Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Intencjonalność myśli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:50, 23 Cze 2018    Temat postu:

Czy gdybym znała wszystkie skutki działań ( także działań dotyczących budowania siebie) i chcąc swojego dobra zawsze bym wybierała to co dla mnie najlepsze czy byłabym wolna? Znałabym konkretnie cel oraz to jaka najlepsza droga do niego prowadzi, ale co z wolnością? Czy taka ogromna wiedza nie byłaby ograniczeniem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:29, 23 Cze 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Czy gdybym znała wszystkie skutki działań ( także działań dotyczących budowania siebie) i chcąc swojego dobra zawsze bym wybierała to co dla mnie najlepsze czy byłabym wolna? Znałabym konkretnie cel oraz to jaka najlepsza droga do niego prowadzi, ale co z wolnością? Czy taka ogromna wiedza nie byłaby ograniczeniem?

Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, czy taka wiedza nie byłaby w ogóle ułudą. Uważam, że prawdy/wiedza nie są ogólne, dane po wsze czasy, lecz pasujące do określonego kontekstu/sytuacji/pytania. Pewnie nie ma czegoś takiego jak konkretny jeden cel, tak ogólnie najlepszy. To wszystko jest uwiklane w nieoznaczoność, kolejne wybory, mniemania i widzimisia, które mogą być zmienne. Jest OGÓLNY KIERUNEK dobra, ale nie jedna jedyna ścieżka. Gdyby tylko jedna ścieżka dobra była tą poprawną, to etyczny człowiek nie mógłby być wolnym człowiekiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:31, 23 Cze 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ircia napisał:
Czy gdybym znała wszystkie skutki działań ( także działań dotyczących budowania siebie) i chcąc swojego dobra zawsze bym wybierała to co dla mnie najlepsze czy byłabym wolna? Znałabym konkretnie cel oraz to jaka najlepsza droga do niego prowadzi, ale co z wolnością? Czy taka ogromna wiedza nie byłaby ograniczeniem?

Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, czy taka wiedza nie byłaby w ogóle ułudą. Uważam, że prawdy/wiedza nie są ogólne, dane po wsze czasy, lecz pasujące do określonego kontekstu/sytuacji/pytania. Pewnie nie ma czegoś takiego jak konkretny jeden cel, tak ogólnie najlepszy. To wszystko jest uwiklane w nieoznaczoność, kolejne wybory, mniemania i widzimisia, które mogą być zmienne. Jest OGÓLNY KIERUNEK dobra, ale nie jedna jedyna ścieżka. Gdyby tylko jedna ścieżka dobra była tą poprawną, to etyczny człowiek nie mógłby być wolnym człowiekiem.
Dodatwko jako ludzie jestesmy "rzeka" mysli, emocji, i uczuc w czasoprzestrzeni i z tej konfiguracji wywodza sie nasze slowa, czyny i przeznaczenie. Jesli ktos wybiera biednie, to nie moz miec do nikogo pretensji lecz do siebie poniewaz wiedza like attracts like/cos przyciaga cos podobnego jest ogolnie dostepna. Jesli ktos mysli, ze przez bycia dla siebie okrutnym bedzie tworzyl swoja rzeczywistosc uslana rozami (metafora) to jest inteligentny inaczej :)

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 21:35, 23 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:40, 25 Cze 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Jesli ktos mysli, ze przez bycia dla siebie okrutnym bedzie tworzyl swoja rzeczywistosc uslana rozami (metafora) to jest inteligentny inaczej :)

Czy czasem nie warto być dla siebie trochę "okrutnym"? - to jest wcale niebanalne pytanie.
Czasem musimy wybierać pomiędzy jakimś mniejszym i większym "okrucieństwem" względem samego siebie. A może nawet tak być, że przejściowe okrucieństwo zapewni nam w przyszłości jakąś formą szczęścia.

Przykłady z życia można by mnożyć. Oto okrutnie dla siebie, męczymy się nad swoją edukacji - bo liczymy, że dzięki uzyskaniu tak możliwości zdobycia dobrego fachu, będziemy żyli przez wiele lat w dostatku, wykonując zawód dobrze dopasowany do naszych oczekiwań. Ktoś inny nie chce być dla siebie tak okrutny, poprzestaje na niewygórowanych wymagań, kończy edukację na niższym poziomie, a potem zdobywa gorszy zawód.
Ja tam widzę życie jako zbiór KONIECZNYCH ŻYCIOWYCH OKRUCIEŃSTW względem siebie - od wizyty u dentysty, poprzez ciężką edukację, potem ciężką pracę, zmuszanie się do pokonywania licznych słabości w imię tego, co trzeba, co należy - dla swojej rodziny, dla bliskich.
Co ciekawe, niektórzy wybierają okrucieństwo nawet w tym, czego nie muszą - ciągnie ich do sytuacji ekstremalnych, wymuszających zmagania (często z bólem, niedostatkiem). Oto ludzie jadą gdzieś wspinać się na niebezpieczne szczyty, pokonywać dzikie ostępy, gdzie nie jest ani przyjemnie, ani zdrowo, a doskwiera ból, zmęczenie. Po co to robią?
- dla satysfakcji, dla poczucia spełnienia, świadomości, że jest się kimś, kto UMIE ZNIEŚĆ TRUDY.
Niby głupi cel - przekonać się, że się umie znosić wielkie trudy i wyzwania. Dla niektórych to okrucieństwo bycia w owych niebezpiecznych, nieprzyjaznych warunkach jest mniejszym okrucieństwem, niż okrucieństwo życia w miałkości i pustce świata przewidywalnego, banalnego, bez wyzwań.
To wszystko wcale nie jest proste.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:37, 25 Cze 2018    Temat postu:

No tak, MD, ale zauważ, że wpisałeś wyraz "okrutny" w cudzysłów czyli nadałeś mu ciut inne znaczenie niż ja miałam na myśli. Mnie chodziło o bycie okrutnym w kontekście nie poszanowania swojego człowieczeństwa/godności. Z Twoja roboczą definicja "okrutności" a raczej stopni trudności się zgadzam. Jedni pragną wyższej edukacji więc muszą poświęcić czas na naukę, zdawanie egazminow, etc. Inni pchani przez "niespokojnego ducha" wspinają się na najwyższe szczyty mimio, zagrożenia życia. Ale to jest ambicja i samodyscyplina w dążeniu do celu. To nie jest wrzucanie swojej godności do kosza na śmieci i egzystencja na poziomie biologicznym czyli wstał, umył się, ubral, zjadł, podzedl do ubikacji, nic mu się nie chciało oprocz narzekania, wiec poszedł spać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:02, 25 Cze 2018    Temat postu:

Jakoś wcześniej przeoczyłem twój post do mnie. Straszny śmietnik ostatnio na forum i pełno tu spamujących trolli

Czarna_Mańka napisał:
Jak widzę moje obserwacje są zbieżne z Twoimi:)
Powtórzę to, co napisałam Michałowi :
nie widzę nic cennego w kilometrowych postach nie na temat "produkowanych" taśmowo
przez Dyskurs wedle tego samego algorytmu


Nikt nie widzi. Bo nie ma tam nic cennego. Jej jedyny cel to skupianie uwagi na sobie. Nic więcej jej nie interesuje. Dlatego jej posty to jeden wielki śmietnik i bzdury kompletnie nie na temat. Nie ma w nich kompletnie żadnego sensu poza zachwytem jej samej nad nią samą. Po co jej pisanie z sensem skoro interesuje ją jedynie jej narcyzm. Nie umie pisać z sensem i nie potrzebuje tego. Potrzebuje jedynie fermentu wokół siebie i to wszystko. Wystarczy jej w zupełności to, że piszesz cokolwiek o niej lub do niej. A to co piszesz nie ma już dla niej najmniejszego znaczenia bo i tak nie rozumie co piszesz

Czarna_Mańka napisał:
W sumie to Wam współczuję, bo ona psuje każdą rzeczową dyskusję
a wydaje się być pod jakąś szczególną ochroną
tutejszej władzy
czego nie rozumiem :think:


To proste. Włodarze tego forum cierpią na chorobę zwaną przerostem miłosierdzia. Dlatego tolerują tego spamera. Na każdym innym forum gdzie pisała już dawno jest zbanowana. Na tym forum też już raz miała bana. Ale oczywiście nic to nie dało w sensie resocjalizacyjnym bo ona nie ogarnia kompletnie nic poza zachwytem nad samą sobą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:47, 25 Cze 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
No tak, MD, ale zauważ, że wpisałeś wyraz "okrutny" w cudzysłów czyli nadałeś mu ciut inne znaczenie niż ja miałam na myśli. Mnie chodziło o bycie okrutnym w kontekście nie poszanowania swojego człowieczeństwa/godności. Z Twoja roboczą definicja "okrutności" a raczej stopni trudności się zgadzam. Jedni pragną wyższej edukacji więc muszą poświęcić czas na naukę, zdawanie egazminow, etc. Inni pchani przez "niespokojnego ducha" wspinają się na najwyższe szczyty mimio, zagrożenia życia. Ale to jest ambicja i samodyscyplina w dążeniu do celu. To nie jest wrzucanie swojej godności do kosza na śmieci i egzystencja na poziomie biologicznym czyli wstał, umył się, ubral, zjadł, podzedl do ubikacji, nic mu się nie chciało oprocz narzekania, wiec poszedł spać.

Wyraz "okrutny" napisałem w cudzysłowie, aby tak zasugerować nawiązanie do Twojego tekstu. Ale masz rację, że warto jest konteksty uzgadniać, a tutaj jak widać myśleliśmy o dość różnych obszarach możliwych desygnatów dla pojęcia okrucieństwa.
Ja bym jednak powiedział, że też może nawet i z własną godnością nie do końca warto się "cackać". Można się wydelikacić, albo wmanewrować w bezsensowne "obrony siebie", tej właśnie urażonej godności w sytuacjach, gdy to niczemu praktycznie nie służy.
Widać to dość dobrze w całym internecie, gdzie trole maści wszelakiej żerują masowo właśnie na urażonych godnościach. Miałem okazję co nieco podyskutować z pewnym "zawodowym" (ściślej: świadomym dokładnie swoich intencji co robi i po co to robi) trolem. Oto ŚWIADOMĄ INTENCJĄ trola jest znalezienie właśnie takiego obszaru bezrefleksyjnej godności u dyskutanta z drugiej strony, a potem skonstruowanie odpowiedniego tekstu, który tę godność najmocniej podważy. Najlepiej jeszcze jeśli to się będzie działo w nieco dłuższej dyskusji, atak przyjdzie z zaskoczenia. Celem jest wywołanie negatywnych uczuć, zdenerwowanie, poniżenie drugiej strony - jej konsternację, złość, żal, rozgoryczenie. Trolom nie chodzi o prawdę, nie zależy im (szczególnie... bo oczywiście są trole różnego rodzaju, więc pewnie znajdziemy trole osobiście zaangażowane i przekonane o swoich racjach) na tym, aby z przeciwdyskutantem coś ustalić, dojść do konsensusu, coś pozytywnego myślowo stworzyć. Trole żywią się szarganiem emocji. Kto tę swoją godność zbyt chciałby ochronić, wysoko ją umieścił, może być łatwo idealną ofiarą trola. Szczególnie jeśli tę naszą godność mocno powiążemy z czymś mocno konkretnym - np. pozycją społeczną, drużyną piłkarską, rasą, narodowością. Najlepiej się troluje np. narodowców, bo to zwykle są osobniki o względnie słabym poziomie autorefleksji, a przy tym gwałtownych emocjach. Efekt w postaci rozwścieczenia narodowca jest więc relatywnie łatwy do osiągnięcia, a do tego spektakularny.

Ja osobiście staram się za bardzo na owej godności własnej w bezpośrednich kontaktach nie polegać. Ona gdzieś, owszem jest, w jakiś sposób może i "świeci" nad moim jestestwem, ale nie warto jej wiązać z czymś zbyt konkretnym. W ogóle ową sytuację z trolami uważam za wielce pouczającą, niejako pięknie obrazującą pewne idee religijne. Trol jest swego rodzaju obrazem diabła - kusiciela, osobnika nam wrogiego, ŻERUJĄCEGO NA NASZYCH SŁABOŚCIACH, na podrzędnych przywiązaniach, utożsamieniach. Jeśli ktoś bedzie swoje słabości hołubił, akceptował je w swojej naturze, to diabeł-trol mu je wyśmieje, zrobi z takiego kogoś durnia.
Ludzie nieraz stawiają pytanie: dlaczego dobry Bóg w ogóle pozwala szatanowi kusić ludzi? Skoro to grzech miałby być tym czymś najgorszym, to gdyby diabła nie było, to wtedy i grzechu by nie było (albo przynajmniej byłoby go mniej), a wtedy bez problemu wszyscy ludzie zostaliby zbawieni...
Ale jest inaczej - Bóg (przynajmniej według chrześcijaństwa) świadomie konfrontuje człowieka z tą wrogością, kuszeniem do zła. Jakby to, że człowiek nie wykryje swoich słabości, nie dowie się jaka jest jego głupota, to ów brak wiedzy byłby dla człowieka ostatecznie gorszy, niż grzechy, których się dopuści.
Ja to akceptuję. Więcej, chyba uważam za dar od Boga, że muszę się zmagać z moimi słabościami. Nietzsche napisał słynną sentencję: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Myślę, że to powinna być sentencja pomagająca się pozbierać mentalnie każdemu człowiekowi, a szczególnie chrześcijaninowi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:48, 25 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:16, 25 Cze 2018    Temat postu:

Okrucieństwo na które się ktoś dobrowolnie godzi, które jest celowym dążeniem do jakiegoś dobra nie jest niczym zły, problemem jest tylko okrucieństwo jakiego się ktoś dopuszcza względem kogoś, nawet jeśli działa z myślą o dobrze tej osoby, ale ta osoba nie zgadza się z tym, nie rozumie sensu takich działań oraz bezsensowne okrucieństwo nie dające niczego pozytywnego a wręcz przeciwnie...

Pytanie jak odróżnić które okrucieństwo jest tym dobrym a które tym złym?
Tak sobie myślę - czy każda rzecz, pojęcie, kwestia ma swoją dobrą i złą stronę?
Np tzw troll ma swoje plusy i minusy, dla mnie plusem jest to że takie osoby dają możliwość rozwoju cennych umiejętności, nawet jeśli dla kogoś miałaby być to tylko okazja do ćwiczenia sztuki ignorowania kogoś, dystansowania się itd. Osobiście od różnorodnych trolli wiele się nauczyłam i wręcz doceniam te istoty, ale trochę dojście do takiego wniosku mi zajęło...

Tak samo z naszym przybranym synkiem, chłopak jest lekko upośledzony i wybitnie irytujący dla większości ludzi, gdy próbuje o czymś opowiedzieć z zasadny jest to nie na temat, trudno zrozumieć o co chodzi , a to że się jąka i przekręca słowa sprawy nie ułatwia a wypowiedzi są dość długie, rozbudowane i pełne dygresji, uparty jest niesamowicie , ma problem z przyznaniem się do błędu, ale taki trening serio dużo daje, wiem jak wiele się dzięki niemu nauczyłam i nadal się uczę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:10, 25 Cze 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Okrucieństwo na które się ktoś dobrowolnie godzi, które jest celowym dążeniem do jakiegoś dobra nie jest niczym zły, problemem jest tylko okrucieństwo jakiego się ktoś dopuszcza względem kogoś, nawet jeśli działa z myślą o dobrze tej osoby, ale ta osoba nie zgadza się z tym, nie rozumie sensu takich działań oraz bezsensowne okrucieństwo nie dające niczego pozytywnego a wręcz przeciwnie...

Pytanie jak odróżnić które okrucieństwo jest tym dobrym a które tym złym?
Tak sobie myślę - czy każda rzecz, pojęcie, kwestia ma swoją dobrą i złą stronę?
Np tzw troll ma swoje plusy i minusy...

Można by chyba jakoś ogólnie roboczo zdefiniować okrucieństwo jako: świadome, intencjonalne działanie łamiące żywotne potrzeby, oczekiwania, odczuwany dobrostan, w tym wręcz pragnienie nie cierpienia.
Będąc świadomymi okrutnikami WZGLĘDEM SIEBIE (od tego zaczęła się owa dygresja, pochodząca z komentarza Dyskurs) przynajmniej jesteśmy odpowiedzialni za to, co robimy. Czy warto być okrutnym względem siebie?
- czasem może i warto. Choćby po to, aby się sprawdzić, aby wytrzymać coś, co w przyszłości zaowocuje jakimś znacznym dobrem.
Z okrucieństwem względem innych istot czujących już bym się mocno zastanawiał... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:02, 25 Cze 2018    Temat postu:

Co do zastanawiania się nad okrucieństwem wobec innych - dziś moje dzieci stwierdziły że jestem okrutna, bo mimo że są wakacje limity czasu na granie na kompie czy konsoli nadal obowiązują, a według nich najcenniejszą umiejętnością życiową jest granie w Minecrafta, a ja ich ograniczam w rozwoju i sprawiam że narażają własne zdrowie , bo z nudów wychodzą na dwór...
Jednak uważam że ciut lepiej wiem czego im potrzeba do pełnego rozwoju i nie planuję zrezygnować z tego świadomego i intencjonalnego działania łamiącego oczekiwania, odczuwany dobrostan i pragnienie nie cierpienia ( nie piszę o potrzebach , bo chyba jednak spędzanie większości czasu na graniu to nie potrzeba a zachcianka)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:58, 25 Cze 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Jednak uważam że ciut lepiej wiem czego im potrzeba do pełnego rozwoju i nie planuję zrezygnować z tego świadomego i intencjonalnego działania łamiącego oczekiwania, odczuwany dobrostan i pragnienie nie cierpienia ( nie piszę o potrzebach , bo chyba jednak spędzanie większości czasu na graniu to nie potrzeba a zachcianka)


Dyskurs zaczęła ten temat piętnując okrucieństwo względem samego siebie. Teraz nam wychodzi, że jakaś forma okrucieństwa jest chyba naszym losem, przyjęcie go, w imię wyższych celów, jest oznaką wewnętrznej mocy. Ci co się okopią w swoich strefach komfortu, których absolutnie nie stać na wejście w obszar bólu i zagrożenia, będą zyli w ciągłym strachu i defensywie. Staramy się naszych bliskich też jakoś oswoić z tym, że rzeczy przeciw nam się zdarzają. Czasem są trudne do wytrzymania, nawet właściwie "nie do wytrzymania", ale i tak nieraz je podejmujemy. Dlaczego?
- Bo musimy
- Ale też i dlatego, że świadczy to, o naszej mocy przekraczania samych siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:33, 25 Cze 2018    Temat postu:

Opór otoczenia przed umożliwieniem zaspokajania zachcianek moim zdaniem pomaga odkryć co jest potrzebą a co zachcianką, problemem jest sytuacja gdy otoczenie stawia ogromne opory, okrutnie blokuje zaspokajanie prawdziwych potrzeb, np rodzic który chce nauczyć swoje dziecko samodzielności i odmawia mu wsparcia, fizycznych pieszczot ... z tym że jeśli to robi to robi to dlatego że sam nie rozumie jakie człowiek ma potrzeby, bo najprawdopodobniej też nie miał ich odpowiednio zaspokojonych, np taki rodzic jako dziecko mógł nie mieć zaspokojonej potrzeby samodzielności i dlatego nie wie jak w zdrowy sposób ją zapewnić nie ograniczając zaspokajania innych potrzeb... Zbalansowanie tego w pełni jest praktycznie niewykonalne, ale starać się należy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:18, 25 Cze 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
...zaspokajanie prawdziwych potrzeb, np rodzic...

Prawdziwe potrzeby...
Temat niełatwy. Wielu twierdzi, że smartfony są niepotrzebne, a współczesna edukacja tylko szkodzi.
Intuicyjnie oczywiście jakąś część ewidentnie prawdziwych potrzeb rozpoznamy (jak tez i ewidentnie zbędnych) w postaci zachcianek. Problem jest z tym, co pośrodku, co wynika z jakiejś woli, ale... może i "zachcianek".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 21:46, 26 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:18, 25 Cze 2018    Temat postu:

Teoretycznie droga środka wydaje się najbezpieczniejsza, np nie uważam aby cokolwiek samo w sobie było złe, ani nawet brutalne i pozornie totalnie durne gry, ani alkohol ,ani narkotyki, ani jakakolwiek wiedza, ważne co się z tym robi a jakiekolwiek totalne zakazy i tak nic nie dają, bo niestety z zasady trzeba się sparzyć aby się czegoś nauczyć, ważne aby tak to urządzić aby to sparzenie było na tyle konkretne aby nauczyć się rozsądnie pochodzić do gorących rzeczy, ale na tyle słabe aby nie spowodowało nieodwracalnych szkód, tylko granica jest bardzo śliska.

W końcu nie każda zachcianka jest zła, wiele jest wręcz bardzo pozytywnych, rozwojowych, serio to że maluchy grają w Minecrafta wręcz nałogowo ma wiele pozytywnych stron, ważne tylko aby zachować jakąś równowagę i to równowagę dynamiczną :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:50, 25 Cze 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
No tak, MD, ale zauważ, że wpisałeś wyraz "okrutny" w cudzysłów czyli nadałeś mu ciut inne znaczenie niż ja miałam na myśli. Mnie chodziło o bycie okrutnym w kontekście nie poszanowania swojego człowieczeństwa/godności. Z Twoja roboczą definicja "okrutności" a raczej stopni trudności się zgadzam. Jedni pragną wyższej edukacji więc muszą poświęcić czas na naukę, zdawanie egazminow, etc. Inni pchani przez "niespokojnego ducha" wspinają się na najwyższe szczyty mimio, zagrożenia życia. Ale to jest ambicja i samodyscyplina w dążeniu do celu. To nie jest wrzucanie swojej godności do kosza na śmieci i egzystencja na poziomie biologicznym czyli wstał, umył się, ubral, zjadł, podzedl do ubikacji, nic mu się nie chciało oprocz narzekania, wiec poszedł spać.
Wyraz "okrutny" napisałem w cudzysłowie, aby tak zasugerować nawiązanie do Twojego tekstu. Ale masz rację, że warto jest konteksty uzgadniać, a tutaj jak widać myśleliśmy o dość różnych obszarach możliwych desygnatów dla pojęcia okrucieństwa. Ja bym jednak powiedział, że też może nawet i z własną godnością nie do końca warto się "cackać". Można się wydelikacić, albo wmanewrować w bezsensowne "obrony siebie", tej właśnie urażonej godności w sytuacjach, gdy to niczemu praktycznie nie służy.
Podaję polską definicję roboczą godności, która jest spójna z pokorą, nie dumą ego ->
Cytat:
Godność człowieka – poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie, co wyraża się w pragnieniu posiadania także szacunku ze strony innych z uwagi na swoje walory duchowe, moralne czy też zasługi społeczne. Ma ona dwoisty charakter i odnosi się do godności osobowej i osobowościowej.
Bez szacunku do siebie, osoba nie jest w stanie go emanowac.

MD napisał:
Widać to dość dobrze w całym internecie, gdzie trole maści wszelakiej żerują masowo właśnie na urażonych godnościach.
Raczej dużych ego.

MD napisał:
Miałem okazję co nieco podyskutować z pewnym "zawodowym" (ściślej: świadomym dokładnie swoich intencji co robi i po co to robi) trolem. Oto ŚWIADOMĄ INTENCJĄ trola jest znalezienie właśnie takiego obszaru bezrefleksyjnej godności u dyskutanta z drugiej strony, a potem skonstruowanie odpowiedniego tekstu, który tę godność najmocniej podważy. Najlepiej jeszcze jeśli to się będzie działo w nieco dłuższej dyskusji, atak przyjdzie z zaskoczenia. Celem jest wywołanie negatywnych uczuć, zdenerwowanie, poniżenie drugiej strony - jej konsternację, złość, żal, rozgoryczenie. Trolom nie chodzi o prawdę, nie zależy im (szczególnie... bo oczywiście są trole różnego rodzaju, więc pewnie znajdziemy trole osobiście zaangażowane i przekonane o swoich racjach) na tym, aby z przeciwdyskutantem coś ustalić, dojść do konsensusu, coś pozytywnego myślowo stworzyć. Trole żywią się szarganiem emocji. Kto tę swoją godność zbyt chciałby ochronić, wysoko ją umieścił, może być łatwo idealną ofiarą trola. Szczególnie jeśli tę naszą godność mocno powiążemy z czymś mocno konkretnym - np. pozycją społeczną, drużyną piłkarską, rasą, narodowością. Najlepiej się troluje np. narodowców, bo to zwykle są osobniki o względnie słabym poziomie autorefleksji, a przy tym gwałtownych emocjach. Efekt w postaci rozwścieczenia narodowca jest więc relatywnie łatwy do osiągnięcia, a do tego spektakularny.
Raczej niebezpieczny, bo ta jednostka to duma ego z przynaleznosci do grupy. Godnosci ludzkiej nie sposob oddelegowac do rejonu ego = stanu posiadania, wykonywanego zawodu, roli w spoleczenstwie, etc. Godnosc, jak nauczyli mnie Rodzice jest najcenniejszym skarbem, ktorego jestem kustoszem. Jeli z punktu widzenia swiatopogladu katolickiego umiescisz godnosc et par a laska uswiecajaca, to bedziesz wiedzial (nie wierzyl) i odczuwaj jej emanacje i materializacje w sobie.

MD napisał:
Ja osobiście staram się za bardzo na owej godności własnej w bezpośrednich kontaktach nie polegać. Ona gdzieś, owszem jest, w jakiś sposób może i "świeci" nad moim jestestwem, ale nie warto jej wiązać z czymś zbyt konkretnym.
Mozna, jak najbardziej. W tradycji katolickiej z Aniolem Strozem. Jest nawet modlitwa:
Cytat:
Aniele Bozy strozu moj, a Ty zawsze przy mnie stoj. Rano, wieczor, we dnie, w nocy, badz mi zawsze do pomocy. Strzez duszy, ciala mego i zaprowadz mnie do zycia wiecznego.
Jesli prowadzenie do zycia wiecznego (tu i teraz) to Twoj "starszy partner"/wyzszy instynkt, to jestes w stanie laski uswiecajacej nie poddatny na pokusy.

MD napisał:
W ogóle ową sytuację z trolami uważam za wielce pouczającą, niejako pięknie obrazującą pewne idee religijne. Trol jest swego rodzaju obrazem diabła - kusiciela, osobnika nam wrogiego, ŻERUJĄCEGO NA NASZYCH SŁABOŚCIACH, na podrzędnych przywiązaniach, utożsamieniach. Jeśli ktoś bedzie swoje słabości hołubił, akceptował je w swojej naturze, to diabeł-trol mu je wyśmieje, zrobi z takiego kogoś durnia.
Ludzie nieraz stawiają pytanie: dlaczego dobry Bóg w ogóle pozwala szatanowi kusić ludzi? Skoro to grzech miałby być tym czymś najgorszym, to gdyby diabła nie było, to wtedy i grzechu by nie było (albo przynajmniej byłoby go mniej), a wtedy bez problemu wszyscy ludzie zostaliby zbawieni...
Ale jest inaczej - Bóg (przynajmniej według chrześcijaństwa) świadomie konfrontuje człowieka z tą wrogością, kuszeniem do zła. Jakby to, że człowiek nie wykryje swoich słabości, nie dowie się jaka jest jego głupota, to ów brak wiedzy byłby dla człowieka ostatecznie gorszy, niż grzechy, których się dopuści. Ja to akceptuję. Więcej, chyba uważam za dar od Boga, że muszę się zmagać z moimi słabościami. Nietzsche napisał słynną sentencję: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Myślę, że to powinna być sentencja pomagająca się pozbierać mentalnie każdemu człowiekowi, a szczególnie chrześcijaninowi.
Zgadzam sie. Jakkolwiek pamietaj, ze to Ty z poziomu swojej pokornej godnosci autoryzujesz swoje otoczenie jak ma Cie traktowac. To autoryzowanie jest wieloaspektowej natury, bo czasami potrzeba przejsc obok osoby, ktora w szale emocji jet niepoczytalna, bo po co ryzykowac jej i wlasne bezpieczenstwo. Odczuwajac swoja wartosc jako pojemnosc na laske uswiecajaca, jestesmy w pozycji kierowcy pojazdu zycia, ktorego nie potrzeba tankowac. :szacunek:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:36, 26 Cze 2018    Temat postu:

Dyskurs- jak definiujesz ego?
rejon ego = stanu posiadania, wykonywanego zawodu, roli w spoleczenstwie, etc.
Nijak mi to nie pasuje do jakiejkolwiek znanej mi definicji ego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:58, 04 Lip 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
...Jesli prowadzenie do zycia wiecznego (tu i teraz) to Twoj "starszy partner"/wyzszy instynkt, to jestes w stanie laski uswiecajacej nie poddatny na pokusy.

Wygodnie jest założyć, że się nie jest podatatnym na pokusy. Ale takie założenie może być mylne. Od biedy dałoby się je jeszcze zaakceptować po serii testów, które sprawdzałyby (niezależnie!) czy w stanie, jaki się osiągnęło, podatność na pokusy rzeczywiście nie występuje. Z tego jednak co piszesz, Ty w ogóle dystansujesz się od jakichś prób sprawdzenia prawdziwości swojego (roboczego) założenia. Po prostu zawsze stwierdzasz arbitralnie, że ono jest spełnione. A jeśli coś/ktoś się temu sprzeciwia, to stwierdzisz to z jeszcze większą arbitralnością, okraszając co najwyżej to stwierdzenie jakimś pobocznym elementem - np. wspomnieniem z ostatnich dni, albo opowieścią o czymś tam.
Nie wiem jaką rolę pełnią u Ciebie owe dygresje, ale obstawiam, że są formą wykazania sobie samej dodatkowo związku ze światem i własnym życiem. Gdy już się "wzmocnisz" tym, że żyjesz, trwasz, coś tam w życiu Ci się zdarzyło, pokazujesz sobie, że "jesteś w grze", a w związku z tym masz prawo decydować o tym, aby to co niechciane po prostu ignorować.
Nie będę ukrywał, że dla mnie ta Twoja strategia wewnętrznego oportunizmu jest bardzo ciekawa. Być może, gdyby ją stosować cząstkowo, jak element pomniejszej terapii, to byłaby ona cenną pomocą w odzyskiwaniu równowagi przy pewnych typach zaburzeń emocjonalnych.
Problem jednak jest w tym, że opierając swoją osobowość, równowagę psychiczną tak jednostronnie na strategii wypierania tego, co niewygodne, zawierzając owemu instynktowi absolutnie bez reszty, budujesz osobowość, która "chodzi jedną nogą" - podskakuje, zamiast wspierać się na drugiej nodze w normalnym chodzie. Tą drugą nogą jest bowiem ocena niezależnego intelektu, twarda weryfikacja, która emocje i pragnienia musi utrzymywać na wodzy. To najlepiej widać po ludziach totalnie niedojrzałych - niektórzy z nich też są bardzo mocno przekonani, ze ich pragnienia są absolutnie słuszne. Choć nie nazwą tego "instynktem samopoznania", to w działaniu będzie to funkcjonowało identycznie - jako totalne zawierzenie temu co z emocji i intuicji, przy pominięciu drugiego aspektu poznania, czyli intelektualnej twardej weryfikacji opartej o kontrolowane modele rozumowania. Działając głównie instynktownie ludzie czynią bardzo wiele głupot - wpadają w nałogi, krzywdzą innych ludzi, robią rzeczy, których potem często żałują.
Bo nie ma pewnej metody rozpoznawania tego dobrego instynktu poznania, od fałszywego. Nie ma absolutnego sposobu na wyeliminowanie mylnych intuicji. A chyba każdy przekonał się, że instynkty i intuicje potrafią nas zawieść - choćby w prostych domowych sprawach, gdy robimy małe błędy. Skoro w ogóle jakiś (nawet mały) błąd się pojawia, to nie mamy pewności, iż nie pojawi się on w zakresie rzeczy ważnych na poziomie budowania świadomości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:03, 04 Lip 2018    Temat postu:

Dyskurs - jakim błędom poznawczym ulegasz? Jakie w ostatnim miesiącu popełniłaś błędy i głupoty?
Czego się w ciągu ostatniego miesiąca nauczyłaś o sobie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:59, 04 Lip 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Dyskurs- jak definiujesz ego?
rejon ego = stanu posiadania, wykonywanego zawodu, roli w spoleczenstwie, etc.
Nijak mi to nie pasuje do jakiejkolwiek znanej mi definicji ego...
Ta definicja sie ewoluuje wraz ze mna -> http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/poezja-jest-spiewem-duszy,10613.html#363583

Ego sluzy mnie a nie odwrotnie. Mnie to szeroki termin :wink: :*


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:08, 04 Lip 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:06, 04 Lip 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Dyskurs - jakim błędom poznawczym ulegasz? Jakie w ostatnim miesiącu popełniłaś błędy i głupoty?
Czego się w ciągu ostatniego miesiąca nauczyłaś o sobie?
Zadnym, bo kazde doswiadczenie traktuje z pokora jako nauczyciela, ktory mnie wzbogaca w trakcie podrozy poznania siebie w moim otoczeniu, ktore rozszerza sie wykladniczo. Czego sie nauczylam w trakcie ostatniego miesiaca? Ze moje podstawowe wartosci (szacunek do siebie, prawosc, autentycznosc, umilowanie/spiew przy pracy), mnie przez wszystkie doswiadczenia przeniosa z godnoscia. Zasadniczo to ja ta "dzwignie" lub jak nauka okresla sprzezenie zwrotne Matki Natury znam odczuciowo odkad mam pamiec (wiek 3 lata zycia) ale w ciagu ostatniego miesiaca mialam spietrzenie doswiadczen, ktore mnie o tej wiedzy odczuciem przekonaly materialnie :wink: :*

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:09, 04 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:20, 04 Lip 2018    Temat postu:

Dyskurs - zdradź sekret nie ulegania błędom poznawczym , w szczególności jak unikasz błędu poznawczego mówiącego o tym że jesteśmy skłonni do nie dostrzegania faktu że im ulegamy? Do tego jakby mi się nudziło jak mopsowi to mogłabym wkleić listę błędów poznawczych i przy każdym punkcie podać mnóstwo Twoich wypowiedzi które wyraźnie wskazują że im ulegasz jak każdy myślący człowiek.
Jedyne czego się nauczyłaś to potwierdziłaś sama sobie to co już wcześniej uważałaś za słuszne - zaiste wielki wyczyn...
Skoro uważasz że nie popełniasz ani błędów ani głupot to wszystko co robisz oceniasz jako słuszne ? Zero samokrytycyzmu?

Generalnie napisałaś dokładnie to czego się spodziewałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:38, 04 Lip 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
...Jesli prowadzenie do zycia wiecznego (tu i teraz) to Twoj "starszy partner"/wyzszy instynkt, to jestes w stanie laski uswiecajacej nie poddatny na pokusy.

Wygodnie jest założyć, że się nie jest podatatnym na pokusy. Ale takie założenie może być mylne. Od biedy dałoby się je jeszcze zaakceptować po serii testów, które sprawdzałyby (niezależnie!) czy w stanie, jaki się osiągnęło, podatność na pokusy rzeczywiście nie występuje.
Nie wiem czy "wygodnie", bo nie zarzadzam pokusami. Zaprzyjaznilam sie z nim i sobie sa - nawet im czasem podrzuce zielonej herbatki :)

MD napisał:
Z tego jednak co piszesz, Ty w ogóle dystansujesz się od jakichś prób sprawdzenia prawdziwości swojego (roboczego) założenia. Po prostu zawsze stwierdzasz arbitralnie, że ono jest spełnione. A jeśli coś/ktoś się temu sprzeciwia, to stwierdzisz to z jeszcze większą arbitralnością, okraszając co najwyżej to stwierdzenie jakimś pobocznym elementem - np. wspomnieniem z ostatnich dni, albo opowieścią o czymś tam.
Nie wiem jaką rolę pełnią u Ciebie owe dygresje, ale obstawiam, że są formą wykazania sobie samej dodatkowo związku ze światem i własnym życiem.
Raczej z tego co czytasz :)

MD napisał:
Gdy już się "wzmocnisz" tym, że żyjesz, trwasz, coś tam w życiu Ci się zdarzyło, pokazujesz sobie, że "jesteś w grze", a w związku z tym masz prawo decydować o tym, aby to co niechciane po prostu ignorować.
"Wzmocnisz sie"? :) To jak pytac stonogi jak zarzada swoimi nogami, kiedy ogolnie wiadomo, ze stonoga nogami nie zarzadza :)

MD napisał:
Nie będę ukrywał, że dla mnie ta Twoja strategia wewnętrznego oportunizmu jest bardzo ciekawa. Być może, gdyby ją stosować cząstkowo, jak element pomniejszej terapii, to byłaby ona cenną pomocą w odzyskiwaniu równowagi przy pewnych typach zaburzeń emocjonalnych.
No nie, bo "spowiedz powszechna" juz odbyles ale diagnoza jest w Twoim lustrze zwiazkow miedzyludzkich czyli w lekturze nieobowiazkowej ale przydatnej -> http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/pole-miki,10623-25.html#386349

Jak sam nie wydedukujesz swoich pragnien/nerwic lekowych, to moge wypunktowac, ale czy chce zaangazowac energie to jest moja kwestia, bo jak to ma byc energia na wichry losu bez wartosci dodanej dla Ciebie i ogolu, to po co wydawac? :)

MD napisał:
Problem jednak jest w tym, że opierając swoją osobowość, równowagę psychiczną tak jednostronnie na strategii wypierania tego, co niewygodne, zawierzając owemu instynktowi absolutnie bez reszty, budujesz osobowość, która "chodzi jedną nogą" - podskakuje, zamiast wspierać się na drugiej nodze w normalnym chodzie. Tą drugą nogą jest bowiem ocena niezależnego intelektu, twarda weryfikacja, która emocje i pragnienia musi utrzymywać na wodzy.
Ty masz te "klocki" neuronauki poprzestawiane. Polegac na emocjach (mozg nizszy) w celu kontroli intelektu (mozg wyzszy)? Yikes :)

MD napisał:
To najlepiej widać po ludziach totalnie niedojrzałych - niektórzy z nich też są bardzo mocno przekonani, ze ich pragnienia są absolutnie słuszne. Choć nie nazwą tego "instynktem samopoznania", to w działaniu będzie to funkcjonowało identycznie - jako totalne zawierzenie temu co z emocji i intuicji, ...
Jeez Louise, znowu Ci sie funkcja mozgu nizszego (emocje) z funkcja mozgu najwyzszego (intuicja) pomieszaly. Pamietaj kardynalna zasade neuronauki, ze funkcje mozgu sa hierarchiczne. Gadzia to autopilot. Przeciez nie myslisz o biegunce w chwili zagrozenia zycia? Emocje to nosnik mysli a z nich powstaje dzialanie. Rozregulujesz emocje i "po ptakach", intelekt Matka Natura wylaczy bo oszczedza energie, pamietasz to? Bez intelektu nie ma mozliwosci rozwazac, czy przywlaszczenie banana z lodowki w pracy jest etyczne czy nie, bo na "haju" emocjonalnym Matka Natura usypia intelekt i wartosciowanie/intuicje.

MD napisał:
... przy pominięciu drugiego aspektu poznania, czyli intelektualnej twardej weryfikacji opartej o kontrolowane modele rozumowania.
Raczej torturowania siebie, ale to moja definicja robocza :)

MD napisał:
Działając głównie instynktownie ludzie czynią bardzo wiele głupot - wpadają w nałogi, krzywdzą innych ludzi, robią rzeczy, których potem często żałują. Bo nie ma pewnej metody rozpoznawania tego dobrego instynktu poznania, od fałszywego. Nie ma absolutnego sposobu na wyeliminowanie mylnych intuicji. A chyba każdy przekonał się, że instynkty i intuicje potrafią nas zawieść - choćby w prostych domowych sprawach, gdy robimy małe błędy. Skoro w ogóle jakiś (nawet mały) błąd się pojawia, to nie mamy pewności, iż nie pojawi się on w zakresie rzeczy ważnych na poziomie budowania świadomości.
Instynkt to instynkt, nie ma stoponiowania. Z roszczeniami do Matki Natury, ktora jest wszedzie i nigdzie w tym samym czasie, ktory jest umowa spoleczna.
Nie wiem czym sa te Twoje "intuicje" ale wiem, ze sa meczace, ale pewnie nie uwieraja zbyt dostatecznie zebys sie zmienil :) Budowanie swiadomosci to jak usilowanie tlumaczyc mi, ze stonoga zarzadza nogami :)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:46, 04 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:57, 04 Lip 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Dyskurs - zdradź sekret nie ulegania błędom poznawczym , w szczególności jak unikasz błędu poznawczego mówiącego o tym że jesteśmy skłonni do nie dostrzegania faktu że im ulegamy? Do tego jakby mi się nudziło jak mopsowi to mogłabym wkleić listę błędów poznawczych i przy każdym punkcie podać mnóstwo Twoich wypowiedzi które wyraźnie wskazują że im ulegasz jak każdy myślący człowiek.
Jedyne czego się nauczyłaś to potwierdziłaś sama sobie to co już wcześniej uważałaś za słuszne - zaiste wielki wyczyn...
Skoro uważasz że nie popełniasz ani błędów ani głupot to wszystko co robisz oceniasz jako słuszne ? Zero samokrytycyzmu?

Generalnie napisałaś dokładnie to czego się spodziewałam.
Wedlug "piewszej czytanki" psychologii nie przelozonej jeszcze poza tym Forum na jezyk polski - lektury nieobowiazkowej ale przydatnej -> http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/pole-miki,10623-25.html#386349
doswiadczylas spotkania z soba przez 7 Essenskich luster, energia na to samopoznanie juz przez Ciebie przeszla i Twoje ego nadalo jej strukture lingwistyczna w jezyku polskim ze skutkami odczuwalnym w Twojej fizjologii 50 trylionow komorek, bo odczucia nie zabierze Ci nikt - jest tylko Twoje. Inni moga tylko w temacie Twojego odczucia spekulowac (z konsekwencjami we wlasnych fizjologiach komorkowych). Ja usmiecham sie moja madroscia zyciowa i udaja sie do jacuzzi tym razem z chlodna woda - tymczasem :wink: :*

Tu na deser, po obiedzie tez lektura nieobowiazkowa ale przydatna -> http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/pole-miki,10623-25.html#386117
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:07, 04 Lip 2018    Temat postu:

Jaki to jest nurtu psychologii???

'To lustro, które mówi nam, co widzimy u innych czego nie widzimy w sobie z powodu pustki.'

Czyli jeśli dostrzegam u Ciebie skrajny brak krytycyzmu wobec samej siebie to że sama mam ten problem? Ja to chociaż uwzględnię i przemyślę...
Bo być może rzeczywiście mam go ciut ostatnio za dużo, tylko ciekawe jak Ty możesz przemyśleć czy coś się być może nie tyczy Ciebie skoro z góry zakładasz że błędów nie popełniasz?
Jak można cokolwiek weryfikować z takim założeniem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:19, 04 Lip 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Ircia napisał:
Dyskurs - zdradź sekret nie ulegania błędom poznawczym , w szczególności jak unikasz błędu poznawczego mówiącego o tym że jesteśmy skłonni do nie dostrzegania faktu że im ulegamy? Do tego jakby mi się nudziło jak mopsowi to mogłabym wkleić listę błędów poznawczych i przy każdym punkcie podać mnóstwo Twoich wypowiedzi które wyraźnie wskazują że im ulegasz jak każdy myślący człowiek.
Jedyne czego się nauczyłaś to potwierdziłaś sama sobie to co już wcześniej uważałaś za słuszne - zaiste wielki wyczyn...
Skoro uważasz że nie popełniasz ani błędów ani głupot to wszystko co robisz oceniasz jako słuszne ? Zero samokrytycyzmu?

Generalnie napisałaś dokładnie to czego się spodziewałam.
Wedlug "piewszej czytanki" psychologii nie przelozonej jeszcze poza tym Forum na jezyk polski - lektury nieobowiazkowej ale przydatnej -> http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/pole-miki,10623-25.html#386349
doswiadczylas spotkania z soba przez 7 Essenskich luster, energia na to samopoznanie juz przez Ciebie przeszla i Twoje ego nadalo jej strukture lingwistyczna w jezyku polskim ze skutkami odczuwalnym w Twojej fizjologii 50 trylionow komorek, bo odczucia nie zabierze Ci nikt - jest tylko Twoje. Inni moga tylko w temacie Twojego odczucia spekulowac (z konsekwencjami we wlasnych fizjologiach komorkowych). Ja usmiecham sie moja madroscia zyciowa i udaja sie do jacuzzi tym razem z chlodna woda - tymczasem :wink: :*

A tak z ciekawości - pytanie do Dyskurs: czy brak możliwości spojrzenia krytycznego na samego siebie u innych ludzi uważasz za zaletę, czy wadę?

Lubisz mieć w swoim otoczeniu ludzi przekonanych w sposób absolutny, że oni zawsze mają rację?... Albo że zawsze robią, to na co mają ochotę, aby "nie psuć sobie energii"?... :think:

(tylko proszę nie odpowiadaj znowu w stylu, że poszłaś sobie umyć zęby, zrobić herbatę, czy cokolwiek w tym stylu. Bo to NIE BĘDZIE ODPOWIEDŹ).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:22, 04 Lip 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin