Piszesz o super-kosmicie, jakich faktycznie może być pełno, a może jest tylko jeden, a może nie ma żadnego. To z Bogiem nie ma nic wspólnego, bo to wszystko są elementy świata fizycznego, tak jak moje ciało, twoje ciało i ta klawiatura.

Parę spraw.
Po pierwsze nadinterpretujesz o tym fizykalizmie. Ja nie czynię takiego założenia. Raczj myślę bardzo ogólnie - po np. 1 mld rozwoju cywilizacji, a PRZEDE WSZYSTKIM UMYSŁU, możliwe jest, iż istota superrozwinięta przełamuje kolejne bariery pojmowania i SAMYM UMYSŁEM generuje świat.

Po drugie. Wcale się przy tym pomyśle nie upieram na zasadzie "pewnie to tak było". W końcu nie wiem, nie byłem przy tym. Poza tym nie chciałbym obrazić naszego PRAWDZIWEGO Boga, zbytnim domniemaniem na Jego temat. Piszę w tonie słabszym, pewnej spekulacji, szukania odpowiedzi na pytanie: dlaczego właściwie mielibyśmy przyjmować, iż świadomość jest wyżej nad materią?
I do tego (powiedzmy, że TYLKO DO TEGO) moje rozumowanie służy - twierdzę, że PRĘDZEJ CZY POŹNIEJ ŚWIADOMOŚĆ I TAK WYROŚNIE PONAD SWÓJ NOŚNIK (jeśli np. za taki uznamy materię). I nie wiemy wcale ile razy w historii wszechświata/wszechświatów tak właśnie było, że świadomość wyrosła ponad to, co ją na początek budowało. Nawet w Biblii jest napisane, że w przyszłości - my ludzie - będziemy bogami. Tak jakby dojście do etapu porzucenia materialnej powłoki mogło się dokonywać "w standardzie" rozwiniętej wystarczająco świadomości.
Ale...
... nie twierdzę "jak było", czy "jak jest"; spekuluję jak "mogłoby być" i co z tego wynika w kontekście pytania: czy świadomość, czy materia jest bardziej pierwotna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:04, 06 Mar 2019    Temat postu:

lucek napisał:
Dyskurs napisał:
Gotowi do roboczej definicji ludzkiej duszy wystap, bo Voltaire stwierdzil, ze 10 tysiecy tomisk metafizyki nie wyjasni nam czym jest dusza :)


jak najbardziej Dyskurs, duszę powinien zdefiniować ten, który tego pojęcia używa, a każdy, kto tę definicję czyta musiałby móc odnaleźć, reprezentację tego pojęcia, w swoim doświadczeniu
Kontekst lucku, kontekst, bo bez kontekstu jest "groch z kapusta". Tak jak niektore grochy spozywam, za kapusta nie przepadam. Ale golabki mozna zawinac i odwinac a kapuste odsunac na brzeg talerza :)
W kontekscie kultury narodowej Polski moze czlowiek uzywajacy jakiegos nowego terminu "musi" go zdefiniowac a odbiorca "musi odnalezc reprezentacje tego doswiadczenia w swoim doswiadczeniu". To tlumaczy stalosc kultury narodowej Polski z wszelkimi tego fenomenu konsekwencjami - pozytywnymi i negatywnymi. Ale czy stalosc jest najlepsza opcja?

Wedlug Twojego modelu konceptualnego, gdyby Kopernik ujawnil swoj model systemu heliocentycznego, to nie umarlby we wlasnym lozku, bo KrK skutecznie otoczylby go opieka podobnie jak zaopiekowal sie Jean-Baptiste LaMarck i przez dlugi okres czasu Teoria Ewolucji Darwina byla jedyna akceptowana.

lucek napisał:
- inaczej mówimy o urojeniach np. Voltaire ... w których, w oczywisty sposób zdefiniować - wskazać, w doświadczeniu się nie da, a przyjąć można jedynie na zasadzie fideistycznej wiary w np. "autorytet" ...
Na szczescie okres perswazji ogniem mamy juz poza soba.

lucek napisał:
Voltaire (pierwszy raz chyba zresztą, o tym "chłopku roztropku" słyszę :) ), co choć dla mnie jest debilizmem, to jednak dla większości ludzi jak widzę jest czymś normalnym, posługiwanie się pojęciami, których znaczenia się nie określiło i wszystko wskazuje na to, że piszący o nich sami nie wiedzą o czym piszą poza jakimiś swoimi mglistymi wyobrażeniami.
Ba :)

Cytat:
Human soul is central to the personhood of a human being. As George MacDonald said, “You don’t have a soul. You are a Soul." -> Ludzka dusza ma zasadnicze znaczenie dla osobowości człowieka. Jak powiedział George MacDonald: "Nie masz duszy. Jesteś duszą."


Cytat:
Osobowosc czlowieka to relatywnie stabilne emocje, uczucia i mysli i wynikajace z nich czyny, ktore tworza przeznaczenie czlowieka.


lucek napisał:
Dyskurs, ty jako amerykańska uczona, może daj dobry przykład i zdefiniuj : Boga, duszę, ducha, ... co by ciebie nie posądzić, jak większość pozostałych, że pi*rdolisz sama, tak naprawdę nie wiedząc o czym
:) :wink:
Z zarzadzaniem tymi pokusami bedziesz musial sobie sam poradzic :)

Prywatnie ->
Wodz Crawford napisał:
Bog jest najwyzszym instynktem samopoznania.
z podkresleniem, ze u nas termin "God/Bog" nie wskazuje na Boga katolickiego a termin "po chrzescijanstwie" jest w anglojeycznej wikipedii i uzywamy go w srodowisku akademickim.

Jako naukowiec, w aspekcie Boga nie przyjme stanowiska - jakkolwiek jestem w stanie uzyc terminu Bog w kontekscie jakiejkolwiek swiatowej tradycji jesli ta referencja jest przydatna jak dla przykladu omawiajac znaczenie terminu "milosc" nie mozna pominac znaczenia milosci/umilowania Boga w tradycji chrzescijanskiej.

lucek napisał:
PS
a co do tematu, to jeszcze warto by zdefiniować "naukę" i "wiarę", bo "nauka" to taki wirtualny twór, którego desygnatu ani sensownej interpretacji, poza głęboką wiarą tych, którzy w owo "cudo na kiju" wierzą zdefiniować się nie da :)


Jako naukowiec -> Nauka (akademicka) to w skrocie "zadawanie kwestii i kwestionowanie odpowiedzi". Na tej podwalinie oscyluje program Ph. D. w USA - trzeba byc teachable czyli zdolnym zadawac kwestie i kwestionowac odpowiedzi.

Jako naukowiec - > wiara to belief czyli
jeden z czynnikow determinujacych nasze zachowanie czyli materializacje bodzcow z 5 zmyslow zarejestrowanych przez systemy nerwowe i odczutych w fizjologii komorkowej po tym jak mozg stworzy "koktajl" zwiazkow chemicznych na bazie 2 emocji pierwotnych albo strachu (adrenalina lub kortyzol) lub milosci moralnej (serotonina, dopamina, endorfiny czyli rownowaga fizjologii komorkowej i spokoj wewnetrzny czyli potocznie "czucie sie dobrze we wlasnej skorze").

:)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:16, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:26, 06 Mar 2019    Temat postu:

:think: Dyskurs, ja nie wiem, ale mam nadzieję, że przynajmniej ty wiesz do czego, wydaje ci się, że się odnosisz :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:04, 06 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
wujzboj napisał:
Michał napisał:
Z naszego punktu widzenia nie będzie widać różnicy. To raz.

Bóg to nie jest osoba, która staje przede mną i zachowuje się tak, jak powinien z mojego punktu widzenia zachowywać się Bóg.

Michał napisał:
A dwa... A skąd niby ta pewność, że jednak Bóg w ten sposób nie powstał. Bóg to ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość jakoś się ukształtowała. Nie wiemy jak.

"Świadomość jakoś się ukształtowała". Niechcący wyszedł ci fizykalizm :). Nie, to zupełnie nie ta kategoria. Piszesz o super-kosmicie, jakich faktycznie może być pełno, a może jest tylko jeden, a może nie ma żadnego. To z Bogiem nie ma nic wspólnego, bo to wszystko są elementy świata fizycznego, tak jak moje ciało, twoje ciało i ta klawiatura.

Parę spraw.
Po pierwsze nadinterpretujesz o tym fizykalizmie. Ja nie czynię takiego założenia. Raczj myślę bardzo ogólnie - po np. 1 mld rozwoju cywilizacji, a PRZEDE WSZYSTKIM UMYSŁU, możliwe jest, iż istota superrozwinięta przełamuje kolejne bariery pojmowania i SAMYM UMYSŁEM generuje świat.

Po drugie. Wcale się przy tym pomyśle nie upieram na zasadzie "pewnie to tak było". W końcu nie wiem, nie byłem przy tym. Poza tym nie chciałbym obrazić naszego PRAWDZIWEGO Boga, zbytnim domniemaniem na Jego temat. Piszę w tonie słabszym, pewnej spekulacji, szukania odpowiedzi na pytanie: dlaczego właściwie mielibyśmy przyjmować, iż świadomość jest wyżej nad materią?
I do tego (powiedzmy, że TYLKO DO TEGO) moje rozumowanie służy - twierdzę, że PRĘDZEJ CZY POŹNIEJ ŚWIADOMOŚĆ I TAK WYROŚNIE PONAD SWÓJ NOŚNIK (jeśli np. za taki uznamy materię). I nie wiemy wcale ile razy w historii wszechświata/wszechświatów tak właśnie było, że świadomość wyrosła ponad to, co ją na początek budowało. Nawet w Biblii jest napisane, że w przyszłości - my ludzie - będziemy bogami. Tak jakby dojście do etapu porzucenia materialnej powłoki mogło się dokonywać "w standardzie" rozwiniętej wystarczająco świadomości.
Ale...
... nie twierdzę "jak było", czy "jak jest"; spekuluję jak "mogłoby być" i co z tego wynika w kontekście pytania: czy świadomość, czy materia jest bardziej pierwotna?
W kontekscie materii ozywionej i swiadomosci, to wyewoluowaly sie rownoczesnie w trakcie reakcji energii slonecznej ze skala, bo pierwotna forma zycia potrzebowala byc dostatecznie swiadoma aby nie tylko przetrwac ale sie replikowac aby powstawaly kolejn formy zycia.

Strachu przez osobowym Bogiem wspolczuje Ci, MD.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 19:05, 06 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:02, 06 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Cały czas nie dociera do Ciebie kluczowa kwestia. Są zagadnienia, w których podejście naukowe NIE MA NAJMNIEJSZYCH SZANS ZASTOSOWANIA. Robienie zarzutu z tego, ze ktoś zrobił coś, czego nie da się zrobić, jest nieporozumieniem.


Ja też myślę, że do ciebie nie dociera kluczowa kwestia. W nauce najpierw są obserwacje, hipotezy i eksperymenty, a na końcu wyciąga się wnioski.

Religia działa odwrotnie. Zaczyna od konkluzji, a potem stronniczo i selektywnie podchodzi do faktów, żeby za wszelką cenę nie zmienić zdania, kiedy się myli.

Próby połączenia nauki z religią nigdy się nie powiodły. Z takiego małżeństwa zawsze wychodzi potwór Frankensteina - religia tak wyzuta z dogmatów, metafizyki i nadnaturalizmu, że staje się pustym synonimem "tajemnicy" i "niejasności" albo niekonsekwentna nauka, która zawiesza racjonalizm i sceptycyzm, gdy w grę wchodzi religia.

Prawda jest taka, że religii z nauką nie da się pogodzić.

W nauce chodzi o obiektywizm, fakty, racjonalizm, sceptyczne podejście i twarde dowody.

Religia natomiast opiera się na ślepej wierze bez dowodów, emocjach, myśleniu życzeniowym, naiwności i solipsyzmie.

Żeby połączyć jedno z drugim należy uprawiać orwellowskie dwójmyślenie: mówić, że ewolucja się wydarzyła, ALE bóg nią sterował;

że rozum i metoda naukowa pozwalają nam poznać obiektywną rzeczywistość, ALE istnieją rzeczy, których nauka nie potrafi zbadać i musimy naiwnie wierzyć;
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:41, 06 Mar 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Prawda jest taka, że religii z nauką nie da się pogodzić.

W nauce chodzi o obiektywizm, fakty, racjonalizm, sceptyczne podejście i twarde dowody.

Religia natomiast opiera się na ślepej wierze bez dowodów, emocjach, myśleniu życzeniowym, naiwności i solipsyzmie.

Żeby połączyć jedno z drugim należy uprawiać orwellowskie dwójmyślenie: mówić, że ewolucja się wydarzyła, ALE bóg nią sterował;

Częściowo nawet zgodziłbym się z niektórymi sformułowaniami. Ale bardzo częściowo.
Co do pogodzenia nauki z religią, odpowiedź będzie albo "tak", albo "nie" w zależności OD SPOSOBU w jaki pragniesz te dwie dziedziny godzić.

Co do następnego akapitu, czyli tego, że w nauce chodzi chodzi o obiektwywizm itd. to się ZGADZAM. Choć nie zgadzam się z pewną ukrytą intencją która (jak sądzę) zawiera się w tym sformułowaniu. I w pewnym sensie tu jest clou, coś czego nie zrozumienie Ci zarzucam, a co omówię dalej.

Co do następnego akapitu o religii wierze, to PO WYKREŚLENIU SŁÓW "ślepej" i "naiwności", to prawie bym się zgodził. Choć tutaj także zwyczajnie separuję się od intencji, którą być pragnął przemycić, która jest dla Ciebie (ale już nie dla mnie!) oczywista.

Co do akapitu 4ego z cytatu, to kompletnie nie widzę tu żadnego dwójmyślenia w orwellowskim stylu. Jest odrębność dróg myślenia, podejścia do rzeczywistości, ale owa odrębność jest jak najbardziej uzasadniona, sensowna, WRĘCZ NIEZBĘDNA, aby myślenie zachowywało spójność.

Spróbuję to wyjaśnić (będę się powtarzał, ale skoro nie dociera, to użyję może innych sformułowań, to może się przebiję...), nawiązując do 2giego akapitu, czyli: w nauce chodzi o obiektywizm, fakty, racjonalizm, sceptyczne podejście i twarde dowody.
Tu się ZGADZAMY co do samej treści, ale różnimy się MENTALNYM TŁEM DLA TEGO SFORMUŁOWANIA. Dla Ciebie (chyba jednak się tu nie mylę, bo potwierdza to wiele Twoich tekstów) takie sformułowanie jakby już konstytuowało nam naukę na pozycji prawdy, a to co ww. zasad (obiektywizm, fakty itd. ) nie spełnia, miałoby być jakoś wadliwe, fałszywe.
Spróbuj się teraz jakoś szczególnie skupić na tym, do czego tu dotarliśmy z rozumowaniem. Będzie Ci trudno (jeśli w ogóle masz jakąś szansę zrozumieć o co mi chodzi), a do tego pewnie (właśnie jeśli zrozumiesz) to będzie wręcz mentalny SZOK, odwrócenie czegoś, co jest pozorną oczywistością, niejako konstytucją prawdziwości.
Postaram się sformułować tezę w możliwie najbardziej zwięzłej, a do tego punktującej zagadnienie postaci.
Oto twierdzę, że obiektywizm, racjonalizm, sceptyczne podejście, twarde dowody, obiektywizm same w sobie SĄ NIEKOMPLETNE.
Inaczej mówiąc: ani obiektywizm, ani oparcie się na faktach, ani sceptyczne podejście samo w sobie nie zapewni sukcesu w postaci wybudowania systemu poprawnej oceny świata, a wręcz ów sukces zablokuje.
Jeszcze inaczej: niezbędne jest ZRÓWNOWAŻENIE RACJONALISTYCZNEGO W STYLU PODEJŚCIA DO rozumienia świata, podejściem komplementarnym, opartym o RODZAJ ZAPRZECZENIA ZASAD, KTÓRE TKWIĄ U PODSTAW RACJONALIZMU.
Bardzo to wytłuszczam wyróżniam, bo jest to dla tak wielu ludzi niezrozumiałe, kompletnie obce, niedotknięte umysłem, iż próbuję używać środków graficznych, aby się przebić. I wiem, że moje tezy SĄ SZOKUJĄCE!
Wiem, ze wyglądają jak coś absurdalnego, albo nawoływanie do destrukcji rozumu. Jednak one do destrukcji nie prowadzą, tylko wręcz przeciwnie - do UŚWIADOMIENIA SOBIE PODSTAWOWYCH PRAW UMYSŁU.
Zastrzegam przy tym, że sprawa właściwie jest ogólna, kompletnie nie musi nawiązywać do religii, jest czystym zastanowieniem się nad działaniem umysłu jako takim, a nie została wyciagnięta, aby osiągać jakieś (ukryte, a podstępne) cele do teistycznej agitacji.
Nie będę dalej w tym poście komentował, bo jak zacznę, to sprawa się rozmyje. Chciałbym uzyskać od Ciebie odzew, co w ogóle myślisz o tych moich tezach? (wcześniej, zanim cokolwiek tu spróbuję uzasadnić).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:01, 06 Mar 2019    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:

A co rozumiesz (rozumiecie) przez rzeczywistość?


To co istnieje niezależnie od tego czy ja istnieję.[/quote]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:05, 07 Mar 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
W nauce chodzi o obiektywizm, fakty, racjonalizm, sceptyczne podejście i twarde dowody


Masz na to zdanie jakiś "twardy dowód", poza swoją deklaracją wiary?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:29, 07 Mar 2019    Temat postu:

Cytat:
Spróbuję to wyjaśnić (będę się powtarzał, ale skoro nie dociera
...


Michał, myślę, że nie potrafisz sformułować swoich tez w zrozumiały sposób. To jeden długi strumień luźno związanych ze sobą myśli, które są przedstawione w sposób chaotyczny, niekoherentny i nieustrukturyzowany.

Kompletny bełkot i biały szum.

Sugeruję, żebyś najpierw zastanowił się porządnie, a potem dopiero napisał to co chcesz napisać. I ja nie żartuję. Szczerze, nie potrafię zrozumieć o co Ci chodzi i jaka jest Twoja główna teza. Twój komentarz to jeden wielki bałagan. Najlepiej skup się na jednej rzeczy i nie pisz ścian tekstu, bo zauważyłem, że kompletnie nie potrafisz rozmawiać w taki sposób i kiedy ja odpowiadam ścianą tekstu, to umyka Ci 90% tego co piszę.
Wybierz sobie jedną tezę, jasno ją przedstaw, uzasadnij i wtedy będę mógł się odnieść.

Cytat:
Masz na to zdanie jakiś "twardy dowód", poza swoją deklaracją wiary?


No tak działa metoda naukowa.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie trzeba w nic wierzyć, tak po prost jest. Co więcej ta metoda daje widoczne efekty, bo internet, dzięki któremu teraz piszesz te głupoty też został wymyślony przez ludzi, którzy stosowali metodę naukową. Nie powstał natomiast od modlenia się i machania kadzidłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:52, 07 Mar 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Spróbuję to wyjaśnić (będę się powtarzał, ale skoro nie dociera
...


Michał, myślę, że nie potrafisz sformułować swoich tez w zrozumiały sposób. To jeden długi strumień luźno związanych ze sobą myśli, które są przedstawione w sposób chaotyczny, niekoherentny i nieustrukturyzowany.

Kompletny bełkot i biały szum.

Sugeruję, żebyś najpierw zastanowił się porządnie, a potem dopiero napisał to co chcesz napisać. I ja nie żartuję. Szczerze, nie potrafię zrozumieć o co Ci chodzi i jaka jest Twoja główna teza. Twój komentarz to jeden wielki bałagan. Najlepiej skup się na jednej rzeczy i nie pisz ścian tekstu, bo zauważyłem, że kompletnie nie potrafisz rozmawiać w taki sposób i kiedy ja odpowiadam ścianą tekstu, to umyka Ci 90% tego co piszę.
Wybierz sobie jedną tezę, jasno ją przedstaw, uzasadnij i wtedy będę mógł się odnieść.

Starałem się tezę uwypuklić. Tutaj ją więc powtórzę bez ścian tekstu.
Michał napisał:
twierdzę, że obiektywizm, racjonalizm, sceptyczne podejście, twarde dowody, obiektywizm same w sobie SĄ NIEKOMPLETNE.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 19:52, 07 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:00, 07 Mar 2019    Temat postu:

ale, co to według Ciebie znaczy, ze są niekompletne? To, że są niekompletne to znaczy, że religia ze swoimi super twierdzeniami o rzeczywistości staje się wiarygodna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:02, 07 Mar 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Masz na to zdanie jakiś "twardy dowód", poza swoją deklaracją wiary?


No tak działa metoda naukowa.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie trzeba w nic wierzyć, tak po prost jest. Co więcej ta metoda daje widoczne efekty, bo internet, dzięki któremu teraz piszesz te głupoty też został wymyślony przez ludzi, którzy stosowali metodę naukową


Nie kłam bo internet wymyślili technolodzy. A nauka to nie technika. Nauka zajmuje się wyjaśnianiem. A skuteczne były nawet błędne koncepcje naukowe. Tak więc jak zwykle nic nie udowodniłeś poza bezmyślnym powtarzaniem wciąż tej samej scjentycznej papki

Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Pytałem jakie masz twarde dowody na to, że nauka jest obiekywna, racjonalna i ma twarde dowody. I nie odpowiedziałeś. To co wyżej nie jest odpowiedzią


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 20:58, 07 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin