Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jedność wszystkiego, a przyczynowość i determinizm
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 12:32, 13 Paź 2020    Temat postu:

Nie odpowiedziałeś na pytanie. Jaka jest przyczyna twojej woli, co jest przyczyną twojego działania i gdzie tu miejsce na jednoznaczne "ja"?
Piszesz o kontroli, która z definicji wymaga istnienia dualizmu. Gdzie jest przyczyna tej kontroli i gdzie jest granica między kontrolującym a kontrolowanym? Możesz kontrolować wodę, ale czy bez wody, czy powietrza możesz kontrolować? Gdzie są granice ten indywidualności odseparowanej przyczynowo od reszty? Jeśli nie ma granic, to gdzie tu indywidualność (ja)?
Przeanalizuj sobie przyczynowy łańcuch podejmowanych działań i odnieś się do samego siebie w ramach stwierdzenia: "W moim modelu po prostu nie ma przyczyny i skutku, jak czegoś jednoznacznego".
Dlaczego dla "ja" robisz wyjątek w modelu?


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 12:35, 13 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:24, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Nie odpowiedziałeś na pytanie. Jaka jest przyczyna twojej woli, co jest przyczyną twojego działania i gdzie tu miejsce na jednoznaczne "ja"?
Piszesz o kontroli, która z definicji wymaga istnienia dualizmu. Gdzie jest przyczyna tej kontroli i gdzie jest granica między kontrolującym a kontrolowanym? Możesz kontrolować wodę, ale czy bez wody, czy powietrza możesz kontrolować? Gdzie są granice ten indywidualności odseparowanej przyczynowo od reszty? Jeśli nie ma granic, to gdzie tu indywidualność (ja)?
Przeanalizuj sobie przyczynowy łańcuch podejmowanych działań i odnieś się do samego siebie w ramach stwierdzenia: "W moim modelu po prostu nie ma przyczyny i skutku, jak czegoś jednoznacznego".
Dlaczego dla "ja" robisz wyjątek w modelu?

Zacznijmy od istotnej uwagi - na temat przyczynowości. Sam wskazywałeś, że ujęcie oparte o przyczynowość jest w kontekście ogólniejszych rozważań, przynajmniej niepełnym jeśli nie jawnie wadliwym. I ja też tak uważam - przyczynowość i jednoznaczność w kontekście akurat szczególnie tych rozważań nie sprawdzi się. Żądasz jakiegoś jawnego wskazania, w sytuacji gdy chyba obaj wiemy (! ja wiem na pewno, Ty też podobnie wskazywałeś), że to jest tutaj zwyczajnie niemożliwe. Tak więc nasza komunikacja ma szansę być efektywna jedynie przy założeniu (przyznaję, że mocno utrudniającym ostateczne zrozumienie) iż pomiędzy nami wymieniane są koncepty, jednak każdy z nas - już we własnym umyśle - będzie starał się przełożyć owe koncepty na, ogólnie mówiąc, coś więcej niż koncepty. Chciałbym, abyśmy do tego nie wracali, aby to założenie metodologiczne naszej dyskusji stało się trwałym uzgodnieniem. Spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytanie, prosząc jednocześnie, abyś potraktował moją odpowiedź z wyrozumiałością, wynikającą właśnie z powyższego zastrzeżenia, iż wszystko co tu napiszę, z racji na konceptualny charakter tego, jest jakoś ułomne, jedynie wskazujące kierunek, zaś pójście dalej w tym kierunku, może się dokonać jedynie osobistą decyzją, wolą własnego umysłu. Gdzieś tu jest ABSOLUTNIE NIEZBĘDNY DODATEK OSOBISTEGO POSZUKIWANIA.
Jeżeli się nastawisz na krytykę tego co piszę, to - oczywiście - osiągniesz sukces. Masz to jak w banku, bo tak sprawa faktycznie wygląda, iż ja posługuję się kanałem nieadekwatnym do treści, konceptualizuję coś ponadkonceptualnego, a Ty sam musisz to odkonceputalizować, jeśli mielibyśmy się porozumieć. Ale da się prowadzić dyskusję, w której ktoś się zatrzyma na tej konceptualizacji, nie będzie próbował iść dalej, a wtedy - w jakimś sensie zasadnie (!) - będzie punktował tej konceptualizacji niejasności. Ja sobie z tego zdaję w pełni sprawę, nie wiem jak Ty...

Zamierzam odpowiedzieć Ci nie tyle analizując łańcuch przyczynowy podejmowanych działań (bo przyczynowość od początku kontestuję), ale po prostu DOZNANIA, aspekt subiektywny.
1. Doznaję pewnego stanu, związanego z moim odczuwaniem rzeczywistości, w której to rzeczywistości na początek nie umiem rozróżniać aspektów.
2. KONSTATACJĄ z historii, większej bazy moich doznań jest to, że pewne aspekty owych doznań mogę kształtować wolą, a inne się mojej woli opierają.
3. Temu, co się opiera mojej woli, zaczynam przywiązywać atrybut "zewnętrzne", zaś to co kontroluję dostaje atrybut "moje". Klasyfikacja ta JEST SUBIEKTYWNA, co jednak nie oznacza przypadkowości rozpoznań klasyfikacyjnych, lecz ich każdorazowe porównywanie z wewnętrzną bazą rozumienia. Tak klasyfikuję, jak to czuję, sam decyduję, kiedyś coś uznaję, że było zgodne z moją wolą, a kiedy uznaję to za z moją wolą niezgodne.
4. Mogę teraz w życiu dokonywać licznych doświadczeń z moimi doznaniami, analizować je pod wieloma względami. Pod koniec zwykle będę starał się jakoś zaklasyfikować, który aspekt owych doznań dał się kontrolować, a który nie. Z tych kontrolowanych przeze mnie aspektów zaczynam - powoli, z błędami, bez jasnych oczywistych reguł - budować BAZĘ ASPEKTÓW KONTROLOWANYCH, vs całą resztę, której (też subiektywnie oceniając) kontrolować nie potrafię.
5. Tej bazie aspektów kontrolowanych staram się umysłem (wszystko się w umyśle dzieje, nigdy z niego nie wylazłem) nadać spójność, czyli dopatrzyć się w tym wszystkim REGUŁ. Udaje mi się to raz lepiej, raz gorzej, reguły zaś są nie zawsze stricte logiczne, ściśle jednoznaczne, czasem są podane w sobie dodatkowej mojej uznaniowości. Gdy moje przekonanie o spójności owej bazy, o jakiejś tam przewidywalności owych reguł, osiągnie odpowiednio wysoki poziom, zaczynam się z ową bazą utożsamiać, kojarząc je z JA.
6. JA tak rozumiane nie jest - przynajmniej na początku - w pełni wyłonione. To ja ewoluuje, dostosowując się do nowych doświadczeń, szukając w tym wszystkim JAK NAJWIĘKSZEJ SAMOZGODNOŚCI. Inaczej mówiąc: ja chce zrozumieć samo siebie.
7. Czasem temu ja udaje się powyższy cel lepiej, a czasem gorzej. Ja, które siebie zrozumiało, ma podstawę do tego, aby siebie ZAAKCEPTOWAĆ, być pogodzonym ze sobą, co objawi się tym, że ja przestanie już tak desperacko poszukiwać samo siebie, przestanie przeżywać stres związany z konstatacją różnych postaci wewnętrznego niedogadania, jakiegoś poczucia, że wciąż ma dwie (albo i więcej) sprzeczne instancje na to, jak klasyfikować to, czy tamto. Dogadane wewnętrznie JA wie czym jest, nie martwi się sobą, może wtedy bardziej skupić się na tym co zewnętrzne, może skutecznie pomagać innym ja, które się same ze sobą nie potrafiły dogadać i wciąż przeżywają stres wewnętrznych rozdźwięków.

Ważny w dogadywaniu się JA samego ze sobą jest pierwszy etap - polegający właśnie na oddzieleniu tego co zewnętrzne. To co zewnętrzne jest bowiem przez JA niekontrolowane (z definicji), a więc JA nie powinno się tym czymś (zbytnio, bo jednak nigdy nie posiadamy ostatecznej postaci klasyfikacji, wciąż się doskonalimy, nasze rozumienie ewoluuje, więc nie stawiamy jakiejś ostatecznej kropki nad rozpoznaniami) martwić, nie powinno przeżywać stresów z tego powodu. W tym co zewnętrzne ostatecznie też w końcu będę miał szansę dołożyć cząstkę swojego JA - zadziałać tak, aby owo zewnętrzne stało się zgodne z moimi celami, rozumieniem, odczuwaniem. To byłby stan docelowy - takie funkcjonowanie pogodzonego wewnętrznie ja w świecie, że to, co czynimy jest zgodne z tym, co rozumiemy, czego pragniemy, co jest uznane przez nas za dobro.
Trochę jak w tym powiedzeniu:
Cytat:
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.

Celem ostatecznym jest zatem dogadanie się ze sobą i światem, zrozumienie i zaakceptowanie siebie i świata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 15:17, 13 Paź 2020    Temat postu:

Ale ja ciebie nie pytam o ostateczny cel życia, a o analizę przyczynowego łańcucha kontroli. Jakimś cudem, tobie wychodzi jednoznaczna przyczyna w "ja". Jak to się ma do niejednoznaczności przyczyny i skutku?
Może problem jest właśnie we wtórności "ja", które nie jest przyczyną woli, a konceptem stworzonym w reakcji, na podstawie obserwacji. Jest kontrola, więc to co kontroluje, to musi być "ja". W takim razie, "ja" nie ma nic wspólnego z przyczynowością kontroli.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 15:21, 13 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:42, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Ale ja ciebie nie pytam o ostateczny cel życia, a o analizę przyczynowego łańcucha kontroli. Jakimś cudem, tobie wychodzi jednoznaczna przyczyna w "ja". Jak to się ma do niejednoznaczności przyczyny i skutku?
Może problem jest właśnie we wtórności "ja", które nie jest przyczyną woli, a konceptem stworzonym w reakcji, na podstawie obserwacji. Jest kontrola, więc to co kontroluje, to musi być "ja". W takim razie, "ja" nie ma nic wspólnego z przyczynowością kontroli.

Oczekujesz ode mnie czegoś, co nie mieści się w moim obrazie zagadnienia. Dla mnie ja nie jest przyczynowe. Właściwie to jest niejako odwrotnie JA powstaje, próbując NIEPORADNIE - budować sobie przyczynowość istnienia.
JA owej przyczynowości nie posiada, tylko wciąż o nią walczy (nigdy do końca skutecznie, ale to nie jest wcale niezbędne).
Przyczynowość jest konceptem redukcjonistycznym. JA z kolei - odwrotnie - nigdy nie powinno dać się zredukować! Ja jest niejako zawsze "rozgrzebanym projektem".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 16:36, 13 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
JA powstaje, próbując NIEPORADNIE - budować sobie przyczynowość istnienia.
JA owej przyczynowości nie posiada

Coś, co nie posiada przyczyny, nie może powstawać w efekcie jakiegoś procesu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:41, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
JA powstaje, próbując NIEPORADNIE - budować sobie przyczynowość istnienia.
JA owej przyczynowości nie posiada

Coś, co nie posiada przyczyny, nie może powstawać w efekcie jakiegoś procesu.

Mógłbyś uzasadnić to wynikanie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 17:53, 13 Paź 2020    Temat postu:

Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23215
Przeczytał: 57 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:36, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?


Czy ja to to samo co wujowe ja jestem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:37, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?

JA powstaje jako swoiste centrum dowodzenia, powołane do zarządzania kategoryzacją doznań i aktów woli. Można porównać ten proces do wyłaniania się centrów władzy w społecznościach. Centra zarządzają społecznościami, zaś JA zarządza doznaniami i aktami woli. Centrum dowodzenia w ludzkich społecznościach też nie jest czymś absolutnie wskazywalnym, stałym. Ludzie w nim się zmieniają, role są też różne. Ale to, że centrum dowodzenia działa, widać po spójności ludzkich aktywności, po tym jak realizowane są cele.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 19:01, 13 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 19:59, 13 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?

JA powstaje jako swoiste centrum dowodzenia, powołane do zarządzania kategoryzacją doznań i aktów woli.

Nie pytam do czego jest powołane, ale przez co.

Semele napisał:
Banjankri napisał:
Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?


Czy ja to to samo co wujowe ja jestem?

Zwał jak zwał.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 20:00, 13 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:56, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Z czego i na jakiej zasadzie powstaje "JA"?

JA powstaje jako swoiste centrum dowodzenia, powołane do zarządzania kategoryzacją doznań i aktów woli.

Nie pytam do czego jest powołane, ale przez co.

Ja jest powołane przez swego rodzaju instynkt umysłu. Można go wywieść ewolucyjnie - jako potrzebę samopoznania związaną z koniecznością przetrwania w niebezpiecznym środowisku. To co zarządza ciałem człowieka, istoty podatnej na zranienie, głód, śmierć w warunkach przyrody, jaką znamy, wymaga do obliczenia strategii przetrwania także informacji o własnych możliwościach, o tym, jak potrafię, a jak już nie potrafię zareagować, w przypadku zagrożenia, czy w związku z koniecznością osiągania jakichś celów (np. rozrywka, rozmnożenie się itp.). Osobnik o większej samowiedzy ma szanse na bardziej adekwatne reakcje w obliczu zmiennych warunków środowiska.
Jako teista zakładam dodatkowo, że owa funkcja poszukiwania wiedzy o sobie (a także świecie, którego emanacje trzeba oddzielać, aby jakoś uporządkować tę swoją wiedzę) w jakimś sensie UWOLNIŁA SIĘ (grzech pierworodny?...) z pierwotnych celów, związanych z samym przetrwaniem i życiem. Człowiek zaczął stawiać pytania nadmiarowe, zaczął prześcigać się sam ze sobą w tworzeniu dodatkowych hierarchii znaczeń, a ostatecznie w tym się pogubił. Sam cel - wiedza, zrozumienie, tworzenie kategorii w umyśle - jednak trwa i jest niezmienny. Osią zdobywania tej wiedzy jest właśnie owo JA - punkt zborny wszystkiego w umyśle, a także swoisty cel dla umysłu - domyślnie: chronienie, samopoznanie, filtrowanie błędów poznawczych, poznanie swojej pozycji w kontekście tego, co zewnętrzne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Wto 22:03, 13 Paź 2020    Temat postu:

Cytat:
Ja jest powołane przez swego rodzaju instynkt umysłu.

Czyli ma przyczynę. A co jest przyczyną instynktu umysłu? Jak to się ma do niejednoznaczności przyczyn i skutków?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:07, 13 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Ja jest powołane przez swego rodzaju instynkt umysłu.

Czyli ma przyczynę. A co jest przyczyną instynktu umysłu? Jak to się ma do niejednoznaczności przyczyn i skutków?

Co jest przyczyną owego instynktu umysłu (jeślibym w ogóle miał w tym kontekście zgodzić się z użyciem terminu "przyczyna")?
- Jako teista odpowiedziałbym, że Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Śro 7:57, 14 Paź 2020    Temat postu:

A jaka jest przyczyna Boga? I jak to wszystko się ma do niejednoznaczności przyczyn i skutków?
Z jednej strony podważasz zasadność przyczynowości, a z drugiej robisz z niej fundament swojego światopoglądu. Czy to nie wskazuje na paradoks?


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 11:01, 14 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:45, 14 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
A jaka jest przyczyna Boga? I jak to wszystko się ma do niejednoznaczności przyczyn i skutków?
Z jednej strony podważasz zasadność przyczynowości, a z drugiej robisz z niej fundament swojego światopoglądu. Czy to nie wskazuje na paradoks?

To Ty wciąż przesz w stronę przyczynowości. Ja na poziomie ontologii nie szukam przyczyn, bo uważam, że ontologia jest nieredukowalna do opisu. Przyczyna jest bytem z kategorii opisu - konceptów, jest redukcją, zatem jest niepełna w porównaniu do oryginału. Nie ma zatem sensu pytać o przyczynę Boga. No, chyba że kogoś zadowoli odpowiedź w rodzaju "przyczyną Boga jest sama rzeczywistość". Ale to w moim języku nie byłaby poprawna odpowiedź, bo przyczyna wg mnie musi być konkretna, nie może być ujęta jako wskazanie ogólności i całości.
Nie wciskaj mi w tę dyskusję redukowalności (przyczynowości), bo ja się zawsze będę przeciw temu buntował, jako nieadekwatnemu ujęciu. Uważam rzeczywistość za ontologicznie nieredukowalną (to jest mój postulat na start).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Śro 16:49, 14 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To Ty wciąż przesz w stronę przyczynowości. Ja na poziomie ontologii nie szukam przyczyn, bo uważam, że ontologia jest nieredukowalna do opisu.

Mówienie o jakieś ontologii poza opisem jest pozbawioną sensu deklaracją wiary w nie wiadomo co.
Twój światopogląd jest sprzeczny z twoją wiarą. Co jednak widać w powyższym temacie, powoli przeżera się przez absurdy i paradoksy. Powoli, krok na rok, ale zawsze coś. Może za 2-3 lata zdobędziesz się na stawienie czoła konsekwencjom własnego światopoglądu, bez uciekania w rozmyty nonsens. Na razie, nie ma na to szans.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 16:49, 14 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:13, 14 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To Ty wciąż przesz w stronę przyczynowości. Ja na poziomie ontologii nie szukam przyczyn, bo uważam, że ontologia jest nieredukowalna do opisu.

Mówienie o jakieś ontologii poza opisem jest pozbawioną sensu deklaracją wiary w nie wiadomo co.

Ciekaw jestem, co Ty masz lepszego. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Śro 17:35, 14 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To Ty wciąż przesz w stronę przyczynowości. Ja na poziomie ontologii nie szukam przyczyn, bo uważam, że ontologia jest nieredukowalna do opisu.

Mówienie o jakieś ontologii poza opisem jest pozbawioną sensu deklaracją wiary w nie wiadomo co.

Ciekaw jestem, co Ty masz lepszego. :think:

Kompletnie nic, co jest rozwiązaniem właśnie tego paradoksu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:45, 14 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To Ty wciąż przesz w stronę przyczynowości. Ja na poziomie ontologii nie szukam przyczyn, bo uważam, że ontologia jest nieredukowalna do opisu.

Mówienie o jakieś ontologii poza opisem jest pozbawioną sensu deklaracją wiary w nie wiadomo co.

Ciekaw jestem, co Ty masz lepszego. :think:

Kompletnie nic, co jest rozwiązaniem właśnie tego paradoksu.

To nie rozwiązanie, tylko zaniechanie. To porażka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Śro 18:14, 14 Paź 2020    Temat postu:

Tylko dla kogoś, dla kogo samo życie jest porażką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:51, 14 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Tylko dla kogoś, dla kogo samo życie jest porażką.

Życie nie musi być porażką. Tylko trzeba się z nim wziąć za bary. Porażką jest podejście w stylu "to i tak wszystko nie ma sensu".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Śro 19:21, 14 Paź 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Tylko dla kogoś, dla kogo samo życie jest porażką.

Życie nie musi być porażką. Tylko trzeba się z nim wziąć za bary. Porażką jest podejście w stylu "to i tak wszystko nie ma sensu".

Chcesz je wziąć za bary i co z nim zrobić? Ewidentnie nie podoba ci się jakie jest, i pewnie dlatego szukasz wybawienia.
Życie chcesz łapać konceptami, jak tonący brzytwy. Chociaż nie możesz w tym znaleźć sensu (patrz ten temat), głęboko wierzysz w istnienie czegoś ponad, nawet jeśli jest to w sprzeczności z rozumowaniem. Szarpiąc się z życiem, szarpiesz się z samym sobą. Twoja sprawa. Ja tu tylko wskazuję sprzeczności, redukując poglądy do absurdów, jak poszukiwanie i negowanie jednoznaczności zarazem.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 19:23, 14 Paź 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:50, 14 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Tylko dla kogoś, dla kogo samo życie jest porażką.

Życie nie musi być porażką. Tylko trzeba się z nim wziąć za bary. Porażką jest podejście w stylu "to i tak wszystko nie ma sensu".

Chcesz je wziąć za bary i co z nim zrobić? Ewidentnie nie podoba ci się jakie jest, i pewnie dlatego szukasz wybawienia.


Pisałem wcześniej: To byłby stan docelowy - takie funkcjonowanie pogodzonego wewnętrznie ja w świecie, że to, co czynimy jest zgodne z tym, co rozumiemy, czego pragniemy, co jest uznane przez nas za dobro.
Nie podoba mi się ten ja niepokukładany. Uważam, że da się mojego ja ułożyć tak, aby ostatecznie żyć w szczęściu.

Banjankri napisał:
Życie chcesz łapać konceptami, jak tonący brzytwy. Chociaż nie możesz w tym znaleźć sensu (patrz ten temat), głęboko wierzysz w istnienie czegoś ponad, nawet jeśli jest to w sprzeczności z rozumowaniem. Szarpiąc się z życiem, szarpiesz się z samym sobą. Twoja sprawa. Ja tu tylko wskazuję sprzeczności, redukując poglądy do absurdów, jak poszukiwanie i negowanie jednoznaczności zarazem.

Jednak jakiś sens w tym odnajduję - właśnie w tym, że się doskonalę, że to szarpanie się z życiem przybliża mnie do konkluzji, do lepszego rozumienia siebie. Nie stoję w miejscu, nie cofam, lecz postępuję naprzód. To, że nie jestem w stanie ułożyć sobie wszystkiego konceptualnie, nie jest problemem nie do przezwyciężenia. Wręcz przeciwnie - to tylko czyni zadanie ciekawszym, stawia wymóg pozakonceptualnych postaci aktywności na tej drodze. I dobrze, że tak jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Nie 11:41, 18 Paź 2020    Temat postu:

To dobrze, że jest dobrze, bo dobro jest dobre. Trzeba przeć do przodu, w poszukiwaniu lepszego dobra, bo to jest dobre. I na tym się skupmy, nie na absurdach twierdzeń typu "pozakonceptualna postać", które będziemy usprawiedliwiać tą dobrocią....
Powodzenia.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Nie 11:50, 18 Paź 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:07, 18 Paź 2020    Temat postu:

Banjankri napisał:
To dobrze, że jest dobrze, bo dobro jest dobre. Trzeba przeć do przodu, w poszukiwaniu lepszego dobra, bo to jest dobre. I na tym się skupmy, nie na absurdach twierdzeń typu "pozakonceptualna postać", które będziemy usprawiedliwiać tą dobrocią....
Powodzenia.

Dla mnie idea pozakonceptualnych postaci jest swego rodzaju rzeczywistością. I myślę, że każdy tak ma, choć niekoniecznie sobie to przeanalizował, przemyślał.
Przykłady?
- Gdy słuchamy muzyki - odbiór jest pozakonceptualny
- gdy czujemy zapach - odbiór jest pozakonceptualny
- gdy zachwycamy się pięknym krajobrazem, piękną osobą, pięknym kwiatem - odbiór jest pozakonceptualny
- gdy zastanawiamy się, skąd znamy tę twarz człowieka - jest to pozakonceptualny rodzaj aktywności umysłu
- gdy próbujemy sobie przypomnieć to odczucie, które nam towarzyszyło, go coś tam... - jest to pozakonceptualny rodzaj aktywności umysłu
- gdy czujemy się szczęśliwi, albo odwrotnie jest nam źle i smutno - jest to pozakonceptualne
itp.
Żyjemy otuleni swoistą "atmosferą" niekonceptualnych odczuć, okruchów myśli, wspomnień, wrażeń. Koncepty są postacią końcową wyłaniania się reguł myśli, uświadomienia ich, choć tworzywem tego wszystkiego jest właśnie pozakonceptualna "magma" doznaniowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin