Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:44, 04 Lis 2018    Temat postu: Miłość

Porozmawiajmy o miłości. Czy miłość istnieje? Czym jest?

Niektórzy przekonują, że miłości jako takiej nie ma. Działają na nas różne instrumenty jak np. zauroczenie pod postacią podwyższonej produkcji hormonów i związków chemicznych w mózgu, ciśnienie we krwi, stopniowe przyzwyczajenie więc i w pewnym stopniu uzależnienie i wewnętrzne instynkty, biologia.

Tak więc miłość to tylko reakcja chemiczna i inna nie istnieje. Choć, ktoś może sobie subiektywnie/prywatnie przypisywać jakieś wyższe znaczenie owym reakcjom.

Z kolei według psychologii można sprowadzić miłość do wykresu i ma trzy fazy: namiętność, intymność i zobowiązanie. Namiętność rośnie tak samo szybko, jak spada, dynamika intymności jest łagodna i trwa długo, trzeba ją zbudować, nawet po tym jest naruszalna i może spaść; zobowiązanie ma na celu trwały, stały, stabilny związek, gdy już urośnie, to trwa, aż do rozpadu związku. Namiętność i intymność się wygasza koniec końców - zostaje tylko przywiązanie i zobowiązanie. Tym tropem, filozoficznie mówiąc... miłości nie ma (jeśli końcowo to uczucie się wypala i zostaje zobowiązanie – to czy coś takiego ma wystarczającą wartość, by istniało?).

Może miłość jest wymyślona tylko przez poetów, a ci jak wiemy kłamią choć ładnie to czynią ;-)

Ciekawe też jest to:
[link widoczny dla zalogowanych]

Jakie macie opinie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:50, 04 Lis 2018    Temat postu:

Mnie najbardziej interesuje storge. Ja jestem jednak 55+.

Bog JEST miłością zbyt wiele znaczy i zbyt mało..:-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:56, 04 Lis 2018    Temat postu: Re: Miłość

Katolikus napisał:
Porozmawiajmy o miłości. Czy miłość istnieje? Czym jest?

Niektórzy przekonują, że miłości jako takiej nie ma. Działają na nas różne instrumenty jak np. zauroczenie pod postacią podwyższonej produkcji hormonów i związków chemicznych w mózgu, ciśnienie we krwi, stopniowe przyzwyczajenie więc i w pewnym stopniu uzależnienie i wewnętrzne instynkty, biologia.

Tak więc miłość to tylko reakcja chemiczna i inna nie istnieje. Choć, ktoś może sobie subiektywnie/prywatnie przypisywać jakieś wyższe znaczenie owym reakcjom.

Z kolei według psychologii można sprowadzić miłość do wykresu i ma trzy fazy: namiętność, intymność i zobowiązanie. Namiętność rośnie tak samo szybko, jak spada, dynamika intymności jest łagodna i trwa długo, trzeba ją zbudować, nawet po tym jest naruszalna i może spaść; zobowiązanie ma na celu trwały, stały, stabilny związek, gdy już urośnie, to trwa, aż do rozpadu związku. Namiętność i intymność się wygasza koniec końców - zostaje tylko przywiązanie i zobowiązanie. Tym tropem, filozoficznie mówiąc... miłości nie ma (jeśli końcowo to uczucie się wypala i zostaje zobowiązanie – to czy coś takiego ma wystarczającą wartość, by istniało?).

Może miłość jest wymyślona tylko przez poetów, a ci jak wiemy kłamią choć ładnie to czynią ;-)

Ciekawe też jest to:
[link widoczny dla zalogowanych]

Jakie macie opinie?


Każde doświadczenie cechuje jakość, której nie można sprowadzić do badanych procesów w przyrodzie. Np. to że kolor czerwony wygląda tak, a nie inaczej, nie daje się w żaden sposób powiązać ze zdolnością postrzegania i rozróżniania kolorów którą się bada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:47, 04 Lis 2018    Temat postu:

Cytat:
Każde doświadczenie cechuje jakość, której nie można sprowadzić do badanych procesów w przyrodzie


To po co ateiści z taką natarczywością podkreślają, że miłość to zbiór procesów chemicznych, bo rzekomo wystarczy trochę pogrzebać w owych procesach i jutro rzucisz swoją dziewczynę, a inną obdarzysz miłością.

Jesteśmy marionetkami na usługach reakcji chemicznych?

Skoro odkryliśmy naukowo podwaliny fizykalne/chemiczne jakiś idei (np. miłości/ współczucia itp..) to ateiści bardzo chętnie o tym trąbią tak jakby to podważało jakieś rozważania ontologiczne albo jakby było tu coś negatywnego czy niekorzystnego dla teisty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:51, 04 Lis 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Każde doświadczenie cechuje jakość, której nie można sprowadzić do badanych procesów w przyrodzie


To po co ateiści z taką natarczywością podkreślają, że miłość to zbiór procesów chemicznych, bo rzekomo wystarczy trochę pogrzebać w owych procesach i jutro rzucisz swoją dziewczynę, a inną obdarzysz miłością.

Jesteśmy marionetkami na usługach reakcji chemicznych?

Skoro odkryliśmy naukowo podwaliny fizykalne/chemiczne jakiś idei (np. miłości/ współczucia itp..) to ateiści bardzo chętnie o tym trąbią tak jakby to podważało jakieś rozważania ontologiczne albo jakby było tu coś negatywnego czy niekorzystnego dla teisty.


Ateiści i teiści są w większości siebie warci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:35, 05 Lis 2018    Temat postu:

niezbyt jesteś otwarty. Może zadam bardziej otwarte pytanie: czy według ciebie miłość istnieje. Odpowiedź uzasadnij. :mrgreen:

Temat założyłem, bo wciąż na czasie są publikacje i debaty, gdzie czołowy ruch nowego ateizmu sprowadza człowieka, jego myślenia, uczucia, zachowania do reakcji chemicznych, ewolucji itp. Z jednej strony ciężko się nie zgodzić gdy znajdujemy naukowe podwaliny jakiś idei.

Taki np. popularny Dennett, w necie krąży jego wypowiedź, że wszystko co cenimy, od cukru, seksu i piniędzy aż po muzykę, miłość, religię, cenimy z określonych powodów. Za nimi i niezależne od nich kryją się przyczyny ewolucyjne, autonomiczne racje uznawane przez dobór naturalny.

inni wszystko redukują do zasad chemicznych i fizycznych i to byłoby na tyle jeśli chodzi o nasz sens życia szeroko rozumiany. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:06, 05 Lis 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
niezbyt jesteś otwarty. Może zadam bardziej otwarte pytanie: czy według ciebie miłość istnieje. Odpowiedź uzasadnij. :mrgreen:


Powiedziałbym niezbyt jesteś rozgarnięty, ale to pewnie tylko kwestia wieku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:12, 05 Lis 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
niezbyt jesteś otwarty. Może zadam bardziej otwarte pytanie: czy według ciebie miłość istnieje. Odpowiedź uzasadnij. :mrgreen:

Temat założyłem, bo wciąż na czasie są publikacje i debaty, gdzie czołowy ruch nowego ateizmu sprowadza człowieka, jego myślenia, uczucia, zachowania do reakcji chemicznych, ewolucji itp. Z jednej strony ciężko się nie zgodzić gdy znajdujemy naukowe podwaliny jakiś idei.

Taki np. popularny Dennett, w necie krąży jego wypowiedź, że wszystko co cenimy, od cukru, seksu i piniędzy aż po muzykę, miłość, religię, cenimy z określonych powodów. Za nimi i niezależne od nich kryją się przyczyny ewolucyjne, autonomiczne racje uznawane przez dobór naturalny.

inni wszystko redukują do zasad chemicznych i fizycznych i to byłoby na tyle jeśli chodzi o nasz sens życia szeroko rozumiany. :think:

Warto zadać sobie pytanie czym właściwie jest owo WYJAŚNIENIE "kryją się przyczyny ewolucyjne". Weźmy dowolny przykład jakiegoś zdarzenia, gdy jakiś człowiek oświadcza się swojej wybrance. Jaka jest tego przyczyna?
- bo się zakochał
- bo liczy na dobre wspólne życie w przyszłości
- bo w społeczności istnieje instytucja małżeństwa, a ludzi są konformistami, kopiującymi wzorce zachowań od innych ludzi
- ma popęd seksualny i liczy na to, że z żoną bez problemów ten popęd będzie zaspokajał
- bo chce mieć potomstwo, a małżeństwo jest do tego standardową drogą
- bo wiele innych możliwości...

Opisywanie zachowań ludzkich jakimiś "przyczynami" ewolucyjnymi uważam za właściwie nieporozumienie. Przy czym moja krytyka opiera się nie na tym, abym chciał zanegować np. ewolucyjny mechanizm rozmnażania, który rzeczywiście jest jakoś tam wpleciony (!) w decyzję o oświadczynach owego człowieka z mojego przykładu.
Problem jest w tym, że wskazanie JAKIEJŚ (!) okoliczności, w sytuacji, gdy gra rolę trudna do wyliczenia ilość innych okoliczności, a dalej uznanie owej okoliczności za "przyczynę", albo "wyjaśnienie", sprowadza koncepcję wyjaśnienia i przyczyny do mechanizmu wskażę teraz cokolwiek co ma jakiś tam związek ze sprawą.
Tymczasem ewolucyjny mechanizm NIE WYJAŚNIA:
- dlaczego tę dziewczynę gość prosi o rękę
- dlaczego teraz ją prosi
- dlaczego w ogóle poznał tę dziewczynę - jaki splot okoliczności tych dwoje ze sobą zetknął
- dlaczego nie decyduje się na związek "na kocią łapę"
i znowu wiele różnych innych pytań, okoliczności.
W istocie mamy złożoną sytuację, w której znaczenie ma wszystko po trochu - także wychowanie jakie odebrał ów oświadczający się, zdarzenia z jego życia, które go ukształtowały, myśli jakie miał (niektórzy, mimo że też są "dziećmi ewolucji" zostają singlami), ludzie, których spotykał, zachowania, które się zdarzyły podczas znajomości z dziewczyną. Jest tu cały kompleks praktycznie niemożliwych do oszacowania wpływów. Można by wręcz mówić o efekcie motyla - że np. w dzieciństwie leżało gdzieś zdjęcie modelki podobnej trochę do owej aktualnej dziewczyny, a mały dzieciak tak je sobie upodobał, że gdy spotkał dziewczynę o podobnym wyglądzie, to stanowiło to silny bodziec, aby się z nią związać.
Wyjaśnienia...
Przecież jest tak wiele różnych okoliczności związanych z tą sprawą, takich że gdyby np. się nie pojawiły, gdyby nie zdarzyło się to, czy coś innego, to tych dwoje wcale by się nie poznało, albo poznałoby się w okolicznościach niesprzyjających rozwojowi ich uczuć, albo ktoś inny by odbił chłopakowi tę dziewczynę, albo w ogóle by ten chłopak przedwcześnie umarł na powikłania pogrypowe. To, że owych dwoje w ogóle żyło na Ziemi jest efektem także z tego, ze Ziemia powstała, albo tez, że powstało Słonce, Galaktyka.
Dlaczego ten jeden wskazany aspekt "ewolucyjny schemat rozumowania" miałby być jakoś wyróżniony względem tych wszystkich innych aspektów i okoliczności, które gdyby się nie zdarzyły (albo przebiegały inaczej) to też nie byłoby szansy na owe oświadczyny. Coż takiego wyróżnia ów jeden aspekt?...
- Bo ja nie znajduję tu żadnego dobrego powodu, poza CHCIEJSTWEM kogoś, kto "chce tłumaczyć coś ewolucyjnie". Ale może to tłumaczyć na sto innych sposobów - chyba wcale nie mniej przekonywujących.

Żeby nie być całkiem gołosłownym, to dodam wspominki osobiste. Zacząłem z moja żoną już 30ty rok małżeństwa. Dlaczego się z nią związałem?...
Mogę podać pewne okoliczności, relatywnie błahe, wręcz przypadkowe, które o tym zadecydowały. Że koleżanka z mojej grupy na studiach przyjaźniła się z moją żoną, przez co kiedyś spotkaliśmy się na domówce sylwestrowej, że pewne poprzednie moje znajomości z dziewczynami potoczyły się tak, a nie inaczej, że znajomości mojej żony potoczyły się tak, a nie inaczej, a także pewne dość niezwykle zdarzenia dodatkowe (o których nie chcę tutaj pisać). Coś tam sobie myślałem, coś wspominałem w życiu, a w końcu się dogadałem z moją (wtedy przyszłą) żoną w sprawie małżeństwa. Mógłbym wypisać bardzo długą listę okoliczności, które byłyby dość bezwzględną przeciwnością dla tego mojego związku - akurat się nie zdarzyły. Mogę podać inną listę okoliczności, które ewidentnie sprzyjały temu związkowi - akurat się zdarzyły.
Bez tego splotu/zbiegu okoliczności
- może byłbym singlem
- może miałbym całkiem inną żonę
- może już mnie by nie było na świecie
itp. itd...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:11, 05 Lis 2018    Temat postu:

Stan zauroczenia, zakochania, przywiązania można opisać jako reakcje biochemiczne, ale mimo to uważam że Miłość to coś więcej, coś należącego do świata abstrakcyjnych idei, do tego samego świata do którego należy obiektywna liczba pi, która w świecie materialnym potrzebuje materialnych symboli, odpowiednich reakcji w mózgu.

Aby rozpoznać i doświadczyć liczby pi potrzebujemy materialnej geometrii, obiektów które wyznaczają liczbę pi, dzięki którym możemy jej doświadczyć, tak samo istnieją obiekty miłości, ale nie są one samą miłością. Liczba pi ma symbol, mamy jej zapisy w różnych systemach i z różnym przybliżeniem, tak samo mamy słowa określające Miłość, różne jej przybliżenia typu lubienie, zakochanie, pragnienie dobra...


Ostatnio zmieniony przez Ircia dnia Pon 20:16, 05 Lis 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:50, 16 Gru 2018    Temat postu:

Jest pewien zarzut podnoszony przez stronę teistyczną, którego w ogóle nie rozumiem. Jest tu kilka teistów to pomyślałem, że zapytam, może wytłumacza.

Teiści przekonują, że z punktu widzenia światopoglądu ateisty, mówienie o miłości jest pozbawione sensu [tutaj ważne dopowiedzenie: według teistów, ateista to ktoś, kto jest naturalistą, materialistą. To nie musi tak być, ale na potrzeby wątku przyjmijmy, że tak jest]. Z perspektywy ateisty, który wierzy, że wszystko (włącznie z ateistą) jest wytworem nieświadomej i nieosobowej siebie materii, miłość to tylko kwestia biochemii. Inaczej mówiąc: jeśli jesteśmy dziełem ślepych sił natury to zjawisko, które nazywamy miłością jes jedynie reakcją biochemiczną, odziedziczoną po przodkach, którzy przeżyli, ponieważ ta cecha pomogła im przetrwać. Jeśli nie wierze w Boga, nie mam żadnych – nawet intelektualnych – możliwości, by wierzyć w miłość, bo skąd by się wzięła miłość.

Żeby nie było, że coś zmyślam to podam to, co wyszukałem w sieci:

https://www.youtube.com/watch?v=aRnaNliL19s
Cytat:
Z perspektywy wiary ateisty, miłość jest bezsensowna, miłość z perspektywy ateisty jest czymś kompletnie niemożliwym, nieracjonalnym, bo ateista wierzy, że jest dzieckiem bezrozumnej materii, nie ma Boga, nie ma aspektu nadmaterialnego, w związku z tym musi wierzyć, że człowiek jest tylko zwierzęciem. Człowiek (w modelu ateistycznym) różni się stopniem ewolucji od innych zwierząt, ale nie różni się jakościowo. Nie ma czegoś innego jak ślepa i bezrozumna materia, a w materii nie ma przecież miłości. W materii jest walka o byt, jest przypadek, pożądanie, egoizm, a wszelkie zachowania altruistyczne są ze względu na korzyść przetrwania. Jeśli jakieś zwierze chroni swoje potomstwo to nie dlatego, że tak decyduje, tylko dlatego, że tak działa instynkt, popęd, decyzja nie jest z świadomego wyboru, inne zwierzęta z tego gatunku robią tak samo..Z perspektywy ateisty mówienie o miłości jest irracjonalne.


Niektórzy cytują CS. Lewisa:
Cytat:
Nie można zakochać się w dziewczynie, chyba tylko w najniższym, zwierzęcym sensie, wiedząc i pamiętając że cała jej uroda cielesna i piękno charakteru to tylko chwilowy i przypadkowy układ powstały w wyniku zderzeń atomów, a nasza reakcja to jedynie rodzaj psychicznej fosforesencji wynikającej z reakcji naszych genow.


Czego nie rozumiem? Dlaczego według teisty zakładając prawdziwość naturalizmu, który jest poglądem ateisty, miłość jest bezsensowna, czymś niemożliwym? Jak teista rozumie miłość? Co z tego, że to co nazywamy miłością jest tylko jedynie reakcją biochemiczną, odziedziczoną po przodkach, którzy przeżyli, ponieważ ta cecha pomogła im przetrwać?

Miłość jest powiązana z uczuciami i procesem fizycznego mózgu - co do tego nie ma wątpliwości. Czemu jednak to miałoby jej umniejszać? Parafrazując Dawkinsa: czy fakt, że wiemy jakie prawa fizyki stoją za pojawieniem się tęczy, sprawia, że tęcza jest dla nas mniej ładna? Czy fakt, że znamy skład chemiczny czekolady sprawia, że ta przestaje nam smakować? Rzeczywistość jest bardziej magiczna od fikcji, bo jest prawdziwa. To magia rzeczywistości.

Przytoczony np. ksiądz jest najwidoczniej przekonany, że kochać można tylko, jak się uznaje jakiś nadnaturalny byt. Nie widzę powiązania jednego z drugim i myślę, że teista powinien je najpierw wykazać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:43, 16 Gru 2018    Temat postu:

Dziewiecki i filozof Lewis mądrze mówią.

Tak, człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem, wytworem nieświadomej i bezrozumnej materii, nie ma powodów, by wierzyć w coś takiego jak miłość. Miłość to tylko iluzja. W ramach naturalistycznego modelu jesteśmy tylko zwierzętami, wprawdzie u zwierząt obserwujemy zachowania „altruistyczne” (na przykład utrata życia w obronie potomstwa), to jednak zwierzęta nie czynią tego ani świadomie, ani dobrowolnie. Wykonują jedynie program, który (w ich naturę?) został (przypadkowo?) wpisany. Nie ma miłości prócz przetrwania i prokreacji. W ateistycznej wizji nie ma miejsca nie tylko na miłość, ale też człowieczeństwo, wolność, odpowiedzialność, świadomość. Jeżeli za wszystko odpowiada „biologia i chemia” to naszym jedynym celem staje się mechaniczne dokonywanie wyborów, które pozwolą nam przeżyć (tak jak to jest w reszcie świata zwierząt).

Największe trudności intelektualne mają ci ateiści, którzy decydują się na to, by kochać innych ludzi. Z perspektywy ateizmu jest to bowiem zachowanie irracjonalne, a zatem sprzeczne z założeniami samego ateizmu. Jeśli ateista stawia sobie większe cele, np. próbuje kochać, rozwijać swoją świadomość czy chronić swoją wewnętrzną wolność, to postępuje wtedy w sposób sprzeczny z własnymi przekonaniami. Wierzy bowiem, że pochodzi z materii albo z nicości, a stara się zmierzać do tego, czego w materii czy nicości nie ma: do miłości, prawdy i odpowiedzialności. Ateista, który postępuje w sposób szlachetny, zasługuje na szacunek, gdyż czyni to, co trudniejsze i wartościowsze. Z drugiej jednak strony taka postawa jest sprzeczna z jego własną wiarą w to, że ostatecznie z nicości pochodzi i do nicości zmierza.

Wierzący nie mają tego problemu. Wierzymy w Boga w oparciu o doświadczenie niezwykłości własnego człowieczeństwa, którego nie da się racjonalnie wytłumaczyć jako wytworu nieosobowej i nieświadomej siebie materii. Świadomość, wolność i miłość to wyjątkowe zdolności człowieka, które nie są spotykane w świecie zwierząt, roślin czy minerałów. Wierzyć w to, że świadomy siebie i zdolny do miłości człowiek pochodzi od świata nieosobowego, to irracjonalny pogląd. Naturalista nie wyjaśni dlaczego człowiek, którego ciało jest przecież podobne do ciała zwierząt, potrafi myśleć, kochać i podejmować wolne decyzje, czyli zachowywać się w sposób nieosiągalny dla zwierząt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:04, 16 Gru 2018    Temat postu:

Azael napisał:
Przytoczony np. ksiądz jest najwidoczniej przekonany, że kochać można tylko, jak się uznaje jakiś nadnaturalny byt. Nie widzę powiązania jednego z drugim i myślę, że teista powinien je najpierw wykazać.

Wskazać miłość....
Albo i wskazać coś, co z miłością ma ścisły związek...

Wciąż nie wiemy czym jest sama miłość. Nad tym się zastanawiamy.
Więc mamy JEDYNIE INTUICJE. Tu nie ma ścisłych wskazań, nie ma szansy na dowody matematyczne. Tu właściwie prawie nie ma modelu. Tzn. jakiś - bardzo rozmyty - model jest. Ale stopień rozmycia jest na granicy samej idei modelowalności.
Możemy jednak jakoś rozkminiać te intuicje.
Teiści widzą miłość jako coś więcej, niż konfigurację cząstek, atomów, pól. To jest właściwie definicja.
Są ludzie (o materialistycznym nastawieniu), którzy miłość rozumieją jako grę hormonów. W badaniach psychologów takie podejście chyba przeważa.
Bo inaczej owi psychologowie w ogóle nie umieli się do sprawy badań miłości zabrać. Więc definiują miłość pod swoje potrzeby - możliwości badania tego fenomenu.
Nauka w ogóle nie za bardzo radzi sobie z czymś co nie ma jasno określonych granic. Tzn. nawet jeśli coś bezgranicznego jest w stanie zdefiniować (jak nieskończoność w matematyce), to przynajmniej "uchwyty" do tego czegoś są konkretne - liczby, ciągi, funkcje.
A tu jest miłość ze swoją ogólnie sformułowaną tendencją - pragnienia osoby, afirmowania jej, chronienia, wspierania. Nie wiadomo, w którym "miejscu" miłość się zaczyna, ani gdzie się kończy. Nieraz sami nie wiemy, czy kochamy - ja w wierszu Mickiewicza, użytym w piosence Grechuty: i tęskniąc sobie zadaję pytanie: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?

Nie, nie da się wskazać nic twardego, weryfikowalnego w tej materii. Rysowany jest tym pojęciem tylko taki OGÓLNY KIERUNEK MYŚLENIA I ODCZUWANIA - właśnie wspieranie, chronienie, współodczuwanie, doznawanie miłych uczuć w kontakcie z kimś, dostrzeganie piękna (także duchowego) drugiej osoby.
Dlaczego pewne rzeczy odbieramy jako piękne, chcemy je mieć w pobliżu, a inne chcemy mieć jak najdalej od siebie?
Miłość jest nieodrywalna od aktu WYBRANIA. Także w religii miłość Boga jest wybraniem "w nim mam upodobanie". To samo jest z miłością ludzi - pojawia się jakaś forma upodobania, wyróżnienia z powodu tego, kim ktoś jest.

Dwie osoby, jakoś tam podobne; poznajemy je. Właściwie nie wiadomo dlaczego, jedna z nich nam się podoba, a inna jest obojętna, czasem wręcz nie za bardzo chcielibyśmy ją mieć obok siebie. Czy to jakiś atom w naszej głowie inaczej się układa, gdy widzimy tę pierwszą, w stosunku do tej drugiej?
Ile atomów "musi się przesunąć", aby nagle pięknym wydało się wszystko, co związane z ukochaną osobą - jej włosami, figurą, oczami, sposobem mówienia i poruszania się. Dlaczego to właśnie te atomy, które atomy?
Dlaczego głos w słuchawce tej właśnie osoby powoduje, że owe atomy "szaleją" - gonią się jak głupie, przywołując wspomnienia, odczucia, pragnienia? I jeszcze to wszystko jest taką całością, takim jednym obrazem, w którego centrum jest owa osoba i nasza do niej relacja...
Mogę jakoś sobie wyobrazić, że ten czy inny hormon uwrażliwi mnie na urok drugiej osoby. Pewnie właśnie tak jest, że moja biologiczna natura, zaleje mi nerwy testosteronem, oksytocyną, czy czym tam jeszcze, jeśli tylko atrakcyjność jakiejś osoby coś tam w aparacie biologicznym uruchomi. I nawet to czuję, nawet widzę różnicę w swoje reaktywności, pobudzenie, niepokój, podekscytowanie. Ale to w moim przekonaniu nie ma szansy wytłumaczyć złożoności całego tego obrazu miłości do drugiej osoby. Widzę wyraźnie odrębną komponentę biologiczną, od tej duchowej.
Pobudzenie ciała jest czymś innym, niż miłość. Te drugą czuje się nawet w ciężkiej chorobie, pomimo bezradności i zalewu nerwów bólem i zmęczeniem.

Trochę mnie zastanawia miłość psia...
Niedawno słyszałem o przypadku w rodzinie, gdy pies zdechł z powodu kilkudniowej nieobecności swojego pana - weterynarz powiedział, że to z żalu. Może jednak zwierzęta mają coś na kształt duszy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
decir




Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: kasztel
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:15, 16 Gru 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:

Tak, człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem, wytworem nieświadomej i bezrozumnej materii, nie ma powodów, by wierzyć w coś takiego jak miłość. Miłość to tylko iluzja. W ramach naturalistycznego modelu jesteśmy tylko zwierzętami, wprawdzie u zwierząt obserwujemy zachowania „altruistyczne” (na przykład utrata życia w obronie potomstwa), to jednak zwierzęta nie czynią tego ani świadomie, ani dobrowolnie. Wykonują jedynie program, który (w ich naturę?) został (przypadkowo?) wpisany. Nie ma miłości prócz przetrwania i prokreacji. W ateistycznej wizji nie ma miejsca nie tylko na miłość, ale też człowieczeństwo, wolność, odpowiedzialność, świadomość. Jeżeli za wszystko odpowiada „biologia i chemia” to naszym jedynym celem staje się mechaniczne dokonywanie wyborów, które pozwolą nam przeżyć (tak jak to jest w reszcie świata zwierząt).



Za przeproszeniem, ale g*wno prawda !
Piszesz takie masakryczne bzdury, które świadczą ,że żyjesz chyba w jakieś bańce mentalnej , tak co do rozumienia ludzi, a co dopiero mówić o rozumieniu zwierząt .
Istnieje naprawdę olbrzymia ilość udokumentowanych zachowań zwierząt (i nawet ,nie tylko ssaków naczelnych ,czy w ogóle ssaków ) które dawno wyrwały się z teistycznego 0-1 obrazu świata ,gdzie człowiek to korona a zwierzę to ledwie automat .

A co do poglądu ludzi . Obraz ,można uznać za estetyczny ,piękny i w dalszym ciągu rozumieć , że jest tylko składową barwników nałożonych na płótno .
I widzę ,że to tak przeraża teistów ,sam fakt ,że można zwyczajnie żyć ,działać i "nie dorabiać" nadnaturalnej "głębi" .


Katolikus napisał:

Największe trudności intelektualne mają ci ateiści, którzy decydują się na to, by kochać innych ludzi.


Zupełnie na odwrót ,to właśnie Twój przykład doskonale ,dowodzi ,że to teiści twojego pokroju mają problem , nawet nie jeden .

Katolikus napisał:

Jeśli ateista stawia sobie większe cele, np. próbuje kochać, rozwijać swoją świadomość czy chronić swoją wewnętrzną wolność, to postępuje wtedy w sposób sprzeczny z własnymi przekonaniami.


G*wmo prawda i szczyt teistycznej arogancji .

Katolikus napisał:

Wierzy bowiem, że pochodzi z materii albo z nicości, a stara się zmierzać do tego, czego w materii czy nicości nie ma: do miłości, prawdy i odpowiedzialności.


:shock: :shock: :shock:

Katolikus napisał:

Ateista, który postępuje w sposób szlachetny, zasługuje na szacunek, gdyż czyni to, co trudniejsze i wartościowsze. Z drugiej jednak strony taka postawa jest sprzeczna z jego własną wiarą w to, że ostatecznie z nicości pochodzi i do nicości zmierza.

:shock:
Jaki łaskawy teista . Człowieku ,arogancją dobijasz do poziomów fedora .Gratulować czy współczuć ? Jeszcze nie wiem .


Katolikus napisał:

Świadomość, wolność i miłość to wyjątkowe zdolności człowieka, które nie są spotykane w świecie zwierząt, roślin czy minerałów.


Tak ,tylko że wystarczy czysto materialna stymulacja mózgu i świadomość wyłączona, o wolności i miłości nawet nie mówiąc .Czasem tylko na czas operacji ,czasem z różnych przyczyn aż do końca życia .
I o dziwo tak samo działa to u zwierząt .
Rośliny to inna bajka .
Minerały to już geologia .


Katolikus napisał:

Naturalista nie wyjaśni dlaczego człowiek, którego ciało jest przecież podobne do ciała zwierząt, potrafi myśleć, kochać i podejmować wolne decyzje, czyli zachowywać się w sposób nieosiągalny dla zwierząt.


Wyjaśni lub nie wyjaśni . Piłka wciąż w grze .
I naprawdę , bladego pojęcia co jest a co nie jest osiągalne dla zwierząt .A szkoda ,bo byś może najpierw pomyślał ,a potem dzieł się swoimi urojeniami .


Ostatnio zmieniony przez decir dnia Nie 20:45, 16 Gru 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:00, 16 Gru 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Każde doświadczenie cechuje jakość, której nie można sprowadzić do badanych procesów w przyrodzie


To po co ateiści z taką natarczywością podkreślają, że miłość to zbiór procesów chemicznych, bo rzekomo wystarczy trochę pogrzebać w owych procesach i jutro rzucisz swoją dziewczynę, a inną obdarzysz miłością.

.


A ateiści tak natarczywie to podkreślają??
Jacy?
Przytocz jakieś teksty.. :shock:

katolikus:
Cytat:
Największe trudności intelektualne mają ci ateiści, którzy decydują się na to, by kochać innych ludzi. Z perspektywy ateizmu jest to bowiem zachowanie irracjonalne, a zatem sprzeczne z założeniami samego ateizmu. Jeśli ateista stawia sobie większe cele, np. próbuje kochać, rozwijać swoją świadomość czy chronić swoją wewnętrzną wolność, to postępuje wtedy w sposób sprzeczny z własnymi przekonaniami. Wierzy bowiem, że pochodzi z materii albo z nicości, a stara się zmierzać do tego, czego w materii czy nicości nie ma: do miłości, prawdy i odpowiedzialności. Ateista, który postępuje w sposób szlachetny, zasługuje na szacunek, gdyż czyni to, co trudniejsze i wartościowsze. Z drugiej jednak strony taka postawa jest sprzeczna z jego własną wiarą w to, że ostatecznie z nicości pochodzi i do nicości zmierza.


Bzdury piszesz kolego ....nic nie wiesz o ateistach i sile ich miłości...

nie wierzę , że tak myślisz -- chyba trollujesz :)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 21:08, 16 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:02, 16 Gru 2018    Temat postu:

tutaj ksiądz ocenia ateistów :



Zaskakujące słowa księdza o niewierzących. Jest ekspertem MEN



Czy ateiści potrafią kochać i są zdolni do stworzenia relacji międzyludzkich? Zaskakującą odpowiedź na to pytanie dał ksiądz Marek Dziewiecki podczas jednego ze swoich kazań. Duchowny, który jest także ekspertem Ministerstwa Edukacji z zakresu przedmiotu Wychowanie do życia w rodzinie, stwierdził, że osoba niewierząca nie jest w stanie ani założyć rodziny, ani nawet mieć przyjaciół.

– Kiedy mi ktoś z nastolatków czy dorosłych mówi "proszę księdza, ja nie wierzę w Boga", ojojoj..., żal mi ciebie chłopcze czy dziewczyno, czy dorosły człowieku. "A dlaczego?". Bo nie wierzysz w miłość, to ani rodziny nie założysz, ani przyjaciół nie będziesz miał. "A nie, proszę księdza, ja w miłość to wierzę, tylko w Boga nie wierzę". Chwileczkę, facet, pomyślmy po męsku – tłumaczył ksiądz Marek Dziewiecki w czasie kazania na jednej z mszy świętych. Wypowiedź sprzed kilku lat właśnie zyskała na popularności w sieci.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 21:04, 16 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
decir




Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: kasztel
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:12, 16 Gru 2018    Temat postu:

Oj Semele ,zapomniałaś ,że Bóg = miłość .
Więc niewiarę w Boga podciągają wręcz z automatu jako niewiarę w miłość .A ,że to inne "sprawy" to ich nie obchodzi . Strony równania muszą się zgadzać .
A jak ładnie i z "miłością" można "dokopać" ateistą :D


Co do księdza .
Jak wiadomo ,nikt nie wie tyle o życiu uczuciowym i rodzinnym , o relacjach międzyludzkich ,niż człowiek ,który ślubował celibat (jakże chętnie łamany) a mówiąc o ludziach świeckich ,uwielbia używać terminologii pasterskiej - owieczki, a on to pasterz .

Równie idiotyczne rojenia księdza ,jak kolegi Katolikusa .


Ostatnio zmieniony przez decir dnia Nie 21:18, 16 Gru 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:44, 16 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
uwielbia używać terminologii pasterskiej - owieczki, a on to pasterz

- myślę, że i wielu userom się to marzy, i choć w nic nie wierzą, takiego świata by chcieli - sądząc, błędnie zresztą, że tam by ich doceniono :)

- wierzy może fedor, może OK - ale większość nie wierzy tylko autorytetu potrzebuje, co by innych do porządku przywołał, a jeszcze lepiej gdyby ludzie bali się kary w przyszłym świecie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:11, 16 Gru 2018    Temat postu:

Decir,
Większość tego, co napisałeś to jakaś emocjonalna niezgoda na to, co ja napisałem. Ciężko doszukać się argumentów. Ty może nawet masz rację z tym, że ja g* prawdę napisałem, że wykazałem się arogancją. Tylko poza takim emocjonalnym rzygiem z twojej stron to właściwie nie widzę uzasadnienia. Pominę twoje emocjonalne poruszenie, a odniosę się tam, gdzie można z czymś jako tako dyskutować.

Cytat:
Istnieje naprawdę olbrzymia ilość udokumentowanych zachowań zwierząt (i nawet ,nie tylko ssaków naczelnych ,czy w ogóle ssaków ) które dawno wyrwały się z teistycznego 0-1 obrazu świata ,gdzie człowiek to korona a zwierzę to ledwie automat .

Nie jestem pewny co namyśli masz pisząc „teistyczny obraz świata”. Bo ja nie pisałem o żadnej „koronie”. Z ateistycznego modelu świata wszyscy jesteśmy automatami. Skoro jesteś tylko wytworem nieświadomej i bezrozumnej materii to na jakiej podstawie chciałbyś być czymś więcej jak automatem? Dawkins mówi bez ogródek - DNA ani o niczym nie wie, ani o nic nie dba, po prostu istnieje, a my musimy tańczyć jak nam zagra. Każdy tańczy w rytm swojego DNA. Ciężko się z tym nie zgodzić. Jeśli ateizm ma racje (Boga nie ma), a naturalizm jest prawdą (jesteśmy wytworem bezrozumnych i ślepych sił) to ludzki umysł znajduje się na usługach sił bezmyślnych procesów. O to, co, jesteśmy takimi biologiczno-chemicznymi automatami i tyle. Chciałbyś coś więcej? Napisałem jakąś nieprawdę pisząc, że zwierzęta wykonują jedynie program, który w ich naturę został przypadkowo wpisany?

Cytat:
I widzę ,że to tak przeraża teistów ,sam fakt ,że można zwyczajnie żyć ,działać i "nie dorabiać" nadnaturalnej "głębi" .

Dobrze, ktoś tu kiedyś napisał, że ateizm jest dobry dla mrówek i robotów.

katolikus napisał:
Jeśli ateista stawia sobie większe cele, np. próbuje kochać, rozwijać swoją świadomość czy chronić swoją wewnętrzną wolność, to postępuje wtedy w sposób sprzeczny z własnymi przekonaniami.

Cytat:
G*wmo prawda i szczyt teistycznej arogancji .

Ale, co g* prawda? Wedle naturalizmu jesteś tylko przypadkowym automatem, który jest, bo jest, a skoro jest to twoim podstawowym celem jest kombinować co by tu zjeść i puknąć.

Poświęcająca się matka dla swoich dzieci, która nie przesypia nocy, by czuwać nad chorymi dziećmi, albo ojciec oddający swoje jedzenie dzieciom, aby nie były głodne to wszystko nic znaczące działania, żadna miłość, nie ma się co wzruszać, tak niektórzy są biologicznie i kulturowo zaprogramowani. Trochę bardziej aktywny ośrodek odpowiadający za empatię i finał.

Cytat:
Tak ,tylko że wystarczy czysto materialna stymulacja mózgu i świadomość wyłączona, o wolności i miłości nawet nie mówiąc .Czasem tylko na czas operacji ,czasem z różnych przyczyn aż do końca życia .
I o dziwo tak samo działa to u zwierząt .
Rośliny to inna bajka .
Minerały to już geologia .


Świetnie, że o tym piszesz, bo tylko potwierdzasz to, co wyżej pisałem – o to tam jakaś stymulacje w naszych mózgach, żadna miłość, poświęcenie, takie tam automaty stworzone w bezdusznej przyrodzie.
Ale nawet jeśli jest jak piszesz, ze wystarczy stymulacja i pstryk wyjątkowe zdolności gasną to nie zmienia to faktu, że te wyjątkowe zdolności najlepiej są rozwinięte u człowieka do tego stopnia, że nawet jesteśmy wstanie je kwestionować, spierać o nie itp. Pokaż mi zwierzaka, który będzie wstanie prowadzić zaawansowane rozkminy na tematy ontologiczne czy eschatologiczne. Pokaż mi takie zwierze, które pyta się o własne istnienie i własną wolność, wartości..

Teraz pewnie jak mi zaczniesz rzygać to mi monitor zabrudzisz, a moze się ogarniesz? :think: :fight:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 22:15, 16 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:29, 16 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
Dobrze, ktoś tu kiedyś napisał, że ateizm jest dobry dla mrówek i robotów.


wszystkie religie są podobne, w jednej ma być owieczką podporządkowaną swoim pasterzom, w innej np. "ludowi pracującemu miast i wsi" co w praktyce wiadomo co oznacza .... wspólne jest to, że na czele zawsze stoi kapłan :)

oczywiście, że człowiek nie jest robotem, ani mrówką i nie powinien, o ile nie został ogłupiony, opowiadać się za żadną religią - powinien tworzyć wspólnoty podporządkowane nie "dobru wspólnemu"(czytaj przekonaniom kasty rządzącej), a dobru każdego członka społeczeństwa z osobna, podporządkowanego jedynie Bogu - czyli Prawdzie, określonej we własnym sumieniu, a dla "dobra wspólnego" powinien jej się trzymać - tak jest nauka proroków :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:51, 16 Gru 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
Tak, człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem, wytworem nieświadomej i bezrozumnej materii, nie ma powodów, by wierzyć w coś takiego jak miłość.

Gdzie tu jedno wynika z drugiego? Nasze automaty (sorry: mózgi) doświadczają różnych stanów, czasem miłości, czasem nienawiści i wielu wielu innych. Dlaczego miałbym w to nie wierzyć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:00, 16 Gru 2018    Temat postu:

mat napisał:
Dlaczego miałbym w to nie wierzyć?


pewnie wg. Katolikus powinieneś czuć i myśleć tak jak pasterze ci powiedzą .... powinieneś żyć pokornie, w posłuszeństwie wobec pasterzy, oczekując nagrody w niebie, bo nie jesteś jakimś automatem, robakiem lub mrówką :) jak chcieli by ateiści :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:33, 17 Gru 2018    Temat postu:

Katolikus.
Cytat:
O to, co, jesteśmy takimi biologiczno-chemicznymi automatami i tyle. Chciałbyś coś więcej? Napisałem jakąś nieprawdę pisząc, że zwierzęta wykonują jedynie program, który w ich naturę został przypadkowo wpisany?


Zwierzęta być może tak ale ludzie juz NIE.
Przypadek sprawił, że ludzie tworzą kulturę między innymi i religię. To ich wyrzuca ze świata natury. No i zobacz jakie są tego skutki.
Miłość to wysublimowany popęd płciowy. To klasyczna definicja.
Dlaczego teisci tak bardzo chcą widzieć ateistów jako automaty. To nie może byc jednak projekcja. :)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 0:38, 17 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:28, 17 Gru 2018    Temat postu:

Semele napisał:
Miłość to wysublimowany popęd płciowy. To klasyczna definicja.

Jeśli to miałaby być definicja miłości, to byłaby bzdurna. Miłość nie jedno ma imię - jest miłość do swojego potomstwa (a nie każdy jest cośtamfilem), jest miłość do rodziców, a nie każdy gustuje w kazirodztwie. Także miłość romantyczna ma pierwiastki daleko odchodzące od popędu płciowego - kochają nawet osoby aseksualne, nie lubiące i nie dążące do seksu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
decir




Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: kasztel
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:12, 17 Gru 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:

Większość tego, co napisałeś to jakaś emocjonalna niezgoda na to, co ja napisałem. Ciężko doszukać się argumentów. Ty może nawet masz rację z tym, że ja g* prawdę napisałem, że wykazałem się arogancją. Tylko poza takim emocjonalnym rzygiem z twojej stron to właściwie nie widzę uzasadnienia. Pominę twoje emocjonalne poruszenie, a odniosę się tam, gdzie można z czymś jako tako dyskutować.


Sam produkujesz "twierdzenia" w oparciu o własne wyobrażenia i uprzedzenia , a oczekujesz uzasadniania ??

Katolikus napisał:

Nie jestem pewny co namyśli masz pisząc „teistyczny obraz świata”. Bo ja nie pisałem o żadnej „koronie”. Z ateistycznego modelu świata wszyscy jesteśmy automatami. Skoro jesteś tylko wytworem nieświadomej i bezrozumnej materii to na jakiej podstawie chciałbyś być czymś więcej jak automatem? Dawkins mówi bez ogródek - DNA ani o niczym nie wie, ani o nic nie dba, po prostu istnieje, a my musimy tańczyć jak nam zagra. Każdy tańczy w rytm swojego DNA. Ciężko się z tym nie zgodzić.


Jak nie pisałeś ? A to ,to co ?
Katolikus napisał:

wprawdzie u zwierząt obserwujemy zachowania „altruistyczne” (na przykład utrata życia w obronie potomstwa), to jednak zwierzęta nie czynią tego ani świadomie, ani dobrowolnie.

Wypisz wymaluj ,wszystko co świadome, to tylko ludzie . Korona stworzenia ,

Tylko ,że to totalna bzdura , teistyczna arogancja . Zadaje temu kłam ,każda interakcja międzygatunkowa . Każda sytuacja ,gdy zamiast walki zwierzęta różnych gatunków wybierają kooperację .

Tak , i w tym mniej lub więcej Dawkins ma rację .Myślisz ,że skoro identyfikujesz się jako teista ,to zasady replikacji DNA już nie obowiązują ? A może pierwiastki budujące ludzkie ciało w twoim teistycznym przypadku , nie podlegają okresowemu rozpadowi ??

A na jakiej podstawie ? Chociażby, na takiej ,że tak mi się podoba .
I naprawdę nie zmieni nic w takim moim postrzeganiu ,wiara czy wiedza ,że wszystko to efekt :
1.Boskiego planu
2. Naturalnego procesu .

A to ,że wykracza po za twoją wyobraźnie czy zdolność do akceptacji ,wskazuje na twoje własne problemy .


Katolikus napisał:

Jeśli ateizm ma racje (Boga nie ma), a naturalizm jest prawdą (jesteśmy wytworem bezrozumnych i ślepych sił) to ludzki umysł znajduje się na usługach sił bezmyślnych procesów.


No ,ale się znajduje . Nie zależnie czy ateizm ma rację ,czy nie .
Uczucie głodu ,pragnienia to proces przemyślany czy bezmyślny ?

Katolikus napisał:

O to, co, jesteśmy takimi biologiczno-chemicznymi automatami i tyle. Chciałbyś coś więcej? Napisałem jakąś nieprawdę pisząc, że zwierzęta wykonują jedynie program, który w ich naturę został przypadkowo wpisany?


Jeśli przez "program" rozumiemy fakt ,że żyjemy .To wszyscy go wykonujemy jak automaty . Tylko ,że tak jak ludzie, tak i część zwierząt (głównie ssaki,choć ptaki również ), potrafi podjąć zachowania, które kończą się śmiercią . Więc tak ludzie i zwierzęta program realizują ,ale do automatów daleka droga .

Katolikus napisał:

Ale, co g* prawda? Wedle naturalizmu jesteś tylko przypadkowym automatem, który jest, bo jest, a skoro jest to twoim podstawowym celem jest kombinować co by tu zjeść i puknąć.


Weź w końcu się zdecyduj . Naturalizm ,ateizm ,masoni ,cykliści .Skaczesz ,przypisujesz a ładu w tym za grosz ,
A wg. teistów to "Idźcie i rozmnażajcie się " to nie jest podstawowy cel . Lepszy ,bo znalazł się w powieści religijno-historycznej pewnego bliskowschodniego narodu ??

Do oddychania też masz pretensje ,że oddychasz bez myślenia o tym ??

Katolikus napisał:

Poświęcająca się matka dla swoich dzieci, która nie przesypia nocy, by czuwać nad chorymi dziećmi, albo ojciec oddający swoje jedzenie dzieciom, aby nie były głodne to wszystko nic znaczące działania, żadna miłość, nie ma się co wzruszać, tak niektórzy są biologicznie i kulturowo zaprogramowani. Trochę bardziej aktywny ośrodek odpowiadający za empatię i finał.


Technicznie rzecz biorąc tak .Przy okazji ,nic takiego czego i u zwierząt byś nie zaobserwował .
Tylko znów , jak z obrazem . Jest to piękne i wzniosłe ,nawet jeśli czysto biochemiczne .
Diament to też tylko węgiel .

Katolikus napisał:

Ale nawet jeśli jest jak piszesz, ze wystarczy stymulacja i pstryk wyjątkowe zdolności gasną to nie zmienia to faktu, że te wyjątkowe zdolności najlepiej są rozwinięte u człowieka do tego stopnia, że nawet jesteśmy wstanie je kwestionować, spierać o nie itp. Pokaż mi zwierzaka, który będzie wstanie prowadzić zaawansowane rozkminy na tematy ontologiczne czy eschatologiczne. Pokaż mi takie zwierze, które pyta się o własne istnienie i własną wolność, wartości..


I w żaden sposób ,nie zmienia to faktu ,że to z powodu biologi , biochemii ludzkiego mózgu .
Przykład ? Autyzm . W zależności od spektrum totalny brak empatii czy rozumienia uczuć innych .Czysty mechanizm. Powód ? Specyficzna budowa mózgu . Biologia w stanie czystym .

Co do zwierząt ,mówisz masz:
Przypadek gorylicy Koko (nauczono ją języka migowego ). Jej reakcja na śmierć kota ,którym się opiekowała i "przemyślenia" o umieraniu goryli .

Choćbym nie wiem jak byś próbował ,jakich sztuczek używał . Nie odseparujesz żadnego uczucia ,emocji itd,, od biologii i mózgu . Bo wystarczy chemiczny pstryk i nie ma świadomości , pamięci ,emocji ,uczuć . Zwykła anestezjologia .


Ostatnio zmieniony przez decir dnia Pon 10:54, 17 Gru 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:00, 17 Gru 2018    Temat postu:

tylko decir jedna uwaga - mylisz religiantów z teistami - bo akurat, większość z tych dzięki, którym piszesz to co piszesz, było teistami - zazwyczaj panteistami i byli tego świadomi, w przeciwieństwie, którzy tworzyli takie pojęcia jak ateizm, ci nie zrozumiawszy nawet teizmu, tworzyli nowe ideologie, o czysto religijnym charakterze - klasyków chyba nie muszę wymieniać :)

z religią to ty sobie walcz - nie mam nic przeciwko, ale jeśli w zamian chcesz wciskać inną - ateizm, to raczej z Katolikusem powinniście sobie rączki podać :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin