|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:10, 08 Mar 2017 Temat postu: Koncepcja inteligencji |
|
|
Przyznam, że temat trochę mi się przypomniał z racji dnia dzisiejszego - 8 marca - plus sławetnej wypowiedzi naszego polityka Korwina Mikke, który stwierdził w parlamencie europejskim, że kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn. Korwin jest chyba przekonany o obiektywności takiego stwierdzenia. Ja widzę w tym jedynie stos pytań. Przede wszystkim jest pytanie podstawowe: czy można sensownie, w sposób w miarę przekonywujący, nie dających się atakować zdefiniować koncept INTELIGENCJA?
Piszę o tym, bo dla mnie to jest ciekawe, a nie całe owe emocje i oburzenia polityków czy mediów "jak można?..." To jest żer dla ludzi, którzy bardziej wolą się emocjonować, niż układać sobie w umyśle rzeczy w sposób względnie spójny, niesprzeczny wewnętrznie. Emocjom sprzeczności specjalnie nie przeszkadzają, wlaściwie to nawet bywają im pomocne. Jednak rozum jakoś wyrasta ponad chęć ciągłego emocjonowania się, pragnie sensu. Więc ja chcę go poszukać także w koncepcji inteligencji.
Z definicją inteligencji problem mamy od początku. Pierwsze testy, próbujące jakoś porównać sprawność umysłową ludzi dawały jakieś tam wyniki liczbowe, coś tam "mierzyły". Część naukowców starej daty, a już bardziej mniej ogarniętych metodologicznie, czyli dziennikarzy, ucieszyła się z tego, ze oto mamy narzędzie które "obiektywnie" mierzy, jak bystrzy są ludzie. Bo w końcu można każdego przebadać takim narzędziem, za coś tam z tego badania wyjdzie - jakiś wynik testu. Czyli już "wiemy" jak bardzo ktoś jest inteligentny. Wiemy?... Naprawdę?...
Szybko okazało się, że ten sam test wypełniony przez osobą z innej kultury (np. posługującą się mniej wprawnie językiem, w którym został sformułowany) wychodzi gorzej. Słynna była sprawa z mierzeniem inteligencji imigrantów przypływających do USA - ich stwierdzona inteligencja była niska, co wynikało głównie z tego, ze słabo znali język angielski. Ogólnie geniusz - potencjalny noblista - nie znający angielskiego pewnie gorzej wypełni taki test, niż pierwszy lepszy Amerykanin (byle nie był analfabetą). Później powstał problem tworzenia coraz to nowych testów - w końcu tego jednego ludzie się nauczyli. Jak zapewnić ich kompatybilność z owym pierwszym testem, aby zapewnić porównywalność wyników?...
Ale pojawia się problem następny - czy w ogóle ten pierwszy test był tak idealny, że warto się do niego zawsze odnosić?...
Bo czym jest właściwie inteligencja - na pewno miernikiem sprawności umysłowej. Ale na tę sprawność składa się tak wiele rzeczy - spostrzegawczość, ale i wiedza, znajomość różnych realiów, wykształcenie. Ostatecznie trzeba jakoś zadecydować, które składniki sprawności umysłowej jaką powinny mieć wagę w owej koncepcji inteligencja.
Ludzie działają różnie - jedni są bystrzy i szybcy w postrzeganiu prostych zależności, ale za tę błyskotliwość płacą głębszymi pokładami rozumowania. Bo łatwo jest coś szybko zauważyć, jeśli się nie analizuje zagadnienia wielotorowo. To jest dość znany efekt, że wiele genialnych dzieci sprawiało na dorosłych wrażenie wręcz niedorozwiniętych - siedziały cicho, nie odpowiadały szybko na pytania. One... tylko myślały... Ale poźniej nieraz się okazało, że jak w końcu się wypowiedziały, to o wiele mądrzej, niż można się było spodziewać. Bo to co szybko wymyślone zwykle jednak jest bardziej powierzchowne, niż to co analizowane przez długi czas, testowane pod różnymi kątami.
Czy zdolności muzyczne zaliczyć do inteligencji? A plastyczne?
Gdzieś czytałem, że większość fizyków ma jakieś zamiłowanie, a nawet zdolności do muzyki. Szukanie związków, harmonii - może objawiać się w różny sposób - wizualnie, czyli np. w sztuce malarskiej, w muzyce.
Do tego mamy fenomen geniuszy, osób często nietypowych, nieraz upośledzonych pod jakimś względem. Czy w ogóle umysł - nawet bardzo inteligentnego - psychologa układającego test inteligencji jest w ogóle wystarczający do stworzenia pytań - problemów, które zbliżają się do fenomenu rozumowania osób naprawdę wybitnych?
Pamiętam parę testów inteligencji, które rozwiązywałem. Najczęściej polegały one na wyszukaniu reguły pasującej do zadanego zbioru obrazków, czy wyrazów i zastosowaniu jej w celu ustalenia co pasuje jako następny wyraz ciągu. Znajdowałem takie reguły. Ale okazało się, że tego akurat pytania testowego nie zaliczałem, bo twórcy testu chodziło o inną regułę, niż ta moja (choć moja była też jak najbardziej logiczna i poprawna).
Nie twierdzę, że testy inteligencji są zupełnie bezużyteczne - na pewno wskazują one, czy ktoś ogólnie jakąś tam sprawność umysłową posiada. Ale jestem zdania, że część osób słabo wypadających na owych testach może być genialna w jakimś tam (także intelektualnym) rozumieniu, a część osób pasowanych testem na geniuszy, w istocie jest może dość bystra, ale ogólnie dość przeciętna na tle populacji. W każdym razie osoby o wysokiej (w myśl wskazań testów) inteligencji wcale nie koniecznie są odkrywcami, twórcami wspaniałych dzieł itp. Testy inteligencji mierzą według mnie BARDZO ZGRUBNIE.
Ale - wróćmy do pytania z tematu wątku: CZYM JEST OGÓLNIE INTELIGENCJA?
Bo znam następującą definicję inteligencji (prawdziwa - podana mi na wykładzie z psychologii): inteligencja to wielkość mierzona przez testy inteligencji.
Tak - wcale nie żartuję. Nie mamy jakiegoś oczywistego wzorca inteligencji, a różne względy "polityczne" polegająca na manipulowaniu wskaźnikami, wagami cech preferowanymi przez testy inteligencji będące w użyciu mogą ostatecznie promować jakąś konkretną grupę umiejętności umysłowych - np. bardziej werbalnych, a mniej przestrzennych (albo odwrotnie), bardziej pamięciowych, a mniej postrzeżeniowych, bardziej dotyczących zebranej wiedzy vs możliwych do wykonania nawet przez osoby słabo znające realia danej kultury itp....
Tak więc pytanie: czy kobiety są mniej/bardziej inteligentne od mężczyzn uważam za generalnie mało użyteczne. Pod pewnym względami statystyczny mężczyzna jest słabszy od statystycznej kobiety (np. umiejętności werbalne, związane z rozpoznawaniem twarzy, emocji) pod innymi jest mocniejszy. Z drugiej jednak strony pewne wybitne (o wyjątkowych cechach) osoby z obu płci mogą mieć umiejętności absolutnie nieporównywalne z jakąkolwiek inną osobą - w szczególności jeśli jeszcze dotyczą czegoś unikalnego, wymagającego splotu wielu różnych rzadziej spotykanych cech.
Uważam, że tak ogólnie traktowane pojęcie inteligencji jest po prostu dość mylne w typowym odbiorze - ludzie oczekują, że ktoś inteligentny musi być mądry, znać odpowiedzi na różne pytania. To jest znacznie bardziej skomplikowane. Czasem pewne typy inteligencji mogą być niejako skonfliktowane ze sprawnościami myślowymi w różnych dziedzinach. Jest fenomen sawantów - osób o wręcz genialnych umiejętnościach w jakiejś dziedzinie przy daleko posuniętej bezradności w typowych życiowych sytuacjach.
Ja bym postawił na koniec dwie tezy:
1. nie ma sensu mówić o dobrze określonej jednej inteligencji, lecz poprawniej byłoby mówić o zdolnościach w różnych kierunkach i ogólnej rozmytej sprawności umysłowej.
2. Choć wysoki wynik w teście inteligencji na pewno świadczy o jakiejś bystrości intelektualnej, to nie koniecznie będzie on zwiastował geniusza. Może się okazać, że geniusz wypadnie w testach dość przeciętnie, bo ten akurat zakres mocy jego umysłu w ogóle wymyka się wiedzy psychologów od inteligencji i jest bardzo słabo odzwierciedlony w testach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:28, 13 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Inteligencja, to umiejętność, łatwość takiego sposobu znajdowania związków, zależności pomiędzy prawdami cząstkowymi [informacjami, będącymi wynikami relacji z poszczególnych zdarzeń], by prowadziły one do tworzenia, stanowienia prawd ogólniejszych, "wyższego rzędu", nie będących w jednoznacznej sprzeczności z prawdami szczegółowszymi, na drodze głównie rozumowania logicznego o typie indukcyjnym.
Myślę, że "amen"; lepszej definicji inteligencji, niż ta moja raczej nie znajdziecie, albo będzie się wam tak tylko wydawać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:29, 13 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Inteligencja, to umiejętność, łatwość takiego sposobu znajdowania związków, zależności pomiędzy prawdami cząstkowymi [informacjami, będącymi wynikami relacji z poszczególnych zdarzeń], by prowadziły one do tworzenia, stanowienia prawd ogólniejszych, "wyższego rzędu", nie będących w jednoznacznej sprzeczności z prawdami szczegółowszymi, na drodze głównie rozumowania logicznego o typie indukcyjnym.
Myślę, że "amen"; lepszej definicji inteligencji, niż ta moja raczej nie znajdziecie, albo będzie się wam tak tylko wydawać. |
Grunt do dobre zdanie o sobie.
Skądinąd samo sformułowanie złe nie jest - tzn. w klasie mocno ogólnych określeń - nieźle ujmuje intencję owego pojęcia. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy musimy PRAKTYCZNIE się dogadać co do tego jakie zdolności w stylu "umiejętności znajdowania związków" są tymi poprawnymi, świadczącymi o rzeczywistej mocy umysłu. Tu dla przykładu podam banalną sytuację gościa, któremu "wszystko się kojarzy" (np. z seksem... ) - on we wszystkim "dostrzega związek" (często też "stosunek" ), ale to wcale nie musi dowodzić inteligencji delikwenta.
Ciekawy jest przykład sawantów, którzy w jakiejś dziedzinie mają umiejętności absolutnie ponad przeciętną, ale w innych są upośledzeni. Jak ocenić ich inteligencję, która ma "pik" na skali w jednym miejscu i kiepskie poziomy wszędzie wokoło?...
Teraz, w ramach politycznej poprawności, można "rzeźbić" przy pojęcie inteligencji dając fory (większe wagi przy pomiarach) tym konkretnym zdolnościom, jakie są lepiej reprezentowane w grupach, które akurat chcielibyśmy dowartościować - czyli kobietom (dla feministek) rasie czarnej (dla walczących o prawa Afroamerykanów) itp. Jak się dobrze nagimnastykujemy, to może uda się wypromować inteligencję uchodźców, samotnych matek, futbolistów, a nawet dzieci z zespołem Downa. Wystarczy tylko więcej odwagi i kreatywności w przyznawaniu znaczeń różnym aspektom pracy umysłu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:49, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Inteligencja, to umiejętność, łatwość takiego sposobu znajdowania związków, zależności pomiędzy prawdami cząstkowymi [informacjami, będącymi wynikami relacji z poszczególnych zdarzeń], by prowadziły one do tworzenia, stanowienia prawd ogólniejszych, "wyższego rzędu", nie będących w jednoznacznej sprzeczności z prawdami szczegółowszymi, na drodze głównie rozumowania logicznego o typie indukcyjnym.
Myślę, że "amen"; lepszej definicji inteligencji, niż ta moja raczej nie znajdziecie, albo będzie się wam tak tylko wydawać. |
Grunt do dobre zdanie o sobie.
Skądinąd samo sformułowanie złe nie jest - tzn. w klasie mocno ogólnych określeń - nieźle ujmuje intencję owego pojęcia. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy musimy PRAKTYCZNIE się dogadać co do tego jakie zdolności w stylu "umiejętności znajdowania związków" są tymi poprawnymi, świadczącymi o rzeczywistej mocy umysłu. Tu dla przykładu podam banalną sytuację gościa, któremu "wszystko się kojarzy" (np. z seksem... ) - on we wszystkim "dostrzega związek" (często też "stosunek" ), ale to wcale nie musi dowodzić inteligencji delikwenta.
Ciekawy jest przykład sawantów, którzy w jakiejś dziedzinie mają umiejętności absolutnie ponad przeciętną, ale w innych są upośledzeni. Jak ocenić ich inteligencję, która ma "pik" na skali w jednym miejscu i kiepskie poziomy wszędzie wokoło?...
Teraz, w ramach politycznej poprawności, można "rzeźbić" przy pojęcie inteligencji dając fory (większe wagi przy pomiarach) tym konkretnym zdolnościom, jakie są lepiej reprezentowane w grupach, które akurat chcielibyśmy dowartościować - czyli kobietom (dla feministek) rasie czarnej (dla walczących o prawa Afroamerykanów) itp. Jak się dobrze nagimnastykujemy, to może uda się wypromować inteligencję uchodźców, samotnych matek, futbolistów, a nawet dzieci z zespołem Downa. Wystarczy tylko więcej odwagi i kreatywności w przyznawaniu znaczeń różnym aspektom pracy umysłu. | Z tobą, to gorzej, niż z dzieckiem, niesforny Michałku durny!
Napisałem o takim kojarzeniu prawd pomiędzy sobą, by tworzyć spójną teorię wyższego rzędu, zgodną również z dalszymi obserwacjami- dość wyraźnie to napisałem poprzednio. Ale ty musisz chyba palić głupa, udawać że nie rozumiesz i wtrącać swoje, tylko po to, by bez związku namieszać; a może faktycznie nie rozumiesz takich konkretnych sformułowań, może nie dojrzałeś do tego poziomu rozumienia jeszcze...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:49, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Temat jest "Koncepcja inteligencji" jednak zaczęło się od wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego i może nie konkretnie odnośnie inteligencji, ale kilka własnych przemyśleń mam w związku z całą tą aferą...choć może lepiej by było temat pominąć...no, ale pewnie ciągle by mi chodził po tej głowie i zakłócał inne tematy.
Zaczęło się 1.03 od krótkiego oświadczenia:
https://youtu.be/jz_X3m_Z9WQ?t=13s
zacytuję ostatnie słowa "(...) i to oczywiste, że kobiety muszą zarabiać mniej od mężczyzn, ponieważ są słabsze, mniejsze, są mniej inteligentne i muszą więc mniej zarabiać. To wszystko."
Oczywiście to nie jest żadne wszystko, ponieważ jak zwykle z Korwinem bywa, należy rozumieć co miał na myśli, a jeśli się nie rozumie to jest już wstęp do niekończących się debat. Miało chwycic i chwyciło ...urażone feministki zwarły szeregi do kontrataku....np. w kuluarach sejmowych, w takich "Skandalistach" (co dziwne, Gozdyra jakoś wyjątkowo nie drażniła nerwów), a tzw. rozsądni ludzie (rozumiejący korwinmowę) dzwonią do niego ze słowami uznania, zapraszają go na wykłady... cyt."i dobrze jest". Otóż dla kogo dobrze, dla tego dobrze.
Pan Janusz na profilu fb chętnie chwali się swoimi wypowiedziami, często miewa rację, jednak tego wystąpienia z 1.03 tam nie znalazłam. Jest za to sporo "interpretacji", ulepszonych wersji w/w wypowiedzi, memów mających chyba załagodzić sytuację, życzenia na Dzień Kobiet i od kobiet na Dzień Mężczyzn, z udostępnieniem filmiku sprzed kilku lat "JKM o kobietach" włącznie. Pojawiły się słowa "statystycznie", "powinny" zamiast "muszą" itd. itp.
Po zapoznaniu się z innymi wypowiedziami jest więcej ósmomarcowych kwiatków. Np. "harem", "popychło" kontra "pani" ...musicie drogie panie zrozumieć, że wiek dwudziesty się kończy i to bardzo dobra wiadomość na wasze święto, a Korwin w cywilizowany, jeszcze europejski sposób wam to tłumaczy, wróci normalność, czyli islam w nieco innym wydaniu. Aż dziwi mnie, że żadne środowiska muzułmańskie nie stają w obronie Korwina
Kwestia zdefiniowania i pomiaru inteligencji to jeszcze dość niezbadany teren, na tyle by nie kwalifikować jednoznacznie ludzi pod tym kątem. I nie o tym chcę tu pisać, gdyż nie mam jakiejś znaczącej wiedzy na ten temat...ale już np. użyteczność z posiadania wysokiego poziomu inteligencji, rozumianej ogólnie pozwala np. takiemu JKM bardzo dobrze funkcjonować jako dostrzegany już w świecie propagator pewnych dość słusznych skądinąd idei, ostatnio "jeden z największych męskich szowinistów w polityce" skandalista, ale żyjący dość dyskretnie jak na te osobiste korzyści, które czerpie z bycia tym, kim jest.
W sumie, największy sukces polityczny, Pan Janusz ma zaliczony, bowiem to raczej nie ten typ polityka, który kiedykolwiek będzie "rządzić", zresztą jego wielokrotne gafy przedwyborcze trudno, by nie sprawiały wrażenia, iż są wręcz zaplanowane na taki obrót sprawy... wejść, nie rządzić....być co najwyżej języczkiem uwagi...czyli w centrum zainteresowania, aby o nas zabiegano, kłaniano się, liczono sę z nami, pozwalano nam przemawiać. Nawet dość oryginalny uniform z muszką wyróżnia go spośród całej reszty i w tym jest logika. Wypromować logo, by być rozpoznawalnym, sprzedać tyle ile my chcemy i za ile chcemy, wzbudzać niedosyt...a jak pójdzie coś źle, to znów jest o co walczyć. Trzeba wtedy zmienić nazwę, znaleźć młody narybek, idealistów, którzy będą tyrać na bosa, a on jednym głupim zdaniem puści ich zapieprz w niwecz. Czy taka lelkkomyślność przystoi osobie oceniającej inteligencję innych? Dlatego sądzę, iż jest to działanie z premedytacją. A Korwin wychodzi tu na takiego niestety lansera-celebrytę i wampira energetycznego to drugie by tłumaczyło jego żywotność
..poza tym, że tym razem jednak Pan Janusz obraził kobiety i to wcale nie te, z którymi się mierzy non stop w jakichś zapasach z podtekstem seksualnym w tle, ale te, do których się zwraca w kampanii wyborczej....
"Ponieważ są słabsze, mniejsze, są mniej inteligentne i muszą więc mniej zarabiać. To wszystko." Sprowadza kobietę do parteru, i to jest nie w porządku jeśli z drugiej strony wygłasza się jakieś mowy o miłości z okazji jej święta. My(mężczyźni) was kochamy, nie feministki. Dlatego musicie wiedzieć, w tym dniu wspaniałym kto jest ponad wami, kto tu rządzi i w stosunku do kogo nie macie żadnego startu. No tak...a co z tymi kochankami, romansami? Czy na tym to polega? Nie każda kobieta akceptuje taką miłość "korwinowską". I kiedy już ona się skończy, jak pokazuje nam przykład JKM , w chwili kiedy on ma już inną, żona zostanie tylko z dziećmi, bowiem spełniając rolę "pani domu" nie za bardzo ma okazję kogoś poznać. To, że się o nią będzie dbało finansowo nawet po rozstaniu nie każdej wystarcza, a i nie każdy jest takim "rycerzem" z zasadami jak Pan Janusz... Poza tym, jeśli wszystkie będą w domu doglądać męża i dziatek ku chwale Ojczyzny, kogo Pan Janusz będzie podrywał ?...aha... dziennikarki - te mogą pracować, te są inteligentne
Przy okazji usprawiedliwiania się z niefortunnych słów, podważył kilka zasad wolnorynkowych ... a już bardzo niefortunnym porównaniem pracodawcy do bosa, na którego tyra harem kobiet palnął sobie sam w głowę, czyli wpisał się w retorykę, "nie pracuję u prywaciarza, bo nie bedę go dorabiał". Otóż każdy może sobie być panem, nikt nikogo nie zmusza do bycia pracownikiem na umowie. Rynek jest jaki jest i trzeba wykorzystywać swoją inteligencję...taka pani prawniczka ma własne biuro i jest panią, taka dziennikarka pracuje na umowie u jakiegoś pracodawcy i mimo wysokiej inteligencji i płacy nie porównywalnej z kasjerką w Biedronce, też zdaniem JKM zasila harem, a mężczyźni, którzy już zastąpią te kobiety na tych kasach, kim będą w tym haremie? ..
Itd. itd....w sumie nauka (dość przewrotna) od samego JKM płynie taka, że należy tego typu wypowiedzi ignorować, wówczas nie miałyby racji bytu...tego nauczył się TVN ku pochwale jego samego. W dużej mierze lewactwo jest pożywką dla Korwina, bez lewaków nie ma Korwina, ale bez Korwina lewactwo miałoby się na pewno lepiej, więc dla równiejszej wagi, niech żyje JKM!
Oczywiście ta afera nie zmienia faku, że nadal go darzę sympatią i niezmiennie nie na tyle, by przenikał do snów - tu Pan Prezes wypada raczej bledziutko ...ale jak coś się zmieni, to zobowiązuję się szczerze wyspowiadać, coby go tak doszczętnie w tej kwestii nie degradować. wszak nie każdy, wysoki, przystojny, inteligentny, na stołku prezesa i europosła musi być zaraz bardziej atrakcyjny dla płci przeciwnej..tym rządzą dużo bardziej skomplikowane mechanizmy niż inteligencja rynkiem pracy i płacy....czyż nie tak?
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Wto 15:36, 14 Mar 2017, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:48, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Z tobą, to gorzej, niż z dzieckiem, niesforny Michałku durny!
Napisałem o takim kojarzeniu prawd pomiędzy sobą, by tworzyć spójną teorię wyższego rzędu, zgodną również z dalszymi obserwacjami- dość wyraźnie to napisałem poprzednio. Ale ty musisz chyba palić głupa, udawać że nie rozumiesz i wtrącać swoje, tylko po to, by bez związku namieszać; a może faktycznie nie rozumiesz takich konkretnych sformułowań, może nie dojrzałeś do tego poziomu rozumienia jeszcze...
|
Spróbuję Ci pewną rzecz uświadomić (nadzieja niewielka, bo dość przyciężkawy jesteś w pewnych typach kojarzenia, ale próbować mogę). Masz szansę zdobyć pewną wiedzę na temat samego siebie, a jak dobrze pójdzie to w ogóle na temat myślenia.
Należysz do typu ludzi, których intelekt ogniskuje się na jednym głównym zadaniu - przekonywaniu samego siebie, że jest wspaniały. Nie Ty jeden oczywiście tak masz. Właściwie to prawie każdy trochę tak "miewa", ale niektórzy mają to w gigantycznych rozmiarach. Aby ów master cel robienia sobie dobrze poprzez nieustanne "dowodzenie" swojej niezwykłej kompetencji osiągnąć, stworzyłeś sobie całkiem sprawną konstrukcje paradygmatów. Kształcące jest dowiedzieć się, jak ona działa.
Jak robić sobie dobrze za pomocą udowadniania własnej genialności - paradygmaty
Paradygmat 1 - LUZ ARBITRALNOŚCI, czyli brak niezmiennych kryteriów i konsekwencji w myśleniu, gdy jest to niewygodne.
Podstawowym paradygmatem osoby, która na pierwszym miejscu stawia to, aby się wypromować we własnych oczach jest "luz" pozwalający wszystko oceniać "na nowo", tak aby pasowało. To jest najsilniejsza ochrona przed potencjalną możliwością negatywnego zweryfikowania swoich intelektualnych dokonań. W końcu nawet jak już ewidentnie będzie wychodziło, że palnęło bzdurę, to zasad "mam luz" spowoduje, że taki wniosek można sobie po prostu zlekceważyć, uznać za niebyły, zignorować. Jak zagrożenie minie, wtedy można znowu zacząć udawać, ze się rozumuje spójnie - tzn. że teraz już słowa (niby) znaczą to co znaczą, a wnioski (niby) znowu mają stałość niezależnie od tego KTO I CO MÓWI. Ale to ściema, bo przed chwilą - w niewygodnej sytuacji prawa rozumowania logicznego, były zawieszone na kołku. W momencie kolejnego zagrożenia znowu logikę będzie można zawiesić i radośnie wyśmiać nawet najsłuszniejszy argument, który ma tę przykrą właściwość, że zagraża naszemu samozadowoleniu.
U Ciebie mamy nawet tę ciekawą właściwość (nie wszyscy "luzacy" tak mają), że odkryłeś jakoś ów fakt stosowania tego paradygmatu i próbujesz sobie go dodatkowo uzasadnić - właśnie poprzez postulowanie "więcej luzu", albo poprzez trolowanie. To (efekt zapewne podświadomy, bo raczej nie przypuszczam, że już odkryłeś, że w ten sposób sobą manipulujesz) ma Cię upewnić w przekonaniu, że brak konsekwencji jest pewnego rodzaju normą, że nie robisz niczego niepoprawnie, tylko działasz słusznie. W podobny sposób ludzie popełniający jakieś nieakceptowane rzeczy próbują dorzucać do owej puli inne, pomniejsze - aby stworzyć tło, szum poznawczy, ukrywający istotę sprawy.
Paradygmat 2 - LEKCEWAŻENIE INNYCH
Aby obronić swój umysł przed zarzutem tej małości, jaką jest manipulowanie rozpoznaniami i myśleniem w celu zrobienia sobie dobrze, niezbędne jest pewne TŁO EMOCJONALNE. Owo tło osiąga się po prostu arbitralnie uznając się za geniusza, a innych za głupców. Efekt wzmacnia (też arbitralne, w końcu uzasadnienia komplikowałyby sprawę) poniżanie innych ludzi. Skoro "ustaliliśmy", że jesteśmy geniuszami, a inni są głupcami, to jest miło... Dlatego sporo ludzi pragnących robić sobie myślowo dobrze, za pomocą arbitralnego przekonania o swojej kompetencji obraża innych. W końcu każde obrażenie kogoś "potwierdza" to, że jesteśmy tacy mądrzy...
Paradygmat 3 - WPLATANIE UZNANYCH PRAWD, CZY ODKRYĆ
Aby to nie wychodziło, że sobie sami wszystko wymyśliliśmy (w gruncie rzeczy by się dało, w końcu to my jesteśmy najmądrzejsi, więc samo nasze stwierdzenie wystarcza) warto jednak czasem się na coś powołać. Powołać można się na wszystko w końcu w razie czego ów luz, z paradygmatu 1 dostosuje nam wnioski, jak tego będziemy chcieli. Metodą poslużenia się jakimś cytatem, czasem podaniem faktu, możemy "udowodnić" (najbardziej chodzi o udowodnienie SOBIE), że jednak nic nie twierdzimy bezpodstawnie i arbitralnie. To ma jakoś ukryć - trochę, co się przeczuwa niewygodny - fakt oparcia na pardygmacie 1. Tutaj można udawać, że się nie jest arbitralnym, choć w istocie jest to tylko zmyła.
Paradygmat 4 - UPÓR
Całość spaja upór, pewien fanatyzm przekonania, że się jest wielkim mędrcem. Upór jest niezbędnym elementem układanki - bo z jednej strony emocjonalnie "potwierdza", że mamy rację (w końcu ludzie upierają się przy tym, co uzasadnione...), a z drugiej jest strażnikiem owej arbitralności, która legła u podstaw całej konstrukcji robienia sobie dobrze tym utwardzaniem się pysze.
Efektem końcowym jest postawa ARBITRALNOŚCI UNIEMOŻLIWIAJĄCEJ JAKĄKOLWIEK WERYFIKACJĘ. Działa to dokładnie tak, jak to stosujesz, drogi Piotrze - rzucasz luźnymi (z reguły bez żadnego uzasadnienia, wyjaśnienia o co chodzi) lekceważącymi sformułowaniami jak to ktoś tam jest "głupi", "matołek" etc. niczego z własnych twierdzeń nie potrafisz wytłumaczyć, uzasadnić, co najwyżej wypluwając ogólnikowe deklaracje o rzekomej wspaniałości własnych intelektualnych dokonań. To, aby nie podlegać żadnym regułom weryfikacyjnym, aby z niczego nie tłumaczyć (bo za cienki jesteś, aby cokolwiek wytłumaczyć, a w ogóle tych ogólników za bardzo tłumaczyć się nie da) jest tu podstawą. W końcu, jak ktoś odparcie odmawia zastosowania się do reguł weryfikacyjnych, to "nikt mu niczego nie udowodni". Ano i nie udowodni. Problem w tym, że w takim razie wszelkie stwierdzenia i przekonania o własnej niezwykłej kompetencji są WYŁĄCZNIE GOŁOSŁOWNE.
Ostatecznie zlekceważysz także i to, co napisałem. W końcu - "matołek" napisał. Nie ma się czym przejmować.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 15:51, 14 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:51, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
JanelleL., no, przeca jo cie prosza! Z czym do ludzi..i gdzie?! Wyskoczyłaś z takim tekstem, ale to nie w tym temacie raczej..poważnym. Takie "kfiatki" to wypisuj w Kawiarni albo na blogu swoim, a nie w takim wątku "śmiecisz" niezbyt na temat, o ile w ogóle.
Rozwalasz mi tym "system" i moją szczerą, uzasadniona krytykę pana "pożal się boże" Dyszyńskiego!..
P. s.: Nie "wciskaj się" tu nie na temat, a o panu JKM, to rozsądnie i uprzejmie byłoby wcale nie pisać, nawet nie wspominać. Są "osobistości", którym należy się "minuta ciszy", trwająca wieczność- do takich person zalicza się nieświętej niepamięci Janusz Mucha Pod Grdyką.
Amen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:56, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Z tobą, to gorzej, niż z dzieckiem, niesforny Michałku durny!
Napisałem o takim kojarzeniu prawd pomiędzy sobą, by tworzyć spójną teorię wyższego rzędu, zgodną również z dalszymi obserwacjami- dość wyraźnie to napisałem poprzednio. Ale ty musisz chyba palić głupa, udawać że nie rozumiesz i wtrącać swoje, tylko po to, by bez związku namieszać; a może faktycznie nie rozumiesz takich konkretnych sformułowań, może nie dojrzałeś do tego poziomu rozumienia jeszcze...
|
Spróbuję Ci pewną rzecz uświadomić (nadzieja niewielka, bo dość przyciężkawy jesteś w pewnych typach kojarzenia, ale próbować mogę). Masz szansę zdobyć pewną wiedzę na temat samego siebie, a jak dobrze pójdzie to w ogóle na temat myślenia.
Należysz do typu ludzi, których intelekt ogniskuje się na jednym głównym zadaniu - przekonywaniu samego siebie, że jest wspaniały. Nie Ty jeden oczywiście tak masz. Właściwie to prawie każdy trochę tak "miewa", ale niektórzy mają to w gigantycznych rozmiarach. Aby ów master cel robienia sobie dobrze poprzez nieustanne "dowodzenie" swojej niezwykłej kompetencji osiągnąć, stworzyłeś sobie całkiem sprawną konstrukcje paradygmatów. Kształcące jest dowiedzieć się, jak ona działa.
Jak robić sobie dobrze za pomocą udowadniania własnej genialności - paradygmaty
Paradygmat 1 - LUZ ARBITRALNOŚCI, czyli brak niezmiennych kryteriów i konsekwencji w myśleniu, gdy jest to niewygodne.
Podstawowym paradygmatem osoby, która na pierwszym miejscu stawia to, aby się wypromować we własnych oczach jest "luz" pozwalający wszystko oceniać "na nowo", tak aby pasowało. To jest najsilniejsza ochrona przed potencjalną możliwością negatywnego zweryfikowania swoich intelektualnych dokonań. W końcu nawet jak już ewidentnie będzie wychodziło, że palnęło bzdurę, to zasad "mam luz" spowoduje, że taki wniosek można sobie po prostu zlekceważyć, uznać za niebyły, zignorować. Jak zagrożenie minie, wtedy można znowu zacząć udawać, ze się rozumuje spójnie - tzn. że teraz już słowa (niby) znaczą to co znaczą, a wnioski (niby) znowu mają stałość niezależnie od tego KTO I CO MÓWI. Ale to ściema, bo przed chwilą - w niewygodnej sytuacji prawa rozumowania logicznego, były zawieszone na kołku. W momencie kolejnego zagrożenia znowu logikę będzie można zawiesić i radośnie wyśmiać nawet najsłuszniejszy argument, który ma tę przykrą właściwość, że zagraża naszemu samozadowoleniu.
U Ciebie mamy nawet tę ciekawą właściwość (nie wszyscy "luzacy" tak mają), że odkryłeś jakoś ów fakt stosowania tego paradygmatu i próbujesz sobie go dodatkowo uzasadnić - właśnie poprzez postulowanie "więcej luzu", albo poprzez trolowanie. To (efekt zapewne podświadomy, bo raczej nie przypuszczam, że już odkryłeś, że w ten sposób sobą manipulujesz) ma Cię upewnić w przekonaniu, że brak konsekwencji jest pewnego rodzaju normą, że nie robisz niczego niepoprawnie, tylko działasz słusznie. W podobny sposób ludzie popełniający jakieś nieakceptowane rzeczy próbują dorzucać do owej puli inne, pomniejsze - aby stworzyć tło, szum poznawczy, ukrywający istotę sprawy.
Paradygmat 2 - LEKCEWAŻENIE INNYCH
Aby obronić swój umysł przed zarzutem tej małości, jaką jest manipulowanie rozpoznaniami i myśleniem w celu zrobienia sobie dobrze, niezbędne jest pewne TŁO EMOCJONALNE. Owo tło osiąga się po prostu arbitralnie uznając się za geniusza, a innych za głupców. Efekt wzmacnia (też arbitralne, w końcu uzasadnienia komplikowałyby sprawę) poniżanie innych ludzi. Skoro "ustaliliśmy", że jesteśmy geniuszami, a inni są głupcami, to jest miło... Dlatego sporo ludzi pragnących robić sobie myślowo dobrze, za pomocą arbitralnego przekonania o swojej kompetencji obraża innych. W końcu każde obrażenie kogoś "potwierdza" to, że jesteśmy tacy mądrzy...
Paradygmat 3 - WPLATANIE UZNANYCH PRAWD, CZY ODKRYĆ
Aby to nie wychodziło, że sobie sami wszystko wymyśliliśmy (w gruncie rzeczy by się dało, w końcu to my jesteśmy najmądrzejsi, więc samo nasze stwierdzenie wystarcza) warto jednak czasem się na coś powołać. Powołać można się na wszystko w końcu w razie czego ów luz, z paradygmatu 1 dostosuje nam wnioski, jak tego będziemy chcieli. Metodą poslużenia się jakimś cytatem, czasem podaniem faktu, możemy "udowodnić" (najbardziej chodzi o udowodnienie SOBIE), że jednak nic nie twierdzimy bezpodstawnie i arbitralnie. To ma jakoś ukryć - trochę, co się przeczuwa niewygodny - fakt oparcia na pardygmacie 1. Tutaj można udawać, że się nie jest arbitralnym, choć w istocie jest to tylko zmyła.
Paradygmat 4 - UPÓR
Całość spaja upór, pewien fanatyzm przekonania, że się jest wielkim mędrcem. Upór jest niezbędnym elementem układanki - bo z jednej strony emocjonalnie "potwierdza", że mamy rację (w końcu ludzie upierają się przy tym, co uzasadnione...), a z drugiej jest strażnikiem owej arbitralności, która legła u podstaw całej konstrukcji robienia sobie dobrze tym utwardzaniem się pysze.
Efektem końcowym jest postawa ARBITRALNOŚCI UNIEMOŻLIWIAJĄCEJ JAKĄKOLWIEK WERYFIKACJĘ. Działa to dokładnie tak, jak to stosujesz, drogi Piotrze - rzucasz luźnymi (z reguły bez żadnego uzasadnienia, wyjaśnienia o co chodzi) lekceważącymi sformułowaniami jak to ktoś tam jest "głupi", "matołek" etc. niczego z własnych twierdzeń nie potrafisz wytłumaczyć, uzasadnić, co najwyżej wypluwając ogólnikowe deklaracje o rzekomej wspaniałości własnych intelektualnych dokonań. To, aby nie podlegać żadnym regułom weryfikacyjnym, aby z niczego nie tłumaczyć (bo za cienki jesteś, aby cokolwiek wytłumaczyć, a w ogóle tych ogólników za bardzo tłumaczyć się nie da) jest tu podstawą. W końcu, jak ktoś odparcie odmawia zastosowania się do reguł weryfikacyjnych, to "nikt mu niczego nie udowodni". Ano i nie udowodni. Problem w tym, że w takim razie wszelkie stwierdzenia i przekonania o własnej niezwykłej kompetencji są WYŁĄCZNIE GOŁOSŁOWNE.
Ostatecznie zlekceważysz także i to, co napisałem. W końcu - "matołek" napisał. Nie ma się czym przejmować. | Pluj się dalej- na zdrowie, matołku! I nawet nie przypuszczaj, że ktoś takie długie twoje wypociny będzie czytał, w dodatku nie na temat zupełnie.
Kuchwa, kiedy tu ktoś na poziomie zawita [choćby wujzboj], bo z wami- oszołomami- to można albo nerwicy dostać, albo skurczu trwałego przepony ze śmiechu!?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:03, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | JanelleL., no, przeca jo cie prosza! Z czym do ludzi..i gdzie?! Wyskoczyłaś z takim tekstem, ale to nie w tym temacie raczej..poważnym. Takie "kfiatki" to wypisuj w Kawiarni albo na blogu swoim, a nie w takim wątku "śmiecisz" niezbyt na temat, o ile w ogóle.
Rozwalasz mi tym "system" i moją szczerą, uzasadniona krytykę pana "pożal się boże" Dyszyńskiego!..
P. s.: Nie "wciskaj się" tu nie na temat, a o panu JKM, to rozsądnie i uprzejmie byłoby wcale nie pisać, nawet nie wspominać. Są "osobistości", którym należy się "minuta ciszy", trwająca wieczność- do takich person zalicza się nieświętej niepamięci Janusz Mucha Pod Grdyką.
Amen. |
Ok! Ty tu rządzisz ale na odchodne...no sam powiedz, czy słusznym jest argument, że kobieta się rozwija przy dziecku?...no przecież to jasne, że w pewnym wieku, jeśli dzieci mają własne towarzystwo (a jest to zdrowa sytuacja) to mają nieco w nosie matkę i nie zawracają tej "kobicinie' głowy swoimi problemami, czyli że taki rozwój zatrzymuje się gdzieś w okolicy lat nastu... i jak tu nie zdziecinnieć? ...no bo jakby powiedział, że zachowują młodość to bym już nawet nie pisnęła
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Wto 16:05, 14 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:16, 14 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | JanelleL., no, przeca jo cie prosza! Z czym do ludzi..i gdzie?! Wyskoczyłaś z takim tekstem, ale to nie w tym temacie raczej..poważnym. Takie "kfiatki" to wypisuj w Kawiarni albo na blogu swoim, a nie w takim wątku "śmiecisz" niezbyt na temat, o ile w ogóle.
Rozwalasz mi tym "system" i moją szczerą, uzasadniona krytykę pana "pożal się boże" Dyszyńskiego!..
P. s.: Nie "wciskaj się" tu nie na temat, a o panu JKM, to rozsądnie i uprzejmie byłoby wcale nie pisać, nawet nie wspominać. Są "osobistości", którym należy się "minuta ciszy", trwająca wieczność- do takich person zalicza się nieświętej niepamięci Janusz Mucha Pod Grdyką.
Amen. |
Ok! Ty tu rządzisz ale na odchodne...no sam powiedz, czy słusznym jest argument, że kobieta się rozwija przy dziecku?...no przecież to jasne, że w pewnym wieku, jeśli dzieci mają własne towarzystwo (a jest to zdrowa sytuacja) to mają nieco w nosie matkę i nie zawracają tej "kobicinie' głowy swoimi problemami, czyli że taki rozwój zatrzymuje się gdzieś w okolicy lat nastu... i jak tu nie zdziecinnieć? ...no bo jakby powiedział, że zachowują młodość to bym już nawet nie pisnęła | Każdy się rozwija przy kimś i przy czymś; wchodząc w jakąkolwiek interakcję, bo to powiększa zbiór doświadczeń...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|