|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:22, 27 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Umysł, który w ramach wszystkich swoich mocy, przekonań, zdolności wciąż widzi siebie jako nieusuwalnie sprzeczny, jest w stanie potępienia siebie samego. |
no nie zupełnie mam takie odczucia
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:06, 27 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Umysł, który w ramach wszystkich swoich mocy, przekonań, zdolności wciąż widzi siebie jako nieusuwalnie sprzeczny, jest w stanie potępienia siebie samego. |
no nie zupełnie mam takie odczucia |
W warunkach życia na ziemi, mamy "odskocznię", mamy dodatkowe kłopoty, zajęcia nas przytrzymujące mentalnie, ludzi z którymi się spieramy, albo o których walczymy, rzeczy dodatkowe, na których nam zależy. I dobrze, że to wszystko mamy, bo dzięki nim fakt naszej sprzeczności, jawiący się jako coś nieusuwalnego i niszczącego totalnie nie uderza w nas z pełną mocą. To jest właśnie ten (choć niejeden) cel i sens naszego na owym łez padole bytowania - muskanie swojego jestestwa, dopasowywanie go do różnych sytuacji, jednak bez jakiegoś ostatecznego werdyktu, bez osądu, który by wszystko zamknął. Mamy czas na zrozumienie, na przemianę wewnętrzną.
Religia daje sugestię, że problemów wewnętrznych człowiek nie ma szans usunąć sam. Być może nie tylko człowiek tak ma, być może naturą bytu jest w ogóle coś w rodzaju WYCHODZENIA POZA SIEBIE, przynajmniej tego siebie AKTUALNEGO. Kto by wszystko chciał rozwiązać wyłącznie w sobie, jest jak ktoś położony na idealnie gładkiej tafli lodu - nie ma się od czego odepchnąć, nie ma punktu podparcia, a wszystko ma w sobie.
Ludzie postawieni wobec problemów życia zwykle widzą sprawę jednostronnie - chcą więcej mocy, więcej możliwości decydowania, samodzielności. Nie stawiają sobie pytania co by było, gdyby ta moc i możliwość decydowania rzeczywiście, w pełnym wydaniu na nich spadła i trwała, trwała, trwała... może przez wieczność. Im bardziej chcemy być tylko MY, decydować jako tylko my, tym bardziej robimy się samotni. Przy czym samotność brzmi tak mało groźnie. Wielu powie: co tam samotność, nieraz byłem samotny i dobrze mi było. Ale ci ludzie nie znają tej pełnej egzystencjalnej samotności, gdy jest się otoczonym tylko pustką, tylko tym, co ani przyjazne, ani nieprzyjazne, co kompletnie nijakie, a wszystko co się dzieje jest tylko w nas i tylko z nas, gdy nie ma nawet minimalnego feedbacku, gdy największe i najważniejsze nie różni się od najmniejszego i najbardziej błahego. Warto jest wewnętrznie przygotować się na takie spotkania z samym sobą w absolutnej pustce. Wtedy docenia się inne istoty, które nie tylko stanowią jakichś kompanów do piwka, czy pogadania, ale w ogóle dają JAKIEKOLWIEK ODNIESIENIE.
Postrzegamy swoją moc przez rzeczy jednostkowe, incydentalne, przez to, że oto coś nam się zachciało, a my dzięki mocy nasz kaprys spełnimy. I wtedy jest fajnie. Więc ekstrapolujemy to "fajnie" na cały obszar tego, co nam się chce. Nie dostrzegamy, że od pewnego momentu, gdy moc staje się totalna, "fajnie" zaczyna topnieć, kurczy się od wewnątrz. A od pewnego momentu z fajnie robi się niefajnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|