|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:33, 17 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | wujzboj napisał: | Na to pytanie o krzesła odpowiedziałem ci nie tylko jakieś sto siedemnaście razy, ale do tego bodajże trzykrotnie w ostatnich (bodajże trzech) wpisach skierowanych do ciebie w tym wątki, czyli za każdym razem, gdy pytałaś |
Ciekawe kiedy Jarek odkryje, że "dyskusja" z nią ma tyle samo sensu co gadanie do ściany |
Nie martw się o wuja. Doskonale sobie radzi.
Dyskusja nie zawsze musi mieć sens mój drogi chrzescijaninie.
Kredo wuja:
wuj jest też przekonany, że jego światopogląd jest logicznie spójny, oparty na naukowej metodologii, zgodny z sensem nauki Kosciola Katolickiego jak i potwierdzony przez Biblię i - przede wszystkim - przez samo życie. Wielu katolikow uważa wuja za wolnomysliciela i zagubionego liberała, wielu protestantów widzi w nim ofiarę katolickiego zniewolenia umysłowego, a wielu ateistów ma go za nieuka i bojącego się prawdy marzyciela, ale wujowi to wisi. Za to do rozmówców ma podobno cierpliwość
Ja też mam cierpliwość
Ale odpuszczam. Możesz dać na mszę.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 3:45, 18 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Pią 5:56, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Po ostatniej wizycie u sąsiadki już nie musiałem długo myśleć, żeby ostatecznie odrzucić hipotezę WGWZ, czyli hipotezę Wielkiego Generatora Wrażeń Zmysłowych. Nie dość, ze okazała się hipotezą, na której prawdziwość nie wskazują żadne przesłanki, to jeszcze całkowicie niezgodną z moim sposobem odczuwania świata i generującą dodatkowe problemy. Najkrócej mówiąc przeszczep się nie udał. Ale pacjent przeżył. Jedynie jego forma pozostawała wiele do życzenia.
Zagłębiwszy się na powrót w głębiny myśli kłębiących się w mojej głowie celem uporządkowania ich i znalezienia rozwiązania problemu czym są w swej najgłębszej istocie nasze doznania, co jest ich źródłem, doszedłem do wniosku, że jest to coś na zewnątrz nas, ale nie wiadomo co. Sytuacja nie była dużo lepsza od tej z WGWZ. Wprawdzie świat realny już istniał, ale ten, w którym żyłem, nadal był światem wirtualnym, tyle że wygenerowanym przez mój umysł, a nie przez WG. Uzmysłowiwszy to sobie, poczułem się, jak przysłowiowe dziecko we mgle. Z przyzwyczajenia ratunku poszedłem szukać za płotem.
- Ale czym ty się martwisz - zdziwiła się sąsiadka. - Przecież to znakomicie działa.
- No tak - odpowiedziałem - ale jakoś mało komfortowo się czuję z myślą, że na zewnątrz mnie jest jakieś nie wiadomo co i nigdy się nie dowiem co.
- To nie myśl o tym. A za tobą wiadomo co jest, ja jestem. Czujesz to, prawda? Czujesz, że jestem?
Jeszcze jak czułem. Najpierw tylko jej zapach i jej dłonie na swoich barkach, ale potem jej istnienie przejawiło się w całej mocy. Stałem się jej rumakiem, a ona moim jeźdźcem i już wiedziałem, jak żyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Pią 6:07, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Jakby się kto pytał, jak wyjaśnić zachowanie sąsiadki, które może i jest psychologicznie mało wiarygodne, to wyjaśniam, że po ostatnim głosowaniu w Sejmie w sprawie hodowli zwierząt futerkowych, jej mąż wpadł w szał w rodzaju tych, które palą za sobą wszystkie mosty, postanowiła więc ostatecznie i nieodwołalnie się z nim rozstać. Co do naszego głównego bohatera, to chociaż wciąż kochał żonę, to jak wielu mężczyzn nie zdał egzaminu, przed jakim postawiło go życie. Jedyne, co miał na swoje usprawiedliwienie to to, że faceci to świnie, a on przecież był facetem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Pią 18:44, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Rewizja podejścia do możliwości utrwaleniu się genu neutralnego w kontekście pojawienia się świadomości.
Moim zdaniem w tych rozważaniach popełniamy błąd (albo ja popełniam) polegajacy na tym, ze przyjmujemy milczaco, ze świadomość pojawiła się nagle w postaci nam znanej z powodu zmutowania jakiegoś pojedynczego genu (mam wrażenie, że taką sytuację rozpatrujemy). Bardzo wątpliwe, żeby tak było. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że świadomość pojawiała się stopniowo, a nie, że jakiś nasz przodek narodził się ze świadomością taką, jaką znamy u siebie. To znaczy, że świadomość też ewoluowała, czyli ewoluowała wraz z mózgiem. Jeśli przyjąć, że tak było, to prawdopodobieństwo, że ewolucja mózgu w kierunku udoskonalania cechy świadomość następowała wskutek utrwalania się kolejnych (ilu?) zmutowanych neutralnych genów aż do wykształcenia się świadomosci znanej nam z autopsji wydaje się być zerowe (tak by się musiało składać, że te wszystkie neutralne mutacje zupełnie przypadkowo prowadziłyby do rozwoju mózgu w okreslonym kierunku). Innymi słowy zaczątki świadomości pojawiły się przypadkowo jako efekt mutacji i być może był to gen neutralny, ale w jakimś momencie świadomość musiała zacząć dawać korzyści skoro jest.
W sumie więc mogę się z wujem zgodzić, że świadomosć nie może być wynikiem utrwalenia się neutralnego genu/genów.
Dlaczego nie uważam, że świadomośc pojawiła się nagle i w postaci znanej nam z autopsji. Ponieważ jest procesem zbyt zlożonym i zależnym od powstania zbyt skomplikowanego mózgu, by to się stało z powodu jednej mutacji. Zmysł wzroku ewoluował od bardzo prymitywnej postaci do bardzo skomplikowanej, ale na każdym etapie był funkcjonalny i przydatny, dlatego geny go tworzące były przekazywane. Myślę, ze ze świadomością musialo być analogicznie. Myslę też, że świadomośc można porównać do zmysłu, bo jest to jakby zmysł pozwalający nam patrzeć w głąb siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:05, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Ewolucja świadomości....
W jakim stopniu gen mowy wpłynął i jak na rozwój świadomości?
[link widoczny dla zalogowanych]
Niezwykłe podobieństwo genu występującego w DNA człowieka oraz ptaków czy owadów (zbieżność sięga 98-99 procent) każe zakładać, że wbrew entuzjastycznym opiniom sam gen nie wystarcza do wykształcenia umiejętności mówienia. Chociaż więc FOXP2 pozostaje jedynym znanym genem, który ma związek z porozumiewaniem się za pomocą języka, wiemy już, że to nie wszystko, co potrzebne do wykształcenia skomplikowanej mowy.
Potwierdziły to niedawne badania kości neandertalczyka. Analiza genetyczna wykazała, że nasz daleki krewny miał gen mowy identyczny z naszym.
- Z perspektywy genu FOXP2 nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że neandertalczycy nie mieli języka takiego jak i my – przyznał „Dziennikowi” prof. Johannes Krause z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku.
Oznacza to tyle, że przypisany początkowo wyłącznie ludziom „językowy” gen u różnych gatunków zwierząt pełni rozmaite role, a sama jego obecność nie wystarczyłaby do ewolucji złożonego języka. Dlatego choć za pomocą genetycznych manipulacji udało się doprowadzić do narodzin myszy z ludzkimi wersjami FOXP2, nie rozumieją one naszej mowy.
Według szacunków mózg składa się ze 100 miliardów komórek nerwowych ("neuronów"), a każda z nich jest połączona z tysiącami innych komórek nerwowych, co daje w przybliżeniu łącznie 150 trylionów połączeń (inaczej "synaps"). W podobnym duchu co genetyka, która mapuje nasz garnitur genetyczny, ten nowy typ badań nazwany "konektomiką" ma na celu zmapowanie synaps mózgu. Kiedy naukowcy zrozumieją te połączenia, będą mogli zobaczyć, jak informacje przepływają przez obwody mózgu i rozpocząć poznawanie naszego postrzegania, odczuwania i myślenia. Wiedza ta pomoże pogłębić nasze zrozumienie choroby Alzheimera, schizofrenii i udarów.
[link widoczny dla zalogowanych]
Myślę, że mózg ISTNIEJE. JEST materialny. Co nie znaczy, że natura świadomości jest latwym problemem...
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 19:20, 18 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hello
Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:20, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | ... udało się doprowadzić do narodzin myszy z ludzkimi wersjami FOXP2, nie rozumieją one naszej mowy. | Nie znam się, ale zapytam:
- czy FOXP2 determinuje wykształcenie kości gnykowej?
___________________________________
"... nie znam, znaczy tylko ze słyszenia" - V. Kubasińska
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:08, 18 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Hello napisał: | Semele napisał: | ... udało się doprowadzić do narodzin myszy z ludzkimi wersjami FOXP2, nie rozumieją one naszej mowy. | Nie znam się, ale zapytam:
- czy FOXP2 determinuje wykształcenie kości gnykowej?
___________________________________
"... nie znam, znaczy tylko ze słyszenia" - V. Kubasińska |
Niekoniecznie. Tak mi się wydaje. Co Ty o tym sądzisz?
Zastanawiam się w tej chwili nad tym w jakim stopniu porozumiewanie się mowa typowo ludzka miała wpływ na rozwój naszej świadomości.
Swego czasu był pogląd, ze to właśnie drobna genetyczna różnica, która pozwoliła na rozwoj mowy, wpłynęła na rozwoj człowiek.
Małpy opanowuja dużą ilość słów ale posługują się językiem migowym. Nie mają zdolności artykulacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:56, 19 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Ano znów wysyłam w jednym kawałku podzielonym na rozdziały dla Semele, dla Anbo i dla Pelikana, bądźcie miłośni mnie grzesznemu. Aha, no i na końcu są jeszcze dwa PSy: PS do Semele oraz PS do Fedora.
===================== Semele =============
Semele napisał: | Czy teraz rozmawiamy o świadomości realnej? | wuj napisał: | A o czym by innym? | Semele napisał: | Myślałam, że o behawioralnej.
Behawioralna to ta z układem nerwowym. Realna to boska. |
A kto to tak zdefiniował? Przecież to nie ma żadnego sensu.
Świadomość realna to świadomość tego, kto się nad tym zastanawia. Rozumiesz wszak, co to znaczy podmiot. Jeśli czytasz te słowa, to świadomość realna jest twoją świadomością, podmiotem postrzegającym ten tekst i _s_i_e_b_i_e.
Świadomość behawioralna to zachowania, które podmiot obserwuje u innych i uważa za świadczące o tym, że ma do czynienia ze _c_u_d_z_ą_ świadomością realną.
Układ nerwowy? Bóg? To wszystko są znacznie bardziej odległe historie. Ale w pewnym momencie pojawiają się one w tej dyskusji. Z czego _n_i_e_ _w_y_n_i_k_a, że to przy ich użyciu są definiowane pojęcia będące dla tej dyskusji podstawą! Dokładnie przeciwnie: rozmowa o układzie nerwowym czy o Bogu ma sens, bo _u_p_r_z_e_d_n_i_o_ zostało określone, co znaczy świadomość. I ta realna, i ta behawioralna.
Semele napisał: | Tu właśnie jest najwazniejszy moment. Wuj uważa, że w żywej istocie każdej jest świadomość realna. |
Jak podkreślałem, ja _n_i_e_ _u_w_a_ż_a_m_ jakoby w każdej żywej istocie była świadomość realna! Nie widzę żadnego powodu, aby takie twierdzenie uważać za prawdziwe. Mamy natomiast wiele powodów, by organizmy z dostatecznie rozwiniętym układem nerwowym traktować jako świadome realne nawet jeśli nie wykazują one przejawów świadomości behawioralnej (takich jak pozytywny wynik testu lustra). A wszystkie te powody sprowadzają się do trzech:
1. Odczuwamy potrzebę znajdowania się wśród istot, które są podobne do nas, które możemy zrozumieć i które mogą zrozumieć nas - wobec tego szukamy wokół siebie oznak obecności takich istot;
2. Inni ludzie zachowują się podobnie do nas oraz mamy potrzebę bycia z innymi ludźmi - wobec tego traktujemy ich jako oznaki obecności wokół nas istot podobnych do nas;
3. Z medycyny wiadomo, że zachowania te są powiązane z aktywnością pewnych wyspecjalizowanych obszarów układu nerwowego - wobec tego im bardziej jakiś układ nerwowy ma szanse przejawiania takiej aktywności, tym rozsądniejsze jest uznawanie go za przejaw obecności istoty podobnej do nas.
Semele napisał: | Mózg dziecka semele zatem umrze. Dziecko też,chyba ze ma jakąś świadomość realną. Skąd?? |
Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu. Przeciwnie: świadomość realna wchodząc w interakcję z innymi świadomościami realnymi połączonymi w sieć informatyczną "tego świata" indukuje w nich postrzeżenia interpretowane przez nie jako przejawy obecności wśród nich nowej świadomości realnej - czyli takie postrzeżenia, jak chociażby ciało z rozwiniętym mózgiem.
A na pytania typu "skąd ta nowa świadomość się bierze" czy "czym jest płód zanim mózg się rozwinie" można dawać bardzo różne odpowiedzi, w zależności od konkretnej ontologii, którą się posługuje odpowiadający.
Na przykład jeśli założyć, że ludzkie świadomości stwarza Bóg oraz potraktować na serio katolicki dogmat mówiący, że człowiek jest jednością "duszy i ciała" (czyli świadomości i komunikowania się z innymi świadomościami) i że Bóg nie stwarza jednego i drugiego osobno, to z faktu medycznego że ingerencja w aktywność pewnych obszarów mózgu skutkuje pojawieniem się "dziur" w postrzeganiu wynika, że akt stworzenia nowej osoby ma miejsce równocześnie z pojawieniem się ciała dostatecznie rozwiniętego, aby te podstawowe funkcje postrzegania reprezentować. W takiej sytuacji, zanim dojdzie do aktu stworzenia, płód jest przejawem działania praw natury (i w pewnym stopniu oraz chyba w większości przypadków także przejawem działania woli konkretnych ludzi), podobnie jak takim przejawem jest dom, w którym mieszkasz.
Semele napisał: | Myślę, że mózg ISTNIEJE. JEST materialny. Co nie znaczy, że natura świadomości jest latwym problemem... |
Tu nie ma nad czym rozważać, przecież na ten temat zasmarowaliśmy już pół internetu. Mózg istnieje jako obiekt _m_a_t_e_r_i_a_l_n_y_ i właśnie dlatego jest on źródłem świadomości _b_e_h_a_w_i_o_r_a_l_n_e_j_ oraz nie może być źródłem świadomości _r_e_a_l_n_e_j.
===================== Pelikan =============
wuj napisał: | Trzeba rozróżniać postrzeganie od interpretacji. To, co napisałaś, jest interpretacją, i to tak daleko idącą, że można wskazać na klasyczne wręcz przypadki jej błędności: patrz bóle fantomowe (fakt medyczny) czy "mózg w słoiku"(eksperyment myślowy, ale poza medyczne realia wychodzący tylko technicznie). Postrzeżeniem jest "boli mnie": postrzeżeniem jest stan podmiotu postrzegany przez podmiot. Podmiot _n_i_e_ _w_i_e_ niczego więcej poza tym, że istnieje i że postrzega: postrzega siebie jako postrzegającego jakieś zdarzenia. Co te zdarzenia znaczą, tego podmiot nie wie! | tp napisał: | Nie zgodzę się. Gryząc się w język nie tylko odczuwam ból, ale ten ból ma konkretną lokalizację, nawet w przypadku bólu fantomowego to będzie mnie boleć "amputowana kończyna". Dobrym przykładem są też emocje. Jeśli czuję jakąś emocję, to nie tylko ją czuję, ale czuję ją w konkretnym obszarze ciała. |
Ano boli cię "amputowana kończyna" - czyli masz wprost powiedziane, że ciało jest _i_n_t_e_r_p_r_e_t_a_c_j_ą.
tp napisał: | Podmiot pojmowany jako "czysty obserwator" zna tylko treści postrzeżeń, bez przymiotnika "moje", żeby pojawiły się "moje" postrzeżenia musi istnieć ta materialna perspektywa, podmiot musi być przypisany do ciała, żeby mnie zabolał język, to ten język musi być jakoś wyczuwalny choćby fantomowo, bez ciała "moje" odczucia nie mają żadnego podłoża. |
"Moje" w tym znaczeniu jest interpretowane. Natomiast "moje" w znaczeniu bezpośrednim jest postrzegane, jest właśnie określone przez fakt obecności postrzeżeń, czyli obecności postrzegającego.
tp napisał: | Czy ludzkie ciało wg wuja jest zdarzeniem? Czym się różni materia od zdarzenia? |
Zdarzeniem jest każdy moment teraźniejszości, każde postrzegane "to się dzieje teraz". Materia przejaw pewnego porządku w zdarzeniach.
wuj napisał: | Zbiór liczb naturalnych nie siedzi w żadnej przestrzeni. | tp napisał: | Z tego opisu mam rozumieć, że osoby (indywidualne byty o indywidualnych cechach) w "przestrzeni pozamaterialnej" są bytami abstrakcyjnymi (matematycznymi) tak jak liczby naturalne? | wuj napisał: | Nie . Z tego opisu masz rozumieć, że osoby nie siedzą w żadnej przestrzeni i że _p_r_z_e_s_t_r_z_e_ń_ jest modelem. | tp napisał: | Ale to przecież na jedno wychodzi. Jak nie siedzą w żadnej przestrzeni to zmieniają się w abstrakcje. Jeśli wuj osobę rozumie jako podmiot świadomy swojego istnienia, to nie ma bata, musi mieć jakieś ciało, choćby fantomowe, musi jakoś siebie czuć i swoją odrębność od reszty, swoje granice. |
Nie, nie wychodzi na jedno. Po pierwsze, nawet ta fizyczna przestrzeń jest modelem i dobrze jest zdawać sobie z tego sprawę. Po drugie, poczucie odrębności od reszty nie oznacza, że w ogóle jest jakaś reszta poza wyobrażeniem, że ona jest. To klasyka epistemologiczna ("mózg w słoiku" i do tego cała menażeria powieści różnej wartości wygenerowanych wokół tego konceptu, bo jest on nośny literacko). Po trzecie, faktem jest, że masz do czynienia wyłącznie ze swoimi własnymi doznaniami, i to z nich budujesz wszelkie przestrzenie, począwszy od "od stóp do głów", poprzez "stąd do szafy", aż do przestrzeni kosmicznej i odległości między dwoma atomami w cząsteczce aminokwasu rozpuszczonej w krokodylej łzie. Aby te przestrzenie połączyć w jedną rzeczywistość wraz z moimi przestrzeniami i jeszcze może do tego przestrzeniami paru (zylionów) innych osób, nie potrzeba generować jakichś nie-wiadomo-jakich "przestrzeni zewnętrznych"; potrzeba i wystarcza w tym celu zebrać nas wszystkich w jeden _z_b_i_ó_r, czyli połączyć jakąś wspólną nam własnością pozwalającą na wymianę informacji między nami.
wuj napisał: | Bo zwrot "mój palec" _z_n_a_c_z_y_ dokładnie tyle, że "w moim polu świadomości odczuwam palec zanurzony w wodzie".
Można sobie wyobrazić eksperyment (na razie wciąż hipotetyczny, lecz wkrótce może się to zmienić). Otóż ty i ja zakładamy hełmy z takim zaawansowanym technologicznie urządzeniem zwanym BBI (brain-to-brain interface), który pozwala przesyłać impulsy nerwowe pomiędzy naszymi systemami nerwowymi tak, że kiedy ja włożę palec do wody, to ty czujesz palec, któremu jest mokro. | tp napisał: | Jak sam widzisz, taki eksperyment wymaga połączenia się z ciałem drugiego człowieka za pomocą mózgu, żeby odczuwać mokrość palca ja muszę czuć sam ten palec, a żeby go czuć, muszę go mieć. Moje odczucie mokrości wynika z posiadania palca. To postrzeżenie jest uwarunkowane posiadaniem konkretnego ciała. |
Ależ nie, to jest tylko opis tego eksperymentu w języku potocznym . Nie, nie musisz mieć żadnego palca, by odczuwać, że masz palec. Cały eksperyment może ci się "przyśnić" (nie, to nie znaczy, że musisz mieć ciało by pospało - to znaczy, że postrzegane przez ciebie zdarzenia nie odzwierciedlają tego, co się z tobą i wokół ciebie dzieje, lecz są generowane w jakiś inny sposób), może być ci nadesłany jako pakiet rozrywkowy klasy fantasy (w rzeczywistości możesz być mamłakiem wśród innych mamłaków, te zaś bytują w rzeczywistości rządzącej się zupełnie innymi prawami niż te, które "znasz" ze swojego pakietu rozrywkowego), może pochodzić z miliona różnych źródeł i nie masz żadnego sposobu, by to poprawnie rozpoznać; możesz tylko zgadywać.
Ale niezależnie od tego, skąd te dane przychodzą, niezmiennym faktem pozostaje: "w moim polu świadomości odczuwam palec zanurzony w wodzie"!
tp napisał: | Sam fakt, że interpretujemy ten stan jako jawę świadczy o tym, że jest to jawa, ponieważ we śnie nie interpretujemy naszego stanu jako jawy, tam brakuje nam punktu odniesienia. Ponieważ tam jest "tylko jawa", nie ma jawy. |
Ależ skądże znowu. Nie raz pojawia się sen, w którym nie tylko uważamy że jesteśmy na jawie (bo to standard), lecz w którym budzimy się do jawy ze snu! Do tego po przebudzeniu się do "normalnej" jawy możemy pamiętać tamten sen jako część tej "normalnej" jawy i dopiero po bardzo długim czasie zorientować się, że to był sen. Kiedy byłem dzieckiem, często śniło mi się, że się budziłem i widziałem światło w drzwiach mojego pokoiku, bo któreś z moich rodziców przechodziło do łazienki. I dopiero po _l_a_t_a_c_h_ dotarło do mnie, że to był sen, bo _k_o_l_o_r_ szyby był nie taki, jak powinien.
wuj napisał: | Ty nawet nie wiesz, czy nie powstałaś z nie-wiadomo-czego sekundę temu i nie rozpłyniesz się w takąż nicość za kolejną sekundę. A chciałabyś wiedzieć, że to świat ci coś podpowiada, bo w tej teraźniejszości masz taki fajnie fajowski obraz że niby się wszystko kupy trzyma? Ile z tej kupy jesteś w stanie ogarnąć w tę chwilę, z której składa się teraźniejszość? | tp napisał: | To jest wynik mojego założenia, że poznaję rzeczywistość, a więc, że to co poznaję jest rzeczywiste. Dla mnie to jest punkt wyjścia. |
Nie tylko twojego. Chyba każdy to zakłada - ale mało kto pamięta, że to jest założenie. Dobrze, że tutaj jesteśmy zgodni: to jest _z_a_ł_o_ż_e_n_i_e.
Ale tutaj pojawia się szkopuł. Otóż to założenie nie działa zawieszone w próżni, je trzeba obudować racjonalnym systemem pojęciowym i dedukcyjnym. Piszesz dalej:
Pelikan napisał: | Więc na podstawie tego punktu wyjścia nic nie wiadomo mi na ten temat, że mogłabym powstać z niewiadomo-czego sekundę temu albo się rozpłynąć w nicość. |
Na podstawie tego punktu wyjścia musisz zachować w pamięci wiedzę o fakcie, że pracujesz na bazie założeń i że poza nie nie dasz rady się wydostać. Dlatego też nigdy nie wolno ci nawet przed sobą samą argumentować tak, jakby twoje założenia były twardą oczywistością. Czyli o ile nie ma sensu na przykład, żebyś planowała cokolwiek na podstawie hipotezy, że "śnisz" lub że za moment i tak wszystko zniknie z tobą włącznie, o tyle porównując swoje wnioski z wnioskami innych musisz zawsze brać pod uwagę ów fakt "ja nie wiem, ja tylko zakładam". To pomaga także ograniczać fantazjowanie na temat treści cudzych poglądów:
tp napisał: | Jeśli mam z jednej strony idealizm, który nie daje żadnego pewnego obrazu świata, bo wszystko być może, tylko stawia nieskończone hipotezy, a z drugiej mam realizm, który daje jeden pewny obraz świata, bo ma jakikolwiek punkt oparcia dla myśli, to z czysto racjonalnych pobudek wybieram realizm. |
To jest po prostu nieprawda od początku do końca:
1. Nie jest prawdą, jakoby idealizm dawał komukolwiek mniej pewny obraz świata.
2. Nie jest prawdą, jakoby idealizm uważał świat za taki, w którym "wszystko być może".
3. Nie jest prawdą, jakoby idealizm tylko stawiał nieskończone hipotezy.
4. Nie jest prawdą, jakoby realizm dawał jeden pewny obraz świata.
5. Nie jest prawdą, jakoby to realizm dawał jakiś punkt podparcia dla myśli...
Ad 1. Każdy obraz świata jest tak samo niepewny i nie jest to kwestia idealizmu, lecz fundamentalnej logiki. Natomiast nie każdy obraz świata jest tak samo praktyczny w zastosowaniu, a ściślej mówiąc: nie każdy tak samo odpowiada temu, kto zamierza go stosować. I dlatego należy intelektualnie uczciwie rozpatrywać różnorakie podejścia do rzeczywistości, bo tylko to pozwala nam znaleźć rozwiązania optymalne, a nie tylko rozwiązania będące konsekwencją takich czy innych przesądów i uprzedzeń.
Ad 2. Systemów idealistycznych możesz mieć jak mrówków, podobnie jak istnieje cała menażeria systemów nieidealistycznych. Ale jakoś nie słyszałem wiele o systemach utrzymujących, że "wszystko być może" (możesz mnie w tej kwestii doszkolić, jeśli masz szersze rozpoznanie; ok, może pod coś takiego da się podciągnąć postmodernizm, ale to tylko taka prędka myśl). W szczególności, sam jestem idealistą i nigdy nie zdarzyło mi się twierdzić, że "wszystko być może". Najwidoczniej mylisz ze sobą dwie rzeczy: (a) zdawanie sobie sprawy z konieczności czynienia założeń i (b) czynienie założenia, że rzeczywistość szaleje w dowolny sposób. To pierwsze nie jest domeną idealizmu, lecz warunkiem koniecznym (choć nie dostatecznym) logicznej spójności. To drugie jest niewystępującą w praktyce fanaberią filozoficzną (może właśnie poza postmodernizmem, jednak i nad tym trzeba by się dobrze zastanowić).
Ad 3. To właściwie zawiera się już w punkcie 2. Twierdzenie, jakoby idealizm stawiał nieskończone hipotezy, wydaje się być konsekwencją pomylenia tego, że ktoś zdaje sobie sprawy z konieczności czynienia założeń i tego, że ktoś uważa rzeczywistość za szalejącą w dowolny sposób.
Ad 4. Żaden światopogląd nie daje jednego pewnego obrazu świata, chociaż światopoglądy nielogiczne mogą (a może i uwielbiają) przedstawiać się jako będące takim pewnym obrazem - a skoro pewnym, to i rzecz jasna jedynym. Wiesz o tym doskonale, bo zdajesz sobie sprawę z założeń, na jakich musisz się opierać.
Ad 5. Podobnie to nie realizm lecz pamięć i doświadczenie dają podparcie dla myśli. A idealizm o którym tu mowa nie bez powodu nazywa się empirycznym. Wobec tego nawet gdyby na realizmie dało się cokolwiek oprzeć (a o problemach z jytbetxbt była już przecież mowa), to i tak twierdzenie o wyłączności jest tutaj kompletnie fantazyjne.
W sumie wniosek "z czysto racjonalnych pobudek wybieram realizm" jest wyciągnięty z pięciu całkowicie błędnych przesłanek. Pobudki mogą być czysto racjonalne, ale to dotyczy intencji, a nie jakości wykonania.
wuj napisał: | Jego świadomość niczego nie zastaje, jego świadomość to wszystko _p_o_s_i_a_d_a_ albo jako swoje stałe cechy, albo jako cechy ewoluujące z jakichś stanów poprzednich (przy czym sekwencja takich stanów może być uważana albo za mającą początek w jakichś stanach pierwotnych, albo za pozbawioną początku - wsio wedle woli filozofa). | tp napisał: | A jakie cechy może posiadać świadomość, której naturą jest postrzeganie? Jeśli przypiszemy jej jakieś cechy typu prawa determinujące to jak i co postrzega, to automatycznie zmieni się jej natura. Czy to nadal będzie świadomość? |
My jej nic nie przypisujemy, ona to ma. To _z_a_w_i_e_r_a_ się w postrzeganiu, w tym - w samopostrzeganiu!
tp napisał: | Skąd się miałyby brać pozytywne lub negatywne odczucia u osób? | wuj napisał: | A czemu muszą się skądś brać? Można powiedzieć, że są i tyle. Jako pierwotne własności o całkowicie _z_r_o_z_u_m_i_a_ł_e_j_ treści. Można oczywiście spekulować nad ich pochodzeniem, ale to do niczego nie prowadzi bo i tak trzeba od czegoś zacząć, od jakichś podstawowych cech. Z próżnego i Salomon nie naleje. | tp napisał: | Pierwotne własności czego? |
Świadomości. O niej wszak mowa.
wuj napisał: | Na diagramie przetwarzania informacji nie ma nigdzie żadnej świadomości. Tam są tylko bloki decyzyjne reagujące _d_e_t_e_r_m_i_n_i_s_t_y_c_z_n_i_e_ według (a) wyuczonego i wciąż optymalizowanego modelu, (b) dochodzących danych, oraz (c) impulsów generowanych przypadkowo i przez to pozwalających przebić się przez barierę tępej rutyny w sytuacji gdy dane są niekompletne lub wręcz nieadekwatne do potrzeb. | tp napisał: | A propos bólu:
Cytat: | Pamiętacie Terminatora? Tytułowy android twierdził, że nie czuje ran postrzałowych jak i nie pojmuje skąd biorą się ludzkie łzy. W naturze raczej trudno byłoby wyobrazić sobie istotę o podobnym poziomie fizycznego skomplikowania, pozbawioną jednocześnie jakiejkolwiek wrażliwości. Ból pełni doniosłą ewolucyjną funkcję, ostrzegając nas przed potencjalnym niebezpieczeństwem jak i informując o uszkodzeniu ciała. Taka ciekawostka: na świecie żyje kilkuset ludzi wykazujących wrodzoną obojętność na ból z anhydrozą (z angielskiego: zespół… CIPA). Osoby te dosłownie nie znają pojęcia bólu. Mogą zaciąć się przy goleniu, złamać nogę czy poparzyć wrzątkiem – i w ogóle tego nie zauważyć. Konsekwencje zaburzenia są straszliwe: chory wymaga stałej opieki medycznej, regularnych przeglądów stanu organizmu, a nawet pilnowania temperatury. Nie muszę chyba tłumaczyć, że z punktu widzenia doboru naturalnego, obojętność na ból należy zakwalifikować jako prawdziwe przekleństwo. O ile współcześni ludzie potrafią utrzymać obarczonych CIPA (jakkolwiek to brzmi) przy życiu, o tyle u większości zwierząt cecha ta powinna rychło zniknąć z puli genowej. Na brak odczuć mogą sobie pozwolić pierwotniaki, grzyby, rośliny, może niektóre bezkręgowce – czyli byty bardzo trwałe, statyczne lub żyjące na tyle krótko, że i tak zdołają spłodzić potomstwo przed nagłą śmiercią. Ale pies, kot, krowa, koń czy małpa? Nikt nie ma wątpliwości, że zaawansowane organizmy dysponują odpowiednio szeroką paletą odczuć. Bez tego szansa na ich przetrwanie spadłaby drastycznie. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Samo "zwierzęce" odczuwanie bólu już pełni doniosłą funkcję ewolucyjną, a co dopiero powiedzieć o ludzkiej zdolności dystansowania się od bólu, dzięki której człowiek zależnie od sytuacji może reagować jak automat, tam gdzie jest to korzystne, ból - reakcja, a tam gdzie jest to niekorzystne, działać pomimo bólu albo nawet świadomie zadawać sobie ból dla własnego dobra, np. zgoda na zastrzyk. |
Przecież ja na ten cytat (a raczej na takie stwierdzenia) właśnie odpisałem we fragmencie, na który mi tym cytatem odpowiadasz!
Istota bólu nie polega na tym, że ty Pelikan czujesz ból. Istota bólu polega na tym, że układ (algorytm) dostaje sygnał alarmowy przebijający się do najwyższego poziomu układu decyzyjnego i uzyskujący tam priorytet realizacji w miarę proporcjonalny do oszacowanego stopnia zagrożenia. To jest istota tego, co w środowisku organizmów żywych występuje jako ból! Alarm. Możliwie skutecznie i adekwatnie przetwarzany alarm. Nikogo nie musi to boleć w sensie odczuwania takiego, jakie (wyobrażam sobie) masz gdy się w język gryziesz. Tam w ogóle nie musi być nikogo, potrzeba i wystarcza aby funkcjonował algorytm przetwarzający dane według poprawnie skonstruowanego diagramu przepływu informacji.
Tutaj nie jest potrzebne świadome odczuwanie bólu, ono jest dla sprawności systemu kompletnie zbędne i kompletnie niezauważalne na zewnątrz systemu! Podobnie jest ze strachem, z poczuciem odpowiedzialności, z radością, z miłością - ewolucyjnie ważne nie są qualia (one nie są widoczne za zewnątrz!), ewolucyjnie istotne są obwody kontrolne, sprzężenia zwrotne, kategorie danych i dynamiczne priorytety ich przetwarzania, dopasowane modele reagowania na zmienne warunki zewnętrzne...
Mówi się "reagować jak automat", myśląc o reakcji ograniczonej do bardzo prymitywnych, mechanicznych wręcz odruchów. Ale to tylko skutek starożytnych dziś już wyobrażeń. Dziś taki automat wygra z tobą bez trudu w szachy, a jeśli grając na jakimś turnieju będziesz nieuczciwie korzystała z jego podpowiedzi, to sędzia może się zorientować po tym, że robisz niestandardowe, zbyt _i_n_t_u_i_c_y_j_n_e_ posunięcia! Bo automat będzie korzystał ze swoich własnych rozmyślań o partiach szachowych, a nie z biblioteki rozegranych już partii, na których to bibliotekach uczyłaś się strategii i taktyki ty jak i inni gracze.
===================== Anbo =============
wuj napisał: | To, że z charakterystyki posiadanego ciała _n_i_e_ w_y_n_i_k_a_ prawdziwa natura osoby ani nawet istnienie prawdziwej osoby, nie ma nic wspólnego z amaterializmem; to są gołe _f_a_k_t_y, biorące się z nieprzekraczalnych ograniczeń poznawczych człowieka. | anbo napisał: | Obserwujemy związek osobowości z ciałem, a konkretnie z mózgiem; obserwujemy związek osobowości z genami i to konkretnymi. Związek jest tego typu, że od tego, jakie ma się ciało (a konkretnie mózg, w sumie sprawa sprowadza się do genów), taką ma się osobowość. (Oczywiście wpływ ma też środowisko, ale środowisko też budują geny.) Takie są fakty. |
Fakty są takie, że ty piszesz o jednym, a ja o drugim. Ty piszesz o świadomości behawioralnej (patrz powyżej, moja odpowiedź dla Semele), a ja - o świadomości realnej (patrz j.w.).
anbo napisał: | Mam wrażenie, że wuj się zapędził i sobie zaprzecza, bo skoro według wuja świadomość nic nie daje z ewolucyjnego punktu widzenia, a istnieje, to zostaje nam "nie przeszkadza." | wuj napisał: | A na czym polegałoby moje zaprzeczanie sobie tym? | anbo napisał: | Żeby sobie nie zaprzeczać, musiałby wuj do przedstawionego rozumowania wprowadzić zewnętrznego wyjaśniacza świadomości człowieka niezależnego od genów skoro według wuja świadomosć jest nieprzydatna z ewolucyjnego punktu widzenia, a nieprzydatne jest wypierane przez ewolucję, a jednocześnie według wuja świadomosć mamy. |
Problem o którym wspomniałeś ma ktoś mówiący, że świadomość realna powstaje na skutek ewolucji świata materialnego. Ja natomiast nigdy i nigdzie nie przypisywałem ewolucji świata materialnego zdolności do wytworzenia świadomości realnej; przeciwnie, ja podkreślam, że taka "zdolność" jest cechą pozbawioną treści i że wobec tego takie "rozumowanie" pada już na poziomie językowym, przez co nie jest ani fałszywe ani prawdziwe, lecz po prostu pozbawione sensu.
Masz natomiast rację pisząc, że w tej sytuacji należy przedstawić sensowny model opisujący jak się mają świadomości do tego, co nazywamy światem materialnym. Pamiętaj jednak przy tym, że mowa tutaj jest nie o świadomościach jako o pochodzących od "czegoś tam", lecz o świadomości jako podstawowej substancji konstytuującej rzeczywistość. Przy czym mowa tu nie tyle o jakiejś solipsystycznej świadomości uniwersalnej siedzącej w każdym z nas, lecz po prostu o bytach (liczba mnoga) z tej samej substancji.
wuj napisał: | Zysku przynosić nie może, bo jest niepostrzegalna z zewnątrz. | anbo napisał: | Nie szkodzi, wystarczy, ze jest wnioskowana. Wystarczy, że innych ludzi bierzemy za obiekty myślące i czujące podobnie do nas, by rozeznając się we własnych uczuciach i sposobie myślenia móc łatwiej orientowac się w ich zamiarach. Praktyka pokazuje, ze to działa, korzyść ewolucyjna oczywista, opisałem to dokładniej już wczesniej, a przy okazji mocna poszlaka, że inni ludzie jak i my świadomosć posiadają. (To jest ta argumentacja, do której wuj wcześniej się nie odniósł, co z kolei uznałem za zgadzanie się z nią.) |
Nie wystarczy, że jest wnioskowana, bo wnioskowanie o niepostrzegalnym nie wymaga, by to niepostrzegalne istniało . Algorytm nie musi _o_d_c_z_u_w_a_ć_ bólu, musi dostawać alarm o dostatecznie wysokim priorytecie przetwarzania. Podobnie aby algorytmy wymieniały ze sobą informację o swoich zagrożeniach, nie muszą odczuwać bólu, muszą jedynie z dostatecznym priorytem i w adekwatnym kontekście przetwarzać zewnętrzną informację o zagrożeniach. Tak więc "to mnie boli, nie rób tego" nie musi być ani nadawane jako przejaw odczuwanego bólu ani odbierane jako odnośnik do bólu odczuwanego przez odbiorcę. Tu potrzeba i wystarcza, by algorytm nadający tę wiadomość chronił się przed uszkodzeniem, czyli by algorytm ją odbierający przetwarzał ją w sposób pozwalający mu wydobyć z niej instrukcję zachowania korzystnego dla niego jako jednostki lub dla innych algorytmów powiązanych wspólnym interesem ewolucyjnym.
To, że ciebie coś faktycznie boli (a nie że jakiś tam algorytm przetwarza jakąś tam informację o wysokim priorytecie), jest więc z punktu widzenia ewolucji kompletnie niezauważalnym efektem ubocznym. I na prawdę za cholerę nie wiadomo, skąd miałoby się to brać i czemu miałoby jeszcze do tego być stabilne.
anbo napisał: | Uważa wuj, że nabycie świadomości nie spowodowaloby widocznych dla innych zmian w osobowości, co z kolei przejawiałoby się w zachowaniu? Śmiała teza. Wynikałoby z tego, że ludzie posiadający świadomość i jej nie posiadający zachowywaliby się tak samo, a przynajmniej ci nie posiadający świadomosci różnicy by nie zauwazyli. Śmiała teza. |
A w jaki sposób miałoby to cokolwiek spowodować, skoro nie jest obserwowalne z zewnątrz? Prawo akcji i reakcji. Jeśli jedno działa na drugie, to drugie działa na pierwsze. Czyli jeśli jedno działa na drugie, to jest obserwowane przez to drugie. To prawo jest wyprowadzone z poziomu zachowań i działa na poziomie zachowań. Natomiast świadomość realna zupełnie się w to nie wpisuje. Ona jest w tym układzie jedynie biernym i zbytecznym obserwatorem. Czasem obserwatorem-cierpiętnikiem, czasem obserwatorem-weselnikiem, ale zawsze tylko obserwatorem biernym. Działanie ciała obserwowanego "od wewnątrz" po nerwach przez tego obserwatora można uzyskać nie tylko teoretycznie na papierze, ale także fizycznie w krzemie czy w innym tam materiale do produkcji androidów. No przynajmniej jeśli się na serio traktuje to, co widać jako jawną tendencję w informatyce stosowanej.
wuj napisał: | Dotyczy dryftu genetycznego alleli (czyli przypadkowych zmian w częstotliwości występowania różnych wersji genu w populacji). Być może na poziomie alleli coś takiego występuje, choć zdaje się nie jest to modna idea, bo nie wszystko zgadza się tu z obserwacjami. Ale sama hipoteza jest bardzo fajna i możemy spokojnie założyć, że jest prawdziwa, jeśli nie jako reguła mająca istotny wpływ na procesy ewolucyjne to przynajmniej w niektórych sytuacjach.
Tyle, że co ona dla nas znaczy? Ano niewiele. | ambo napisał: | Wystarczająco dużo dla omawianego problemu. Znaczy to bowiem, że jakaś mutacja może się utrwalić bez selekcji (nie przynosi korzyści ani nie jest szkodliwa). Jest więc teoretycznie możliwe, że świadomość pojawiła się przypadkiem i chociaż - załóżmy - jest neutralna, to mogła zostać utrwalona. Przypomnę: Kimura wykazał, że allel, który jest całkowicie neutralny ze względu na naturalną selekcję, tzn. nie niesie żadnej korzyści ani nie jest szkodliwy, może zdominować populację w wyniku całkowicie losowego procesu. |
(Dla porządku; to, że neutralny allel może losowo zdominować populację, wiadomo było od dawna, natomiast Kimura zaproponował teorię - nie wykazał, lecz zaproponował - bazującą na pewnych założeniach i mającą na celu wyjaśnienie obserwowanych szybkości zmian genetycznych przy wykorzystaniu neutralnych mutacji; teoria ta ma swoje zady i walety, niektóre rzeczy wyjaśnia a do innych nie pasuje.) Neutralne mutacje, o których mowa w teorii ewolucji, są obserwowane i dlatego wiadomo, z jaką populacją należy je powiązać. Tymczasem po zastosowaniu jej do świadomości, hipoteza ta nie daje nam nic dlatego, że nie mogąc _z_m_i_e_r_z_y_ć_ częstotliwości występowania świadomości realnej u ludzi, nie wiemy ilu z nas jest realnych a ilu - tylko algorytmami!
Fajnie by się to wpisało w opowiadanko, prawda? Żona algorytm ale kochanka realna - albo może odwrotnie .
Opowiadanko opowiadankiem, ale biorąc pod uwagę neutralność mutacji i brak jakiegokolwiek powodu by ją wiązać z czymś konkretnym w genach (bo przecież nie postrzegamy świadomości innych i wobec tego może ona się brać chociażby z tych samych genów, które decydują o kształcie małego palca u nogi), mamy problem kategorii 1/N, gdzie N dąży do praktycznie nieskończoności: krytyczny rozmiar populacji to nie populacja ludzkości, lecz populacja nieznanej wielkości, być może rzędu ilości wszystkich żywych organizmów, które kiedykolwiek pałętały się na tej planecie.
To, że kiedyś tam populacja ludzkości spadła to paru tysięcy, nie ma więc żadnego znaczenia dla wiarygodności hipotezy o świadomości jako o neutralnej mutacji. Tyle samo jest warte tu twierdzenie, że rozlazła się ona już w pierwotnej zupie od pierwszego łańcucha RNA, który załapał się na samopowielanie się w korzystnej kałuży, jak że ruszyła na świat wraz z parką ssaków co się kiedyś zabłąkały w górach i je odcięło na trochę a potem poszło z nich w kierunku ludzkości, a także jak że winna jest twoja mamusia, która sama co prawda jest jeszcze algorytmem, lecz u ciebie wygląda to już przypadkiem zupełnie inaczej.
anbo napisał: | O wiele bardziej prawdopodobne jest, że świadomość pojawiała się stopniowo |
Z tym jest jeszcze gorzej. M neutralnych kroków daje proces klasy 1/N do potęgi M. Na dzień dobry umarł w butach.
anbo napisał: | W sumie więc mogę się z wujem zgodzić, że świadomosć nie może być wynikiem utrwalenia się neutralnego genu/genów. |
Lecz mogłyby to być jedynie mutacje neutralne, z powodów wyłuszczonych powyżej.
anbo napisał: | świadomośc można porównać do zmysłu, bo jest to jakby zmysł pozwalający nam patrzeć w głąb siebie. |
To tak. Tyle że należy to odróżnić od algorytmu biorącego się do samokontroli... A ewolucja potrzebuje wyłącznie tego ostatniego.
____________________________
PS.
===================== Semele =============
Semele napisał: | Daję już wujowi spokój. |
Nie chodzi o dawanie spokoju, lecz o zadawanie pytań na tyle rzeczowo, by było wiadomo, na co odpowiadać. W rozmowie na wspomniany temat deklarowałaś, że rzecz doskonale rozumiesz. Nie ma nic dziwnego w tym, że z czasem człowieka nachodzą wątpliwości; nawet mówi się, że trzeba się z problemem "przespać", żeby zobaczyć go z dostatecznie dobrej perspektywy. To więc naturalne, że najpierw wszystko jest jasne a potem staje się niejasne. Ale gdy tak się stanie, ma się też już dobre podstawy do tego, by zadawać bardzo _k_o_n_k_r_e_t_n_e_ pytania. Ja nie siedzę w twojej głowie i nie mam pojęcia, co się w niej dzieje! Pisząc enigmatycznie, zmuszasz mnie albo do wypisywania długich epistoł od nowa wszystkim co mogłoby ci się źle wydawać w danej kwestii, albo do prostego odsyłania cię co oryginału.
===================== Fedor =============
fedor napisał: | umykają Jarkowi odpowiedzi |
Dzięki za przypomnienie, już się tam odezwałem.
fedor napisał: | Przez bezsensowne marnowanie na nią energii i czasu |
Konieczność wielokrotnego powtarzania tego samego zna tu chyba każdy z dyskusji z każdym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:04, 19 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Semele napisał:
Myślę, że mózg ISTNIEJE. JEST materialny. Co nie znaczy, że natura świadomości jest latwym problemem...
Tu nie ma nad czym rozważać, przecież na ten temat zasmarowaliśmy już pół internetu. Mózg istnieje jako obiekt _m_a_t_e_r_i_a_l_n_y_ i właśnie dlatego jest on źródłem świadomości _b_e_h_a_w_i_o_r_a_l_n_e_j_ oraz nie może być źródłem świadomości _r_e |
No nareszcie.....
Co jest źródłem świadomości realnej i czym ona jest?
Wuj:
Cytat: | Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu. Przeciwnie: świadomość realna wchodząc w interakcję z innymi świadomościami realnymi połączonymi w sieć informatyczną "tego świata" indukuje w nich postrzeżenia interpretowane przez nie jako przejawy obecności wśród nich nowej świadomości realnej - czyli takie postrzeżenia, jak chociażby ciało z rozwiniętym mózgiem. |
Niech fedor gada co chce ale nie rozumiem tego zdania chociaż jestem pełna dobrej woli.
Skąd się ona bierze?
Rysunek pamiętam z muchą i burkiem...
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 20:13, 19 Wrz 2020, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:05, 19 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Co jest źródłem świadomości realnej i czym ona jest? |
Jak to, co jest jej źródłem? To ona jest źródłem wszystkiego!
Jak to, czym ona jest? Jest tym samym, czym jesteś ty i czym jestem ja.
wuj napisał: | Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu. Przeciwnie: świadomość realna wchodząc w interakcję z innymi świadomościami realnymi połączonymi w sieć informatyczną "tego świata" indukuje w nich postrzeżenia interpretowane przez nie jako przejawy obecności wśród nich nowej świadomości realnej - czyli takie postrzeżenia, jak chociażby ciało z rozwiniętym mózgiem. | Semele napisał: | nie rozumiem tego zdania chociaż jestem pełna dobrej woli.
Skąd się ona bierze? |
Ale czego nie rozumiesz? Konkretnie?
Świadomość realna wchodząc w interakcję z innymi świadomościami realnymi - świadomości komunikują się ze sobą, jak to było zaznaczone na wiadomym rysunku. Nowa świadomość zaczyna brać udział w tej komunikacji.
...świadomościami realnymi połączonymi w sieć informatyczną "tego świata" - komunikują się ze sobą, czyli są połączone w sieć informatyczną. Nowa świadomość staje się członkiem tej sieci.
...indukuje w nich postrzeżenia - na tym polega sieć. To, co dzieje się w jednej świadomości, indukuje postrzeżenia w innych. Nie odbywa się to chaotycznie, lecz według praw, które rozpoznajemy jako prawa fizyki.
...postrzeżenia interpretowane przez nie jako przejawy obecności wśród nich nowej świadomości realnej - to, co postrzegamy, interpretujemy nadając temu znaczenie wykraczające poza sam fakt "zaobserwowałam". Kiedy postrzeżenia spełniają warunki nazywane w skrócie "świadomością behawioralną", czyli gdy obserwujemy pewien rodzaj zachowania się obserwowanego obiektu, wtedy myślimy: oto jest osoba. Czyli uznajemy, że mamy do czynienia z osobą. Oczywiście żadna dodatkowa osoba nie siedzi w nas, w naszym polu postrzegania (każdy z nas ma swoje i jest ono wewnątrz a nie na zewnątrz niego, jest wewnątrz a nie na zewnątrz "ja"). W efekcie uznajemy więc te nasze postrzeżenia za _p_r_z_e_j_a_w_ obecności innej osoby. Uznajemy, że to inna osoba, i to bardzo konkretna osoba, jest źródłem tych postrzeżeń.
...czyli takie postrzeżenia, jak chociażby ciało z rozwiniętym mózgiem. Jeśli postrzegamy ciało posiadające dostatecznie rozwinięty i poprawnie funkcjonujący mózg, to uznajemy je za przejaw istnienia konkretnej osoby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:20, 19 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Ok. Ale "ja jestem" wnioskuję z tego, że czuję ból lub widzę niebieski. Do tego potrzebny jest układ nerwowy.
Te wszystkie "ja jestem" tworzą sieć informatyczną? Ta sieć informatyczna to materia?
Wuj:
Cytat: | Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu | .
Wnioskuję, że świadomość realna może istnieć bez mózgu....
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 2:06, 20 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Nie 9:14, 20 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
anbo napisał: |
Związek jest tego typu, że od tego, jakie ma się ciało (a konkretnie mózg, w sumie sprawa sprowadza się do genów), taką ma się osobowość. (Oczywiście wpływ ma też środowisko, ale środowisko też budują geny.) Takie są fakty. |
Fakty są takie, że ty piszesz o jednym, a ja o drugim. Ty piszesz o świadomości behawioralnej (patrz powyżej, moja odpowiedź dla Semele), a ja - o świadomości realnej (patrz j.w.). |
Piszę o osobowości. Osobowość (zbiór cech psychofizycznych) nazywasz "świadomością behawioralną"?
Piszę o tym, do czego mamy dostęp: osobowość innego człowieka przejawia nam się w jego działaniu; innego człowieka nie znamy. Napisałeś wcześniej, ze prawdziwa natura nie wynika z ciała. Ale obserwowane zachowanie ewidentnie wynika (wynika nawet z tego, co zjesz), czyli obserwujemy fałszywą naturę człowieka. Piszę to od dawna, także w swoim opowiadaniu w odcinkach. Konsekwencją tego jest między innymi wniosek, że nie mamy dostępu do prawdziwej natury naszych bliskich, nie wiadomo, jacy oni są. Oni sami (także ja i ty) nie wiedzą, jacy są. Nie wiadomo jakie zachowania są wynikiem naszej woli (czy w ogóle jakieś są), a które wynikają z ciała. Problemów jest z tym od groma, bo na przykład nie wiadomo, jak wytłumaczyć takie działanie Boga, które generowaniem naszych ciał wprowadza opisane fałszowanie. Przy okazji jeszcze raz, bo jakoś mi umknęła wuja odpowiedź. Czym według wuja kieruje się Bóg dając jakiejś osobie ciało (port komunikacyjny) albinosa w społeczeństwie, w którym się części cial albinosów używa do uprawiania magii, albo port komunikacyjny od razu uszkodzony (głuchy, niewidomy itp.)?
wujzboj napisał: |
Problem o którym wspomniałeś ma ktoś mówiący, że świadomość realna powstaje na skutek ewolucji świata materialnego. Ja natomiast nigdy i nigdzie nie przypisywałem ewolucji świata materialnego zdolności do wytworzenia świadomości realnej; przeciwnie, ja podkreślam, że taka "zdolność" jest cechą pozbawioną treści i że wobec tego takie "rozumowanie" pada już na poziomie językowym, przez co nie jest ani fałszywe ani prawdziwe, lecz po prostu pozbawione sensu. |
Sorry, ale naukowcy badający mózg w kontekście (samo)świadomości nie mają problemu, o którym piszesz. Może dlatego, że wstawiłeś pojęcie "świadomość realna", którego - o ile wiem - w ich koncepcji nie ma. Problemy pojawiają się właśnie wtedy, gdy do rozwiązania problemu (istnienia wrażeń zmyslowych, świadomosci itd.) wprowadzasz Wielkiego Generatora Wrażeń Zmyslowych, świadomość realną, osobę istniejącą oddzielnie od ciała (które jest tylko czymś, co osobie Bóg generuje w umyśle itd., tego jest od groma). Po pierwsze jest problem niezgodności z tym, jak ludzie odczuwają/postrzegają świat, jest problem z brakiem obserwacji wskazujących na to, że go błędnie postrzegają, są problemy będące przedmiotem tej dyskusji, można by je jeszcze rozwinąć dalej. Z drugiej strony mamy naukowe wyjaśnienia obywające się bez WGWZ, dające się badać, będące w zgodzie z naszym sposobem postrzegania świata, w sumie więc WGWZ idealnie nadaje się tylko do jednego: ciachnięcia go Brzytwą. (Pominąłem problem niezgodności z biblijnymi i chrześcijańskimi teizmmami).
wujzboj napisał: |
Masz natomiast rację pisząc, że w tej sytuacji należy przedstawić sensowny model opisujący jak się mają świadomości do tego, co nazywamy światem materialnym. Pamiętaj jednak przy tym, że mowa tutaj jest nie o świadomościach jako o pochodzących od "czegoś tam", lecz o świadomości jako podstawowej substancji konstytuującej rzeczywistość. Przy czym mowa tu nie tyle o jakiejś solipsystycznej świadomości uniwersalnej siedzącej w każdym z nas, lecz po prostu o bytach (liczba mnoga) z tej samej substancji. |
Świadomość nie jest substancją, wobec tego nie wiem, o czym piszesz. Czy masz na myśli, że stanom psychicznym odpowiadają stany fizyczne materii zorganizowanej w mózg?
wuj napisał: |
Nie wystarczy, że jest wnioskowana [świadomośc innych osób], bo wnioskowanie o niepostrzegalnym nie wymaga, by to niepostrzegalne istniało |
? Nie wiem, z czym polemizujesz, mam wrażenie, że z faktami. Nic prócz wnioskowania przedstawionego przeze mnie nie mamy i nie możemy mieć i nigdy nie mieliśmy. A tak naprawdę ludzie domyślnie przyjmują, że inni ludzie są tacy, jak oni i się w to nie zagłębiają, nie filozofują. Tak więc zdecydowanie wystarcza skoro działa.
Nie wiem, dlaczego nie przyjmujesz wyjaśnień ewolucyjnej korzyści posiadania świadomości. Dla mnie to jest tak oczywiste.... Że aż dłużej mi się o tym gadać nie chce. Chyba lepiej już nie umiałbym tego argumentować, powtarzałbym się. Z taką (albo podobną) argumentacją spotkałem się już wiele razy u różnych biologów czy filozofów... Widzę tylko jedną możliwość: jeśli wyewoluowanym mózgiem da się wytłumaczyć istnienie świadomości, to będzie jeszcze jeden powód, by nie wierzyć w Boga,a ty przecież w Boga chcesz wierzyć. Kolejny raz staje się zbędny, by wyjaśnić jakąś obserwację, jakiś problem. Sorry, ale innego wyjaśnienia nie znajduję w twoim odrzuceniu przedstawionego wyjaśnienia korzyści ewolucyjnej. Oczywiście mógłbym przedstawić jakąś kontrargumentację do tego co napisałeś, ale już nie widzę w tym sensu. Zwłaszcza, że to temat poboczny, tematem głównym jest koncepcja WGWZ.
I tyle w temacie WGWZ? Przejrzę poprzednią rozmowę, bo wydaje mi się, że było tego więcej.
Przy okazji: wciąż nie mogę korzystać z śfińskiej poczty. Mam kilka nieprzeczytanych wiadomości i nie mogę nic zrobić, bo po kliknięciu na pocztę mam tylko biały ekran. Tak jest od czasu zgłoszenia wujowi sprawy nagminnego łamania regulaminu przez fedora i podjęcia przez wuja kroków zaradczych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:56, 20 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Zacznę od PS do Anbo, o tej nieszczęsnej skrzynce: zajrzyj proszę do tego wątku:
http://www.sfinia.fora.pl/faq,27/problemy-ze-skrzynka-pocztowa,17415.html
============== @Semele =================
Semele napisał: | Te wszystkie "ja jestem" tworzą sieć informatyczną? Ta sieć informatyczna to materia? |
Tak.
Semele napisał: | "ja jestem" wnioskuję z tego, że czuję ból lub widzę niebieski. Do tego potrzebny jest układ nerwowy. |
Układ nerwowy to _o_p_i_s, a nie doznanie. Doznania to ból i kolor niebieski. Opis nie jest ci potrzebny do doznawania, opis pomaga w życiu.
wuj napisał: | Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu | Semele napisał: | Wnioskuję, że świadomość realna może istnieć bez mózgu.... |
Precyzyjniej: nie jest wykluczone, że świadomość realna istnieje także gdy nie ma czegoś takiego, jak mózg uważany za przejaw tej świadomości.
============== @Anbo =================
wuj napisał: | piszesz o świadomości behawioralnej (patrz powyżej, moja odpowiedź dla Semele), a ja - o świadomości realnej (patrz j.w.). | anbo napisał: | Piszę o osobowości. Osobowość (zbiór cech psychofizycznych) nazywasz "świadomością behawioralną"? |
Podobnie jak świadomość behawioralna, osobowość jako zbiór cech psychofizycznych jest zdefiniowana _b_e_h_a_w_i_o_r_a_l_n_i_e. Definicje świadomości behawioralnej i osobowości behawioralnej nie pokrywają się w stu procentach. Ta pierwsza jest pewną dość arbitralnie zdefiniowaną cechą, ta druga jest zbiorem różnych cech dobranych tak, by były przydatne szczególnie dla opisu zachowania jednostek wykazujących świadomość behawioralną. Rzecz jasna, opis taki jest z kolei przydatny na przykład do wywierania wpływu na to zachowanie.
I w efekcie to obojętne, czy piszesz o świadomości behawioralnej, czy o behawioralnie zdefiniowanej osobowości; w obu przypadkach piszesz o zupełnie innej kategorii, niż ja. Relacje pomiędzy behawioralnie zdefiniowanymi cechami dają się bezproblemowo traktować teorią ewolucji i tutaj nie ma żadnych specjalnych kontrowersji; różnice pomiędzy hipotezami naukowymi nie są dla tej dyskusji specjalnie istotne.
Stąd też ciągłe nieporozumienia. Jak widać, odróżnienie pomiędzy faktami naukowymi i ich filozoficzną interpretacją bywa trudne. Ale trzeba go starannie dokonywać, bo w przeciwnym razie grozi absurd scjentyzmu.
anbo napisał: | Piszę o tym, do czego mamy dostęp: osobowość innego człowieka przejawia nam się w jego działaniu; innego człowieka nie znamy. |
Piszesz o tym, do czego mamy dostęp jako zbiorowość. Ja natomiast piszę o tym, do czego ma dostęp postrzegający podmiot, czyli w moim przypadku ja, a w twoim - zakładam, że ty. Zakładam, bo ciebie nie postrzegam. Postrzegam nie ciebie, lecz właśnie tylko "to, do czego mam dostęp" - postrzegam zmiany zachodzące w moim postrzeganiu wraz z upływem czasu. Które to zmiany przedstawiam (czy przedstawiają mi się) w postaci obiektów zachowujących się w taki czy inny sposób. Wśród tych obiektów jest obiekt określający siebie nazwą "anbo", przejawiający zachowania spełniające kryteria świadomości behawioralnej i świadczący o pewnych wyrazistych cechach behawioralnej osobowości. Uważam, że to wszystko świadczy o tym, że jestem w kontakcie z niepostrzeganą przeze mnie świadomością realną człowieka innego, niż ja. To Anbo, ale nie anbo behawioralny, lecz Anbo realny.
Różnicę pomiędzy jednym i drugim możesz zapisać w swym opowiadaniu zgodnie z anegdotką o dwojgu behawiorystów. Pewno znasz: kochają się behawiorysta z behawiorystką, a gdy skończyli, on mówi do niej: "Widzę, że ci było dobrze! A mnie?"
anbo napisał: | Napisałeś wcześniej, ze prawdziwa natura nie wynika z ciała. Ale obserwowane zachowanie ewidentnie wynika (wynika nawet z tego, co zjesz), czyli obserwujemy fałszywą naturę człowieka. |
Tak. I tutaj nie ma na co narzekać, bo to niewynikanie jest po prostu faktem. Nie mam absolutnie żadnej możliwości sprawdzenia, czy poza wrzaskiem "boli mnie" wrzeszczący obiekt odczuwa cokolwiek tak, jak odczuwam to ja. Ty też nie masz takiej możliwości i zamykanie na to oczu niczego nie zmieni. Nie ma innego wyjścia jak tylko albo założyć, że to jest oznaka takiego bólu, albo założyć, że to jest tylko reakcja algorytmu mająca na celu poinformowanie innych algorytmów o zagrożeniu niesionym dla tego algorytmu przez działanie, którego przedmiotem jest ów algorytm. Naukowa i weryfikowalna jest _w_y_ł_ą_c_z_n_i_e_ ta druga hipoteza i twoje opowiadanie będzie sensowne dopiero wtedy, gdy zamiast fantazjować o idealistach, będzie tu mówiło o _s_c_j_e_n_t_y_s_t_a_c_h. Bo normalnie, poprawnie rozumujący człowiek, czy to filozof czy to zwykły zjadacz chleba, wiedzieć musi że osoba to nie są zachowania: tak samo jak ja to nie moje zachowania, tak ty to nie twoje zachowania.
wuj napisał: | Problem o którym wspomniałeś ma ktoś mówiący, że świadomość realna powstaje na skutek ewolucji świata materialnego. Ja natomiast nigdy i nigdzie nie przypisywałem ewolucji świata materialnego zdolności do wytworzenia świadomości realnej; przeciwnie, ja podkreślam, że taka "zdolność" jest cechą pozbawioną treści i że wobec tego takie "rozumowanie" pada już na poziomie językowym, przez co nie jest ani fałszywe ani prawdziwe, lecz po prostu pozbawione sensu. | anbo napisał: | Sorry, ale naukowcy badający mózg w kontekście (samo)świadomości nie mają problemu, o którym piszesz. Może dlatego, że wstawiłeś pojęcie "świadomość realna", którego - o ile wiem - w ich koncepcji nie ma. |
Nie masz co sorrować, przecież ja o tym trąbię na cały regulator.
anbo napisał: | Problemy pojawiają się właśnie wtedy, gdy do rozwiązania problemu (istnienia wrażeń zmyslowych, świadomosci itd.) wprowadzasz Wielkiego Generatora Wrażeń Zmyslowych, świadomość realną, osobę istniejącą oddzielnie od ciała (które jest tylko czymś, co osobie Bóg generuje w umyśle itd., tego jest od groma). Po pierwsze jest problem niezgodności z tym, jak ludzie odczuwają/postrzegają świat, jest problem z brakiem obserwacji wskazujących na to, że go błędnie postrzegają, są problemy będące przedmiotem tej dyskusji, można by je jeszcze rozwinąć dalej. |
Problemy pojawiają się, gdy wnioski z bezpiecznej, weryfikowalnej, ale i z tego właśnie powodu niekompletnej metody poznawczej, jaką oferują nauki przyrodnicze, zaczynamy _s_t_o_s_o_w_a_ć_ _w_ _ż_y_c_i_u.
Powtórzę: nauka jest behawioralna i wolna od wszelkich filozoficznych wtrętów. Przez to jest ona pewna i przez to jest ona nieprzydatna do czegokolwiek jeśli jej wyniki nie zostaną zinterpretowane w ramach jakiegoś systemu ontologicznego, w ramach jakiejś metafizyki.
To, jak zinterpretujesz zachowanie się obiektu, zależy nie od tego, czy jesteś idealistą czy nie, lecz od tego, czy jesteś szują czy nie. A może raczej od tego, czy jesteś psychopatą czy nie. Napisz-że o behawiorystach, co uważają jedno drugiego za algorytm, i siebie przy tym też. Napisz-że o ich rozterkach. Bo skoro mojego bólu nie widać, a jedynie widać zachowanie i skoro mój ból to moje zachowanie, to wynika z tego wprost, że wszystko czego nie widać jest jedynie jakimś niepojętym a ostrym odchyleniem od normalności. Kuba B., behawiorysta z zamiłowania, tnie się więc nożem jak może, starając się z tym odchyleniem walczyć. Aż w końcu udaje mu się: wyrobił w sobie fakirską odporność na ból i już wie, że się wyleczył z szaleństwa nieznanego medycynie. I teraz ze spokojem tnie nożem współplemieńców, bacząc tylko, aby go przy tym nie rozpoznano. Szkoda mu, by jego zdolny organizm został odizolowany od innych organizmów. Doszedł bowiem do słusznego wniosku, że jego wysiłki da się wykorzystać dla dobra gatunku. W tym celu planuje aktywność polityczną, w ramach nowej partii o programie opierającym się na zasadach behawioryzmu i ewolucjonizmu i promującym walkę z idealistycznym sentymentalizmem, szkodliwym dla fizycznego, intelektualnego i ilościowego rozwoju ludzkości. Partię już zarejestrował wraz z grupką znajomych z prywatek SM, jako Związek Antyidealistyczny Jednoczący Ewolucyjnych Behawiorystów, w skrócie ZAJEB.
anbo napisał: | drugiej strony mamy naukowe wyjaśnienia obywające się bez WGWZ, dające się badać, będące w zgodzie z naszym sposobem postrzegania świata, w sumie więc WGWZ idealnie nadaje się tylko do jednego: ciachnięcia go Brzytwą. |
Na wypadek gdybyś jeszcze nie zauważył: WGWZ czy nie WGWZ, ale mowa tu nie o naukowych wyjaśnieniach lecz o meta-naukowych interpretacjach, bez których całą naukę od początku do końca można jednym zamachem wrzucić do kosza. Zresztą, bez nich nauka by w ogóle powstać nie mogła, jako że wykonanie jakiejkolwiek czynności, w tym nawet najdrobniejszego doświadczenia naukowego, wymaga subiektywnej interpretacji tego, co postrzegamy.
wuj napisał: | Masz natomiast rację pisząc, że w tej sytuacji należy przedstawić sensowny model opisujący jak się mają świadomości do tego, co nazywamy światem materialnym. Pamiętaj jednak przy tym, że mowa tutaj jest nie o świadomościach jako o pochodzących od "czegoś tam", lecz o świadomości jako podstawowej substancji konstytuującej rzeczywistość. Przy czym mowa tu nie tyle o jakiejś solipsystycznej świadomości uniwersalnej siedzącej w każdym z nas, lecz po prostu o bytach (liczba mnoga) z tej samej substancji. | anbo napisał: | Świadomość nie jest substancją, wobec tego nie wiem, o czym piszesz. |
Substancją nie jest świadomość behawioralna, nie jest nią też osobowość, nie jest nią nic określonego behawioralnie, nic co jest przedmiotem badań naukowych - a więc także nie jest nią i materia.
A czy świadomość realna jest substancją? Tego nie wiadomo, ale jeśli ona substancją nie jest, to kontrkandydata nie ma. Rzecz jasna, rzeczywistość nie musi być racjonalna i niewykluczone, że obywa się ona bez żadnych tam substancji a nasze przybliżenia, czy to na pełnym filozoficznym czy na niepełnym naukowym poziomie, na dłuższą metę warte są funta kłaków. Ale ja osobiście nie widzę specjalnego powodu, by rzeczywistość uważać za irracjonalną.
Nie musimy się teraz jednak zagłębiać tak głęboko w teorię poznania, by dyskutować racjonalność czy irracjonalność materializmu i idealizmu. Zamiast tego, pójdźmy na skróty i przyjmijmy chwilowy kompromis: ja tymczasowo nie będę narzekał na irracjonalność materializmu, a ty tymczasowo nie będziesz się krzywił na niesubstancjalność świadomości. Po prostu przyjmujemy chwilowo, że i materia i świadomość nadają się na byt i patrzymy, w jaki sposób materialista opisuje substancją "materia" świadomość (realną), oraz w jaki sposób idealista opisuje substancją "świadomość" (realna) materię. To może nas nieco popchnąć do przodu. OK?
anbo napisał: | ludzie domyślnie przyjmują, że inni ludzie są tacy, jak oni i się w to nie zagłębiają, nie filozofują. Tak więc zdecydowanie wystarcza skoro działa. |
Kiedy wystarcza, wtedy wystarcza. My nie rozmawiamy tu o tym, czy mamy dać jeden drugiemu w pysk, bo tego drugiego tak na prawdę to nie ma lub ten drugi tak naprawdę to uwielbia brać po mordzie. Gdybyśmy o tym rozmawiali, to szybko zeszlibyśmy do tego, co ludzie w tych kwestiach przyjmują domyślnie i raczej zamiast walić się po gębie poszlibyśmy na piwo bo to fajniej.
anbo napisał: | Nie wiem, dlaczego nie przyjmujesz wyjaśnień ewolucyjnej korzyści posiadania świadomości. Dla mnie to jest tak oczywiste.... |
Jest to całkowicie oczywiste, gdy mowa o świadomości _b_e_h_a_w_i_o_r_a_l_n_e_j. Ale to nie jesteś ani ty ani ja. Wartość wszystkiemu na tym świecie nadaje osoba, realna osoba. Ty w swoim postrzeganiu, ja w swoim. I kiedy cokolwiek robimy, opieramy się w rzeczywistości na tym subiektywnym postrzeganiu, a nie na "Widzę, że ci było dobrze. A mnie?". Chociaż wielu o tym zapomina i stąd potem wiele przesądów i uprzedzeń, rzekomo będących wiedzą naukową a faktycznie stanowiących zabobonną i pełną niekonsekwencji interpretację prawdziwych wyników badań naukowych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:16, 21 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | PostWysłany: Nie 20:56, 20 Wrz 2020 Temat postu: Odpowiedz z cytatem
Zacznę od PS do Anbo, o tej nieszczęsnej skrzynce: zajrzyj proszę do tego wątku:
http://www.sfinia.fora.pl/faq,27/problemy-ze-skrzynka-pocztowa,17415.html
============== @Semele =================
Semele napisał:
Te wszystkie "ja jestem" tworzą sieć informatyczną? Ta sieć informatyczna to materia?
Tak.
Semele napisał:
"ja jestem" wnioskuję z tego, że czuję ból lub widzę niebieski. Do tego potrzebny jest układ nerwowy.
Układ nerwowy to _o_p_i_s, a nie doznanie. Doznania to ból i kolor niebieski. Opis nie jest ci potrzebny do doznawania, opis pomaga w życiu.
wuj napisał:
Świadomość realna nie pojawia się jako skutek rozwoju mózgu
Semele napisał:
Wnioskuję, że świadomość realna może istnieć bez mózgu....
Precyzyjniej: nie jest wykluczone, że świadomość realna istnieje także gdy nie ma czegoś takiego, jak mózg uważany za przejaw tej świadomości.
============== |
Uklad nerwowy to uklad nerwowy. Jest on materialny wiec wg wuizmu jest faktycznie opisem. Bez ukladu nerwowego nie ma doznawania. Właściwie jest bo pisalismy czy ja pisałam o powsechnosci reakcji na bodźce w świecie żywym. To nie jest jeszcze tak dokładnie świadomość oczywiście. Behawioralne jednak to jest.
ŚWIADOMOŚĆ realna to także Bóg. Byt nadprzyrodzony.
W każdym z nas wg wuja ten byt nadprzyrodzony jest nawet w dziecku semele.
(Dlatego wuj zakłada, ze ono nie umrze).
Wuj się wzdraga przed pojeciem dusza a to o czym wuj pisze to właśnie byt duchowy.
Stworzyłeś wuju nowy język na określenie starych pomysłów idealistycznych.
Jestem zaskoczona, że ta sieć może być utożsamiana z materią....
Oczywiście to tylko moje zdanie i mogę się mylić. Pewnie się mylę jak zwykle
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 3:37, 21 Wrz 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Pon 18:17, 21 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Dzięki za wyjaśnienie.
wujzboj napisał: |
Definicje świadomości behawioralnej i osobowości behawioralnej nie pokrywają się w stu procentach. |
Jak mogą się pokrywać, skoro to zupełnie co innego.
wujzboj napisał: |
Ta pierwsza jest pewną dość arbitralnie zdefiniowaną cechą, ta druga jest zbiorem różnych cech |
Osobowość to zbiór cech psychicznych, a świadomość to stan psychiczny.
wujzboj napisał: |
dobranych tak, by były przydatne szczególnie dla opisu zachowania jednostek wykazujących świadomość behawioralną. Rzecz jasna, opis taki jest z kolei przydatny na przykład do wywierania wpływu na to zachowanie. |
Jedno i drugie jest wnioskowane z zachowania.
wujzboj napisał: |
[color=blue]I w efekcie to obojętne, czy piszesz o świadomości behawioralnej, czy o behawioralnie zdefiniowanej osobowości; w obu przypadkach piszesz o zupełnie innej kategorii, niż ja. |
Czasami tak, co wynika z nieporozumień, a te wynikają z tego, że używasz pojęć w innych znaczeniach i tego nie zaznaczasz. Ale najczęściej używam zgodnie z tym, jak ty to widzisz i pokazuję, jakie to rodzi problemy. To nie jest mylenie kategorii przeze mnie ani nierozumienie wuizmu, to jest pokazywanie czarno na białym konsekwencji dychortomiczności koncepcji z WGWZ.
wujzboj napisał: |
Stąd też ciągłe nieporozumienia. Jak widać, odróżnienie pomiędzy faktami naukowymi i ich filozoficzną interpretacją bywa trudne. Ale trzeba go starannie dokonywać, bo w przeciwnym razie grozi absurd scjentyzmu. |
No to wracamy do dinozaurów i skał. Wtedy gdy jeszcze nie było na Ziemi ludzi, biegały po niej dinozaury? A skały, których wiek naukowcy oceniają na miliardy lat, były na Ziemi zanim pojawił się na niej człowiek, czy nie? To nie są według ciebie pytania, na które odpowiada nauka? Wpisz w odpowiedzi naukowca odpowiedź wuisty.
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | Piszę o tym, do czego mamy dostęp: osobowość innego człowieka przejawia nam się w jego działaniu; innego człowieka nie znamy. |
Piszesz o tym, do czego mamy dostęp jako zbiorowość. Ja natomiast piszę o tym, do czego ma dostęp postrzegający podmiot, czyli w moim przypadku ja, a w twoim - zakładam, że ty. Zakładam, bo ciebie nie postrzegam. Postrzegam nie ciebie, lecz właśnie tylko "to, do czego mam dostęp" |
A ja piszę co z tego wynika, czyli na przykład to, ze nie znamy innych ludzi, nie mamy do nich dostępu, nawet nie wiemy, jacy sami jesteśmy naprawdę. O prawdziwej osobowości jakiegoś człowieka nie możemy wnioskować z jego zachowania ponieważ prawdziwa osobowość jest przed nami zakryta, a obserwowana wynika z ewolucyjnie wykształconych cech ukierunkowanych na przeżycie, spłodzenie potomka itp., co nie może pokrywać się z prawdziwą osobowością. Z powyższego wynikają problemy (absurdy) opisane w moim opowiadaniu w odcinkach, czyli na przykład problem z rozsądzeniem, jakie moje działania wynikają z mojej woli, a jakie z natury portu wejścia/wyjścia itd., itp.
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | Napisałeś wcześniej, ze prawdziwa natura nie wynika z ciała. Ale obserwowane zachowanie ewidentnie wynika (wynika nawet z tego, co zjesz), czyli obserwujemy fałszywą naturę człowieka. |
Tak. I tutaj nie ma na co narzekać, bo to niewynikanie jest po prostu faktem. |
Z którego wynikają absurdy. Do więzienia trzeba zamknąć ciało, ale dlaczego ma cierpieć osoba, która niczym pszczółka Maja gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie?
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | Sorry, ale naukowcy badający mózg w kontekście (samo)świadomości nie mają problemu, o którym piszesz. Może dlatego, że wstawiłeś pojęcie "świadomość realna", którego - o ile wiem - w ich koncepcji nie ma. |
Nie masz co sorrować, przecież ja o tym trąbię na cały regulator. |
No cóż... Sorry, nie chce mi się już o tym gadać ani - może jeszcze bardziej - o twoim wyjaśnieniu i o tym, co trąbisz i kiedy, a czego nie trąbisz.
Resztą zajmę się później. O ile nie ma tam tych problemów, które już omówiłem tu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:41, 21 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | wujzboj napisał:
anbo napisał:
Sorry, ale naukowcy badający mózg w kontekście (samo)świadomości nie mają problemu, o którym piszesz. Może dlatego, że wstawiłeś pojęcie "świadomość realna", którego - o ile wiem - w ich koncepcji nie ma.
Nie masz co sorrować, przecież ja o tym trąbię na cały regulator. |
O czym???
O czym wuju. Ja zrozumiałam, że świadomość realna to duch...
Cytat: | Nie masz co sorrować, przecież ja o tym trąbię na cały regulator.
anbo
No cóż... Sorry, nie chce mi się już o tym gadać ani - może jeszcze bardziej - o twoim wyjaśnieniu i o tym, co trąbisz i kiedy, a czego nie trąbisz.
|
anbo
Cytat: | ja piszę co z tego wynika, czyli na przykład to, ze nie znamy innych ludzi, nie mamy do nich dostępu, nawet nie wiemy, jacy sami jesteśmy naprawdę. O prawdziwej osobowości jakiegoś człowieka nie możemy wnioskować z jego zachowania ponieważ prawdziwa osobowość jest przed nami zakryta, a obserwowana wynika z ewolucyjnie wykształconych cech ukierunkowanych na przeżycie, spłodzenie potomka itp., co nie może pokrywać się z prawdziwą osobowością. Z powyższego wynikają problemy (absurdy) opisane w moim opowiadaniu w odcinkach, czyli na przykład problem z rozsądzeniem, jakie moje działania wynikają z mojej woli, a jakie z natury portu wejścia/wyjścia itd., itp.
|
Często mówi się o tak zwanej chemii i nie dotyczy to stosunków męsko damskich.
To zwierzęce. Dlatego przyszła mi do głowy hipnoza. Rozwinę myśl.
W osobowosci tkwią elementy biologiczne związane z funkcjonowaniem ukadu nerwowego. Ludzie różnią się, chociażby temperamentem. To się czesto da zauważyć dosyć szybko. A może wyczuć
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 4:50, 22 Wrz 2020, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Wto 6:17, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | Problemy pojawiają się właśnie wtedy, gdy do rozwiązania problemu (istnienia wrażeń zmyslowych, świadomosci itd.) wprowadzasz Wielkiego Generatora Wrażeń Zmyslowych, świadomość realną, osobę istniejącą oddzielnie od ciała (które jest tylko czymś, co osobie Bóg generuje w umyśle itd., tego jest od groma). Po pierwsze jest problem niezgodności z tym, jak ludzie odczuwają/postrzegają świat, jest problem z brakiem obserwacji wskazujących na to, że go błędnie postrzegają, są problemy będące przedmiotem tej dyskusji, można by je jeszcze rozwinąć dalej. |
Problemy pojawiają się, gdy wnioski z bezpiecznej, weryfikowalnej, ale i z tego właśnie powodu niekompletnej metody poznawczej, jaką oferują nauki przyrodnicze, zaczynamy _s_t_o_s_o_w_a_ć_ _w_ _ż_y_c_i_u.
|
Uciekasz od problemu (często w długie wywody omijające problem, a nie go wyjaśniające). A problem jest taki, że zarówno nasze odczuwanie świata, sposób jego postrzegania, jak i teksty biblijne, zdecydowanie nie są zgodne z wuizmem, że tak się delikatnie wyrażę. Jeśli to wuizm jest prawdziwy, to trzeba wskazać coś, co na jego prawdziwość wskazuje, a tego nie robisz (i nie zrobisz, bo takich obserwacji nie ma). Oszukiwanie nas przez Boga też wypadałoby wytłumaczyć, a tego też (przynajmniej w tej dyskusji) nie robisz. Mamy teorię ewolucji, w której zmysły ewoluują jako odpowiedź na obiektywne istnienie na zewnątrz nas jakiegoś świata, a u ciebie wszystko, włącznie z obserwacjami, które wskazują na istnienie tego obiektywnego świata, generuje Bóg - żeby się ukryć za tym oszustwem?
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | drugiej strony mamy naukowe wyjaśnienia obywające się bez WGWZ, dające się badać, będące w zgodzie z naszym sposobem postrzegania świata, w sumie więc WGWZ idealnie nadaje się tylko do jednego: ciachnięcia go Brzytwą. |
Na wypadek gdybyś jeszcze nie zauważył: WGWZ czy nie WGWZ, ale mowa tu nie o naukowych wyjaśnieniach lecz o meta-naukowych interpretacjach, bez których całą naukę od początku do końca można jednym zamachem wrzucić do kosza. |
Ale ty nie wskazujesz nic, co by kazało wrażenia zmysłowe interpretować istnieniem WGWZ. Nauka nie wskazuje nie dlatego, że się takimi sprawami nie zajmuje, bo to jest nieprawda, ale dlatego, że nie ma żadnych obserwacji wskazujących na istnienie WGWZ. Takie byty nie tylko nauka ciacha Brzytwą, ale i filozofowie (przynajmniej ci trzymający w ryzach swoją fantazję), ale robimy to też w życiu potocznym. Robisz to także ty, tylko że w kwestiach wiary religijnej - jak każdy wierzący zresztą - jesteś niekonsekwentny. A wreszcie nowe wyjaśnienie zjawiska powinno być lepsze od starego, a twoje nie dość, że nie jest oparte na jakiejś obserwacji, ale jest pod każdym względem gorsze, czego w tym akapicie nie przedstawię, bo musiałbym powtórzyć to wszystko, co w tej dyskusji już powiedziałem.
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | Świadomość nie jest substancją, wobec tego nie wiem, o czym piszesz. |
Substancją nie jest świadomość behawioralna, nie jest nią też osobowość, nie jest nią nic określonego behawioralnie, nic co jest przedmiotem badań naukowych - a więc także nie jest nią i materia. |
Materia jest substancją. Osoby w wuizmie też musza być substancjonalne (chociaż niematerialne). Nie potrafimy sobie wyobrazić rzeczy nie substancjonalnych. Przy okazji. Osoby w wuizmie to byty proste, czy złożone? Jakim cudem portem wejście/wyjście są wrażenia generowane nam przez Boga? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, jak to technicznie może działać. Między mną a wrażeniem wzrokowym pośredniczy wrażenie wzrokowe?
wujzboj napisał: |
A czy świadomość realna jest substancją? |
Żadna świadomość nie jest substancją, co najwyżej stan jakiejś zorganizowanej substancji może odpowiadać stanom psychicznym. Świadomość jest stanem psychicznym i jako tak może być funkcją czegoś, ale nie samym bytem.
wujzboj napisał: |
Tego nie wiadomo, ale jeśli ona substancją nie jest, to kontrkandydata nie ma. |
Kandydatem na źródło świadomości jest mózg i to kandydatem bardzo dobrym. Na przykład bardzo dobrze wyjaśnia jak wraz z mózgiem rozwija się nasza świadomośc i nasza osobowość. W wuizmie świadomośc i osobowość osób rozwija się czy od początku jest taka sama? Pogadajmy o tym, bo według mnie to też duży problem dla wuizmu.
Każą mi już kończyć. Trzeba porozwozić domowników po szkołach i pracach. Mam nadzieję, ze odpowiadanie wujowi w odcinkach nikomu nie przeszkadza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Wto 7:03, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Wuju,
może mi umknęło, ale chyba wciąż nie odpowiedziałeś na pytanie, dlaczego Bóg niektórym osobom przydziela ciało albinosa w społeczeństwach, gdzie części ciała albinosów szamani wykorzystuja do uprawiania magii oraz dlaczego niektórym osobom Bóg przydziela uszkodzone porty wejścia/wyjścia (głuche, ślepe...)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Wto 11:51, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Jeżeli ktoś chce wierzyć, że śmierć nie musi być końcem istnienia, to nie tylko nie musi wierzyć, że świat ziemski (w tym nasze ciała) to wirtuallandia (nasze ciała to tylko awatary i porty wejścia/wyjścia cokolwiek by to miało znaczyć), ale nawet nie musi wierzyć w istnienie duszy (byt zbyteczny w wyjaśnianiu świadomści i psychiki, za to tak samo jak wirtuallandia generujący różne problemy). Można skorzystać z badań naukowych, które wskazują na mózg jako lokalizację świadomości, z nim wiąże się nasza pamięć, świadomość, psychikę itd. Bóg jako wszechwiedzący i wszechmogący może wskrzesić nasze ziemskie ciała (w tym nasze mózgi) 1:1 (albo naprawiając chore ciała) z dowolnego okresu naszego życia i w ten sposób przywrócić nas do istnienia jako nas, jakimi się znamy (a nie jako nie wiadomo kto, do kogo dostępu nie mamy jak to jest w wuizmie). Będzie to koncepcja całkowicie zgodna z nauką i nie generująca problemów, jakie generuje wuizm i koncepcja dualistyczna z duszą. A co z wiecznością? Bóg może wskrzeszać nas tyle razy, ile tylko zechce, może też zmienić nasz genotyp, żebyśmy się nie starzeli. Wilk syty i owca cała ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:27, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Pytanie przedostatnie do wuja...
Skad wuj wie, ze realna świadomość w terminologii wuja odczuwa lub nie odczuwa.
Ja realna świadomość caly czas widzę jako logos, słowo, rozum.
To bol zielony, czerwony jest świadomością behawioralna. Jasne, że wtedy najbardziej czujemy że jesteśmy. Ale co to za jestem...Może lepiej napisać ja jestem gdy lecę balonem...lub idę pod wiatr. Wuju Ty tego nie rozumiesz?
Ale to istnienie wuja jest na bardzo niskim poziomie...migreny :-) :-) :-)???
Niemożliwe aby Bóg takim migrenowcem był...
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 13:01, 22 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Wto 12:59, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
Jakby się kto pytał, jak pogodzić "moją" teologię z Biblią, to odpowiadam: bardzo prosto, tak jak zawsze, wyjaśnić gatunkami literackimi i przeinterpretować, bo się ma lepsze rozumienie Bożego przekazu. Przy czym nie twierdzę, że ta "moja" teologia nie ma wad, uważam tylko, że ma ich mniej niż wuizm itp. Być może nie da się jej wpisać w katolicyzm, ale w katolicyzm - z jego dogmatami i nieomylnością papieża - nie da się wpisać niczego, co będzie stać z tym w jawnej sprzeczności. A co z faktami? Jeśli nie da się odpowiednio zinterpretować dogmatów i nieomylnych papieskich nauk, tym gorzej dla faktów ;) Religia z dogmatami i nieomylnym papieżem jest antyintelektualna. Każda religia powinna być gotowa na rewizję swoich prawd wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:50, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
===================== Fedor =============
fedor napisał: | umykają Jarkowi odpowiedzi |
Dzięki za przypomnienie, już się tam odezwałem.
fedor napisał: | Przez bezsensowne marnowanie na nią energii i czasu |
Konieczność wielokrotnego powtarzania tego samego zna tu chyba każdy z dyskusji z każdym. |
Z nią jest inaczej - ona jest odporna na wiedzę jak szkło na wodę. Od pewnego poziomu zaawansowania intelektualnego już niczego nie pojmie, choćbyś beczkę soli zjadł. Dlatego twój wysiłek będzie bez końca szedł na marne w przypadku prób tłumaczenia jej pewnych spraw. A trolle oczywiście wiedzą o co ci chodzi ale udają, że nie wiedzą i dlatego trzeba się powtarzać. To już coś zupełnie innego
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 14:52, 22 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:53, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Jeżeli ktoś chce wierzyć, że śmierć nie musi być końcem istnienia, to nie tylko nie musi wierzyć, że świat ziemski (w tym nasze ciała) to wirtuallandia (nasze ciała to tylko awatary i porty wejścia/wyjścia cokolwiek by to miało znaczyć), ale nawet nie musi wierzyć w istnienie duszy (byt zbyteczny w wyjaśnianiu świadomści i psychiki, za to tak samo jak wirtuallandia generujący różne problemy). |
Aby stwierdzić, że jakiś byt jest "zbyteczny" w wyjaśnianiu czegokolwiek musisz mieć dostęp do jakiejś prawdy pewnej o pełnej rzeczywistości. Ale nic takiego nie masz więc znowu generujesz tylko puste ciągi znaków
anbo napisał: | Można skorzystać z badań naukowych, które wskazują na mózg jako lokalizację świadomości, z nim wiąże się nasza pamięć, świadomość, psychikę itd. |
Nie ma takich "badań naukowych" bo świadomość jest czymś nieuchwytnym a nauka nie zajmuje się rzeczami nieuchwytnymi. Tak więc to nie nauka "wskazuje" na mózg jako "lokalizację świadomości" ale wskazuje na to co najwyżej twoja pozanaukowa nadinterpretacja nauki. Scjentyzm jak w mordę strzelił - kroku nie jesteś w stanie bez niego zrobić, jak każdy inny gimboateista
anbo napisał: | Bóg jako wszechwiedzący i wszechmogący może wskrzesić nasze ziemskie ciała (w tym nasze mózgi) 1:1 (albo naprawiając chore ciała) z dowolnego okresu naszego życia i w ten sposób przywrócić nas do istnienia jako nas, jakimi się znamy (a nie jako nie wiadomo kto, do kogo dostępu nie mamy jak to jest w wuizmie). Będzie to koncepcja całkowicie zgodna z nauką i nie generująca problemów, jakie generuje wuizm i koncepcja dualistyczna z duszą. A co z wiecznością? Bóg może wskrzeszać nas tyle razy, ile tylko zechce, może też zmienić nasz genotyp, żebyśmy się nie starzeli. Wilk syty i owca cała ;) |
Te wywody anbusia nie są bardziej zasadne niż majaczenia szamana więc zostawiam to tak jak jest
anbo napisał: | A co z faktami? Jeśli nie da się odpowiednio zinterpretować dogmatów i nieomylnych papieskich nauk, tym gorzej dla faktów ;) |
Nie masz dostępu do żadnych "faktów"
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 15:01, 22 Wrz 2020, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23087
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:29, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | [/code] Religia z dogmatami i nieomylnym papieżem jest antyintelektualna. Każda religia powinna być gotowa na rewizję swoich prawd wiary. |
Tylko nie wiem czy wuizm jest zgodny z dogmatami krk.
Nie znam tych dogmatów dostatecznie. Wuj kiedyś pisał, że niby ich nie ma.
Trojcę świętą chyba uznaje...i wniebowstąpienie Marii.
Nauka jak najbardziej zajmuje się świadomością.
[link widoczny dla zalogowanych]
Lucek gdyby byl na forum napisałby, że psychologia to nie nauka.
Apologeta2 i lucek podaliby sobie ręce.
Cytat: | Kandydatem na źródło świadomości jest mózg i to kandydatem bardzo dobrym. Na przykład bardzo dobrze wyjaśnia jak wraz z mózgiem rozwija się nasza świadomośc i nasza osobowość. W wuizmie świadomośc i osobowość osób rozwija się czy od początku jest taka sama? Pogadajmy o tym, bo według mnie to też duży problem dla wuizmu |
Mózg jest substratem świadomości. Bez kontaktu ze światem nic się w nim czlowieczego nie narodzi. Wuj oczywiście uważa mój eksperyment myślowy z dzieckiem semele za zły.
Tak jednak nie jest..
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 17:36, 22 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Wto 18:55, 22 Wrz 2020 Temat postu: |
|
|
- A ty z czego się tak cieszysz? - zapytała mnie żona krótko po tym, jak się obudziłem, a ponieważ patrzyła przy tym na mnie wzrokiem podejrzliwym i zdegustowanym, pomyślałem, że mój wyraz twarzy nie należy do najinteligentniejszych.
- Miałem sen - odpowiedziałem tonem adekwatnym do mojej miny.
- A co ty, nowy Marcin Luther King?
- Chcesz posłuchać, czy nie?
- Zapodawaj.
- Śniło mi się, że umarłem.
- I to cię tak uszczęśliwiło?
- Słuchaj dalej. Najpierw umarłem, a potem zmartwychwstałem.
- Musiałeś być w niezłym szoku.
- A żebyś wiedziała - odrzekłem. - Dlatego przy każdym zmartwychwstałym siedział anioł terapeuta.
- To was tam więcej było?
Jej pytania zaczęły mnie drażnić. Pomyślałem, że jak dalej będzie mi tak przerywać, to cały ten świetny nastrój wywołany snem pryśnie jak... Właśnie jak piękny sen. Moje niezadowolenie musiało odwzorowywać się na mojej twarzy bo przeprosiła i kazała mówić dalej. No to mówiłem.
- Tak, było nas tam całkiem sporo. Leżeliśmy na łóżkach, które stały na wielkiej łące, a słońce grzało lekko, przyjemnie. Niedawno musiał padać deszcz, bo na niebie była tęcza.
- Przepraszam, a czy ja tam też byłam?
- Oczywiście. Po co miałbym zmartwychwstawać do nowego życia, gdyby ciebie miało w nim nie być? Byłaś ty, był nasz pierwszy pies Franek, była nawet twoja babcia. Zresztą, jak zawsze nieogolona.
- Czy ty zawsze musisz wszystko popsuć?
- A czy ty musisz mi ciągle przerywać? - odparowałem.
- Więc to z babcią zmyśliłeś.
- Zmyśliłem. Była ogolona.
Żona westchnęła, po czym obiecała, że już więcej nie będzie przerywać. Chociaż jej nie uwierzyłem, kontynuowałem.
- Zapytałem anioła terapeutę, czy to na pewno nie jest sen, bo mam swoje ziemskie ciało, a przecież mamy dostać nowe, duchowe ciała. Odrzekł, że nie można we wszystko wierzyć i retorycznie zapytał: Po co Wszechwiedzącemu Wszechmocnemu koncepcja duszy skoro może wskrzesić ludzkie ciała w dokładnie takim stanie, w jakim były w dowolnym momencie waszego życia? Stan waszego ciała - mówił dalej - a konkretnie mózgu, oddaje stan waszej psychiki i waszej świadomości. Wystarczy go wiernie, 1:1, odtworzyć. I to właśnie się stało z tobą i tymi wszystkimi ludźmi, których tu widzisz. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem całą masę krewnych i znajomych. Wprawdzie mi kilku brakowało, ale jakoś za nimi nie tęskniłem. Zapytałem jednak anioła o nich. On odpowiedział, że tamci są na innej Ziemi. Zdziwiłem się, że nie w piekle, gdzie według mnie było ich miejsce, a anioł mi wytłumaczył, że są w towarzystwie podobnych do siebie, co wiele wyjaśniało. Dowiedziałem się także, że takich miejsc ziemiopodobnych jest bardzo, bardzo dużo i na każdą trafiają ludzie dobrani według tego, czy się znali w swoim poprzednim życiu, czy byli spokrewnieni i jak się sprawowali wedle Bożych kryteriów. W następnym pamiętali wszystko z poprzedniego życia, dzięki czemu mieli szansę naprawić swoje błędy i w kolejnym trafić na lepszą Ziemię. Albo jeszcze gorszą.
- Przepraszam - przerwała mi żona - tylko jedno pytanie. Czy ona też tam była?
- Kto? - zapytałem.
- No ona, nasza sąsiadka.
- No cóż...
- Nie myśl, że się wykpisz tym swoim "no cóż...", odpowiadaj. Tylko się dobrze zastanów zanim odpowiesz.
- Muszę do łazienki.
- Spokojnie, zaraz pójdziesz.
- Nie wytrzymam - syknąłem.
- Wytrzymasz na pewno - uspokajała mnie żona - przecież nie jesteś dzieckiem.
- Kiedy ja naprawdę już nie mogę - powiedziałem niemal płacząc i wyrwałem się z jej rąk, po czym pobiegłem do łazienki. Wyszedłem dopiero wtedy, gdy usłyszałem, jak odjeżdża do pracy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|