Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Idea racjonalności podstawowej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:27, 11 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Z czym się nie zgadzasz?
Kiedyś niemal 100% ludzi uważało że Ziemia jest płaska co nie powodowało płaskości Ziemi.
Kiedyś tylko Eintein wierzył w Teorię Względności.
Pragmatyzm kojarzy mi się z cynizmem: "a co ja będę z tego miał?"

Tak się pragmatyzm może kojarzyć. Lecz chodzi w nim o coś kompletnie innego.
A chodzi - właściwie w całości tego tematu - aby nie sądzić po pozorach!

Ładnie brzmiące/wyglądające słowa - fajnie, mamy estetyczny fun. Ale zadajmy sobie pytanie: co rzeczywiście mogę dzięki nim rozwiązać?
Jaki problem da się pokonać?
Bo może to jest tylko śliczne pozłotko bez treści?
Dlatego od idei prawdy żądam czegoś dodatkowego. Żądam uparcie!
Wykaż swoją użyteczność! Pokaż co potrafisz! Czy jesteś tylko pustą wydmuszką, czy coś z tego, co głosisz rzeczywiście wynika?
Bo jeśli nie wynika...
to taka "prawda" jest tyle warta, co rojenia gościa, który wciągnął solidną działkę i teraz ma wielki "luz w neuronach". Żądam okazania się, dowodu, konkretu! Bo jak nie, to powiem takiej "prawdzie": niczym jesteś! Cienka jesteś, jak Bolka trampki! Nic nie jesteś - przynajmniej dla mnie - warta, bo nie odróżniasz się od dowolnego bredzenia!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 1:15, 12 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:31, 11 Wrz 2019    Temat postu:

Ubodło?
A to nie mój wymysł, tylko cytat.
Pokaż żeś lepszy od arcybiskupa!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:06, 11 Wrz 2019    Temat postu:

Inny przykład.
Z tym że 2+2=4 wszyscy się akurat zgadzają. ALe wyobraźmy sobie, że jakiś wariat myślałby że 2+2=5?
Co to by znaczyło? NIc, tylko zę się myli.
Teraz wyobraźmy sobie że 30% ludzi to wariaci myślący że 2+2=5 i co? nic.
NIech 50% myśłi że 2+2=5. Oznacza to połowa się myli a połowa nie.
NIe 99% myłsi ze 2+2=5, a niech tam! - niech wszyscy tak myślą! Co to znaczy? mylą się a 2+2 nadal jest 4.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Śro 23:07, 11 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:08, 11 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Ubodło?
A to nie mój wymysł, tylko cytat.
Pokaż żeś lepszy od arcybiskupa!

Dlaczego myślisz, że coś ubodło?... :shock:
Nawet mi do głowy nie przyszło, aby to miało mnie ubóść. :rotfl:
Nie ścigam się z żadnym biskupem. Jak Ci się bardziej podoba jego tekst, to też fajnie. Z resztą, to ściganie nawet nie bardzo byłoby jako zorganizować - tutaj nie ma obiektywnych kryteriów lepszości. W Twoim umyśle, jak widzę biskup wygrał. To mu gratuluję. :brawo:
Ale może kogoś innego bardziej przekonają moje argumenty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:10, 11 Wrz 2019    Temat postu:

A jakie masz argumenty? Czy nie zgadzasz się z tym, że gdyby 100% ludzi myśłało że 2+2=5 to by się mylili?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:22, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
A jakie masz argumenty? Czy nie zgadzasz się z tym, że gdyby 100% ludzi myśłało że 2+2=5 to by się mylili?

Raczej się zgadzam.
Przy czym...
Reguły matematyki łączą, jeśli wszyscy je przyjmą (umowa). Jeśli ktoś nie poznał np. znaczenia symboli użytych w równaniu, bądź ma jakiś defekt nie pozwalający zrozumieć jego sensu, to nie będzie z innymi owej prawdy arytmetycznej związanej z dodawaniem.
Wydaje mi się, że opacznie mnie zrozumiałeś. Pragmatyzm nie polega na tym, że oto sobie wymyślam jakieś zastosowanie dla fałszu, a wtedy mogę z jego pomocą obalić owym fałszem prawdę. To nie o to chodzi!
Pragmatyzm właśnie JEST WYJAŚNIENIEM, dlaczego jednak należy przyjmować 2+2=4. Ano dlatego, ze jeżeli weźmiemy 2 rzędy po dwa jabłka w rzędzie, to licząc po kolei otrzymamy 4, a nie 5. To dodawanie jest UŻYTECZNE do przewidywania ile wyjdzie, gdy zastosujemy jakieś tam konkretne grupowanie przedmiotów. I odwrotnie - upieranie się, ze 2+2=5 okazuje się NIEUŻYTECZNE. Bo jak ktoś myśli sobie, że wystarczy wziąć 2 razy po 2 zł, aby mu starczyło na piwo za 5 zł, to się rozczaruje.

Pragmatyzm można by podsumować tak: prawda jest użyteczna!
Z prawdą można budować! Bo jeśli weźmiemy prawdziwe dane do prawdziwego modelu budowy mostu, to ten most będzie nam dobrze służył po zbudowaniu. Co nie jest wcale oczywiste, jeśli weźmiemy którąś z danych zafałszowaną.
Dzieki prawdzie ogarniamy tę rzeczywistość, a stosując fałsz dostaniemy wyniki, które będą nas rozczarowywały.

Jeśli weźmiemy dwie konkurencyjne metody robienia czegoś, osiągania jakiegoś celu, to raczej za poprawną/prawdziwą metodę uznamy tę, która nam zapewniła osiągnięcie tego celu. Metoda, która nie pozwala na osiąganie celu, pewnie zostanie uznana za nieprawidłową, czyli fałszywą.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 1:28, 12 Wrz 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:36, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Złe podejście, bo Prawda nie dlatego jest prawdziwa bo użyteczna, ale mimo tego. Czasem użyteczna jest nieprawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Czw 9:47, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Pytanie jest zawsze JAK WIELKI OBSZAR POTENCJALNYCH SPRZECZNOŚCI PRZETESTOWALIŚMY.

Nie - to, co przetestowaliśmy albo czego nie przetestowaliśmy, nie ma żadnego znaczenie w kontekście prawdy.

Cytat:
To, że rzeczywistość jakaś tam jest, to truizm, z którego praktycznie nic nie da się wycisnąć.

Już ci pisałem wiele razy - da się wycisnąć właśnie to, że prawda jest jedna, a nie że jest ich wiele. A ty twierdzisz, że jest ich wiele.
Zapewne nazywasz to nieprawidłowo, to "prawda" to najgorsze określenie dla ogromu fałszów, które prawdą nazywasz.

Wyjątkowo zgadzam się tu z wypowiedzią Andy'ego wyżej - pragmatyzm do prawdy ma się nijak. Nawet często fałsz jest bardziej pragmatyczny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:51, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie jest zawsze JAK WIELKI OBSZAR POTENCJALNYCH SPRZECZNOŚCI PRZETESTOWALIŚMY.

Nie - to, co przetestowaliśmy albo czego nie przetestowaliśmy, nie ma żadnego znaczenie w kontekście prawdy.

Cytat:
To, że rzeczywistość jakaś tam jest, to truizm, z którego praktycznie nic nie da się wycisnąć.

Już ci pisałem wiele razy - da się wycisnąć właśnie to, że prawda jest jedna, a nie że jest ich wiele. A ty twierdzisz, że jest ich wiele.
Zapewne nazywasz to nieprawidłowo, to "prawda" to najgorsze określenie dla ogromu fałszów, które prawdą nazywasz.

Wyjątkowo zgadzam się tu z wypowiedzią Andy'ego wyżej - pragmatyzm do prawdy ma się nijak. Nawet często fałsz jest bardziej pragmatyczny.

Co z tego nawet, że "prawda jest jedna", skoro:
1. Nie wiesz KTÓRA to jest (z tych kandydatów na prawdę, które masz do dyspozycji w swoim umyśle)?...
2. Być może ŻADNA z tych dostępnych nie jest TĄ jedną?
3. Właściwie to NA PEWNO żadna z tych dostępnych, nie jest tą jedną, bo jeśli daje się ją sformułować, to jest ona czym innym (jest opisem), niż samą rzeczywistością
4. A skoro tak, to mówisz o mirażu, o czymś co nawet jakbyś miał, to byś tego nie poznał, ale właściwie to nie masz szansy tego mieć, bo jest to byt nieskończenie złożony, a to co masz w swojej głowie, to jedynie jakieś przymiarki do rozumienia tego czegoś, nieudolne próby odwzorowania.
5. A za chwilę i tak W SFORMUŁOWANIACH użyjesz terminu "prawda" dokładnie odwrotnie niż deklarujesz - powiesz "ten opis jest prawdziwy" (choć nie jest samą rzeczywistością, tylko opisem, nie jest jedyny, tylko jeden z wielu jako tako dobrze opisujących to co było).

Rozumiem, że Tobie i Andemu nie przeszkadza to używanie terminu prawda w dwóch zupełnie osobnych (właściwie sprzecznych) znaczeniach. Bo obydwaj - jak się prześledzi Wasze wypowiedzi - użyliście nie raz (i nie raz użyjecie) sformułowań w rodzaju "mówię prawdę", "ktoś mówi prawdę" albo coś podobnego, gdzie prawda jest kategorią oceny jakiegoś komunikatu, a nie rzeczywistością samą w sobie (tą wielką, absolutną i niepoznawalną żadnym skończonym umysłem). Nie przeszkadza Wam to rozdwojenie, bo nie dążycie do spójności (czyli de facto tej JEDNEJ prawdy dla sformułowań) - prawda Wam się robi raz tym, raz owym; upieracie się przy jednej interpretacji, a "w życiu" stosujecie kompletnie inną (i słusznie z resztą w tym ostatnim przypadku, bo niemal wszyscy ludzie tak to stosują, a jak byście się kompletnie wyłamali, to przestalibyście być zrozumiali). Nie przeszkadza Wam to, że to macie niepoukładane. Wasz wybór.

Tymczasem w realnej komunikacji...
Czy prawda jest jedna?...
Ja nie powiedziałbym. Jak pięciu ludzi zeznaje w sądzie, opisując to samo zdarzenie, każdy używa innych słów, każdy jakoś po swojemu przedstawia co widział. Są podobieństwa, są też różnice. Na pewno opis NIE jest JEDEN. Ostatecznie jednak sąd pomija pomniejsze niespójności tych relacji, uznając że "świadkowie mówią prawdę". Choć ani opis tu nie był jeden, ani nawet sąd nie spodziewał się, że któryś ze świadków akurat utrafi ze swoim opisem w "ten jeden jedyny prawdziwy" (będący samą rzeczywistością...) opis, bo to w ogóle jest niemożliwe. Ale sąd uzna, że WSZYSTKIE także te różniące się w szczegółach (czasem wręcz nieco sprzeczne) opisy były "prawdziwe". Wyciąga jakąś średnią, upraszcza, ocenia problemy z percepcją u ludzi i stwierdza "prawdziwy".
W Waszych głowach z kolei macie prawdę, której...
...realnie nie ma, której więc wy NIE MACIE. Bo nie macie samej rzeczywistości. Macie jakiś wskaźnik na coś intuicyjnego, czego nie ma jak dotknąć, co w przestrzeni tego, co dostępne konkretnie dla umysłów nie istnieje. Możecie mówić "ona tam jest!", tam "w środku jest", jest "taka jedyna i niepodważalna". Może... Ja nawet tego nie neguję, też mam przekonanie, że jakiś rdzeń rzeczywistości jest niepodważalny. Nie neguję jakiejś formy jedności, CELU, do którego (niestety - nieudolnie!) zmierzają komunikaty ludzi. Nie odrzucam tej koncepcji tylko...
uważam, że ona nie zasługuje na nazwę "prawda", bo ten JUŻ JEST ZAJĘTY. Termin prawda powszechnie na co dzień jest używany do wartościowania opisów - komunikatów. Czyli nie jest samą rzeczywistością, a KATEGORIA UŻYWANĄ DO OPISÓW RZECZYWISTOŚCI. Kompletnie inne znaczenie - inny byt myślowy. W języku będzie przeważająca większość takiego używania słowa "prawda", gdzie dotyczy ono właśnie opisów.
Aby tu zrobić porządek, jeśli już ktoś chciałby używać słowa "prawda" na samą rzeczywistość najlepiej byłoby użyć jakiegoś dodatkowego określnika wyjaśniającego. Czyli - zostawiając słowo "prawda" tam gdzie ono całkiem zrozumiale funkcjonuje - można by umówić się na sformułowanie "prawda samej rzeczywistości" - traktując ten zwrot jako idiomatyczny i oczywiście inny, niż zwyczajnie używany. Wtedy zrobiłby się porządek w użyciu znaczeń. Mi o ten porządek bowiem przede wszystkim chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Czw 15:39, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Co z tego nawet, że "prawda jest jedna", skoro:
1. Nie wiesz KTÓRA to jest (z tych kandydatów na prawdę, które masz do dyspozycji w swoim umyśle)?...
2. Być może ŻADNA z tych dostępnych nie jest TĄ jedną?
3. Właściwie to NA PEWNO żadna z tych dostępnych, nie jest tą jedną, bo jeśli daje się ją sformułować, to jest ona czym innym (jest opisem), niż samą rzeczywistością

Powtarzasz moje argumenty sprzed 3 lat.
A teraz za każdym razem pytasz o coś, na co ci za każdym razem odpowiadam.
Właśnie to z tego, że "prawda jest jedna", że nie jest ich wiele. Więc nie jest tak, że mamy pierdyliard religii i one wszystkie mają rację.
Ale zapytaj jeszcze raz.

Cytat:
powiesz "ten opis jest prawdziwy" (choć nie jest samą rzeczywistością, tylko opisem, nie jest jedyny, tylko jeden z wielu jako tako dobrze opisujących to co było).

Wiele opisów może być prawdziwych, np. różne opisy ujmują różne aspekty sprawy.
A że opisujemy tylko model, który doznajemy, to chyba już dawno ustaliliśmy?
Bo mam wrażenie, że od jakiegoś czasu nieustannie odkrywasz Amerykę.

Cytat:
"ktoś mówi prawdę" albo coś podobnego, gdzie prawda jest kategorią oceny jakiegoś komunikatu

I w czym problem? Ten ktoś, kto "mówi prawdę" stwierdzał, jaka jest rzeczywistość sama w sobie?
Przecież można mówić o doznaniach.

Cytat:
Jak pięciu ludzi zeznaje w sądzie, opisując to samo zdarzenie, każdy używa innych słów, każdy jakoś po swojemu przedstawia co widział.

Można różnie opisać tę samą sytuację, w jednym opisie coś pominąć, w innym - uzupełnić. Opisy mogą być różne, ale NIESPRZECZNE. Więc - w czym problem?
I chyba oczywiste, że opisy opisują doznania (np. wzrokowe), a nie ostateczną prawdę.
Przyswój sobie te proste oczywistości, bo strasznie się miotasz, jak by to zaburzało jakieś twoje przemyślenia. A nie ma tu nic skomplikowanego.

Cytat:
W języku będzie przeważająca większość takiego używania słowa "prawda", gdzie dotyczy ono właśnie opisów.

Tak, Kolumbie. I dopóki nikt nie pierdoli, że to ostateczna rzeczywistość, nie ma problemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:01, 12 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Cytat:
Jak pięciu ludzi zeznaje w sądzie, opisując to samo zdarzenie, każdy używa innych słów, każdy jakoś po swojemu przedstawia co widział.

Można różnie opisać tę samą sytuację, w jednym opisie coś pominąć, w innym - uzupełnić. Opisy mogą być różne, ale NIESPRZECZNE. Więc - w czym problem?
I chyba oczywiste, że opisy opisują doznania (np. wzrokowe), a nie ostateczną prawdę.
Przyswój sobie te proste oczywistości, bo strasznie się miotasz, jak by to zaburzało jakieś twoje przemyślenia. A nie ma tu nic skomplikowanego

Według tego, co rozumiem jak Ty traktujesz prawdę, to sędzia NIE MA PRAWA powiedzieć o którymkolwiek z opisów świadków "prawdziwy opis". Wszak prawda jest jedna, a opisy się róznią, a przede wszystkim NIE SA SAMĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.
Przypomnę co wcześniej twierdziłeś (już zapomniałeś?), że prawda to jest sama rzeczywistość - jedna jedyna, a nie to, co ludzie o niej mówią. A więc mówienie o czymkolwiek (jakiekolwiek by ono nie było) nie może być prawdziwe (ono nie jest bowiem rzeczywistością).

Zdecyduj się w końcu, co jest dla Ciebie "prawdą".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:01, 12 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Pią 14:25, 13 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Według tego, co rozumiem jak Ty traktujesz prawdę, to sędzia NIE MA PRAWA powiedzieć o którymkolwiek z opisów świadków "prawdziwy opis". Wszak prawda jest jedna, a opisy się róznią, a przede wszystkim NIE SA SAMĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.

Ty naprawdę nie rozumiesz? Przecież już kilka razy o tym pisałem.
To, że opisy nie są rzeczywistością nie ma znaczenia w kontekście prawdy, o ile opisy nie uzurpują sobie praw do bycia opisami ontologicznej rzeczywistości.
Natomiast jak najbardziej opis może stwierdzać prawdę, że dany osobnik coś określonego zobaczył.

Cytat:
Przypomnę co wcześniej twierdziłeś (już zapomniałeś?), że prawda to jest sama rzeczywistość - jedna jedyna, a nie to, co  ludzie o niej mówią.

Więc pierdyliardny raz: ktoś mówił, jaka jest rzeczywistość sama w sobie? Jeżeli nie, to mógł mówić prawdę. Bo to, że czegoś doznał, to też rzeczywistość. Mimo że w formie doświadczenia czy zdarzenia, a nie "teorii wszystkiego".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:37, 13 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Według tego, co rozumiem jak Ty traktujesz prawdę, to sędzia NIE MA PRAWA powiedzieć o którymkolwiek z opisów świadków "prawdziwy opis". Wszak prawda jest jedna, a opisy się róznią, a przede wszystkim NIE SA SAMĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.

Ty naprawdę nie rozumiesz? Przecież już kilka razy o tym pisałem.
To, że opisy nie są rzeczywistością nie ma znaczenia w kontekście prawdy, o ile opisy nie uzurpują sobie praw do bycia opisami ontologicznej rzeczywistości.
Natomiast jak najbardziej opis może stwierdzać prawdę, że dany osobnik coś określonego zobaczył.

Cytat:
Przypomnę co wcześniej twierdziłeś (już zapomniałeś?), że prawda to jest sama rzeczywistość - jedna jedyna, a nie to, co  ludzie o niej mówią.

Więc pierdyliardny raz: ktoś mówił, jaka jest rzeczywistość sama w sobie? Jeżeli nie, to mógł mówić prawdę. Bo to, że czegoś doznał, to też rzeczywistość. Mimo że w formie doświadczenia czy zdarzenia, a nie "teorii wszystkiego".

Dla mnie zatem po prostu używasz dwóch definicji prawdy
1. prawda jako sama rzeczywistość (ta jedna)
2. prawda, jako kategoria oceny czyjegoś opisu (tu się zgadzasz, że nawet nieco różniące się opisy są "prawdziwe", jeśli... (tu właśnie jest dodatkowe pytanie, po czym rozpoznajemy, że pewne opisy jeszcze są "prawdziwe", a inne już nie".
Ale zostawmy na razie kontrowersję z tego punktu 2, tylko chcę od Ciebie POTWIERDZENIA, że dobrze zrozumiałem Twoje stanowisko.
Jednocześnie stosujesz obie definicje prawdy, przełączając sie między nimi jakoś tam, jak Ci się to wyda słuszne. Zgoda?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 14:38, 13 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Pią 15:29, 13 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie zatem po prostu używasz dwóch definicji prawdy
1. prawda jako sama rzeczywistość (ta jedna)
2. prawda, jako kategoria oceny czyjegoś opisu

Jedno i drugie jest prawdą.
Prawda to wartość logiczna zdania, a nie temat, którego zdanie dotyczy.
Jeżeli ktoś szczerze opisuje swoje doznania - bez uwzględniania rzeczywistości samej w sobie - twierdzi prawdę.
Jeżeli ktoś opisuje, jaka jest rzeczywistość sama w sobie ... tu prawdy bym się nie spodziewał.

Niesamowite, że nie pojmujesz czegoś tak prostego. Przypomina mi to niemożliwość zrozumienia przez płaskoziemca, że na Antarktydzie nie spadnie. Niby proste, ale mentalna bariera jest zbyt silna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:35, 13 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie zatem po prostu używasz dwóch definicji prawdy
1. prawda jako sama rzeczywistość (ta jedna)
2. prawda, jako kategoria oceny czyjegoś opisu

Jedno i drugie jest prawdą.
Prawda to wartość logiczna zdania, a nie temat, którego zdanie dotyczy.
Jeżeli ktoś szczerze opisuje swoje doznania - bez uwzględniania rzeczywistości samej w sobie - twierdzi prawdę.
Jeżeli ktoś opisuje, jaka jest rzeczywistość sama w sobie ... tu prawdy bym się nie spodziewał.

Niesamowite, że nie pojmujesz czegoś tak prostego. Przypomina mi to niemożliwość zrozumienia przez płaskoziemca, że na Antarktydzie nie spadnie. Niby proste, ale mentalna bariera jest zbyt silna.

To mi wyjasnia sprawę - uznajesz oba podejścia jednocześnie, choć tak wiele je różni.
Czego ja nie mogłem zrozumieć?
- Tego, że upierasz się, że prawda jest jedna. A tutaj przyznajesz, że
A. nawet definicje prawdy są dwie
B. jednak godzisz się, ze dwa opisy, jakoś tam różne da się uznać za "prawdziwe"
C. A w ogóle na poczatku jakbyś w ogóle odrzucał to, co wskazywałem - na konieczność uznawania czegoś takiego jak "prawda samego opisu" (co prawda nie jedyna, nie ostateczna, ale jakoś w zyciu stosowana - z resztą: tylko ta jedyna ma szanse być stosowana!).
Więc jednak jakbyś zmienił zdanie i teraz był w stanie zaakceptować moje uznawanie za prawdę kategoryzowania opisów, które z resztą wcale nie są jedyne, są niedoskonałe, ale po prostu przekazują (jak potrafimy, my ludzie) informacje jakoś tam użyteczne.
Dziwiłem się tylko, że wcześniej tego nie akceptowałeś.

Jedno pytanie do Twojego komentarza: czy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Sob 7:05, 14 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie zatem po prostu używasz dwóch definicji prawdy
1. prawda jako sama rzeczywistość (ta jedna)
2. prawda, jako kategoria oceny czyjegoś opisu

Jedno i drugie jest prawdą.
Prawda to wartość logiczna zdania, a nie temat, którego zdanie dotyczy.
Jeżeli ktoś szczerze opisuje swoje doznania - bez uwzględniania rzeczywistości samej w sobie - twierdzi prawdę.
Jeżeli ktoś opisuje, jaka jest rzeczywistość sama w sobie ... tu prawdy bym się nie spodziewał.

Niesamowite, że nie pojmujesz czegoś tak prostego. Przypomina mi to niemożliwość zrozumienia przez płaskoziemca, że na Antarktydzie nie spadnie. Niby proste, ale mentalna bariera jest zbyt silna.

To mi wyjasnia sprawę - uznajesz oba podejścia jednocześnie, choć tak wiele je różni.
Czego ja nie mogłem zrozumieć?
- Tego, że upierasz się, że prawda jest jedna. A tutaj przyznajesz, że
A. nawet definicje prawdy są dwie

Ile razy można pisać ... Taki z ciebie filozof, Boga niby odkrywasz, a prostego przekazu nie ogarniasz.
Jeszcze raz: Prawda to wartość logiczna zdania, a nie temat, którego zdanie dotyczy.
To, że prawda dotyczy wielu tematów nie oznacza, że jest wiele prawd.

Cytat:
B. jednak godzisz się, ze dwa opisy, jakoś tam różne da się uznać za "prawdziwe"

Opisów jest wiele i każdy może być prawdziwy, o ile są NIESPRZECZNE.
Natomiast opis rzeczywistości jako takiej może nie być prawdziwy, a już na pewno nie ma jak tego zweryfikować ostatecznie.

Cytat:
C. A w ogóle na poczatku jakbyś w ogóle odrzucał to, co wskazywałem - na konieczność uznawania czegoś takiego jak "prawda samego opisu" (co prawda nie jedyna, nie ostateczna, ale jakoś w zyciu stosowana - z resztą: tylko ta jedyna ma szanse być stosowana!).

Pisałeś coś, że to jest jedyna prawda itp.
Jak widać z tego co piszę wyżej - z tym się akurat zgadzam. Opis może być prawdziwy. Ale to nie znaczy, że jest wiele prawd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:56, 14 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Opisów jest wiele i każdy może być prawdziwy, o ile są NIESPRZECZNE.
...
Opis może być prawdziwy. Ale to nie znaczy, że jest wiele prawd.

Jest wiele opisów, jakoś tam różnych, lecz prawdziwych.
Jednocześnie prawda musi być jedna.
Ja tego nie rozumiem, jak można w tym nie wiedzieć sprzeczności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:59, 14 Wrz 2019    Temat postu:

Co w tym dziwnego? Jest jedna katedra, jest 5 zdjęć z różnych stron tej katedry, wszystkie prawdziwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:18, 14 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Co w tym dziwnego? Jest jedna katedra, jest 5 zdjęć z różnych stron tej katedry, wszystkie prawdziwe.

Właśnie! Bardzo dobry przykład. :brawo:
A prawda ma być "jedna"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Nie 7:51, 15 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Andy72 napisał:
Co w tym dziwnego? Jest jedna katedra, jest 5 zdjęć z różnych stron tej katedry, wszystkie prawdziwe.

Właśnie! Bardzo dobry przykład. :brawo:
A prawda ma być "jedna"...

I jest. To są jej składniki.
W twoim wydaniu, co kto chlapnie, to jest prawdziwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:12, 15 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Andy72 napisał:
Co w tym dziwnego? Jest jedna katedra, jest 5 zdjęć z różnych stron tej katedry, wszystkie prawdziwe.

Właśnie! Bardzo dobry przykład. :brawo:
A prawda ma być "jedna"...

I jest. To są jej składniki.
W twoim wydaniu, co kto chlapnie, to jest prawdziwe.

Właśnie chcę aby tak nie było, że co kto chlapnie jest prawdziwe. Bo jak nie będziemy rygorystycznie traktowali pojęć, jak nam się "samo robi" tak, a za chwilę odwrotnie, to - sami tego nie zauważając - będziemy co chwila sobie przeczyli. I tak jest w tym przypadku, gdy się uznaje za to samo pojęcie dwa tak drastycznie różne byty. Ja kiedyś sobie sprawę dość gruntownie przemyślałem. Kiedyś też uważałem podobnie do tego, co tu przedstawiasz Ty i Andy - tzn. nie przeszkadzało mi to, że to samo pojęcie jakoś tak "przeskakuje" w znaczeniach. Ale ze właśnie postawiłem sobie TWARDO PARADYGMAT JEDNOŚCI ROZUMIENIA (coś podobnego do "prawda jest jedna"), to uznałem, ze powinienem się zdecydować, wyklarować jakoś pojęcie.
Były dwie opcje - albo za prawdę uznać samą rzeczywistość, ale wtedy (ma być konsekwencja!) należałoby "jakoś zabronić" używania terminu prawda w odniesieniu do opisów, albo odwrotnie - skłaniać się ku prawdzie jako czemuś co wartościuje opisy, ale wtedy sama rzeczywistość jako taka raczej nie powinna być uznana za samą prawdę.
Ważyłem obie opcje:
Za pierwszą doszukałem się niewielu argumentów. Właściwie to dwa:
1. idea jedności, niesprzeczności, jaka by miała z tego wynikać
2. konieczność czerpania z samej rzeczywistości, odwołania się do czego zewnętrznego, a nie dreptania w sferze czystej fantazji, bez zastanowienia, czy ona się do czegoś odnosi, czy nie.
Reszta, to były przeciwargumenty - przynajmniej kilka (przedstawiłem je w poprzednich postach).
Ostatecznie uznałem, że najbardziej poprawnym potraktowaniem koncepcji "prawda" jest właśnie odniesienie jej do opisów. To one są "prawdziwe", a sama rzeczywistość...
... i tak jest jest jedna, (w jakimś tam sensie, niekoniecznie jeszcze znanym), niezaprzeczalna, więc nie ma sensu ją dodatkowo określać prawdą, skoro i tak wszyscy wiedzą iż jest ona podstawą dla myśli i sformułowań.
Przypisywanie rzeczywistości prawdziwości jest bowiem swoistym "masłem maślanym", trochę truizmem - bo rzeczywistość nie może być "nieprawdziwa", trochę stwierdzeniem nie wnoszącym nic do sprawy.
Zupełnie inaczej jest z prawdziwością rozumianą jako coś wartościującego komunikaty. Tutaj ta idea nie jest truizmem, powtórzeniem tego, co i tak wiadomo, ale istotną ideą, która COŚ WYBIERA, o czymś decyduje. Komunikaty bowiem mogą być prawdziwe, albo nie - jest tu coś do ustalenia.
A idea jedności?...
- oczywiście dalej można już zachować przy tej idei prawdy. Ale już w wersji, która jest kontrolowana myślą, sensowna. Trzeba ją wymodelować - trochę jako koncepcja niesprzeczności, trochę jako potrzebę weryfikacji dla stwierdzeń. Jest nad czym myśleć.

Ostatecznie w tym układzie zamiast mówić o JEDNEJ prawdzie należałoby mówić o prawdzie BLIŻSZEJ I DALSZEJ TEGO CELU, JAKIM JEST WIENY, NIEZAFAŁSZOWANY, SKUTECZNY DLA UMYSŁU OPIS RZECZYWISTOŚCI.
To coś bliskiego jedności, bo daje cel wyrazisty, który wyróżnia opisy lepsze względem tych gorszych. Pewne opisy odrzuci w ogóle. Ale też nie stawia nas w tej absurdalnej sytuacji, kiedy (gdy się rzeczywistość uzna za jedną jedyną prawdę) powiedzieć prawdziwie nie da się kompletnie nic.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 16:27, 15 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Pon 9:27, 16 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Właśnie chcę aby tak nie było, że co kto chlapnie jest prawdziwe.

Ale wg ciebie tak właśnie jest. Wytrychem, który na to pozwala, jest magiczne "a bo ja mam taki światopogląd". A wg ciebie światopogląd jest nieweryfikowalny, więc usprawiedliwia dowolną bzdurę.
A jednocześnie każda z tych sprzecznych ze sobą bzdur jest prawdziwa, bo stoi za nią ów magiczny światopogląd, który je uprawnia.

Uzgadnianie pojęć ma sens tylko komunikacyjny. Jak czegoś nie uzgodnisz, to prawda nadal będzie taka sama.

Cytat:
za prawdę uznać samą rzeczywistość, ale wtedy (ma być konsekwencja!) należałoby "jakoś zabronić" używania terminu prawda w odniesieniu do opisów

I znowu to samo ...
A od kiedy to opisy są obligatoryjnie sprzeczne z prawdą samą w sobie, której ontologicznie nie interpretują?
Na podstawie tej urojonej sprzeczności snujesz dalsze przemyślenia.

Cytat:
Przypisywanie rzeczywistości prawdziwości jest bowiem swoistym "masłem maślanym", trochę truizmem - bo rzeczywistość nie może być "nieprawdziwa", trochę stwierdzeniem nie wnoszącym nic do sprawy.

Wcześniej ostro krytykowałeś samą ideę, że rzeczywistość jest prawdziwa, a teraz wskazujesz na brak sensu, mimo że odpowiadałem ci na to wiele razy.
Sens jest taki, że jak ktoś klepnie dowolną bzdurę, to nie jest ona z automatu prawdziwa, nawet gdy stoi za nią magiczny światopogląd.

Żeby nie przedłużać - chcesz przedstawiać Boga jako opis, nie jako dosłowny byt?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:24, 16 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Właśnie chcę aby tak nie było, że co kto chlapnie jest prawdziwe.

Ale wg ciebie tak właśnie jest. Wytrychem, który na to pozwala, jest magiczne "a bo ja mam taki światopogląd". A wg ciebie światopogląd jest nieweryfikowalny, więc usprawiedliwia dowolną bzdurę.
A jednocześnie każda z tych sprzecznych ze sobą bzdur jest prawdziwa, bo stoi za nią ów magiczny światopogląd, który je uprawnia.

Dla Ciebie światopogląd, czy w ogóle wszystko jest weryfikowalne, tylko że nie możesz wskazać żadnego pewnego i absolutnego mechanizmu owej weryfikowalności.
Dlatego cały ten Twój światopoglad ja z zewnątrz postrzegam jako z lekka ubawny, bo opiera się on na ciągłym przekonywaniu się jak to ta owa "prawda rzeczywistości" JEST. Ona jest, jest jedna, samym swoim byciem stanowiąc rozwiązanie.
Przy okazji kompletnie lekceważysz to, że nie mając do niej dostępu, produkujesz tylko próżne gadanie - coś "jest", ale nie wiesz jakie, nie masz niczego twardego do tego poznania, to "jest" jak mrówka w galaktyce odległej o miliardy lat świetlnych - jest, bo jest. Służy ona właściwie wyłącznie do jednego: do wytwarzania w sobie samozadowolenia, że to się może mieć, a nawet ... ma. Czyli już teraz można ignorować wszelkie SKUTECZNE MECHANIZMY ROZUMOWANIA, które by cokolwiek z prawdy dające się używać mogły umysłowi przybliżyć.
Przy tym podejściu, rzekomo kompletnie nieweryfikowalny Bóg jest o wiele bardziej kompletnym bytem. Bo przynajmniej - lepiej bądź gorzej - ktoś coś o nim napisał, w coś wierzy, jakąś teologię proponuje. Może z wadami, może nieidealną, ale jakieś coś. Ty z kolei masz tę rzeczywistość, która właściwie jest wyłącznie opowieścią, że jest. Niczym poza opowiadaniem "ona jest". Niczym więcej...
I bronisz się przed bardziej praktycznym (także bardziej REALNIE WERYFIKOWALNYM!) podejściem, jak tylko możesz. Bo przecież ona "jest" (owa prawda absolutna czyli rzeczywistość).
Tego nie widzisz, ale ja osobiście widzę zarzut wobec TWOJEGO podejścia dokładnie taki, jaki stawiasz mi. Bo gadając, o rzeczywistości która "jest", IGNORUJĄC PRZY TYM ANALIZĘ PRAKTYCZNEGO DO NIEJ DOSTĘPU (a o to ja się dobijam) tak naprawdę NIE MASZ NIC. Masz swoje gadulstwo - miraż. I zupełnie nie jesteś w stanie odróżnić prawdy od największej bzdury, to całość epistemologii zawiera się u Ciebie w tym odległym niedostępnym "byciu".
Ja kiedyś też podobnie myślałem. Też uważałem owo "bycie" rzeczywistości za rozwiązanie wszystkiego. Tymczasem ono nie jest rozwiązaniem NICZEGO, jest próżnym gadaniem o czymś niedostępnym umysłowi i zmysłom, a więc w istocie mogącym być czymś całkowicie dowolnym.
Masz jedynie filozoficzny miraż, nie mając niczego, co by cokolwiek Ci pozwalało wnioskować. I bronisz się - rękami i nogami - przed refleksją, aby wreszcie zająć się tym, co naprawdę masz dostępne, a nie co jest dalekim wyobrażeniem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 14:25, 16 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Pon 15:33, 16 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Właśnie chcę aby tak nie było, że co kto chlapnie jest prawdziwe.
Ale wg ciebie tak właśnie jest. Wytrychem, który na to pozwala, jest magiczne "a bo ja mam taki światopogląd". A wg ciebie światopogląd jest nieweryfikowalny, więc usprawiedliwia dowolną bzdurę.A jednocześnie każda z tych sprzecznych ze sobą bzdur jest prawdziwa, bo stoi za nią ów magiczny światopogląd, który je uprawnia.

Dla Ciebie światopogląd, czy w ogóle wszystko jest weryfikowalne

Nie - znowu wymyślasz jakieś bzdury na mój temat.
I to jest człowiek, który dokładnie wszystko przemyślał i doszedł do wniosku, że Bóg istnieje ... a nie rozumie, co czyta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:14, 16 Wrz 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Właśnie chcę aby tak nie było, że co kto chlapnie jest prawdziwe.
Ale wg ciebie tak właśnie jest. Wytrychem, który na to pozwala, jest magiczne "a bo ja mam taki światopogląd". A wg ciebie światopogląd jest nieweryfikowalny, więc usprawiedliwia dowolną bzdurę.A jednocześnie każda z tych sprzecznych ze sobą bzdur jest prawdziwa, bo stoi za nią ów magiczny światopogląd, który je uprawnia.

Dla Ciebie światopogląd, czy w ogóle wszystko jest weryfikowalne

Nie - znowu wymyślasz jakieś bzdury na mój temat.
I to jest człowiek, który dokładnie wszystko przemyślał i doszedł do wniosku, że Bóg istnieje ... a nie rozumie, co czyta.

Jakbyś z kolei Ty czytał do końca to, co ja piszę, a nie wymyślał, co rzekomo chciałem napisać, to byś się zorientował, że moje rozumowanie idzie kompletnie innym torem. W jego ramach to tak naprawdę Twoje podejście skutkuje zrównaniem dowolnej bzdury z czymś sensownym.
Bo Ty, zamiast zanalizować to, co się analizować da, nie robisz tego, tylko z samozadowoleniem stwierdzasz "prawda jest jedna, a teiści wymyślają sobie rzeczy równoważne dowolnej bzdurze", bo skoro prawda jest jedna, a religii jest wiele, to religia w ogóle musi być nieprawdziwa... I to clou tego, co masz do "wystawienia" myślowo.

Mój światopogląd w rzeczywistości jest sto razy mniej magiczny, sto razy bardziej "chodzacy po ziemi", niż Twój (nawet ten nieświadomy, nawet ten, którego rzekomo "nie masz"). Bo mój światopogląd nie wziął się z założenia występowania przeciwko komukolwiek - to nie jest "a_światopogląd" (jak ateizm), tylko coś tworzonego od podstaw, bez paradygmatu sporu, czy rywalizacji. Mój światopogląd startuje z pozycji najbardziej niezakłóconej - neutralnej, nie potrzebuje walczyć z niczym, ani udowadniać niczego nikomu. Nie jest na starcie żadną negacją.
Mój światopogląd negację ma bowiem daleko, daleko w tyle. Ta negacja, owszem, kiedyś była. Na start warto sobie bowiem uświadomić co się dzieje, gdy zaprzeczymy wszystkiemu. To jest całkiem dobry początkowy punkt wyjścia. Potem można się od niego odbić - żeglując myślowo samodzielnie - nie przeciw komuś, ale WZDŁUŻ ŚCIEŻKI, GDZIE MA BYĆ SENSOWNIE.
Trzeba sobie ułożyć CO MAM NAPRAWDĘ.
Ty jesteś na etapie ateizmu. Każdy, kto jest na etapie "acośtam" jest dopiero na etapie przygotowawczym do budowy poprawnego światopoglądu. Bo będąc w negacji JEST SIĘ ZARZĄDZANYM - tą negacją, czyli pośrednio tym, co się neguje. Ale się oczywiście tego nie widzi, bo się W TYM TKWI, to negowanie staje się wtedy całym światem, a spoza świata, który się ma, innego świata już nie widać. Więc będziesz się ganiał z tą negacją, będziesz wciąż pytał o to "czy Bóg istnieje?", zyskując coraz to kolejne satysfakcje z tego, że nie dostaniesz wystarczająco mocnego dowodu, czy argumentu.
Nie dojdzie do Ciebie refleksja, że
- To ty sam ustalasz JAKI argument jest tym mocnym.
- To ty sam AKCEPTUJESZ JĘZYK, w którym podają Ci argumenty
- To ty sam AKCEPTUJESZ MODEL, w którym znaczenia są takie, a nie inne
- To ty sam w ogóle akceptujesz co dowodem jest, a co nie jest.
Z każdym razem to (jak i inne aspekty, których tu nie podałem) WEŹMIESZ INTUICYJNIE, na czuja. Weźmiesz je, z nich "wyjdzie Ci" (co w istocie będzie po prostu powtórzeniem założeń, które miałeś z góry, bo wszystkie pojęcia, jakie używasz w swojej analizie właśnie są tworzone z TEGO, CO CHCESZ, aby Ci wyszło). No i "wyjdzie" Ci to, co chcesz - na zasadzie idealnego samograja. Wyjdzie Ci, jak sobie założyłeś, bo przecież nie masz jak opuścić własnych założeń...
I będziesz przekonany, że się inaczej nie da, że masz jedynie słuszną prawdę do swojej dyspozycji. Bo przecież alternatywy nie jesteś w stanie dostrzec, bo przecież TAK SOBIE ZBUDOWAŁEŚ SYSTEM, żeby dostrzec tylko to, co chcesz dostrzegać.
I to ci się "potwierdzi", nawet "zweryfikuje", nawet "logicznie"... :rotfl:
Ale dalej pewnie nie wiesz, o czym jak piszę. Pewnie wciąż (totalnie błędnie) myślisz, ze piszę po to, aby obronić tutaj ideę Boga, żeby się uprzeć przy swoim. Dalej uważasz, że się spieram o to, żeby właśnie "magicznie dowieść Boga", czy coś podobnego. Tymczasem ja juz od dawna tutaj nie piszę o samej idei Boga, bo TYLE BŁĘDÓW CZYSTO LOGICZNYCH (ogólnie, już kompletnie niezależnie od jakiejkolwiek religii, czy nawet areligii) w rozumowaniu wprowadzasz, ze właściwie tak nie da się dojść kompletnie do niczego. Bo się tak kiełbaszą, podmieniają założenia, z wnioskami, mechanizmami rozumowania, doznaniami itp. itd. ze w tym nikt, nie dojdzie, o co chodzi.
Nie załapiesz. Cały czas będziesz przekonany, że ja tu piszę dla takiej apologetyczne przepychanki. Sorry, straciłem nadzieję. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin