 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:49, 07 Kwi 2025 Temat postu: Ludzka wolność |
|
|
Wszyscy mamy silne wrażenie, że jesteśmy wolnymi w swoich decyzjach podmiotami, że to od nas zależy jak kształtuje się nasze życie. Z drugiej strony psycholodzy i pedagodzy przekonują, że nasza wolność jest mocno uwarunkowana przeżyciami wczesnego dzieciństwa. Te przeżycia zwłaszcza jeśli były to trudne doświadczenia to mocno odbijają się na psychice. Jest wiele czynników, które wpływają na naszą wolę i nasze postępowanie.
Warto więc chyba postawić sobie pytania:
Jaka jest ta nasza ludzka wolność?
Czy każdy ma ją w równej mierze?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23842
Przeczytał: 106 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:51, 07 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Była już na ten temat dyskusja w różnych wariacjach. Temat jest ciekawy i nierozstrzygnięty. Wielu myślicieli porzuciło go jednakże. Częściej występuje w literaturze.
Kiedyś wyraziłam już myśl, że im więcej wiedzy o sobie i świecie tym więcej szans na świadome wybory a takie (bardziej prawdopodobne) mogą być wolne.
Z takich wyborów - świadomych rozliczani jesteśmy przez społeczność. Takich wyborów oczekuje także od nas społeczeństwo. Wzorcowo proces wychowawczy powinien do tego zmierzać. Jednocześnie jednak socjalizacja zamyka nas w jakichś okowach, co czynić ma z nas człowieka.
Temat na niekończącą sie dyskusję.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 3:57, 07 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:55, 07 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
W słownikach czytamy, że:
Cytat: | wola
1. «zdolność psychiczna człowieka do świadomego i celowego regulowania swego postępowania»
2. «to, czego ktoś chce, co ktoś postanowił» |
Cytat: | wolność
2. «możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą» |
Czy te proste definicje wystarczą by móc uznać się za istotę wolną? Ja w większości sytuacji postępuje zgodnie ze swoją wolą. Chcę spotkać się ze znajomymi zamiast zostać w domu i oglądać tv, to robię to, co chcę. Czy już mogę uznać się za człowieka wolnego?
Wuj kiedyś stwierdził/zasugerował, że wolność to nie jest robienie czegokolwiek. Dlaczego? Co takiego ważnego umyka w myśleniu człowiekowi, który jednak będzie uważał, że wolność to właśnie jest wtedy, gdy mogę robić cokolwiek, co chcę.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 18:56, 07 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:16, 07 Kwi 2025 Temat postu: Re: Ludzka wolność |
|
|
Katolikus napisał: | Wszyscy mamy silne wrażenie, że jesteśmy wolnymi w swoich decyzjach podmiotami, że to od nas zależy jak kształtuje się nasze życie. Z drugiej strony psycholodzy i pedagodzy przekonują, że nasza wolność jest mocno uwarunkowana przeżyciami wczesnego dzieciństwa. Te przeżycia zwłaszcza jeśli były to trudne doświadczenia to mocno odbijają się na psychice. Jest wiele czynników, które wpływają na naszą wolę i nasze postępowanie.
Warto więc chyba postawić sobie pytania:
Jaka jest ta nasza ludzka wolność?
Czy każdy ma ją w równej mierze? |
Dla mnie miarą mojej wolności jest to, czy kiedyś, gdy spojrzę z perspektywy, gdy zobaczę konsekwencje moich wyborów, będę chciał je uznać, czyli powiem "tak właśnie jak zrobiłem, było dobrze, w tych decyzjach BYŁEM JA, a nie tylko bierna reakcja jakichś instynktownych, bezwiednych mechanizmów, które tymi moimi myślami i działaniami zarządziły, zaś z mojej strony nie było tu żadnej szansy na odciśnięcie indywidualności, świadomości, celowości".
Jestem wolny, gdy WIEM, CO CZYNIĘ, DLACZEGO TO CZYNIĘ, gdy nie jestem rzucany jak korek na fali, lecz mam w sobie, płynąc na tej fali "indywidualny silniczek", którym CHOĆBY ODROBINĘ byłem w stanie kierować swoim ruchem. Może nawet wielkiej fali tym nie przemogłem, ale przynajmniej miałem możliwość osiągnąć szczyt owej fali odrobinę wcześniej, albo odrobinę później. I to zrobiłem W ZGODZIE Z SOBĄ, czyli teraz (po czasie) już wiem, że tego właśnie chciałem i to podtrzymuję.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:53, 07 Kwi 2025 Temat postu: Re: Ludzka wolność |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Wszyscy mamy silne wrażenie, że jesteśmy wolnymi w swoich decyzjach podmiotami, że to od nas zależy jak kształtuje się nasze życie. Z drugiej strony psycholodzy i pedagodzy przekonują, że nasza wolność jest mocno uwarunkowana przeżyciami wczesnego dzieciństwa. Te przeżycia zwłaszcza jeśli były to trudne doświadczenia to mocno odbijają się na psychice. Jest wiele czynników, które wpływają na naszą wolę i nasze postępowanie.
Warto więc chyba postawić sobie pytania:
Jaka jest ta nasza ludzka wolność?
Czy każdy ma ją w równej mierze? |
Dla mnie miarą mojej wolności jest to, czy kiedyś, gdy spojrzę z perspektywy, gdy zobaczę konsekwencje moich wyborów, będę chciał je uznać, czyli powiem "tak właśnie jak zrobiłem, było dobrze, w tych decyzjach BYŁEM JA, a nie tylko bierna reakcja jakichś instynktownych, bezwiednych mechanizmów, które tymi moimi myślami i działaniami zarządziły, zaś z mojej strony nie było tu żadnej szansy na odciśnięcie indywidualności, świadomości, celowości". |
Bóg dał nam wolną wolę i instynktowne bezwiedne mechanizmy. Czy to się nie wyklucza? Gdyby Bóg dał nam wolną wolę, a nie wprowadził w świat tych mechanizmów, które mogą upośledzić naszą wolność to byśmy byli po prostu wolni. Co o tym myślisz?
Cytat: | Jestem wolny, gdy WIEM, CO CZYNIĘ, DLACZEGO TO CZYNIĘ, gdy nie jestem rzucany jak korek na fali, lecz mam w sobie, płynąc na tej fali "indywidualny silniczek", którym CHOĆBY ODROBINĘ byłem w stanie kierować swoim ruchem. Może nawet wielkiej fali tym nie przemogłem, ale przynajmniej miałem możliwość osiągnąć szczyt owej fali odrobinę wcześniej, albo odrobinę później. I to zrobiłem W ZGODZIE Z SOBĄ, czyli teraz (po czasie) już wiem, że tego właśnie chciałem i to podtrzymuję. |
Putin też wie, co czyni i dlaczego to czyni. Ma on swoje cele, plany, ambicje i przekonania. A domyślam się, że nie uważasz go za człowieka bardziej wolnego od siebie. Albo terrorysta islamski, który planuje zamach w jakimś kraju, on też wie co chce, potrafiłby zapewne wytłumaczyć dlaczego chce zrobić zamach.
Dążę do tego, że nie jestem pewny, czy kryterium "Jestem wolny, gdy WIEM, CO CZYNIĘ, DLACZEGO TO CZYNIĘ" jest dobrym kryterium, które pozwala różnicować osoby wolne od zniewolonych.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:01, 07 Kwi 2025 Temat postu: Re: Ludzka wolność |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Wszyscy mamy silne wrażenie, że jesteśmy wolnymi w swoich decyzjach podmiotami, że to od nas zależy jak kształtuje się nasze życie. Z drugiej strony psycholodzy i pedagodzy przekonują, że nasza wolność jest mocno uwarunkowana przeżyciami wczesnego dzieciństwa. Te przeżycia zwłaszcza jeśli były to trudne doświadczenia to mocno odbijają się na psychice. Jest wiele czynników, które wpływają na naszą wolę i nasze postępowanie.
Warto więc chyba postawić sobie pytania:
Jaka jest ta nasza ludzka wolność?
Czy każdy ma ją w równej mierze? |
Dla mnie miarą mojej wolności jest to, czy kiedyś, gdy spojrzę z perspektywy, gdy zobaczę konsekwencje moich wyborów, będę chciał je uznać, czyli powiem "tak właśnie jak zrobiłem, było dobrze, w tych decyzjach BYŁEM JA, a nie tylko bierna reakcja jakichś instynktownych, bezwiednych mechanizmów, które tymi moimi myślami i działaniami zarządziły, zaś z mojej strony nie było tu żadnej szansy na odciśnięcie indywidualności, świadomości, celowości". |
Bóg dał nam wolną wolę i instynktowne bezwiedne mechanizmy. Czy to się nie wyklucza? |
Wręcz przeciwnie! To się uzupelnia!
Wolność woli w większości polega na zdolności konfigurowania tego, co zastane, dane - czyli tych bezwiedności, albo praw fizyki, albo niezależnych czynników.
Gdyby nie było aspektów stałych, to świat byłby nieprzewidywalny, a wtedy nie byłoby też celowości (bo niczego nie dawałoby się skutecznie zaplanować), co dalej oznacza, iż nie byłoby sprawczości i wolności woli.
Bezwiedne mechanizmy nie są bezwiedne w 100%. Mamy możliwość ich obserwacji, analizy, także wpływu na nie. Jak ktoś chce, jak sobie postawi taki cel, to jest w stanie opanowywać odruchy, instynktowne reakcje. I od dziecka naturalnie się tego uczy - poczynając choćby od sterowania różnymi fizjologicznymi reakcjami, które na początku są zupełnie nieopanowane, a potem dziecko się uczy, aby nie walić kupy w majty (albo i w pieluchę), lecz świadomie sterować wypróżnianiem się. To jest oczywiście tylko przykład, ale znamienny.
Większość z tego, co jest bezwiedne, daje się - prędzej czy później, wysiłkiem większym albo mniejszym - opanować.
Katolikus napisał: | Putin też wie, co czyni i dlaczego to czyni. Ma on swoje cele, plany, ambicje i przekonania. A domyślam się, że nie uważasz go za człowieka bardziej wolnego od siebie. Albo terrorysta islamski, który planuje zamach w jakimś kraju, on też wie co chce, potrafiłby zapewne wytłumaczyć dlaczego chce zrobić zamach.
Dążę do tego, że nie jestem pewny, czy kryterium "Jestem wolny, gdy WIEM, CO CZYNIĘ, DLACZEGO TO CZYNIĘ" jest dobrym kryterium, które pozwala różnicować osoby wolne od zniewolonych.  |
Sformułowanie "wiem, co czynię" ma swoje poziomy, hierarchię. To, że ktoś potrafi wskazać jakiś cel, który mu przyświeca, gdy coś czyni, wcale nie oznacza, iż "wie, co czyni" w znaczeniu, o którym myślę. Czasem bowiem ja chciałbym powiedzieć takiej osobie: twierdzisz, że wiesz co czynisz, ale tak naprawdę, to ulegasz bezwiednie impulsom, zaś cel - ten ostateczny - masz kompletnie nieprzemyślany, więc kiedyś - gdy zostaniesz skłoniony do przyjrzenia się wszystkiemu w prawdzie - sam go zanegujesz, będziesz chciał anulować uznanie go za sensowny.
Inaczej mówiąc, nie chodzi mi o to, aby coś tam zadeklarować, sugerując, iż taki cel się realizuje, bo przecież tak na odczepnego zadeklarować można wszystko, a nawet można wierzyć, że jest jakiś sens tej deklaracji, która głębiej przemyślaną nigdy nie była.
W Biblii są zapisane znamienne słowa Jezusa o oprawcach krzyżujących Go: "przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Gdyby żołnierzy przybijających skazańców do krzyży spytać "czy wiesz, co czynisz?", to pewnie dostalibyśmy odpowiedź "no pewnie, że wiem! Mam rozkaz przybicia rąk i nóg skazańca do krzyża, więc to robię - to jest to, co czynię". Ale ja myślę o tym znaczeniu "wiedzieć, co się czyni", które odnosi się nie do jakiegoś nazwania wykonywanej czynności, która jest realizowana np. z powodu ulegania zewnętrznym rozkazom, czy stanowi wskazanie jakiegoś tam pomysłu, na który ktoś nagle sobie wpadł. To się daje wskazać, lecz tu chodzi o inne zagadnienie: czy jesteś w stanie wskazać jak to, co teraz robisz, scala się w sensowną całość z obrazem twojej własnej osoby, z duchowością, z odpowiedzialnością za to, co czynisz; czy będziesz w stanie STAWIĆ KIEDYŚ CZOŁA PEŁNI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TO, CO SIĘ STAŁO, skoro tak zadecydowałeś?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:42, 07 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:51, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wręcz przeciwnie! To się uzupelnia!
Wolność woli w większości polega na zdolności konfigurowania tego, co zastane, dane - czyli tych bezwiedności, albo praw fizyki, albo niezależnych czynników.
Gdyby nie było aspektów stałych, to świat byłby nieprzewidywalny, a wtedy nie byłoby też celowości (bo niczego nie dawałoby się skutecznie zaplanować), co dalej oznacza, iż nie byłoby sprawczości i wolności woli.
Bezwiedne mechanizmy nie są bezwiedne w 100%. Mamy możliwość ich obserwacji, analizy, także wpływu na nie. Jak ktoś chce, jak sobie postawi taki cel, to jest w stanie opanowywać odruchy, instynktowne reakcje. I od dziecka naturalnie się tego uczy - poczynając choćby od sterowania różnymi fizjologicznymi reakcjami, które na początku są zupełnie nieopanowane, a potem dziecko się uczy, aby nie walić kupy w majty (albo i w pieluchę), lecz świadomie sterować wypróżnianiem się. To jest oczywiście tylko przykład, ale znamienny.
Większość z tego, co jest bezwiedne, daje się - prędzej czy później, wysiłkiem większym albo mniejszym - opanować. |
Czyli wolność jest zadaniem do urzeczywistnienia. Dzieje się to poprzez uświadomienie sobie i zapanowanie nad tym, co każą nam instynkty, geny i biologia, może jakieś chore ideologie. Człowiek musi to rozeznać, przejrzeć, uświadomić sobie, a potem coś z tym zrobić (odrzucić, zarządzać itd.).
Z twojego życiowego doświadczenia i refleksji nad wolnością wynikają ci jakie mechanizmy instynktowne, które najczęściej rządzą człowiekiem i w konsekwencji pomniejszają jego wolność? Które z tych mechanizmów okazują się najbardziej twoim zdaniem, niebezpieczne dla człowieka, rozwoju jego człowieczeństwa, osobowości?
Cytat: | Sformułowanie "wiem, co czynię" ma swoje poziomy, hierarchię. To, że ktoś potrafi wskazać jakiś cel, który mu przyświeca, gdy coś czyni, wcale nie oznacza, iż "wie, co czyni" w znaczeniu, o którym myślę.
(...) |
Myślę, że to są bardzo trudne zagadnienia do sformułowania w naszym języku. Brakuje nam właściwych słów do opisania tej rzeczywistości prawdziwej wolności.
Chcę postawić pytanie: co czyni wybór i podejmowane decyzje prawdziwe wolnym?
Moglibyśmy napisać, że prawdziwie wolny wybór i prawdziwie wolne decyzje to takie, które są akceptowane przez osobę, jako jej własne, za które czuje się odpowiedzialna.
Tylko, że osoba, której działania, wybory wypływają z genów, instynktów, przeżyć z okresu wczesnego dzieciństwa, które mocno odcisnęły się na psychice, też może być święcie przekonana, że decyzje, które podejmuje to są jego decyzje, które on akceptuje.
Może takie pytanie warto postawić: czy człowiek, który ma zdolność do kierowania swoim życiem wg własnej woli, jest wolny?
Chyba na ogół tak się uważa. Jestem wolny jeśli mogę podejmować decyzje zgodne z moją wolą (z moim chceniem).
Ale mnie się wydaje, że w tym myśleniu kryje się jakaś ułuda. Ta moja wola bierze się z czegoś głębszego, z jakiejś głębszej struktury mojego umysłu (?), a co jeśli ta głębsza struktura jest zainfekowana jakimiś wewnętrznymi zniewoleniami i złudzeniami? Wtedy ta moja wola będzie też zniewolona.
Czy mogę być pewny, że jestem naprawdę wolny, tylko na podstawie tego, że mogę podejmować decyzje zgodne z własną, aktualną wolą?
Jak się za to pytanie w ogóle zabrać?
Wyobrażam sobie dwie osoby. Jedna to człowiek zbawiony istniejący w niebie. Druga osoba to człowiek żyjący na ziemi, który zdolny jest do krzywdzenia, poniżającego traktowania innych, w głowie mu tylko to, by szybko (nawet nielegalnie) zdobyć dużą ilość kasy i dobrze się bawić.
Jeden i drugi podejmuje decyzje zgodne ze swoją wolą, zgadza się? Czy są tak samo wolni? Jeśli nie są, to co decyduje o tym, że możemy o kimś powiedzieć, że jest naprawdę wolny, jeśli postępowanie zgodne ze swoją wolą nam nie różnicuje sytuacji? Ktoś zniewolony może postępować zgodnie ze swoją wolą i ktoś naprawdę wolny też będzie postępował zgodnie ze swoją wolą. Jaki sens więc ma ta słownikowa definicja?
Za dużo pytań, umysł wysiada..
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Wto 2:13, 08 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:03, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Bezwiedne mechanizmy nie są bezwiedne w 100%. Mamy możliwość ich obserwacji, analizy, także wpływu na nie. ... |
Czyli wolność jest zadaniem do urzeczywistnienia. Dzieje się to poprzez uświadomienie sobie i zapanowanie nad tym, co każą nam instynkty, geny i biologia, może jakieś chore ideologie. Człowiek musi to rozeznać, przejrzeć, uświadomić sobie, a potem coś z tym zrobić (odrzucić, zarządzać itd.).
...
Chcę postawić pytanie: co czyni wybór i podejmowane decyzje prawdziwe wolnym?
Moglibyśmy napisać, że prawdziwie wolny wybór i prawdziwie wolne decyzje to takie, które są akceptowane przez osobę, jako jej własne, za które czuje się odpowiedzialna.
|
Jedno tu jest ważne, a nie zostało wyraźnie zaakcentowane. W tym dążeniu do wolności istotny jest DUCHOWY RDZEŃ. Z tym związane jest inne spostrzeżenie - owo "zapanowanie" nad różnymi, mniej lub bardziej bezwiednymi, reakcjami nie polega na jakimś wypieraniu wszystkiego, czego nie rozumiemy.
To jest pułapka, w którą wpada umysł rygorysty, zaczynającego w pewnym momencie swoje życie traktować niczym życie w oblężonej twierdzy - wtedy wszystko staje się zagrożeniem, bo "zły świat" czyha na "dobrego nas". Niestety, ale układanka w wolność jest znacznie bardziej skomplikowana, niż to podpowiedzą nam bezpośrednie, emocjonalne odczyty, które szybko chciałyby zasugerować jakiś prosty podział na "my - oni", "to w pełni dobre, a tamto zupełnie złe".
Jeśli się chce zdobyć osobistą wolność, to należałoby się mocno powstrzymywać od łatwych przypisań, od tworzenia zbytnio utrwalonych ocen. Nawet popełniony grzech nieraz bywa "dobry" w tym sensie, że nas jest w stanie nauczyć czegoś o naszej naturze, naszych słabościach, wytyczyć nam kierunek do działań, które okażą się wejściem na ścieżkę skutecznego doskonalenia. Ten duchowy rdzeń, o którym myślę, usposabia ludzką naturę do uniknięcia zafiksowań na uproszczonych klasyfikacjach dobra i zła. Bo te uproszczone klasyfikacje będą wyprowadzały rozpoznania na manowce.
W tym obrazie, o którym myślę, nic tak do końca nie jest złe, ale też nic do końca nie jest dobre, zaś DOPIERO W KONTEKŚCIE I CAŁOŚCIOWYM UKŁADZIE objawia się dobro i zło. Odruch instynktowny sam w sobie nie jest zły. Nawet to, że mu nieraz ulegniemy, nie musi być złe. Zło pojawi się, gdy odruchy PRZEJMĄ KONTROLĘ. Dopóki w znacznym stopniu (rzadko mamy kontrolę na 100%) kontrolujemy swoje odruchy, wpływy zewnętrzne, dopóty jest ok. Chodzi mi o to, aby nie zacząć walczyć z fałszywym wrogiem, niejako z atrapą - wabikiem zamiast drona z niszczącym ładunkiem. Zło jest nie tyle w tym, co do nas dociera, ale w naszej NIEPRAWIDŁOWOŚCI ZAREAGOWANIA na to, co do nas dociera, w szczególności w bezrefleksyjnej uległości. Ten duchowy rdzeń w nas pomaga na USTALIĆ GRANICĘ - kiedy coś jest do zaakceptowania, a kiedy należy się zacząć od tego separować. Ten duchowy rdzeń (można by przywołać ewangeliczny obraz ziarnka gorzyczy) jest formą syntezy rozumienia siebie. Jeśli rozumiemy siebie, mamy spójny obraz własnych mocnych stron i słabości, jeśli rozumiemy, co nam sprawia radość, a co nas wyniszcza psychicznie, jeśli nasze pragnienia nie zmieniają się co chwila na odwrotne, to możemy na bazie tego obrazu planować nasze zachowania, reakcje, które ostatecznie okażą się spójne, czyli nie trzeba się z nich za chwilę wycofywać.
Na czym polega bowiem główny mechanizm dyssatysfakcji, frustracji, niespełnienia?
- Polega na tym, że sami sobie przeczymy w swoich nastawieniach, działaniach. Jak ktoś sam sobie przeczy, to nic ani nikt go nie jest w stanie uczynić go szczęśliwym (zbawionym)! Wtedy też nie ma takiej trwałej formy chcenia czegoś, która by się okazała zgodna z naturą danej osoby, czyli nie będzie też w działaniu wolności. Bo wolność domaga się realizacji jakiejś postaci zgodności z posiadaną naturą. A jeśli ktoś owej natury nie ma, jeśli ona jest wiecznie chwiejna, nieokreślona, to nigdy nie będzie możliwości osiągnięcia zgodności z nią, bo ona zawsze będzie z porównania "uciekała".
Cytat: | Może takie pytanie warto postawić: czy człowiek, który ma zdolność do kierowania swoim życiem wg własnej woli, jest wolny? |
Z tym jest najczęściej jeden fundamentalny problem: SPÓJNOŚĆ SAMEJ NASZEJ WOLI.
Bo co z tego, że ktoś na jakimś etapie pokieruje swoim życiem wedle tego, co uznał za swoją wolę, gdy za chwilę, gdy się okazują konsekwencję, których owa osoba nie przewidziała (często dlatego, że nie chciała niczego przewidywać, tylko owa wola wynikła kapryśnego impulsu), to nagle ona sama wycofuje się z przekonania, iż tamo było jej wolą. Już teraz wolą staje się odchodzenie od tego, co na początku miało wolą być. Dopiero osobowość spójna, uporządkowana doznaje satysfakcji i pełni wolności - bo to, co ona uznaje za swoją wolę, pozostaje tą wolą nie tylko przez jeden moment, ale trwa, czasem wręcz się ubogaca.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:09, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jeśli rozumiemy siebie, mamy spójny obraz własnych mocnych stron i słabości, jeśli rozumiemy, co nam sprawia radość, a co nas wyniszcza psychicznie, jeśli nasze pragnienia nie zmieniają się co chwila na odwrotne, to możemy na bazie tego obrazu planować nasze zachowania, reakcje, które ostatecznie okażą się spójne, czyli nie trzeba się z nich za chwilę wycofywać. |
Można powiedzieć, że człowiek pogubiony w swojej psychice jest definicją człowieka nie wolnego, nie posiadającego wolnej woli?
Cytat: | Z tym związane jest inne spostrzeżenie - owo "zapanowanie" nad różnymi, mniej lub bardziej bezwiednymi, reakcjami nie polega na jakimś wypieraniu wszystkiego, czego nie rozumiemy. |
Możesz mi pomóc jakoś zrozumieć jak w życiowej praktyce te różne instynktowne mechanizmy potrafią nas niewolić? Zastanawiam się jak to mogę sobie wyobrazić.
Cytat: | Jeśli się chce zdobyć osobistą wolność, to należałoby się mocno powstrzymywać od łatwych przypisań, od tworzenia zbytnio utrwalonych ocen. Nawet popełniony grzech nieraz bywa "dobry" w tym sensie, że nas jest w stanie nauczyć czegoś o naszej naturze, naszych słabościach, wytyczyć nam kierunek do działań, które okażą się wejściem na ścieżkę skutecznego doskonalenia. Ten duchowy rdzeń, o którym myślę, usposabia ludzką naturę do uniknięcia zafiksowań na uproszczonych klasyfikacjach dobra i zła. Bo te uproszczone klasyfikacje będą wyprowadzały rozpoznania na manowce.
W tym obrazie, o którym myślę, nic tak do końca nie jest złe, ale też nic do końca nie jest dobre, zaś DOPIERO W KONTEKŚCIE I CAŁOŚCIOWYM UKŁADZIE objawia się dobro i zło. Odruch instynktowny sam w sobie nie jest zły. Nawet to, że mu nieraz ulegniemy, nie musi być złe. |
Spotkałem się z tezą osoby wierzącej, że człowiek na ziemi nie powinien bawić się w Boga. Bóg dał nam przykazania po to byśmy wiedzieli, co jest dobre, a co złe. Człowiek nie powinien sprzeciwiać się woli Boga i w Boga się bawić np. nie powinien zmieniać płci, dokonywać nieetycznych eksperymentów ma ludziach, nie czynić się absolutnymi władcami świata itd.
Wg mnie jest to jakieś uproszczenie. Intuicja mi podpowiada, że dostaliśmy ten świat, oczywiście, aby wzrastać, doskonalić swoje rozumienie, rozpoznania dobra i zla, ale Bóg dopuszcza to, że na tym świecie będziemy "bawić się w bogów" i Bóg się temu nie sprzeciwia. On pomoże nam, jeśli sami sobie nie poradzimy, wyciągnąć właściwe wnioski ze zdobytych doświadczeń nawet jeśli były one po ludzku patrząc złe np. Holokaust itd.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:01, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Jeśli rozumiemy siebie, mamy spójny obraz własnych mocnych stron i słabości, jeśli rozumiemy, co nam sprawia radość, a co nas wyniszcza psychicznie, jeśli nasze pragnienia nie zmieniają się co chwila na odwrotne, to możemy na bazie tego obrazu planować nasze zachowania, reakcje, które ostatecznie okażą się spójne, czyli nie trzeba się z nich za chwilę wycofywać. |
Można powiedzieć, że człowiek pogubiony w swojej psychice jest definicją człowieka nie wolnego, nie posiadającego wolnej woli? |
Twoje pytanie ma w domyśle założenie o zerojedynkowości posiadania wolności woli - bo (niejawnie, tak to odczytuję) oczekujesz tu odpowiedzi tak/nie. Tymczasem w moim modelu to działa inaczej, u mnie wolność jest niczym królestwo niebieskie i ziarnko goryczy - startuje od czegoś małego, a potem rozwija się w wielkie drzewo. Na początku mamy małą, ułomną wolność, ale też nie jest tak, że mamy jedynie okrągłe zero. Potem, przez życie człowiek się doskonali, wzrasta w świadomości i wolności. Nie istnieje jedna, statyczna i jedyna wizja doskonałości, człowieczeństwa, wolności.
Tu się właśnie wyjaśnia, dlaczego Bóg nie stworzył od razu gotowego, w 100% udoskonalonego człowieka. Gdyby tak było, to można to porównać do sytuacji, w której zamiast dać nasionku (gorczycy) się rozwijać, ktoś (ogrodnik... - niejeden raz w Biblii mamy porównanie Boga do ogrodnika) od razu stwarza gotowe drzewa (czy to oliwne, czy gorczycy, czy jeszcze inne). To pewnie te drzewa byłyby jak z matrycy w fabryce - wszystkie takie same. A jeśliby nawet ogrodnik dorzucił do ich konstrukcji czynnik losowy, to owa losowość byłaby z gatunku "tu jest wszystko jedno - nie ma znaczenia, czy losowość, jest tak jak drzewo 1, czy drzewo 4, czy drzewo 340008". Gotowa "doskonałość" byłaby doskonałością istot, które nie mają siebie i nie znają siebie.
Sytuacja jest zupełnie inna, gdy kształtowanie się świadomości/wolności/osobowości dokonuje się W ZMAGANIU Z PROBLEMAMI I ZADANIAMI - W ŻYCIU. Wtedy powstająca osobowość - staje się, poznając siebie, budując, kształtując siebie - ona przez to wie, czuje, że jest sobą, a nie tylko czymś przez osobne siły kształtowanym i w całości zewnętrznie zaprojektowanym.
Osobowość, która swoją wolność osobistą wyrywa w pocie czoła słabościom, zagrożeniom, trudom życia staje się nową instancją dobra - nie jest już prostą kopią niczego wcześniejszego, lecz jest czymś, co samym faktem swojego powstania dowodzi ZAWARTEJ W NIEJ MOCY.
Tego nie da się skrocić, nie da się arbitralną decyzją sprawić lepiej. Bo istota, która nie uczestniczyła w tworzeniu samej siebie, będzie dla siebie obca i cudza. Tylko mając świadomość tego, że decyzje tworzące kształt naszego myślenia i odczuwania były - przynajmniej w jakiemś (ale znaczącej) częsci od nas (choć nie tylko od nas) - możemy o sobie myśleć, jak o kimś, kto posiada realną osobowość.
Na tym się skupię. Nie będę odpowiadał na inne pytania w wątku, bo wydaje mi się, że skupienie się na tym dotychczasowym wyjaśnieniu i tak na tyle zmienia kontekst pozostałych pytań, że pewnie należałoby je postawić jeszcze raz na nowo w zmienionej wersji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:48, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Na tym się skupię. Nie będę odpowiadał na inne pytania w wątku, bo wydaje mi się, że skupienie się na tym dotychczasowym wyjaśnieniu i tak na tyle zmienia kontekst pozostałych pytań, że pewnie należałoby je postawić jeszcze raz na nowo w zmienionej wersji. |
Ja sobie chyba nigdy nie poukładam spójnie tych zagadnień związanych z wolnością. Jak już mi się wydaje, że coś rozumiem, to pojawiają się pytania, które mi tę pewność rozumienia burzą. Bóg obdarzył mnie zainteresowaniami filozoficznymi, a nie dał mi odpowiedniego mózgu, by móc się nimi twórczo zajmować.
Zakładając ten temat chciałem się zastanowić, dowiedzieć, co to znaczy, że człowiek jest wolny i co to znaczy, że człowiek nie jest wolny.
Intuicyjnie ciężko oderwać mi się od myślenia, że człowiek wolny to taki, który jest zdolny do podejmowania decyzji zgodnie ze swoją wolą. Bo na ogół chyba tak się myśli, tak się czuje, że jak człowiek może robić cokolwiek, co chce to uważa się za wolnego. Ale czy to myślenie to nie jest jakieś uproszczenie?
Znam chłopaka, który reaguje, jak zderza się z czymś, co mu się nie podoba, co nie po jego myśli, to reaguje szybko złością, nie obce mu są przekleństwa, odwdzięcza się pomocą tylko, jeśli ktoś pomaga jemu, a jeśli już pomoże komuś, kto wg niego nie zasługuje na jego pomoc, to lubi podkreślać to, że pomógł. Lubi być w centrum uwagi, nie pozwoli sobie, aby ostatnie słowo nie należało do niego, lubi podkreślać swoją przebojowość i mądrość (jeśli już w jakimś temacie się zna). Nie twierdzę, że to jest zły człowiek, potrafiłbym wiele dobrego o nim powiedzieć. Tworzę ten opis w celach głębszej refleksji, by zastanowić się jaka jest ta ludzka wolność, czy aby na pewno my ludzie jesteśmy tak po prostu wolni? A jeśli nie jesteśmy to jacy my jesteśmy? Jak zinterpretować nasz stan wolności? Co nas niewoli, a co wolność buduje? No dużo pytań można stawiać..
Definicje słownikowe wg mnie sprawę mocno upraszczają. Ale domyślam się, że nie będzie odpowiedzi na ten wątek to mogę z chęcią pokontynuować wątek niemożliwości stworzenia człowieka w gotowej postaci. To chyba nie pomoże mi ułożyć sobie zagadnień, które postawiłem na początku tematu, ale ten temat też jest bardzo ciekawy i ciekawie to przedstawiasz.
Cytat: | Tu się właśnie wyjaśnia, dlaczego Bóg nie stworzył od razu gotowego, w 100% udoskonalonego człowieka. Gdyby tak było, to można to porównać do sytuacji, w której zamiast dać nasionku (gorczycy) się rozwijać, ktoś (ogrodnik... - niejeden raz w Biblii mamy porównanie Boga do ogrodnika) od razu stwarza gotowe drzewa (czy to oliwne, czy gorczycy, czy jeszcze inne). To pewnie te drzewa byłyby jak z matrycy w fabryce - wszystkie takie same. A jeśliby nawet ogrodnik dorzucił do ich konstrukcji czynnik losowy, to owa losowość byłaby z gatunku "tu jest wszystko jedno - nie ma znaczenia, czy losowość, jest tak jak drzewo 1, czy drzewo 4, czy drzewo 340008". Gotowa "doskonałość" byłaby doskonałością istot, które nie mają siebie i nie znają siebie.
Sytuacja jest zupełnie inna, gdy kształtowanie się świadomości/wolności/osobowości dokonuje się W ZMAGANIU Z PROBLEMAMI I ZADANIAMI - W ŻYCIU. Wtedy powstająca osobowość - staje się, poznając siebie, budując, kształtując siebie - ona przez to wie, czuje, że jest sobą, a nie tylko czymś przez osobne siły kształtowanym i w całości zewnętrznie zaprojektowanym.
Osobowość, która swoją wolność osobistą wyrywa w pocie czoła słabościom, zagrożeniom, trudom życia staje się nową instancją dobra - nie jest już prostą kopią niczego wcześniejszego, lecz jest czymś, co samym faktem swojego powstania dowodzi ZAWARTEJ W NIEJ MOCY.
Tego nie da się skrocić, nie da się arbitralną decyzją sprawić lepiej. Bo istota, która nie uczestniczyła w tworzeniu samej siebie, będzie dla siebie obca i cudza. Tylko mając świadomość tego, że decyzje tworzące kształt naszego myślenia i odczuwania były - przynajmniej w jakiemś (ale znaczącej) częsci od nas (choć nie tylko od nas) - możemy o sobie myśleć, jak o kimś, kto posiada realną osobowość. |
Czy dobrze rozumiem, że Bóg nie mógł stworzyć Adama i Ewy tak jak to jest opisane w Księdze Rodzaju? Nie można od tak sobie stworzyć człowieka i dać mu raj?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:34, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Tu się właśnie wyjaśnia, dlaczego Bóg nie stworzył od razu gotowego, w 100% udoskonalonego człowieka. Gdyby tak było, to można to porównać do sytuacji, w której zamiast dać nasionku (gorczycy) się rozwijać, ktoś (ogrodnik... - niejeden raz w Biblii mamy porównanie Boga do ogrodnika) od razu stwarza gotowe drzewa (czy to oliwne, czy gorczycy, czy jeszcze inne). To pewnie te drzewa byłyby jak z matrycy w fabryce - wszystkie takie same. A jeśliby nawet ogrodnik dorzucił do ich konstrukcji czynnik losowy, to owa losowość byłaby z gatunku "tu jest wszystko jedno - nie ma znaczenia, czy losowość, jest tak jak drzewo 1, czy drzewo 4, czy drzewo 340008". Gotowa "doskonałość" byłaby doskonałością istot, które nie mają siebie i nie znają siebie.
Sytuacja jest zupełnie inna, gdy kształtowanie się świadomości/wolności/osobowości dokonuje się W ZMAGANIU Z PROBLEMAMI I ZADANIAMI - W ŻYCIU. Wtedy powstająca osobowość - staje się, poznając siebie, budując, kształtując siebie - ona przez to wie, czuje, że jest sobą, a nie tylko czymś przez osobne siły kształtowanym i w całości zewnętrznie zaprojektowanym.
Osobowość, która swoją wolność osobistą wyrywa w pocie czoła słabościom, zagrożeniom, trudom życia staje się nową instancją dobra - nie jest już prostą kopią niczego wcześniejszego, lecz jest czymś, co samym faktem swojego powstania dowodzi ZAWARTEJ W NIEJ MOCY.
Tego nie da się skrocić, nie da się arbitralną decyzją sprawić lepiej. Bo istota, która nie uczestniczyła w tworzeniu samej siebie, będzie dla siebie obca i cudza. Tylko mając świadomość tego, że decyzje tworzące kształt naszego myślenia i odczuwania były - przynajmniej w jakiemś (ale znaczącej) częsci od nas (choć nie tylko od nas) - możemy o sobie myśleć, jak o kimś, kto posiada realną osobowość. |
Czy dobrze rozumiem, że Bóg nie mógł stworzyć Adama i Ewy tak jak to jest opisane w Księdze Rodzaju? Nie można od tak sobie stworzyć człowieka i dać mu raj? |
Ja to widzę raczej tak, że Adam i Ewa byli właśnie tymi stworzonymi już jako "gotowe drzewa". Wiedzieli, że są stworzeni, czyli wszystko, co ich otaczało i oni w tym wszystkim byli dziełem kogoś, a nie ich. Nie czuli więc swojej sprawczości, indywidualności, podmiotowości. W takim stanie naturalne jest pytanie: kim jestem? Co mogę zrobić, jako JA? Skoro mnie wyznaczają jakieś okoliczności zewnętrzne, to czy ja coś mogę zrobić wbrew temu, co ustalone? Cokolwiek, byle się okazało, że jestem kimś, a nie tylko uległością i posłuszeństwem...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:33, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja to widzę raczej tak, że Adam i Ewa byli właśnie tymi stworzonymi już jako "gotowe drzewa". |
Czyli Bóg odstawił fuszerkę, bo stworzył ludzi, którzy w jakiś sposób poczuli się nieszczęśliwi, a następnie Bóg postanowił, że człowieka należy stwarzać od "prostych organizmów"?
Dosłowne czytanie Księgi Rodzaju będzie stwarzało różne paradoksy. Ja raczej uważam, że nie było kogoś takiego jak Adam i Ewa, gadający wąż i raj.
Cytat: | Wiedzieli, że są stworzeni, czyli wszystko, co ich otaczało i oni w tym wszystkim byli dziełem kogoś, a nie ich. Nie czuli więc swojej sprawczości, indywidualności, podmiotowości. W takim stanie naturalne jest pytanie: kim jestem? Co mogę zrobić, jako JA? Skoro mnie wyznaczają jakieś okoliczności zewnętrzne, to czy ja coś mogę zrobić wbrew temu, co ustalone? Cokolwiek, byle się okazało, że jestem kimś, a nie tylko uległością i posłuszeństwem... |
A co z ich wolnością? Skosztowanie z drzewa poznania dobra i zła interpretujesz jako wyraz pełnej wolności Adama i Ewy (mieli świadomość, że to co robią jest złe, bo wcześniej Bóg im tego zabronił i nikt im na siłę owocu do buzi nie pakował. Mogli wężowi odmówić)? Czy raczej ich decyzji nie należy zaliczać do wolnych (zostali zwiedzeni przez silniejszą, inteligentniejszą istotę)?
Czyli powraca pytanie z początku tylko rozpatrywane w ramach mitu: podjęli decyzję zgodnie ze swoją wolą, czy zatem była do decyzja biorąca się z wolności?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:56, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Wiedzieli, że są stworzeni, czyli wszystko, co ich otaczało i oni w tym wszystkim byli dziełem kogoś, a nie ich. Nie czuli więc swojej sprawczości, indywidualności, podmiotowości. W takim stanie naturalne jest pytanie: kim jestem? Co mogę zrobić, jako JA? Skoro mnie wyznaczają jakieś okoliczności zewnętrzne, to czy ja coś mogę zrobić wbrew temu, co ustalone? Cokolwiek, byle się okazało, że jestem kimś, a nie tylko uległością i posłuszeństwem... |
A co z ich wolnością? Skosztowanie z drzewa poznania dobra i zła interpretujesz jako wyraz pełnej wolności Adama i Ewy (mieli świadomość, że to co robią jest złe, bo wcześniej Bóg im tego zabronił i nikt im na siłę owocu do buzi nie pakował. Mogli wężowi odmówić)? Czy raczej ich decyzji nie należy zaliczać do wolnych (zostali zwiedzeni przez silniejszą, inteligentniejszą istotę)?
Czyli powraca pytanie z początku tylko rozpatrywane w ramach mitu: podjęli decyzję zgodnie ze swoją wolą, czy zatem była do decyzja biorąca się z wolności? |
Oczywiście, że to jest mit. Ale on dość dobrze wpasowuje się w pewien kognitywistyczny spójny schemat.
Natomiast nie interpretuję decyzji Adama i Ewy jako dokonanej ze świadomością, iż to było złe. Adam i Ewa NIE MIELI DOŚWIADCZEŃ związanych z przekroczeniem zakazu, a więc nie mieli wyobrażenia w kwestii tego, że coś może mieć złe konsekwencje. Chcieli mieć podmiotowość i sprawczość, ale ich świadomość idei zła nie obsługiwała. Mając świadomość, że przekraczają zakaz, nie mieli świadomości, iż takie przekroczenie jest złem, albo nawet jeśliby ktoś wcześniej wobec nich kiedyś słowa i idei "zło" użył, to w jakimś innym kontekście niż ten, o którym tu jest mowa.
To jest mit, który wyjaśnia, jak odbywa się ewolucja świadomości. Najpierw świadomość obsługuje cele i dążenia - realizowanie zadań zewnętrznych (stworzenie i pierwsze akty sprawcze Adama), potem dochodzi aspekt emocjonalny i związany z pytaniem o samego siebie (Adam dopiero widząc Ewę widzi w niej istotę, która reprezentuje to samo, co on czuje "jest z moich kości i krwi"). Aż na koniec dochodzi do tego ostatecznego przełomu, w ramach którego osobowość zaczyna PRZEKRACZAĆ WYZNACZONE JEJ GRANICE, zaczyna szukać swojego sensu i sprawczości jako podmiot, który nie tylko stosuje narzucone mu prawa, ale sam owe prawa chce tworzyć.
Problem jest w tym, że tworząc nowe prawa chaotycznie, kapryśnie, stworzymy w końcu prawa destrukcyjne, niszczące. Prędzej czy później TAK MUSI SIĘ ZDARZYĆ, bo losowy dobór (a nie było kryteriów, jako że zostały zanegowane aktem buntu wobec nich, więc są teraz losowe) reguł do sytuacji statystycznie w końcu musi wygenerować destrukcyjne, złe, niszczące skutki.
Jaka jest na to rada?...
- Właśnie taka jest tu rada, aby te złe skutki ujawniały się jako GRA, którą toczy umysł z rzeczywistością już od samego początku. Wtedy osobowość uczy się czym jest dobro i zło, radość i cierpienie, śmierć i przetrwanie w ramach własnego rozwoju i dorastania. Wtedy sens automatycznie wpisuje się w świadomość i odczuwanie takiej istoty, która wzrasta, próbując zyskiwać kontrolę nad sobą i światem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:02, 08 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Natomiast nie interpretuję decyzji Adama i Ewy jako dokonanej ze świadomością, iż to było złe. Adam i Ewa NIE MIELI DOŚWIADCZEŃ związanych z przekroczeniem zakazu, a więc nie mieli wyobrażenia w kwestii tego, że coś może mieć złe konsekwencje. Chcieli mieć podmiotowość i sprawczość, ale ich świadomość idei zła nie obsługiwała. Mając świadomość, że przekraczają zakaz, nie mieli świadomości, iż takie przekroczenie jest złem, |
Czy aby na pewno nie mieli świadomości, że to, co robią jest złe? Wiedzieli o tym, że nie wolno im zrywać owoców z tego drzewa, Ewa mówi to nawet do węża. Mieli świadomość, że to jest nie dla nich i wiąże się to z jakimiś negatywnymi konsekwencjami.
Nie musieli mieć doświadczeń tak jak nikt z nas nie musi kogoś zamordować, aby mieć świadomość, że to jest złe, i że nie należy tego robić.
Cytat: | Aż na koniec dochodzi do tego ostatecznego przełomu, w ramach którego osobowość zaczyna PRZEKRACZAĆ WYZNACZONE JEJ GRANICE, zaczyna szukać swojego sensu i sprawczości jako podmiot, który nie tylko stosuje narzucone mu prawa, ale sam owe prawa chce tworzyć. |
I wg niektórych chrześcijańskich "myślicieli" za to zostali ukarani światem z chorobami, kataklizmami, drapieżnikami, nieprzyjaznym klimatem, ciężką pracą, już nie mówiąc o agresywnej, dzikiej naturze, pożądaniach, które po prostu są częścią ludzkiej natury.
Chcieli być jak Bóg (grzech nieposłuszeństwa), a więc zostali za to ukarani, ale Bóg, bo jest miłością to ich nie zostawił samym sobie.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Wto 23:03, 08 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:36, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Aż na koniec dochodzi do tego ostatecznego przełomu, w ramach którego osobowość zaczyna PRZEKRACZAĆ WYZNACZONE JEJ GRANICE, zaczyna szukać swojego sensu i sprawczości jako podmiot, który nie tylko stosuje narzucone mu prawa, ale sam owe prawa chce tworzyć. |
I wg niektórych chrześcijańskich "myślicieli" za to zostali ukarani światem z chorobami, kataklizmami, drapieżnikami, nieprzyjaznym klimatem, ciężką pracą, już nie mówiąc o agresywnej, dzikiej naturze, pożądaniach, które po prostu są częścią ludzkiej natury.
Chcieli być jak Bóg (grzech nieposłuszeństwa), a więc zostali za to ukarani, ale Bóg, bo jest miłością to ich nie zostawił samym sobie. |
A ja tu widzę nie tyle karę, ile rodzaj konsekwencji, konieczności, związanej z wejściem na ścieżkę, którą podążanie nieświadomie grozi upadkiem.
Czym się różni idea kary od idei niechcianej konsekwencji?
- Kara jest aplikowana z tytułu: władca chce odwetu za to, co zrobiono.
- Konsekwencja powstaje z zasad rządzących reczywistością - też dzieje się coś przykrego, ale nie dlatego, że władca miał kaprys tę przykrość aplikować.
Ortodoksyjni wyznawcy lubują się w podkreślaniu, iż wobec Adama i Ewy zastosowano karę - to bowiem podkreśla arbitralną relację Bóg - człowiek, to podkreśla, jak to człowiek powinien się (był) zastosować do zakazu, a skoro tego nie zrobił, to władca zastosuje mu szykanę.
Z czego wynika charakter konsekwencji w tym układzie?...
Rzecz dotyka OSOBISTYCH MOTYWACJI do decyzji. Gdy robimy coś z nakazu, robimy to niejako "zewnętrznie", separując swoje ja - wręcz je dusząc, umniejszając. Robiąc coś z posłuszeństwa nie stawiamy sobie pytań typu: jako się czuję w kontekście tego, co miałoby się zdarzyć? czy też: czy pragnę, aby to się stało?...
Robiąc różne rzeczy w trybie posłuszeństwa, jesteśmy obojętni. A nawet jeśliby jakieś emocje w nas ten tryb posłuszeństwa generował, to nie te pozytywne, lecz graniczące z frustracją, z pytaniem: a dlaczego ten, kto mi to nakazuje, sam nie zrobi tego, co ja mam robić, mimo że to nie mój interes jest, aby tak się stało?...
Ale oto człowiek spożywający zakazany owoc dokonuje przełomu - motywacją do jego działań staje się nie posłuszeństwo, lecz osobista decyzja bazująca na pragnieniach osobistych. Teoretycznie to powinno naprawić ten problem z obojętnością, z brakiem motywacji do działania. Ale tak nie jest, taki wniosek wyciągnęlibyśmy tylko przy powierzchownym spojrzeniu. Bo choć rzeczywiście już mamy tę motywację wewnętrzną do działania, czyli już mam w wewnętrznych opcjach to jest (dla mnie) dobro, a tamto jest (dla mnie) złe, więc działam z wewnętrznej motywacji, jednak powstaje pytanie: Z CZEGO WŁAŚCIWIE WYNIKA TEN MÓJ OBRAZ DOBRA I ZŁA?
Bo odrzucając zewnętrznie narzucone normy, określające dobro i zło, a stawiając jakieś inne w to miejsce, mimowolnie stawia się problem: a co jest podstawą tego nowego ustanowienia?
I jeśli pochodzenie tych nowych zasad dobra i złą jest WEWNĘTRZNE, to także i uzasadnienie musi charakterem za tym nadążyć - też WEWNĘTRZNE MUSZĄ BYĆ PODSTAWY dla określania dobra i zła. A jak zrobić, aby podstawy, na których bazuje nasz osobisty system dobra i zła stały się wewnętrzne?...
- Trzeba je "przepuścić" przez osobiste odczucia, emocje, rozumienie, trzeba samemu POCZUĆ RÓŻNE KONSEKWENCJE SWOICH WYBORÓW, ODCZUWAJĄC SKUTKI. I taki los spotyka człowieka/człowieczeństwo - że teraz ten system oceny dobra i zła, którym będzie się człowiek posługiwał musi ZAKORZENIĆ SIĘ W ODCZUWANIU, MYŚLENIU, PRAGNIENIACH.
Oto teraz, to co najbardziej upragnione i osobiste dla kobiety - dziecko, jakie w niej się ukształtowało - dotknie ją odczuciem bólu już na początku swojego przyjścia na świat, czyli kobieta będzie "w bólach rodziła". Oto te zadania, które chce zrealizować człowiek (mężczyzna) w życiu, zostaną powiązane z "pracą w pocie czoła", z wysiłkiem, z pokonywaniem bólu mięśni, pokonywaniem zmęczenia. Człowiek swoje pragnienia, swoje działania ma od teraz (po opuszczeniu raju) domontowane do owej GRY ODCZUĆ, w której to grze jest zawarty bilans za i przeciw, cierpienia i radości, dobra i zła (subiektywnie rozumianych). Taka ścieżka mentalnego rozwoju powoduje, że motywacja człowieka nie będzie chaotyczna, nie będzie kapryśnym postawieniem spraw "dzisiaj robię tak, jutro zrobię odwrotnie, nie stosuję żadnych reguł, tylko najbardziej przypadkowe widzimisię". Po przepuszczeniu sytuacji wynikłych z wyborów przez ODCZUWANIE (w którym zawsze jest bilans za i przeciw, radości i cierpienia), człowiek zyskuje świadomość tego, iż określanie się w kontekście dobra i zła ma konsekwencje.
Ale skoro człowiek wszedł na tę ścieżkę, w której motywacją do jego działania są WEWNĘTRZNE POBUDKI, to musi DOKOŃCZYĆ BUDOWANIE SYSTEMU OCENY NA BAZIE WEWNĘTRZNEJ, musi poznać jak to jest WEWNĘTRZNIE mieć skonfliktowane przesłanki do decyzji, musi ODCZUĆ w sobie, w emocjach, co się dzieje, gdy się podejmie niewłaściwe decyzje, ale też musi DOCENIĆ to, że pojawiło się dobro.
Tę wewnętrzną sferę działania, decydowania człowiek musi uczynić spójną i kompletną. A to oznacza, iż musi ją POWIĄZAĆ NA GŁĘBSZYM POZIOMIE W SOBIE - w emocjach, pragnieniach, rozterkach, dylematach, a nawet cierpieniu (choć też i radości).
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23842
Przeczytał: 106 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:35, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Jeśli już poruszylismy ten problem warto przypomnieć:
Ucieczka od wolności.
Główną tematyką książki jest dogłębna analiza nazizmu, przy wyraźnej inspiracji dziedzictwem myśli Zygmunta Freuda i Karola Marksa. Fromm dostrzega źródło nazizmu w ludzkim lęku przed wolnością, która znalazła się w zasięgu ręki nawet przeciętnego człowieka w czasach, gdy dzięki kapitalizmowi feudalne bariery zostały obalone. Mimo to autor argumentuje, że kapitalizm nie oferuje nawet najsłabszych wzorców osobowych, wtrącając człowieka w poczucie braku bezpieczeństwa i uczucie samotności – jednych z najsilniejszych lęków, od których ludzie pragną uwolnić się bez względu na cenę.
Najsilniejszym lękiem tego typu mieli cechować się członkowie niższych klas średnich, gdyż w związku z I wojną światową zachwiana została ich pozycja społeczna. Fromm twierdzi, że u przedstawicieli tej licznej klasy przeważa charakter autorytarny, na co wskazywać ma dominujący konserwatyzm i wyraźna niechęć do emancypacji klas niższych.
Przejawy preferencji autorytarnych dostrzega Fromm np. w luterańskiej i kalwińskiej teorii predestynacji, w świetle której niektórzy ludzie jeszcze przed urodzeniem skazani są na wieczne potępienie. Osoby odczuwające lęk przed wolnością chętnie podkreślają nierówność istot ludzkich, potrzebę hierarchii, ślepą wiarę w autorytet. Jakiekolwiek różnice między ludźmi stanowią dla nich powód posiadania władzy, w efekcie czego mizoginizm i rasizm stanowią nieodłączne elementy ich postawy.
Autorytarny charakter przejawia cechy sado-masochistyczne, widać to w gotowości do podporządkowania się osobom uznawanym za silniejsze, z jednoczesną chęcią do sprawowania bezwzględnej władzy nad słabszymi, nawet jeżeli wiązać by się to miało z wielkim okrucieństwem.
konirc cytatu.
Czy z perspektywy czasu nie wiemy już, że wolni możemy byc tylko będąc samotni?
Nie jesteśmy w żadnych strukturach...Nawet tez religijnych.
Czy buddyści osiągnęli w tym mistrzostwo?
Też chyba nie.
Troche taka kwadratura koła ten człowiek i wolność...
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 12:46, 09 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:32, 09 Kwi 2025 Temat postu: Re: Ludzka wolność |
|
|
Zastanawiam się jeszcze nad tym, co wcześniej napisałeś. Nie jest to dla mnie jasne, a rzecz wydaje się ciekawa.
Michał Dyszyński napisał: | w tych decyzjach BYŁEM JA, a nie tylko bierna reakcja jakichś instynktownych, bezwiednych mechanizmów, które tymi moimi myślami i działaniami zarządziły, zaś z mojej strony nie było tu żadnej szansy na odciśnięcie indywidualności, świadomości, celowości". |
Z czego, głębiej patrząc, wynika to, że jakieś bezwiedne mechanizmy mogą w jakimś stopniu rządzić człowiekiem? Czy to efekt tego, że człowiek z tych mechanizmów się z konieczności (?) pojawił na świecie? Ale dalej ten powstający stopniowo w świecie człowiek, aby osiągnąć pełnię wolności to musi te mechanizmy poznać i je okiełznać? Ale fakt, że one tak mocno odciskają się w życiu ludzkim, jest efektem tego, że my z tych mechanizmów się zrodziliśmy jako człowiek i nasza wolność w tym układzie staje się zadaniem do urzeczywistnienia?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:37, 09 Kwi 2025 Temat postu: Re: Ludzka wolność |
|
|
Katolikus napisał: | Zastanawiam się jeszcze nad tym, co wcześniej napisałeś. Nie jest to dla mnie jasne, a rzecz wydaje się ciekawa.
Michał Dyszyński napisał: | w tych decyzjach BYŁEM JA, a nie tylko bierna reakcja jakichś instynktownych, bezwiednych mechanizmów, które tymi moimi myślami i działaniami zarządziły, zaś z mojej strony nie było tu żadnej szansy na odciśnięcie indywidualności, świadomości, celowości". |
Z czego, głębiej patrząc, wynika to, że jakieś bezwiedne mechanizmy mogą w jakimś stopniu rządzić człowiekiem? Czy to efekt tego, że człowiek z tych mechanizmów się z konieczności (?) pojawił na świecie? Ale dalej ten powstający stopniowo w świecie człowiek, aby osiągnąć pełnię wolności to musi te mechanizmy poznać i je okiełznać? Ale fakt, że one tak mocno odciskają się w życiu ludzkim, jest efektem tego, że my z tych mechanizmów się zrodziliśmy jako człowiek i nasza wolność w tym układzie staje się zadaniem do urzeczywistnienia? |
Właśnie tak z grubsza. Przy czym tutaj niejako podmiot i przedmiot powstają jednocześnie!
Człowiek powstaje jako ten, który ma być (coraz bardziej) wolną istotą, a jednocześnie owa wolność jest efektem tego, że człowiek powstaje. Wolność jest tu zarówno celem, jak i mechanizmem. Człowiek jest zarówno podmiotem (tym, który działa) i celem. Wcześniej stworzona instancja człowieczeństwa/wolności staje się podstawą do nowej wolności, która jest pełniejsza, związana z udoskonalonym człowiekiem. I tak w kolejnych cyklach...
To da się ogarnąć tylko rezygnując z zero-jedynkowego traktowania wolności, jako czegoś, co po prostu jest, albo w całości tego nie ma. Wolność się nieustannie staje, ona wciąż ewoluuje. Wolnym jest ten, kto potrafi być wystarczająco świadomym, aby formułować sensowne cele, które właśnie wolność będzie w stanie urzeczywistniać. Wolność jest zatem tym efektem świadomości, który pozwala tejże świadomości nieustannie odnajdować siebie na styku ze światem zewnętrznym.
Albo inaczej: człowiek staje się podmiotem dzięki temu, że potrafi być wolny, ale też i odwrotnie, czyli człowiek dlatego może okazywać wolność, że się stał osobą-kimś-podmiotem-indywidualnością-tym, który wyłonił się jako coś trwałego z tła.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 16:59, 09 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:20, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Człowiek powstaje jako ten, który ma być (coraz bardziej) wolną istotą, |
W tej sytuacji wydaje mi się, że klasyczna teologia wprowadza w błąd i zamiast nauczać, że "Bóg obdarzył człowieka wolnością", co sugeruje, że człowiek ma pełną wolność, jest "panem własnych działań", to powinna to jakoś przemyśleć i przeformułować np. Bóg daje człowiekowi świat, w którym to człowiek może dojrzewać do prawdziwej, głębszej wolności.
Nie rozumiem dlaczego tradycyjna wiara tak bardzo potrafi wprowadzać w błąd.
Cytat: | Wolnym jest ten, kto potrafi być wystarczająco świadomym, aby formułować sensowne cele, które właśnie wolność będzie w stanie urzeczywistniać. |
To zdanie jest ciekawe. Tę świadomość, jak rozumiem, nie możemy dostać odgórnie z nieba tylko musimy zdobyć ją w procesie różnych doświadczeń życiowych, musimy zmierzyć się z różnymi wyzwaniami, jakie postawi nam życie, aby zdobyć jakąś mądrość życiową, a tym samym rozwinąć swoją świadomość. Tylko, że mam wrażenie, to tak prosto nie działa, że wystarczy nazbierać różnych doświadczeń życiowych. Wielu ludzi, żyje długo i ma rozmaite doświadczenia, a ich świadomość jest słabo rozwinięta.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 17:21, 09 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:44, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Człowiek powstaje jako ten, który ma być (coraz bardziej) wolną istotą, |
W tej sytuacji wydaje mi się, że klasyczna teologia wprowadza w błąd i zamiast nauczać, że "Bóg obdarzył człowieka wolnością", co sugeruje, że człowiek ma pełną wolność, jest "panem własnych działań", to powinna to jakoś przemyśleć i przeformułować np. Bóg daje człowiekowi świat, w którym to człowiek może dojrzewać do prawdziwej, głębszej wolności.
Nie rozumiem dlaczego tradycyjna wiara tak bardzo potrafi wprowadzać w błąd. |
Nie wiem, czy nie główny problem jest z manierą autorytaryzmu, czyli jednoznaczności, twardości, co się często zamienia w zero-jedynkową arbitralność stwierdzeń. Trudno jest teraz ocenić, który z teologów ma świadomość złożoności zagadnienia wolności, a który się tylko stara być twardym i przekonującym w arbitralnej swoje stwierdzalności. Jest w Biblii obraz wzrastania od ziarnka gorczycy, ziarnka formującego kłos, drzewa, które ogrodnik okopuje nawozem, aby wzrastało. Jedni teolodzy to będą łączyli w całość, a inni będą się skupiali na tym, aby lansować się na jak najbardziej autorytarnie głoszących, tych, którym się nie zaprzecza, a okazuje się im posłuszeństwo. Ci ostatni lubują się w zero-jedynkowym skrajnym stawianiu spraw, w którym to postawieniu oczywiście oni mają (tę absolutną) rację, zaś wszystko jest inne błędem, grzechem, odstępstwem, herezją itp. W tym jest obecna mentalna "logika agitacji i pilnowania spójności stada", która jest przeciwna "logice wzrastania w rozumieniu".
Katolikus napisał: | Cytat: | Wolnym jest ten, kto potrafi być wystarczająco świadomym, aby formułować sensowne cele, które właśnie wolność będzie w stanie urzeczywistniać. |
To zdanie jest ciekawe. Tę świadomość, jak rozumiem, nie możemy dostać odgórnie z nieba tylko musimy zdobyć ją w procesie różnych doświadczeń życiowych, musimy zmierzyć się z różnymi wyzwaniami, jakie postawi nam życie, aby zdobyć jakąś mądrość życiową, a tym samym rozwinąć swoją świadomość. Tylko, że mam wrażenie, to tak prosto nie działa, że wystarczy nazbierać różnych doświadczeń życiowych. Wielu ludzi, żyje długo i ma rozmaite doświadczenia, a ich świadomość jest słabo rozwinięta.
 |
Jest jeszcze kwestia, kto chce wyciągać ogólniejsze wnioski ze swoich doświadczeń. Powierzchowni ludzi traktują doświadczenia na zasadzie "jednym uchem wleciało, a drugim wyleciało", zaś najczęściej ich tym głównym celem życiowym jest dreptanie wokół społecznych przynależności, tożsamości, postrzegania się jako członek tego, a nie innego stada, czy rodziny. Dlatego to ziarenko ewangeliczne jest ziarenkiem gorczycy - ono ma w sobie tę ostrość, ten "ząb", którą można przełożyć na dociekliwość, jakąś formę nieustępliwości, wytrwałości w dążeniu do doskonałości.
Ludziom ich doświadczenia przeciekają przez palce, bo im po prostu NIE ZALEŻY na tym, aby coś trwale osiagać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:28, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ci ostatni lubują się w zero-jedynkowym skrajnym stawianiu spraw, w którym to postawieniu oczywiście oni mają (tę absolutną) rację, zaś wszystko jest inne błędem, grzechem, odstępstwem, herezją itp. W tym jest obecna mentalna "logika agitacji i pilnowania spójności stada", która jest przeciwna "logice wzrastania w rozumieniu". |
Ta druga logika (wzrastania w rozumieniu) jest dużo trudniejszą drogą wiary. Dużo łatwiej, wygodniej, jest stwierdzić, że autorytety coś ex catedra stwierdziły i zamknąć temat. Tak niektórzy księża argumentują, gdy chce się podyskutować na niewygodny temat wiary, to potrafią argumentować, że papież dyskusję zamknął, bo wygłosił coś nieomylnie, albo coś jest dogmatem wiary i nam nie wolno tego kwestionować.
Cytat: | Jest w Biblii obraz wzrastania od ziarnka gorczycy, ziarnka formującego kłos, drzewa, które ogrodnik okopuje nawozem, aby wzrastało. |
Myślisz, że to o tym ziarenku gorczycy odnosi się stricte do koncepcji wolności? Mnie się wydaje, że kontekstem jest wiara.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34934
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:54, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Jest w Biblii obraz wzrastania od ziarnka gorczycy, ziarnka formującego kłos, drzewa, które ogrodnik okopuje nawozem, aby wzrastało. |
Myślisz, że to o tym ziarenku gorczycy odnosi się stricte do koncepcji wolności? Mnie się wydaje, że kontekstem jest wiara. |
Kontekstem jest raz wiara - np. (20) On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was. (Ewangelia Mateusza 17:20)
ale też Królestwo niebieskie: (31) Inną przypowieść im przedłożył: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli.
(Ewangelia Mateusza 13:31)
Które to królestwo:
(28) Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże. (Ewangelia Mateusza 12:28)- ono przyszło do człowieka.
(33) Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło.
(Ewangelia Mateusza 13:33) - wzrasta niczym zaczyn
(2) Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. (Ewangelia Mateusza 22:2) - stanowi obraz świadomości, rozliczenia się z życia
(24) Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. (Ewangelia Marka 3:24)
(17) On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. (Ewangelia Łukasza 11:17)
- nie powinno być skłócone (czyli ma być uporządkowane, spójne)
(20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (Ewangelia Łukasza 17:20) - przychodzi niedostrzegalnie (rozwija się).
(3) W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. (Ewangelia Jana 3:3) - jest celem, związanym z powtórnym narodzeniem (z ducha).
(4) Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim.
(Ewangelia Mateusza 18:4) - jest stanem szerszym, niż tylko wiara, bo w nim się uniżamy.
(20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (21) i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest.(Ewangelia Łukasza 17) - to wg mnie sueruje, iż królestwo niebieskie, które wzrasta jak ziarnko jest czymś szerszym niż wiara ono - jest w człowieku, rozwija się - tak jak jego wolność, człowieczeństwo, duchowość.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3007
Przeczytał: 72 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:58, 09 Kwi 2025 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za przedstawienie mi tych fragmentów wraz z krótkim twoim do nich komentarzem.
Biorąc pod uwagę to, co dotychczas zostało napisane w tym temacie, to mogę sobie już odpowiedzieć na jedno z pytań ze wstępu:
Czy każdy ma ją [wolność] w równej mierze?
Nie, nie jest tak, że ludzie po prostu zostali obdarzeni wolną wolą, by móc wybierać pomiędzy dobrem, a złem i by nasza miłość do Boga była aktem wolnym (w ten sposób klasyczna teologia uzasadnia danie nam wolnej woli). Wg klasycznej teologi zostaliśmy stworzeni jako wolni. Ale prawda jest jednak taka, że nie wszyscy posiadamy taką samą możliwość decydowania i panowania nad swoimi czynami. Nie każdy z nas wychowuje się też w szczęśliwych rodzinach o dobrych wzorcach. Bardzo często jest tak, że człowiek od początku swojego istnienia wchłania złe wzorce, wzrasta w patologicznych środowiskach. Nie wszyscy mamy takie samo wyposażenie (różna inteligencja, cechy charakteru itd.) i starty życiowe. Na późniejszym etapie życia ludzie też nie jednakowo inwestują w swój umysłowy rozwój. Nie może być więc tak, że każdy ma tej wolności tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|