|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:44, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
Nieporozumienie. To, co napisałem wcześniej w tym temacie nie miało na celu polemiki z tobą, tylko wykazanie, że dosłownie wszystko jest wiarą: w naukę trzeba wierzyć, aby ją aprobować; a nawet wierzymy, że istniejemy oraz, że inne osoby istnieją, bo tego W SPOSÓB NAUKOWY, nie da się udowodnić. Tyle. Sam zresztą napisałeś o wierze w zmysły- O WIERZE! Ale z tobą akurat chyba nie ma co polemizować w tej kwestii, bo jako tako to rozumiesz i, zdaje się, że się z tym zgadzasz, przynajmniej z grubsza.. |
Ok, teraz się rozumiemy. Ale i tak uważam, że o ile dyskusje epistemologiczne wokół cogito ergo sum są fascynujące, to już przy omawianiu koncepcji Boga po prostu nie są tak przydatne.
Może wy się po prostu prztykacie o semantykę? Na większość rzeczy, w kótre wierzymy mamy jednak jakieś tam przesłanki (zmysłowe, naukowe). Ateista po prostu nie wierzy przesłankom w postaci świętych ksiąg, objawień czy filozoficznych dowodzeń, że Bóg jest konieczny.
fedor napisał: |
W żaden sposób z tego nie wynika, że "naukowcy są sceptykami". Oparłeś to zdanie na swej ślepej wierze bez dowodów. Konsekwentny sceptyk powątpiewa nawet w to, że on sam istnieje i w to, że powątpiewa. Mit sceptycyzmu w "nauce", której nikt nie jest w stanie nawet zdefiniować, to tylko ślepa wiara rozpowszechniona wśród ateistów
|
Sceptycyzm naukowy i filozoficzny to nie jedno i to samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:17, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Ja nie jestem teistą, przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu. Nie uważam, że Bóg jest konieczny. Aczkolwiek z moich przemyśleń wynika, że bóg rozumiany raczej nie, jako osoba, a jako Siła, jako Wola, jako Nieświadomość Zbiorowa jest bardzo „przydatny” dla „dopięcia” ontologii. I jeszcze dlaczego niektórzy w jedne rzeczy wierzą, a w inne nie?
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Nie 17:19, 03 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:39, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Z jednej strony musimy wierzyć żeby, tak jak powiedziałeś "odpiąć" pewne rzeczy. W chwili zerwania owocu z metaforycznego drzewa poznania nie mieliśmy wyjścia. Inaczej byśmy oszaleli.
Z drugiej, żeby po prostu przetrwać. W pewne rzeczy musimy wierzyć bo mają funkcję adaptacyjną.
Z trzeciej z potrzeby poczucia tożsamości (może nawet przynależności, ale tu byłbym ostrożniejszy).
Coś pominąłem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arystoteles
Dołączył: 28 Gru 2018
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:50, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
[quote="Michał]W logice jest stwierdzenie "prawdziwość jest słabsza od dowodliwości".[/quote]
Chyba na odwrót jest - "dowodliwość jest słabsza od prawdziwości".
fedor napisał: | Wcale mamy tu różnych sytuacji i po prostu zmyśliłeś to opierając się na wybiórczych przypadkach. Pewne swoje dogmaty nauka odrzuciła, innych zaś nigdy nie odrzuci bo przestałaby w ogóle egzystować, na przykład założenie o regularnej i przewidywalnej strukturze świata jest nieudowadnialnym postulatem metafizycznym nauki. To dogmat, który nigdy nie może być przez naukę odrzucony. Co do religii to tak samo - pewnych dogmatów nie może nigdy odrzucić bo przestałaby istnieć, na przykład założenie o istnieniu Boga. Inne zaś dogmaty porzuciła lub redefiniuje je pod wpływem nowych odkryć. Tak więc w kwestii dogmaty/aksjomaty nie ma akurat specjalnie większej różnicy między nauką i religią |
to nie jest dogmat, tylko aksjomat...
I nie jest to założenie stricte arbitralne, po prostu tak (póki co) zachowuje się świat.
Jeśli coś by się zmieniło to faktycznie musilibyśmy odrzucić całą naszą wiedzę i robienie nauki nie miałoby sensu. Ale przynajmniej odkąd istnieje ludzkość wszystko jest niezmienne stałe i taka jest różnica między nauką a religią.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arystoteles
Dołączył: 28 Gru 2018
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:45, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Są rzeczy nieweryfikowalne (a mimo to prawdziwe)?...
zgodzisz się z tym - tak, czy nie?...
Zacznijmy od tego pytania... |
Z chęcią się ustosunkuje. Skoro są rzeczy nieweryfikowalne to nie wiadomo, czy są prawdziwe.
Ale
Można się zgodzić, że to, że na dzień dzisiejszy coś jest nieweryfikowalne/ niezweryfikowane nie oznacza, że jest to nieprawdziwe, przykład – dawniej przed odkryciem kontynentów Ameryki północnej i południowej twierdzenie, że taki kontynenty istnieją byłoby całkowicie bezpodstawne, co nie oznacza, ze te kontynenty nie istniały.
I tu dochodzimy to sprawy z teizmem. Być może przekonania teisty są prawdziwe, ale dużo ważniejsze jest czy teista ma w ogóle podstawy aby wnioskować, że takie rzeczy są możliwe. Ważne jest czy cokolwiek wskazuje na to, że jest prawdą. CZY JEST TO UZASADNIONE ŻEBY JE UTRZYMYWAĆ.
Pisałem o tym szerzej tu: http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/teistyczna-analogia-z-blizniakami,12569.html#432685
Cytat: | Czy w ogóle filozofia jest weryfikowalna? |
Filozofia buduje koncepcje w oparciu o postrzeżenia oraz prawa logiki. Próbuje usystematyzować wiedzę i wydobyć z niej syntetyczny obraz świata, nie przyjmując żadnych założeń ad hoc, na wiarę ani nie stawiając swoich osiągnięć na poziomie dogmatów (poza Heglem, ale on oblał maturę więc miał kompleksy). Teologia buduje swoje koncepcje w oparciu o objawienie, którego nawet nie stara się zweryfikować, jeżeli już to tylko potwierdzić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:01, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Arystoteles napisał: | fedor napisał: | Wcale mamy tu różnych sytuacji i po prostu zmyśliłeś to opierając się na wybiórczych przypadkach. Pewne swoje dogmaty nauka odrzuciła, innych zaś nigdy nie odrzuci bo przestałaby w ogóle egzystować, na przykład założenie o regularnej i przewidywalnej strukturze świata jest nieudowadnialnym postulatem metafizycznym nauki. To dogmat, który nigdy nie może być przez naukę odrzucony. Co do religii to tak samo - pewnych dogmatów nie może nigdy odrzucić bo przestałaby istnieć, na przykład założenie o istnieniu Boga. Inne zaś dogmaty porzuciła lub redefiniuje je pod wpływem nowych odkryć. Tak więc w kwestii dogmaty/aksjomaty nie ma akurat specjalnie większej różnicy między nauką i religią |
to nie jest dogmat, tylko aksjomat...
I nie jest to założenie stricte arbitralne, po prostu tak (póki co) zachowuje się świat |
Jak niby się "zachowuje"
Arystoteles napisał: | wszystko jest niezmienne stałe
|
Co?
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 18:02, 03 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:15, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | poza Heglem, ale on oblał maturę więc miał kompleksy). Teologia buduje swoje koncepcje w oparciu o objawienie, którego nawet nie stara się zweryfikować, jeżeli już to tylko potwierdzić. |
Coś bliżej o tej maturze??
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 9:33, 04 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arystoteles
Dołączył: 28 Gru 2018
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:01, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Jak niby się "zachowuje" |
no właśnie tak się zachowuje, jakby wszystko było niezmiennie stałe.
absurdalne jest w ogóle porównywać ze sobą te dwa zjawiska, naukę i religie. Wszak z nauki mamy wymierne efekty, a z religii nic.
fedor napisał: | Na nic tak naprawdę nie ma "dowodów" |
skoro na nic nie ma dowodów, to proponuję zakończyć ta dyskusję. Nie ma dowodów na jej istnienie, więc nie ma sensu jej prowadzić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:53, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Arystoteles napisał: | fedor napisał: | Jak niby się "zachowuje" |
no właśnie tak się zachowuje, jakby wszystko było niezmiennie stałe |
Co niby jest "niezmiernie stałe"? Fluktuacje kwantowe? A może "stałe" fizyczne, które też okazały się niestałe, z prędkością światła włącznie?
Arystoteles napisał: | absurdalne jest w ogóle porównywać ze sobą te dwa zjawiska, naukę i religie. Wszak z nauki mamy wymierne efekty, a z religii nic |
To tylko twoja arbitralna ocena
Arystoteles napisał: | fedor napisał: | Na nic tak naprawdę nie ma "dowodów" |
skoro na nic nie ma dowodów, to proponuję zakończyć ta dyskusję. Nie ma dowodów na jej istnienie, więc nie ma sensu jej prowadzić. |
Miałeś wskazać na jakąś niezmienność w tym świecie. Nie wskazałeś. Ja takiej nie znam. Ale jak nie chcesz gadać - trudno
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 20:55, 04 Mar 2019, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:31, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Z jednej strony musimy wierzyć żeby, tak jak powiedziałeś "odpiąć" pewne rzeczy. W chwili zerwania owocu z metaforycznego drzewa poznania nie mieliśmy wyjścia. Inaczej byśmy oszaleli.
Z drugiej, żeby po prostu przetrwać. W pewne rzeczy musimy wierzyć bo mają funkcję adaptacyjną.
Z trzeciej z potrzeby poczucia tożsamości (może nawet przynależności, ale tu byłbym ostrożniejszy).
Coś pominąłem? | ”Dopiąć”, a nie „odpiąć”- ale to była moja pomyłka wpierw (a raczej pomyłka słownika w smartfonie moim), którą poprawiłem zaraz. Nie odpowiedziałeś, dlaczego nie wierzyć w coś, a w coś innego wierzyć?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:37, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
[quote=„Arystoteles”]on oblał maturę więc miał kompleksy[/quote] Czy ktoś zabije autora tego cytatu, by nie dawał powodu do exterminacji ludzkości, z powodu rozwoju umysłowego poniżej bakterii? Bo ja akurat likwiduję inne przypadki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:47, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Arystoteles napisał: | absurdalne jest w ogóle porównywać ze sobą te dwa zjawiska, naukę i religie. Wszak z nauki mamy wymierne efekty, a z religii nic. |
Ten tekst to dobry przykład, dlaczego ateizm można by właściwie uznać za coś, co zakłada klapki na oczy. Z tym "oczywistym" zdaniem jak w cytacie, pewnie zgodzi się prawie każdy ateista.
Religia nie daje wymiernych efektów, a nauka daje. Tak po prostu.
Nikt nie zadaje prostego pytania: a w tej "wymierności" co właściwie "mierzymy"?
Ateista widzi jedną możliwość "pomiaru" - to co on sam dostrzega. I nie przychodzi ateiście do głowy, że jesteśmy w obszarze filozofii, że tutaj pojęcie wymierności jest szersze, niż np. mierzyc długość i szerokość.
Dla mnie - teisty - religia daje mi jak najbardziej wymierne efekty:
- zwiększenia mojego stanu świadomości kim jestem
- uświadomienia sobie do czego zmierzam
- zrozumienia, jak rozumieć szczęście
- ułożenia sobie, kim są dla mnie moi bliscy, co warto pragnąć w życiu.
i inne
Pod względem wskazanych wyżej wymierności, które spełnia religia, nauka z kolei jest "niewymierna". Bo nauka nic mi nie powie na temat tego, co warto pragnąć, jak dążyć do szczęścia, kim jestem ja, w swoim jestestwie. W tym sensie bardziej wymierna byłaby filozofia, etyka, literatura, trochę psychologia (tę można by od biedy w pewnych aspektach do nauki zaliczyć, ale akurat nie w tym, o których wyżej piszę).
Cały zarzut wobec religii bierze się z ateistycznego ustawienia sobie sytuacji tak, aby nie rozpatrywać tych zagadnień, które są ważne dla spełnienia człowieka, ale do tego, aby np. poprawnie wypełnić jakieś tabelki, czy coś skonstruować. Może i fajnie, że coś da się skonstruować, ale gdybym nie miał żadnej wizji szczęście, gdybym był w ciężkiej depresji spowodowanej zaburzeniami mojej osobowości, to taka konstrukcja kompletnie nic by mi nie dała. Dlatego wyżej sobie cenię taką dziedzinę, która ułoży najpierw mnie - jako mnie, da mi szansę na myślenie o moim szczęściu i spełnieniu, a dopiero w dalszej kolejności, jak skonstruować takie czy inne urządzenie. Z pomocą nauki i technologii można zbudować samolot. Ale dopiero z pomocą wiedzy o sobie i swoim miejscu w życiu pojawia się powód, aby tym samolotem gdzieś polecieć, aby mieć z tego satysfakcję, spełnienie.
Bez wymierności tego jak żyć, wymierność naukowa jest kompletnie bezużyteczna, czyli de facto wymierna w sensownym rozumieniu słowa też nie jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:16, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
”Dopiąć”, a nie „odpiąć”- ale to była moja pomyłka wpierw (a raczej pomyłka słownika w smartfonie moim), którą poprawiłem zaraz. Nie odpowiedziałeś, dlaczego nie wierzyć w coś, a w coś innego wierzyć?
|
Z odpiąć też działa. Coś w rodzaju odwiesić. Ale rozumiem, że nie o to Ci chodziło.
Wierzyć w rzeczy bo oceniło się je rozumem. Nie można wierzyć we wszystko, nie wszystko można równie dobrze ocenić rozumem. Robimy co możemy. Nie wierzyć bo mnie nie przekonało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:15, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Wierzyć w rzeczy bo oceniło się je rozumem. Nie można wierzyć we wszystko, nie wszystko można równie dobrze ocenić rozumem. Robimy co możemy. Nie wierzyć bo mnie nie przekonało. |
Pięknie napisane. Kwintesencja sensownej wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:44, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Miałeś wskazać na jakąś niezmienność w tym świecie. |
a np. prawa fizyki są (przynajmniej odkąd istnieje ludzkość) niezmiennie stałe, dlatego można robić naukę i mieć z niej wymierne efekty.
Z religii za to nic nie można robić.
Religia przywłaszczyła sobie ludzkie cechy traktując jako swoje, moralność, zdolność do miłości itp to wszystko jest ludzkie (i nie tylko) nie potrzeba nam religii by one istniały i nic religii nie zawdzięczamy i nie jest wcale arbitralna opinia, tylko obiektywnie wysunięty wniosek.
Ale skoro się nie zgadzasz z nami to może podaj przykład jakiejś zasługi stricte religijnej, tj. takiej, której nie dałoby się bez religii osiągnąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:36, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Cytat: | Miałeś wskazać na jakąś niezmienność w tym świecie. |
a np. prawa fizyki są (przynajmniej odkąd istnieje ludzkość) niezmiennie stałe, dlatego można robić naukę i mieć z niej wymierne efekty |
Odkąd istnieje ludzkość? To ty istniejesz tyle co ludzkość? Nie byłbyś w stanie udowodnić, że istniejesz choćby 5 minut. A fantazjujesz coś o astronomicznych okresach. Z tego samego powodu nie byłbyś w stanie udowodnić żadnych "praw". Nic takiego nie da się stwierdzić
Kruchy04 napisał: | Z religii za to nic nie można robić.
Religia przywłaszczyła sobie ludzkie cechy traktując jako swoje, moralność, zdolność do miłości itp to wszystko jest ludzkie (i nie tylko) nie potrzeba nam religii by one istniały i nic religii nie zawdzięczamy i nie jest wcale arbitralna opinia, tylko obiektywnie wysunięty wniosek |
Nie masz żadnych "obiektywnych wniosków" i nie jesteś w stanie wykazać nawet tego, że twoje ateistyczne majaczenie czymkolwiek się różni od mamrotania szamana
Kruchy04 napisał: | skoro się nie zgadzasz z nami to może podaj przykład jakiejś zasługi stricte religijnej, tj. takiej, której nie dałoby się bez religii osiągnąć. |
"Przydatność" to pojęcie nadmiarowe i arbitralne, zdeterminowane subiektywną potrzebą, nie ma więc większej wartości w dysputach filozoficznych, w których każdy dysponuje odmiennymi potrzebami. Wygenerowałeś tylko ciąg pustych deklaracji
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 15:03, 05 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:17, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Piotr Rokubungi napisał: |
”Dopiąć”, a nie „odpiąć”- ale to była moja pomyłka wpierw (a raczej pomyłka słownika w smartfonie moim), którą poprawiłem zaraz. Nie odpowiedziałeś, dlaczego nie wierzyć w coś, a w coś innego wierzyć?
|
Z odpiąć też działa. Coś w rodzaju odwiesić. Ale rozumiem, że nie o to Ci chodziło.
Wierzyć w rzeczy bo oceniło się je rozumem. Nie można wierzyć we wszystko, nie wszystko można równie dobrze ocenić rozumem. Robimy co możemy. Nie wierzyć bo mnie nie przekonało. | No, nie o to mi chodziło.
Otóż można wierzyć we wszystko. I to jest właśnie będzlenie z mojej Hipotezy Wszystkiego. I jest to o wiele bardziej logiczne, niż wierzenie tylko w coś. Ale z tutejszych forumowiczów raczej nikt jeszcze tego nie zrozumiał, nie mówiąc o zaakceptowaniu takiego podejścia. Nie wiem, czy zużywać znów moją energię na tłumaczenie tego, ale spróbuje pokrótce. Otóż jeśli czegoś ktoś doświadcza, to zazwyczaj w to wierzy. I wierzy, że to istnieje, a przynajmniej, że zachodzi [takie zjawisko]. Ale jeśli coś zachodzi, to dlaczego nie miałoby zachodzić wszystko (inne)? „Istnieje raczej coś, niż nic”; a jeśli tak, to tych „coś” może być mnóstwo, a nawet nieskończenie wiele. Dopóki nie poznamy, nie mamy żadnych podstaw, by przesadzać, czy zachodzi, czy nie. Bardzo prosty przykład: przed dokładniejszymi obserwacjami astronomicznymi „nie było” np. galaktyk, a jedynie gwiazdy- tylko tym mianem określano wszystkie widoczne, świecące punkty na ciemnym niebie. A jednak okazało się, że są galaktyki, których przecież „nie było”! Tak więc mniej słuszne i nieco śmieszne jest nie wierzyć w prawie nic, niż we wszystko, w cokolwiek. Ci, którzy wyznaczają ścisłe, niezmienne granice dla tego, co „jest”, a czego „nie ma” są jak np. inkwizytorzy, którzy również nakazywali i pilnowali, w co „wolno” wierzyć. Inkwizycja była debilizmem i skurwysyństwem religijnym; „ortodoksyjny materializm” jest debilizmem i skurwysyństwem scjentystycznym.
A czym się kierujesz, wybierając co chcesz, aby cię przekonało, a co nie?? Chyba wiesz, że głównie emocjami i wcześniej nabytymi preferencjami, niż „zimnym rozważaniem”, hm? To już dość dobrze psychologia potwierdziła. Ale możesz dać osobistą, własną odpowiedź, dlaczego coś cię przekonuje, a coś innego nie albo mniej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:20, 04 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | blazep napisał: | Wierzyć w rzeczy bo oceniło się je rozumem. Nie można wierzyć we wszystko, nie wszystko można równie dobrze ocenić rozumem. Robimy co możemy. Nie wierzyć bo mnie nie przekonało. |
Pięknie napisane. Kwintesencja sensownej wiary. | Michał, ty sam nie wiesz, w co wierzyć i „kręcisz się za własnym ogonem” w poglądach wszelkich...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 3:04, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Piotr Rokubungi napisał: |
”Dopiąć”, a nie „odpiąć”- ale to była moja pomyłka wpierw (a raczej pomyłka słownika w smartfonie moim), którą poprawiłem zaraz. Nie odpowiedziałeś, dlaczego nie wierzyć w coś, a w coś innego wierzyć?
|
Z odpiąć też działa. Coś w rodzaju odwiesić. Ale rozumiem, że nie o to Ci chodziło.
Wierzyć w rzeczy bo oceniło się je rozumem. Nie można wierzyć we wszystko, nie wszystko można równie dobrze ocenić rozumem. Robimy co możemy. Nie wierzyć bo mnie nie przekonało. | W dyskusji potrzebujesz roboczo zdefiniować termin, który jest jej "dźwignia".
Nie można roboczo zdefiniować wszystkiego, bo to koncept abstrakcyjny.
Rozumem nie jesteś w stanie ocenić radości z życia.
Jeśli "wierzenie" oznacza w kontekście dyskusji, że jest się czegoś świadomym, to nie wierzę w krasnoludki. Jakkolwiek, wiem, że istnieje bajka o "Krasnoludkach i sierotce Marysi", bo czytano mi ją jako dziecko, czytałam ją sama, i noszę jej pamięć w mojej podświadomości i nieświadomości.
"Wierzenie" u człowieka nie jest tylko procesem intelektyalnym lecz związane jest z biologią komórkową. I tak jak "zmetabolizowanie" (przyswojenie intelektualne i zaadaptowanie do podswiadomosci i nieswiadomosci) wiedzy o Teorii Ewolucji LaMarck'a spowodowało moją "wiarę" w moc adaptacji w grupie w celu przetrwania, obecnie moja "wiara" w funkcję ewolucji rozszerzyła się o termin "dewolucji" czyli destruktywnych mutacji DNA niedźwiedzia polarnego aby mógł przetrwać zmieniające się warunki środowiska. -> Behe, M. J. (2019). Darwin Devolves: The New Science About DNA that Challenges Evolution. ->
[link widoczny dla zalogowanych]
W przypadku człowieka, ewolucja "galopuje" w mózgu aby podwyższać świadomość. Stąd zmiany jak (1) wzrastanie percepcji prawdy jako wartości wewnętrznej człowieka; (2) stopniowy zanik skrajności/fundamentalizmu; (3) wzrastanie poczucia pokory i wybaczania sobie i innym; (4) wzrost poczucia bezpieczeństwa i spójności społecznej; (5) obniżanie się spolaryzowanych światopoglądowo grup; (6) zmiana roli niepewności z poczucia obawy do transformacji jako źródła mądrości życiowej; i co najważniejsze (7) pojawianie się odpowiedzi na kwestie egzystencyjne a tym zamym wylanianie sie poczucia dobrostanu czyli uwaga na konstruktywne emocje z podświadomości i nieświadomości, poczucie sensu życia, konstruktywne reacje z innymi, i stawianie sobie poprzeczek z zaangażowaniem. Czego kazdemu zycze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:48, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
No, nie o to mi chodziło.
Otóż można wierzyć we wszystko. I to jest właśnie będzlenie z mojej Hipotezy Wszystkiego. I jest to o wiele bardziej logiczne, niż wierzenie tylko w coś. Ale z tutejszych forumowiczów raczej nikt jeszcze tego nie zrozumiał, nie mówiąc o zaakceptowaniu takiego podejścia. Nie wiem, czy zużywać znów moją energię na tłumaczenie tego, ale spróbuje pokrótce. Otóż jeśli czegoś ktoś doświadcza, to zazwyczaj w to wierzy. I wierzy, że to istnieje, a przynajmniej, że zachodzi [takie zjawisko]. Ale jeśli coś zachodzi, to dlaczego nie miałoby zachodzić wszystko (inne)? „Istnieje raczej coś, niż nic”; a jeśli tak, to tych „coś” może być mnóstwo, a nawet nieskończenie wiele. Dopóki nie poznamy, nie mamy żadnych podstaw, by przesadzać, czy zachodzi, czy nie. Bardzo prosty przykład: przed dokładniejszymi obserwacjami astronomicznymi „nie było” np. galaktyk, a jedynie gwiazdy- tylko tym mianem określano wszystkie widoczne, świecące punkty na ciemnym niebie. A jednak okazało się, że są galaktyki, których przecież „nie było”! Tak więc mniej słuszne i nieco śmieszne jest nie wierzyć w prawie nic, niż we wszystko, w cokolwiek. Ci, którzy wyznaczają ścisłe, niezmienne granice dla tego, co „jest”, a czego „nie ma” są jak np. inkwizytorzy, którzy również nakazywali i pilnowali, w co „wolno” wierzyć. Inkwizycja była debilizmem i skurwysyństwem religijnym; „ortodoksyjny materializm” jest debilizmem i skurwysyństwem scjentystycznym.
A czym się kierujesz, wybierając co chcesz, aby cię przekonało, a co nie?? Chyba wiesz, że głównie emocjami i wcześniej nabytymi preferencjami, niż „zimnym rozważaniem”, hm? To już dość dobrze psychologia potwierdziła. Ale możesz dać osobistą, własną odpowiedź, dlaczego coś cię przekonuje, a coś innego nie albo mniej.
|
Dopuszczam, że prawdziwy jest pogląd o nieskończoności wszechświatów z nieskończonością zestawów praw fizycznych. Taka myśl jest niesamowicie odświerzająca i stymulująca. Ale to nie zmienia faktu, że żyję w moim wszechświecie w którym stałe fizyczne są takie a nie inne, podróż szybsza niż światło jest (najprawdopodobniej!) niemożliwa i bogowie nie przemawiają do nas z Olimpu.
Nie wiem też jak przechodzisz od "istnieje coś" do "istnieje wszystko ". Bo skoro istnieje wszystko to musiałoby też istnieć nieistnienie? A więc coś mogłoby nie istnieć. Ale nawet jeśli to jakoś rozbierzesz to i tak poza dobrym tematem na medytację wydaje mi się to niepraktyczne.
Zanim nie zaobserwowaliśmy galaktyk, lub chociaż zanim ktoś nie wpadł na koncepcję, że takie twory byłyby możliwe (coraz częściej najpierw wymyślamy a dopiero potem obserwujemy), wiara w te galaktyki nie miałaby sensu. Pewnie, że są rzeczy, których nawet nie jestem w stanie skonceptualizować. Rzeczy, które mógłbym opisać jako "coś czego nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić". Ale puki nie będę w stanie to poza otwartością na coś takiego i dopuszczeniem, że jakiś bodziec może mnie doprowadzić w zupełnie nowe obszary, to nie jestem w stanie nic zrobić. Bo to tak jakby chodzić po świecie z przekonaniem, że moja wiara w czajniczek Russela ma jakąś wartość (może tym większą, że nikt go nigdy nie widział).
Podsumowując, wiara ma mi pomóc żyć w tym wszechświecie, poznać lepiej rządzące nim prawa. Nie mówię nikomu w co ma wierzyć. Do zapału inkwizytora też mi daleko. Byłbym pierwszym, który zapisałby się do kościoła gdyby Bóg nagle przemówił z nieba. Do tego czasu zostaje mi tylko mój własny rozum (i uprzedzenia, doświadczenia, i różne niedostatki własnego mózgu i wiedzy).
Dyskurs napisał: |
W przypadku człowieka, ewolucja "galopuje" w mózgu aby podwyższać świadomość. Stąd zmiany jak (1) wzrastanie percepcji prawdy jako wartości wewnętrznej człowieka; (2) stopniowy zanik skrajności/fundamentalizmu; (3) wzrastanie poczucia pokory i wybaczania sobie i innym; (4) wzrost poczucia bezpieczeństwa i spójności społecznej; (5) obniżanie się spolaryzowanych światopoglądowo grup; (6) zmiana roli niepewności z poczucia obawy do transformacji jako źródła mądrości życiowej; i co najważniejsze (7) pojawianie się odpowiedzi na kwestie egzystencyjne a tym zamym wylanianie sie poczucia dobrostanu czyli uwaga na konstruktywne emocje z podświadomości i nieświadomości, poczucie sensu życia, konstruktywne reacje z innymi, i stawianie sobie poprzeczek z zaangażowaniem. Czego kazdemu zycze
|
Właśnie leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej Filozofia wieczysta Huxleya. Koncept filozofii wieczystej jest chyba najbliższym Boga co jestem w stanie przyjąć. Może po prostu od momentu w którym byliśmy w stanie ogarnąć koncept nieogarnialnej perfekcji (psychologiczny koncept Boga) weszliśmy na drogę ogarnięcia jej. I stąd cały ten ambaras ;).
Michał Dyszyński napisał: |
Ten tekst to dobry przykład, dlaczego ateizm można by właściwie uznać za coś, co zakłada klapki na oczy. Z tym "oczywistym" zdaniem jak w cytacie, pewnie zgodzi się prawie każdy ateista.
Religia nie daje wymiernych efektów, a nauka daje. Tak po prostu.
Nikt nie zadaje prostego pytania: a w tej "wymierności" co właściwie "mierzymy"?
Ateista widzi jedną możliwość "pomiaru" - to co on sam dostrzega. I nie przychodzi ateiście do głowy, że jesteśmy w obszarze filozofii, że tutaj pojęcie wymierności jest szersze, niż np. mierzyc długość i szerokość.
Dla mnie - teisty - religia daje mi jak najbardziej wymierne efekty:
- zwiększenia mojego stanu świadomości kim jestem
- uświadomienia sobie do czego zmierzam
- zrozumienia, jak rozumieć szczęście
- ułożenia sobie, kim są dla mnie moi bliscy, co warto pragnąć w życiu.
i inne
Pod względem wskazanych wyżej wymierności, które spełnia religia, nauka z kolei jest "niewymierna". Bo nauka nic mi nie powie na temat tego, co warto pragnąć, jak dążyć do szczęścia, kim jestem ja, w swoim jestestwie. W tym sensie bardziej wymierna byłaby filozofia, etyka, literatura, trochę psychologia (tę można by od biedy w pewnych aspektach do nauki zaliczyć, ale akurat nie w tym, o których wyżej piszę).
Cały zarzut wobec religii bierze się z ateistycznego ustawienia sobie sytuacji tak, aby nie rozpatrywać tych zagadnień, które są ważne dla spełnienia człowieka, ale do tego, aby np. poprawnie wypełnić jakieś tabelki, czy coś skonstruować. Może i fajnie, że coś da się skonstruować, ale gdybym nie miał żadnej wizji szczęście, gdybym był w ciężkiej depresji spowodowanej zaburzeniami mojej osobowości, to taka konstrukcja kompletnie nic by mi nie dała. Dlatego wyżej sobie cenię taką dziedzinę, która ułoży najpierw mnie - jako mnie, da mi szansę na myślenie o moim szczęściu i spełnieniu, a dopiero w dalszej kolejności, jak skonstruować takie czy inne urządzenie. Z pomocą nauki i technologii można zbudować samolot. Ale dopiero z pomocą wiedzy o sobie i swoim miejscu w życiu pojawia się powód, aby tym samolotem gdzieś polecieć, aby mieć z tego satysfakcję, spełnienie.
Bez wymierności tego jak żyć, wymierność naukowa jest kompletnie bezużyteczna, czyli de facto wymierna w sensownym rozumieniu słowa też nie jest.
|
Michał, nauka daje pewne rzeczy, innych nie. Nie chodzi o to, że religia jest bezużyteczna, tylko o to, że, oprócz swojej warstwy moralnej i filozoficznej pcha do gardła (czasem pod groźbą śmierci) masę śmieci, które musimy przyjąć na wiarę. O ile wiara w Boga nie jest sama w sobie ograniczająca umysłowo, o tyle przyjęcie religii jako zestawu już tak. I skończmy już może z poglądem, że duchowość bez religii jest nie możliwa czy choćby utrudniona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:48, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Przesłanie posta dwa razy pod rząd. Zignorować albo usunąć.
Ostatnio zmieniony przez blazep dnia Wto 9:49, 05 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:20, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Michał, nauka daje pewne rzeczy, innych nie. Nie chodzi o to, że religia jest bezużyteczna, tylko o to, że, oprócz swojej warstwy moralnej i filozoficznej pcha do gardła (czasem pod groźbą śmierci) masę śmieci, które musimy przyjąć na wiarę. O ile wiara w Boga nie jest sama w sobie ograniczająca umysłowo, o tyle przyjęcie religii jako zestawu już tak. I skończmy już może z poglądem, że duchowość bez religii jest nie możliwa czy choćby utrudniona. |
Niewątliwie jest z mojej strony pewna nieścisłość. Odpowiadałem na dość kategoryczny zarzut względem religii, więc wyraziłem się w dość podobnym - kategorycznym - tonie. Jeślibyśmy mieli jednak zrezygnować ze skrajnych uproszczeń (czasem jest trudno, bo ludzie słabo "trawią" teksty, które nie są jednoznaczne w wymowie), to bym poprzednie moje sformułowania zrelatywizował (znowu - słowo "relatywizacja" już dla wielu zabrzmi jak kręcenie, oszukiwanie, podczas gdy dla mnie jest zwykłym UŚCIŚLENIEM W KONTEKŚCIE PYTANIA: O CO PYTAMY?). Po prostu mamy różne ateizmy i różne religie. Są religie bardzo mocno kulturowo - hierarchiczne, są jednak też i bardzo wewnętrzne, kontemplacyjne, skupiające się na duchowości. Podobnie może być z ateizmami - będą ateizmy buńczuczne i naiwne, będą skromne, wynikające z uczciwego przyznania się do tego, że NA DANYM ETAPIE ROZUMOWANIA nie potrafię się skłonić do przekonania o istnieniu boga/ów.
Co do duchowości ateistycznej mam jednak swoje "ale". Ateizm zwykle twierdzi, że "duchów nie ma", więc duchowość jest w tym kontekście czymś dziwnym. Jak dla mnie ateista, który sklania się ku duchowości, jest takim prawie kryptoteistą, albo przynajmniej kryptobuddystą. Na czymś duchowość "posadzić" trzeba. Na twardym materializmie ona nie wykiełkuje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 10:20, 05 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:20, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Może inaczej - ateizm to nie jest światopogląd. Ateizm to stwierdzenie braku pewnego elementu w światopoglądzie. Podobnie jak teizm to nie światopogląd tylko stwierdzenie istnienia pewnego elementu w światopoglądzie. Sam światopogląd może być, jak sam zauważyłeś, przeróżny. I na pewno bywają bardziej uduchowieni ateiści niż nie jeden teista ;).
Duchowość jest pojęciem wieloznacznym. U mnie wynika ona przede wszystkim z aksjomatu, że świadomość (zarówno moja jak i innych) jest święta. Jest to postulat egzystencjalny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:18, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Może inaczej - ateizm to nie jest światopogląd. Ateizm to stwierdzenie braku pewnego elementu w światopoglądzie. Podobnie jak teizm to nie światopogląd tylko stwierdzenie istnienia pewnego elementu w światopoglądzie. Sam światopogląd może być, jak sam zauważyłeś, przeróżny. I na pewno bywają bardziej uduchowieni ateiści niż nie jeden teista ;). |
Formalnie definicyjnie masz rację. Ale praktycznie to jest bardziej skomplikowane. Jednak z ateizmem wiąże się pewna najczęściej stosowana GRUPA PRZEKONAŃ, a podobnie (tylko z inną grupą) będzie z teizmem.
Będę się upierał, że ateista (przynajmniej ten standardowy - czyli MATERIALISTA) nie bardzo zostawia w swoim światopoglądzie miejsce na ducha. Ale upierać się nie będę, bo wiem, że zdarzają się nieteistyczne kierunki myśli nastawione na duchowość (np. buddyzm).
blazep napisał: | Duchowość jest pojęciem wieloznacznym. U mnie wynika ona przede wszystkim z aksjomatu, że świadomość (zarówno moja jak i innych) jest święta. Jest to postulat egzystencjalny. |
Znowu - jak dla mnie - cudne sformułowania. W zasadzie też tak widzę sprawę, tylko że na szczycie owej świadomości stawiam Boga.
Potwierdzam sobie to takim względnie prostym rozumowaniem.
Gdy się spojrzy przez teleskop (typu Hubble'a) w niebo, to widać punkty/obszary świecące.
Jak widać przeplatają się galaktyki i mgławice oraz gwiazdy. Może nawet tak pół na pół. Aktualnie szacuje się, że w naszej Galaktyce jest ok. 100 mld gwiazd. Przyjmijmy te szacunki. Jeśliby ten obraz fify - fifty się potwierdził to mamy (w polu widzenia) pewnie minimum 100 mld galaktyk, w której każda ma średnio te 100 mld gwiazd. To daje (tylko w polu widzenia) 10 do potęgi 22-iej gwiazd. Dziś przyjmuje się, że praktycznie każda gwiazda ma swój układ planetarny. Szacując, że na planetach okrążających co miliardową gwiazdę powstały warunki do rozwoju życia, a dalej że na co miliardowej planecie z tych wybranych rozwinęła się cywilizacja, to mamy w luźnym szacunku 10 tys cywilizacji, które powstały. Jeśli co setna cywilizacja przetrwa potencjalne kataklizmy, czy samozagładę, to mamy (w polu widzenia) 100 potencjalnych cywilizacji.
Jeśli szacuje się, że nasz Wszechświat liczy ponad 13 mld lat, to pewnie część owych cywilizacji rozwinęła się znacząco przed naszą cywilizacją.
Teraz spójrzmy na sprawę od innej strony. Przez ostatnie tysiąc lat nasza cywilizacja dokonała skoku od prostych społeczeństw plemiennych i feudalnych, do dość chyba zaawansowanej cywilizacji technicznej. Futuryści próbują przewidzieć co będzie z naszą cywilizacją za 100 lat. Sami przyznają, że właściwie to jest jak wróżenie z fusów, bo (jeśli cywilizacja przetrwa) to jej stan za 100 lat jest trudny do wyobrażenia. A za 1000 lat?...
Ale przecież mogły powstawać cywilizacje nawet milion lat temu...
A czemu nie miliard lat temu?...
Weźmy teraz cywilizację, która gdzieś powstała sto milionów lat temu. Jej rozwój do dzisiaj (zakładam, że przetrwała) stworzył zapewne istoty o niewyobrażalnych dla nas możliwościach. Jeśli już dzisiaj w akceleratorach tworzy się miniaturowe czarne dziury, kreuje cząstki bardzo egzotyczne, modeluje stany materii, o jakich zwykłemu człowiekowi się nie śni, to co będa potrafili "ludzie" po 100 mln lat rozwoju cywilizacji?...
Jeśli w tej cywilizacji pojawiła się istota, która ma takie możliwości, to czy tak trudnym do zaakceptowania było to, że owa istota zapragnęła sobie zbudować własny wszechświat? A potem ta istota zapragnęła, aby na tym świecie pojawiła się świadomość?...
Teraz dołóżmy do tego hipotezę, że może było wiele wszechświatów przed naszych, może podobnych do tego, który znamy, czyli było naprawdę sporo czasu i okazji do pojawienia się w nich istoty tak potężnej, jak to dzisiaj przypisujemy Bogu.
Można by zadać wręcz pytanie: co jest bardziej prawdopodobne - że się pojawiła, czy nie pojawiła?...
Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...
Bo jak dla mnie akurat jest BARDZIEJ PRAWDOPODOBNE, ŻE OWA ISTOTA SIĘ WCZEŚNIEJ POJAWIŁA. Choćby przez te 13 mld lat w naszym Wszechświecie, a co tu mówić o potencjalnych wcześniejszych wszechświatach...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 23:20, 05 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:28, 05 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Więc jeśli jest jednak spora szansa, że taka istota - o cechach Boga - jednak mogła się pojawić, to dlaczego odmawiać tej hipotezie sensu?...
|
Ale to nie jest Bóg. To jest super-kosmita.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|