Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:31, 01 Lip 2019 Temat postu: Czym jest wyjaśnienie? |
|
|
Od pewnego czasu toczy się apologetyczna dyskusja na sfinii, w której co rusz pojawia się problem: czy nauka wyjaśnia rzeczywistość? Dalej oczywiście mamy w tle pytanie: czy religia ją wyjaśnia? (albo i CO wyjaśniąją nauka, religia)
Dyskusje są burzliwe, obfitują w personalne ataki, ale jak do tej pory nikt w nich nie zastanowił się: czym w ogóle jest koncept wyjaśnienia?
W takiej sytuacji strony mogą się co najwyżej przerzucać arbitralnymi (coraz bardziej, a potem jeszcze bardziej arbitralnymi, ale okraszonymi atakiem personalnym) stwierdzeniem: X nie wyjaśnia! Y wyjaśnia!
Problem w tym, że nie uzgodniwszy wcześniej czym idea wyjaśnienia ma być, dyskusja nie ma szansy być merytoryczną, bo każda ze stron podstawia pod słowo "wyjaśnienie" takie znaczenie, jakie uzna sobie prywatnie za właściwe.
Tymczasem problem tego, czym jest wyjaśnienie wydaje mi się bardzo złożony. Dlatego ja sam najczęściej nie wypowiadam się w tej kwestii, albo co najwyżej włączam jakiś słaby głos. Mamy tu pewne intuicje, pewne kierunki poszukiwań, jednak nie mamy pełnego, gotowego obrazu koncepcji wyjaśniania. Spróbują choć trochę temat ruszyć.
Patrząc na konteksty użycia najsilniej chyba wyjaśnienie łączy się po prostu Z JAKIMŚ POCZUCIEM POUKŁADANIA SOBIE DANEJ SPRAWY.
- Niestety, ale jest to BARDZO SUBIEKTYWNA sprawa. Niejeden powie coś w stylu: ten okres rozłąki spowodował, że wyjaśniły mi się moje uczucia związane z kochaną osobą. Albo: mój ojciec wyjaśnił mi, że nie powinienem kolegować się z X.
W tych kontekstach nie ma jakiejś jednej oczywistej zasady, która by kwalifikowała nam daną rzecz jako "wyjaśnienie". Co ciekawe, nawet nie bardzo wiadomo czym wyjaśnienie tutaj jest - sformułowaniem? Nastawieniem? Intencją?
Weźmy trochę inny biegun użycia słowa - jak w sformułowaniu: nauka wyjaśniła skąd się biorą nowotwory.
Co de facto kryje się za tym sformułowaniem?...
Jak się bliżej przyjrzeć to bardzo wiele różnych okoliczności:
1. poznano pewien ogólny mechanizm przekształcania się komórek zdrowych w nowotworowe
2. ustalono JAKĄŚ CZĘŚĆ czynników wpływających na przyspieszenie, spowolnienie tego procesu
3. wskazano JAKĄŚ CZĘŚĆ okoliczności, które mogą sprzyjać inicjowaniu zmian nowotworowych
Jednocześnie jednak nie dysponujemy pełnym obrazem/opisem sytuacji.
Nauki medyczne, biologiczne ustaliły PEWNĄ CZĘŚĆ korelacji czynników biologicznych, fizykochemicznych, które mają związek z nowotworami, różnicując je od czynników, które (raczej...) na tworzenie się, czy zanik nowotworów wpływu nie maja.
Teraz jest kwestią ARBITRALNEGO uznania, czy ów stan wiedzy (wciąż modyfikowanej, wciąż nie do końca potwierdzonej, mającej liczne pytania i wątpliwości) uznamy za "wyjaśnienie" kwestii nowotworów, czy też nie.
Jeden - arbitralnie - powie, że to wyjaśnieniem jest (na co będzie miał jakieś argumenty); podczas gdy inny powie, że nauka "nie wyjaśniła" (w domyśle: nie wyjaśniła w zadowalający sposób) tego, czy nowotwory są, jak sobie z nimi radzić, wykrywać etc.
Bo w koncept "wyjaśnienie nowotworów" intuicja wbudowuje (dla większości dyskutantów nieświadomie) cały szereg celów, które "powinny być" osiągnięte:
- podanie pełnego obrazu mechanizmów
- podanie idealnego opisu modelowego
- znalezienie skutecznych środków zaradczych
- przewidywanie precyzyjne rozwoju chorób
itp. itd.
Dla jednego "wyjaśnieniem" będzie spełnienie wszystkich tych celów, a do tego w jakiejś idealnej postaci; podczas gdy ktoś inny przyjmie bardzo mało rygorystyczną wizję wyjaśniania, więc dla niego już samo wskazanie JAKIEGOŚ mechanizmu, który zdaje się jako tako sensownie opisywać zjawisko będzie zadowalającym "wyjaśnieniem".
Weźmy stwierdzenie, które nieraz się przewija w apologetycznych dyskusjach - ateistyczna teza: religia nie jest w stanie (w odróżnieniu od nauki) niczego wyjaśnić.
Tutaj twierdzący coś jw. arbitralnie zawęża krąg tych właściwych "wyjaśnień" do metodologii naukowej, ignorując kwestie etyczno moralne, światopoglądowe, filozoficzne.
Ale czy filozofia w ogóle nam cokolwiek jest w stanie "wyjaśnić"?
W sensie fizykalnym, podobnie do nauk eksperymentalnych, trudno jest chyba o wyjaśnieniu mówić. Z drugiej jednak strony, bez owej filozoficznej nadbudowy nauki eksperymentalne same robią się "niewyjaśnione", bo łatwo jest podać całą gamę pytań, na które eksperyment nie jest w stanie dać odpowiedzi. Oto przykładowa lista:
- Ile potwierdzeń dla danej tezy jest wymagane, aby uznać ją za prawdziwą?
- Kto i na jakich zasadach ustala, że coś jest potwierdzeniem owej tezy?
- skąd brać model (definicje, zależności między nimi), w ramach którego teza w ogóle może być sformułowana?
Ja w ogóle rozstrzygać kontrowersje w ww. kwestiach?
Mamy więc obraz, w ramach którego eksperyment ma szansę coś "wyjaśnić" dopiero wtedy, gdy wcześniej ARBITRALNIE stworzymy dla niego ramy myślowe, modelowe, dopiero gdy ZAŁOŻYMY, że to czy tamto "wyjaśnieniem jest".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:50, 01 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|