Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Istotne pytanie.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:45, 31 Gru 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
TS7 napisał:
Irbisol,

Luźno posługiwałem się słowem, jest tam "cudzysłów" jakbyś spojrzał.

Nie znam Twoich definicji.

Więc ja pytam o twoje. Bo po raz pierwszy spotykam się z utożsamianiem uzasadnienia i dowodu.

Dowód jest formą uzasadnienia - tą mocną, logicznie ścisłą, wynikając precyzyjnie z założeń i aksjomatyki.

Ano jest - ale to nie to samo.
Samochód jest formą pojazdu.

Nie to samo. Ale uzasadnieniem jest. Wiec nie ma się o co czepiać.

Jest się o co czepiać, bo ja pisałem o uzasadnieniu, a zostało to zinterpretowane jako dowód.
W drugą stronę nie byłoby się o co czepiać.

Ok. To niech główny zainteresowany się wypowie. Bo ja zinterpretowałem Twoją uwagę tak, jakbyś dowodu w ogóle nie zamierzał uznawać za formę uzasadnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pią 12:11, 31 Gru 2021    Temat postu:

anbo napisał:
Wartością nadrzędną nad wszystkimi wartościami jest życie, bo bez życia nie ma innych wartości.

To nie jest prawda. Odpowiednie tortury pozwoliłby ci zmienić zdanie. Zresztą, wystarczyłby odpowiednio duży stres.

anbo napisał:
Ale możemy ograniczyć się do wartości, którą ty przedstawiłeś, czyli ograniczenie stresu ("Wszyscy płacą za to stresem"). Wiedza (czyli prawda na jaką nas stać) pozwala łatwiej zaspokoić podstawowe potrzeby człowieka, bez zaspokojenia których zdecydowanie odczuwałby dyskomfort psychiczny.

Powiedz mi, jak wiedza pozwala zaspakajać podstawowe potrzeby człowieka, nie generując nowych? Jest zupełnie odwrotnie niż sugerujesz, co widać wyraźnie po wzroście dyskomfortu psychicznego w kulturach rozwiniętych.
Zresztą nie odpowiedziałeś na pytanie. Jeżeli już chcesz się ograniczyć do stresu, to napisz mi, w jaki sposób komputer redukuje bardziej niż generuje stres.

Cytat:
Pod założoną narrację to ty racjonalizujesz, bo to ty piszesz o "micie o Jezusie" jako przyczynie. Z faktu, że miał miejsce określony ciąg wydarzeń nie wynika, że przyczyną zdarzenia A było zdarzenia B w takim sensie, że bez A nie byłoby B.

"Gdyby ludzie nie gonili za prawdą, nie moglibyśmy teraz do siebie pisać przez internet."
Sam wykoleiłeś swój argument.
Cytat:

Samobójcy to po pierwsze margines wśród reszty ludzkiej populacji, po drugie (i to jest ważniejsze) samobójstwo to wprawdzie znaczący ale bardzo krótki moment w życiu człowieka, który do tego momentu swoje działania (świadome i nieświadome) ukierunkowywał na przeżycie.

Pisałeś:"Celem podstawowym każdego człowieka jest żyć, przetrwać."
Wykazałem, że to co napisałeś to bzdura i wystarczyłby mi jeden przypadek, a mam dziesiątki tysięcy rocznie. Nie zasłaniaj się statystyką, tylko koryguj swoje błędy.
Cytat:

W mojej analogii mapa to obrobione przez nasz umysł dane ze zmysłów na temat rzeczywistości, w której żyjemy. Bez tej mapy poruszanie się w niej byłoby w zasadzie niemożliwe. Najogólniej mówiąc skuteczność poruszania się zależy od jakości mapy, np. jej dokładności (pomijam szczególne przypadki, gdzie szczegóły nie mają znaczenia). Czy z czymś się tu nie zgadzasz?

Nie wiem czym jest dla ciebie ta mapa, i ty też nie wiesz, a mimo to wnioskujesz na podstawie jej istnienia. Nie wiesz czym jest ta mapa, gdzie się znajduje, ani jak działa, ale definitywnie twierdzisz, że bez niej poruszanie się byłoby niemożliwe. Prostym przykładem podważającym takie myślenie byłoby lunatykowanie.

Cytat:
Zapladniać można biorąc pod uwagę sytuację materialną, zdrowotną oraz inne okoliczności, które mają wpływ na zdrowie potomka i jego szanse w przyszlości. To tak najogólniej.

Miałeś mi podać wyższość planowania, a nie różnicę.

Cytat:
W celu osiągnięcia celu zastosowano określony środek (np. sąd na jakiś temat sprawdzono w praktyce) - pozytywna weryfikacja daje podstawę do zastosowania go ponownie, wraz ze wzrostem częstości pozytywnej weryfikacji rośnie możliwość trafnego przewidywania. Zasadnym jest też twierdzenie, że sąd przynajmniuej w jakiejś części i sensie jest prawidłowy (jest co najmniej skutecznym modelem wycinka rzeczywistości, którego dotyczy), zwłaszcza jeśli była możliwość falsyfikacji, którą sąd przeszedł pozytywie.

Tak samo. Podaj mi wyższość rezultatu. To, że ktoś doskonale coś zaplanuje, nie znaczy, że rezultat będzie lepszy od działania niezaplanowanego. Do określenia tego potrzebujesz definicji rezultatu końcowego, którego wyższości nie jesteś w stanie wykazać. Próbowałeś z życiem będącym wartością nadrzędną, ale jak cię zamknę w klatce pod napięciem, to szybko zmienisz zdanie. Nie jesteś w stanie wykazać, że krótkie bezstresowe życie jest gorsze od długiego i pełnego stresu. Wszystkie te ulepszenia płynące z planowania i celowości, są jak ślepy owczy pęd.

Cytat:
Nie uciekam tylko pokazuję ci, jak naprawdę wygląda sprawa z prawdą w teizmach z Bogiem-absolutem i jak wygląda w nauce. Naukowiec zdaje sobie sprawę z tego, że niemożliwe jest osiągnięcie boskiej perspektywy, być może nawet coś takiego nie istnieje.

Niby jak to robi? Obie strony zakładają istnienie prawdy, nie znając jej.

Cytat:
Same nieprawdy. Moja prawda (sąd na jakiś temat, ktróry uważam za słuszny) różni się od Boskiej prawdy tym, że nie jest ani pełna, ani nieomylna. Nie jest też obiektywną perspektywą, ale perspektywą subiektywną.

Czy e=mc\2 to dla ciebie prawda subiektywna, czy obiektywna?
O tym właśnie piszę. Boska prawda, to inaczej prawda obiektywna, czyli perspektywa niezależnego, wszechwiedzącego obserwatora. To jest fundamentalny pogląd tak religii, jak i nauki, co więcej, pochodzi z religii. Odrzucenie własnego punktu widzenia, na rzecz wyimaginowanego, jest nie lada wyczynem.

Cytat:
Bóg widzi świat gołym, ja zawsze w ubraniu. Tym ubraniem (w innej analogii mapą) jest model rzeczywistości wytwarzany przez mój aparat poznawczy (dane ze zmysłów obrabiane przez umysł) który pozwala na funkcjonowanie w niej.

A nauka jaki świat widzi?

Cytat:
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Na podstawie ciągłego odwoływania się do obiektywnej prawdy.

Cytat:
Cytat:
Podaj mi prawdę niezależną od definicji.

Każdy prawdziwy sąd.

A masło jest maślane.


Cytat:
Uważasz, że może istnieć coś nie mające właściwości? Ja nie umiem sobie nawet tego wyobrazić.

Nie, bo istnienie jest wyobrażeniem właśnie.
Cytat:

zauwazyłeś, że mamy u alternatywę, z których tylko jedna może być prawdziwa?

Nie wiem, o co ci chodzi.

Cytat:
Twoja definicja prawdy jest pochodną rzeczywistości, a rzeczywistość\istnienie jest pochodną doznania. Prawda i fałsz pojawiają się dopiero jako interpretacje tych pochodnych. Dzięki temu, a raczej przez to, powstaje idea prawdy istniejącej gdzieś tam w rzeczywistości. To umożliwia różnicowanie, w inaczej niedualnym środowisku, co nadaje kierunek działania.
Cytat:
Czy coś przeczy słuszności takiemu postrzeganiu świata?

Efekt, determinowany ideą prawdy. Innymi słowy, to jak się definiujesz, a co za tym idzie, jak się czujesz, zależy od przyjętego światopoglądu. Jeżeli prawdę zdefiniujesz jako istniejącą "gdzieś tam", a nie będącą tym co tu, to żyjesz w nieprawdzie (według własnej definicji). To życie charakteryzuje się ciągłym poszukiwaniem, planowaniem, stawaniem się, które ma przywrócić bycie w prawdzie. Człowiek porzucił prawdę, dla idei prawdy obiektywnej, do której dąży, której szuka. Przez to, jest ciągle niekompletny, nieusatysfakcjonowany, niezaspokojony. Tak na marginesie, to przesłaniem Jezusa było wyzwolenie człowieka z tej ignorancji wywołanej grzechem pierworodnym (który był wywołany zdobyciem wiedzy), i powrót do królestwa niebieskiego, będącego prawdą tu i teraz. Nie udało się.

Cytat:
Przyszlością ludzkości jest zapewne zagłada gatunku (potencjalnych przyczyn można wymienić wiele).

Czyli uważasz, że to działanie oparte o planowanie i celowość jest ostatecznie błędne, bo prowadzi do zagłady?

Cytat:
Cytat:
Podaj mi sens, który nie jest tymczasowy i w pełni zależny od rzeczywistości postrzeganego otoczenia?

Nie chce mi się nawet nad tym myśleć.

Bo by ci się odechciało.
Cytat:
Z historii ludzkości można sobie bez problemu wybrać odpowiedni wycinek czasu, który przemawialby za moją tezą.

Wspaniale, tylko po co?

Cytat:
Jeśli jednak postwisz na przeciwko siebie dwoch mięśniaków jednakowo silnych itd. to wygra ten, który dodatkowo będzie inteligentniejszy i bedzie miał większą wiedzę (słuszne sądy) na temat na przykład terenu walki. To jest oczywista oczywistość.

Tylko w grach komputerowych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pią 13:05, 31 Gru 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
anbo napisał:
Wartością nadrzędną nad wszystkimi wartościami jest życie, bo bez życia nie ma innych wartości.

To nie jest prawda.

No to spróbuj mieć jakiekolwiek wartości nie żyjąc.

Banjankri napisał:

Odpowiednie tortury pozwoliłby ci zmienić zdanie.

Być może. Pewnie każdy ma jakiś próg cierpienia, po przekroczeniu którego poprosi o śmierć. Ale gdyby wartością nadrzędną dla ludzi było unikanie stresu, to popełnialiby samobójstwo nie czekając na takie tortury, bo ze stresem (mniejszym albo większym) mamy do czynienia co chwila i staramy się go pozbyć zachowując życie wiedząc, że to nie koniec spotkań ze stresem. Jakikolwiek jeszcze ekstremalny przypadek podasz, będzie to jedynie ekstremalny przypadek nie czyniący wiosny.

Banjankri napisał:

Zresztą, wystarczyłby odpowiednio duży stres.

No właśnie, odpowiednio. Ale nie, że w ogóle stres. Od woli życia, progu bólu itp. zależy, czy nam się zmieni priorytet z "żyć" na "nie cierpieć", ale w normalnych sytuacjach wybieramy "żyć".

Banjankri napisał:

anbo napisał:
Ale możemy ograniczyć się do wartości, którą ty przedstawiłeś, czyli ograniczenie stresu ("Wszyscy płacą za to stresem"). Wiedza (czyli prawda na jaką nas stać) pozwala łatwiej zaspokoić podstawowe potrzeby człowieka, bez zaspokojenia których zdecydowanie odczuwałby dyskomfort psychiczny.

Powiedz mi, jak wiedza pozwala zaspakajać podstawowe potrzeby człowieka, nie generując nowych?

Wolę problemy generowane przez piec na ekogroszek niż te, które miałem przy piecu typu "śmieciuch". Wolę mieć zdiagnozowany kamień w nerce i móc temu zaradzić (chociaż oparacja to nic przyjemnego) niż żyć w niewiedzy dlaczego mnie boli i mam problemy z kanalizacją, które mogą się skończyć nawet zgonem. Takich przykładów można podać całą masę. Jeśli ty uważasz, że cywilizacja generuje większe problemy, to porzuć ją i zamieszkaj gdzieś w buszu. Dlaczego tego nie robisz?

Sorry, ale polemizujesz z oczywistościami, nie chce mi się już tego ciągnąć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pią 14:05, 31 Gru 2021    Temat postu:

anbo napisał:
No to spróbuj mieć jakiekolwiek wartości nie żyjąc.

Spokój.
Cytat:

Ale gdyby wartością nadrzędną dla ludzi było unikanie stresu, to popełnialiby samobójstwo nie czekając na takie tortury,

Wielu tak właśnie robi. Jakieś 10/100 000 / rok. Oczywiście możesz je wypierać jako ekstremalne przypadki, ale to będzie jakieś 800 000 ekstremalnych przypadków rocznie.
Cytat:

No właśnie, odpowiednio. Ale nie, że w ogóle stres. Od woli życia, progu bólu itp. zależy, czy nam się zmieni priorytet z "żyć" na "nie cierpieć", ale w normalnych sytuacjach wybieramy "żyć".

W normalnym sytuacjach nie musimy wybierać.
Cytat:

Wolę problemy generowane przez piec na ekogroszek niż te, które miałem przy piecu typu "śmieciuch". Wolę mieć zdiagnozowany kamień w nerce i móc temu zaradzić (chociaż oparacja to nic przyjemnego) niż żyć w niewiedzy dlaczego mnie boli i mam problemy z kanalizacją, które mogą się skończyć nawet zgonem. Takich przykładów można podać całą masę. Jeśli ty uważasz, że cywilizacja generuje większe problemy, to porzuć ją i zamieszkaj gdzieś w buszu. Dlaczego tego nie robisz?

Żeby mieć piec gdzie postawić, trzeba mieć pieniądze, więc trzeba iść do pracy, wziąć pożyczkę, którą trzeba spłacać przez 30 lat, martwiąc się każdego dnia, że się prace straci, co generuje olbrzymi stres. Żyjąc w stresie organizm dostaje po dupie, pikawa siada i co z tego, że ci to fajnie zdiagnozują.... Takich przykładów można mnożyć wiele, tylko co po?
Gdzie jest ta nadrzędna wartość, o którą pytam? Że potrafisz zracjonalizować swój wkład w ochronę klimatu, który ci wmawiają, że niszczysz? Że przeżerać kolejne paczki czipsów, które masz na wyciągnięcie ręki? Że z każdy rokiem masz coraz więcej wyborów, a coraz mniej wolności? Że nawet jak byś chciał, to nie możesz zamieszkać w buszu?

Cytat:
Sorry, ale polemizujesz z oczywistościami, nie chce mi się już tego ciągnąć.

Polemizuję z ignorancją, i ciągłymi próbami wyparcia świadomości braku odpowiedzi na fundamentalne pytania. Jest tak super i idzie ku lepszemu tak szybko, że sam stwierdziłeś, że ludzkość zapewne doprowadzi do zagłady gatunku. Powiedz mi jeszcze, że tak się stanie, przez bezcelowość działania.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 14:10, 31 Gru 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:26, 01 Sty 2022    Temat postu:

Banjankri napisał:
Piotr Rokubungi napisał:

Wg mnie nie, nie o to chodzi w tym. To, co napisałeś, ja nazywam „psychologicznym zakłamaniem”, polegającym na tym, aby tak postrzegać rzeczywistość, żeby nam lepiej „pasowała”..

Żebyś się kiedyś nie zdziwił (chociaż już to pewnie przeżyłeś wielokrotnie), jak życie się stanie nieznośne. Prawda to też jest coś, co ci "pasuje", wiec jak ustalasz ją kosztem samopoczucia, będziesz miał gorsze samopoczucie, aż stanie się tak nieprzyjemne, że nawet najświętsza prawda jej nie rozjaśni.
Wszyscy, których tutaj czytam, na własne zatracenie szukają jakiejś prawdy. Jakiejś logicznej formuły, która pozwoli im mieć zawsze rację. Stali się niewolnikami pasożytniczej idei, mema, który wysysa ich energię życiową, przekształcając ją w martwe myśli. Takie życie baterii w kalkulatorze.
Masz racji sporo. Ja już byłem na takim psychicznym niemal dnie; od kilku, może kilkunastu miesięcy się powoli wydobywam z tego.
Natomiast nadal uważam, że obiektywna Prawda Uniwersalna istnieje tyle, że prawdopodobnie zawiera w sobie i kłamstwa [pozorne], i sprzeczności, i o wiele więcej, niż człowiek jest w stanie sobie wyobrazić, ponieważ Prawdą tą jest „opis” wszystkiego, co Wszechświadomość jest w stanie sobie wyobrazić, czyli stworzyć- a to wydaje się nie mieć granic…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:32, 01 Sty 2022    Temat postu:

Banjankri napisał:
anbo napisał:
Prawda pozwala na prawidłową diagnozę problemu oraz daje rzeczywistą wiedzę na temat tego wszystkiego, co może zaradzić na prawidłowo zdiagnozowany problem. Prawda nie jest więc pasożytniczą ideą, ale skutecznym środkiem pozwalającym osiągać cele.

To nie jest żadna prawda, a (tymczasowo) użyteczna druga pochodna doznania.

Cytat:
Za to życie mrzonkami faktycznie może doprowadzić do życiowej katastrofy chociaż niekoniecznie bo mrzonka może być neutralna, a nawet psychicznie pomocna.

I odwrotnie. Tylko od definicji celu zależy, która metoda będzie bardziej skuteczna. Definiując prawdę w ten sposób, sam zrównujesz religię z nauką.

Cytat:
Szukanie prawdy mamy wpisane w naturę. Nowe dane dopasowujemy do starych (uznanych za prawdę) i to nie tylko świadomie, ale też nieświadomie, o czym świadczą doświadczenia na ludziach po lobotomii.

Taka prawda jest uznaniowa, więc jest przekonaniem, a nie żadną prawdą. Zmyślamy sobie różne rzeczy, i patrzymy jaki to ma wpływ na nasze doznanie. Jedne rzeczy przydają się bardziej, inne mniej, jedne sprawdzają się częściej, inne rzadziej.

Tobie się wydaje, że istnieje prawda, którą nauka odkrywa. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jest to tylko rozwinięcie religijnej koncepcji prawdy, będącej boską perspektywą.

Cytat:
Zabawny przykład dopasowywania nowych danych do starych: mój 4,5 letni wnuk obejrzał film o waranach z Komodo; film zrobił na nim duże wrażenie i często o nim opowiadał, ale nie wiedział co to Komodo i mówił "warany z komodą" bo wiedział co to komoda i sobie dopasował.

Ty sobie dopasowałeś wyspę, na dokładnie takiej samej zasadzie, jak twój wnuk, i ten ktoś, kto nazwał tę wyspę Komodo. Nic tylko budowanie matrixa, siatki usilnie nakładanej na obecne doznanie, która rozpływa się jak kamfora, jak tylko braknie sił. Taka prawda stojąca na palcach, czyli ignorancja, wynikająca ze strachu przed wielkim misterium, z którym mamy do czynienia.
Szkoda, że nie już na tym forum jednak opcji „pochwalania” wpisów, bo ten bym pochwalił, chociaż niezupełnie się zgadzam ze wszystkim w jego treści.:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:40, 01 Sty 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Irbisol napisał:
Ale czy należy w takim razie wszystko, czego nie da się sfalsyfikować, traktować tak samo? Właściwie wyłącznie o tym są tu dyskusje.
A dlaczego miałoby się „elementy” niewiadomego różnie traktować? Przecież nawet nie wiadomo, czy są tam elementy, ani jakie. Więc wszystko, co niewiadome powinno się raczej tak samo „traktować”, podobnie się do tego odnosić.

Na to pytanie można odpowiedzieć dwojako.
Pierwsza odpowiedź to wyjaśnienie, dlaczego powinno się różnie traktować - nazwanie i pokazanie mechanizmu.
Druga odpowiedź - sam jesteś w tym ekspertem i cały czas to robisz. Więc sam siebie zapytaj, dlaczego odróżniasz.
Wybieram drugą.

Piszesz na tym forum, więc naciskasz klawisze. Masz scenariusz, że naciśniesz "A" i pojawi się A/a oraz scenariusz, że naciśniesz "A" i pojawi się co innego. Ten drugi scenariusz jest jak najbardziej możliwy.
Traktujesz te scenariusze tak samo?
Może faktycznie nie do końca tak samo, ale podobnie. Nie przywiązuję większej wagi do tzw. rzeczywistości, do tego, co mnie otacza, bo rozumiem, iż jest to swoistego rodzaju złudzenie w pewnym stopniu, niejako narzucona projekcja, która może zawsze się zmienić, chociaż „kolej rzeczy” wydaje się mieć logikę swoją…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:53, 01 Sty 2022    Temat postu: Re: Istotne pytanie.

Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Czy brak dowodów może stanowić dowód braku tego, na co te dowody miały wskazywać?

Jeśli dowód rozumiemy jako jakieś absolutne, niezależne zupełnie od świadomości, a za to dające 100% pewność co do potwierdzenie tez, to taki dowód byłby może potwierdzeniem tego, iż zrealizowana nim procedura rzeczywiście nie jest możliwa.

Ale wtedy i tak nierozwiązane będą następujące pytania:
1. Jak owa procedura dowodu, której słuszność wykazano ma się do rzeczywistości, której doznajemy (na ile teoria w której dowód został zrealizowany w ogóle opisuje tę NASZĄ rzeczywistość?).
2. Na ile DOBRZE ZDEFINIOWALIŚMY zagadnienie, które opisuje nasz dowód? Bo np. definiując Ziemię jako coś płaskiego i skończonego, można "matematycznie udowodnić" (!), że gdzieś powinno się dotrzeć do krawędzi naszego świata, co pokazuje, że taki dowód "choć formalnie poprawny" nie zdefiniował tego, o co nam (zapewne) chodziło.
3. Na ile sam dowód nie zawiera braków, błędów (czego tak do końca nigdy nie możemy być pewni)
4. A w ogóle to ten REALNY DOWÓD jest możliwy do przeprowadzenia wyłącznie w przypadku POSIADANIA ODPOWIEDNIEJ TEORII I WIEDZY (wystarczająco silnej). Jak nie mamy ani teorii ani wiedzy, na której dowód miałby się oprzeć, to jego brak z góry możemy zaliczyć nie na poczet, że coś dowodem obejmowane jest takie czy inne (np. istniejące, bądź nie istniejące), lecz wyłącznie na to, że nie mamy wystarczająco skutecznych narzędzi rozumowania.
5. W moim przekonaniu dowód rozumiany jako 100% potwierdzenie praktycznie CZEGOKOLWIEK W REALNYM ŚWIECIE jest tylko mrzonką. Nie ma czegoś takiego. Dowody ścisłe są możliwe tylko w MODELU TEORETYCZNYM. To zaś co z tego wynika dla naszego świata, czyli co ujawnia się przy przeniesieniu wniosków z teorii na rzeczywistość, nie jest nigdy w pełni oczywiste.

Jeśli zaś "dowód" rozumiemy jako coś, co (w bliżej nieokreślonym stopniu) zmierza od luźnych intuicji do ścisłości rozumowania (co jest według mnie tym realnie przez ludzi rozumianym "dowodem"), to tak naprawdę zupełnie nie wiemy, na jakim poziomie słuszności operujemy. Dla jednego "dowodem" czegoś będzie, że tak mu powiedział brat, dla innego obejrzenie czegoś na filmie, jeszcze dla innego przeczytanie tego w Wikipedii. Każdy z tych "dowodów" ma bliżej nieokreślony poziom wątpliwości, czy należy to uznać. Choć ludzie zwykle "dowodami" będą coś takiego nazywali.

W matematyce jest UDOWODNIONE twierdzenie, że można sformułować tezy NIE POSIADAJĄCE DOWODÓW (w zadanym systemie aksjomatycznym). Skoro pewne tezy - z samej konstrukcji rozumowania - są niedowodliwe, to jak tu wnioskować z braku dowodu na temat poprawności tych tez?... :think:
Z kolei dla takich tez - w jednym systemie aksjomatycznym (rozszerzonym odpowiednio) da się udowodnić tezę ZA stwierdzeniem, zaś w innym systemie aksjomatycznym prawdziwa będzie teza PRZECIW stwierdzeniu. :rotfl: Obie tezy będą MOŻLIWE DO UDOWODNIENIA (choć każda w innej aksjomatyce).
Z grubsza biorąc uważam podobnie. A sprowadzają się te kwestie raczej do tego, iż nie dysponujemy wszechwiedzą [co do np. pierwszej przyczyny], wobec czego nie znamy Prawdy Uniwersalnej (Absolutnej). W kontekście logiki oraz matematyki dość dobrze ilustrują ten problem „główne” twierdzenia Gödla. Warto też zwrócić uwagę na różnice oraz podobieństwa pomiędzy paradygmatem, a dogmatem i ewentualnie aksjomatem, czyli tzw. pewnikiem…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:05, 01 Sty 2022    Temat postu:

A może tak mniej kłótni o to, co i tak..jest nieudowadnialne [nawet nie można udowodnić tego, że nie da się udowodnić]?.:shock::)Bo wiecie do czego jestem coraz bardziej przekonany, jakby wbrew mojej naturze logika, a może z jej powodu właśnie? Otóż jedyną „rzeczą”, której możemy być pewni, choć nie da się jej „udowodnić”, jest to, iż odczuwamy [doznajemy, przeżywamy], czyli psyche. I może bardziej się tego trzymajmy zarówno w codziennym życiu, postępowaniu, jak i w sporach: czego „chcą” od nas nasze emocje…:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 6 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:36, 01 Sty 2022    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 2:47, 26 Maj 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:43, 05 Sty 2022    Temat postu:

Irbisol,

Napisałem:
TS7: ' "dowodu" w Twoim rozumieniu'
1. Cudzysłów dookoła słowa "dowód"
2. "w Twoim rozumieniu"

Masz definicje słownikowe:

dowód
1. winy
coś, co świadczy o prawdziwości lub zaistnieniu czegoś

3. matematyczny
szereg kolejno wynikających z siebie zdań wykazujący słuszność jakiegoś twierdzenia

Szeroka definicja.

uzasadnienie
1. ogół argumentów
ogół argumentów, które mają wyjaśniać powody jakiegoś postępowania

świadczyć
1. potwierdzać
potwierdzać coś swoim istnieniem, zachowaniem lub wyglądem

argument
1. w dyskusji
fakt przemawiający za czymś

Itd.

Ale, że nie wiem jakimi się posługujesz definicjami, a to jest dla mnie istotne w rozmowie, to napisałem luźno:
TS7: ' "dowodu" w Twoim rozumieniu'

Wydaje mi się, że definicja słownikowa "dowodu" jest na tyle szeroka, że to czepialstwo.

A skąd mam wiedzieć kto, gdzie i jakiej definicji nauczył Ciebie, a Ty uznałeś, że to jest ta "one definition to rule them all"?



Bo prof. A z uczelni B, która kształci z dziedziny C, powie Tobie "to jest ta jedyna definicja, która jest właściwa, słowniki się nie znają, buehehehe, my tylko mondrzy jezdeśmy, znaleźliśma DEFINICJĘ OBIEKTYWNĄ. Brawo my. Na mocy nadanego mi w Sukcesji Samozwańczych Naukowców władz i mocy nad Globalnymi Standardami Definicji Słów ISO przez Globalną Imperatornię Znaczenia Słów, zarządzam po wieczne czasy iż jedyną uznawaną definicją słowa będzie to co ja teraz stwierdzę Sobie. Kto nie uzna Naszej definicji jako wyłączną i jedyną niech będzie wyklęty z Kościoła Naukowo-Ateistycznego"?

Ale ja już mówiłem, że dla mnie spory o "jakość definicji" to "erystyka".
Takie strategie świadczą dla mnie o braku argumentów tyczących się sedna i potencjalnemu szykowaniu np. Ad Personam bądź Ad Verecundiam. Czyli "brzytwy której się chwytają niektórzy". Zamiast dążenia do dowiedzenia się Prawdy.

Zresztą nawet jak podzielimy "Dowody" na:
1) jednokrokowe wstecz
2) wielokrokowe wstecz:
a) szereg ukryty
b) szereg ujawniony

To co za różnica czy to jeden krok czy wiele, ukryte czy nie, skoro i tak zbiegają do aksjomatu przyjętego na Wiarę?

Podasz swoje definicje wreszcie czy dalej będziesz się bawić w "ciuciubabkę"?

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:00, 05 Sty 2022    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Otóż jedyną „rzeczą”, której możemy być pewni, choć nie da się jej „udowodnić”, jest to, iż odczuwamy [doznajemy, przeżywamy], czyli psyche


Myślę, że to nie jest wcale takie pewne. Dlaczego ośrodek rejestracji zdarzeń ma się odbywać akurat w naszej psyche, a nie po prostu sam z siebie gdzieś indziej i jedynie iluzją jest to, że my to przeżywamy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:03, 05 Sty 2022    Temat postu:

anbo napisał:
Prawda pozwala na prawidłową diagnozę problemu oraz daje rzeczywistą wiedzę na temat tego wszystkiego, co może zaradzić na prawidłowo zdiagnozowany problem. Prawda nie jest więc pasożytniczą ideą, ale skutecznym środkiem pozwalającym osiągać cele


Ale od lat nie jesteś w stanie nawet zdefiniować co to jest "prawda" więc to tylko takie twoje puste słowa wydmuszki

anbo napisał:
Szukanie prawdy mamy wpisane w naturę


Arbitralny postulat anbusia nieoparty na żadnej prawdzie

anbo napisał:
Nowe dane dopasowujemy do starych (uznanych za prawdę) i to nie tylko świadomie, ale też nieświadomie, o czym świadczą doświadczenia na ludziach po lobotomii


Dane dopasowywać możesz jedynie do czegoś, co wcześniej tylko wydawało ci się prawdą. Tak więc to znowu jest twój arbitralny postulat bez pokrycia

anbo napisał:
To jest prawda na jaką nas stać, nie stać nas na prawdę w sensie absolutnym i ja nie o takiej prawdzie piszę. Piszę o sądach, które uznajemy za słuszne, bo np. pozwalają nam trafnie przewidywać.


Trafnie przewidywać można też w oparciu o sądy fałszywe (vide geocentryzm) więc prawda nie jest skorelowana z przewidywalnością. A przynajmniej nie ma tu związku koniecznego. Tego anbuś nie jest w stanie zakumać od lat, jak zresztą każdy naiwny scjentysta

anbo napisał:
Gdyby ludzie nie gonili za prawdą, nie moglibyśmy teraz do siebie pisać przez internet.


Brak wynikania w tym zdaniu. Internet mógłby stworzyć nawet ktoś, kto w ogóle nie wierzy w istnienie jakiejkolwiek prawdy. Wystarczy odpowiednia ilość prób lub trochę szczęśliwych zbiegów okoliczności. Tak zresztą powstało większość wynalazków technicznych - zupełnie przypadkowo. Jest nawet o tym cała książka - Odkrywcy mimo woli, autorstwa Roystona M. Robertsa

anbo napisał:
Celem podstawowym każdego człowieka jest żyć, przetrwać.


To po prostu nieprawda. Wiele osób żyje bez jakiegokolwiek celu. A są też i organizmy, które są w stanie przetrwać bez świadomości celu, na przykład mikroby lub plankton

anbo napisał:
Nie przeżyjesz mając sądy o rzeczywistości wzięte z sufitu. Mrzonki mogą poprawić nastrój, ale na dluższą metę i stosowane w szerokim zakresie na pewno dla fantazjującego skończą się tragicznie.


Mikroby i plankton przeżywają bez jakichkolwiek sądów o rzeczywistości. Wystarczy jeden taki przykład i anbusiowy naiwny darwinizm społeczny wali się w gruzy jak domek z kart

anbo napisał:
Ależ skąd. Religie nie bazują na weryfikowalnych (w tym falsyfikowalnych) tezach z obserwacji empirycznych.


Gdzie indziej pisałeś coś zupełnie odwrotnego:

[link widoczny dla zalogowanych]

Sam sobie zaprzeczasz

anbo napisał:
Pisze o tym, że szukanie prawdy (wiedzy jak najbardziej zgodnej z rzeczywistoscią) leży w naszej naturze.


To tylko twój bezpodstawny i arbitralny osąd. Nie jesteś w stanie nawet zdefiniować co to jest "prawda"

anbo napisał:
Bo nasi przodkowie mieli wystarczająco dużo prawidłowych sądów na temat rzeczywistości, od których to przeżycie zależało. To, jak sądy wpływają na przeżywalność, zależy od środowiska i konkurencji. Jesli środowisko nie jest wymagające i kunkurencja jest słaba, to znaczenie sądów jest mniejsze.


Kolejne bezpodstawne i arbitralne deklaracje anbusia

anbo napisał:
Zrób sobie eksperyment myślowy: kto ma większe szanse dobiec pierwszy do mety (w ogóle dobiec): ten kto ma poprawną mapę, czy spapraną?


Najszybszy. Może wtedy pierwszy dotrzeć do mety przy pomocy prób i błędów, nie potrzebując do tego żadnej mapy. Ptaki docierają do swoich celów bez żadnej mapy

anbo napisał:
Jest, bo żeby coś było skutecznym środkiem pozwalającym osiągać cele, musi mieć element weryfikacji, bez tego nie wiadomo, czy cel został osiągnięty. Poprawność sądów w nauce (i życiu potocznym) jest weryfikowalna, w religiach co najwyżej po śmierci, teraz nie.


Mój żołądek po strawieniu pokarmu osiągnął pewien cel. Jak ten cel "zweryfikował"? Potrzebował jakiejś "weryfikacji" aby to w ogóle zrobić? Nie, nie potrzebował. Mój żołądek nie jest nawet świadomy tego, że ma jakiś "cel". Z tego, że nadałeś czemuś jakiś sens po fakcie wcale nie wynika, że "zweryfikowałeś" jakiś "cel". Tak ci się jedynie zdaje

anbo napisał:
Żeby coś było - jak napisałem - skutecznym środkiem pozwalającym osiągać cele - nie musi bazować na pomyśle istnienia boskiej perspektywy.


Ale w tej sytuacji w ogóle nie wiesz czy coś było skuteczne i osiągnęło cele

anbo napisał:
Nauka to nie scjentyzm.


U ciebie nauka to scjentyzm

anbo napisał:
Moje twierdzenie ma podstawę w obserwacjach i wiedzy o ludziach.


Zdaje ci się

anbo napisał:
Podstawą ludzkiej natury jest chęć przeżycia i prokreacji, niemal wszystkie działania są na to ukierunkowane.


To tylko twoja kolejna bezpodstawna i arbitralna deklaracja. Równie arbitralne byłoby stwierdzenie, że naturalnym "celem" wszystkiego co żyje jest spadanie w kierunku Ziemi, tylko dlatego, że grawitacja jest potencjalnie wszechobecna

anbo napisał:
Szukanie prawdy (uzasadnionych, poprawnych sądów) mu w tym pomaga zaś wiedza daje przewagę nad tymi, którzy jej nie mają i dlatego szukanie prawdy leży w naszej naturze.


To tylko twoja kolejna bezpodstawna i arbitralna deklaracja. Prymitywny darwinizm, przez który interpretujesz wszystkie zachowania ludzkie i całą otaczającą cię rzeczywistość jest równie głupi jak twierdzenie kogoś, kto upierałby się, że głównym "celem" wszystkiego co ziemskie jest spadanie bo grawitacja jest potencjalnie wszechobecna. Popadasz w pułapkę teleologizmu, który sam krytykujesz w innych sytuacjach (kreacjonizm). Jesteś niekonsekwentny

anbo napisał:
Nie sądzę, żeby głównym powodem strsów u ludzi była pogoń za prawdą albo niemożność jej znalezienia. Za to wiem, że ta dociekliwość w poznawaniu świata, w którym żyjemy, zaskutkowała skonstrowaniem wielu użytecznych narzędzi nie tylko ułatwiających życie ale nawet je ratujących.


Kompletnie nic z tego nie wynika w sensie epistemicznym. Tak jest zresztą ze wszystkim co piszesz

anbo napisał:
Wartością nadrzędną nad wszystkimi wartościami jest życie, bo bez życia nie ma innych wartości.


Arbitralny postulat. Nie jesteś w stanie go wykazać. Co więcej, w swoim darwinowskim światopoglądzie materialistycznym nie jesteś niczym więcej niż przypadkowym zlepkiem atomów. Niczym nie różnisz się od kamienia. Z czego więc miałoby niby wynikać, że twoja egzystencja jest warta coś więcej niż egzystencja kamienia i jest względem egzystencji kamienia "nadrzędna"? Nie ma nic takiego. Tak samo egzystencja kamienia, jak i twoja, jest z punktu widzenia twojego materialistycznego światopoglądu równie nienadrzędna jak egzystencja czegokolwiek

anbo napisał:
wraz ze wzrostem częstości pozytywnej weryfikacji rośnie możliwość trafnego przewidywania.


A więc im więcej razy potwierdzisz, że żyjesz, to tym bardziej trafne będzie twoje przewidywanie, że już nigdy nie umrzesz? A jak dwa razy pod rząd trafisz w ruletkę to oznacza to, że prawdopodobieństwo kolejnych trafień rośnie? A jak dwa razy pod rząd spotkasz ludzi, którzy okazali się rodzeństwem, to rośnie prawdopodobieństwo tego, że kolejni spotkani przez ciebie ludzie też będą ich rodzeństwem? :rotfl:

Anbuś jest nie tylko naiwnym scjentystą ale jest też naiwnym indukcjonistą. Ale to już nie działa:

"Zgodnie z teorią prawdopodobieństwa indukcyjnego prawdopodobieństwo początkowe wszelkich praw i teorii naukowych jest równe lub bliskie zeru dla każdego, dostatecznie dużego, uniwersum a zatem żadna ilość zgodnych z nim wyników obserwacji nie jest zdolna zwiększyć ich początkowego prawdopodobieństwa i zbliżyć go do jedności. Nierówność Carnapa nie jest zatem nigdy spełniona. Głównie za sprawą wysiłków K.R. Poppera okazało się jednak, że niezależnie od dostępnych świadectw empirycznych wszystkie teorie mają zerowe prawdopodobieństwo. Konsekwencją tego jest sąd, że wszystkie teorie są nie tylko w takim samym stopniu nieudowodnialne, ale i nieprawdopodobne"

[link widoczny dla zalogowanych]

anbo napisał:
Zasadnym jest też twierdzenie, że sąd przynajmniuej w jakiejś części i sensie jest prawidłowy (jest co najmniej skutecznym modelem wycinka rzeczywistości, którego dotyczy), zwłaszcza jeśli była możliwość falsyfikacji, którą sąd przeszedł pozytywie.


To tylko opis twojego chciejstwa

anbo napisał:
Moja prawda (sąd na jakiś temat, ktróry uważam za słuszny) różni się od Boskiej prawdy tym, że nie jest ani pełna, ani nieomylna.


A więc jedynie sobie ględzisz

anbo napisał:
Ta uwaga nie neguje słuszności mojej tezy wynikającej z obserwacji.


Twoje tezy nie wynikają z żadnej "obserwacji"

anbo napisał:
Z historii ludzkości można sobie bez problemu wybrać odpowiedni wycinek czasu, który przemawialby za moją tezą. Zależnie od środowiska promowana będzie wiedza i inteligencja albo siła mięśni. Jeśli jednak postwisz na przeciwko siebie dwoch mięśniaków jednakowo silnych itd. to wygra ten, który dodatkowo będzie inteligentniejszy i bedzie miał większą wiedzę (słuszne sądy) na temat na przykład terenu walki. To jest oczywista oczywistość.


To nie jest "oczywista oczywistość" ale jedynie opis twojego arbitralnego chciejstwa


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 17:24, 06 Sty 2022, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:10, 05 Sty 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Bo prof. A z uczelni B, która kształci z dziedziny C, powie Tobie "to jest ta jedyna definicja, która jest właściwa, słowniki się nie znają, buehehehe, my tylko mondrzy jezdeśmy, znaleźliśma DEFINICJĘ OBIEKTYWNĄ. Brawo my. Na mocy nadanego mi w Sukcesji Samozwańczych Naukowców władz i mocy nad Globalnymi Standardami Definicji Słów ISO przez Globalną Imperatornię Znaczenia Słów, zarządzam po wieczne czasy iż jedyną uznawaną definicją słowa będzie to co ja teraz stwierdzę Sobie. Kto nie uzna Naszej definicji jako wyłączną i jedyną niech będzie wyklęty z Kościoła Naukowo-Ateistycznego"?

Ładnie to ująłeś. :brawo:
Tu na sfinii od jakiegoś czasu spora część dyskutantów stosuje strategię dyskusyjną: moja narracja pierwsza i jedyna. Sprowadza się to do traktowania uwag innych dyskutantów w sposób z grubsza
- nie wiesz co znaczy "...", sprawdź w słowniku, nieuku!
- przecież wszystko co ja piszę, jest jasne i prawdziwe, a to tylko ty wymyślasz głupoty
- jest jedno znaczenie - to moje! Pytasz się o konkrety definicji? - Czepiasz się słówek!
Itd. itp.
Byle nie określić jasno swojego stanowiska, byle nie pojawiły się na tyle wyłonione tezy, aby można było analitycznie je potraktować (bo wtedy sprawa by się sypnęła, a strategia na ściemnianie by się rozjaśniła...).
A póki jest wszystko oparte wyłącznie na intuicjach, to zawsze jakoś taki dyskutant mataczący się wywinie.
Z drugiej strony najczęściej ten sam dyskutant, który w zakresie własnych deklaracji totalnie "pływa", nagle nabiera wielkiej potrzeby, aby to co piszą do niego oponenci było było maksymalnie konkretne, ze źródłami, dowodami i czym tam jeszcze. Wtedy poprzeczka nagle wędruje ekstremalnie wysoko - na poziom wyższy, niż mistrzostwo świata w skokach.
Niestety, niewiele tu mamy uczciwych dyskusji. Zamiast nich są STARCIA PRZECIWSTAWNYCH NARRACJI.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:39, 06 Sty 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Otóż jedyną „rzeczą”, której możemy być pewni, choć nie da się jej „udowodnić”, jest to, iż odczuwamy [doznajemy, przeżywamy], czyli psyche


Myślę, że to nie jest wcale takie pewne. Dlaczego ośrodek rejestracji zdarzeń ma się odbywać akurat w naszej psyche, a nie po prostu sam z siebie gdzieś indziej i jedynie iluzją jest to, że my to przeżywamy?
Jeśli nie w psychice, to gdzie [sugerujesz]? Zwróć uwagę, że przeżywanie, odczuwanie, to nie do końca to samo, co pamięć czy przetwarzanie, czyli rejestrowanie zdarzeń [tym bardziej „niezależnych” jakoby od jaźni i jej postrzegania, czyli właśnie odczuwania dokładniej]..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:30, 07 Sty 2022    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
fedor napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Otóż jedyną „rzeczą”, której możemy być pewni, choć nie da się jej „udowodnić”, jest to, iż odczuwamy [doznajemy, przeżywamy], czyli psyche


Myślę, że to nie jest wcale takie pewne. Dlaczego ośrodek rejestracji zdarzeń ma się odbywać akurat w naszej psyche, a nie po prostu sam z siebie gdzieś indziej i jedynie iluzją jest to, że my to przeżywamy?
Jeśli nie w psychice, to gdzie [sugerujesz]?


A czemu miałoby być jakieś "gdzieś"? Może to taka sama złudna abstrakcja jak nasza podmiotowość lub zagadnienie przestrzeni. A jeśli już nie możesz obyć się bez "gdzieś" to potencjalnych kandydatów może być kilka. Jakiś superkomputer generujący obrazy lub jaźń Absolutu. Czy gdy śni ci się, że jesteś niezależnym od siebie chrabąszczem, to taki chrabąszcz rzeczywiście istnieje?

Piotr Rokubungi napisał:
Zwróć uwagę, że przeżywanie, odczuwanie, to nie do końca to samo, co pamięć czy przetwarzanie, czyli rejestrowanie zdarzeń [tym bardziej „niezależnych” jakoby od jaźni i jej postrzegania, czyli właśnie odczuwania dokładniej]..


Oczywiście. Tego nigdzie nie utożsamiałem. Zagadnienie pamięci to kolejny poważny problem epistemiczny. Bo nigdy nie wiadomo czy jedynie nam się zdaje, że coś się naprawdę zdarzyło. Każdy miał chyba raz w życiu taki przypadek, że nie wiedział czy coś w jego życiu zdarzyło się naprawdę, czy była to raczej część realistycznego snu. Zwłaszcza w sytuacji gdy wspomnienie jest mgliste


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 15:37, 07 Sty 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:14, 07 Sty 2022    Temat postu:

Do fedora [i nie tylko]: W ten sposób próbując rozstrzygnąć, co jest złudzeniem, a co „rzeczywiste” nie wybrniemy z tego problemu. Oprócz tego, może nie zauważyłeś, ale od jakiegoś już czasu przypuszczam, optuję za hipotezą o tzw. Wszechświadomości, czyli właśnie tym, co ty określiłeś mianem „jaźni Absolutu”.:)Choć to nie wiadomo, czy rozwiązuje kwestię Pierwszej Przyczyny- ale być może jest bardziej odpowiednią kandydatką na Pierwszą Przyczynę, niż jakiekolwiek inne wyobrażenie, idea. Wracając proponuję- być może już ostatecznie, raz na zawsze- ustalić co jest rzeczywiste, czyli co istnieje, a co jest narzucone, czyli co będzli. Proponuję takie rozumienie tej kwestii: Istnieje KAŻDE WYOBRAŻENIE, każda fantazja, raczej na równi z „doznanym z zewnątrz”, ponieważ jednostkowa świadomość nie jest w stanie [„w sobie”] tego odróżnić, co zresztą sam napisałeś. Tzn. niby dość łatwo daje się to rozróżnić, ale na podstawowym, a zarazem chyba najgłębszym poziomie sprowadza się to wszystko do odczuć, zarówno „śnione”, jak i „realne”. Tak więc przyjmijmy, że każde wyobrażenie istnieje- obojętnie, czy „fantazyjne”, czy „rzeczywiste”. Natomiast zachodzi, działa jakiś czynnik na ludzkie wyobraźnie, świadomości, który część z nich wyróżnia, a raczej narzuca [z góry:think:], jako [pozornie niezmienne] prawa fizyki, jako tzw. rzeczywistość. Czynnik ów wcześniej nazywałem będzleniem [niejako fizykalnym], jednak po dalszych przemyśleniach uważam, iż jest nim Wszechświadomość, a raczej Jej nadrzędne wyobrażenia [względem wyobrażeń, fantazji ludzkich np.].
Tak więc sny, marzenia, fantazje senne również istnieją i to nie w inny sposób, niż rzeczy postrzegane [„z zewnątrz”], natomiast nie będzlą, jak tzw. rzeczywistość, gdzie będzlenie jest odbieraniem przekazu od [wyobrażeń] Wszechświadomości. Tak na marginesie, wymyśliłem ostatnio, iż bardziej odpowiednią nazwą niż Wszechświadomość byłaby raczej To-Które-Odczuwa (choć ty i inni mogą prawie równie dobrze nazywać To np. Bogiem).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin