Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na pewnym poziomie w pewne rzeczy wątpić nie wypada
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 4:49, 24 Paź 2018    Temat postu:

mat napisał:
Ircia napisał:
Ani razu nie podkreślił wyraźnie i dobitnie że każdy człowiek jest równy i nie powinno się nikogo dyskryminować

Poważnie mówiąc to trudno go za to winić, nawet za to, że porównywał nie-Żydów do psów (Mk 7, 27). Tacy byli wtedy Żydzi a on nim był. Śmieszni są tylko ignoranci malujący jego cukierkowy obrazek niczym z kolorowanek dla dzieci sugerujący, że ateista (czy ktokolwiek) jeśli nauczył się moralności, to od Jezusa :)
Możesz poniższy tekst Marka w szerszym kontekście przetłumaczyć z języka polskiego na swój, bo za Chiny Ludowe nie doczytałam się porównywania osób nie żydowskich (można było ich że świecą szukać w rejonie Morza Śródziemnomorskiego) w zdaniu do którego referencje uczyniłeś. W programie doktorskim brałam kursy metod egzegezy i analizę egzegezy, więc mam wysoki standard interpretacji tekstów antycznych.

Biblia Tysiaclecia napisał:
Wiara Syrofenicjanki

24 Wybrał się stamtąd i udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu.
25 Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg,
26 a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki.
27 Odrzekł jej: «Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom».
28 Ona Mu odparła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci».
29 On jej rzekł: «Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę».
30 Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł.


King James Bible napisał:
Jesus Honors a Syrophoenician Woman’s Faith

24 Jesus left that place and went to the vicinity of Tyre.[g] He entered a house and did not want anyone to know it; yet he could not keep his presence secret.
25 In fact, as soon as she heard about him, a woman whose little daughter was possessed by an impure spirit came and fell at his feet.
26 The woman was a Greek, born in Syrian Phoenicia. She begged Jesus to drive the demon out of her daughter.
27 “First let the children eat all they want,” he told her, “for it is not right to take the children’s bread and toss it to the dogs.”
28 “Lord,” she replied, “even the dogs under the table eat the children’s crumbs.”
29 Then he told her, “For such a reply, you may go; the demon has left your daughter.”
30 She went home and found her child lying on the bed, and the demon gone.

Jezus uznaje wiarę kobiety Syrofenicjanki

24 Jezus opuścił to miejsce i udał się w pobliże Tyru. Wszedł do domu i nie chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział; ale nie mógł ukryć swojej obecności. 25 W rzeczywistości, gdy tylko dowiedziała się o nim kobieta, której mała córka była opętana przez nieczystego ducha, upadła u jego stóp.
26 Kobieta była Greczynką, urodzoną w Fenicji Syryjskiej. Błagała Jezusa, aby wypędził demona z córki.
27 "Najpierw niech dzieci jedzą wszystko, co zechcą," powiedział jej, "bo nie jest w porządku odbierać dziecku chleba i rzucać go psom".
28 "Panie", odpowiedziała, "nawet psy pod stołem jedzą okruchy dzieci".
29 Potem powiedział jej: "Za taka odpowiedz możesz odejść; demon opuścił twoją córkę. "
30 Poszła do domu i znalazła swoje dziecko leżące na łóżku, a demon zniknął.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 4:57, 24 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:50, 24 Paź 2018    Temat postu:

Serio - jaki miły człowiek z tego Jezusa, łaskawie wypędził złego ducha bo kobieta dla dziecka była gotowa przyznać że jest psem, wspominając że i psom należą się okruchy...
Jakby nie można było przy okazji po prostu tak samo , bez ubliżania uzdrowić dzieciaka dodając że np. w oczach Boga wszystkie dzieci są równe i zasługują na identyczne prawa i pomoc...

Chyba że komuś się uda tą opowieść potraktować jako metaforę ukazującą zupełnie coś innego, że jednak Jezus nikogo nie traktował jako gorszego ze względu na pochodzenie.

Zresztą mnie osobiście to wypędzanie złych duchów , demonów jakoś zawsze się kojarzy z islamskimi egzorcyzmami wypędzającymi dżiny z dzieci, które z opisu wyraźnie miały kolkę albo ząbkowały...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:59, 24 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Serio - jaki miły człowiek z tego Jezusa, łaskawie wypędził złego ducha bo kobieta dla dziecka była gotowa przyznać że jest psem, wspominając że i psom należą się okruchy...
Jakby nie można było przy okazji po prostu tak samo , bez ubliżania uzdrowić dzieciaka dodając że np. w oczach Boga wszystkie dzieci są równe i zasługują na identyczne prawa i pomoc...

Chyba że komuś się uda tą opowieść potraktować jako metaforę ukazującą zupełnie coś innego, że jednak Jezus nikogo nie traktował jako gorszego ze względu na pochodzenie.

Opisywany fragment Ewangelii jest jednym z ciekawszych. Mi przez jakiś czas sprawiał on trudność - oczywiście z powodów wskazanych m.in. w cytacie wyżej. Dzisiaj uważam ten cytat ze jeden z ważniejszych dla ułożenia sobie chrześcijaństwa w całość.
Ale najpierw trzeba zacząć od wyjaśnienia, od KLUCZA.
Rzeczywiście, bezpośrednio odczytywany tekst tej ewangelii jest mocno kontrowersyjny - oto Jezus, kochający Bóg - Zbawiciel traktuje początkowo kogoś bardzo lekceważąco, odpychająco. Właściwie to człowiek się zastanawia nad tym PO CO TEN TEKST SIĘ W EWANGELII ZNALAZŁ?
- Przecież jest on jakoś ewidentnie niewychowawczy, wręcz zniechęcający do postaci Jezusa. Nie tak zachowuje się ktoś, kto kocha ludzi. Cóż zawiniła ta kobieta, że urodziła się w narodzie, który akurat nie jest narodem żydowskim?... Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie równość?... A w ogóle sam ten ton odpowiedzi - taki lekceważący, nawet poniżający...
Aby to sobie "poskładać do kupy" trzeba przyjąć na starcie pewne dość trudne założenie dotyczące interpretacji Biblii. Założenie dziwne jeśli się spojrzy na nie z perspektywy współczesnego człowieka. To założenie nawet trudno jest precyzyjnie sformułować, ale spróbuję to jakoś przybliżyć.
Założenie brzmi: każdy tekst Biblii ma COŚ nam powiedzieć, ale często to nie będzie pierwsza interpretacja, nie będzie nic wprost. Jest wiele kontrowersyjnych obrazów w Biblii, tak w Nowym, jak i Starym Testamencie: kazirodztwo, oddawanie żony obcym mężczyznom, morderstwa, zdrady, podstępy. To nie jest "ulizana" księga. Pewnie każdy, kto jednak jakoś autorytet Biblii uznaje, zastanawiał się "czemu to wszystko służy?".
Moja odpowiedź brzmi: ma COŚ powiedzieć! Ma nieraz powiedzieć coś niezwykłego, trudnego do zaakceptowania.
Tak jest też w tym przypadku. A co ma nam w tej historii kobiety proszącej tak uparcie Jezusa o pomoc powiedzieć Biblia?
Ja bym to określił jako ABSOLUTNIE PODSTAWOWĄ RADĘ dotyczącą relacji człowiek - Bóg. Tę radę sformułowałbym następująco: uważaj Boga za swojego przyjaciela, za kogoś, kto ci pomoże; uważaj tak wbrew wszystkiemu, nawet wbrew temu, co byś usłyszał od Niego samego! Bo miłość Boga jest silniejsza niż inne zasady, ustalenia, reguły świata, życia, niż przyrzeczenia, misje do spełnienia, proroctwa. Miłość Boga, przekonanie, że Bóg ma człowiekowi nad do zaofiarowania dobro, jest ponad te wszystkie inne powody, zasady, uwarunkowania. I z tym powiązana jest druga - uzupełniająca - rada: skoro tak to PROŚ Boga o to, co jest ci potrzebne! Nawet odmową się nie zniechęcaj. Proś!
Ten obraz z Ewangelii ustawia Boga na zaskakującej, właściwie jakby nieco sprzecznej z resztą przekazu, jakoś tak niejako "nielogicznej" pozycji. Bóg jest miłością i pomocą nawet niejako wbrew sobie, swoim przyrzeczeniom w innym sensie. Szczera prośba może tak wiele, bardzo wiele! Ona jest ponad protokoły, ustalenia, przyjęte zasady.
Jak sobie tę prawdę uświadomimy, to chrześcijaństwo nagle "wskoczy na właściwe zapadki". Chrześcijaństwem najpierw jest WIĘŹ CZŁOWIEKA I BOGA. Ta więź jest ponad inne uwarunkowania, nawet ponad uwarunkowania ustalone w ramach jakichś ważnych misji, celów, zadań.
To jest też rada dla modlących się do Boga, aby byli byli wytrwali, aby się nie zniechęcali (dla mnie osobiście to akurat jest szczególnie trudne, bo zniechęcanie się jest pewną cechą mojej natury :( ).
Ja, gdy mam już wszystkiego dość, gdy mnie zniechęcenie ogarnia na maksa, nieraz wspominam sobie obraz tej ewangelicznej kobiety, która się nie poddała, która wierzyła w pomoc Jezusa, choć otrzymała odmowę. Tak właśnie w życiu mamy - ciągle ta odmowa, ciągle coś nam się nie udaje, życie jest przeciw nam, ludzie przeciw nam, a nadziei nie widzimy. Wtedy myślę sobie - ona (ta kobieta) w sytuacji ewidentnej odmowy się nie poddała. I wygrała!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:29, 25 Paź 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ircia napisał:
Serio - jaki miły człowiek z tego Jezusa, łaskawie wypędził złego ducha bo kobieta dla dziecka była gotowa przyznać że jest psem, wspominając że i psom należą się okruchy...
Jakby nie można było przy okazji po prostu tak samo , bez ubliżania uzdrowić dzieciaka dodając że np. w oczach Boga wszystkie dzieci są równe i zasługują na identyczne prawa i pomoc...

Chyba że komuś się uda tą opowieść potraktować jako metaforę ukazującą zupełnie coś innego, że jednak Jezus nikogo nie traktował jako gorszego ze względu na pochodzenie.

Opisywany fragment Ewangelii jest jednym z ciekawszych. Mi przez jakiś czas sprawiał on trudność...
Ta kobieta w sytuacji ewidentnej odmowy się nie poddała. I wygrała!

Trudno jest mi tu się powstrzymać od dodatkowego komentarza. Z mojej perspektywy - poszukującego teisty - NIESŁYCHANIE WAŻNEGO. Nie mam wielkich złudzeń, że przekonam nim tych, co już wyraźne swoje zdanie mają. Jednak mam cichą nadzieję, że niektórym osobom, takim będącym blisko szczególnego rodzaju refleksji, pomogą w tym, aby pewna kluczowa "zapadka zaskoczyła".

Dla mnie ten - tak bardzo dziwny, "nielogiczny" w kontekście przekazu o miłosiernym Bogu, może nawet paradoksalny fragment Ewangelii jak ten, stanowi coś w rodzaju "dowodu", że jednak w tym doborze treści, jaka znajduje się w Biblii, musiał uczestniczyć Ktoś więcej, niż nawet bardzo mądry, inteligentny człowiek. Na "ludzką logikę", ten fragment w ogóle nie powinien trafić do Świętej Księgi. A jednak trafił. Więcej - w moim przekonaniu jest KLUCZOWY DLA ZROZUMIENIA RELACJI BÓG - CZŁOWIEK.

Pewne rzeczy da się zrozumieć dopiero wtedy, gdy staną w sytuacji sporu - konfliktu interesów, sprzecznych tendencji. Taką, absolutnie podstawową rzeczą jest PODMIOTOWOŚĆ CZŁOWIEKA.
Ta niepozorna kobieta, jakoś tam "wtrącona" do opowieści o kluczowych w dziejach ludzkości zdarzeniach, niejako "wywraca pewien domyślny porządek rzeczy". Bo religia w jednym ma stałą narrację - oto człowiek ma być podległy Bogu, ma być posłuszny, ma nie grzeszyć, robić to, co nakazane. Bóg żąda, człowiek wykonuje. Jak się prześledzi Biblię - tak Stary, jak i Nowy Testament - to wciąż jest ten sam motyw, w którym nieposłuszny człowiek jest jawnie krytykowany (właściwie to częściowo potępiany), za to że robi coś po swojemu, a nie wedle boskiego nakazu. Zaczyna się od nieposłuszeństwa Adama, potem mamy Kaina - zabójcę, nieposłuszny naród żydowski, Sodomę i Gomorę, Izraelitów buntujących się Mojżeszowi itd. itp. Mamy (są wyjątki, ale trzeba naprawdę się ich naszukać) jasną narrację - Bóg nakazuje, człowiek ma słuchać. Właściwie to należałoby uznać, że tu człowiek... nie jest podmiotem!
Człowiek nie jest partnerem, nie jest kimś, kto ma coś do powiedzenia.
Sytuacja z kobietą, która sprzeciwia się odmowie Jezusa odwraca sytuację, czyni ją (ale niejako też ogólnie Człowieka) z powrotem podmiotem w układzie Bóg - człowiek. Ona ma coś do powiedzenia, ona negocjuje i stawia na swoim.
Jest jeszcze w Starym Testamencie podobny obraz Jakuba walczącego z Bogiem. Co prawda rzecz dzieje się we śnie, ale jest. Inny przykład do negocjowanie w kwestii zniszczenia przez Boga miasta z racji na grzechy jego mieszkańców. Parę by się znalazło, ale są relatywnie rzadkie. Ten przykład z kobietą jest w moim przekonaniu najpiękniejszym, bo ze swoistym dowcipem, który kobieta okazuje przy negocjacji, z podchwyceniem odrzucenia i "wykorzystaniem przeciw" odmawiającemu prośbie Bogu. Cudne!
:szacunek:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:45, 25 Paź 2018    Temat postu:

Michał - zauważyłeś pewną szczególną cechę Biblii - zupełnie inny odczyt w zależności od wstępnych założeń. Za pomocą cytatów z Biblii da się udowodnić dosłownie wszystko - mają swoje fragmenty płaskoziemcy, oraz Ci którzy twierdzą że jest okrągła i zawieszona na niczym.
Ci którzy chcą wykazać że człowiek ma być posłuszny Bogu na zasadzie 'bo tak' znajdą mnóstwo potwierdzenia, ale także tak jak Ty to wykazałeś, że jednak człowiek jest Podmiotem i ma prawo działać po swojemu.
Może warto spojrzeć na to z tej strony i pomyśleć dlaczego tak właśnie jest? Co to może tak naprawdę znaczyć i przekazywać? Kto tak naprawdę jest autorem treści tej księgi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:21, 25 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Michał - zauważyłeś pewną szczególną cechę Biblii - zupełnie inny odczyt w zależności od wstępnych założeń. Za pomocą cytatów z Biblii da się udowodnić dosłownie wszystko - mają swoje fragmenty płaskoziemcy, oraz Ci którzy twierdzą że jest okrągła i zawieszona na niczym.
Ci którzy chcą wykazać że człowiek ma być posłuszny Bogu na zasadzie 'bo tak' znajdą mnóstwo potwierdzenia, ale także tak jak Ty to wykazałeś, że jednak człowiek jest Podmiotem i ma prawo działać po swojemu.
Może warto spojrzeć na to z tej strony i pomyśleć dlaczego tak właśnie jest? Co to może tak naprawdę znaczyć i przekazywać? Kto tak naprawdę jest autorem treści tej księgi?

Tak jest.
To tym bardziej dowodzi, że Biblia nie narzuca interpretacji w sposób oczywisty, także przy jej interpretacji człowiek ma wolność, jest podmiotem. Może znaleźć sobie fragment zarówno za, jak i przeciw niejednej tezie.
Ja to interpretuję tak właśnie, że człowiek MA BYĆ PODMIOTEM. Wyłączenie ludzkiej podmiotowości po prostu wywaliłoby cały religijny przekaz w kosmos. Aby zrozumieć Biblię nie wystarczy nam intelekt, nie wystarczy posłuszeństwo - trzeba czegoś więcej. Czego?
Może właśnie więzi ("religio" znaczy "więź"), może POSZUKIWANIA. To poszukiwanie jest kluczowym objawem intelektu, świadomości, cząstką człowieczeństwa. To co jest dane jedno, bez wyboru, bez właśnie poszukiwania, jest niszczące dla podmiotowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:55, 25 Paź 2018    Temat postu:

Zgadzam się z uwagami Michała i chciałabym tylko dodać, że kiedyś, jak właśnie rozumiałam Boga jako istotę zupełnie oderwaną od człowieka (nie w relacji), to naturalnie doprowadziło mnie to do buntu przeciwko Bogu (wiary w złego Boga). No bo skoro mam spełniać rozkazy Boga, to tak naprawdę sprowadza mnie to do roli marionetki pociąganej za sznurki. "A z jakiej racji ja mam się podporządkowywać temu tyranowi"? Teraz natomiast tak to rozumiem, że zarówno to posłuszeństwo, jak i nieposłuszeństwo są jednakowo ważne w tej relacji z Bogiem. Człowiek w miarę dojrzewania wyrasta z postawy posłusznego dziecka, buntuje się przeciwko Stwórcy, żeby jak syn marnotrawny z własnej woli pojednać się z Bogiem. A wówczas już nie jest to relacja służalcza, lecz partnerska. Człowiek z własnej woli jest posłuszny Bogu, bo zrozumiał, że to dla niego dobre.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:01, 28 Paź 2018    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Zgadzam się z uwagami Michała i chciałabym tylko dodać, że kiedyś, jak właśnie rozumiałam Boga jako istotę zupełnie oderwaną od człowieka (nie w relacji), to naturalnie doprowadziło mnie to do buntu przeciwko Bogu (wiary w złego Boga). No bo skoro mam spełniać rozkazy Boga, to tak naprawdę sprowadza mnie to do roli marionetki pociąganej za sznurki. "A z jakiej racji ja mam się podporządkowywać temu tyranowi"? Teraz natomiast tak to rozumiem, że zarówno to posłuszeństwo, jak i nieposłuszeństwo są jednakowo ważne w tej relacji z Bogiem. Człowiek w miarę dojrzewania wyrasta z postawy posłusznego dziecka, buntuje się przeciwko Stwórcy, żeby jak syn marnotrawny z własnej woli pojednać się z Bogiem. A wówczas już nie jest to relacja służalcza, lecz partnerska. Człowiek z własnej woli jest posłuszny Bogu, bo zrozumiał, że to dla niego dobre.


Oczywiście to jest możliwe tylko wtedy gdy się w niego wierzy.

Jezus jednak nie był ekumenista. Przypowieść o drzewie figowym świadczy o jego niechęci dla zatwardzialych ateistów. Ateista może być ewentualnie w arelacji z Bogiem. Przez analogię do aboga wuja zboja. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:12, 28 Paź 2018    Temat postu:

ył Izrael. Cała więc perykopa o drzewie figowym winna być interpreto wana symbolicznie. Ponieważ lud żydowski nie wydał oczekiwanych przez Boga owoców, jedynym, co go może za to spotkać, jest odrzu- cenei przez Boga. Stąd Jezus wypowiada w przekleństwie odrzuce nie tego ludu, który reprezentował dotychczasową drogę zbawienia. To, co spotkało drzewo figowe, będzie również udziałem Izraela, ponieważ w kairos nie przyniósł żadnego owocu80. Izrael — stary lud Boży zostaje odrzucony. Na jego miejsce wchodzi nowy lud, zo staje utworzona nowa świątynia, w której jest miejsce dla każdego, także dla pogan. Wydaje się również, że nauka zawarta w tym fragmencie Ewan gelii odnosi się nie tylko do pierwotnej gminy chrześcijan, ale jest też aktualna i dziś. Drzewo figowe bowiem symbolizować może za równo odrzucony naród izraelski, jak i tę społeczność, która w jego miejsce została utworzona, czyli nowy Lud Boży. Przykład z figo wym drzewem powinien być dla niego przestrogą, by nie utracić wybraństwa. By być ludem przynoszącym owoce nie tylko wtedy, gdy jest czas owocowania, ale by wydawać je zawsze. Pan zaś będzie mógł je zebrać wtedy, kiedy ich zapragnie. Tylko On zna właściwy czas zbioru owocu. W Markowym epizodzie z drzewem figowym nie był to okres na zbieranie owoców. Mimo to Chrystus ich szukał. Wyrażenie z wiersza 13: „nie był to czas na figi” stanowić może więc zachętę do nieustannej gotowości na spotkanie z Bogiem, bo Jemu tylko znana jest ta chwila. Próba tak poszerzonej interpretacji symbolicznej nie jest w sprzeczności z dotychczasowymi, a może się przyczynić do głębszego zrozumienia niełatwego tekstu Mk 11, 12—14. Interpretacja perykopy o uschłym drzewie figowym stanowi prob lem nie tylko dla egzegetów, ale też dla przeciętnych odbiorców Ewangelii. Ci ostatni niejednokrotnie wyrażali swe zastrzeżenia co do etycznego charakteru rzucenia klątwy na drzewo, które w da nym okresie nie mogło przynieść owoców. Między innymi B. Russell........[ ] cytat Życiński


I dalej:Niespójność ta znika, jeśli zamiast racjonalistycznego tłumaczenia przyjętego przez autora Principia Mathematica uwzględni się inter pretację symboliczną. W tłumaczeniu tym figowiec nie oznacza je dynie anonimowego, uschniętego drzewa z okolic Jerozolimy, lecz staje się symbolem ludu wybranego. Chrystus mógł przyjść w do wolnym momencie do tego ludu i oczekiwać spodziewanych owoców. Tymczasem zamiast nich odnalazł On jedynie liście zrytualizowa- nych praktyk i sformalizowanej pobożności. Liście te mogą nadawać drzewu estetyczno-efektowny wygląd, ale nie są w stanie zaspokoić ludzkiego głodu. Religijność judaistyczna z okresu przyjścia Chry stusa Pana posiadała rozwiniętą sferę widowiskową, ale równocześnie zatraciła najbardziej istotne elementy określające stosunek człowieka do Boga. W tym kontekście zrozumiałe jest jej negatywne osądze nie przez Jezusa. Przy przyjęciu podobnej interpretacji niecelowe wydaje się pod trzymywanie skrajnie racjonalistycznych tłumaczeń perykopy. Tłu maczenia takie, jak np. interpretacje odwołujące się do danych pa rapsychologii wydają się mieć wątpliwą wartość zarówno z punktu widzenia teologii, jak i nauk przyrodniczych Tłumaczenie symboliczne wykazuje natomiast, iż — wbrew wcześniejszym obiekcjom82 — właściwie zinterpretowana perykopa o figowcu nie prowadzi do zastrzeżeń czy to natury etycznej, czy chrystologicznej.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 1:15, 28 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:25, 28 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Serio - jaki miły człowiek z tego Jezusa, łaskawie wypędził złego ducha bo kobieta dla dziecka była gotowa przyznać że jest psem, wspominając że i psom należą się okruchy...
Ten wniosek jest niesamowity (lekki sarkazm) :)

Cytat:
Jakby nie można było przy okazji po prostu tak samo , bez ubliżania uzdrowić dzieciaka dodając że np. w oczach Boga wszystkie dzieci są równe i zasługują na identyczne prawa i pomoc...
Wiesz czym jest "poczta pantoflowa"? Jesli nie, to prosze doucz sie. Jesli tak, to Biblia w powstawaniu niczym sie od "poczty pantoflowej" nie rozni - ktos cos uslyszal, drugi dodal, ... "wylecialo piorkiem a wrocilo wolem". Ile jeszcze wiekow uplynie, zeby w Polsce nawet ateisci zrozumieli, ze istnienia Jezusa z Nazaretu nie sposob historycznie udowodnic?

Cytat:
Chyba że komuś się uda tą opowieść potraktować jako metaforę ukazującą zupełnie coś innego, że jednak Jezus nikogo nie traktował jako gorszego ze względu na pochodzenie.
Owszem. I wyciagnie sie wlasciwy wniosek, ze ten problem z kondycja ludzka trwa do dzis. Tylko teraz rozprzestrzenia sie przez Internet.

Cytat:
Zresztą mnie osobiście to wypędzanie złych duchów , demonów jakoś zawsze się kojarzy z islamskimi egzorcyzmami wypędzającymi dżiny z dzieci, które z opisu wyraźnie miały kolkę albo ząbkowały...
No ale wowczas nie istniala wiedza o kolce i zabkowaniu, to mysleli, ze duchy i demony :)

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 2:26, 28 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:45, 28 Paź 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ircia napisał:
Serio - jaki miły człowiek z tego Jezusa, łaskawie wypędził złego ducha bo kobieta dla dziecka była gotowa przyznać że jest psem, wspominając że i psom należą się okruchy...
Jakby nie można było przy okazji po prostu tak samo , bez ubliżania uzdrowić dzieciaka dodając że np. w oczach Boga wszystkie dzieci są równe i zasługują na identyczne prawa i pomoc...

Chyba że komuś się uda tą opowieść potraktować jako metaforę ukazującą zupełnie coś innego, że jednak Jezus nikogo nie traktował jako gorszego ze względu na pochodzenie.

Opisywany fragment Ewangelii jest jednym z ciekawszych. Mi przez jakiś czas sprawiał on trudność - oczywiście z powodów wskazanych m.in. w cytacie wyżej. Dzisiaj uważam ten cytat ze jeden z ważniejszych dla ułożenia sobie chrześcijaństwa w całość.
Ale najpierw trzeba zacząć od wyjaśnienia, od KLUCZA.
Rzeczywiście, bezpośrednio odczytywany tekst tej ewangelii jest mocno kontrowersyjny - oto Jezus, kochający Bóg - Zbawiciel traktuje początkowo kogoś bardzo lekceważąco, odpychająco. Właściwie to człowiek się zastanawia nad tym PO CO TEN TEKST SIĘ W EWANGELII ZNALAZŁ?
- Przecież jest on jakoś ewidentnie niewychowawczy, wręcz zniechęcający do postaci Jezusa. Nie tak zachowuje się ktoś, kto kocha ludzi. Cóż zawiniła ta kobieta, że urodziła się w narodzie, który akurat nie jest narodem żydowskim?... Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie równość?... A w ogóle sam ten ton odpowiedzi - taki lekceważący, nawet poniżający...
Aby to sobie "poskładać do kupy" trzeba przyjąć na starcie pewne dość trudne założenie dotyczące interpretacji Biblii. Założenie dziwne jeśli się spojrzy na nie z perspektywy współczesnego człowieka. To założenie nawet trudno jest precyzyjnie sformułować, ale spróbuję to jakoś przybliżyć.
Założenie brzmi: każdy tekst Biblii ma COŚ nam powiedzieć, ale często to nie będzie pierwsza interpretacja, nie będzie nic wprost. Jest wiele kontrowersyjnych obrazów w Biblii, tak w Nowym, jak i Starym Testamencie: kazirodztwo, oddawanie żony obcym mężczyznom, morderstwa, zdrady, podstępy. To nie jest "ulizana" księga. Pewnie każdy, kto jednak jakoś autorytet Biblii uznaje, zastanawiał się "czemu to wszystko służy?".
Moja odpowiedź brzmi: ma COŚ powiedzieć! Ma nieraz powiedzieć coś niezwykłego, trudnego do zaakceptowania.
Tak jest też w tym przypadku. A co ma nam w tej historii kobiety proszącej tak uparcie Jezusa o pomoc powiedzieć Biblia?
Ja bym to określił jako ABSOLUTNIE PODSTAWOWĄ RADĘ dotyczącą relacji człowiek - Bóg. Tę radę sformułowałbym następująco: uważaj Boga za swojego przyjaciela, za kogoś, kto ci pomoże; uważaj tak wbrew wszystkiemu, nawet wbrew temu, co byś usłyszał od Niego samego! Bo miłość Boga jest silniejsza niż inne zasady, ustalenia, reguły świata, życia, niż przyrzeczenia, misje do spełnienia, proroctwa. Miłość Boga, przekonanie, że Bóg ma człowiekowi nad do zaofiarowania dobro, jest ponad te wszystkie inne powody, zasady, uwarunkowania. I z tym powiązana jest druga - uzupełniająca - rada: skoro tak to PROŚ Boga o to, co jest ci potrzebne! Nawet odmową się nie zniechęcaj. Proś!
Ten obraz z Ewangelii ustawia Boga na zaskakującej, właściwie jakby nieco sprzecznej z resztą przekazu, jakoś tak niejako "nielogicznej" pozycji. Bóg jest miłością i pomocą nawet niejako wbrew sobie, swoim przyrzeczeniom w innym sensie. Szczera prośba może tak wiele, bardzo wiele! Ona jest ponad protokoły, ustalenia, przyjęte zasady.
Jak sobie tę prawdę uświadomimy, to chrześcijaństwo nagle "wskoczy na właściwe zapadki". Chrześcijaństwem najpierw jest WIĘŹ CZŁOWIEKA I BOGA. Ta więź jest ponad inne uwarunkowania, nawet ponad uwarunkowania ustalone w ramach jakichś ważnych misji, celów, zadań.
To jest też rada dla modlących się do Boga, aby byli byli wytrwali, aby się nie zniechęcali (dla mnie osobiście to akurat jest szczególnie trudne, bo zniechęcanie się jest pewną cechą mojej natury :( ).
Ja, gdy mam już wszystkiego dość, gdy mnie zniechęcenie ogarnia na maksa, nieraz wspominam sobie obraz tej ewangelicznej kobiety, która się nie poddała, która wierzyła w pomoc Jezusa, choć otrzymała odmowę. Tak właśnie w życiu mamy - ciągle ta odmowa, ciągle coś nam się nie udaje, życie jest przeciw nam, ludzie przeciw nam, a nadziei nie widzimy. Wtedy myślę sobie - ona (ta kobieta) w sytuacji ewidentnej odmowy się nie poddała. I wygrała!


Pozostawiając percepcyjnego katolickiego Boga na boku lecz dodając, że wymiana werbalna w omawianym tekście jest parabolicznej natury i ma na celu naświetlić aspekt kondycji ludzkiej związany z akceptacja różnic/bycia innym, zweryfikujemy i potwierdzimy, że fenomen braku akceptacji na inność istniał w omawianym czasach i istnieje nadal i potrzeba człowiekowi pokory i tolerancji aby nie ulegać stareotypom w styczności z innością lecz unosić się powyżej niskich instyntkow podziałów ze względu na kolor skóry, religię, przynależność etniczną czy narodową, etc. Postawa kobiety naświetla, że w czasach kiedy mezczyna uznawany był za patriarchę, kobieta powinna mieć głos. Do dnia dzisiejszego w krajach mniej progresywnych, jakim definitywnie jest Polska, kobiety w dalszym ciągu walczą o głos w kulturze narodowej i społecznościach czy to miast czy wsi, czy narodowych struktur.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:11, 28 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Michał - zauważyłeś pewną szczególną cechę Biblii - zupełnie inny odczyt w zależności od wstępnych założeń. Za pomocą cytatów z Biblii da się udowodnić dosłownie wszystko - mają swoje fragmenty płaskoziemcy, oraz Ci którzy twierdzą że jest okrągła i zawieszona na niczym.
Ci którzy chcą wykazać że człowiek ma być posłuszny Bogu na zasadzie 'bo tak' znajdą mnóstwo potwierdzenia, ale także tak jak Ty to wykazałeś, że jednak człowiek jest Podmiotem i ma prawo działać po swojemu.
Może warto spojrzeć na to z tej strony i pomyśleć dlaczego tak właśnie jest? Co to może tak naprawdę znaczyć i przekazywać? Kto tak naprawdę jest autorem treści tej księgi?
używam do tego terminu "wieczny człowiek", bo tak jak Biblia została stworzona w wielu wersjach i w wielu językach przez wielu ludzi przed nami, podobnie będzie interpretowana przez ludzi po nas. Interpretacja praktykującego katolika nasączona będzie postawą szoku, gdyż jest pełen obrazu Jezusa jako 1/3 osoby boskiej pełnej miłości i empatii. Postawa praktykującego katolika odmawia Jezusowi kondycji ludzkiej czyli jak wyjaśnia Issler (2012) konieczności radzenia sobie z emocjami i podejmowanie trafnych decyzji nawet w stanie niepokoju emocjonalnego. Wymiana pomiędzy Jezusem i kobietą pokazuje jak mężczyzna, który w społeczności swojego czasu był uznawany za patriarchę może się mylić, a jak kobieta, która powinna być posłuszna mężczyźnie może być odważna w wyrażaniu swoich opinii w trosce o własne dziecko nie obawiając się konsekwencji jak dla przykładu gniewu mężczyzny. Ten fragment inspiruje kobiety jak mogą pokonywać bariery nałożone im przez społeczność i prosić z pokorą mężczyznę o pomoc dla dziecka. Odczuwanie uprzedzenia pochodzi od rodziny, od społeczności religijnej, kultury narodowej i środowiska. Tekst Marka pochodzi mniej więcej z roku 70 naszej ery po tym jak Rzymianie stłumili rewoltę Żydów i zniszczyli świątynię w Jeruzalem. Do tego czasu ruch znany jako Droga zajmował się pomocą społeczną dla każdego w potrzebie czyli już był przez przynajmniej 2 dekady zagnieżdżony w akceptację różnic. Na kanwie tej tekstury ideologicznej i socjo-kulturowej możemy wyciągnąć wniosek, że dobroć w człowieku może rodzic się z środowisku opresji, i że człowiek potrzebuję relacji z innymi aby przez wrażliwość innych sam stawał się wrażliwy na potrzeby innych jak i własne, bo żeby pomoc innym najpier człowiek potrzebuje pomóc sobie aby być tolerancyjnym w oparciu o swój charakter moralny, szanując siebie a tym samym innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:17, 28 Paź 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ircia napisał:
Michał - zauważyłeś pewną szczególną cechę Biblii - zupełnie inny odczyt w zależności od wstępnych założeń. Za pomocą cytatów z Biblii da się udowodnić dosłownie wszystko - mają swoje fragmenty płaskoziemcy, oraz Ci którzy twierdzą że jest okrągła i zawieszona na niczym.
Ci którzy chcą wykazać że człowiek ma być posłuszny Bogu na zasadzie 'bo tak' znajdą mnóstwo potwierdzenia, ale także tak jak Ty to wykazałeś, że jednak człowiek jest Podmiotem i ma prawo działać po swojemu.
Może warto spojrzeć na to z tej strony i pomyśleć dlaczego tak właśnie jest? Co to może tak naprawdę znaczyć i przekazywać? Kto tak naprawdę jest autorem treści tej księgi?

Tak jest.
To tym bardziej dowodzi, że Biblia nie narzuca interpretacji w sposób oczywisty, także przy jej interpretacji człowiek ma wolność, jest podmiotem. Może znaleźć sobie fragment zarówno za, jak i przeciw niejednej tezie.
Ja to interpretuję tak właśnie, że człowiek MA BYĆ PODMIOTEM. Wyłączenie ludzkiej podmiotowości po prostu wywaliłoby cały religijny przekaz w kosmos. Aby zrozumieć Biblię nie wystarczy nam intelekt, nie wystarczy posłuszeństwo - trzeba czegoś więcej. Czego?
Może właśnie więzi ("religio" znaczy "więź"), ...
Nie, juz Cicero przez cultus deorum wyjasnial ze religio znaczy właściwe wykonywanie rytuałów w uwielbieniu bogów.

Cytat:
może POSZUKIWANIA. To poszukiwanie jest kluczowym objawem intelektu, świadomości, cząstką człowieczeństwa. To co jest dane jedno, bez wyboru, bez właśnie poszukiwania, jest niszczące dla podmiotowości.
Niekoniecznie tylko intelektu, bo intelekt moze latwo zbladzic na manowce. Poszukiwanie/poznawanie samego siebie jest procesem "skladania" w calosc czlowieka, bo angazuje wszelskie aspekty zycia czlowieka - zabiera cale zycie aby spokojnie odejsc :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:37, 28 Paź 2018    Temat postu:

Semele napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Zgadzam się z uwagami Michała i chciałabym tylko dodać, że kiedyś, jak właśnie rozumiałam Boga jako istotę zupełnie oderwaną od człowieka (nie w relacji), to naturalnie doprowadziło mnie to do buntu przeciwko Bogu (wiary w złego Boga). No bo skoro mam spełniać rozkazy Boga, to tak naprawdę sprowadza mnie to do roli marionetki pociąganej za sznurki. "A z jakiej racji ja mam się podporządkowywać temu tyranowi"? Teraz natomiast tak to rozumiem, że zarówno to posłuszeństwo, jak i nieposłuszeństwo są jednakowo ważne w tej relacji z Bogiem. Człowiek w miarę dojrzewania wyrasta z postawy posłusznego dziecka, buntuje się przeciwko Stwórcy, żeby jak syn marnotrawny z własnej woli pojednać się z Bogiem. A wówczas już nie jest to relacja służalcza, lecz partnerska. Człowiek z własnej woli jest posłuszny Bogu, bo zrozumiał, że to dla niego dobre.


Oczywiście to jest możliwe tylko wtedy gdy się w niego wierzy.

Jezus jednak nie był ekumenista. Przypowieść o drzewie figowym świadczy o jego niechęci dla zatwardzialych ateistów. Ateista może być ewentualnie w arelacji z Bogiem. Przez analogię do aboga wuja zboja. :wink:
Gdzie Ty się tego u Marka 11,12-33 czyli w metaforze szeroko znanej w czasach starożytnych doczytałas?

Biblia Tysiaclecia napisał:
Nieurodzajne drzewo figowe

12 Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, uczuł głód. 13 A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. 14 Wtedy rzekł do drzewa: «Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie!» Słyszeli to Jego uczniowie.

Wypędzenie przekupniów

15 I przyszedł do Jerozolimy. Wszedłszy do świątyni, zaczął wyrzucać tych, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni powywracał stoły zmieniających pieniądze i ławki tych, którzy sprzedawali gołębie, 16 i nie pozwolił, żeby kto przeniósł sprzęt jaki przez świątynię. 17 Potem uczył ich mówiąc: «Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców» 18 Doszło to do arcykapłanów i uczonych w Piśmie, i szukali sposobu, jak by Go zgładzić. Czuli bowiem lęk przed Nim, gdyż cały tłum był zachwycony Jego nauką.
19 Gdy zaś wieczór zapadał, Jezus i uczniowie] wychodzili poza miasto.

Wiara i modlitwa6

20 Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. 21 Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: «Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło». 22 Jezus im odpowiedział: «Miejcie wiarę w Boga! 23 Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: "Podnieś się i rzuć się w morze", a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. 24 Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. 25 A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze».

Pytanie o władzę

27 Przyszli znowu do Jerozolimy. Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi 28 i zapytali Go: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?» 29 Jezus im odpowiedział: «Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. 30 Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi!» 31 Oni zastanawiali się między sobą: «Jeśli powiemy: "z nieba", to nam zarzuci: "Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?" 32 Powiemy: "Od ludzi"». Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka. 33 Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy». Jezus im rzekł: «Więc i Ja nie powiem wam, jakim prawem to czynię».


Znowu z pozycji praktykującego katolika można odmówić Jezusowi kondycji ludzkiej czyli wahania emocji i szukania owocu na drzewie figowym w okresie Pashy kiedy w istocie drzewo figowe owocuje między połowa czerwca i sierpnia. Podobnie można odczytać fragment wyjaśniający efektywność modlitwy po tym jak Jezus usłyszał, że przeklął drzewo figowe i uschło od korzenii. Jakkolwiek, kiedy spojrzymy na tekst "oby nikt nie spożywał twojego owocu" z punktu widzenia człowieka zycia jako bycie "modlitwą"/refleksja wlasnych emocji, mysli, slow i czynow czyli przyiaganiem intencji spojnych z emocjami i myslami i nadawanie im znaczenie przez slowa i czyny, to wizja uschniętego drzewa figowego jawić się może jako odpowiedź na życzenie aby coś w czlowieku wymarło/uschło. Czyli aby czlowiek przez "smierc" czegos w sobie mogl sie odrodzic jako lepsza wersja siebie.

Dodajac teksture ideologiczna i sojcjo-kulturowa, uzyskamy rowniez obraz zburzonej swiatyni w Jerozolimie ("uschnietej"). Dodajac znany fakt historyczny, ze wizja uschnietego drzewa w omawianych czasach byla symbolem upadku moralnego, otrzymamy obraz potrzeby odnowy moralnej po tym jak zburzone zostala przez okupanta miejsce sakralne przeznaczone na daniny i modlitwe. Izrael porownywany jest do winnicy a Bog do jej wlasciciela, ktory przed sezonem szacuje zdrowie drzewek i usuwa te, ktore nie spodziewa sie, ze zaowocuja, bo nie zasluguja na zajmowanie terenu winnicy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 94 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:29, 28 Paź 2018    Temat postu:

To potwierdza, że nie wszyscy zostaną zbawieni, tak jakby chcial wuj zboj.
Dwa znaczenia przypowieści

Otóż pewien człowiek miał drzewo figowe, które nie rodziło owocu. Uznając, że jest ono bezużyteczne, polecił ogrodnikowi, by je ściął. Temu jednak żal było drzewa i zaczął pertraktować z właścicielem. Choć drzewo nie wydawało owocu już od dawna, poprosił, by zostawić je jeszcze na jeden rok. Obiecał użyć wszystkich znanych sobie sposobów, żeby drzewo zaowocowało. Jeśli i one nie przyniosą rezultatu, wtedy zetnie drzewo.

Podobnie jak wiele innych przypowieści Jezusa, również i ta kryje w sobie podwójne znaczenie. Z jednej strony pokazuje miłosierdzie i cierpliwość Boga. – Jezus, jak ogrodnik z przypowieści, jest „nieskory do gniewu i bardzo łagodny” (Ps 103,8). Z drugiej jednak strony przypowieść ta jest dla nas poważnym ostrzeżeniem.

Podobnie jak zatroskani rodzice ukazujący dziecku konsekwencje jego zachowań, Jezus ostrzega nas, ponieważ nas kocha. Jak miłosierny ogrodnik, przyrzekający otoczyć szczególną troską nieurodzajne drzewo, gotów jest uczynić wszystko, aby nam dopomóc. Chodząc kiedyś po ziemi, głosił słowo i nauczał, uzdrawiał i uwalniał, a wreszcie umarł za nas na krzyżu. Także i dziś jest z nami, kiedy modlimy się, przyjmujemy Jego Ciało i Krew, podejmujemy trud nawrócenia. Jest z nami, pokazując nam, w jaki sposób możemy upodobnić się do Niego, by objawiać światu Jego moc i chwałę.

Dlaczego Jezus nalega tak mocno? Po co te wszystkie ostrzeżenia? Ponieważ pewnego dnia nadejdzie królestwo Boże, a wraz z nim sąd. Wtedy ci, którzy nie wydali owocu nawrócenia, odpowiedzą przed Bogiem za swoją duchową nieurodzajność (por. Łk 3,8). Dlatego właśnie Jezus codziennie wzywa wszystkich, którzy chcą Go słuchać, prosząc, by pozwolili się oczyścić, by odwrócili się od grzechu, a zwrócili do Ojca, gdyż wtedy wydadzą owoc.

Z serwisu apologetycznego. [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 7:42, 28 Paź 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin