Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dobre zabijanie...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:06, 09 Lip 2016    Temat postu:

Ciekawe spostrzeżenia, Banjankri. Nie wszystko głęboko rozumiem, ale raczej "łapię kontekst". Tylko mam pewną własną interpretację tego, o czym tu pisałeś ostatnio. Bo wydaje mi się, że to, co ty nazywasz [nieświadomą] intencją, napięciem psychicznym, stresem ja mógłbym odnieść do mego pojęcia Woli. Tzn. to moje pojęcie Woli [czy też woli "dziedziczonej"], jest w znacznym stopniu różne od powszechnego znaczenia terminu wola. Dla mnie Wolą jest nieświadoma siła, pierwotne oddziaływanie, która generuje różnicowalność...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:15, 09 Lip 2016    Temat postu:

O...jak temat się ładnie kręci ;-P :brawo:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:06, 10 Lip 2016    Temat postu:

zaciekawiony napisał:
Nie wiem czy odczuwanie można uznać za formę myśli. Ja tak nie myśle;)
Kim jesteś? A skąd to pytanie jak właśnie nie z myśli? Kto i co w takim razie je zadaje?

Cytat:
- Wtedy, gdy potrafię w swoich myślach obrócić koncept "jestem", dopasowując go do aktualnych doznań jakiegoś innego rodzaju (np. jestem teraz, bo czuję zapach bzu)?... A jak nie obracam tego konceptu, nie dopasowuję go po swojemu do wybranego odcinka czasu to już nie jestem w tym odcinku czasu?...

Nie wiem w jakim odcinku czasu jesteś, ale wiem że obracanie konceptu w myślach nie jest niczym niezwykłym.

Nie jest oczywiście niczym niezwykłym. Tego nie twierdziłem. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że konotacja w myślach konceptu "istnieć" polega na obracaniu w myślach owej dychotomii odczuwam - nie odczuwam, myślę - nie myślę. Potem dopasowując takie obroty, różne "przymiarki" kręcące się wokół tego tematu łączymy je z jakimiś potencjalnymi sytuacjami - np. na biegunie północnym - nie ma mnie (nie ma moich działań, doznań związanych z zespołem konceptów powiązanych z biegunem północnym). I dalej podobnie mogę próbował łączyć owe obroty - pytania do umysłu konceptów odczuwać, myśleć, chcieć z innymi miejscami i czasami - np. z mieszkaniem teściowej, borami Tucholskimi itd... Robiąc z tego abstrakcję - podsumowuję "jestem" jeśli gdzieś w jakimś miejscu i czasie następuje dowiązanie moich doznań, myśli, pragnień do sytuacji. "Nie mam mnie" - jeśli nie da się odnaleźć żadnej sytuacji, żadnego kontekstu, do której dałyby się doczepić moje myśli, doznania, chcenia. Czyli koncept "nie istnieję" jest swego rodzaju redukcją/rozszerzeniem konceptu przeciwnego "istnieję", polegającą na odłączeniu wszelkich możliwych kontekstów. Tu warto zwrócić uwagę na to, że "nie istnieję" oznacza w istocie "JA nie istnieję", czyli mam ukryty podmiot domyślny - podmiot, który kiedyś jednak musiał zaistnieć. Wszystkie pozostałe istnienia umysł widzi w podobny sposób - poprzez NEGACJĘ ISTNIENIA. Jeśli "nie istnieje" - to nie istnieje zawsze coś: ziemniak, smok, krasnoludek, latający słoń. Najpierw była próba (!) wyobrażenia sobie czegoś w jakimś kontekście, a potem negacja owej próby. Ta negacja przeskanowująca wszelkie konteksty buduje nam w myślach nie istnienie danej rzeczy. Ale TEJ rzeczy! Nie istnienie ogólnie oznacza też jakąś próbę odwołania się do czegoś, co miałoby gdzieś mieć potencjalny kontekst, ale ostatecznie tego kontekstu nie da się wskazać. I do czegos następnego, następnego następnego... Skanując wszelkie potencjalne byty przez wszelkie potencjalne sytuacje dostajemy koncept ogólnego nie istnienia (budowany oczywiście z pozycji ISTNIEJĄCEGO umysłu).
Co miał wyjaśnić ten mój - przydługi - opis?...
Ano to, że bez zaprzęgnięcia do roboty (myślowej) celowości, bazowego istnienia umysłu, myslenia, konceptualizacji nie da się niczego pomyśleć stwierdzić - nawet nicości, nawet nie istnienia. Trzeba najpierw pomyśleć, żeby "było nieistnienie".



Banjankri napisał:
Opisuję to, co badam, unikając podziału na dobre i złe (czy gorsze). Oczywiście, jeżeli szukamy ukojenia, to powinniśmy to robić po tamtej stronie, ale jeśli szukamy rozwiązania problemu, to ona nam nie zawsze pomoże tak jak zrobi to świadoma część.
Można zapytać, czy to drugie "ja" nie jest drogą do prawdy, czy nie wyjawi nam sektretów o naszym istnieniu. Odpowiedź brzmi, nie, bo nie operuje na sensie, tylko oczywistości, która wyraża się poprzez odczucie. Treść nakładana jest później przez świadomą część. Innymi słowy, gdybyśmy funcjonowali tylko poprzez to "właściwe ja", kierowalibyśmy się instynktownym poczuciem bezpieczeństwa i komfortu. Intelekt pozwala nam wybiegać w przód, i zdobywać ten komfort kosztem obecnego. To daje nam ogromną przewagę nad innymi bytami.

Jak widać, nie ma tu nic nadzwyczajnego, żadnej magii. Dwa mechanizmy interakcji ze światem, które całkiem dobrze współgrają. Oczywiście, oba są dalekie od ideału, pełne kulturowych śmieci, które generują cierpienie i wewnętrzne konflikty, których nie rozwiążemy pozbywając się jednego z nich. Trzeba je tylko zbalansować.

Podział na dobre i złe jest faktycznie sporym (najczęściej) problemem. Wynika to z tendencji do przesadnego uogólniania. Chcemy aby "dobre" oznaczało "zawsze i wszędzie dobre, czyli odpowiednie do postawionego pytania". A pytanie umysł stawia nieraz sprzecznie. Więc jedno dobro wystąpi przeciw drugiemu dobru - umysł się skonfliktuje, zacznie sam siebie pognębiać.
Wyjściem z owego dylematu jest rezygnacja z koncepcji dobra w ogólności (a przynajmniej nie stosowanie tej koncepcji do opisu bieżących - wybranych, konkretnych - fenomenów świata) lecz skupianie się na dobrach kontekstowych - czyli nie "czekolada jest dobra", a "czekolada jest smaczna, nieraz dostarczy organizmowi energii, choć też w wielu sytuacjach może zaszkodzić". Jeśli myśl UTRZYMUJE KONTEKST to to nie ma problemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Nie 15:56, 10 Lip 2016    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
to, co ty nazywasz [nieświadomą] intencją, napięciem psychicznym, stresem ja mógłbym odnieść do mego pojęcia Woli.

Wola jest niczym innym jak kierunkiem w jakim kierowany jest nasz cały byt, przy użyciu napięcia. Podstawą jest mechanizm nieświadomy (karma), który może być modyfikowany przez świadomość. Czyli mamy dwie wole równocześnie, często niezgodne.

Michał Dyszyński napisał:
Wyjściem z owego dylematu jest rezygnacja z koncepcji dobra w ogólności (a przynajmniej nie stosowanie tej koncepcji do opisu bieżących - wybranych, konkretnych - fenomenów świata) lecz skupianie się na dobrach kontekstowych - czyli nie "czekolada jest dobra", a "czekolada jest smaczna, nieraz dostarczy organizmowi energii, choć też w wielu sytuacjach może zaszkodzić". Jeśli myśl UTRZYMUJE KONTEKST to to nie ma problemu.

Konflikt wystąpi zawsze tam, gdzie są oczekiwania odnośnie przyszłości, bo aby zrealizować plan w przyszłości, należy zmodyfikować obecny byt. Ponieważ obecny byt sam dopasowuje się do otoczenia, każda intencja wybija go z równowagi. Myślenie życzeniowe generuje cierpienie, poprzez nakładanie ramy napięcia na obecne doznanie. Taka uzda, wskazująca kierunek, wbrew nieświadomej woli. Teraz, rozwiązanie konfliktu może nastąpić przez usunięcie jednej z nich. Albo przestajemy myśleć intencjonalnie, co można uzyskać poprzez odpowiedni światopogląd (jest kilka, które dają efekt), albo trenujemy nieświadomy byt, poprzez rygorystyczną dyscyplinę. Takim idealnym stanem, jest zrozumienie natury rzeczywistości, która godzi obie wole poprzez spełnienie ich kluczowych pragnień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:46, 10 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Konflikt wystąpi zawsze tam, gdzie są oczekiwania odnośnie przyszłości, bo aby zrealizować plan w przyszłości, należy zmodyfikować obecny byt. Ponieważ obecny byt sam dopasowuje się do otoczenia, każda intencja wybija go z równowagi. Myślenie życzeniowe generuje cierpienie, poprzez nakładanie ramy napięcia na obecne doznanie. Taka uzda, wskazująca kierunek, wbrew nieświadomej woli. Teraz, rozwiązanie konfliktu może nastąpić przez usunięcie jednej z nich. Albo przestajemy myśleć intencjonalnie, co można uzyskać poprzez odpowiedni światopogląd (jest kilka, które dają efekt), albo trenujemy nieświadomy byt, poprzez rygorystyczną dyscyplinę. Takim idealnym stanem, jest zrozumienie natury rzeczywistości, która godzi obie wole poprzez spełnienie ich kluczowych pragnień.

Konflikt sam w sobie nie jest szczególnie dużym problemem. Cierpienie, o ile jest przejściowe, też wielkim problemem nie będzie. Również myślenie życzeniowe, choć może (nie musi) generować cierpienie nie jest jakimś ostatecznym złem, które należy bezwzględnie usuwać.
Istnienie można potraktować jako rodzaj GRY. W grze są problemy, są zagrożenia, są lepsze i gorsze momenty. A jednak, mimo wielu negatywów lubimy bawić się grami. Gry dlatego właśnie są tak fascynujące, że zawierają to wszystko - te oczekiwania, problemy, również frustracje. Można nie grać w nic, można się skupiać na świecie_który_tylko_jest, czyli na świecie bez oczekiwań z naszej strony. Można być CZYSTYM OBSERWATOREM. Ale najczystszą formą obserwacji jest bycie matrycą CCD w aparacie, który nie ma elektroniki - tam co chwila się pojawiają obrazy, ale one nic nie znaczą, niczego nie powodują, z niczym nie uzyskują kontekstów.
Świadomość nie musi bać się owej gry. Świadomość może też wygrać, tzn. pokonać wszelkie negatywne aspekty, zachowując mechanikę gry (bezwzględne prawa), a ostatecznie czując się wzbogacona, pełna satysfakcji.
Oczywiście to nie jest łatwe, bo rozwiązywanie jednych konfliktów kosztem innych konfliktów w świadomości, bywa nieraz wpadaniem z deszczu pod rynnę. Grę mogą wygrać tylko dobrzy gracze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:55, 10 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Wola jest niczym innym jak kierunkiem w jakim kierowany jest nasz cały byt, przy użyciu napięcia. Podstawą jest mechanizm nieświadomy (karma), który może być modyfikowany przez świadomość. Czyli mamy dwie wole równocześnie, często niezgodne.
W pewnym kontekście tak, zgadzam się. Ale zależy jeszcze co konkretnie rozumiemy przez "wolę". Jeśliby dokładnie przeanalizować zacytowaną treść, to nasuwa się pytanie co nadaje ten kierunek?. Czy odpowiedzią jest wg ciebie napięcie psychiczne wywoływane mniej lub bardziej świadomie? Wedle mnie to nie do końca my- jako ja, ego- wywołujemy to napięcie. Wynika ono przede wszystkim nie tyle z karmy, ile z funkcjonowania organizmu w zestawieniu czy też konfrontacji z otoczeniem, środowiskiem. Jednak dalej można by pytać: co wywołuje powstanie i funkcjonowanie organizmu?; sięgając dalej: co "napędza" karmę? co "napędza" Wszechświat? co wykreowało Kosmos? I dopiero tutaj jest miejsce i czas na Wolę- przynajmniej tą z mojej hipotezy. Bo ja wolę rozumiem inaczej, niż jako pojęcie bliskoznaczne do chęci, zamiarów, popędów... Chęci, zamiary i popędy wynikają z funkcjonowania psychiki ludzkiej, a ta wynika z budowy i działania organizmów, jakimi jesteśmy- czysta fizyka, chemia, biologia... Natomiast Wola jest przyczyną dlaczego dzieje się, istnieje cokolwiek rozróżnialnego- to "bóg" oddzielny i poniekąd nadrzędny, a raczej dopełniający w stosunku do całej Natury. To Pierwsza Przyczyna, która nie ma początku [pre-przyczyny] ani końca, bowiem nie istnieje w żadnym okreslonym intelektualnym ani empirycznym znaczeniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Nie 19:34, 10 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Konflikt sam w sobie nie jest szczególnie dużym problemem. Cierpienie, o ile jest przejściowe, też wielkim problemem nie będzie. Również myślenie życzeniowe, choć może (nie musi) generować cierpienie nie jest jakimś ostatecznym złem, które należy bezwzględnie usuwać.

Trzeba pamiętać, że te małe cierpienia się sumują i najgorsza jest właśnie ta sterta małych stresów, które indywidualnie są trywializowane, a razem nie do usunięcia.

Cytat:
Świadomość nie musi bać się owej gry. Świadomość może też wygrać, tzn. pokonać wszelkie negatywne aspekty, zachowując mechanikę gry (bezwzględne prawa), a ostatecznie czując się wzbogacona, pełna satysfakcji.

To nie jest takie proste, co więcej, to nie jest kwestia świadomej decyzji. Nawet jeśli komuś pasuje rozwiązanie, musi je jeszcze przemycić do nieświadomego i skutecznie zaaplikować. Nie oszukujmy się, znaczna większość ludzi na ziemi jest religijna, a religia nie jest niczym innym, jak próbą spierdolenia z tej rzeczywistości. Raj, nirvana, czy inna kraina wiecznych łowów, to odwieczne pragnienia ucieczki od cierpienia tego świata.

Cytat:
Oczywiście to nie jest łatwe, bo rozwiązywanie jednych konfliktów kosztem innych konfliktów w świadomości, bywa nieraz wpadaniem z deszczu pod rynnę. Grę mogą wygrać tylko dobrzy gracz

Z tego co widzę, to ten świat jest nieskończony pod każdym względem. Nie ma więc końca tej gry.

Cytat:
Czy odpowiedzią jest wg ciebie napięcie psychiczne wywoływane mniej lub bardziej świadomie

Napięcie fizyczne, które obejmuje również mózg.

Cytat:
Wedle mnie to nie do końca my- jako ja, ego- wywołujemy to napięcie. Wynika ono przede wszystkim nie tyle z karmy, ile z funkcjonowania organizmu w zestawieniu czy też konfrontacji z otoczeniem, środowiskiem.

Karma to zhabituowne napięcie, czyli nawyk, i powstaje jako reakcja organizmu na otoczenie. Można ją generować świadomie (wyrabianie nawyków), ale główną jej część stanowi osad nieświadomy, który niemiałby szans przedostać się przez intelekt. To jest oczywiste, kiedy znajduje się taki kwas, który rozpoznany, zostaje uwolniony i znika.

Cytat:
Chęci, zamiary i popędy wynikają z funkcjonowania psychiki ludzkiej, a ta wynika z budowy i działania organizmów, jakimi jesteśmy- czysta fizyka, chemia, biologia... Natomiast Wola jest przyczyną dlaczego dzieje się, istnieje cokolwiek rozróżnialnego- to "bóg" oddzielny i poniekąd nadrzędny, a raczej dopełniający w stosunku do całej Natury. To Pierwsza Przyczyna, która nie ma początku [pre-przyczyny] ani końca, bowiem nie istnieje w żadnym okreslonym intelektualnym ani empirycznym znaczeniu.

Ciekawe, ale nieweryfikowalne i nieprzydatne. Miałem już w swoim życiu kilka światopoglądów i znam kilka z religii. Co ciekawe, światopoglądy nie różnią się jedynie treścią, niektóre bowiem mają efekt, który generują doznawalną zmianę, i nie chodzi tu o zmianę obserwowaną w czasie, a natychmiastową zmianę percepcji i odczuwania rzeczywistości.
Jakiś czas poświęciłem szukaniu tzw. kluczy, czyli prawd, które zrozumiane, wywoływany natychmiastowy efekt, coś jak substancje psychoaktywne, tylko natychmiastowo. Efekt, to zrzucenie dużej ilości zhabituowanego napięcia, bardzo podobne doznanie do zrzucenia ciężkiego plecaka, po długiej wędrówce. Jak człowiek trafi na takiego rodzyna, to zwykłe intelektualizowanie przestaje być interesujące. Staje się płaską przestrzenią w wielowymiarowym świecie.

Żeby to trochę zobrazować podam przykład, który dobrze prześledzony powinien wywołać przynajmniej obserwowalny efekt.
Jest taki fragment z kazań Bodhidharmy:
"When you don’t understand, right seems wrong. When you understand, wrong isn’t wrong, because wrong doesn’t exist."
Teraz, można to weryfikować intelektualnie, ale nie o to tutaj chodzi. Tu trzeba spróbować przyjąć perspektywę, że faktycznie "wrong doesn't exist", i zaaplikować ją w stosunku do siebie samego. Co to znaczy, że "wrong doesn't exist" i jaki to ma wpływ na mnie.

I chociaż efekt jest oczywisty dla każdego, kto go dozna, można go również wywnioskować. Brak zła wiąże się z zupełnym oczyszczeniem sumienia z wszystkich błędów życia. Przeszłych i przyszłych. To powoduje olbrzymią ulgę i rozluźnienie. Dokładnie taki sam efekt daje akceptacja braku wolnej woli, braku możliwości poznania prawdy o rzeczywistości (Ataraxia), czy proste zenowskie "nie wiem". Efekt ma oczywiście skalę i punkt kulminacyjny, w mistycznym chrześcijaństwie znany jako Łaska. Co ciekawe, jest to też doznanie nadchodzącej śmierci, bo w obliczu swojego końca, jeśli jesteśmy świadomi swojej bezsilności, odpadają wszystkie pragnienia i troski. Odkąd staliśmy się świadomi naszych trosk, wzięliśmy na swoje barki ich ciężar. Drzewo w Edenie nieprzypadkowo nazywało się drzewem wiedzy o dobru i złu. Dokładnie ten ciężar miał z nas ściągnąć Chrystus poprzez swoję mękę. Odkupienie wszystkich grzechów. Efekt znany niektórym z sakramentu spowiedzi. To ciągle ten sam ciężar, napięcie w trosce o... tysiące spraw i siebie. Wszyskie ukryte w nieświadomości, zhabituowane, i tylko jedna na raz może wejść do świadomości i otrzymać naszą uwagę. I tak nosimy ten emocjonalny bagaż, aż do końca. Nic dziwnego, że ludzie sobie wymyślili raj, czy nirvanę, bez nich ten cały projekt "świat", jest raczej nieudany, a przebywanie w nim męczy. Hindusi sobie jeszcze temat utrudnili, bo dodali reinkarnację. Niewielu sobie zdaje sprawę, ale np. pari-nirvana, czyli ostateczna nirvana, która Buddha osiągnął w śmierci, to nic innego jak śmierć ateisty, czyli "nic", kompletne wygaśnięcie. Dobra starczy, bo się rozgadałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:12, 10 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri: Na początek napiszę coś, co może powinienem zostawić na koniec... Chodzi mi o to, że mam wrażenie- szczególnie widać to w takich słowach: "Dobra starczy, bo się rozgadałem."- iż masz opory, by tu pisać bardziej otwarcie i szczegółowo. Może myślisz, że i tak mało kto by to zrozumiał albo w ogóle się tym zainteresował; może uważasz, że to trzeba raczej samemu przeżyć, doświadczyć, niż dyskutować i rozważać to intelektualnie; może uważasz się za w jakimś sensie "lepszego" i nie bardzo chcesz się dzielić swoim doświadczeniem i wiedzą... W każdym razie mnie zainteresowałeś- tzn. twoje posty mnie zainteresowały- już dość dawno, kiedy dość sporadycznie tu pisywałeś. A im więcej piszesz, tym bardziej cię "doceniam", bo zauważam, że jesteś raczej wśród niezbyt licznej grupy uczestników tego forum, którzy mają sporo ważnych spraw, rzeczy w swoim "bagażu", i z którymi ciekawie i warto jest "dyskutować", a przynajmniej czytać. Tylko szybko się irytujesz zazwyczaj. ;-P Tak więc wolałbym, abyś jeszcze więcej "się rozgadywał", rozpisywał; podniesie to poziom tego forum, a i tobie raczej krzywdy nie wyrządzi, nie ubędzie ci od tego- no, może nieco czasu i energii. ;-P
A teraz ad meritum, ad astra. :wink:
Cytat:
Napięcie fizyczne, które obejmuje również mózg.
Tu należałoby chyba znów powrócić do kwestii co jest fizyczne, a co takie nie jest. Czym różni się "fizyczne" od "psychicznego"? Ale może jednak na razie pomińmy tu tę kwestię- chociaż jest ona dość podstawowa w szerokim zakresie filozofii [i nie tylko filozofii].
Cytat:
który niemiałby szans przedostać się przez intelekt. To jest oczywiste, kiedy znajduje się taki kwas, który rozpoznany, zostaje uwolniony i znika
Więc czym go rozpoznajesz- nie intelektem, nie poprzez uświadomienie go sobie, albo przynajmniej podświadome "przyuważenie"?
Cytat:
Niewielu sobie zdaje sprawę, ale np. pari-nirvana, czyli ostateczna nirvana, która Buddha osiągnął w śmierci, to nic innego jak śmierć ateisty, czyli "nic", kompletne wygaśnięcie.
Ja od razu zdałem sobie z tego sprawę- a może bardziej intuicyjnie to odczułem, bo sam wcześniej, niż spotkałem się z pojęciem parinirvany, "wykombinowałem" sobie, że "prawdziwym" rajem, stanem bez sprzeczności może być tylko nicość. Tyle, że w mej "hipotezie wszystkiego", która kładzie raczej szczególny nacisk na aspekty kosmogoniczne nie ma czegoś takiego, jak Nicość. Bo dosłowna, kompletna nicość wydaje się zupełnie nie do pogodzenia z istnieniem, bytowaniem. Za to wprowadzam pojęcie Niebytu, który jest podstawowym stanem całej Natury- tak, jeśli chodzi o Jej aspekty fizykalne, jak i mentalne- jednak nie jest to istnienie niczego, a nieistnienie wszystkiego. Tak parabolicznie, obrazowo można Niebyt przyrównać m. in. do upekszy: " jest także porównywalny do ciężkiej, metalowej kuli znajdującej się na doskonale równym podłożu. Ta kula jest pełna potencjału, a gdy już zacznie się toczyć, to prawie niemożliwym jest jej zatrzymanie, gdyż żadne zewnętrzne siły nie mają wpływu na jej ruch" (za [link widoczny dla zalogowanych]). I jeszcze dodam, tak na marginesie tematu, że to "gdy już zacznie się toczyć", a dokładniej przyczynę tego- w kontekście kosmogonii- nazywam Wolą [bożą], która wzbudza podstawowy stan Natury, jakim jest Niebyt, do stanu dziania się, oddziaływań, czyli Rzeczywistości.

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Nie 22:14, 10 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 8:22, 11 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Tu należałoby chyba znów powrócić do kwestii co jest fizyczne, a co takie nie jest.

Fizyczne, w sensie obserwowalne w ciele.
Cytat:
Więc czym go rozpoznajesz- nie intelektem, nie poprzez uświadomienie go sobie, albo przynajmniej podświadome "przyuważenie"?

Intelektem. Takie kwasy dostają się do "umysłu" podświadomie, albo zagnieździły się tam, kiedy intelekt był jeszcze bardzo słaby (dziecięcy). To są np. wszystkiego rodzaju bzdury, którymi dzieci są faszerowane. Prym w tej przestrzeni wiedzie indoktrynacja religijna.

Cytat:
"prawdziwym" rajem, stanem bez sprzeczności może być tylko nicość.

Po prostu brak zmiany.

Cytat:
Bo dosłowna, kompletna nicość wydaje się zupełnie nie do pogodzenia z istnieniem, bytowaniem.

Tak nicość, jak i bytowanie, są pojęciami kulturowymi, i nie istnieją same z siebie. Nie neguje to oczywiście pewnych oddziaływań, a jedynie rozmywa ich granice. Coś jak pustka (sunyata), która jest bezobiektowa i pełna zarazem. Taka bezobiektowa świadomość, w dużym uproszczeniu.

Cytat:
masz opory, by tu pisać bardziej otwarcie i szczegółowo.

Owszem. Temat jest ogromny, a rzadko się zdarza, żeby ktoś podłapał chociaż podstawy. Rozpisywanie się, jest po prostu jałowe, chociaż gdzieś tam w głębi mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zrozumie temat i dalej go pociągnie.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 8:39, 11 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:16, 11 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Konflikt sam w sobie nie jest szczególnie dużym problemem. Cierpienie, o ile jest przejściowe, też wielkim problemem nie będzie. Również myślenie życzeniowe, choć może (nie musi) generować cierpienie nie jest jakimś ostatecznym złem, które należy bezwzględnie usuwać.

Trzeba pamiętać, że te małe cierpienia się sumują i najgorsza jest właśnie ta sterta małych stresów, które indywidualnie są trywializowane, a razem nie do usunięcia.

Cytat:
Świadomość nie musi bać się owej gry. Świadomość może też wygrać, tzn. pokonać wszelkie negatywne aspekty, zachowując mechanikę gry (bezwzględne prawa), a ostatecznie czując się wzbogacona, pełna satysfakcji.

To nie jest takie proste, co więcej, to nie jest kwestia świadomej decyzji. Nawet jeśli komuś pasuje rozwiązanie, musi je jeszcze przemycić do nieświadomego i skutecznie zaaplikować. Nie oszukujmy się, znaczna większość ludzi na ziemi jest religijna, a religia nie jest niczym innym, jak próbą spierdolenia z tej rzeczywistości. Raj, nirvana, czy inna kraina wiecznych łowów, to odwieczne pragnienia ucieczki od cierpienia tego świata.

Cytat:
Oczywiście to nie jest łatwe, bo rozwiązywanie jednych konfliktów kosztem innych konfliktów w świadomości, bywa nieraz wpadaniem z deszczu pod rynnę. Grę mogą wygrać tylko dobrzy gracz

Z tego co widzę, to ten świat jest nieskończony pod każdym względem. Nie ma więc końca tej gry.
...
ciągle ten sam ciężar, napięcie w trosce o... tysiące spraw i siebie. Wszyskie ukryte w nieświadomości, zhabituowane, i tylko jedna na raz może wejść do świadomości i otrzymać naszą uwagę. I tak nosimy ten emocjonalny bagaż, aż do końca. Nic dziwnego, że ludzie sobie wymyślili raj, czy nirvanę, bez nich ten cały projekt "świat", jest raczej nieudany, a przebywanie w nim męczy. Hindusi sobie jeszcze temat utrudnili, bo dodali reinkarnację. Niewielu sobie zdaje sprawę, ale np. pari-nirvana, czyli ostateczna nirvana, która Buddha osiągnął w śmierci, to nic innego jak śmierć ateisty, czyli "nic", kompletne wygaśnięcie. Dobra starczy, bo się rozgadałem.

Nareszcie (tak rozgadując się) czuję, że z drugiej strony jest dyskutant z prawdziwego zdarzenia - tzn. ktoś kta ma jakiś konkretny pogląd, coś łączącego się w jakąś całość, a nie luźno rzucane myśli bez powiązania. Tak więc ja akurat będę popierał rozgadywanie się na temat.

Co do innych myśli.
Świat jest - faktycznie - nieudany, przynajmniej w sensie radosnego na nim bycia. Ale jednocześnie jest nawet bardzo udany w innym sensie - w sensie nauki praw bytu. Bo to ten ostatni cel przyświeca owemu światu w moim światopoglądzie. Ten świat dokonuje przyspieszonej ewolucji struktur myślenia - przekonujemy się, że praktycznie wszystko co jest da się uznać, ale i zanegować. Jednocześnie jednak nic nie dzieje się bez konsekwencji. Ten świat szarpie świadomością na lewo i prawo, pokazując jak skupianie się na tym co doraźne, generuje skutki w dalszej perspektywie. Ten świat z jednej strony deprecjonuje, ale jednocześnie w dość przedziwny, wręcz paradoksalny sposób wywyższa wartość ludzkich wyborów, wiary, poświęcenia. Świadomość, która starła się z tym światem będzie umiała niejako OBRYSOWAĆ SWOJE JESTESTWO, czyli będzie mogła wskazać sytuacje, w których to jestestwo jest, a w których zanika rozszarpane przez moce świata.
I niezwykle ważną wiedzą jest zarówno ta część pozytywne - gdzie się oparliśmy światu, gdzie obroniliśmy integralność świadomości, jak też i ta część negatywna, gdzie upadliśmy, gdzie nasza wewnętrzna moc zawiodła. Dalej wobec tych dwóch przeciwnych kategorii testów naszej osobowości trzeba będzie zastosować różne strategie - tam gdzie jesteśmy wygrani zyskujemy obszar wolności, a tam gdzie przegraliśmy, musimy szukać pomocy. Z pokorą (!) musimy szukać owej pomocy, nie udając, że jest inaczej niż jest. W moim przekonaniu właśnie ten brak pokory, to nie przyjmowanie do wiadomości oczywistości własnej słabości jest jednym z ważniejszych grzechów przeciwko Duchowi Świętemu - Duchowi Prawdy. To jest, według Biblii, ten grzech, jaki nie zostanie nikomu odpuszczony. Ano nie może być odpuszczony, bo trwanie w fałszu generuje problem nierozwiązywalny, wobec którego żadne zewnętrzne "przebaczam ci" nie daje skutku. Nawet największy grzech Bóg może ubrać w strój ochronny "przebaczam, nie mówmy już o tym co było, a na przyszłość wspomogę twoją świadomość, w pozbywaniu się nieprawidłowej skłonności" - jeśli tylko owa świadomość uznaje swój błąd, winę i odda się w pełnym zaufaniu jakiejś boskiej terapii z tym związanej. Jednak nic, ale to kompletnie nic nie da się zrobić względem świadomości, która nie przyjmuje do wiadomości rzeczy jakimi są, która kłamie sama do siebie i do innych. Wobec odpowiednio sprytnego, konsekwentnego kłamstwa nie ma skutecznej strategii i właściwie tylko wobec takiego kłamstwa jej nie ma.

Pomiędzy prawdą, a pragnieniami, uczuciami jest przedziwny związek. Nie jakiś bezpośredni, nie możliwy do deterministycznego opisania. Całkowite wycofanie pragnień, odsuwa szanse na jakąkolwiek prawdę - bo umysł nie pragnący niczego, nie pragnie samej prawdy, nie pragnie dowiedzieć się, ustalić niczego, a więc ostatecznie niczego nie ustali, nie stwierdzi. Jednak strategia przeciwna, oparta o bezpośrednie pragnienie prawdy, wpada w kłopot innego rodzaju - w niebezpieczeństwo dekretowania prawdy po uważaniu, w oderwaniu od okoliczności, w typowym myśleniu po linii pragnień. Patrząc na ten stan, tzn. uświadamiając sobie, że uczucia - zarówno od słabej, jak i silnej strony - niszczą tkankę prawdy, można dojść do bardzo pesymistycznego wniosku dla świadomości, można uznać, że nie ma ona szans na wyklarowanie się. Bo jak nie pragniesz - nie poznasz prawdy; jak pragniesz wprost - też jej nie poznasz, dobijając się jedynie do jej atrapy, czyli fałszu. Trzeba pragnąć, ale INTELIGENTNIE, trzeba dążyć do celu, ale INTELIGENTNIE, trzeba akceptować rzeczy świata, ale nie byle jak, tylko INTELIGENTNIE. Przy czym moje słowo "inteligentnie" właściwie wykracza poza standardową definicję inteligencji obejmując sobą dodatkowo różne formy inteligencji emocjonalnej, a właściwie to jakby "inteligencji fillozoficznej", związanej z dostępem do praw samego bytu, jestestwa. W każdym razie chodzi mi o to, że droga wprost tutaj często będzie musiała być zastąpiona innym. trudniejszym, bardziej złożonym podejściem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 10:52, 11 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Ano nie może być odpuszczony, bo trwanie w fałszu generuje problem nierozwiązywalny, wobec którego żadne zewnętrzne "przebaczam ci" nie daje skutku.

Jeśli chcemy trzymać się prawdy, nie możemy zapominać, że to religia jest głównym generatorem nierozwiązywalnych problemów i fałszu, poprzez doktrynę objawioną.
Cytat:

Nawet największy grzech Bóg może ubrać w strój ochronny "przebaczam, nie mówmy już o tym co było, a na przyszłość wspomogę twoją świadomość, w pozbywaniu się nieprawidłowej skłonności"

Tak na marginesie, byt znajduje się w świadomości, nie odwrotnie. Nie może być mowy o posiadaczu świadomości, bo posiadacz, jako byt, pojawia się dopiero w świadomości.

Cytat:
W każdym razie chodzi mi o to, że droga wprost tutaj często będzie musiała być zastąpiona innym. trudniejszym, bardziej złożonym podejściem.

Złożoność generuje niepewność, która zapychana jest założeniami, co w efekcie daje fałsz, a przynajmniej niepełną prawdę. Prawdę możemy zdefiniować jako wiedzę praktyczną, pozwalającą na przewidywalną powtarzalność, i taką prawdą zajmuje się nauka. Ja nie jestem naukowcem, i dla mnie definicja w kwestiach filozoficznych przyjmuje inny kształt. Prawdą jest stan, który usuwa fałsz i wątpliwość. Innymi słowy, prawda jest sama z siebie, tylko przysłonięta fałszem. Czym różnią się te prawdy? Ano, prawda naukowa kieruje się w stronę wszechwiedzy, a prawda usuwająca fałsz kieruje się w stronę nieskazitelności doznania. Teraz, wszechwiedza jest dla nas niedostępna, ze względów technicznych. Nawet jak cała wiedza o wszystkim będzie dostępna, nie będzie do ogarnięcia przez doznanie. Innymi słowy, każde doznanie będzie nieprawdziwe, bo reprezentujące tylko urywek całości. Prawda nieskazitelna nie ma takich wymagać i może być zaaplikowana do każdego doznania i jest prawdziwa tak długo jak nie ma fałszu. Patrząc na drzewo, nie mam o nim pełnej wiedzy, a niepełna jest fałszywa. Tutaj nigdy nie uda mi się osiągnąć oczywistości. Jeśli jednak patrzę na drzewo bez aplikowania wiedzy, doznanie jest w pełni prawdziwe.
Można zadać pytanie, po co nam wiedza? Odpowiedź jest dość oczywista, daje nam kontrolę, przez co możemy budować wzory przyczynowo-skutkowe. Czyli jesteśmy po to, aby tworzyć wzory i potrzebujemy do tego świadomości. Można poprzez analogię wnioskować, że to świadomość tworzy wzory i te, które obowiązują w naszym kosmosie, też są efektem świadomego wysiłku.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 11:00, 11 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:30, 11 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Ano nie może być odpuszczony, bo trwanie w fałszu generuje problem nierozwiązywalny, wobec którego żadne zewnętrzne "przebaczam ci" nie daje skutku.

Jeśli chcemy trzymać się prawdy, nie możemy zapominać, że to religia jest głównym generatorem nierozwiązywalnych problemów i fałszu, poprzez doktrynę objawioną.

Tak ogólnie trudno mi komentować to stwierdzenie. W jakimś sensie możesz mieć rację; choć w innym jej nie masz.

Banjankri napisał:
Złożoność generuje niepewność, która zapychana jest założeniami, co w efekcie daje fałsz, a przynajmniej niepełną prawdę. Prawdę możemy zdefiniować jako wiedzę praktyczną, pozwalającą na przewidywalną powtarzalność, i taką prawdą zajmuje się nauka. Ja nie jestem naukowcem, i dla mnie definicja w kwestiach filozoficznych przyjmuje inny kształt. Prawdą jest stan, który usuwa fałsz i wątpliwość. Innymi słowy, prawda jest sama z siebie, tylko przysłonięta fałszem. Czym różnią się te prawdy? Ano, prawda naukowa kieruje się w stronę wszechwiedzy, a prawda usuwająca fałsz kieruje się w stronę nieskazitelności doznania. Teraz, wszechwiedza jest dla nas niedostępna, ze względów technicznych. Nawet jak cała wiedza o wszystkim będzie dostępna, nie będzie do ogarnięcia przez doznanie. Innymi słowy, każde doznanie będzie nieprawdziwe, bo reprezentujące tylko urywek całości. Prawda nieskazitelna nie ma takich wymagać i może być zaaplikowana do każdego doznania i jest prawdziwa tak długo jak nie ma fałszu. Patrząc na drzewo, nie mam o nim pełnej wiedzy, a niepełna jest fałszywa. Tutaj nigdy nie uda mi się osiągnąć oczywistości. Jeśli jednak patrzę na drzewo bez aplikowania wiedzy, doznanie jest w pełni prawdziwe.
Można zadać pytanie, po co nam wiedza? Odpowiedź jest dość oczywista, daje nam kontrolę, przez co możemy budować wzory przyczynowo-skutkowe. Czyli jesteśmy po to, aby tworzyć wzory i potrzebujemy do tego świadomości. Można poprzez analogię wnioskować, że to świadomość tworzy wzory i te, które obowiązują w naszym kosmosie, też są efektem świadomego wysiłku.

Ja widzę tę sprawę w sposób znacznie bardziej złożony. Choć podobają mi się pewne Twoje sformułowania dotyczące prawdy i wiedzy. Ale mają one "zasięg" cząstkowy, zaś skupianie się na owych cząstkowościach dalej łatwo wygeneruje różnorakie błędy myślenia.
Poruszyłeś problem - prawda - doznania, a także wprowadzasz koncept prawdy nieskazitelnej. Mam wątpliwości, czy on w ogóle ma sens, zaś kwestia związku prawdy z doznaniami jest według (znowu) bardzo złożona. Doznania funkcjonują w oparciu o (wrodzony, nabyty, wyuczony...) system flitrów - biologicznych, mentalnych, społecznych. Już na etapie "pobierania" danych z doznań odbywa się wstępna ich obróbka. Ewolucja promuje pobranie danych użytecznych (do jakiego celu użytecznych, to osobny problem), oddalając od nas, pomijając maskując, dane które - zgodnie z doświadczeniem pokoleń - użyteczne raczej nie są. Dlatego doznania są nie tyle jakąś "prawdą" o świecie, co względnie przypadkowym (względem jakiejś ogólniejszej idei prawdy aspirującej do jakiejś formy bezstronności) doborem bodźców. Korekty owych danych może dokonać świadomość, a względnie ładną tego ilustracją jest, zasygnalizowany przez Ciebie, schemat stosowany w nauce. Ogólnie nie bardzo wiem, jak w prosty sposób nakreślić połączenia doznania - prawda. Właściwie ten problem w ogóle jest chyba osią rozwoju intelektu i osobowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 13:44, 11 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Ewolucja promuje pobranie danych użytecznych (do jakiego celu użytecznych, to osobny problem), oddalając od nas, pomijając maskując, dane które - zgodnie z doświadczeniem pokoleń - użyteczne raczej nie są.

Gdyby tak spojrzeć na internetowe statystyki, to wynika z tego, że ludzie pobierają dane zupełnie bezużyteczne. Hitem są kotki, czy memy, a wieć zupełnie bezużyteczne tematy.
Cytat:
Ogólnie nie bardzo wiem, jak w prosty sposób nakreślić połączenia doznania - prawda.

Doznanie samo w sobie nie może być nieprawdziwe, bo inaczej by go nie było. To nałożona treść czyni go błędnym. Mamy więc trzy stany układu. Stan bez treści, stan w pełni poznany i stan częściowo poznany/częściowo zafałszowany. Pełne poznanie jest zupełnie poza zasięgiem jednoski i zawsze będzie, dlatego formuje się na poziomie społeczeństwa. Społeczeństwo gromadzi i przechowuje wiedzę dużo skuteczniej. Możemy owczywiście przejść teraz do socjologii i zacząć zadawać pytania z perspektywy zbiorowej, ale odpowiedzi są dość proste i zupełnie pomijające jednostkę i jej doznanie. To co mnie interesuje, to stan bez treści i stan częściowo poznany. Jak jest relacja między nimi i jaki wpływ na moje doznanie ma przejście z jednego w drugi. Stan bez treści jest przyjemny, ale pozbawiony możliwości przewidywania. Stan częściowego poznania pozwla mniej więcej przewidzieć zdarzenia, ale kosztem napięcia, stresu i zawodu. Ponieważ zdarzenia się nie kończą, życie cały czas dokłada do pieca, co na dłuższą metę przestaje być atrakcyjne. No bo przy użyciu napięcia, staramy się utrzymać na powierzchni, a to męczy.
Teraz pojawia się pytanie, czy stan bez wiedzy pozwoli utrzymać się na powierzchni? Logicznie patrząc, ciężko nam w to uwierzyć, bo oddajemy jedyne narzędzie kontroli jakie mamy. Jest jednak coś co zyskujemy, a mianowicie, wszystkie mechanizmy zatrzymane przez napięcie i stres. Najpotężniejszą z nich jest kreatywność, czyli zdolność do szybkiego odnajdywania rozwiązań. Kolejnym atutem jest większa ilość informacji, które do nas docierają. Myśli nie zajmują uwagi, przez co może być ona zadedykowana poznaniu. Co więcej, kontakty społeczne są nieporównywalnie łatwiejsze, a nasze reakcje trafniejsze.
Reasumując, wyraźnie widać, że nasz byt jest przesunięty zbyt daleko w stronę poznania intelektualnego. Służy to społeczeństwu, ale nie jednostce. Zresztą, to wkłaśnie społeczeństwo poprzez kulturę generuje wszelkiego rodzaju łańcuchy nas kontrolujące. To ono przynosi nam obiekty troski, co nas zniewala jak złote łańcuchy. Złote, bo wierzymy w ich prawdziwość i sami nie chcemy ich puścić. Puścimy je dopiero wtedy, kiedy zobaczymy ich fałsz. Chwilowa ucieczna na niewiele się zda, bo sami przyciągniemy się spowrotem. Z tego właśnie względu nie praktykuję żadnej metody. Nie dlatego, że nie wierzę w ich skuteczność, wręcz przeciwnie, wiem że dadzą efekt, ale nietrwały. Wolę analizować byt i obserwować to jak nim sterujemy. Praktykować napięcie i puszczanie, aby zrozumieć kto trzyma, co jest trzymane i dlaczego/po co.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zaciekawiony




Dołączył: 24 Cze 2016
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:58, 11 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Czyli jesteśmy raczej świadomością?

I tak i nie. Byt jest częścią świadomości, można powiedzieć, jej aktualnym kształtem. Można doznawać, nie będąc świadomym. My operujemy na świadomości, ale nie jesteśmy świadomością.

To czym jesteśmy?

Cytat:
Kontemplacja dotyczy bardzo subtelnych zjawisk. Trzeba mieć skupienie, czysty umysł (najlepiej spowolniony) i umiejętność wyciągania znaczenia z doznania.

Zacząłem prace nad rozluźnianiem spiętych części ciała. Nawet nie wiem jak to opisać, bo u mnie problemem jest gniew, a gniew to głównie strach. Obserwowanie miejsc ucisku daje niesamowite efekty i doznania. Można nad tym zapanować i uścisk zwolnić. Do tego przekształcają się moje reakcje na te uściski - łatwiej to kontrolować, a i zrozumienie skąd to idzie powoduje że gniew jakby nie jest mój.

Cytat:
Co więcej, jesteśmy tylko połową tej ramy. Współdzielimy ją z nieświadomą częścią (to pokazuje, że świadomość nie jest kluczowa).

To jest właśnie dla mnie ciekawe. Do tej pory myślałem sobie, na podstawie tego co pisałeś, że jesteśmy bardziej tą "prawą stroną", a lewa mnie więzi;)

Cytat:

Można zapytać, czy to drugie "ja" nie jest drogą do prawdy, czy nie wyjawi nam sektretów o naszym istnieniu. Odpowiedź brzmi, nie, bo nie operuje na sensie, tylko oczywistości, która wyraża się poprzez odczucie. Treść nakładana jest później przez świadomą część. Innymi słowy, gdybyśmy funcjonowali tylko poprzez to "właściwe ja", kierowalibyśmy się instynktownym poczuciem bezpieczeństwa i komfortu. Intelekt pozwala nam wybiegać w przód, i zdobywać ten komfort kosztem obecnego. To daje nam ogromną przewagę nad innymi bytami.

No ale czy to nie jest także pułapka, zastawiona na nas przez kulture?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zaciekawiony




Dołączył: 24 Cze 2016
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:06, 11 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:


...Teraz, rozwiązanie konfliktu może nastąpić przez usunięcie jednej z nich. Albo przestajemy myśleć intencjonalnie, co można uzyskać poprzez odpowiedni światopogląd (jest kilka, które dają efekt), albo trenujemy nieświadomy byt, poprzez rygorystyczną dyscyplinę. Takim idealnym stanem, jest zrozumienie natury rzeczywistości, która godzi obie wole poprzez spełnienie ich kluczowych pragnień.

Można coś więcej w tych dwóch tematach?


Ostatnio zmieniony przez zaciekawiony dnia Pon 14:06, 11 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 15:41, 11 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
To czym jesteśmy?

"Ja" jest myślą, jeśli o to ci chodzi. Jeśli chodzi ci o to, co może być świadome, to wychodzimy poza ramy buty i nie jest to możliwe do określenia.
Cytat:
Zacząłem prace nad rozluźnianiem spiętych części ciała. Nawet nie wiem jak to opisać, bo u mnie problemem jest gniew, a gniew to głównie strach. Obserwowanie miejsc ucisku daje niesamowite efekty i doznania. Można nad tym zapanować i uścisk zwolnić. Do tego przekształcają się moje reakcje na te uściski - łatwiej to kontrolować, a i zrozumienie skąd to idzie powoduje że gniew jakby nie jest mój.

Świetnie.
Strach jest odpowiedzią na troskę, której nie potrafimy zaadresować. Musisz ją znaleźć.
Cytat:
To jest właśnie dla mnie ciekawe. Do tej pory myślałem sobie, na podstawie tego co pisałeś, że jesteśmy bardziej tą "prawą stroną", a lewa mnie więzi;)

Kompletne doświadczenie rozdzielone jest na dwie części poprzez napnięcie (przede wszystkim zhabituowane). Jak mgła zakrywająca część widoku. Prawa widzi wszystko, lewa widzi tylko to, czego nie przesłania mgła. Zatrzymanie myślenia spowoduje rozluźnienie napięciai opadanie mgły. Lewa zaczyna widzieć to co prawa.
Cytat:
No ale czy to nie jest także pułapka, zastawiona na nas przez kulture?

Dokładnie tak jest. To kultura jest tutaj beneficjentem, a my jedynie próbujemy przetrwać. To kultura stawia oczekiwania i karze za ich niespełnianie. "Ja" jest haczykiem kultury, za pomocą którego nas kontroluje.

Cytat:
Można coś więcej w tych dwóch tematach?

Dyscyplina, to buddyzm Hinayany, światopoglądem zajmuje się Mahayana. Z oczywistych względów nie jestem w stanie tego tutaj przedstawić.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 15:45, 11 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:46, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri:
Cytat:
Fizyczne, w sensie obserwowalne w ciele.
Tak, rozumiem, o co ci w tym chodzi, ale to dobry przykład do wykazania, jak szczególnie potoczny język jest nieprecyzyjny, w swym uproszczeniu nawet zakłamany. Bo "obserwowalne w ciele", a czy nie w świadomości, w rozumie? To znów kwestia braku "w umyśle" desygnatów, a tylko posługiwania się deskryptorami [bliższymi i dalszymi]- to problem różni.
Cytat:
Takie kwasy dostają się do "umysłu" podświadomie, albo zagnieździły się tam, kiedy intelekt był jeszcze bardzo słaby (dziecięcy). To są np. wszystkiego rodzaju bzdury, którymi dzieci są faszerowane.
Trochę inaczej to widzę. Podświadome staje się często to, co już było w świadomości, ale przestaliśmy o tym myśleć, bo np. męczyło albo wydawało się mało istotne. I takie nieprzemyślane "zagnieżdża" się w strefie podświadomej, w strefie "atawistycznych" emocji. Natomiast dzieci, młodociani są proporcjonalnie najmniej tym obarczone- do czasu, dopóki nie zaczynają tworzyć własnych ideologii, w związku z procesem indywiduacji m. in.
Cytat:
Prym w tej przestrzeni wiedzie indoktrynacja religijna.
Bo wielu dorosłych uważa, że tak jest najprościej wytłumaczyć młodym umysłom kwestie moralności m. in.
Cytat:
Po prostu brak zmiany.
Sam wcześnie popełniłem błąd pisząc tam o "nicości". Chodziło mi raczej o niebyt. Już wyjaśniam: W istnieniu nie ma czegoś takiego, jak brak zmiany. Bo wszelkie istnienie polega na oddziaływaniach, na dzianiu się, na wyrównywaniu potencjałów w polach sił. Brak zmiany, to jest właśnie Niebyt.
Cytat:
Tak nicość, jak i bytowanie, są pojęciami kulturowymi, i nie istnieją same z siebie.
Nie tyle pojęciami kulturowymi, ile po prostu pojęciami [intelektualnymi], wyobrażeniami; jak wszelkie "memy" świadomości ludzkich. Jednak uważam, że niebyt oraz bytowanie istnieją w podobnym sensie, jak istnieje ławka, promieniowanie, kamień czy galaktyka. Co do śunjaty, to jest to pojęcie bardzo bliskoznaczne "mojemu" Niebytowi, jako podstawowemu stanowi Natury. Tyle, że uważam, iż w takiej sytuacji nie może być mowy o świadomości, ponieważ ta- przynajmniej rodzaj świadomości znany ludziom, przez nich "posiadany"- nie działa, gdy nie może rozróżniać i porównywać, co ściśle wiąże się z doświadczaną obiektowością.
Cytat:
mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zrozumie temat i dalej go pociągnie.
Ktoś się w końcu znajdzie... Może już się znalazł. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 17:06, 11 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Bo "obserwowalne w ciele", a czy nie w świadomości, w rozumie?

I tu i tu, w odróżnieniu od "tylko w świadomości".

Cytat:
Trochę inaczej to widzę. Podświadome staje się często to, co już było w świadomości, ale przestaliśmy o tym myśleć, bo np. męczyło albo wydawało się mało istotne. I takie nieprzemyślane "zagnieżdża" się w strefie podświadomej, w strefie "atawistycznych" emocji. Natomiast dzieci, młodociani są proporcjonalnie najmniej tym obarczone- do czasu, dopóki nie zaczynają tworzyć własnych ideologii, w związku z procesem indywiduacji m. in.

Zupełnie upraszczając, przyjęte przez daną osobę jako prawdziwe. Dodatkowo, pojawia się aspekt doświadczeń niestrawionych. Kiedy pojawia się pewne zdarzenia, które ma treść, ale nie mamy czasu go zaadresować, a później go zapominamy, wisi w podświadomość jako... prawdziwy. Z czasem gromadzi się tam tyle rzeczy, że trzebaby życie na nowo przejść, żeby je wszystkie zaadresować. Co ważne, są tam też emocjonalne "kolosy", które mają ogromny wpływ na nasze funkcjonowanie, bo można się na nich zawiesić. I większość ludzi jest właśnie zawieszona na jakimś etapie. Łatwo wyodrębnić dorosłych zawieszonych na motywie nastoletnim, albo dzieci zawieszone na etapie niemoglęcym. Moja córka się tak zawiesiłą na etapie 2 latka, mimo swoich 5-ciu. Na każdy problem reagowała płaczem. Dopiero jak to zrozumiałem, zaadresowałem problem i zniknął. Zawiesiła się na braku reakcji na jej płacz i wisiała tak emocjonalnie przez 3 lata. Wystarczyło przez chwilę potraktować ją jak niemowlaka, i na rękach mi "ozdrowiała". Było autentycznie widać jak się rozluźnia i kwas wychodzi. Taka anegdotka.

Cytat:
Bo wielu dorosłych uważa, że tak jest najprościej wytłumaczyć młodym umysłom kwestie moralności m. in.

I są w błędzie. Ja wychowuję swoje dzieci zdala od kwestii moralnym i osobiście nie znam bardziej współczujących istot niż one.

Cytat:
W istnieniu nie ma czegoś takiego, jak brak zmiany. Bo wszelkie istnienie polega na oddziaływaniach, na dzianiu się, na wyrównywaniu potencjałów w polach sił. Brak zmiany, to jest właśnie Niebyt.

Nie zapominajmy, że zmiana jest zawsze względna.

Cytat:
Co do śunjaty, to jest to pojęcie bardzo bliskoznaczne "mojemu" Niebytowi, jako podstawowemu stanowi Natury. Tyle, że uważam, iż w takiej sytuacji nie może być mowy o świadomości, ponieważ ta- przynajmniej rodzaj świadomości znany ludziom, przez nich "posiadany"- nie działa, gdy nie może rozróżniać i porównywać, co ściśle wiąże się z doświadczaną obiektowością.

Uważam podobnie.

Cytat:
Ktoś się w końcu znajdzie... Może już się znalazł.

To się okaże dopiero po pierwszym większym znalezisku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:10, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Michał Dyszyński:
Cytat:
W moim przekonaniu właśnie ten brak pokory, to nie przyjmowanie do wiadomości oczywistości własnej słabości jest jednym z ważniejszych grzechów przeciwko Duchowi Świętemu - Duchowi Prawdy. To jest, według Biblii, ten grzech, jaki nie zostanie nikomu odpuszczony. Ano nie może być odpuszczony, bo trwanie w fałszu generuje problem nierozwiązywalny, wobec którego żadne zewnętrzne "przebaczam ci" nie daje skutku. Nawet największy grzech Bóg może ubrać w strój ochronny "przebaczam, nie mówmy już o tym co było, a na przyszłość wspomogę twoją świadomość, w pozbywaniu się nieprawidłowej skłonności" - jeśli tylko owa świadomość uznaje swój błąd, winę i odda się w pełnym zaufaniu jakiejś boskiej terapii z tym związanej. Jednak nic, ale to kompletnie nic nie da się zrobić względem świadomości, która nie przyjmuje do wiadomości rzeczy jakimi są, która kłamie sama do siebie i do innych. Wobec odpowiednio sprytnego, konsekwentnego kłamstwa nie ma skutecznej strategii i właściwie tylko wobec takiego kłamstwa jej nie ma.
Sporo w tej treści mądrości co do spraw istotnych, czy wręcz podstawowych. Jednak to, co opisałeś nie do końca jest ścisłym jedynym sposobem "postawienia się w Prawdzie"...
Cytat:
Pomiędzy prawdą, a pragnieniami, uczuciami jest przedziwny związek. Nie jakiś bezpośredni, nie możliwy do deterministycznego opisania. Całkowite wycofanie pragnień, odsuwa szanse na jakąkolwiek prawdę - bo umysł nie pragnący niczego, nie pragnie samej prawdy, nie pragnie dowiedzieć się, ustalić niczego, a więc ostatecznie niczego nie ustali, nie stwierdzi. Jednak strategia przeciwna, oparta o bezpośrednie pragnienie prawdy, wpada w kłopot innego rodzaju - w niebezpieczeństwo dekretowania prawdy po uważaniu, w oderwaniu od okoliczności, w typowym myśleniu po linii pragnień. Patrząc na ten stan, tzn. uświadamiając sobie, że uczucia - zarówno od słabej, jak i silnej strony - niszczą tkankę prawdy, można dojść do bardzo pesymistycznego wniosku dla świadomości, można uznać, że nie ma ona szans na wyklarowanie się. Bo jak nie pragniesz - nie poznasz prawdy; jak pragniesz wprost - też jej nie poznasz, dobijając się jedynie do jej atrapy, czyli fałszu. Trzeba pragnąć, ale INTELIGENTNIE, trzeba dążyć do celu, ale INTELIGENTNIE, trzeba akceptować rzeczy świata, ale nie byle jak, tylko INTELIGENTNIE. Przy czym moje słowo "inteligentnie" właściwie wykracza poza standardową definicję inteligencji obejmując sobą dodatkowo różne formy inteligencji emocjonalnej, a właściwie to jakby "inteligencji fillozoficznej", związanej z dostępem do praw samego bytu, jestestwa. W każdym razie chodzi mi o to, że droga wprost tutaj często będzie musiała być zastąpiona innym. trudniejszym, bardziej złożonym podejściem.
Istnieje droga "na skróty"- poszedł nią m. in budda Siddharta Śakjamuni. Tyle, że to niezupełnie jest "na skróty". Dla wielu może się wydać najgorszym sposobem, najtrudniejszą drogą. M. in. dlatego, że należy wtedy zrezygnować nawet z myślenia, z odnoszenia wszystkiego do własnego ego, a przynajmniej z myślenia schematycznego, z nawyków myślowych, z "prostej" logiki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:04, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri:
Cytat:
Jeśli chcemy trzymać się prawdy, nie możemy zapominać, że to religia jest głównym generatorem nierozwiązywalnych problemów i fałszu, poprzez doktrynę objawioną.
Religie nie są aż tak bardzo złe. Chociaż dobre też nie są, bo większość z nich wręcz "prostacko" przykazuje jak żyć, zwraca się, jak do niesfornych dzieci, a w dodatku swą siłę czerpią ze wzbudzania raczej złudnych nadziei, albo wręcz z zastraszania [choć to różne strony tego samego medalu właściwie]. Przerost tego widzimy choćby wśród niektórych współczesnych interpretatorów islamu, imamów i t. p. Jednak należy tez pamiętać, że część z religijnych zasad naprawdę pomaga w "zdrowszym społecznie" życiu; a raczej niewielu ludzi jest na tyle zdeterminowanych i odważnych, by przechodzić cała drogę do oświecenia "własną ścieżką"- jak to uczynił chociażby Siddharta Gotama, bo to więcej kosztuje wysiłku. Więc sporo ludzi są "sami sobie winni", że wolą dać się powadzić przez różnych "szemranych guru".
Cytat:
Tak na marginesie, byt znajduje się w świadomości, nie odwrotnie. Nie może być mowy o posiadaczu świadomości, bo posiadacz, jako byt, pojawia się dopiero w świadomości.
To wydaje się prawdą. Ale moim zdaniem ty, podobnie jak wujzboj np., popełniacie tu błąd, zakładając, że zachodzi, istnieje tylko to, co uświadomione. Tymczasem co jest "poza świadomością", tego po prostu nie wiemy [Chociaż wg mnie możemy nieco przypuszczać, wydobywając to z nieświadomości przy pomocy intuicji]. Wobec tego błędem jest przyjmować, że poza świadomością nie ma nic; bowiem prawdopodobnie jest, tylko nie wiadomo co. Jeśli coś jest nienazwane, to nie znaczy, że tego nie ma. Brak dowodu istnienia nie jest dowodem nieistnienia. Tego- o dziwo- nie rozumie, czy też nie akceptuje część "twardogłowych" naukowców. O wiele bardziej prawdopodobne, że istniejemy w multiświecie pełnym "bzdryng"- tylko z większością z nich nie oddziałujemy, a przynajmniej nie zdajemy sobie sprawy z takich oddziaływań.
Heh! Popisałbym jeszcze, ale na razie tu skończę, bo nie mam tyle czasu ani chęci już. ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 19:21, 11 Lip 2016    Temat postu:

No to teraz ja popiszę.
Cytat:
To wydaje się prawdą. Ale moim zdaniem ty, podobnie jak wujzboj np., popełniacie tu błąd, zakładając, że zachodzi, istnieje tylko to, co uświadomione. Tymczasem co jest "poza świadomością", tego po prostu nie wiemy

Właśnie dlatego, że nie wiemy, nie powinniśmy nadawać temu czemuś bytu :). Bogu tak byt nadali, i patrz co się dzieje.

Cytat:
[Chociaż wg mnie możemy nieco przypuszczać, wydobywając to z nieświadomości przy pomocy intuicji]

Ok. Intuicja jest często przeciwnikiem umysłu, więc można uznać, że jest od niego niezależna. Wiec jeśli rozpoznaje obiekty, to mamy dowód na to, że rzeczy istnieją poza świadomością, oddziałują nie tylko w świadomość. Nie ma problemu, nie jestem solipsystą ;). Chodzi mi jedynie o to, że doznanie bytu jest czymś innym, i tylko z tym mamy do czynienia. Jak studiuję umysł, to muszę wiedzieć na czym się on opiera, dokładnie. Nie mogę tej interakcji badać, zakładając coś z góry nieprawdziwego, czyli że mam do czynienia z realnymi obiektami. Nie mam, mimo tego, że one faktycznie tam są. Co więcej, to z czym mamy do czynienia, to to właśnie nazywamy rzeczywistością, bo nie mamy innego wyjścia. Możemy zakładać istnienie poza świadomością, ale bez dyskryminacji, nie można niczego w kosmosie wyodrębnić, oddzielić od reszty. Zresztą to jest niemożliwe. Nie da się wyseparować niczego, bo wszystko jest zależne od otoczenia, jest jego częścią. W takim przypadku, mówienie, że obiekty istnieją (same sobie) jest nieprawdą. Są emanacją otoczenia w czasie, przez co patrząc na nie w czwartym wymiarze widzimy, że są nierozerwalnie złączone z otoczeniem. Tylko przez to, że mamy niepełną informację o tym jak świat wygląda w czwartym wymiarze, dokonujemy uproszczeń i klatkujemy doznanie, obiektywizując. Infomacja o jednorodności wszystkiego jest zatracana, na rzecz bytów, które rodzą się w ten sposób z niewiedzy. Bytów trójwymiarowych. I byty istnieją tylko w tej formie, jako ubytem w wiedzy wyższego wymiaru.
Nie wiem czy wyraziłem się wystarczająco jasno, ale wydaje mi się, że to co piszę jest dość oczywiste, jak się na to popatrzy. W czwartym wymiarze, nasz cały świat jest z naszej perspektywy jednym bytem, ale z perspektywy czwartego wymiaru, pojęcie bytu nie istnieje wogóle.

Cytat:
Wobec tego błędem jest przyjmować, że poza świadomością nie ma nic

Jak widać, to jest trochę inne nic. Takie nic, że aż wszystko.

... a może nasz kosmos jest czterowymiarową komórką pamięci, zawierającą informacje o sobie.Eksperyment, który sam się analizuje i opisuje. Genialne !


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 19:47, 11 Lip 2016, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:27, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri:
Cytat:
Patrząc na drzewo, nie mam o nim pełnej wiedzy, a niepełna jest fałszywa. Tutaj nigdy nie uda mi się osiągnąć oczywistości. Jeśli jednak patrzę na drzewo bez aplikowania wiedzy, doznanie jest w pełni prawdziwe.
Otóż to. I jeszcze parę zdań przedtem też napisałeś coś istotnego, z czym się zgadzam. Ale skupię się na zacytowanym fragmencie. Może jestem zbyt naiwny, albo zbyt zadufany w sobie, ale uważam, że znam wszechwiedzę, tę naukową, obiektywną, że wiem, czym jest Prawda [Absolutna]. Otóż Prawdą jest, że Nic jest Wszystkim, a Wszystko jest Niczym [znów pewna analogia do śunjaty]. Natomiast Wszystko jest tym samym: każdy obiekt czy/i zjawisko dzieje się/istnieje/zachodzi, a właściwie jest zaburzeniem pola energii, które w podstawowym stanie, czyli Niebycie, jest jednorodne, izotropowe, nieskończone czasoprzestrzennie [ponieważ przy braku oddziaływań czasoprzestrzeni nie ma- Niebyt jest "osobliwością" czasoprzestrzenną], o nieskończenie małym lokalnym potencjale energetycznym, ponieważ cała energia Natury rozproszona jest w nieskończenie "zerowej" czasoprzestrzeni. Wracając nieco: wszechwiedza polega na zaakceptowaniu, iż wszystko jest tym samym- fluktuacjami energii, fluktuacjami stanów kwantowych; oraz na zaakceptowaniu, że niebyt jest istnieniem, tylko niezamanifestowanym, nieprzejawiającym się.
Cytat:
Można poprzez analogię wnioskować, że to świadomość tworzy wzory i te, które obowiązują w naszym kosmosie, też są efektem świadomego wysiłku.
Wzory, zasady, w tym te fizyczne, istnieją tylko w ludzkich rozumach. Poprzez to możemy dopiero uświadomić sobie, że Kosmos funkcjonuje w jakoś spójny sposób. A skoro tak, to możemy wywnioskować stąd istnienie Woli- czyli wytworzyć wyobrażenie "Wola-Bóg". W ogóle możemy wtedy dopiero "intelektualnie", opisowo zrozumieć, że my też w tym Kosmosie funkcjonujemy pospołu, i również dzięki Woli-Bogu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:50, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri:
Cytat:
I tu i tu, w odróżnieniu od "tylko w świadomości".
Jeśli nie tylko w świadomości, to gdzie jeszcze? Co to jest, to poza świadomością?
Cytat:
Co ważne, są tam też emocjonalne "kolosy", które mają ogromny wpływ na nasze funkcjonowanie, bo można się na nich zawiesić. I większość ludzi jest właśnie zawieszona na jakimś etapie.
Cytat:
Zawiesiła się na braku reakcji na jej płacz i wisiała tak emocjonalnie przez 3 lata. Wystarczyło przez chwilę potraktować ją jak niemowlaka, i na rękach mi "ozdrowiała". Było autentycznie widać jak się rozluźnia i kwas wychodzi.
Ja bym to uogólnił do problemu akceptacji przez kulturę pewnych ludzkich "atawistycznych" cech i zachowań, a hołubienie- szczególnie w kulturach zachodnich- "twardogłowia" intelektualnego i "sztywnego kręgosłupa moralnego"...
Cytat:
I są w błędzie. Ja wychowuję swoje dzieci zdala od kwestii moralnym i osobiście nie znam bardziej współczujących istot niż one.
Wg mnie słusznie. Choć sam pisałeś, że nie należy popadać w skrajności... :wink:
Cytat:
Nie zapominajmy, że zmiana jest zawsze względna.
Tak. Ze swej natury taka jest, ponieważ zmiana, to oddziaływanie- a nic nie może oddziaływać samo ze sobą; nawet, jeśli wszystkie oddziaływania są tym samym, mają tę samą naturę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:58, 11 Lip 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Teraz pojawia się pytanie, czy stan bez wiedzy pozwoli utrzymać się na powierzchni? Logicznie patrząc, ciężko nam w to uwierzyć, bo oddajemy jedyne narzędzie kontroli jakie mamy. Jest jednak coś co zyskujemy, a mianowicie, wszystkie mechanizmy zatrzymane przez napięcie i stres. Najpotężniejszą z nich jest kreatywność, czyli zdolność do szybkiego odnajdywania rozwiązań. Kolejnym atutem jest większa ilość informacji, które do nas docierają. Myśli nie zajmują uwagi, przez co może być ona zadedykowana poznaniu. Co więcej, kontakty społeczne są nieporównywalnie łatwiejsze, a nasze reakcje trafniejsze.

Stan ograniczonej wiedzy osiąga szympans. Tak samo ma doznania, tak samo gromadzi pewną wiedzę, ale mniejszą niż człowiek. Stan w zasadzie bez wiedzy (chyba) jest bodaj bliski umysłowości mrówki - one już zdecydowanie większą ilość rzeczy robią instynktownie.
Człowiek według mnie stanu bez wiedzy nie jest w stanie osiągnąć inaczej jak w ciężkim zamroczeniu środkami psychoaktywnymi.
To co Ty zdajesz się diagnozować jako ów stan bez wiedzy (popraw, jesli się mylę) w moim modelu jest po prostu daleko posuniętym zdaniem się na intuicję, przy bliżej nieokreślonym wykorzystaniu wiedzy. Jest nie tyle stan bez wiedzy, tylko stan BEZ UŚWIADAMIANIA SOBIE tej wiedzy, z której i tak korzystamy instynktownie, intuicyjnie, ale dzieje się to poza naszą percepcją, bo dzieje się odruchowo, podświadomie. Wszystko dzieje się zawsze "jakoś", a my przyjmujemy to jak leci. To jest fajne, tylko ma parę istotnych wad (o niektórych sam wspominasz, więc pewnie wiesz o czym piszę).
Czy stan z mniejsza ilością wiedzy jest stanem szczęśliwszym?
- Badania wykazują, że traumę (także zespół stresu pourazowego) mają psy, koty, gołębie, już nie wspomnę o naczelnych. Ich brak wiedzy nijak nie chroni przed cierpieniem. Jak dla mnie Twoje eksperymenty są pewnie fajne i ciekawe, ale nie wróżę tej drodze większych szans na wydostanie się z pułapki cierpienia, rozterek, etc. Kreatywność jest fajna, ale tu problemem szybko robi się nadmiar rozwiązań, związany z brakiem dobrej weryfikacji. Tę zaś zapewni dopiero właśnie wiedza. I kółko się zamyka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:04, 11 Lip 2016    Temat postu:

@ Banjankri:
Cytat:
Właśnie dlatego, że nie wiemy, nie powinniśmy nadawać temu czemuś bytu :)
Nie. Ponieważ nie wiemy, nie powinniśmy nadawać określonego bytu, formy temu czemuś. To istotna różnica. Nie powinniśmy też zaprzeczać istnieniu niepoznanego, czy nawet niepoznawalnego.
Cytat:
Intuicja jest często przeciwnikiem umysłu, więc można uznać, że jest od niego niezależna.
Znów trochę inaczej to widzę. Wg mnie rozum jest dopełnieniem intuicji; intuicja, a dokładniej coś pomiędzy nieświadomością, a podświadomością, albo jedno z drugim- to góra lodowa, a świadomość, rozum- to jej wierzchołek.
Cytat:
Wiec jeśli rozpoznaje obiekty, to mamy dowód na to, że rzeczy istnieją poza świadomością, oddziałują nie tylko w świadomość.
Ale rzeczy "nie wychodzą" poza jaźń, która- w mojej nieco szczególnej definicji- jest funkcjonalną całością dla psyche, czyli- w uproszczeniu- połączeniem nieświadomości, podświadomości i świadomości.
Cytat:
Nie mogę tej interakcji badać, zakładając coś z góry nieprawdziwego, czyli że mam do czynienia z realnymi obiektami. Nie mam, mimo tego, że one faktycznie tam są.
Dla mnie równie "realistyczne" są kamienie, promienie gamma, zjawy i myśli. Różnica jedynie w sposobie oddziaływania [ze świadomością człowieka], ewentualnie w braku takiego oddziaływania.
Dalej... Nie bardzo rozumiem co określasz jako "czwarty wymiar" i dlaczego sugerujesz, że Rzeczywistość jest najlepiej określona akurat w czterech wymiarach (przestrzennych?).
Cytat:
Infomacja o jednorodności wszystkiego jest zatracana, na rzecz bytów, które rodzą się w ten sposób z niewiedzy.
Z tym właściwie w pełni się zgadzam. Jak pisałem wcześniej: Wszystko jest niczym, a Nic jest Wszystkim. A Wszystko jest tym samym. Nawet Wszystko jest poniekąd tym samym, co Nic- tyle, że Nic [Nic= Niebyt, a nie Nicość, która byłaby zaprzeczeniem nawet Woli] nie oddziałuje.
Cytat:
a może nasz kosmos jest czterowymiarową komórką pamięci, zawierającą informacje o sobie.
Nie rozumiem, czemu akurat czterowymiarową, ale w zasadzie tak! I to nie tylko nasz Wszechświat, ale cała Natura tym jest. Z tym, że taka "Komórka Pamięci" oscyluje między dwoma stanami: potencjalnym Niebytem i zamanifestowaną, "zrealizowaną" Rzeczywistością. W Rzeczywistości odbywa się wymiana informacji pomiędzy kwantami, obiektami, zjawiskami- co prowadzi do rozpraszania energii, wzrostu entropii oraz "zużywania się" przestrzeni fazowej zdarzeń [pseudolosowych]; inaczej: w tym stanie zachodzą oddziaływania. Natomiast w Niebycie oddziaływań brak- ale Niebyt opisywałem już nieraz na tym forum, więc nie będę się tu powtarzać.
Tak trochę na marginesie chcę jeszcze zwrócić uwagę na sformułowanie, którego użyłem: "zrealizowana Rzeczywistość". Jest to o tyle istotne, że Rzeczywistość jest już poniekąd zrealizowana, zdeterminowana, zanim jeszcze Wola "wykopie" Ją z "białej dziury". Chodzi o to, że w powstaniu Rzeczywistości zapisany jest już Jej kres- ale też odwrotnie: koniec przesądza o sposobie manifestowania się, zachodzenia Rzeczywistości; z tym, że tych sposobów może być całe mnóstwo, które "poprowadzą" do jednego końca, czyli do "popadnięcia" znów w Niebyt.
:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin