Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:28, 23 Maj 2016 Temat postu: Intelektualny chłód i dystans |
|
|
Rodzimy się z dziedzictwem genów kształtowanych przez miliony lat ewolucji. Te geny od milionów lat preferują w nas takie myśli, które sprzyjają zachowaniu życia w warunkach niezliczonych zagrożeń przyrody - możliwego ataku drapieżników, głodu, choroby, czy nawet nieprzyjaznych zachowań pobratymców. To środowisko ukształtowało adekwatny do owych zagrożeń schemat myślenia - preferujący silną mobilizację w obliczu nagłego niebezpieczeństwa, ostre, czyli wyraziste, a dalej skuteczne reakcje na zachowania członków grupy itp.
Problem w tym, że te dostosowania ewolucyjne nie za bardzo się sprawdzają w eksploracji świata myśli, idei. Impulsywny intelektualista, to żaden intelektualista. Reagujący z reguły agresją myśliciel, to żaden myśliciel, tylko jakiś gwałtownik, osobnik niezrównoważony.
Sprawnie działający intelekt wymaga zrównoważenia emocjonalnego!
To nie jest może jakieś nowe odkrycie, intuicyjnie rozumie to większość osób. Problem w tym, że dziedzictwo silnych emocji, geny gadziej sfery umysłu jakże często są silniejsze od rozumu i przejmują kontrolę. Wtedy "zapominamy", że jednak rozumienie, wiedza, głębsza prawda mogą powstawać jedynie w warunkach dystansu od emocji.
Dlaczego emocje tak zaburzają myślenie?
- Ewolucyjną cechą emocji jest preferowanie zachowań adekwatnych do sytuacji nagłych. Widok atakującego nas drapieżnika daje pierwszeństwo reakcji w stylu: uciekaj, nieważne gdzie, nieważne jak, ale już teraz - REAGUJ!!! Osobnik, który w takich warunkach zacząłby filozofować, nie przekaże swoich genów potomstwu...
Prawdziwy, czysty intelekt jest nieco NUDNY. Tzn. w znaczeniu pobudzenia czystych emocji jest nudny (bo w innym znaczeniu wręcz przeciwnie, jest fascynujący, ale to w innym znaczeniu...). Intelekt jest nudny, bo sprzeciwia się prostej, ewolucyjnie najłatwiejszej postaci gratyfikacji emocjonalnej - konstatacji, ale jest dobrze z tym, co właśnie osiągnąłem. Intelekt nakazuje szukać dziury w całym, sprawdzać kolejne opcje (może coś przeoczyłem), odstępować od utartych ścieżek. A niepoznane ścieżki myśli nie oferują jakiejś prostej gratyfikacji ze strony emocji. Bo emocje tych ścieżek nie znają. Emocje są dostosowane do tego, co od milionów lat trenowała ewolucja - walkę o przetrwanie, o pożywienie, o prawo do rozrodu. To, że potrafimy myśleć względnie niezależnie od emocji jest wynalazkiem dopiero homo sapiens. Badania, jakie prowadzono nad najinteligentniejszymi małpami wykazują, że czysto operacyjnie mózg naczelnych jest w stanie sięgnąć możliwości człowieka kilkuletniego - w porywach nawet 9 letniego. Tak czysto operacyjnie - do rozwiązywania jakichś prostych zadań. W jednym jednak małpy są zdecydowanie gorsze od ludzi - W UMIEJĘTNOŚCI EMOCJONALNEGO DYSTANSOWANIA SIĘ. Małpa postawiona w sytuacji konfliktu emocji "rozkleja się", wpada we frustrację, nie potrafiąc rozwiązywać problemów, które są w zasięgu jej intelektu. Bo jednak u małpy dziedzictwo genów rządzi. Tymczasem już nawet mniej inteligentny (pod względem czystej umiejętności rozwiązywania łamigłówek) mały człowiek jest w stanie poradzić sobie z problemem konfliktu emocji.
Wyzbycie się emocji (przynajmniej w jakimś stopniu) jest WARUNKIEM POPRAWNEGO MYŚLENIA. Prawda, myśl rozumna jest ściśle związana z ideą BEZSTRONNOŚCI SĄDÓW. Podejściem przeciwstawnym do bezstronności sądów jest arbitralność sądów. To ostatnie zwykle bierze się z emocji, bądź z przypadkowości. Można by powiedzieć, że idea bezstronności jest niejako TWORZYWEM MYŚLI. Bo poprawną myślą - prawem na jakiś temat jest to co ma możliwie największy zakres obowiązywania, co sprawdza się w największej klasie przypadków. Zatem, z samej istoty pojęcia słuszności, myśl jest słuszna wtedy, gdy NIE ZALEŻY OD TEGO CO CHAOTYCZNE I ARBITRALNE.
Oczywiście chowanie głowy w piasek przed faktem, że nasze myślenie wywodzi się z przystosowań ewolucyjnych, udawanie że skoro to jest "be", więc my temu powiemy "nie" i już jest ok. - to też nie jest dobra strategia. Dziedzictwo ewolucyjnych emocji mamy na starcie naszego życia i będziemy je mieli do końca życia. Ale możemy to dziedzictwo oswoić, rozpoznawać błędy, jakie generuje, możemy jakoś powoli, mozolnie wyrastać z dziecięcych pragnień, aby po prostu "prawda była zgodna z tym, co ja lubię". Bo to jest właśnie owa złudna "definicja" prawdy, której hołdują niedojrzałe umysły - one prawdę, słuszność, wiążą w prosty sposób z tym, co się spodobało.
No tak, ale z tego nie wynika też, że prawdą jest to, co się nam nie podoba...
Czyli co?
Ano chyba nie ma innej drogi jak POZNAWAĆ RÓŻNE PRAWDY, różne ujęcia. I właściwie tylko to - zawsze mieć tę moc, umiejętność, aby dostrzec coś nowego, coś, co wcześniej przeoczyliśmy. Bo taką PEŁNĄ PRAWDĄ jest nie tyle takie, czy inne sformułowanie czegoś, co jest jakimś prawem, czy spostrzeżeniem, ale WIDZENIE NA RAZ CAŁEJ ZŁOŻONOŚCI RZECZY - WE WSZYSTKICH ICH WSPÓŁZALEŻNOŚCIACH. Jeśli Iksiński jest łobuz i tyran, bo bije żonę i dzieci, to pełną prawdą o nim nie jest wcale stwierdzenie "Iksiński to drań", ale kompleksowe zrozumienie jak on reaguje, co nim powoduje, jakich reakcji należy się spodziewać w zależności od tych, czy innych warunków, w których się znajdzie. To widzenie całości sprawy jest prawdą, a nie jakieś emocjonalne sformułowanie, które będzie pożywką dla naszych uczuć, podrażnionych kontaktem myślowym z osobnikiem niesympatycznym.
Intelektualny chłód i dystans jest tworzywem poprawnej myśli, tworzywem prawdy. I odwrotnie - tam gdzie niepodzielnie rządzą emocje, raczej nie spodziewamy się mądrych idei, poznania od owych ludzi praw ogólnych. Można się spodziewać co najwyżej jakiejś prostej skuteczności, dostosowanych do doraźnych, gwałtownych sytuacji - np. do jakiejś ucieczki przed "lwem".
Emocjonalność wypowiedzi, jeśli jest trwała, niemal na stałe przypisana do osoby, jest swoistym "podpisem" jego intelektu - ona odpowiada nam na pytanie: czy jest to ktoś, kto gotów byłby rozważyć różne opcje, wziąć pod uwagę także te mniej wygodne i popularne, czy raczej pójdzie wyłącznie za potrzebą swoich pragnień?
Jeśli ktoś emocjonalnością epatuje, to się niejako przyznaje, że dystansu do rzeczy nie posiada, czyli że zapewne wybrał z niewielkiej bazy rozwiązań, nie poddaje chętnie swoich myśli weryfikacjom. O takim kimś - słusznie - mamy więc opinię, jako o osobniku nieobiektywnym, z dużym prawdopodobieństwem myślącym błędnie.
Na poprawny intelekt jest prosty test - dajemy komuś od rozważenia problem, który jest dla testowanego nowy, czasem potencjalnie sprzeczny z jego poglądami. Co z nim zrobi?
- Natychmiast, emocjonalnie odrzuci?... - To już wiemy z kim mamy do czynienia - z kimś, kto zapewne zwykle odrzuca nowe idee, a więc pewnie tych nowych idei niewiele zgromadził, niewielu się przyjrzał, nie chciał weryfikować tego, co uznał wcześniej...
- A może choć trochę zastanowi, może będzie z nim jakiś kontakt myślowy w zakresie nowości? - to już by lepiej rokowało. Oznaczałoby, że gość jednak ma potencjał do intelektualnego rozwoju.
- a może spotkasz człowieka, którego trudno zaskoczyć czymś nowym? - Może zdziwisz się, gdy spróbujesz zrobić mu taki test, dając nową rzecz do rozpatrzenia, a ten zagadnięty nie tylko wyjaśni ci to, co było owym testem, ale wskaże na zależności, które sam przeoczyłeś?... W takim przypadku role testowanego i testującego się zamienią...
W świecie nauki nie używa się emocjonalnych określeń (nie mówię tu o kuluarach, w których naukowcy ukazują swoje bardziej "ludzkie" oblicze). W ogóle stronią od użycia określeń, które kojarzyłyby się z arbitralnością, subiektywizmem. Emocjonalnie napisana praca naukowa to...
... nie jest praca naukowa. To jest co najwyżej luźny esej na jakiś temat. Taki konsensus panuje w świecie nauki i nie jest to przypadek. Bo emocjonalność w myślach właściwie można by uznać za swoisty "odcisk palca dla fałszu".
Ale w takim razie - co z tymi emocjami? - miałby ich naukowiec w ogóle nie mieć?...
Otóż nie - emocje mogą być, nawet się przydają. Ale w innymi miejscu, na innymi etapie - nie tam, gdzie tworzone są weryfikowalne, obiektywne (o)sądy o świecie (ale też nie wszystko co robimy musi być obiektywne i weryfikowalne).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:48, 23 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|