Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Każdy prawdziwy wybór jest wyborem z niewiadomej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:39, 21 Lut 2022    Temat postu:

Michał,

Słyszałem ten dowcip, ale to jest karykatura.
Warto zbadać czym to wystawianie na próbę jest, a czym nie jest. Może być m.in. tym, że ktoś uzależnia od znaku wiarę, mówi "daj mi znak. jak nie dasz to nie uwierzę czy zwątpię.", a może być to oczekiwanie nadprzyrodzonych wydarzeń. Czym jeszcze?

Jakub 1
5 Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma.
6 Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym! Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam.
7 Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana,
8 bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swych drogach.

Pytaj Boga o wszystko co chcesz wiedzieć.
Bóg jest osobą. Zna Ciebie i rozumie lepiej niż Ty sam Siebie czy ktokolwiek inny. Chce rozmowy.
Szczerze, ale z szacunkiem.
Pytaj.

Prosić o to co dobre.
Zawsze możesz dodawać "jeżeli taka jest Twoja Wola".
Możesz prosić o rozeznanie co jest dobre a co złe.

Rozmawiać jak z normalną osobą, która na pewno Cię zrozumie. Bóg jest świadom, że czegoś możesz nie rozumieć. To nie jest zaskoczenie. Bóg wie o co spytasz zanim Ci to przyjdzie na myśl.

Tak długo jak się Boga "traktuje jak należy" to może za bardzo się lękasz. Bóg jest bardziej Miłosierny i pełen zrozumienia niż dowolny ojciec. Nie ma sensu nie pytać jak i tak wie, że chcesz spytać. Itd.

Nieszczerość mija się z celem, bo i tak Bóg wie i nie schowasz swych myśli w żadnym zakamarku myśli, żadnej podświadomości. I choćbyś myśl ukrył najszybciej jak potrafisz, Bóg znał ją zanim Ci do głowy wpadła.

Te wszystkie zabiegi są daremne.
KOMPLETNIE.
Jak dziecko co zasłania oczy i myśli, że to sprawi, że będzie niewidzialne.

Być bezczelnym to jedna kwestia. Jak masz się bać realnie to podejrzewam, że będziesz wiedzieć o co się podejrzewasz, że zawiniłeś i nad tym możesz pracować. Mogą być też fikcyjne lęki, które mają Cię odciągnąć od rozmów z Bogiem. Ale to jest bez sensu, bo przed Bogiem się i tak nie ukryjesz.

Od tego jest Kościół Katolicki by nakierować człowieka na właściwą relację z Bogiem. Jak się modlić, które rzeczy są zgodne z Bogiem, a które mogą być działaniem i podpowiedziami Szatańskimi.

Nie lekceważyć "podstawowych modlitw".
Dążyć do lepszego zrozumienia ich "ukrytej" głębi.
Warto poczytać Katechizm (naprawdę, choć mogą być opory):
Modlitwa:
[link widoczny dla zalogowanych]

Modlitwa Pańska (warto poczytać wszystkie detale):
[link widoczny dla zalogowanych]

KKK
2761 "Modlitwa Pańska jest rzeczywiście streszczeniem całej Ewangelii" 6 . "Gdy Pan przekazał nam tę formułę modlitwy, dodał: <<Proście, a będzie wam dane>> (Łk 11, 9). Każdy może więc kierować ku niebu różne modlitwy według swoich potrzeb, ale zaczynając zawsze od Modlitwy Pańskiej, która pozostaje modlitwą podstawową" 7 .

I. W centrum Pisma świętego

2762 Po ukazaniu, że Psalmy są zasadniczym pokarmem modlitwy chrześcijańskiej i łączą się z prośbami modlitwy "Ojcze nasz", św. Augustyn kończy:

Zbadajcie wszystkie modlitwy, jakie znajdują się w Piśmie świętym, a nie wierzę, byście mogli znaleźć w nich coś, czego nie zawierałaby Modlitwa Pańska 8 .

====

Mamy też takie np.:
[link widoczny dla zalogowanych]

No i oczywiście czytając Biblię możesz tam Psalmy czy różne inne fragmenty, które mogą trafić akurat do Ciebie.

Z czasem może być coraz łatwiej i łatwiej.
Ale to zależy ile czasu poświęcisz.
Jest tam dużo głębi czasem niewidocznej na początku.
Nie tylko szukać intelektem, ale też ponownie pytać można zwyczajnie Boga "o co w tym chodzi?".

Ostrożnie oczywiście kto odpowiada.
Głębiej poznasz teologię Kościoła Katolickiego, może być tu lepiej.

Więcej poświęcisz czasu w skupieniu, efekty mogą być większe. Warto mieć jakiś codzienny zestaw modlitw. Nawet gdy pominiesz, potem nadrobić. To tylko sugestie.
Jest wiele rzeczy, które mogą pomagać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:26, 21 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Michał,

Słyszałem ten dowcip, ale to jest karykatura.

Jest karykatura, ale jest tez konkretny problem tu ukazany. Ja mam swoje osobiste wymagania dotyczące szczerości i uczciwości w wierze. NIE ROZPATRYWANIE PROBLEMÓW taktuję jako ucieczkę, a więc i nieszczerość, ale też chyba...
rodzaj kłamstwa!

Zawsze gdy mam coś zdecydować, zaś jest zagrożenie, jest pytanie o to, co dalej, ten problem się pojawi.
Czy mam "zrobić wszystko" (w ludzkim sensie), gdy jestem chory, dziecko jest chore, czy powiedzieć sobie: Bóg jest dobry, więc nawet nie potrzebuję iść do lekarza?...
To jest KONKRETNE PYTANIE, ono domaga się uczciwej odpowiedzi.

Jeśli coś mnie irytuje w co niektórych radach osób z kręgów wiar wszelakich, to właśnie owo udawaniem, że coś jest, kiedy widać, że nie jest, wmawianie, udawanie, nieszczerość.
Wierzę, że Bóg nie chce ode mnie nieszczerości, nie chce abym "robił mu łaskę" swoim udawaniem. I nie zamierzam tutaj chować głowy w piasek, że "to nie jest żadne robienie Bogu łaski", gdy robię co innego, a mówię co innego. Jeśli idę do lekarza po antybiotyk, to szczerze powiem, iż używam tych doczesnych własnych mocy, a nie że tutaj "ufałem Bogu". Bo Bogu ogólnie ufam, ale tutaj zaufałem lekarzowi.


TS7 napisał:
Nieszczerość mija się z celem, bo i tak Bóg wie i nie schowasz swych myśli w żadnym zakamarku myśli, żadnej podświadomości. I choćbyś myśl ukrył najszybciej jak potrafisz, Bóg znał ją zanim Ci do głowy wpadła.

Te wszystkie zabiegi są daremne.
KOMPLETNIE.
Jak dziecko co zasłania oczy i myśli, że to sprawi, że będzie niewidzialne.

Zgoda. Ja tak samo uważam, tylko to nie raczej nie rusza sprawy.

TS7 napisał:
2762 Po ukazaniu, że Psalmy są zasadniczym pokarmem modlitwy chrześcijańskiej i łączą się z prośbami modlitwy "Ojcze nasz", św. Augustyn kończy:

Zbadajcie wszystkie modlitwy, jakie znajdują się w Piśmie świętym, a nie wierzę, byście mogli znaleźć w nich coś, czego nie zawierałaby Modlitwa Pańska 8 .

====

Mamy też takie np.:
[link widoczny dla zalogowanych]

No i oczywiście czytając Biblię możesz tam Psalmy czy różne inne fragmenty, które mogą trafić akurat do Ciebie.

Z czasem może być coraz łatwiej i łatwiej.
Ale to zależy ile czasu poświęcisz.
Jest tam dużo głębi czasem niewidocznej na początku.
Nie tylko szukać intelektem, ale też ponownie pytać można zwyczajnie Boga "o co w tym chodzi?".

Ostrożnie oczywiście kto odpowiada.
Głębiej poznasz teologię Kościoła Katolickiego, może być tu lepiej.

Więcej poświęcisz czasu w skupieniu, efekty mogą być większe. Warto mieć jakiś codzienny zestaw modlitw. Nawet gdy pominiesz, potem nadrobić. To tylko sugestie.
Jest wiele rzeczy, które mogą pomagać.

Ja z kolei po każdym epizodzie rygoryzmu w zakresie naginania się do stosowanie formuł, powtarzania modlitw, odczytywania sobie psalmow itp. czuję się MOCNO OSŁABIONY W WIĘZI Z BOGIEM. Każda modlitwa "na przymus" (a nie oszukujmy się, do tego właśnie sprowadza się stosowanie rad w stylu "czytaj sobie psalmy") jaką odmówię (właściwie to chyba "odbębnię") ma dla mnie działanie emocjonalne, jakby w mojej relacji z Bogiem wystąpiła jakaś kłótnia, jakby padły przykre słowa, jakby ta nieszczerość wygenerowana reżimem i rygorami coś we mnie niszczyła.
Przy czym czytam często Biblię (czasem psalmy). Ale nie na zasadzie przymusu. Czytam w szczerości, a nie dlatego, "że powinienem" i czytam gdy potrzebuję, a nie dlatego, że ktoś mi doradzał.
Moje największy kryzysy religijności chrześcijańskiej miały zawsze jeden i ten sam motyw główny w sobie - głębokie poczucie znieważenia relacji z Bogiem, biorące swoje źródło w atmosferze przymusu.
Można by to chyba nawet (drastycznie, ale w jakimś stopniu zasadnie) porównać do gwałtu. Gwałt w swojej istocie jest przymusem wciśniętym w obszar, który ze swojej natury właśnie jest (a przynajmniej powinien być) tą oazą szczerości, dobrowolności, intymności, jest znieważeniem tego, co prawdziwe i subtelne w nas, co chronimy, bo tam jest nasze "miękkie podbrzusze".
Mam wrażenie, że w katolicyzmie mamy sporą dawkę takiego właśnie udawania, że przymus wcale nie jest przymusem. Oczywiście nie tylko coś takiego jest, bo widzę niejako "dwa skrzydła" chrześcijańskiego podejścia - to zamordystyczne i to oparte o delikatność relacji z Bogiem. Ale jest sporo takiego udawactwa, że wystarczy mówić, że to co funkcjonalnie jest rygorem i co robimy w większości mocą narzuconej sobie dyscypliny, która odsuwa na bok w naszych sercach wszytko co szczere, to już to żaden rygor nie będzie. Bo go tak nie nazwaliśmy, więc nie będzie...
Tymczasem funkcjonalnie on dalej działa jak twardy rygor, funkcjonalnie IGNORUJE TO CO SPONTANICZNE, funkcjonalnie (gdyby dotyczyło to czegoś innego, a działało w ten sam sposób) nazwalibyśmy to przymusem. Tylko akurat tutaj tego przymusem nie nazwiemy...
Irbisol ma odrobinę racji w tym przedstawieniu kwestii wiary jako przymusu i groźby przez NIEKTÓRE (! nie wszystkie!) tradycje chrześcijańskie. Nie ma pełni racji, bo ja osobiście uważam, że W PRAWDZIWEJ religii rzeczywiście Bóg tylko chce pomóc człowiekowi, ze
Ewangelia Jana 3:17 napisał:
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Jednak nie mam złudzeń, że są takie siły w katolicyzmie, jest takie skrzydło teologiczne, które choć formalnie powyższego cytatu nie neguje, to w istocie robi wszystko, aby "jakoś tak" w odbiorze wyszło, że Bóg ma swój jeden główny cel: wywrzeć swoją złość na tych, którzy do kwestii wiary podeszli nie metodą twardego posłuszeństwa i deklaracji zgodności z autorytetami. W moim odczuciu jest taka tradycja teologiczna, która co prawda raz się ujawnia, raz się chowa, niby nie stwierdza tego wprost, ale "tak wychodzi". Ta tradycja skrajnie nienawidzi uczciwości i robi wszystko, aby piękne słówka i ulizane religijne deklaracje stały się normą, przy jednoczesnym sączeniu ludziom przekazu o sądzie, karach, potępieniu.
Choć oczywiście, jak pisałem, mamy też i drugie skrzydło teologiczne, które szuka prawdy w szczerości, w powstrzymaniu się od religijnego pozerstwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Pon 19:43, 21 Lut 2022    Temat postu:

@TS7
Zacznij pisać w temacie. Jakkolwiek sam stwierdziłeś, że nie będziesz tego robił. OK - nie zmuszę cię.
Dodam tylko od siebie, że bardzo mi otworzyłeś oczy na teistyczne pojęcie "uczciwości". Spodziewałem się wiele, ale zobaczyłem dużo więcej.

No i to stwierdzanie, że "coś mi się wydaje" nt. rzeczywistości, gdzie stwierdzającym jest ktoś przekonany o istnieniu bytu mitycznego ...

------------------

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.

Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?

Cytat:
Sytuacja jest podobna do takiej hipotetycznej innej:Oto załóżmy, że jakiś człowiek ciężko rozchorował się, bo się najadł nieświeżego jedzenia i ma bardzo poważne objawy, które nawet grożą śmiercią. Oto przychodzi lekarz, wyciąga pigułkę i powiada: to jest antybiotyk, który cię wyleczy. Ale MUSISZ GO WZIĄĆ!Lekarz antybiotyk położył na stole przed chorym. Antybiotyk leży. Chory musi jednak UWIERZYĆ LEKARZOWI, że warto po antybiotyk sięgnąć. Jak nie uwierzy, to nie dostanie ratunku. I umrze, ale nie "za karę, że nie uwierzył", co raczej Z POWODU, że nie uwierzył.

Analogia z dupy. Lepsza jest taka:
Jest ten chory, przychodzi szaman i mówi: wyzdrowiejesz, o ile wpłacisz mi kasę, będziesz wpłacał regularnie i dodatkowo będziesz sobie prał mózg opowieściami, które ci zadam. Jednocześnie w żaden sposób nie będziesz w stanie zweryfikować, czy te działania są skuteczne - ani na swoim przykładzie, ani na przykładzie innych.
To jest to clou, które pomijasz.

Cytat:
Bóg też daje człowiekowi ratunek przed rozsypaniem się jego mentalnej natury i pogrążeniem w cierpienie wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei.

Naprawdę naiwna, dziecinna wiara religijna jest konieczna, by ratować coś o tyle rzędów wyższego, jak mentalna natura? Innych sposobów nie ma?

I zapewniam cię, że nie czuję żadnego "cierpienia wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei".

P. S.
Jak sądzisz, czy fedor kiedykolwiek odkryje, ile warta jest jego fascynacja "argumentami" o tym, że ktoś czegoś nie wie?
Może wątek o tym założę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:49, 21 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.

Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?

Tylko częściowo.

Irbisol napisał:
Cytat:
Sytuacja jest podobna do takiej hipotetycznej innej:Oto załóżmy, że jakiś człowiek ciężko rozchorował się, bo się najadł nieświeżego jedzenia i ma bardzo poważne objawy, które nawet grożą śmiercią. Oto przychodzi lekarz, wyciąga pigułkę i powiada: to jest antybiotyk, który cię wyleczy. Ale MUSISZ GO WZIĄĆ!Lekarz antybiotyk położył na stole przed chorym. Antybiotyk leży. Chory musi jednak UWIERZYĆ LEKARZOWI, że warto po antybiotyk sięgnąć. Jak nie uwierzy, to nie dostanie ratunku. I umrze, ale nie "za karę, że nie uwierzył", co raczej Z POWODU, że nie uwierzył.

Analogia z dupy. Lepsza jest taka:
Jest ten chory, przychodzi szaman i mówi: wyzdrowiejesz, o ile wpłacisz mi kasę, będziesz wpłacał regularnie i dodatkowo będziesz sobie prał mózg opowieściami, które ci zadam. Jednocześnie w żaden sposób nie będziesz w stanie zweryfikować, czy te działania są skuteczne - ani na swoim przykładzie, ani na przykładzie innych.
To jest to clou, które pomijasz.

Nie pomijam, tylko po prostu ta moja wiara nie jest tego typu, który Ty opisałeś, lecz tego typu, który ja opisałem.

Irbisol napisał:
Cytat:
Bóg też daje człowiekowi ratunek przed rozsypaniem się jego mentalnej natury i pogrążeniem w cierpienie wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei.

Naprawdę naiwna, dziecinna wiara religijna jest konieczna, by ratować coś o tyle rzędów wyższego, jak mentalna natura? Innych sposobów nie ma?

I zapewniam cię, że nie czuję żadnego "cierpienia wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei".

Nie czujesz tego, bo ten świat pozwala na samooszukiwanie się. Na tym świecie możesz nie postawić pewnych pytań, możesz zignorować głębszą naturę swojego człowieczeństwa, możesz skupić się tylko na tym, jak zarobić, co kupić na obiad itp.
Ja wierzę, że jednak przyjdzie taki moment (chwilę po śmierci ciała), gdy stanie przed Tobą problem KIM JESTEM?
Wtedy - gdy już nie będzie tego świata, którym można się zająć na bieżąco, który stawia tysiące problemów natury praktycznej, nie pytając o istotę człowieczeństwa, odkryjesz, że problem określenia samego siebie jest absolutnie kluczowy dla Twojego jestestwa, że jeśli go nie rozwiążesz, to będziesz mógł tylko cierpieć. Wtedy też odkryjesz, że sam sobie nie będziesz potrafił dać odpowiedzi na to pytanie, bo aby odpowiedź była zasadna, musi przyjść jakoś niezależnie, niejako z zewnątrz, choć musi być w bardzo silny sposób powiązana z tym, czym stało się Twoje duchowe wnętrze. Wtedy też objawi się właśnie problem wewnętrznego zapętlenia, braku nadziei, spełnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 9:52, 22 Lut 2022    Temat postu:

Cytat:
[quote="Michał Dyszyński"]
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.

Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Sytuacja jest podobna do takiej hipotetycznej innej:Oto załóżmy, że jakiś człowiek ciężko rozchorował się, bo się najadł nieświeżego jedzenia i ma bardzo poważne objawy, które nawet grożą śmiercią. Oto przychodzi lekarz, wyciąga pigułkę i powiada: to jest antybiotyk, który cię wyleczy. Ale MUSISZ GO WZIĄĆ!Lekarz antybiotyk położył na stole przed chorym. Antybiotyk leży. Chory musi jednak UWIERZYĆ LEKARZOWI, że warto po antybiotyk sięgnąć. Jak nie uwierzy, to nie dostanie ratunku. I umrze, ale nie "za karę, że nie uwierzył", co raczej Z POWODU, że nie uwierzył.
Analogia z dupy. Lepsza jest taka:Jest ten chory, przychodzi szaman i mówi: wyzdrowiejesz, o ile wpłacisz mi kasę, będziesz wpłacał regularnie i dodatkowo będziesz sobie prał mózg opowieściami, które ci zadam. Jednocześnie w żaden sposób nie będziesz w stanie zweryfikować, czy te działania są skuteczne - ani na swoim przykładzie, ani na przykładzie innych.To jest to clou, które pomijasz.
Nie pomijam, tylko po prostu ta moja wiara nie jest tego typu, który Ty opisałeś, lecz tego typu, który ja opisałem.

Albo nie pomijasz, albo twoja wiara nie jest tego typu, jaką ja opisałem. Obie te możliwości się wykluczają a ty twierdzisz, że obie zachodzą.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Bóg też daje człowiekowi ratunek przed rozsypaniem się jego mentalnej natury i pogrążeniem w cierpienie wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei.
Naprawdę naiwna, dziecinna wiara religijna jest konieczna, by ratować coś o tyle rzędów wyższego, jak mentalna natura? Innych sposobów nie ma?
I zapewniam cię, że nie czuję żadnego "cierpienia wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei".
Nie czujesz tego, bo ten świat pozwala na samooszukiwanie się. Na tym świecie możesz nie postawić pewnych pytań, możesz zignorować głębszą naturę swojego człowieczeństwa, możesz skupić się tylko na tym, jak zarobić, co kupić na obiad itp. Ja wierzę, że jednak przyjdzie taki moment (chwilę po śmierci ciała), gdy stanie przed Tobą problem KIM JESTEM?

Czyli nadal naiwnie twierdzisz, że bez wiary w byty mitologiczne nie da się zadawać sobie egzystencjalnych pytań. Zresztą wyżej o tym napisałem, a ty zarejestrowałeś jedynie ostatnie zdanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:45, 22 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.

Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?

Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"
- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej.
- Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej
- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej.
I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.
A ja nie mam tu żadnego uniwersalnego sposobu, który odróżni wiarę poprawną od niepoprawnej. Dotyczy to w takim samym stopniu odróżniania wiary w to, co podało TVP INFO, czy TVN, jak i wiary w to, czy Bóg istnieje - w każdym z tych przypadków BIERZESZ TO CO DOSTĘPNE POD ROZWAGĘ I STARASZ SIĘ WYPRACOWAĆ STANOWISKO.
Nie wyczaruję Ci tu żadnego genialnego sposobu, który by wiarę zamieniał w pewną wiedzę. Jeśli stawiasz taki warunek, to Twój problem, że ja go nie spełnię. Ale nie jestem czarodziejem, nie umiem zmieniać rzeczywistości, która zawiera niewiadome, co wiąże się z ewentualnością przyjmowania stanowisk na wiarę, w rzeczywistość, w której niewiadome by nie występowały.

Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Sytuacja jest podobna do takiej hipotetycznej innej:Oto załóżmy, że jakiś człowiek ciężko rozchorował się, bo się najadł nieświeżego jedzenia i ma bardzo poważne objawy, które nawet grożą śmiercią. Oto przychodzi lekarz, wyciąga pigułkę i powiada: to jest antybiotyk, który cię wyleczy. Ale MUSISZ GO WZIĄĆ!Lekarz antybiotyk położył na stole przed chorym. Antybiotyk leży. Chory musi jednak UWIERZYĆ LEKARZOWI, że warto po antybiotyk sięgnąć. Jak nie uwierzy, to nie dostanie ratunku. I umrze, ale nie "za karę, że nie uwierzył", co raczej Z POWODU, że nie uwierzył.
Analogia z dupy. Lepsza jest taka:Jest ten chory, przychodzi szaman i mówi: wyzdrowiejesz, o ile wpłacisz mi kasę, będziesz wpłacał regularnie i dodatkowo będziesz sobie prał mózg opowieściami, które ci zadam. Jednocześnie w żaden sposób nie będziesz w stanie zweryfikować, czy te działania są skuteczne - ani na swoim przykładzie, ani na przykładzie innych.To jest to clou, które pomijasz.
Nie pomijam, tylko po prostu ta moja wiara nie jest tego typu, który Ty opisałeś, lecz tego typu, który ja opisałem.

Albo nie pomijasz, albo twoja wiara nie jest tego typu, jaką ja opisałem. Obie te możliwości się wykluczają a ty twierdzisz, że obie zachodzą.

Nic podobnego nie twierdzę. Niby skąd to Twoje przekonanie, że tak twierdzę, skoro na temat tej Twojej opcji nawet nie zajmuję stanowiska.
Dyskutujesz nie ze mną, tylko z chochołem.

Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Bóg też daje człowiekowi ratunek przed rozsypaniem się jego mentalnej natury i pogrążeniem w cierpienie wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei.
Naprawdę naiwna, dziecinna wiara religijna jest konieczna, by ratować coś o tyle rzędów wyższego, jak mentalna natura? Innych sposobów nie ma?
I zapewniam cię, że nie czuję żadnego "cierpienia wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei".
Nie czujesz tego, bo ten świat pozwala na samooszukiwanie się. Na tym świecie możesz nie postawić pewnych pytań, możesz zignorować głębszą naturę swojego człowieczeństwa, możesz skupić się tylko na tym, jak zarobić, co kupić na obiad itp. Ja wierzę, że jednak przyjdzie taki moment (chwilę po śmierci ciała), gdy stanie przed Tobą problem KIM JESTEM?

Czyli nadal naiwnie twierdzisz, że bez wiary w byty mitologiczne nie da się zadawać sobie egzystencjalnych pytań. Zresztą wyżej o tym napisałem, a ty zarejestrowałeś jedynie ostatnie zdanie.

Może się i da zadawać egzystencjalne pytania na dowolnej podstawie. Nie wykluczam innych podejść do egzystencjalnych pytań.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:47, 22 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 15:11, 22 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Sytuacja jest podobna do takiej hipotetycznej innej:Oto załóżmy, że jakiś człowiek ciężko rozchorował się, bo się najadł nieświeżego jedzenia i ma bardzo poważne objawy, które nawet grożą śmiercią. Oto przychodzi lekarz, wyciąga pigułkę i powiada: to jest antybiotyk, który cię wyleczy. Ale MUSISZ GO WZIĄĆ!Lekarz antybiotyk położył na stole przed chorym. Antybiotyk leży. Chory musi jednak UWIERZYĆ LEKARZOWI, że warto po antybiotyk sięgnąć. Jak nie uwierzy, to nie dostanie ratunku. I umrze, ale nie "za karę, że nie uwierzył", co raczej Z POWODU, że nie uwierzył.
Analogia z dupy. Lepsza jest taka:Jest ten chory, przychodzi szaman i mówi: wyzdrowiejesz, o ile wpłacisz mi kasę, będziesz wpłacał regularnie i dodatkowo będziesz sobie prał mózg opowieściami, które ci zadam. Jednocześnie w żaden sposób nie będziesz w stanie zweryfikować, czy te działania są skuteczne - ani na swoim przykładzie, ani na przykładzie innych.To jest to clou, które pomijasz.
Nie pomijam, tylko po prostu ta moja wiara nie jest tego typu, który Ty opisałeś, lecz tego typu, który ja opisałem.
Albo nie pomijasz, albo twoja wiara nie jest tego typu, jaką ja opisałem. Obie te możliwości się wykluczają a ty twierdzisz, że obie zachodzą.
Nic podobnego nie twierdzę. Niby skąd to Twoje przekonanie, że tak twierdzę, skoro na temat tej Twojej opcji nawet nie zajmuję stanowiska. Dyskutujesz nie ze mną, tylko z chochołem.

Ale czego nie twierdzisz?
Stwierdziłeś, że nie pomijasz pogrubionego oraz stwierdziłeś, że twoja wiara jest typu, jak ty opisałeś (z tym lekarzem i tabletką). Czy któregoś z tych dwóch stwierdzeń nie stwierdziłeś? Bo tylko o nich piszę.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Bóg też daje człowiekowi ratunek przed rozsypaniem się jego mentalnej natury i pogrążeniem w cierpienie wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei.
Naprawdę naiwna, dziecinna wiara religijna jest konieczna, by ratować coś o tyle rzędów wyższego, jak mentalna natura? Innych sposobów nie ma?I zapewniam cię, że nie czuję żadnego "cierpienia wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei".
Nie czujesz tego, bo ten świat pozwala na samooszukiwanie się. Na tym świecie możesz nie postawić pewnych pytań, możesz zignorować głębszą naturę swojego człowieczeństwa, możesz skupić się tylko na tym, jak zarobić, co kupić na obiad itp. Ja wierzę, że jednak przyjdzie taki moment (chwilę po śmierci ciała), gdy stanie przed Tobą problem KIM JESTEM?
Czyli nadal naiwnie twierdzisz, że bez wiary w byty mitologiczne nie da się zadawać sobie egzystencjalnych pytań. Zresztą wyżej o tym napisałem, a ty zarejestrowałeś jedynie ostatnie zdanie.
Może się i da zadawać egzystencjalne pytania na dowolnej podstawie. Nie wykluczam innych podejść do egzystencjalnych pytań.

A zatem Bóg nie jest jedynym ratunkiem przed rozsypaniem się mentalnej natury człowieka i pogrążeniem się przez niego w cierpieniu wewnętrznego zapętlenia, niespełnienia bez nadziei?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:48, 22 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock:
Taką wiedzę masz w każdym przypadku?
To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.
Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!

Jak dla mnie, to z tą deklaracją
- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory
- albo ściemniasz na potęgę.
Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...
Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...
To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock:
Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock:
Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 15:58, 22 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock:
Taką wiedzę masz w każdym przypadku?
To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.
Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!

Jak dla mnie, to z tą deklaracją
- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory
- albo ściemniasz na potęgę.
Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...
Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...
To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock:
Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock:
Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:

Znowu nie doczytałeś wszystkich zdań i ze swoim debilem dyskutujesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:24, 22 Lut 2022    Temat postu:

Michał,

Możesz rozpatrywać problemy, jak najbardziej, ale masz na to limit czasu. Jaki jest "warunek stopu"? Myśleć można hipotetycznie wieczność? Jakie są kryteria "wystarczającości przemyślenia"?
Analogicznie w sytuacjach konieczności szybkiej decyzji. Jak pogodzisz się z tym, że jesteś "przymuszany" do szybkiej decyzji gdy nadal nie jesteś poziomem tego przemyślenia "usatysfakcjonowany"? Czas minął. Decyzja. Nie zakończysz przemyśleń, konsekwencje mogą być poważne.

Zajmujesz się czymś zbyt długo, możesz stracić coś innego. Coś co jest cenniejsze niż "jeszcze lepsze przemyślenie tej sprawy". To się może przerodzić w "OCD perfekcyjnego przemyślenia", która paraliżuje życiowo.

Luźna myśl dodatkowa, można o tym myśleć okularami w szerszej wersji (nie tylko pieniądze) rozumienia Zysku Krańcowego:
[link widoczny dla zalogowanych]

----

Oczekiwanie "konkretnych odpowiedzi" może być bardzo błędne. Ponieważ sytuacje są różnorodne i mogą wymagać indywidualnego rozpatrywania detali sytuacji za każdym jednym razem gdy dzieje się coś istotnego. Wiele razy może być to żądanie aby "ustalić coś raz na zawsze" w "szerokim spektrum sytuacji". (które się różnią na tyle, że może nie być uzasadnione traktowanie ich jako "analogiczne"). Wprowadzić to może podejście "automatyczne" i tendencje do znacznego upraszczania rzeczywistości. (co może być wygodne na krótką metę) Z tym złudne poczucie przygotowania na przyszłe decyzje. Zrównywania sytuacji nierównych, ignorując detale, uznając je za nieistotne. Ja nie zamierzam przykładać ręki do upraszczania rzeczywistości. Widzę jakie ma to poważne skutki potem.

Jednak takie podejście oczekujące ogólnych rozwiązań może spowodować, że ktoś może upraszczać rzeczywistość aż do poważnej wadliwości. Aż nawet do takiego zrównywania sytuacji, że ktoś nie jest w stanie pojąć czegoś ważnego W OGÓLE. Bo np. "nie widzi różnicy". Ma ustawione tak uproszczone schematy myślenia, że nie sposób wskazać detali sytuacji. Są dla tej osoby niejako "niewidzialne" albo "nieistotne".

Nie zamierzam dawać komuś uproszczonych rozwiązań ogólnych, które mogą wprowadzić człowieka w błąd i potem będę odpowiadał przed Bogiem, że kogoś wprowadziłem w błąd. Albo, że ktoś przewrotnie wypaczy to co mówię (umyślnie bądź nie), a ja mogę odpowiadać za konsekwencje przed Bogiem, że nie wykazałem dostatecznej staranności.
Itd.
Nie mam obowiązku znać odpowiedzi adekwatnej na każde pytanie. Nie jestem Alfą i Omegą. Od tego jest między innymi Kościół Katolicki by brać odpowiedzialność za np. porady w konkretnych sytuacjach. Jest od tego spowiednik, itp.

Ani nie mam obowiązku dzielić się moimi prywatnymi mniemaniami czy wierzeniami, jeżeli mam poczucie, że to nie wpłynie pozytywnie na rozmowę, a może wręcz zaszkodzić, często dać tylko pożywkę oszustowi by wypaczać to co mówię dalej. A tak naprawdę nie jest istotne dla przebiegu rozmowy. Nawet jeżeli ta osoba twierdzi inaczej. Nie odpowiadam przed rozmówcą, który się czegoś domaga, tylko przed Bogiem.

Mateusz 12
36 A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. 37 Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony».

Traktuję te zdania poważnie.
Nawet Jezus wielokrotnie odmawiał odpowiedzi na pytania.

----

Nie wiem co dla Ciebie oznacza słowo "rygoryzm", ani o co chodzi w "rygorach" i nie bardzo wiem co ma do rzeczy w przypadku DOBROWOLNEGO modlenia się.
Te modlitwy są pisane pod natchnieniem Ducha Świętego, BOGA. Nie są pisane przypadkowo.

To, że ktoś ma uraz bo może zakodowało się w głowie skojarzenie z "przymusem" to kwestia indywidualna, być może jakiegoś urazu z przeszłości.
Ja się nie zmuszam, widzę w tych modlitwach wielką wartość. I nie tylko ja. Modlitwa Pańska jest wprost od Jezusa. Nie wymyślił sobie jej z nudów. Wszystkie te modlitwy mają swoją głębię, znaczenie, cel. Która może być wcale nie oczywista.

Można też rozpatrzyć, czy wróg Kościoła czasem nie będzie mącił człowiekowi w głowie by zniechęcić kogoś na liczne sposoby do prawdziwego Kościoła pochodzącego od Jezusa Chrystusa? Te zniechęcenie może być nadprzyrodzone. Może te zniechęcenia, poczucia "przymusów" itd. są strategią Szatana by wmówić człowiekowi, że coś jest "beee" i zintelektualizacjować te odczucia w sposób fałszywy. Aby odsunąć człowieka od Kościoła. Kierowanie się czystym podejściem co się komu podoba emocjonalnie może być bezlitośnie wykorzystane przez Złego Ducha. Bo tutaj zakładać można, że wszystko ma być miłe i przyjemne i zawsze komuś od razu pasować. I że jak są duchowe opory, negatywne emocje to zawsze oznacza, że należy zrezygnować? Łatwo wtedy sterować człowiekiem. Postawić mu na drodze "ból", itd. i już jest "uziemiony duchowo".

A co jeżeli w danej sytuacji ma tak być, że zaczniesz coś z niechęcią i różnymi innymi odtrącającymi emocjami, ale jak przebrniesz przez tą blokadę w wytrwałości to potem Twoje podejście się zmieni i skutki będą tego warte? Czy Szatan może sterować człowieka emocjami w celu zniechęcania kogoś od dobrego i zachęcania do tego co błędne?

Czy odczucie "osłabienia więzi z Bogiem" może być też fałszywe?

Napisałeś, że masz problemy z ustaleniem o co się modlić, wskazałem życzliwie Tobie przykładowe rozwiązania wstępne. Nie jako "przymus". Jako sugestię życzliwą.

Czy ja coś pisałem o "odbębnianiu"?
Możesz "kontemplować" modlitwę tak głęboko jak chcesz. Spędzasz ogromne ilości czasu dogłębnie analizując różne rzeczy, możesz też fragmenty Biblii, modlitwy tak dogłębnie "kontemplować". Razem z Bogiem. To jest jego Słowo.

Mateusz 6
7 Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
8 Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:

Twoje poczucie "przymusu" może być nadprzyrodzone. Może być odczuwalne nawet tam gdzie albo nie ma go wcale, albo może być wyolbrzymione.

A realia są takie, że istnieją jakieś warunki wstępu do Nieba, a nie co się komuś podoba. Tego nie przeskoczysz. Jak ktoś sobie wybiera to co mu pasuje to czym jest taka "wierność Bogu"?

Szatan rzekomo powiedział:
"Nie będę służył."

Za to jasno jest napisane (nie tylko w Kościele Katolickim), słowa Jezusa Chrystusa:

Mateusz 25
41 Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
42 Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie."
44 Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" 45 Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili".
46 I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».

Masz tutaj już ten "przymus".
Znaleźć można więcej przykazań.

1 Jan 5
2 Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże,
gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania,
3 albowiem miłość względem Boga
polega na spełnianiu Jego przykazań,
a przykazania Jego nie są ciężkie.

Przykazania = "przymus"?

Czy w relacji z Bogiem zawsze ma się człowiekowi "podobać" to co Bóg oczekuje? (przynajmniej od razu?)

Spontanicznie to ktoś może mieć ochotę grzeszyć.
Czy Jezus "miał ochotę iść na krzyż"?

Masz napisane jak wół:

Hebrajczyków 12
5 1 a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako do synów:
Synu mój, nie lekceważ karania Pana,
nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.
6 Bo kogo miłuje Pan, tego karze,
chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje.
7 Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? 8 Jeśli jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi. 9 Zresztą, jeśliśmy cenili i szanowali ojców naszych według ciała, mimo że nas karcili, czyż nie bardziej winniśmy posłuszeństwo Ojcu dusz, a żyć będziemy? 10 Tamci karcili nas według swej woli na czas znikomych dni. Ten zaś czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości. 11 Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. 12 Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!

Unikanie pewnych negatywnych uczuć i dawanie się nimi sterować, może być metodą Szatańską by odsuwać człowieka od prawdy.

Bóg chce pomóc człowiekowi, ale metody tej pomocy mogą wymagać poddaniu się tymczasowym cierpieniom, zniechęceniom, blokadom.

Marek 9
34 Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
35 On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!».

----

A inne "tradycje chrześcijańskie" są zwyczajnie fałszywe tam gdzie się różnią. Mogą być wygodniejsze, milsze, mniej wymagające. Dawać poczucie fałszywego komfortu. Ale są fałszywe.
Często jest w tym zwyczajna pycha.
Zwyczajne "nie będę służył".

Protestantyzm jest fałszywy. (tysiące denominacji?)
Sola Scriptura jest fałszywa.
Nie ma jej nigdzie w Biblii.
Autorem Biblii i tym kto ustalił kanon jest Kościół Katolicki.
Protestantyzm nie istniał przez "1500 lat".
Itd.
Jakbyś ten temat zbadał dogłębnie, uczciwie, bez uprzedzeń i kierowania się tym co "emocjonalnie wygodne" to możliwe, że szybko byś doszedł do tego wniosku.

A liczy się prawda, a nie to "gdzie jest fajnie i miło" i "w co się łatwiej wierzy".

Jeżeli tego tematu nie przerobisz możesz popełnić wielką ilość błędów, czytając teologię nie-Katolicką. Konsekwencje mogą być poważne. I tak... Bóg wyciąga konsekwencje.

Przykładowa argumentacja za Katolicyzmem (warto całe przeczytać):
[link widoczny dla zalogowanych]

Prawda. To się liczy.
Dalej już kwestia woli czy ktoś chce się kierować prawdą o tym czego Bóg od Ciebie... ("straszne słowo")... "oczekuje".

----

Nie wiem też kto to taki w Kościele Katolickim "nienawidzi uczciwości"?

Co to są "piękne słówka"?
Co to są "ulizane religijne deklaracje"?

Sąd, kary, potępienie jest jawne w Biblii. Jeżeli jakiś "Kościół Chrześcijański" twierdzi inaczej to wypacza Biblię.
Kłamstwo jest od Szatana.

----

Moim zdaniem jak pisałem wyżej, dopóki uczciwie nie przeanalizujesz dowodów za tym, że prawda leży w Kościele Katolickim, możesz się błąkać w błędach teologicznych, a skutki tego mogą być opłakane.

Możesz to odbierać jako "przymusy", "gwałty", itd. a mnie interesuje co jest prawdą, nawet jak na początku ta prawda może się komuś nie spodobać, może boleć, może złościć, itd.. Być niewygodna, być przykra wymagać jakichś wyrzeczeń, wymagać nawet cierpień, walki ze swoim "wewnętrznym buntownikiem".

Jak nie ustalisz prawdy uczciwie to to poczucie "przymusu" i inne negatywne oceny Kościoła Katolickiego, które mogą pochodzić wprost od Szatana, mogą Cię zaprowadzić na manowce.

Licz się z tym, że będziesz duchowo atakowany.
Co paradoksalnie może być właśnie dowodem, że zbliżasz się tam gdzie Szatan Cię nie chce.
Czasami to ból może być drogowskazem na prawdę.
Ten kto nie chce walczyć z tymi blokadami, może uciec w "wygodny fałsz". A Szatan może sprawić, że poczujesz się w tym fałszu komfortowo i z "zadowoleniem". I znowu paradoksalnie, "dobre samopoczucie/komfort" może być dowodem zwiedzenia.

Liczę się z tym, że może być wypaczane to co piszę.
Dla mnie się liczy prawda, nawet ta nieprzyjemna, trudna.
I ja wierzę, że tylko w Kościele Katolickim jest cała prawda.
Ale Wolna Wola.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:21, 22 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
...
Dla mnie się liczy prawda, nawet ta nieprzyjemna, trudna.
...

Generalnie zgadzam się z tym co napisałeś. A szczególnie z tym, co tu zacytowałem.

Mogę jedynie zadeklarować, że na szczycie moich wartości jest właśnie ona - prawda (połączona z miłością).
Ale oczywiście mamy pytanie: gdzie owa prawda jest?

Patrząc na to, jak światopoglądy, religie, filozofie rozwijały się przez tysiąclecia, wyróżniłbym dwa nurty poszukiwania prawdy:
- kierunek w stronę poszukiwań spójności w obrębie OSOBISTEGO ROZUMIENIA
- kierunek LOJALNOŚCIOWY, czyli kierunek, w którym prym wiodą różne sugestie, że osobiste rozumienie jakoś powinno się umniejszyć względem tego, co głoszą inni ludzi - zwykle określani jako autorytety.

Znamienne jest, z czyjej woli ukrzyżowano Jezusa - z woli największych autorytetów religijnych owych czasów. Ja bardzo często zadaję sobie następujące pytanie:
Czy ja - Michał - znając teraz siebie, jak się znam, gdybym żył w czasach Jezusa, posłuchałbym się faryzeuszy, i krzyczał wypuść Barabasza! Na krzyż z tym, który podburza lud - Jezusem!
Krzyczałbym tak, czy nie?... :cry:
Tak jak siebie znam, czy bym krzyczał?... :think:

Wierzę, że Bóg wymaga ode mnie czegoś ponad uznanie, że tym prawdziwym (czyli tym, którego REALNIE SIĘ SŁUCHAM) bogiem jest aktualna postać autorytetów religijnych. Wierzę, że ten PRAWDZIWY BÓG, czyli Ten "w duchu i prawdzie", czyli ten "nie na tej, ani żadnej innej górze, na której się czci Boga", czyli ten, którego "Królestwo jest w was", czyli ten duchowy, który daje siebie na zasadzie:
Ewangelia Jana 3:8 napisał:
(8) Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.


Jestem człowiekiem ogólnie KRYTYCZNYM. Krytycyzm jest moją naturą. Wątpienie praktycznie we wszystko też jest rysem mojej osobowości. Wątpię w każde swoje przekonanie, każdą myśl. Krytykuję najpierw siebie.
Krytykuję każdą myśl, jaka się we mnie pojawi.
Potem krytykuję tę pierwszą krytykę myśli,
Potem próbują krytykować tę drugą krytykę, ale też z nią trochę i tą pierwszą krytykę.
Nie czynię wyjątków, wszystko krytykuję, wszystko podważam - tak swoje, jak i to co do mnie dociera, niezależnie od tego, czy ktoś mi głosi konieczność lojalności wobec źródła, czy nie.
List Jakuba 1:25 napisał:
(25) Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo

Czym jest "rozważanie"?
Czy jest może postawą w stylu: to ogłosił mój autorytet, więc się z tym z góry zgadzam, nie zadając sobie pytań na ów temat?
Czy taka postawa w ogóle jest rozważaniem?

Ewangelia Mateusza 7:21 napisał:
(21) Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.

Czy ma szansę wypełnić WOLĘ Ojca ten, kto NIE PRZEMYŚLAŁ CZYM RÓŻNI SIĘ jej wypełnienie prawdziwe od pozornego, na pokaz, na odczepnego?...
A jak przemyśleć coś, gdy się nie stawia pytań, bo "trzeba się po prostu zgodzić z tym, co mi głoszą autorytety"?... :shock:

Ewangelia Mateusza 10:37 napisał:
(37) Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.

A kto kocha bardziej niż Jezusa, autorytety swojej religii będzie godzien Jezusa?

Co by mnie powstrzymało przed wołaniem: Ukrzyżuj Jezusa, wypuść Barabasza? :think:
Co takiego?
Jest coś takiego we mnie, co POZWOLIŁOBY MI ROZPOZNAĆ SAMEGO BOGA?
A może Bóg oczekuje, że rozpoznam Jego!
Powtórzę - Jego, Boga!
Może, skoro Bóg mnie ostrzegł, że ludzie - w końcu jakoś tam uczciwi, kierowani pobożnością, chęcią pełnienia woli Boga - krzyczeli "ukrzyżuj Jezusa", to czy ja mogę się uważać za tego zwolnionego od owego pytania: a co byś zrobił, gdyby wystąpił konflikt pomiędzy autorytetami Twojej religii a samym Bogiem - człowiekiem (Jezusem), który by stanął przede mną?
Co to ja miałbym być "lepszy" w tym sensie, że Bóg nie może mnie na taką próbę wystawić, na jaką wystawił pobożnych Żydów, słuchających uczonych w piśmie?
Na pewno to się nie zdarzy?...
Oto dziecko w dzisiejszych czasach mówiło do swoich rodziców: nie chcę już iść do tego księdza, bo on chce od mnie złych rzeczy... Rodzice mówią: niemożliwe! To jest święty człowiek! Idź do niego, my nie chcemy cię słuchać!
Nie zdarzyło się to?...
Na pewno się nie zdarzyło?
Ale na pewno mi się nie zdarzy?...
Mam zrobić JEDEN WIELKI WYJĄTEK W SWOIM ROZUMIE i tak zwinąć ten swój krytycyzm, uczciwość rozumowania, gdy pojawia się NAJWIĘKSZA LOJALNOŚĆ DO WDROŻENIA?...
Krzyczałbyś "ukrzyżuj Jezusa!"?...
Tak jak siebie znasz, jak teraz oceniasz własną zdolność samodzielnego (!) rozpoznawania dobra?
Pewnie czytałeś o tym: [link widoczny dla zalogowanych]
Co o tym myślisz w kontekście tego, CZEGO MOŻE ODE MNIE WYMAGAĆ BÓG?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:30, 22 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock:
Taką wiedzę masz w każdym przypadku?
To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.
Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!

Jak dla mnie, to z tą deklaracją
- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory
- albo ściemniasz na potęgę.
Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...
Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...
To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock:
Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock:
Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:

Znowu nie doczytałeś wszystkich zdań i ze swoim debilem dyskutujesz.

Czy owe "inne zdania, których nie doczytałem" zmieniają status tego, co stwierdziłeś: Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam.
W jaki sposób miałyby to stwierdzenie zmieniać?... O tym stwierdzeniu piszę, bo na nim opiera się Twoja argumentacja. Skoro się na takim zdaniu opiera, to aby ocenić argumentację, analizuję sensowność owego zdania. Co w tym zmieni "przeczytanie innych zdań"?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 18:30, 22 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 21:48, 22 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock:
Taką wiedzę masz w każdym przypadku?
To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.
Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!

Jak dla mnie, to z tą deklaracją
- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory
- albo ściemniasz na potęgę.
Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...
Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...
To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock:
Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock:
Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:

Znowu nie doczytałeś wszystkich zdań i ze swoim debilem dyskutujesz.

Czy owe "inne zdania, których nie doczytałem" zmieniają status tego, co stwierdziłeś: Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam.
W jaki sposób miałyby to stwierdzenie zmieniać?...

Tak, zmieniają. Na tym polega "albo" - jest to najczęściej uściślenie lub przedstawienie wykluczającej się alternatywy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:16, 23 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.

Znowu płyniesz.
Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.
Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.
I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.

Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock:
Taką wiedzę masz w każdym przypadku?
To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.
Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!

Jak dla mnie, to z tą deklaracją
- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory
- albo ściemniasz na potęgę.
Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...
Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...
To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock:
Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock:
Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:

Znowu nie doczytałeś wszystkich zdań i ze swoim debilem dyskutujesz.

Czy owe "inne zdania, których nie doczytałem" zmieniają status tego, co stwierdziłeś: Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam.
W jaki sposób miałyby to stwierdzenie zmieniać?...

Tak, zmieniają. Na tym polega "albo" - jest to najczęściej uściślenie lub przedstawienie wykluczającej się alternatywy.

Dla mnie całe to sformułowanie jest niejasne. Właściwie to nie wiadomo co w nim konkretnie sugerujesz - jest raz jakaś "wiedza", za chwilę "albo jest doza nieufności". A dalej jest przeciwstawienie tego kompletnie niejasnego religii. Jesteś mistrzem mówienia w sposób, w którym nie wiadomo o co właściwie chodzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 10:16, 23 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Śro 10:29, 23 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
I w temacie jakoś nie widzę odpowiedzi:Nauczyciele, policja, sądy karzą mękami (jakimikolwiek, a co dopiero mówić o wiecznych), tych, co ośmielają się nie wierzyć w jakąś tezę?Od tego się zaczęło i warto byłoby tego tematu się trzymać.
Ja udzielę swojej. Według mnie nie jest tak, że Bóg kogokolwiek będzie karał "za niewiarę". Niewiarą każdy karze się sam.
Wg ciebie niewiara jest zależna od woli niewierzącego?
Tylko częściowo.
Nawet zakładając, że w jakiś sposób niewiara jest zależna od woli niewierzącego - w jaki sposób ma on ocenić, czy warto prać sobie mózg tą a nie inną tezą, by uwierzyć?
Na co dzień rozstrzygasz setki takich problemów "jak uwierzyć?"- Wierzysz jednym reklamom bardziej, innym mniej. - Wierzysz członkom rodziny bardziej, bądź mniej- Wierzysz informacjom medialnym bardziej, bądź mniej. I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić.
Znowu płyniesz.Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam. Albo z jaką dozą (nie)ufności podchodzić do różnych tez.Problem w tym, że nie widzę sposobu, by odróżnić Biblię od mitów greckich pod kątem prawdopodobności.I O TO PYTAM. Jak ty odróżniasz.
Masz "wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów"?... :shock: Taką wiedzę masz w każdym przypadku?To masz właściwie WSZECHWIEDZĘ.Jak szczepionkowcy i antyszczpionkowcy się spierają co do skuteczności szczepionki na covid-19, to Ty już masz WIEDZĘ, komu wierzyć!
Jak dla mnie, to z tą deklaracją- albo masz nierówno pod sufitem, uważając się za właściwie wszechwiedzącego w każdym przypadku, gdy wszyscy ludzie mają wątpliwości, gdy są sprzeczne interpretacje, gdy toczą się spory- albo ściemniasz na potęgę. Naprawdę w każdym innym przypadku (poza zagadnieniami religii) jest już WIEDZA?...Ty NAPRAWDĘ :shock: coś takiego głosisz?...To jak się spiera dwóch naukowców, w kwestii co jest bardziej prawdopodobną przyczyną fenomenu ciemnej materii, to Ty już masz WIEDZĘ (!) w kwestii komu wierzyć?... :shock: Sorry, ale albo ściemniasz, albo odjechałeś na maksa. :shock: Właściwie z takim wszechwiedzącym to czas zakończyć dyskusję, bo to nie moje nogi na takie boskie progi... :cry:
Znowu nie doczytałeś wszystkich zdań i ze swoim debilem dyskutujesz.
Czy owe "inne zdania, których nie doczytałem" zmieniają status tego, co stwierdziłeś: Wiedzę, jak odróżniać bzdurę od realiów mam.W jaki sposób miałyby to stwierdzenie zmieniać?...
Tak, zmieniają. Na tym polega "albo" - jest to najczęściej uściślenie lub przedstawienie wykluczającej się alternatywy.
Dla mnie całe to sformułowanie jest niejasne. Właściwie to nie wiadomo co w nim konkretnie sugerujesz - jest raz jakaś "wiedza", za chwilę "albo jest doza nieufności". A dalej jest przeciwstawienie tego kompletnie niejasnego religii. Jesteś mistrzem mówienia w sposób, w którym nie wiadomo o co właściwie chodzi.

Nie trzymasz kontekstu. Sam użyłeś wyrażenia "wiedza", której rzekomo od ciebie wymagam:
I nie żądasz tutaj jakoś od razu owej wiedzy, którą tutaj ode mnie próbujesz wydusić
Skoro ten algorytm oceny bzdur od nie-bzdur i przypadków pośrednich nazwałeś wiedzą, to tego terminu się trzymałem. Dalej - po "albo" - uściśliłem, o co chodzi.

U ciebie algorytm - ta niby-wiedza - działa praktycznie identycznie jak u mnie (wiara w to, co mówią (też stopień wiary zależy, kto mówi); w to, co się widzi) - z jednym wyjątkiem. Mit o Bogu wywyższasz ponad inne mity. Na jakiej podstawie "nie karzesz się sam" za brak wiary? Bo wg zapisów kobiety pierwsze powiadomiły o pustym grobie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:57, 23 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
U ciebie algorytm - ta niby-wiedza - działa praktycznie identycznie jak u mnie (wiara w to, co mówią (też stopień wiary zależy, kto mówi); w to, co się widzi) - z jednym wyjątkiem. Mit o Bogu wywyższasz ponad inne mity. Na jakiej podstawie "nie karzesz się sam" za brak wiary? Bo wg zapisów kobiety pierwsze powiadomiły o pustym grobie?

Upraszczasz sprawę do poziomu, w którym nie umiem Ci przedstawić odpowiedzi, która byłaby zgodna z moim przekonaniem. Pusty grób i świadectwo kobiet są częścią WIELKIEJ UKŁADANKI. To nie jest tak, że coś jednego tutaj jakoś może w sposób kompletny zadecydować o wszystkim. Próbujesz uzależnić decyzję od jakichś tam jednostkowych elementów, w sytuacji, gdy owa decyzja "czepia się" znaczeniowo właściwie to też setek innych elementów.
Jakich?
- pytań o początek rzeczywistości
- pytań o sens życia
- pytań o ocenę umysłu, świadomości
- pytań o epistemiczną zasadność dowolnego stwierdzenia
- pytań o rolę prawd praktycznych w życiu
- pytań o to KIM JESTEM?
Dopiero gdy wszystkie owe pytania, a z nimi hipotezy stanowiące odpowiedzi, zostaną jakoś rozpatrzone, wyjdzie mi co ostatecznie buduje mi konstrukt, na który chciałbym mentalnie postawić. Ale nie wnioskuję z pojedynczych faktów, okoliczności, lecz z CAŁOŚCIOWEGO OBRAZU
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Śro 12:37, 23 Lut 2022    Temat postu:

Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:01, 23 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...

Nauka się nie nadaje do analizowania rzeczywistości ducha i świadomości. Nie nadaje się z powodu jej założeń i metodologii.
Metodologia nauki wręcz ZABRANIA jej zajmowania się rzeczywistością na sposób, który dawałby nadzieję na sukces. Wynika to z bardzo elementarnego spostrzeżenia:
nauka poszukuje WYŁĄCZNIE OBIEKTYWNYCH aspektów rzeczywistości.
podczas gdy duchowość w szerszym sensie
w nie mniejszym stopniu niż element obiektywny, eksploruje (chyba nawet bardziej) element subiektywny.

W duchowości bowiem niezbywalne, kluczowe, istotowo ważne jest
- czego ja chcę
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam świat
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam siebie
- co jest DLA MNIE (nie obiektywnie!) ważne, a co nie
- kiedy POCZUJĘ SIĘ spełniony?
- kiedy uznam się (ja się uznam! - niezależnie od tego co by ktoś obiektywnie tu chciał ustalać) za niespełnionego, nawet potępionego?

Nauka owymi pytaniami się nie zajmuje (i słusznie!), bo ma inny cel.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Śro 20:16, 23 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...

Nauka się nie nadaje do analizowania rzeczywistości ducha i świadomości. Nie nadaje się z powodu jej założeń i metodologii.

Ale nadaje się do analizowania rzeczywistości w sposób rzetelny. Najwyraźniej nie da się w rzetelny sposób dojść do Boga.

Cytat:
W duchowości bowiem niezbywalne, kluczowe, istotowo ważne jest
- czego ja chcę
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam świat
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam siebie
- co jest DLA MNIE (nie obiektywnie!) ważne, a co nie
- kiedy POCZUJĘ SIĘ spełniony?
- kiedy uznam się (ja się uznam! - niezależnie od tego co by ktoś obiektywnie tu chciał ustalać) za niespełnionego, nawet potępionego?

No i gites, ale w ten sposób możesz twierdzić wyłącznie o sobie, a nie o tym, że obiektywnie istnienie jakiś mityczny byt.


Cytat:
Nauka owymi pytaniami się nie zajmuje (i słusznie!), bo ma inny cel.

Nie - nie dlatego, że ma inny cel, lecz dlatego, że nie istnieje możliwość porządnej odpowiedzi na te pytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:37, 23 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...

Nauka się nie nadaje do analizowania rzeczywistości ducha i świadomości. Nie nadaje się z powodu jej założeń i metodologii.

Ale nadaje się do analizowania rzeczywistości w sposób rzetelny. Najwyraźniej nie da się w rzetelny sposób dojść do Boga.

Cytat:
W duchowości bowiem niezbywalne, kluczowe, istotowo ważne jest
- czego ja chcę
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam świat
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam siebie
- co jest DLA MNIE (nie obiektywnie!) ważne, a co nie
- kiedy POCZUJĘ SIĘ spełniony?
- kiedy uznam się (ja się uznam! - niezależnie od tego co by ktoś obiektywnie tu chciał ustalać) za niespełnionego, nawet potępionego?

No i gites, ale w ten sposób możesz twierdzić wyłącznie o sobie, a nie o tym, że obiektywnie istnienie jakiś mityczny byt.


Cytat:
Nauka owymi pytaniami się nie zajmuje (i słusznie!), bo ma inny cel.

Nie - nie dlatego, że ma inny cel, lecz dlatego, że nie istnieje możliwość porządnej odpowiedzi na te pytania.

Wiesz co?
Tak to sobie zawsze możesz coś napisać. Coś tam napisałeś...
Ja z tym cosiem już nie podyskutuję. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Czw 7:30, 24 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...

Nauka się nie nadaje do analizowania rzeczywistości ducha i świadomości. Nie nadaje się z powodu jej założeń i metodologii.

Ale nadaje się do analizowania rzeczywistości w sposób rzetelny. Najwyraźniej nie da się w rzetelny sposób dojść do Boga.

Cytat:
W duchowości bowiem niezbywalne, kluczowe, istotowo ważne jest
- czego ja chcę
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam świat
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam siebie
- co jest DLA MNIE (nie obiektywnie!) ważne, a co nie
- kiedy POCZUJĘ SIĘ spełniony?
- kiedy uznam się (ja się uznam! - niezależnie od tego co by ktoś obiektywnie tu chciał ustalać) za niespełnionego, nawet potępionego?

No i gites, ale w ten sposób możesz twierdzić wyłącznie o sobie, a nie o tym, że obiektywnie istnienie jakiś mityczny byt.


Cytat:
Nauka owymi pytaniami się nie zajmuje (i słusznie!), bo ma inny cel.

Nie - nie dlatego, że ma inny cel, lecz dlatego, że nie istnieje możliwość porządnej odpowiedzi na te pytania.

Wiesz co?
Tak to sobie zawsze możesz coś napisać. Coś tam napisałeś...
Ja z tym cosiem już nie podyskutuję. :nie:

Czyżby coś ci się nie zgadzało w tym, co napisałem? Bo nawet od jawnego zaprzeczenia moich tez uciekasz.
Analizując w rzetelny sposób rzeczywistość da się dojść do Boga - w sposób jednoznaczny lub choćby wyróżniony?
Uciekaj, uciekaj ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:02, 24 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli wracamy do tego, co zwykle.
Jeżeli ten konstrukt jest logiczny, to dałoby się go po prostu uzasadnić. Naukowo - choćby na zasadzie "Bóg raczej istnieje" - jak wcześniej z neutrinem, bozonem Higgsa czy czarnymi dziurami.
A tu nic ...

Nauka się nie nadaje do analizowania rzeczywistości ducha i świadomości. Nie nadaje się z powodu jej założeń i metodologii.

Ale nadaje się do analizowania rzeczywistości w sposób rzetelny. Najwyraźniej nie da się w rzetelny sposób dojść do Boga.

Cytat:
W duchowości bowiem niezbywalne, kluczowe, istotowo ważne jest
- czego ja chcę
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam świat
- jak - jako ja, subiektywnie - postrzegam siebie
- co jest DLA MNIE (nie obiektywnie!) ważne, a co nie
- kiedy POCZUJĘ SIĘ spełniony?
- kiedy uznam się (ja się uznam! - niezależnie od tego co by ktoś obiektywnie tu chciał ustalać) za niespełnionego, nawet potępionego?

No i gites, ale w ten sposób możesz twierdzić wyłącznie o sobie, a nie o tym, że obiektywnie istnienie jakiś mityczny byt.


Cytat:
Nauka owymi pytaniami się nie zajmuje (i słusznie!), bo ma inny cel.

Nie - nie dlatego, że ma inny cel, lecz dlatego, że nie istnieje możliwość porządnej odpowiedzi na te pytania.

Wiesz co?
Tak to sobie zawsze możesz coś napisać. Coś tam napisałeś...
Ja z tym cosiem już nie podyskutuję. :nie:

Czyżby coś ci się nie zgadzało w tym, co napisałem? Bo nawet od jawnego zaprzeczenia moich tez uciekasz.
Analizując w rzetelny sposób rzeczywistość da się dojść do Boga - w sposób jednoznaczny lub choćby wyróżniony?
Uciekaj, uciekaj ...

Temat tego wątku jest o tym, że wybór, jeśli jest, to jest z niewiadomej. Dotyczy to każdego wyboru - o przyjęciu Boga też, o Jego odrzuceniu też.
Wyborem w tym układzie jest też PRZYJĘCIE KRYTERIÓW, które by Boga przyjęcie sugerowały, bądź go wzbraniały. Jak przyjmiesz kryteria zamknięte na Boga, to Ci "zasadnie" wyjdzie odrzucenie Boga. Jak przyjmiesz kryteria na Boga otwarte, to może Ci wyjść (nie musi) przyjęcie Boga.
Ja nie mam pretensji do nikogo o to, że takie czy inne kryteria przyjmuje, albo że ostatecznie wychodzi mu przyjęcie, bądź nie przyjęcie Boga. Jeśli o coś mam pretensję, to o to UDAWANIE, że jak jakieś kryteria ktoś ma, to ich efektem będzie rodzaj absolutnej zasadności dla decyzji.
Jak by ktoś nie kręcił, to i tak zawsze kryteria przyjmie, albo nie; przyjmie je takie, albo inne.

Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz. Ty swoją prywatną "logiką", dostajesz wynik, który nie zależy od niczego, poza Twoim widzimisiem. Tzn. pozory zależności od czegoś tam jesteś w stanie stwarzać - bo zawsze na coś tam możesz się powołać i powiedzieć "to z tego mi to wynika". Ale ponieważ powołujesz się zawsze już tylko swoim widzimisiem, ponieważ masz władzę absolutną w uznawaniu, bądź nie uznawaniu co "jest uzasadnieniem" dla tezy, a co nie, więc w swoim funkcjonowaniu to się niczym nie różni, gdybyś w ogóle nie powoływał na nic, gdybyś uczciwie od razu twierdził: to ja arbitralnie o wszystkim decyduję, olewam wszelkie reguły, przesłanki wyznaczam jak mi się podoba, bo jestem absolutnym władcą uznawania twierdzeń, który niczego poza samym sobą nie będzie respektował.
I tak zrobisz wszystko jak zechcesz.
I tak ogłosisz, co zechcesz.
I tak wszystko będzie po Twojemu, bo masz "Logikę", która nie dopuszcza niczego innego, niż tylko Twoją mentalna samowolę.
Więc chodzi mi tylko o jedno: PRZESTAŃ UDAWAĆ, że chodzi Ci o coś zewnętrznego, obiektywnego. Nie rób ani sobie, ani nikomu wody z mózgu, że Twoje poglądy wynikają z czegoś ponad Twój własny kaprys. Te udawania, w których coś tam wskazujesz co miałoby wspierać Twoje stanowiska, ale reguły owej wspieralności stanowiska wyznaczasz w całości Ty swoim widzimisiem, choć może trochę ukrywają tę okoliczność Twojej samowoli i arbitralności, to ukrywają nieudolnie. To widać. Więc przestań się oszukiwać.
Powiedz sobie i innym uczciwie: z góry przyjmuję takie zasady argumentowania, aby wychodziło z nich, że to moje stanowisko jest słuszne, z góry wiem, że nie ma tu szansy się wcisnąć alternatywny światopogląd, więc jestem teraz uczciwy i to przyznaję. I na koniec możesz dodać: ja - Irbisol ateista - arbitralnie stwierdzam, że Boga nie ma - stwierdzam to niczym innym, jak swoim subiektywnym przekonaniem, intuicyjnością mniemań i nie zamierzam już udawać, że jakakolwiek zasadność mnie interesuje. Bo dla mnie - Irbisola - jedyną prawdziwą zasadnością jest to, co arbitralnie ogłaszam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Czw 14:45, 24 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dotyczy to każdego wyboru - o przyjęciu Boga też, o Jego odrzuceniu też. Wyborem w tym układzie jest też PRZYJĘCIE KRYTERIÓW, które by Boga przyjęcie sugerowały, bądź go wzbraniały. Jak przyjmiesz kryteria zamknięte na Boga, to Ci "zasadnie" wyjdzie odrzucenie Boga. Jak przyjmiesz kryteria na Boga otwarte, to może Ci wyjść (nie musi) przyjęcie Boga.

Dlatego to swoje przyjmowanie kryteriów możesz sobie w dupę wsadzić - o ile ci zależy na zrozumieniu, jak działa rzeczywistość.
Nauka nie przyjmuje kryteriów "otwartych" czy "zamkniętych" - i dzięki niej dowiedzieliśmy się o świecie nieporównywalnie więcej, niż z twoich mitów.

Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.

Kłamstwo.

Cytat:
Ty swoją prywatną "logiką", dostajesz wynik, który nie zależy od niczego, poza Twoim widzimisiem. (...) Ale ponieważ powołujesz się zawsze już tylko swoim widzimisiem

To nie jest moja prywatna logika.
Nie udało ci się ani razu wskazać, bym cokolwiek twierdził arbitralnie i że mój wniosek nie wynika w logiczny sposób z czegoś innego.
Podałem ci przykład rozumowania z "zaprzestaniem bicia żony" i nawet w tak prostym przypadku nie jesteś w stanie wskazać błędu wynikania, co wskazywałoby na moje widzimisię.

Cytat:
Powiedz sobie i innym uczciwie: z góry przyjmuję takie zasady argumentowania, aby wychodziło z nich, że to moje stanowisko jest słuszne, z góry wiem, że nie ma tu szansy się wcisnąć alternatywny światopogląd, więc jestem teraz uczciwy i to przyznaję. I na koniec możesz dodać: ja - Irbisol ateista - arbitralnie stwierdzam, że Boga nie ma - stwierdzam to niczym innym, jak swoim subiektywnym przekonaniem, intuicyjnością mniemań i nie zamierzam już udawać, że jakakolwiek zasadność mnie interesuje. Bo dla mnie - Irbisola - jedyną prawdziwą zasadnością jest to, co arbitralnie ogłaszam.

To już do swojego debila z takimi apelami.
Załamany jestem faktem, jak nic do ciebie nie dociera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:48, 24 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dotyczy to każdego wyboru - o przyjęciu Boga też, o Jego odrzuceniu też. Wyborem w tym układzie jest też PRZYJĘCIE KRYTERIÓW, które by Boga przyjęcie sugerowały, bądź go wzbraniały. Jak przyjmiesz kryteria zamknięte na Boga, to Ci "zasadnie" wyjdzie odrzucenie Boga. Jak przyjmiesz kryteria na Boga otwarte, to może Ci wyjść (nie musi) przyjęcie Boga.

Dlatego to swoje przyjmowanie kryteriów możesz sobie w dupę wsadzić - o ile ci zależy na zrozumieniu, jak działa rzeczywistość.
Nauka nie przyjmuje kryteriów "otwartych" czy "zamkniętych" - i dzięki niej dowiedzieliśmy się o świecie nieporównywalnie więcej, niż z twoich mitów.

Nie mając kryteriów w ogóle nie masz NIC REPREZENTATYWNEGO, czyli masz tylko swoje prorokowanie, oparte o arbitralne widzimisię.
Choćbyś nie wiem jak krytykował epistemologię, w której kryteria są znane, to gdy te kryteria zabierzesz, to zawsze tylko pogorszysz weryfikowalność tez, bo już ZOSTANIE cI TYLKO CHCIEJSTWO ARBITRALNE.
Nauka ma zaś różne kryteria, które rzeczywiście nie są jakoś "ogólnie" (czytaj bezkontekstowo) otwarte bądź zamknięte, ale od różnymi kątami rozpatrywane będę otwarte i zamknięte w KONKRETNYCH KONTEKSTACH - np. może być kryterium wykonywania pomiarów otwarte na inne metody pomiarowe (w jakimś tam zakresie), a może być taki, które domaga się ściśle tylko jednej konkretnej metody.

Ale znowu stosujesz ten sam chwyt, który świadczy na niekorzyść uczciwości Twojej argumentacji - czepiasz się użytego słowa, potem zmieniasz jego kontekst na zupełnie inny, aby "polemizować ze mną" (w istocie to polemizować z chochołem) wciskając jakąś tezę, której ja nigdy nie głosiłem. Ale to tylko świadczy, że się chwytasz naprawdę byle czego, aby tylko jakoś uwiarygodnić swoje stanowisko, poprzez czepianie się na siłę i śmiesznie mojej wypowiedzi.


Irbisol napisał:
Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.

Kłamstwo.

To, że możesz wypisywać pseudouzasadnienia dla swoich przekonań, nie znaczy, że wiesz jak rozumujesz. Kłamstwem jest nazywanie "uzasadnieniem" ten chaos interpretacyjny, który produkujesz.

Irbisol napisał:
Cytat:
Ty swoją prywatną "logiką", dostajesz wynik, który nie zależy od niczego, poza Twoim widzimisiem. (...) Ale ponieważ powołujesz się zawsze już tylko swoim widzimisiem

To nie jest moja prywatna logika.
Nie udało ci się ani razu wskazać, bym cokolwiek twierdził arbitralnie i że mój wniosek nie wynika w logiczny sposób z czegoś innego.
Podałem ci przykład rozumowania z "zaprzestaniem bicia żony" i nawet w tak prostym przypadku nie jesteś w stanie wskazać błędu wynikania, co wskazywałoby na moje widzimisię.

O "błędzie wynikania" w Twoim przypadku można by mówić, jakbyś zastosował kiedykolwiek jakieś reguły, których pogwałcenie dałoby się zdiagnozować jako błąd. Z Twoim rozumowaniem jest znacznie gorzej!
Twoje rozumowanie jest chaotyczne od początku, w nim od początku nie da się wskazać żadnych reguł, które byłyby deklarowane. Tak - rzeczywiście - jak rozumujesz tak chaotycznie, to o błędach nie mówimy - całe Twoje rozumowanie jest jedynym wielkim błędem, w którym konkretnych błędów nie da się wskazać, bo tu jeszcze nie ma żadnych wskazanych powiązań, które dawałyby szanse na ich analizę. Mamy tu wielką dominację przypadkowości rozumowania.
Twoja "logika" JEST jak najbardziej czysto prywatna. Funkcjonalnie ona jest zaprzeczeniem logiki matematycznej, bo jest festiwalem myślowej życzeniowości, arbitralności, polanej sosem ukrywania bezradności owej "logiki" do zasadnego ustalania czegokolwiek, w zarzutach wobec oponenta w dyskusji.

Irbisol napisał:
Cytat:
Powiedz sobie i innym uczciwie: z góry przyjmuję takie zasady argumentowania, aby wychodziło z nich, że to moje stanowisko jest słuszne, z góry wiem, że nie ma tu szansy się wcisnąć alternatywny światopogląd, więc jestem teraz uczciwy i to przyznaję. I na koniec możesz dodać: ja - Irbisol ateista - arbitralnie stwierdzam, że Boga nie ma - stwierdzam to niczym innym, jak swoim subiektywnym przekonaniem, intuicyjnością mniemań i nie zamierzam już udawać, że jakakolwiek zasadność mnie interesuje. Bo dla mnie - Irbisola - jedyną prawdziwą zasadnością jest to, co arbitralnie ogłaszam.

To już do swojego debila z takimi apelami.
Załamany jestem faktem, jak nic do ciebie nie dociera.

Dociera do mnie ten zbiór słów, jaki tworzysz, choć nie sposób jest w nich dopatrzyć się argumentacji w logicznym sensie. Argumentacja jest chaotyczna, a dalej już nie ma jak w niej docierać do czegokolwiek (nawet do błędów, których stwierdzenie jest możliwe, gdy ktokolwiek się do czegokolwiek w rozumowaniu poczuwa, a nie tak jak u Ciebie, gdzie można równie dobrze stwierdzać wszystko), bo chaos nie niesie żadnej sensownej informacji. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:08, 24 Lut 2022    Temat postu:

Michał,

Ale po co zaczynać z Sobą od zera?

Zaczynamy od miejsca gdzie jesteś.
Rozumiem, że wierzysz, że:
1) Bóg istnieje
2) Jest to Bóg Chrześcijański, Trójca Święta, Ojciec, Syn (Jezus Chrystus) i Duch Święty
3) Biblia jest prawdziwym Słowem Boga (w jakimś sensie)

Masz wątpliwości co do tego czy rację w ramach Chrześcijaństwa ma:
1) Kościół Katolicki
2) Protestanci?
3) Prawosławie?
4) kogoś jeszcze rozpatrujesz?

Protestantów jak się wyklucza dostałeś przykładowy wykład, jest więcej tego.
Prawosławie. (nie chcą uznać Piotra za szczególnie wybranego, pycha? zazdrość?)
Np. :
Orthodox Vs. Catholic (Why an Eastern Orthodox became Catholic)
https://youtu.be/oCkxSgiF6D0

Jak poświęcisz czas i określisz, że Kościół Katolicki, Papież i Magisterium mają szczególnego typu łaskę (to wymaga pokory, którą Bóg lubi) aby ustalać coś autorytatywnie w specjalnie określonych sytuacjach. Zaakceptujesz, że to wynika z Biblii. Wtedy będziesz miał w tym oparcie.

Tzn. z Wiary, że Kościół Katolicki jest tym wskazanym przez Boga wynika posłuszeństwo DOBROWOLNE.

I tutaj możesz stopniowo budować wiarę, zaufanie, że te rzeczy, które są realnie obowiązkowe (co tak naprawdę wadzi?) są prawdziwe.

Nawet, jeżeli na daną chwilę z czymś się nie zgadzasz, albo nie jesteś przekonany, to jeżeli wierzysz, że Jezus Chrystus wyznaczył Kościołowi Katolickiemu rolę ustalania co jest prawdą a co nie, biorąc to pod uwagę, rozpatrujesz myśl, że możesz się mylić i stawiasz sobie za cel by rozpracować ten temat. I tak się może zdarzyć, że kolejne sprzeciwy będą upadać.

Dalej znowu może być walka z pychą, że nie Ty zostałeś wybrany Papieżem. I Bóg oczekuje, że jak Szatan który rozumiem chciał się wynieść ponad Boga, żebyś się nie wynosił ani zrównywał z rolą Papieża. (a to de facto robią zarówno Protestanci jak i Prawosławni?)

Kolejna lekcja pokory?

A tutaj może zobaczysz odpowiedź na Twoje pytania:

Jan 11
45 Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
46 Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił.
47 Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę i rzekli: «Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków?
48 Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród».
49 Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: «Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę,
50 że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród».
51 Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród,
52 a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno.
53 Tego więc dnia postanowili Go zabić.

Czy Bóg zapomniał "Papieżowi" (najwyższemu kapłanowi) wyłączyć uprawnień do proroctwa (nieomylności) gdy ten postanowił zamordować Boga, Jego Syna Jednorodzonego? Czy jednak niemoralność czynów nie pozbawia urzędu nadanego przez Boga?

Marek 8
31 I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. 32 A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. 33 Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie».

Izajasz 53
10 Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem.
Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy,
ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży13,
a wola Pańska spełni się przez Niego.
11 Po udrękach swej duszy,
ujrzy światło i nim się nasyci.
Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
12 Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy,
i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował
i policzony został pomiędzy przestępców15.
A On poniósł grzechy wielu,
i oręduje za przestępcami.

Uważasz, że "Bóg dał się dorwać wbrew swojej woli?".

Mateusz 26
50 A Jezus rzekł do niego: «Przyjacielu, po coś przyszedł?» Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go.
51 A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho.
52 Wtedy Jezus rzekł do niego: «Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.
53 Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?
54 Jakże więc spełnią się Pisma, że tak się stać musi?»

Jeżeli nie ma wyznaczonego nikogo w świecie widzialnym na kim można się oprzeć wynzaczonego w Sukcesji Apostolskiej przez Jezusa Chrystusa, to każdy może być swoim prywatnym Papieżem.

Jeden powie A, drugi nie-A.
Obaj będą twierdzić, że nimi przewodzi Duch Święty.
Ale Duch Święty nie kłamie.
Więc nie może różnym ludziom mówić odwrotnych rzeczy?
Więc ktoś jest okłamywany, że przewodzi Nim Duch Święty. A jak nie Duch Święty to kto podpowiada podając się za Niego?

2 Koryntian 11
13 Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa.
14 I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości.
15 Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków.

Teraz ktoś jest głęboko przekonany, że On to NA PEWNO potrafi rozróżniać Złego od Dobrego.
Nie brzmi jak pycha?

Więc skoro nie można ufać Sobie to na czym się oprzeć?

Mateusz 16
16 Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
17 Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.
18 Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.
19 I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».

Próba pokory znowu?
Wszędzie ta pokora?
Zaufać komuś po części bardziej niż Sobie samemu? (budowanie zaufania?)
Nie bezmyślnie.
Ale uwierzyć na początku chociaż, że jak nie jesteś w Jedności z Kościołem w czymś (Wniebowzięcie Maryi? Spowiedź? Transsubstancjacja? Nieomylność "Okazyjna" Papieża?) to wierzysz, że jak nad różnicami popracujesz to w końcu uwierzysz, że Ty byłeś w błędzie a Kościół miał rację. Modlisz się o to, by Bóg ujawnił Ci prawdę. By wskazał Ci właściwy Kościół.

To Bóg wskazuje Tobie Kościół, a potem m.in. "Kościół wskazuje Ci detale Boga".

Możesz się bronić duchowo wsparciem "całego Kościoła" albo być samoPapieżem i walczyć sam. Co jest wolą Boga raczej? Walka "armią duchową" czy "samotnikami samoPapieżami"?

1 Koryntian 12
27 Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami.
28 I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami.
29 Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów?
30 Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
31 Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.

Jeżeli w Niebie ma być Jedność to pojawi się ona samoczynnie magicznie (nieciągłość psychiki?) czy jednak należy już ją "materialnie" zacząć budować już tu na Ziemi?

Jezus prosił o Jedność? Czy Jedności przyda się dowództwo? Czy w Niebie mamy "demokrację"?

Czy Światem zarządza "parlament Bogów" czy "Jeden Bóg"? A może każdy sobie robi co chce? Czy Bóg buduje świat materialny jako analogię do Nieba czy nie bardzo?

Czy nadał Szymonowi imię Piotr (Skała) "dla żartów"? Czy jednak po coś?

Czy jest sens, żeby Bóg Wszechmogący nie mógł sprawić by była łączność ze Świętymi w Niebie?
Czy jak ma być Jedność Kościoła na Ziemi ze Świętymi w Niebie to dlaczego czekać i nie rozpocząć budowania więzi z Nimi już teraz?

Jest tego masa.
Dalej pytanie czy będziesz badać to tylko "regułami" czy zaczerpniesz wiarą.

Budujesz stopniowo. Opierasz się na tym w co już wierzysz i budujesz na tym.

Liczysz się z tym, że Szatan może chcieć przeszkadzać Tobie na każdym kroku.

Czym między innymi może różnicujesz? Miłością? (ale tą warto zrozumieć co oznacza) Czytasz m.in. Biblię, by poznać Boga, który jest Miłością.

Bunt wewnętrzny może być tym wrogiem.

Taka myśl luźna:
Czy gdyby jakaś organizacja do której chcesz należeć powiedziała:
"Albo wierzysz, że "2+2=4" albo Cię wywalamy."
To się obrazisz i z powodu "przymusu", wystąpisz pomimo, że się zgadzasz?
A może jednak się zastanowisz, że Bóg wie lepiej czy Kościół z "przymusem" jest lepszy czy gorszy dla zbawienia ludzi? Nawet jak Twój buntownik mówi "nie będę służył".

Czy w ogóle pychą nie jest, że przechytrzysz Szatana bez pomocy Boga? A jak ma ktoś taką pychę w Sobie, to dostanie nauczkę, że zostanie wystawiony "z obniżoną pomocą" aby spokoroniał?

Czy pychą nie jest myślenie, że jest się lepszym od 2000 lat Kościoła, Świętych, którzy się modlili, Papieży wszystkich, zmysłu wiernych wszystkich pokoleń, itd? I kolejne tysiące lat Kościoła przed Inkarnacją?

Czujesz kierunek tego myślenia?
Pycha, pycha, pycha.
Coś czego Bóg nie lubi.

Itd. Itp.

Do tego czasu może warto po prostu wypełniać te rzeczy, które nie traktujesz jako grzech?
Msza Św. - 1 godzina na tydzień? Grzech?
Spowiedź?
Jakieś posty?
Itd.
Na razie nie słyszałem, żeby w Watykanie Jezusa mordowali drugi raz, więc o co tyle szumu?

Czy nie na tym polega próba tego świata byśmy porzucili docelowo swoje zrozumienie na rzecz zrozumienia innej osoby? (Boga)
Może już wersja próbna jest tutaj, czy jesteś w stanie rozpatrzyć, że Bóg dał komuś coś czego nie dał Tobie?

"Nie będę służył człowiekowi, tylko Bogu?"
A co jak Bóg Ci przykaże słuchać człowieka?
Generał wystawi Porucznika?
Prorocy?

Pokora znowu?
"To labirynt zawiły"?
Warstwa po warstwie zagadek?

Może ma sens dla Ciebie ten tok myślenia.
Może zapytaj Boga czy to ma sens.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 12 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin