|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:38, 01 Wrz 2019 Temat postu: Incydenty a istnienie i prototypy |
|
|
Jednym z ciekawszych podejść do zagadnienia (w tym uzyskania definicji) istnienia jest powiązanie go z koncepcją INCYDENTU.
Czym jest incydent?
- Jest czymś w rodzaju niezaprzeczalnego faktu OBJAWIENIA SIĘ CZEGOŚ/DOZNANIA W OKREŚLONYM MIEJSCU I CZASIE. W fizyce (relatywistycznej) byłoby temu pojęciu bliskie pojęcie ZDARZENIA, zaś w fizyce kwantowej pojęcie POMIARU.
Przy czym nie twierdzę, iż zachodzący incydent sam jako taki jest istnieniem. Incydent WSKAZUJE NA istnienie.
Parę przykładów incydentów wskazujących na istnienie:
- rejestracja przez detektor - w badaniach cząstek wskazuje na zaistnienie cząstki, jej oddziaływanie z detektorem
- przy rejestracji fal grawitacyjnych - incydent pojawienia się drgań w rejestratorze, wskazuje na istnienie fali, zaś sama fala na istnienie jakiegoś zdarzenia w kosmosie - np. połączenia się czarnych dziur
- odczucia bycia dotkniętym przez leżącego chorego, mającego zasłonięte oczy - świadczy (zapewne) o obecności jakiejś osoby.
- powtarzający się incydent obserwacji świecącego punktu na nieboskłonie - świadczy o istneiniu gwiazdy.
itp.
Jeśli coś postulowanego (jakieś postulowane istnienie) nie wywołuje żadnych incydentów, to stawia pod znakiem zapytania realność owego istnienia. Może jest ono tylko fantazją?...
Incydenty świadczące o istnieniu realnym najlepiej aby były SPONTANICZNE, czyli nieplanowane przez tego, kto incydent rejestruje. Jeśli incydent jest wywoływany na życzenie - mocą umysłu osoby, to właśnie może świadczyć o tym, że jest on powiązany nie z realnym istnieniem, a fantazją. Jednak incydent zachodzący w sposób nieprzewidywalny, najlepiej wbrew oczekiwaniom, woli, chęciom odbiorcy świadczy o istnieniu realnym, czyli wykraczającym poza mechanizm czystego fantazjowania.
Zwracam uwagę na to, że zaistnienie incydentu nie musi wcale sugerować CZYM jest dane istnienie. Często jest tak, że incydenty świadczą o czymś, co badacze chcieliby poznać, jakoś opisać, ale zupelnie nie wiedzą co to jest. Np. obserwowane cykliczne wypływy metanu na Marsie O CZYMŚ świadczą. Lecz nie wiadomo o czym (w jednej z wersji nawet o życiu na tej planecie).
Taki nierozpoznany w kontekście znanego istnienia incydent jest o tyle ciekawy, że buduje koncepcję PROTOTYPU ISTNIENIA, czyli czegoś co nie wiadomo czym jest, co czasem nie ma nazwy, wyobrażenia, kształtu. Ale...
gdzieś, jakieś, nie wiadomo jakie MUSI BYĆ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Nie 20:44, 01 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Incydent jaki tu opisujesz, jest obserwowaną zmianą. Zmianą na tyle wyraźną, aby ją uznać za coś odrębnego.
Czy można określić jak duża zmiana jest wymagana, aby świadczyła o istnieniu?
Czy istnienie nie jest jedynie pojęciem relatywnym, wyłaniającym się z naszej ludzkiej aparatury pomiarowej?
Istnienie jest jedynie sposobem usystematyzowania postrzeganej zmiany. Pozwala nam to budować użyteczny obraz świata, zwany rzeczywistością. Wraz ze zmianą czułości postrzegania zmian, zmieni się również klasyfikacja istnienia. Innymi słowy, istnienie jest jedynie zbiorem obiektów, które tworzymy na podstawie zmiany.
Czym jest zmiana?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:01, 01 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Incydent jaki tu opisujesz, jest obserwowaną zmianą. Zmianą na tyle wyraźną, aby ją uznać za coś odrębnego.
Czy można określić jak duża zmiana jest wymagana, aby świadczyła o istnieniu?
Czy istnienie nie jest jedynie pojęciem relatywnym, wyłaniającym się z naszej ludzkiej aparatury pomiarowej?
Istnienie jest jedynie sposobem usystematyzowania postrzeganej zmiany. Pozwala nam to budować użyteczny obraz świata, zwany rzeczywistością. Wraz ze zmianą czułości postrzegania zmian, zmieni się również klasyfikacja istnienia. Innymi słowy, istnienie jest jedynie zbiorem obiektów, które tworzymy na podstawie zmiany.
Czym jest zmiana? |
Moje pojęcie incydentu jest jednak wyraźnie różne od (tego znanego mi najbardziej) pojęcia zmiany. Incydent jest pewną ZAMKNIĘTĄ CAŁOŚCIĄ. Zmiana zaś - właśnie tak jak to opisałeś - wymaga określenia progowej wartości, która nam wyłoni czułość.
Właśnie refleksja nad tym, że sama zmiana jest nieokreślona jako wyłoniony kompletnie fakt (incydent), skłoniła mnie do odrzucenia zmiany jako takiej, w kontekście wyłaniania istnienia. Zmiana bowiem nawet nie musi być zmianą zewnętrzną; wystarczy że zmieni się sam aparat percepcji (jego czułość, charakterystyka).
Incydent jest czymś zerojedynkowym - zaszedł, albo nie. Jeśli zaszedł, to w jakiejś tam całości. Oczywiście nie wszyscy obserwatorzy incydent odebrali tak samo, ale wszyscy odebrali jako incydent, jako coś co w ogóle się zdarzyło.
W fizyce kwantowej mamy kolaps - redukcję funkcji falowej z postaci rozmytej chmury prawdopodobieństwa do (prawie) punktu - do objawienia się istnienia w miejscu i czasie (choć też z rozmyciem - tym heisenbergowskim dla niekomutujących wielkości - operatorów). To tajemniczy proces. Fizycy przyjmują, że tak właśnie jest, choć nie są w stanie wyprowadzić tego z jakichś bardziej podstawowych rozważań.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:01, 02 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Warto by się - w kontekście powyższego modelu - zastanowić trochę nad tym, czym jest, lecz i czym NIE jest istnienie.
Najpierw sporo na temat tego, czy właśnie NIE jest istnienie:
- nie jest samym incydentem.
- nie jest też rozpoznaniem, że incydent zaszedł
Czym jest?
- od strony umysłu jest pewnym DOMNIEMANIEM, powiązanym z jakąś grupą incydentów i WIZJĄ czegoś, co za nimi stoi.
- ale uważam, że istnienie jest czymś więcej, niż funkcjonalnością umysłu. Umysł jest swego rodzaju "anteną odbiorczą", która "rejestruje sygnał" istnienia, więc gdzieś tam w tle musi być NIEWIDOCZNY BEZPOŚREDNIO NADAWCA - źródło istnienia.
Istnienie jest zatem czymś złożonym, mającym dwie strony:
- nadawczą
- odbiorczą.
Bezpośrednio mamy tylko to, co odbieramy. O nadawcy wnioskujemy pośrednio. Ale jednak uważamy, że nadawca jest, bo nie rozpoznajemy własnego umysłu, jako nadającego ten konkretnie sygnał. Jeśli wierzymy sobie, jeśli mamy przekonanie, iż poprawnie wykluczyliśmy samych siebie (wykluczyliśmy solipsyzm) jako nadawców sygnału o istnieniu (czyli incydentów), to pozostaje już tylko opcja, że coś nadaje nam owe incydenty spoza nas samych - coś zewnętrznego.
Nooo, chyba że ktoś nie jest w stanie siebie wykluczyć jako źródła sygnału. Wtedy opcja solipsystyczna pozostaje w grze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 10:09, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Incydent jest czymś zerojedynkowym - zaszedł, albo nie. |
Co określa moment, w którym zmiana jest już incydentem? Muszą istnieć wartości graniczne, a wszystko zmienia się stopniowo, czasem szybciej czasem wolnej. Aby mówić o zerojedynkowej zmianie, musiałbyś określić najmniejszą możliwą jednostkę pomiaru. Z incydentem jest jak z kupą piasku. Jeżeli będziesz dodawał po jednym ziarenku, które ziarenko zdecyduje, że już mam kupę? Wszystko jest relatywne i zależy od założeń.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:48, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Incydent jest czymś zerojedynkowym - zaszedł, albo nie. |
Co określa moment, w którym zmiana jest już incydentem? Muszą istnieć wartości graniczne, a wszystko zmienia się stopniowo, czasem szybciej czasem wolnej. Aby mówić o zerojedynkowej zmianie, musiałbyś określić najmniejszą możliwą jednostkę pomiaru. Z incydentem jest jak z kupą piasku. Jeżeli będziesz dodawał po jednym ziarenku, które ziarenko zdecyduje, że już mam kupę? Wszystko jest relatywne i zależy od założeń. |
W fizyce kwantowej to funkcjonuje jasno - mamy kolaps, redukcję funkcji falowej - coś kompletnie innego, niż chmura prawdopodobieństwa. Tu właściwie nie ma stanów przejściowych.
Kupa piasku jest obrazem makroskopowym, gdzie daje się dzielić (w nieskończoność?...) obserwowane fenomeny na mniejsze cząstki. Dlatego kupa piasku jest przykładem z innej bajki.
Przykładem adekwatnym do incydentu jest np. spadnięcie chorągiewki zegara szachowego, dźwięk budzika, zadziałanie systemu alarmowego. Są to sytuacje, gdy moment przejściowy (jeśli występuje) jest krótki, zaś mamy wyraziście dające się odróżnić stany "przed" i "po".
Inny model - liczby naturalne. W zbiorze liczb naturalnych, czyli także w odliczaniu czegokolwiek kwantyfikowalnego, jest jasne, twarde przejście: 1,2,3,4... Nie ma stanu pośredniego pomiędzy 3, a 4 - jest przeskok i albo jest (było) 3, albo stało się 4.
Rozpoznania mają cechy takiej zerojedynkowości - jeśli pokazuje nam ktoś gwiazdki i kółka, to nie ma rozpoznań przejściowych. Albo coś jest gwiazdką, albo kółkiem.
Świat z continuum przejścia - choć możliwy do pomyślenia jako model - chyba jednak nie jest tym NASZYM światem. Bo taki świat - continuum byłby jak z gumy, musiałby trwać w nieskończoność w swoim pierwszym stanie, jaki zaistniał. Dopiero dodanie aspektu progowości, incydentalności jest w stanie wygenerować nam taki świat, jaki znamy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 11:58, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Przykładem adekwatnym do incydentu jest np. spadnięcie chorągiewki zegara szachowego, dźwięk budzika, zadziałanie systemu alarmowego. Są to sytuacje, gdy moment przejściowy (jeśli występuje) jest krótki, zaś mamy wyraziście dające się odróżnić stany "przed" i "po". |
Wszystko to, opiera się o kalibrację zmysłów i strukturę konceptów. Koncepty są statystycznie zdefiniowanymi normami. W naturze nic się nie powtarza, więc nigdy nie będziesz miał dwóch identycznych opadnięć chorągiewki, a mimo to, takie opadnięcie możemy zdefiniować i uznawać za taki sam incydent. Taka definicja, choć sztywna, określa pewien zmienny obszar. Dlatego twierdzę, że incydent jest pojęciem umownym.
Cytat: | Inny model - liczby naturalne. W zbiorze liczb naturalnych, czyli także w odliczaniu czegokolwiek kwantyfikowalnego, jest jasne, twarde przejście: 1,2,3,4... Nie ma stanu pośredniego pomiędzy 3, a 4 - jest przeskok i albo jest (było) 3, albo stało się 4. |
Bardzo dobry przykład na to, że liczny naturalne są tworem umownym, konceptem. Między 3 a 4 masz 3.5, w definicji liczb rzeczywistych. Czyli tak na prawdę, to jest coś między 3, a 4 czy nie? Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujesz kryteria "incydentu".
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 11:59, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:34, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Inny model - liczby naturalne. W zbiorze liczb naturalnych, czyli także w odliczaniu czegokolwiek kwantyfikowalnego, jest jasne, twarde przejście: 1,2,3,4... Nie ma stanu pośredniego pomiędzy 3, a 4 - jest przeskok i albo jest (było) 3, albo stało się 4. |
Bardzo dobry przykład na to, że liczny naturalne są tworem umownym, konceptem. Między 3 a 4 masz 3.5, w definicji liczb rzeczywistych. Czyli tak na prawdę, to jest coś między 3, a 4 czy nie? Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujesz kryteria "incydentu". |
Niewątpliwie osądzający umysł na końcu ma władzę. I to niemal absolutną władzę. Korzystając z tej władzy, używając jakichś redefinicji, właściwie dowolne zdarzenie, incydent można sobie rozmyć, przetransformować na postać niebinarną. Dlatego chyba do układanki dołożę tu coś dodatkowego: SPONTANICZNOŚĆ.
Bez spontaniczności/zdefiniowanej naturalności mamy rzeczywiście nieskończoną, niczym nie ograniczoną przestrzeń interpretacji i epistemologiczną wszechmoc. Wszystko możemy sobie uznać jak tylko zechcemy. Tu jednak stajemy przed pytaniem: czy na pewno chcemy, aby w pełni jednakowo móc wszystko? Czy na pewno tak "płaski" epistemologicznie świat jest tym, który nas interesuje?
- Tak, tu jest wybór.
Ja ten wybór czynię, ze świadomością, iż jest to właśnie wybór, nic absolutnego. W ramach mojego wyboru, uznaję pewną spontaniczność za rodzaj "twardego faktu". Jeśli spontanicznie licząc koty wychodzi mi liczba naturalna tych kotów, a nie rzeczywista, to skłaniam się ku UZGODNIENIU PREFERENCJI, że liczba kotów jest właśnie naturalna, zaś zmiana w zakresie liczby kotów jest poprawnym incydentem.
W przeciwnym wypadku "pakuję się" w opcję z nieskończoną liczbą wszechświatów, nieskończoną ilością logik do nich i continuum interpretacji. Jeśli to komuś pasuje - to niech sobie to wybiera. Ja obstaję przy swoim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 12:40, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ja ten wybór czynię, ze świadomością, iż jest to właśnie wybór, nic absolutnego. W ramach mojego wyboru, uznaję pewną spontaniczność za rodzaj "twardego faktu". |
Jeżeli własne wybory uznajesz za "twarde fakty", to co ja ci mogę poradzić?
Cytat: | Dlatego chyba do układanki dołożę tu coś dodatkowego: SPONTANICZNOŚĆ. |
Jeżeli się głębiej zastanowisz, to ci wyjdzie, że wszystko, bez wyjątku, jest spontaniczne.
Cytat: | Jeśli to komuś pasuje - to niech sobie to wybiera. Ja obstaję przy swoim. |
Może warto, w taki razie, przenieść wątek do działu religia?
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 12:44, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:06, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Ja ten wybór czynię, ze świadomością, iż jest to właśnie wybór, nic absolutnego. W ramach mojego wyboru, uznaję pewną spontaniczność za rodzaj "twardego faktu". |
Jeżeli własne wybory uznajesz za "twarde fakty", to co ja ci mogę poradzić?
Cytat: | Dlatego chyba do układanki dołożę tu coś dodatkowego: SPONTANICZNOŚĆ. |
Jeżeli się głębiej zastanowisz, to ci wyjdzie, że wszystko, bez wyjątku, jest spontaniczne. |
Więc muszę doprecyzować, o jaką spontaniczność mi chodzi.
Z grubsza myślę o następującym schemacie.
Rozpoznaję świat - rozpoznanie A, rozpoznanie B, rozpoznanie C itd...
- mogę do układu włączać swoją wolą - intencjonalnie. Mogę tej intencji nie dodawać.
Brak intencji = spontaniczność.
Posiadanie intencji -> kreacja.
Spontaniczność wyłania MÓJ WSZECHŚWIAT, ona ze wszystkich możliwych opcji doznawania rzeczywistości wyróżnia ten jeden - mój. Nie stawiam tu pytań o jakąś "prawdziwość" tego wyłonienia (idea prawdziwości jeszcze na tym etapie się nie pojawiła, nie ma do niej podstaw). Ale jest jakiś system doznawania, który coś wyłania - np. podobieństwo doznań A do doznania C. Jeśli owo podobieństwo zostało SPONTANICZNIE stwierdzone, to stało się incydentem. Jeśli spontaniczność podobieństwa nie wyłoniła, to o nim nie myślę (w ogóle nie stawiam tej sprawy).
Mogę teraz analizować różne moje spontaniczne rozpoznania, doszukiwać się w nich wzorców. Z tego wyłoni mi się mój świat. W tym świecie będą (subiektywnie rozpoznane!) incydenty (to, o czym mogę powiedzieć, że "się stało"), ale też i doznania, które incydentu nie wyłoniły (o nich prawie nic nie potrafię powiedzieć, one są tłem).
Gdyby nie było incydentów, to moja świadomość rozmyłaby się, zanikła, bo nie byłaby w stanie trwale czegokolwiek rozpoznać.
To jest MÓJ PODZIAŁ, związany z moim wyborem. Przyznaję - subiektywny.
Jak komuś się to nie podoba, jak ktoś jest przekonany, że on jest w stanie omawiać sprawy bez subiektywizmu, to niech sobie znajdzie grono tych, którzy też w to wierzą (po mojemu ŁUDZĄ SIĘ).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:07, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 13:35, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Rozpoznaję świat - rozpoznanie A, rozpoznanie B, rozpoznanie C itd...
- mogę do układu włączać swoją wolą - intencjonalnie. Mogę tej intencji nie dodawać.
Brak intencji = spontaniczność.
Posiadanie intencji -> kreacja. |
Czym dokładnie jest intencja?
Cytat: | Spontaniczność wyłania MÓJ WSZECHŚWIAT, ona ze wszystkich możliwych opcji doznawania rzeczywistości wyróżnia ten jeden - mój. |
MÓJ WSZECHŚWIAT, to znaczy czyj konkretnie?
Co to są opcje doznawania rzeczywistości, z której wyróżniona jest jedna?
Cytat: | Ale jest jakiś system doznawania, który coś wyłania - np. podobieństwo doznań A do doznania C. Jeśli owo podobieństwo zostało SPONTANICZNIE stwierdzone, to stało się incydentem. Jeśli spontaniczność podobieństwa nie wyłoniła, to o nim nie myślę (w ogóle nie stawiam tej sprawy). |
Owe stwierdzenie spontaniczności, a co za tym idzie, sama spontaniczność, jest wytworem umysłu.
Cytat: | Gdyby nie było incydentów, to moja świadomość rozmyłaby się, zanikła, bo nie byłaby w stanie trwale czegokolwiek rozpoznać. |
To, o czym piszesz, ja nazywam po prostu świadomością. Rozmyta wersja to przytomność. Świadomość oparta jest o obiekty, istnienia, z których ty wyodrębniłeś spontaniczne incydenty. Chcesz przez to wykazać, że jest coś poza intencjonalną kreacją mentalną. To coś, to bezintencjanalna, bezobiektowa kreacja mentalna oparta o doznanie.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 13:37, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:06, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Rozpoznaję świat - rozpoznanie A, rozpoznanie B, rozpoznanie C itd...
- mogę do układu włączać swoją wolą - intencjonalnie. Mogę tej intencji nie dodawać.
Brak intencji = spontaniczność.
Posiadanie intencji -> kreacja. |
Czym dokładnie jest intencja? |
Dziełem mojej świadomości - modelowania, spekulowania, prowadzonych symulacji, a na koniec wyboru jakiegoś obrazu, może postulowanego stanu docelowego.
Banjankri napisał: | Cytat: | Spontaniczność wyłania MÓJ WSZECHŚWIAT, ona ze wszystkich możliwych opcji doznawania rzeczywistości wyróżnia ten jeden - mój. |
MÓJ WSZECHŚWIAT, to znaczy czyj konkretnie?
Co to są opcje doznawania rzeczywistości, z której wyróżniona jest jedna? |
Owe opcje są tym wszystkim, czego aktualnie nie dotyka moja uwaga. Z osobistego doświadczenia mam pewien obraz funkcjonowania mojej uwagi - mogę nią sterować, wskazując elementy do eksploracji, mogę starać się coś pomijać. To co moja uwaga dotknęła, buduje mój wszechświat, czyli (dla niektórych może to wydać się ściślejszym określeniem) MOJĄ WIZJĘ WSZECHŚWIATA.
Czyj? - Mój, ten właśnie.
Pytasz o alternatywę?
- bezpośrednio nie jestem w stanie jej wskazać, bo doznaję tylko swojego wszechświata. Ale zachowuję jako opcję pewną wizje funkcjonowania także cudzych wszechświatów, aby jakoś opisać tę okoliczność, że kontakt z moimi doznaniami sugeruje mi funkcjonowanie innych ja.
Banjankri napisał: | Owe stwierdzenie spontaniczności, a co za tym idzie, sama spontaniczność, jest wytworem umysłu. |
Tak, oczywiście. Bo WSZYSTKO O CZYM MOŻEMY MÓWIĆ będzie wytworami naszych umysłów. Tak więc stwierdziłeś truizm.
Model jednak jest bardziej złożony. Konstytuuje go układ dwóch postulatów - aksjomatów ujmujących poznanie:
Aksjomat 1 - ZŁAMANIE CHAOSU - wytwory mojego umysłu nie są chaotyczne, spostrzeżenie świadczą o CZYMŚ.
Aksjomat 2 - OPTYMIZM/ZASADNOŚĆ DLA SPOSTRZEŻEŃ (I am not insane) - jeśli coś postrzegam, to ów fakt mogę uznać za wystarczający powód, aby na tych postrzeżeniach budować dalsze wnioski, konstrukcje.
Zatem zakładam, że na stwierdzeniach spontanicznych mam prawo coś budować. I dotyczy to oczywiście też sytuacji, w których ową spontaniczność sam stwierdzam. A sam stwierdzam, bo nie mam jak oderwać się od siebie.
Ten fakt - braku oderwania się umysłem od samego siebie - jest z jednej strony truizmem, a z drugiej strony powodem do odrzucenia potraktowania go jako zarzut. Zarzutem może być bowiem coś, co ma jakąś alternatywę. Bezsensowne jest zarzucanie czegoś, co takie po prostu musi być z natury rzeczy.
Wszystko co myślę, myślę swoim umysłem, ale tymi myślami WSKAZUJĘ na coś, co jest desygnatem, celem, co (jakoś tam, w innej postaci niż w moich myślach) funkcjonuje poza moim umysłem.
Przypomnę to porównanie z anteną. Antena przetwarza własny sygnał. Ale to nie znaczy, że wszystko w ogóle jest tylko własnym sygnałem anteny.
Banjankri napisał: | Cytat: | Gdyby nie było incydentów, to moja świadomość rozmyłaby się, zanikła, bo nie byłaby w stanie trwale czegokolwiek rozpoznać. |
To, o czym piszesz, ja nazywam po prostu świadomością. Rozmyta wersja to przytomność. Świadomość oparta jest o obiekty, istnienia, z których ty wyodrębniłeś spontaniczne incydenty. Chcesz przez to wykazać, że jest coś poza intencjonalną kreacją mentalną. To coś, to bezintencjanalna, bezobiektowa kreacja mentalna oparta o doznanie. |
W moim języku owo "coś" nie jest "świadomością", tylko "biernym obserwatorem". "Świadomość" zaś (w moim ujęciu i języku) zawiera także właśnie aspekt kreacji.
Istnienie (zewnętrzne, odmienne od samego doznającego) zaś byłoby ZDOLNOŚCIĄ DO WYWOŁYWANIA SPÓJNYCH INCYDENTÓW ROZPOZNANIA.
Jeśliby ktoś wszystkie rozpoznania jakie miał, diagnozował jako pochodzące zawsze tylko od niego, wywoływane jego świadomością, to taki ktoś ma właściwie tylko jedno wielkie istnienie - samego siebie.
Być może w kontekście takiej osoby byłby jakiś sens mówienia o istnieniach wirtualnych - fantazjach - takich tworzonych wyłącznie przez ową osobę. Jeśli ktoś posiada przekonanie, iż w całości panuje nad jawiącymi mu się istnieniami, ma nad nimi absolutną kontrolę, to nie miałby on istnień zewnętrznych, a jedynie istnienia własnych fantazji.
Znowu lądujemy w jakiejś postaci solipsyzmu.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 15:30, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 16:52, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dziełem mojej świadomości - modelowania, spekulowania, prowadzonych symulacji, a na koniec wyboru jakiegoś obrazu, może postulowanego stanu docelowego. |
Pytałem o dokładne wyjaśnienie, a to jest ogólnikowy opis. Chodzi o to, czy intencja ma inną naturę niż działanie intencji pozbawione.
Cytat: | Owe opcje są tym wszystkim, czego aktualnie nie dotyka moja uwaga. |
Skoro owe opcje są tym, czego uwaga nie dotyka, jak może z nich wyróżniać tą jedną? To nie ma sensu. Nie możesz wyróżnić czegoś z niczego, a niczym jest to, czego uwaga nie dotyka.
Cytat: | Aksjomat 1 - ZŁAMANIE CHAOSU - wytwory mojego umysłu nie są chaotyczne, spostrzeżenie świadczą o CZYMŚ. |
To umysł definiuje, czy coś jest chaotyczne czy nie.
Cytat: | Aksjomat 2 - OPTYMIZM/ZASADNOŚĆ DLA SPOSTRZEŻEŃ (I am not insane) - jeśli coś postrzegam, to ów fakt mogę uznać za wystarczający powód, aby na tych postrzeżeniach budować dalsze wnioski, konstrukcje. |
I dokładnie na takim założeniu opiera się rzeczywistość każdego z nas, przez co jest tylko założeniem, konstrukcją, mniej lub bardziej wiarygodną.
Cytat: | Zatem zakładam, że na stwierdzeniach spontanicznych mam prawo coś budować. I dotyczy to oczywiście też sytuacji, w których ową spontaniczność sam stwierdzam. A sam stwierdzam, bo nie mam jak oderwać się od siebie. |
Czy to, jak definiujesz siebie, nie jest dokładnie takiego samego typu konstruktem, jak rzeczywistość opisana powyżej?
Cytat: | Wszystko co myślę, myślę swoim umysłem, ale tymi myślami WSKAZUJĘ na coś, co jest desygnatem, celem, co (jakoś tam, w innej postaci niż w moich myślach) funkcjonuje poza moim umysłem. |
Czy "funkcjonowanie poza umysłem" nie jest po prostu kolejną kategorią myśli?
Cytat: | Jeśliby ktoś wszystkie rozpoznania jakie miał, diagnozował jako pochodzące zawsze tylko od niego, wywoływane jego świadomością, to taki ktoś ma właściwie tylko jedno wielkie istnienie - samego siebie. |
W takim przypadku, pojawia się automatyczne pytanie o to, czym jest owo siebie. Jeżeli wszystko, to jedno wielkie istnienie, to również "siebie" jest jego częścią, przez co: wszystko pochodzi od wszystkiego. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej magii, jest po prostu wyrazem oczywistego współistnienia, współzależności wszystkiego. Dla uproszczenia powiedzmy, że wszystko jest jedną energią, która jest w ciągłej interakcji z samą sobą. Istnienie jest aktem klasyfikacji pewnych specyficznych obszarów tej energii.
Dobrą wizualizacją tego procesu jest game of life (zakłam, że znasz zasady).
Naturalnym jest stwierdzenie, że te motylki istnieją, chociaż nikt nie będzie w stanie wyjaśnić natury ich istnienia będących czymś innym niż projekcją mentalną. Naturą rzeczy, w tym przypadku są zasady gry.
https://www.youtube.com/watch?v=C2vgICfQawE
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 17:05, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:50, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Dziełem mojej świadomości - modelowania, spekulowania, prowadzonych symulacji, a na koniec wyboru jakiegoś obrazu, może postulowanego stanu docelowego. |
Pytałem o dokładne wyjaśnienie, a to jest ogólnikowy opis. Chodzi o to, czy intencja ma inną naturę niż działanie intencji pozbawione.
|
Intencja ma też naturę incydentu - jednak NIE SPONTANICZNEGO. Nad intencją umysł sprawuje kontrolę. Oznacza to, że:
- umysł tworzy w kontekście danej intencji PRZEWIDYWANIA i CELE
- przewidywania mogą być SKONFRONTOWANE ze stanem doznań
- ostatecznie coś ma naturę intencji, jeśli zachodzi pełna zgodność przewidywań i celów z doznaniami.
W przypadku gdy doznania nie mają charakteru intencji, czyli gdy są spontaniczne, świadomość nie jest w stanie dokonać przewidywań, które by się pokryły w pełni z doznaniami.
Banjankri napisał: | Cytat: | Owe opcje są tym wszystkim, czego aktualnie nie dotyka moja uwaga. |
Skoro owe opcje są tym, czego uwaga nie dotyka, jak może z nich wyróżniać tą jedną? To nie ma sensu. Nie możesz wyróżnić czegoś z niczego, a niczym jest to, czego uwaga nie dotyka. |
Źle mnie zrozumiałeś (może to moje niedopowiedzenie): opcja, którą uwaga nie dotyka jest zapasowa, nie użyta w spełnionej postaci. Może wystąpić jakaś forma PROTOTYPU dla owej uwagi - np. wskazanie samego kierunku, bez podania jakiejkolwiek właściwości, czy nawet wyraźnej predykcji interakcji uwagi z tym, co dany kierunek sobą przedstawia.
Banjankri napisał: | Cytat: | Aksjomat 1 - ZŁAMANIE CHAOSU - wytwory mojego umysłu nie są chaotyczne, spostrzeżenie świadczą o CZYMŚ. |
To umysł definiuje, czy coś jest chaotyczne czy nie. |
Nie użyłbym w tym kontekście słowa "definiuje". Raczej "rozpoznaje". Przy czym chaos jest brakiem rozpoznania, zaś brak chaosu jest samym rozpoznaniem.
Banjankri napisał: | Cytat: | Aksjomat 2 - OPTYMIZM/ZASADNOŚĆ DLA SPOSTRZEŻEŃ (I am not insane) - jeśli coś postrzegam, to ów fakt mogę uznać za wystarczający powód, aby na tych postrzeżeniach budować dalsze wnioski, konstrukcje. |
I dokładnie na takim założeniu opiera się rzeczywistość każdego z nas, przez co jest tylko założeniem, konstrukcją, mniej lub bardziej wiarygodną.
Cytat: | Zatem zakładam, że na stwierdzeniach spontanicznych mam prawo coś budować. I dotyczy to oczywiście też sytuacji, w których ową spontaniczność sam stwierdzam. A sam stwierdzam, bo nie mam jak oderwać się od siebie. |
Czy to, jak definiujesz siebie, nie jest dokładnie takiego samego typu konstruktem, jak rzeczywistość opisana powyżej? |
Jeśli w ogóle siebie "definiuję". Raczej nie potrzebuję siebie definiować.
Czyli wg mnie jest tak, ze DOŚWIADCZAM ROZPADU aspektu KONTROLI. Pewne doznania kontroluję, inne są spontaniczne, a niektóre nawet chaotyczne. Tworząc projekcje, przewidywania, mogę sobie sprawdzić, czy tę kontrolę mam, czy nie. Jeśli przewidywania się sprawdzają, to już mam jakąś kontrolę. Jeśli wręcz mogę narzucić doznaniom swoją celowość, to mam daleko posuniętą kontrolę. Jeśli nie potrafię niczego nawet przewidzieć, to dla mnie jest to chaos. Wreszcie ostatnią opcją jest sytuacja, w której co prawda doznania są spontaniczne, nie mogę ich przewidzieć zawczasu, ale mogę ZNALEŹĆ REGUŁĘ po czasie, albo przewidzieć jakieś wybrane aspekty dla nowych doznań (nie całe doznania).
Ten aspekt kontroli buduje mi poziomy istnienia.
Poziom w pełni kontrolowany - moje fantazje (istnienia wewnętrzne).
Poziom kontrolowany częściowo - moje wskazanie na istnienia (zewnętrzne)
Poziom sprawdzalności częściowych przewidywań - moje percepcje istnień o nieznanej, nieokreślonej naturze, oddziałujących na mnie, nie dających się kontrolować (czyli "coś" tam jest).
Poziom niekontrolowany zupełnie (nawet kompletnie nieprzewidywalny) - chaos, tło, nieznane.
Kim jestem ja w tym układzie?
- Poznaję siebie próbując zdobywać kontrolę, czy przynajmniej móc przewidywać. Bo sprawdzalne przewidywanie oznacza skuteczność wyłonienia podmiot - przedmiot. Czyli wyłaniając coś skuteczne (przewidywalnie) staję się podmiotem.
Banjankri napisał: | Czy "funkcjonowanie poza umysłem" nie jest po prostu kolejną kategorią myśli? |
Gdy o tym myślę, tak.
Ale to, co tu pragnę przekazać ma NATURĘ WSKAŹNIKA. Ja myślami wskazuję na coś, co (niedostępne bezpośrednio) miałoby swoją instancję poza myślami.
Banjankri napisał: |
Naturalnym jest stwierdzenie, że te motylki istnieją, chociaż nikt nie będzie w stanie wyjaśnić natury ich istnienia będących czymś innym niż projekcją mentalną. Naturą rzeczy, w tym przypadku są zasady gry. |
Motylki "istnieją" potencjalnie przynajmniej w dwojakim możliwym sensie:
- jako idea, gdy pytamy o mechanizm powstawania
- jako obraz na ekranie.
Ale właściwie to chyba nie wiem, jak to zaklasyfikować. Mamy tu kawałek sporu o uniwersalia. Jestem na rozdrożu...
Sam fakt, że taki przypadek występuje, jest chyba jakimś wskazaniem na to, że wyłanianie istnienia nie jest absolutne, czy jednoznaczne w pełni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 19:01, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - umysł tworzy w kontekście danej intencji PRZEWIDYWANIA i CELE |
Czyli tworzy istnienie nie mające bezpośredniego odpowiednika w doznaniu i oczekuje zmiany okoliczności, aż do spasowania intencji z rzeczywistością.
W takim wypadku, istnienie intencji jest, co do natury, tym samym co istnienie w rzeczywistości. Różnią się jedynie okoliczności, czyli doznanie i czas.
Cytat: | - przewidywania mogą być SKONFRONTOWANE ze stanem doznań |
j/w. Konfrontować można jedynie obiekty, czyli istnienia. Konfrontowane jest więc istnienie oczekiwane, z istnieniem doznawanym.
Cytat: | - ostatecznie coś ma naturę intencji, jeśli zachodzi pełna zgodność przewidywań i celów z doznaniami. |
To by świadczyło, że wszystkie intencje się spełniają. Pełną (wystarczającą) zgodność mają tylko zaspokojone intencje.
Cytat: | W przypadku gdy doznania nie mają charakteru intencji, czyli gdy są spontaniczne, świadomość nie jest w stanie dokonać przewidywań, które by się pokryły w pełni z doznaniami. |
Ja bym powiedział, że nie tyle nie jest w stanie, co po prostu nie dokonuje przewidywań.
Cytat: | Nie użyłbym w tym kontekście słowa "definiuje". Raczej "rozpoznaje". Przy czym chaos jest brakiem rozpoznania, zaś brak chaosu jest samym rozpoznaniem. |
Nie da się rozpoznać chaosu. Prostym przykładem, jest coś, w czym jeden człowiek rozpoznaje chaos, a drugi odnajduje porządek. Gdyby rozpoznano chaos, musiałby tam autentycznie być i nie mogło by w nim być porządku.
Cytat: | Pewne doznania kontroluję, inne są spontaniczne, a niektóre nawet chaotyczne. |
Tu dochodzimy do aspektu kontroli i pytania czym ona jest. Ja uważam, że co do natury, jest takim samym konstruktem jak "siebie", czy rzeczywistość, różni się jedynie okolicznościami, jak doznanie i czas (pamięć). Innymi słowy, jest mechanizmem opartym o pamięć stanów przeszłych. Efektem działania tego mechanizmu, jest właśnie intencja. Ponieważ wszystko pochodzi od wszystkiego, wszystko ma wpływ.
Cytat: | Poziom w pełni kontrolowany - moje fantazje (istnienia wewnętrzne).
Poziom kontrolowany częściowo - moje wskazanie na istnienia (zewnętrzne)
Poziom sprawdzalności częściowych przewidywań - moje percepcje istnień o nieznanej, nieokreślonej naturze, oddziałujących na mnie, nie dających się kontrolować (czyli "coś" tam jest).
Poziom niekontrolowany zupełnie (nawet kompletnie nieprzewidywalny) - chaos, tło, nieznane. |
Pod spodem jest tylko jeden mechanizm, wpływ zmiany wywołanej wszystkim, na wszystko. Pamięć jedynie hibernuje zmianę na pewien czas, stąd iluzja kontroli.
Cytat: | Kim jestem ja w tym układzie?
- Poznaję siebie próbując zdobywać kontrolę, czy przynajmniej móc przewidywać. Bo sprawdzalne przewidywanie oznacza skuteczność wyłonienia podmiot - przedmiot. Czyli wyłaniając coś skuteczne (przewidywalnie) staję się podmiotem. |
Taki dualizm powstaje "po wywołaniu", a więc nie może być jego przyczyną. Takie "ja" jest po prostu kolejnym wywołaniem.
Cytat: | Gdy o tym myślę, tak.
Ale to, co tu pragnę przekazać ma NATURĘ WSKAŹNIKA. Ja myślami wskazuję na coś, co (niedostępne bezpośrednio) miałoby swoją instancję poza myślami. |
W takim razie, takie "coś" nie zostało jeszcze powołane do istnienia. Istnienie jest niczym innym, jak właśnie wskaźnikiem.
Cytat: | Sam fakt, że taki przypadek występuje, jest chyba jakimś wskazaniem na to, że wyłanianie istnienia nie jest absolutne, czy jednoznaczne w pełni. |
No właśnie. Jeżeli coś nie jest absolutnie, w swojej naturze, to co znaczy konkretna instancja istnienia? Projekcja, konstrukt mentalny, który tak jak wszystko jest efektem wszystkiego, więc nie można odbierać mu wpływu. Istnienie jest jedynie końcem spektrum, w którym "wszytko" ma wpływ. Jest mechanizmem pokrywającym, tworzącym powłokę.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 19:05, 03 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:42, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | - przewidywania mogą być SKONFRONTOWANE ze stanem doznań |
j/w. Konfrontować można jedynie obiekty, czyli istnienia. Konfrontowane jest więc istnienie oczekiwane, z istnieniem doznawanym.
Cytat: | - ostatecznie coś ma naturę intencji, jeśli zachodzi pełna zgodność przewidywań i celów z doznaniami. |
To by świadczyło, że wszystkie intencje się spełniają. Pełną (wystarczającą) zgodność mają tylko zaspokojone intencje.
Cytat: | W przypadku gdy doznania nie mają charakteru intencji, czyli gdy są spontaniczne, świadomość nie jest w stanie dokonać przewidywań, które by się pokryły w pełni z doznaniami. |
Ja bym powiedział, że nie tyle nie jest w stanie, co po prostu nie dokonuje przewidywań. |
A jeśli świadomość wie, że próbowała?
Jeśli próbowała wielokrotnie, a bezskutecznie?
Oto jestem chory, mam intencję wyzdrowienia, ale nic z tego nie wychodzi. Mam wrednego sąsiada, chciałbym mieć innego - taka intencja - ale nie jestem w stanie pokonać tego, co mi każdego dnia oznajmiają moje doznania: sąsiad wciąż ten sam, ten wredny.
Właśnie owa przykrość, stan niepożądany jest tym, co jakoś szczególnie wskazuje na istnienie - na niezależność natury rzeczywistości od mojego chciejstwa.
Banjankri napisał: | Cytat: | Kim jestem ja w tym układzie?
- Poznaję siebie próbując zdobywać kontrolę, czy przynajmniej móc przewidywać. Bo sprawdzalne przewidywanie oznacza skuteczność wyłonienia podmiot - przedmiot. Czyli wyłaniając coś skuteczne (przewidywalnie) staję się podmiotem. |
Taki dualizm powstaje "po wywołaniu", a więc nie może być jego przyczyną. Takie "ja" jest po prostu kolejnym wywołaniem. |
A kto mówi, że dualizm jest przyczyną?
Dualizm jest OBJAWEM MOCY WYŁONIENIA. Podmiotem właściwie jestem już wcześniej, ale nie było jak tego stwierdzić. Wywołanie dualizmu POTWIERDZA fakt bycia podmiotem, stanowi weryfikację, budując jakąś (jedną z wielu) instancję podmiotowości, dając kolejny "kolaps" kwantowy.
Masz natomiast rację (gdzieś dalej o tym pisałeś, nie wkleiłem cytatu), że można wszystko widzieć jako WSZYSTKO. Ostatecznie cała rzeczywistość może zostać potraktowana jako jedność. Podejście "jednościowe" to jedna strona spojrzenia, a podejście "podmiotowe" - przeciwna. Razem to wszystko składa się na komplementarny opis.
Tu pewnie byłby sens zadać pytanie o OBIEKTYWNOŚĆ ISTNIENIA. Ta obiektywność występuje, czy nie?
- mówiąc szczerze, nawet nie do końca mnie to interesuje. Mi wystarcza ten mechanizm, który opisałem, a który działa w wersji subiektywnej. W jego ramach ZGADZA MI SIĘ OPIS. Bo mam wytłumaczenie, dlaczego moje spontaniczne (nie kontrolowane) doznania zachowują się w ten, a nie inny sposób. Nawet jeśli "gdzieś tam w środku" istnienie jest mocno rozmyte, współdzielone, nie wyłonione do jednego bytu, to wystarczy mi, że patrząc z mojej perspektywy owe istnienia zachowują się przewidywalnie, że ja wiem, jak je traktować. Mogę też sobie tak wytłumaczyć, dlaczego te istnienia, o których myślę, wnioskując na ich temat z doznań, nie poddają się mojej woli, kontroli (tak jak często bym to chciał). Dokłada mi to też ważny element układanki o istnieniu INNYCH JA. To razem buduje mi obraz, który rozumiem, który "zachowuje się przyzwoicie".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 20:06, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A jeśli świadomość wie, że próbowała?
Jeśli próbowała wielokrotnie, a bezskutecznie?
Oto jestem chory, mam intencję wyzdrowienia, ale nic z tego nie wychodzi. Mam wrednego sąsiada, chciałbym mieć innego - taka intencja - ale nie jestem w stanie pokonać tego, co mi każdego dnia oznajmiają moje doznania: sąsiad wciąż ten sam, ten wredny.
Właśnie owa przykrość, stan niepożądany jest tym, co jakoś szczególnie wskazuje na istnienie - na niezależność natury rzeczywistości od mojego chciejstwa. |
Nie wiem do czego, w mojej wypowiedzi, bijesz.
Cytat: | A kto mówi, że dualizm jest przyczyną? |
ty:
Cytat: | Czyli wyłaniając coś skuteczne (przewidywalnie) staję się podmiotem. |
---
Cytat: | Podmiotem właściwie jestem już wcześniej, ale nie było jak tego stwierdzić. |
Co to jest właściwe istnienie, które nie jest stwierdzone?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:14, 03 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | A jeśli świadomość wie, że próbowała?
Jeśli próbowała wielokrotnie, a bezskutecznie?
Oto jestem chory, mam intencję wyzdrowienia, ale nic z tego nie wychodzi. Mam wrednego sąsiada, chciałbym mieć innego - taka intencja - ale nie jestem w stanie pokonać tego, co mi każdego dnia oznajmiają moje doznania: sąsiad wciąż ten sam, ten wredny.
Właśnie owa przykrość, stan niepożądany jest tym, co jakoś szczególnie wskazuje na istnienie - na niezależność natury rzeczywistości od mojego chciejstwa. |
Nie wiem do czego, w mojej wypowiedzi, bijesz. |
Nie tyle biję, co stwierdzam, że jednak nagimną jest sytuacja, gdy świadomość próbuje zdobyć kontrolę, ale jej się to nie udaje. Gdyby standardem było posiadanie kontroli nad istnieniem, czego tam ktoś sobie życzy, to pewnie polityków nie byłoby na tym świecie, bo zawsze znalazłby się ktoś, kto by ich tutaj nie chciał.
Banjankri napisał: | Cytat: | A kto mówi, że dualizm jest przyczyną? |
ty:
Cytat: | Czyli wyłaniając coś skuteczne (przewidywalnie) staję się podmiotem. |
|
Faktycznie, wyszło nieprecyzyjnie. Owo "staję się" powinno być zastąpione/zrozumiane jako "objawiam się na zewnątrz" (choć wewnętrznie rzecz mogła być ustalona już wcześniej).
Cytat: | Co to jest właściwe istnienie, które nie jest stwierdzone? |
To takie istnienie, które - w oparciu o stosowne doznania - będzie (zapewne) potwierdzone w przyszłości.
Cały czas myślę na tym motylkiem z Live. Można by go uznać za incydent - tak zewnętrznie nim jest. Ale funkcjonalnie nie pasuje.
Nie potrafię sobie wyobrazić świata bez incydentów - bez nich on musiałby niejako wciąż trwać w stanie początkowym, nie byłby w stanie niczego uczynić, właściwie w ogóle zaistnieć.
Z drugiej strony jednak, motylek stawia ciekawe pytanie o definicję incydentu, o jego ontologię. Może jest tak, że incydent musi mieć zawsze naturę czegoś kompletnego, musi być jakąś absolutna indywidualnością?...
- Wtedy motylek odrywający się od czegoś, byłby incydentem pozornym.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 9:14, 04 Wrz 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|