Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziedzictwo agresji
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:23, 16 Cze 2012    Temat postu:

Szkoła, jak nazwa wskazuje, służy do szkolenia, czyli tresury.
Ma zapoznać z systemem wartości obowiązującym poza rodziną i konsekwencjami nieprzystosowania.
To jest OK i nie spodziewajmy się cudów, od tego są inne sposoby.
„Dziedzictwo agresji” to jednak trochę inny problem, niż chów.
___________________________________
„Śnił mi się koszmar: Przerost biurokracji w państwie, gdzie niedawno ukończono likwidację analfabetyzmu. „
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:50, 16 Cze 2012    Temat postu:

Michał
Obserwowałam kiedyś wuefistę uczącego dzieciarnie pływać. Facet kazał skakać maluchom nie umiejącym pływać na głęboką wodę, a oni to robili. Byłam oczarowana zaufaniem jakim go dzieci darzyły.
To dla mnie idealny przewodnik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:16, 16 Cze 2012    Temat postu:

luzik napisał:
Michał
Obserwowałam kiedyś wuefistę uczącego dzieciarnie pływać. Facet kazał skakać maluchom nie umiejącym pływać na głęboką wodę, a oni to robili. Byłam oczarowana zaufaniem jakim go dzieci darzyły.
To dla mnie idealny przewodnik.

Pewnie ja bym się bał tak ryzykować. Ale może gość wiedział, co robi. Nie oceniam dziś zbyt łatwo wielu nauczycieli. Nawet niejedna wredna "piła", która nie za bardzo przykładała się do tłumaczeń, a za to dużo wymagała, też dziś nie jest tak jednoznacznie przeze mnie oceniana. Wiem, ze jak się jest za dobrym wobec młodzieży, to wielu odczuje to jako słabość, będzie próbowała wykorzystać.
Ale wierzcie mi - belffowi zawodowemu - to nie takie proste z tą oceną nauczycieli. Wielu "wspaniałych" nauczycieli - wg niektórych - dla mnie jest po prostu nieodpowiedzialnymi bufonami. W szczególności typ nauczyciela - gwiazdora wydaje mi się szkodliwy. Nooo, chyba że ktoś naprawdę wie co robi i ma świadomość zagrożeń. Jednak wielu takich superkumpli nauczycieli zrobiło krzywdy psychiczne swoim wychowankom. Albo przynajmniej utrudniło start w życie. Choć - diabeł tkwi w szczegółach - nawet gwiazdorstwo może mieć swój fajny, odpowiedzialny wyraz. I może nawet być potrzebne dla pewnego rodzaju uczniów (w szczególności tych silnie zaburzonych, którzy bez elementu imponowania w ogóle nie będą chcieli słuchać).
Ja widzę tu naprawdę bardzo wiele elementów.
- doraźność vs długofalowa korzyść
- element wychowawczy vs wiedza
- przygotowanie do egzaminów na maturę (testy), a całościowy obraz dziedziny wiedzy
i inne
Te elementy są nieraz w opozycji do siebie, w różnych konfiguracjach, co w zestawieniu z różnymi typami osobowości uczniów, daje złożoną układankę. I niemal zawsze mamy WYBÓR. Do tego dochodzi rzecz naturalna - słabość, brak wiedzy, czy doświadczenia u nauczyciela (któż od razu jest doświadczony?...).
Najłatwiej oceniają ci, którzy nie wiedzą jak naprawdę wiele problemów jest do pokonania.
Choć niezależnie od tego są ewidentne przypadki nauczycielskiej niekompetencji. To też jest prawda. Ale naprawdę niewiele wynika z rzeczywistej złej woli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:55, 17 Cze 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Najłatwiej oceniają ci, którzy nie wiedzą jak naprawdę wiele problemów jest do pokonania.
Choć niezależnie od tego są ewidentne przypadki nauczycielskiej niekompetencji. To też jest prawda. Ale naprawdę niewiele wynika z rzeczywistej złej woli.



Dostaję efekt braku troski, wiedzy rodzicow i partactwa nauczycieli na biurko :fight:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:12, 17 Cze 2012    Temat postu:

luzik napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Najłatwiej oceniają ci, którzy nie wiedzą jak naprawdę wiele problemów jest do pokonania.
Choć niezależnie od tego są ewidentne przypadki nauczycielskiej niekompetencji. To też jest prawda. Ale naprawdę niewiele wynika z rzeczywistej złej woli.



Dostaję efekt braku troski, wiedzy rodzicow i partactwa nauczycieli na biurko :fight:

Wszyscyśmy omylni na tym świecie.
Ja jednak z doświadczeń z moimi dziećmi mam wniosek, że bardziej w tej chwili w nauce przeszkadza towarzystwo destrukcyjnych uczniów, niż niekompetencja nauczycieli. Przynajmniej na poziomie gimnazjum. W podstawówce może być odwrotna proporcja bo tam dzieciaki ogólnie nie sa jeszcze tak rozwydrzone, a nauczyciele maja więcej do powiedzenia, czyli wychodzi bardziej ich wpływ i ewentualna niekompetencja.
A jeszcze inaczej może być w liceum i technikum, gdzie - w zależności od placówki - ważne będzie raz jedno, raz drugie, raz równo oba na raz.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 11:13, 17 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:53, 17 Cze 2012    Temat postu:

Poruszacie kilka wątków dotyczących placówek poza szkolnych i szkół. Rozumiem, że placówki opiekuńczo-wychowawcze pozostają w pamięci, a
dyskusja przenosi się na szkoły. Co prawda wychowanie z nauczaniem są nierozdzielnym procesem, ale...
1.żeby nauczać należy zaprowadzić porządek (zachowanie) w klasie 30 i więcej osobowej.
2. Przywołanie do porządku trwać może dłuuugo, co powoduje, że czasu na materiał lekcyjny jest zbyt mało.
3. Materiału jest do czorta i ciut z którego n-l jest rozliczany, a połowa dzieciom i młodzieży jest niepotrzebna.
To tylko wyrywkowe problemy, ale w ich świetle powiedzcie co ma zrobić nauczyciel?
Ano najczęściej w bałaganie prowadzi nauczanie.
Zachowanie...
Wychowywać powinni rodzice, gdyby ich relacje i wychowanie było skuteczne nie trzeba by było narzekać na klasy integracyjne czy na uczniów z ADHD.
Patologia działań wychowawczych niekoniecznie leży w patologicznej rodzinie, bo dzieci z takich rodzin w klasie może być dwoje, jedno, a najwięcej troje.
Patologia wychowania wynika z nieumiejętności, braku czasu oraz braku kontroli przez rodzica swego dziecka.
Młody człowiek mający totalny luz probuje różnych rzeczy, a ma do tego mnóstwo okazji, wszak w internecie wszystko się znajdzie, a narkotyki kolega/koleżanka w szkole poczęstuje, a później można kupić.
I tu jest problem z którego rodzi się agresja.

Cytat:
Michał: To wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane, niż się wydaje...


Oczywiście, że jest skomplikowane, jedynie co jest jasne, to że nauczanie jest obowiązkowe, a nauczyciel ma obowiązek nauczać, bo nauczyć, to już problem.

Cytat:
Lu: Obserwowałam kiedyś wuefistę uczącego dzieciarnie pływać. Facet kazał skakać maluchom nie umiejącym pływać na głęboką wodę, a oni to robili. Byłam oczarowana zaufaniem jakim go dzieci darzyły.


Lu obserwowałaś kolejną lekcję w-fu (pływania), bo wcześniej nauczał utrzymania się na wodzie, oddechu podczas pływania, zanurzania się pod wodą itd. i uwierz, że nikt nie jest na tyle odważny, ani głupi by zacząć naukę pływania od skakania na głęboką wodę.

Cytat:
Hello. Szkoła, jak nazwa wskazuje, służy do szkolenia, czyli tresury.


Chyba nie jest to prawdą, ale nie znam Twego doświadczenia, więc zaprzeczyć nie mogę.

Szkoła musi zapanować nad różnorodnymi zachowaniami i różnym poziomem wiedzy uczniów. I to się dzieje, ale bywa tak, że uczniowie nie wiedzą do jakiego poziomu są zaliczani.


Ostatnio zmieniony przez Isa_bel dnia Nie 20:04, 17 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:59, 18 Cze 2012    Temat postu:

Isa_bel napisał:
Lu obserwowałaś kolejną lekcję w-fu (pływania), bo wcześniej nauczał utrzymania się na wodzie, oddechu podczas pływania, zanurzania się pod wodą itd. i uwierz, że nikt nie jest na tyle odważny, ani głupi by zacząć naukę pływania od skakania na głęboką wodę.



Iska, obserwowałam tego faceta przez trzy lata.
Tyle czasu moj dzieciar chodził do niego na zajęcia.
Ten okres wystarczył, by syn zdobył tytuł mistrza województwa.
Gdy zmieniono instruktora, część dzieci zrezygnowała z zajęć.
Mogły sobie pozwolic na ten luksus, bo to zajęcia pozalekcyjne były. Dzieci mające zajęcia w szkole nie mają tyle szczęścia. Muszą chodzić chcą czy NIE.


Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Pon 18:01, 18 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:04, 18 Cze 2012    Temat postu:

luzik napisał:
Isa_bel napisał:
Lu obserwowałaś kolejną lekcję w-fu (pływania), bo wcześniej nauczał utrzymania się na wodzie, oddechu podczas pływania, zanurzania się pod wodą itd. i uwierz, że nikt nie jest na tyle odważny, ani głupi by zacząć naukę pływania od skakania na głęboką wodę.



Iska, obserwowałam tego faceta przez trzy lata.
Tyle czasu moj dzieciar chodził do niego na zajęcia.
Ten okres wystarczył, by syn zdobył tytuł mistrza województwa.
Gdy zmieniono instruktora, część dzieci zrezygnowała z zajęć.
Mogły sobie pozwolic na ten luksus, bo to zajęcia pozalekcyjne były. Dzieci mające zajęcia w szkole nie mają tyle szczęścia. Muszą chodzić chcą czy NIE.


Jasne, ja nie czynię uwag ad n-la, bo rzeczywiście ma autorytet, dlatego dzieci mu ufają i mają chęć do takich zajęć. Znam zagadnienie od kuchni, bo takim mistrzom często wręczam nagrody/dyplomy.
Ps. Wybacz, ale w innym dziale nie odpowiem na Twój post i chyba domyślasz się dlaczego.
Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:12, 19 Cze 2012    Temat postu:

Isa_bel napisał:


Ps. Wybacz, ale w innym dziale nie odpowiem na Twój post i chyba domyślasz się dlaczego.
Pozdrawiam.


Domyślam się :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:06, 20 Cze 2012    Temat postu:

Inteligentni, to potrafią...wszystko. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:29, 22 Sie 2012    Temat postu:

Ostatnio znalazłem taki cytat:

Jest takie powiedzenie, że rolą ojca jest pokazać dziecku świat, a rolą matki pocieszyć, kiedy ten świat okaże się zbyt trudny.


W moim przekonaniu dobrze pokazuje on mechanizm "podzielonego autorytetu", którego formą jest schemat dobry-zły glina. Istotą dorastania, zwiększania się rozumienia człowieka (szczególnie młodego) jest WYBÓR. Ten wybór związany jest z rozpięciem swojej decyzji pomiędzy SKRAJNYMI MOŻLIWOŚCIAMI. I do pełnego rozwoju jest niezbędne istnienie swego rodzaju skrajności:
- z jednej strony odwagi, a z drugiej rozwagi, nie szarżowania, a czasem wręcz ucieczki, wycofania się
- z jednej strony wskazania kierunku do działania, a z drugiej - alternatywy dla niego, jeśli dzialanie się nie powiedzie
- z jednej strony nadziei, wiary w pomoc ludzi, zaufania, ale z drugiej świadomości, że nic nie przychodzi samo, że nie wystarczy tylko czekać i wierzyć, aż samo się zrobi.
- z jednej strony zgodnej, przyjaznej postawy, a z drugiej stanowczej aktywnej obrony tych ważnych wartości, z których nie można zrezygnować.

Jeśli te - sprzeczne - kierunki miałaby realizować jedna osoba, to przestaje być wiarygodna, bo raz musi mówić coś, a wkrótce coś w dużym stopniu przeciwnego. Musiałaby wciąż tłumaczyć się dlaczego teraz rezygnuje z tego co przedtem wskazywała jako szczególnie ważne, czego należy się trzymać mimo przeciwności. Wszystko co robimy (sensownie) jest jakoś rozpięte między skrajnościami i wymaga siły, która - przy zbytnim zbliżeniu do krawędzi, będzie działała w kierunku położenia równowagi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 22:50, 22 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:07, 30 Sie 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ostatnio znalazłem taki cytat...:

W mojej rodzinie od prapradziada funkcjonuje powiedzenie: "Do ludzi po rozum do matki po serce".
I tu miałyby miejsce wg mnie Twe uzasadnienia, natomiast w powiedzeniu przez Ciebie przytoczonym nie do końca zgodziłabym się.
Dlaczego?
Ojciec i matka dla małego dziecka są "parasolem", oni czuwają by dziecku nie zdarzyła się krzywda, zaś dziecko w chwilach dla niego przykrych/zagrożenia lgnie by przytulić się do rodzica. W późniejszym wieku również dziecko ma kontakt lecz o innym charakterze, a także dokonuje wyboru z jakimi problemami, czy chęcią uzyskania odpowiedzi na nurtujące go pytania zwróci się do ojca czy matki.
To prawda, że kobieta ma rozwinięte bardziej poczucie macierzyństwa, potrafi więcej okazać serca/współczucia niż mężczyzna...często utożsamiany z twardzielem (chłopaki nie płaczą).
Rodziców więc, stawiałabym po jednej stronie, natomiast wszystkich innym ludzi, to jest ten wybór czego młody człowiek łaknie. I tak bym uporządkowała sprzeczność kierunków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 4:43, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Isa_bel napisał:

W mojej rodzinie od prapradziada funkcjonuje powiedzenie: "Do ludzi po rozum do matki po serce".


Aha... czyli:
1) matka nie jest "ludziem"?
2) matka nie ma rozumu...
Fajną masz rodzinę... "od prapradziada".


(wg. MENSA najwyższe IQ ma kobieta-Amerykanka)

Cytat:

To prawda, że kobieta ma rozwinięte bardziej poczucie macierzyństwa,


Sensacja!
"Odkrycie Ameryki!"

To co? Mężczyzna ma mieć większe poczucie "macierzyństwa".
Co Ty za pierdoły wypisujesz?


Zdrówko!
ab.666


Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Nie 4:54, 02 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:10, 03 Wrz 2012    Temat postu:

abangel666 napisał:
Isa_bel napisał:

W mojej rodzinie od prapradziada funkcjonuje powiedzenie: "Do ludzi po rozum do matki po serce".


Aha... czyli:
1) matka nie jest "ludziem"?
2) matka nie ma rozumu...
Fajną masz rodzinę... "od prapradziada".


(wg. MENSA najwyższe IQ ma kobieta-Amerykanka)


Może takie sformułowanie jak w cytacie brzmi na dzisiejsze czasy seksistowsko, ale w moim przekonaniu niekoniecznie trzeba od razu iść z jego interpretacją w feministyczne fobie. Co prawda faktycznie - tradycyjne pojmowanie rozumu jest jakoś skrzywione tradycyjnie męskim punktem widzenia, to jednak można odnowić tę myśl, zaktualizować jej sens. Można by przyjąć zawartą w cytacie myśli na mniej więcej taką:
od ojca dziecko otrzymuje jedną stronę mądrości życiowej - tę opartą o wymaganie od siebie i dążenie do obiektywizmu, zaś od matki otrzymuje drugą, niemniej ważną część - polegającą na akceptacji swojego miejsca w świecie i we własnych uczuciach.

Te części w istocie nie są wcale konkurujące "rozumem" - bo akceptacja siebie i innych, pogodzenie z uczuciami są tak samo "rozumne" jak wymagalność wobec siebie. To są dwie komplementarne cechy rozumnego dzialania, tylko że tradycyjnie były one mylnie sytuowane. Uważam jednak, że nie warto bić piany o tradycyjną formę, w jakiej sformulowana jest ta myśl, a spojrzeć na czystą treść z nią związaną.

Faktem jest, że tradycyjne postrzeganie rozumu nie doceniało roli uczuć w myśleniu. Traktowano je niemal wyłącznie jako coś negatywnego, wręcz przeciwnego rozsądkowi. Dzisiejsza psychologia odeszła od owego naiwnego podejścia. Wiele badań wskazuje na bardzo istotną rolę uczuć, w szczególności po prostu stabilności emocjonalnej, dla poprawnego działania intelektu. Bardzo dobrze widzą to nauczyciele w szkolach - tam w zdecydowanej większości przypadków nagle pogorszenie się wyników ucznia w nauce można skojarzyć z problemami natury emocjonalnej. Ale to chyba wie każdy z nas, że w sytuacji stresu, zagrożenia (wyczerpujące emocjonalnie problemy rodzinne, sercowe, zawodowe) nasze umiejętności kojarzeniowe znacząco maleją. Badania na świniach i gryzoniach bardzo wyraźnie pokazują niszczący wpływ stresu na pamięć i ogólne kojarzenie.
Dlatego rola matki, dbającej o uczucia, akceptującej dzieci jest nie do przecenienia jeśli chodzi wlaśnie o rozwój intelektualny - jest to jak najbardziej droga "po rozum", tylko w sposób mniej bezpośredni.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 18:51, 03 Wrz 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:39, 04 Wrz 2012    Temat postu:

abangel666 napisał:
Isa_bel napisał:

W mojej rodzinie od prapradziada funkcjonuje powiedzenie: "Do ludzi po rozum do matki po serce".


Aha... czyli:
1) matka nie jest "ludziem"?
2) matka nie ma rozumu...
Fajną masz rodzinę... "od prapradziada".


(wg. MENSA najwyższe IQ ma kobieta-Amerykanka)

Cytat:

To prawda, że kobieta ma rozwinięte bardziej poczucie macierzyństwa,


Sensacja!
"Odkrycie Ameryki!"

To co? Mężczyzna ma mieć większe poczucie "macierzyństwa".
Co Ty za pierdoły wypisujesz?


Zdrówko!
ab.666


Rzeczywiście fajna rodzina i nie narzekam.

"Pierdoły" się pojmuje wg własnego rozumu, a nie wypisuje jak napisałaś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin