Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:44, 13 Lis 2019 Temat postu: Moc nadawania sensu sformułowaniom |
|
|
W epistemologicznej układance jest pewien ciekawy aspekt, związany z "subiektywnym skrzydłem" rozumienia prawdy i sensu. Chciałbym go zilustrować przykładem, bo nie za bardzo dysponuję gotowymi pojęciami dla jego przedstawienia.
Weźmy sytuację, gdy jakiś człowiek uczy się trudnego zagadnienia - np. student postanowił zgłębić teorię względności Einsteina. Bierze sobie jakąś książkę z tej dziedziny i czyta. Pojawiają się tam różne nowe terminy: relatywistyczny, wykres Minkowskiego, czteropęd, interwał czasoprzestrzenny, dylatacja, kontrakcja. Pewne terminy są dość podobne do znanych, ale teoria nadaje im nowe znaczenia - np. równoczesność, zdarzenie, metryka.
Gdy uczeń czyta owe słowa na początku, niewiele mu one mówią. Jeśli jednak sobie, po iluś tam spędzonych godzinach, pewne rzeczy poukłada, to coś tam zacznie się mu klarować, zaczną tworzyć się pewne intuicje, powiązania między tymi terminami. W jego głowie zacznie tworzyć się coś w rodzaju sieci, w której węzłach będą wspomniane pojęcia. O stopniu zrozumienia całej koncepcji świadczy na ile jest w stanie UŻYĆ owych pojęć do rozwiązania jakiegoś problemu, udzielenia odpowiedzi na zadane pytanie. Jeśli sobie struktury całej wiedzy nie przyswoi, to będzie zdolny co najwyżej, jak papuga, powtarzać sformułowania z podręcznika, a samodzielnie niczego nie będzie w stanie wyjaśnić.
Tu jest pora na sformułowanie pewnej - mam nadzieję w kontekście przedstawionego przykładu względnie jasnej - tezy:
Zrozumienie powiązań dla pojęć nadaje w umyśle moc do konstruowania sensu dla tych pojęć, używania ich w różnych kontekstach.
To jest chyba dość oczywiste sformułowanie tego, na czym polega uczenie się, rozumienie.
Z tego, oczywistego, modelu wynika też parę ciekawych spostrzeżeń. Pojawiają się one, gdy zadamy sobie pytania o skrajne sytuacje w tym tym kontekście.
Wiedza pozorna - przypadek skrajny braku zrozumienia.
Student już na początku swoich studiów nad teorią względności, bezpośrednio po wyczytaniu gdzieś terminu "czteropęd", może sobie stworzyć jakąś roboczą intuicję. Nie będzie wiedział co prawda o co chodzi, ale coś tam sobie na ten temat pomyśli, może wręcz całkiem bez związku ze znaczeniem owej koncepcji w relatywistyce. I nawet zacznie tym terminem operować, tworzyć skojarzenia. Czasem te skojarzenia wydadzą mu się całkiem fajne, inspirujące. Czasem ktoś jest przekonany, że te przyjemne skojarzenia, jakie mu tam smyrają neurony w mózgu to może świadectwo jakiegoś olśnienia, wyższej wiedzy, czy wręcz oświecenia. Niestety, najczęściej wychodzi z tego przysłowiowa kicha - przynajmniej jeśli owe skojarzenia dostaną się pod demaskujący osąd kogoś znającego rzeczywiście daną dziedzinę. Ale wielu - szczególnie humanistów używających terminów znanych w fizyce na swój "kreatywny" sposób - specjalnie się tym nie przejmuje (bodaj w najnowszej części Gwiezdnych Wojen pojawiają się takie kwiatki jak wyrażenie: "osiąga prędkość czterech parseków" - gdy zainteresowani wiedzą, że parsek to miara odległości, a nie prędkości). W każdym razie słowom można nadawać różne, nawet dowolne, chaotyczne znaczenia. Można zestawiać sobie ad hoc jakieś zasłyszane słowo z tym, co tam komu się skojarzyło, a nawet być bardzo zadowolonym, jakim to się jest mądrym i wykształconym...
Ale... wcale nie piszę tego po, aby narzekać na dyletantów humanistów, lecz aby dzięki temu opisowi NAKREŚLIĆ KONTEKST TEGO, CZYM JEST WIEDZA.
Bo w naiwnym rozumowaniu wiedza "po prostu jest" i ona "jest tą prawdą, jak jest". Ja widzę sprawę w sposób znacznie bardziej skomplikowany. Wiedzy, zrozumieniu przypisałbym raczej jako odpowiednik koncepcji i intuicji pewnej MOCY. Wiedzy nie postrzegam jako jakiegoś statycznego, unoszącego się w niewidzialnej przestrzeni wzorca traktowania rzeczywistości, lecz jako ZDOLNOŚCI DO ŁĄCZENIA TWORZONYCH W UMYŚLE INTUICJI I SYMBOLI (nazw dla pojęć). Wiedza jest bardziej właściwością umysłu, niż "czymś". Wiedza z resztą nie jest doskonała. Student, który się pomęczył nad teorią względności Einsteina ma znacznie mniejszą zdolność rozwiązywania problemów z użyciem pojęć relatywistycznych, niż profesor, który tę wiedzę mu wykłada. Sam Einstein zdziwił się, gdy inni fizycy byli w stanie przedstawić mu rozwiązania równań jego teorii, których Einstein rozwiązać nie umiał, choć oczywiście samo przedstawione mu rozwiązanie musiał przyjąć. Dzisiejsi fizycy teoretycy o teorii względności wiedzą już dużo więcej, niż sam Einstein. A co będzie za następne 100 lat postępu nauki?...
Rozumienie jest bliskie pojęciu mocy, jest dynamiczną, twórczą zdolnością. I dotyczy to nie tylko teorii względności, nie tylko nauki, lecz wszelkiego rozumienia, które - nawet na poziomie bardzo prostym, nieporadnym - może być mierzone ilością pytań, problemów, których rozwiązanie stanie się możliwe.
I znowu wychodzi tu ta pragmatyczna koncepcja prawdy.
|
|