Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czym jest wolna wola?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:23, 31 Paź 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
Michał zasadniczym świadectwem zmiany jest zwrotny komunikat wyrażający zrozumienie twoich wyjaśnień, później ewentualne dalej idące działania.

Wiesz, byłem przez parę ładnych lat nauczycielem. Jak tłumaczyłem temat uczniom, to wszyscy kiwali ze zrozumieniem głowami. Potem zadawałem pytania: czy rozumieją? I też wszyscy zgodnie twierdzili, że to jest jasne, że nie ma problemów ze zrozumieniem.
Ale...
Jak potem robiłem klasówkę, to okazywało się, że efekty owego tłumaczenia były mocno niekompatybilne z zapewnieniami o zrozumieniu.

Dla ludzi "rozumieć" oznacza często bardzo różne rzeczy - np.:
- lubię tego co tłumaczy i chcę mu sprawić przyjemność swoim przytaknięciem
- ogólnie coś tam pod te tłumaczone treści potrafię podłożyć
- widzę w miarę precyzyjnie zależności pomiędzy rozważanymi elementami
- wszystkie zależności są dobrze zrozumiałe, umiem rozwiązać zdecydowaną większość problemów, które są powiązane z tłumaczonymi zagadnieniami.

Wbrew pozorom, zapewnienia o zgodzie i zrozumieniu, często są oznaką powierzchownego przyjmowania treści, skupiania się na kontakcie interpersonalnym z prowadzącym, a nie rzeczywiste wniknięcie w temat. Im więcej ktoś pyta, im więcej ma niejasności po tłumaczeniu, tym bardziej świadczy to o myśleniu, o przetwarzaniu uzyskanych informacji. Co co przyznają rację, jakże często niewiele rozumieją. Niestety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:29, 31 Paź 2011    Temat postu:

To ty pomarudź sobie jeśli chcesz, a ja będę zmieniał i wiem, tak jak już teraz, że część pozmieniam. A co ty osiągniesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:50, 31 Paź 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
To ty pomarudź sobie jeśli chcesz, a ja będę zmieniał i wiem, tak jak już teraz, że część pozmieniam. A co ty osiągniesz?

Dobre pytanie.
Ale myślę, że i dla Ciebie jest to dobre pytanie: co osiągasz?...
Bo fakt zmiany będzie. Tak u mnie, jak i u ciebie. Ale JAKIEJ (!) zmiany?
To jest dopiero pytanie. Kiedyś, na sądzie, dowiemy się co TAK NAPRAWDĘ osiągnęliśmy, gdy robiliśmy to, czy tamto, gdy nam się zdawało, że działamy w kierunku jakiegoś celu. Pewnie nie raz się zdziwimy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:44, 31 Paź 2011    Temat postu:

Ja w twojej postawie wyraźnych zmian nie widzę, w swoich widzę budzenie siły i odwagi w ludziach, dbałości o Prawdę, Miłość i wzajemne poszanowanie.

Sądu się nie obawiam jeśli przyświeca mi czystość i wola realizowania Prawdy. Poza tym sądu nie ma, sądzą się między sobą ludzie, czym często doprowadzają się do słabości i krzywdy. A to błąd, a nie sąd. Bóg nie chce kogoś sądzić, On chce jedynie, aby każdy do Niego przyszedł poznając jak. Czasem lepiej popełnić błąd i działać, niż nie działać i błędów nie popełniać, bo wtedy pozostawiając wszystko sobie doprowadza się do tego, że nie ma wśród „rzeczy” siły, która je konstruktywnie kreuje, a wszystko się jedynie rozpada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:28, 31 Paź 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
Ja w twojej postawie wyraźnych zmian nie widzę, w swoich widzę budzenie siły i odwagi w ludziach, dbałości o Prawdę, Miłość i wzajemne poszanowanie.

Moje zmiany cały czas zachodzą. Próbuję się uczyć. Czy mi się to udaje, zobaczymy. Twoja ocena mojej postawy jest być może szybka i autorytarna (pozostając w Twoim prywatnym światku, z którego nie udaje Ci się specjalnie nosa wychylić), ale - nawet jeśli jest negatywna - to mnie zbytnio nie martwi, bo widzę jak wiele rzeczy z tych dyskusji oceniałeś po pozorach, bez próby wniknięcia w problem.

Jednak widzę, że postulaty masz chwalebne. I wg nich - najwyraźniej - wszystko widzisz. i pewnie lepiej jest, żebyś wierzył w siebie i realizował swoje postulaty, niż siedział zakompleksiały w kącie. I pewnie ta Twoja arogancja też ma swój pozytywny udział, bo gdybyś tak ślepo nie wierzył we wszystko, co Ci do głowy przyjdzie, to byś bardziej wątpił. Przyjąłem to i akceptuję, bo w końcu umiejętność krytycyzmu nie każdemu musi być dana w jednakowym stopniu.

Marcin Kotasiński napisał:
Sądu się nie obawiam jeśli przyświeca mi czystość i wola realizowania Prawdy. Poza tym sądu nie ma, sądzą się między sobą ludzie, czym często doprowadzają się do słabości i krzywdy. A to błąd, a nie sąd. Bóg nie chce kogoś sądzić, On chce jedynie, aby każdy do Niego przyszedł poznając jak. Czasem lepiej popełnić błąd i działać, niż nie działać i błędów nie popełniać, bo wtedy pozostawiając wszystko sobie doprowadza się do tego, że nie ma wśród „rzeczy” siły, która je konstruktywnie kreuje, a wszystko się jedynie rozpada.

Biblia mówi o sądzie. A właściwie o dwóch sądach. Najbardziej w świadomości tkwi ten "ostateczny". Ale jest też sąd wcześniejszy, który Jezus opisuje w rozmowie z Nikodemem "A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu." Ciekawy jest ten właśnie sąd, bo jak napisano jest on w pewnym sensie "automatyczny" - jesteś sądzony z automatu, tym co zrobiłeś - na ile swoim życiem chcesz podążać do światła.
Więc na pewno w chrześcijańskiej tradycji jest coś takiego jak sąd. I ja wierzę, że jest sąd człowieka dokonywany nad swoim własnym życiem - wtedy, gdy wszystkie konsekwencje działań staną się widoczne, gdy niejeden zakrzyknie "ale ja byłem głupi!!!". I niejeden uzna, że nie ma dla niego ratunku, bo nie umiał "zbliżać się do światła", bo "go nienawidzi", a zatem, że jest z ciemności i tylko ciemność mu jest pisana. Każdy się przekona, jak zobaczy pełne konsekwencje swoich życiowych wyborów.
Bez sądu nie ma człowieka, bo nie ma wartości. A jak nie ma wartości, to jesteśmy niczym. Ale, abyśmy byli KIMŚ, musimy mieć powód uważać, że rzeczywiście kimś jesteśmy, że mamy do tego jakieś minimalne podstawy. I po to dostaliśmy życie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 18:33, 31 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:13, 31 Paź 2011    Temat postu:

Cytat:
Moje zmiany cały czas zachodzą. Próbuję się uczyć. Czy mi się to udaje, zobaczymy. Twoja ocena mojej postawy jest być może szybka i autorytarna (pozostając w Twoim prywatnym światku, z którego nie udaje Ci się specjalnie nosa wychylić), ale - nawet jeśli jest negatywna - to mnie zbytnio nie martwi, bo widzę jak wiele rzeczy z tych dyskusji oceniałeś po pozorach, bez próby wniknięcia w problem. 

Jednak widzę, że postulaty masz chwalebne. I wg nich - najwyraźniej - wszystko widzisz. i pewnie lepiej jest, żebyś wierzył w siebie i realizował swoje postulaty, niż siedział zakompleksiały w kącie. I pewnie ta Twoja arogancja też ma swój pozytywny udział, bo gdybyś tak ślepo nie wierzył we wszystko, co Ci do głowy przyjdzie, to byś bardziej wątpił. Przyjąłem to i akceptuję, bo w końcu umiejętność krytycyzmu nie każdemu musi być dana w jednakowym stopniu.

Właśnie o to mi chodzi Michale, że żalisz się, że nie możesz nadążyć, że jesteś słaby i winisz mnie za to. O tym pisałem, że nie widzę zmian, w twojej postawie, którą sam sobie stwarzasz hamującą. Zaś siłę ma się, bo wydobywa się ją z siebie, przełamuje się swoją słabość. Kiedy zobaczę, że przestaniesz mnie winić, to będę wiedział, że naprawdę akceptujesz moją postawę, która jest ślepa jedynie na przeszkody chcące mnie powstrzymać, nie dając się powstrzymać kiedy chce.

Cytat:
 Ciekawy jest ten właśnie sąd, bo jak napisano jest on w pewnym sensie "automatyczny" - jesteś sądzony z automatu, tym co zrobiłeś - na ile swoim życiem chcesz podążać do światła

Ja odnosiłem się do sądu ostatecznego, którego nie ma i który miałeś wtedy na myśli. Teraz piszesz o sądach, ocenach działań. To, co cytowałeś jest Prawdą i mogę to wytłumaczyć, bo to skrót relacji pomiędzy Prawdą, a fałszem.
Cytat:
tylko ciemność mu jest pisana

Nie ma kogoś takiego, każdy wybiera, każdy może zmienić się kiedy tylko zechce.

Z tą relacją pomiędzy Prawdą a fałszem jest tak, że w Świetle Prawdy, która wszystko czyni oczywistym i czytelnym, fałsz wychodzi na jaw i okazuje się być fałszem. Dlatego siedzi schowany i stamtąd „gada” imitując Prawdę, ale zawsze kiedy Światło w niego wejrzy, to okazuje się być fałszem. A jeśli się boi tego wizerunku siebie to nadal się ukrywa i pozostaje fałszem. Jednak kiedy przestaje się bać, to porzuca tą stronę, którą zniekształca Prawdę w sobie.

Każdy może wyzbyć się fałszu kiedy tylko zechce stać się odważny i przestanie się bać o to, że coś starci pozbywając się fałszu. Kiedy przestanie się winić za błędy i z odwagą porzuci je, swój wizerunek jako fałszywego, użyje swoich błędów konstruktywnie. Właśnie wtedy staje jakby wyprostowany w Świetle Prawdy, akceptuje swoje błędy, ale mówi „już ich dłużej nie chcę!” i zmienia siebie, uważa na Prawdę w życiu, przestaje być byle jaki.

Tradycja chrześcijańska naznaczona jest wieloma groźbami i bożymi grzmotami, a to Michale nie jest Prawdą. Prawda jest taka, że Bóg bierze wszystkich, którzy zdobywają się na odwagę, aby porzucić swoje błędy i fałsze, i chcą poznać Prawdę dążąc do niej – to jest proces samopoznania, opisany tu zresztą. To nie jest warunek, ale natura świadomości, tak naprawdę istnieje Świadomość, że chce być przejrzysta, przeglądać przez siebie jak przez najczystszy kryształ, chce mieć oczywistość Prawdy. Wtedy dopiero wie, że naprawdę istnieje, wyzbyta najmniejszej drobiny fałszu. Dlatego występuje „sąd” w postaci wyrazistości tego, co jest Prawdą, a tego, co jest fałszem, bo można to odróżnić od siebie przez samosprawdzalność i niesprzeczność. Ale to nie jest sąd narzucany, ale wolny wybór niosący ze sobą różne rezultaty. Ten kto wybiera Prawdę wybiera spójność i harmonię, wybiera Życie widzące siebie bez wątpliwości. Kto wybiera fałsz, ten wybiera sprzeczność i ginie żyjąc w przeplataniu się sprzeczności, w tym, że jednocześnie chce Życie, a jednocześnie nie chce się zdobyć na siłę i swoją słabość przekroczyć, nie chce wyjść do Światła. Ale sądu ostatecznego nie ma, bo ten sąd to właśnie życie na ziemi, to proces rozwoju, który wiedzie do Prawdy przez samopoznanie, a on wiedzie ze sobą wszystkich. Nikt przy zdrowych zmysłach, rozsądny, szanujący siebie, chcąc czuć się dobrze nie wybierze fałszu, to wybierają tylko ludzie słabi, widzący siebie jako bezsilność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szymon




Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:14, 31 Paź 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński
Cytat:
Nie ma kogoś takiego, każdy wybiera, każdy może zmienić się kiedy tylko zechce.

Czy uznajesz Marcinie jakieś determinizmy,czynniki ,które uwarunkowują ludzkie wybory,poza tym,że można mieć chęci,czasami szczere?Czy wystarczą same chęci,dobra wola,aby człowiek mógł dokonać w sobie konstruktywnej zmiany w sobie i zaplanowanej?
Polecam Ci książkę "Co możesz zmienić, a czego nie możesz"Martin E.P. Seligman.Książka ta pomoże zrozumieć, że nieuzasadnione mniemanie, iż wszystko da się zmienić, może czasem okazać się tragicznym w skutkach nieporozumieniem. Natomiast optymistyczne przekonanie, że są dziedziny życia, które można zmienić, pozwoli ci, zaoszczędzić czas, pieniądze i energię na osiągnięcie tego, co jest rzeczywiście możliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:32, 31 Paź 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
Właśnie o to mi chodzi Michale, że żalisz się, że nie możesz nadążyć, że jesteś słaby i winisz mnie za to.

A ja z kolei o tym pisałem, że odczytujesz wypowiedzi innych przepuszczając je przez swój filtr zniekształcający. To powoduje, że widzisz w nich treści, które powstały dopiero w Twojej głowie, a nigdy nie miały miejsca w umyśle piszącego.
A już napisanie, że ja Cię za coś winię, ubawiło mnie setnie.
Czy za Tobą nadążam?...
I tak, i nie. Czasem piszesz coś w miarę sensownego, a wtedy jest za czym nadążyć. Wtedy próbuję jakoś poskładać do kupy Twój tekst - dopasować do niego coś, co można by uznać za spójną myśl, jakąś wizję.
Ale często generujesz taki chaos myślowy, że nadążanie za nim doprowadzić może co najwyżej do rozstroju żołądka. Wtedy faktycznie - nie mam ochoty za Tobą nadążać.
Czy jestem słaby?
- Jestem. Jak to człowiek. Ale to na pewno nie Twoja wina. Na pewno.

Marcin Kotasiński napisał:
Właśnie o to mi chodzi Michale, że żalisz się, że nie możesz nadążyć, że jesteś słaby i winisz mnie za to. O tym pisałem, że nie widzę zmian, w twojej postawie, którą sam sobie stwarzasz hamującą. Zaś siłę ma się, bo wydobywa się ją z siebie, przełamuje się swoją słabość. Kiedy zobaczę, że przestaniesz mnie winić, to będę wiedział, że naprawdę akceptujesz moją postawę, która jest ślepa jedynie na przeszkody chcące mnie powstrzymać, nie dając się powstrzymać kiedy chce.


Nieźle odjechałeś...

Marcin Kotasiński napisał:
Dlatego występuje „sąd” w postaci wyrazistości tego, co jest Prawdą, a tego, co jest fałszem, bo można to odróżnić od siebie przez samosprawdzalność i niesprzeczność. Ale to nie jest sąd narzucany, ale wolny wybór niosący ze sobą różne rezultaty. Ten kto wybiera Prawdę wybiera spójność i harmonię, wybiera Życie widzące siebie bez wątpliwości. Kto wybiera fałsz, ten wybiera sprzeczność i ginie żyjąc w przeplataniu się sprzeczności, w tym, że jednocześnie chce Życie, a jednocześnie nie chce się zdobyć na siłę i swoją słabość przekroczyć, nie chce wyjść do Światła.

Tu się akurat z Tobą zgodzę.


Marcin Kotasiński napisał:
Ale sądu ostatecznego nie ma, bo ten sąd to właśnie życie na ziemi, to proces rozwoju, który wiedzie do Prawdy przez samopoznanie, a on wiedzie ze sobą wszystkich. Nikt przy zdrowych zmysłach, rozsądny, szanujący siebie, chcąc czuć się dobrze nie wybierze fałszu, to wybierają tylko ludzie słabi, widzący siebie jako bezsilność.



Myślę, że wizja sądu ostatecznego jest ważnym uzupełnieniem układanki. Ma ona swój związek z ideą "grzechu przeciw Duchowi Świętemu". Ma więc ona zastosowanie, gdy ktoś będzie trwał w grzechu, skłonności do zła, fałszu dobrowolnie i bez szans na zmianę, zaś objawem tego jest zamknięcie się na innych ludzi (nie dał jeść potrzebującemu, nie dał pić, nie odwiedził itp...).
Grzech przeciw Duchowi Świętemu, to jakby grzech przeciwko samej "materii prawdy", to zamykanie swojemu umysłowi i uczuciom szans na wyjście z zapętlenia. Świadome i dobrowolne zamykanie.
I taki ktoś nie może POZOSTAWAĆ WE WSPÓLNOCIE istot wyzwolonych. Musi odejść, bo i tak nie byłby w stanie w owej wspólnocie uczestniczyć. Skazany jest na samotność do głębi jestestwa. Straszną samotność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:43, 01 Lis 2011    Temat postu:

Szymon napisał:
Czy uznajesz Marcinie jakieś determinizmy,czynniki ,które uwarunkowują ludzkie wybory

Tak, autodeterminizm i niewiedza, czyli nieznajomość możliwych wyborów i warunków.
Cytat:
Czy wystarczą same chęci,dobra wola,aby człowiek mógł dokonać w sobie konstruktywnej zmiany w sobie i zaplanowanej?

Tak, wytrwała dobra wola, która nie ulega, ani pierwszym, ani tysięcznym przeszkodom. Jako przykład takiej dobrej silnej woli pokazuję siebie, przeszedłem przez wiele trudności i gwiżdżę na nie. :) Bo nauczyłem się tego, że dobra silna wola poradzi sobie, tak czy siak wyjdzie z każdej opresji.
Cytat:
Polecam Ci książkę "Co możesz zmienić, a czego nie możesz"Martin E.P. Seligman.

A ja polecam ci swoją, niebawem ukaże się, mówi pośrednio o kształtowaniu silnej woli, a bezpośrednio o introspekcji i samopoznaniu dzięki, którym można poznawać swoją silną wolę poprzez przekraczanie własnych słabości.
Szymonie gdyby było coś silniejszego w świecie od ludzkiej woli, to cywilizacja nie powstałaby, ale fakt, że powstała świadczy o wielkiej silnej woli, która zdołała cywilizację postawić, utrzymać i rozwinąć.
Cytat:
wszystko da się zmienić, może czasem okazać się tragicznym w skutkach nieporozumieniem

Ponadto mówię o realnych możliwościach „uszytych na miarę”, weźmy przykład „giga” silnych dobrych woli – ludzie, którzy przetrwali Auschwitz albo gułagi, ludzie, którzy dokonywali niezwykłych czynów, a nawet ludzie, którzy wydostawali się z obłąkania i tacy byli. Człowiek może znieść niebywałe trudności jeśli tylko chce.

******************************

Michał napisał:
A już napisanie, że ja Cię za coś winię, ubawiło mnie setnie.

Spojrzyj sobie w istotę sensownego przebaczenia w kilka swoich ostatnich postów, spojrzyj tu w górę w ten pragmatyzm, którego żeś się uczepił... Ale mam dobrą wolę i tak jak wcześniej, tak i teraz powtarzam skończ się ze mną spierać – wyjaśniaj bez zarzucania. Zmiana intencji sprawia, że tekst, który piszesz nabiera innego brzmienia.
Cytat:
Ale często generujesz taki chaos myślowy

Dopytaj, a żołądek się uspokoi.
Cytat:
Czy jestem słaby? 
- Jestem. Jak to człowiek. Ale to na pewno nie Twoja wina. Na pewno.

To ja wiem.
Cytat:
Nieźle odjechałeś... 

„Nieźle” zrozumiałeś.
Cytat:
Myślę, że wizja sądu ostatecznego jest ważnym uzupełnieniem układanki. 

Ja myślę, że to przebrzmiały feudalny straszak na wiernych. W istocie takie nauki sprawiają, że ludzie boją się Boga, bo wiedzą, że śmierć ciała jest nieuchronna i wiedzą, wybierają się mentalnie na spotkanie z Bogiem, nie znając jego przesłanek dość jasno. Nie wiedzą czego spodziewać się, nie zdają sobie sprawy jak szczegółowy jest Bóg, nie mają pojęcia w jakie zakamarki umysłu potrafi zajrzeć, w coś o czym oni zapomnieli. Gdyby On faktycznie był sędzią do tego surowym, biblijnym, to Michale każdy człowiek miałby „przechlapane.” Naprawdę wiara w sąd sprawia, że pojawiają się buntownicy jak ateiści, poganie albo kto bądź spoza tej wiary, który wcześniej był w jakiś sposób myślowo związany z tą doktryną, uważał, że jej podlega albo powszechne otoczenie chrześcijańskie sugerowało mu, że podlega. Ale ci ludzie patrząc w swoje uczucia, to że chcą być dobrzy, serdeczni nawet jeśli popełniają błędy albo odstępują od tej doktryny, nie uważają, aby grzeszyli, bo czują się czyści. Chcą również dbać o Prawdę o obiektywizm i już na tej podstawie można odstąpić od tej doktryny, bo ona jest tylko wiarą. Zastanów się dłużej czy fakt, że widzisz sąd jako „uzupełnienie układanki”, nie wynika z tego, że chcesz, aby kogoś pomścić?

Michał jeśli Bóg ma być naprawdę dobry, miłosierny, itd., to musi przebaczać takie bzdury jak ludzkie grzechy. Nawet jeśli ktoś był przez pół życia łobuzem, ale pojawił się czynnik, który go zupełnie zmienił tak, że ten wyrzekł się starego siebie, faktycznie w praktyce tego dokonując, to on taką postawą zamazuje swoje błędy, one stają się nieaktualne. Taki ktoś ożywiony zasługuje na lepsze, nawet jeśli wcześniej był łobuzem. Dlatego zasługuje, bo jego błędy, nawet fizycznie ulegają zatarciu, za to jako naprawiony jest użyteczny wiecznie. Swoim Szczęściem i wiarą może napełniać słabszych, a zawsze naprawiony łobuz jest niezwykle silnym człowiekiem.

Cytat:
Ma ona swój związek z ideą "grzechu przeciw Duchowi Świętemu".

Jeśli to pierwszy grzech czyli pierworodny będący przyczyną wszystkich grzechów, to on zostaje zamazany kiedy człowiek dokonuje samopoznania. Ten grzech polega na tym, że będąc sam na sam z Bogiem, podmiot wobec Boga wybiera własny subiektywizm, nie włączając się w Boga od razu, unosi się sobą. Ten „grzech” później objawia się w taki sposób, że ktoś np. kłamie, bo uznaje, że jego opinia/wola jest ważniejsza od obiektywizmu Prawdy. Z wyboru tego subiektywizmu powstają wszystkie inne grzechy, bo wynosi się ego nad obiektywizm. Samopoznanie zaś to proces uprzytamniania sobie stopniowo tego, że to jednak Prawda, obiektywizm jest ważniejsza dla tego podmiotu bardziej niż jego ego.
Cytat:
Ma więc ona zastosowanie, gdy ktoś będzie trwał w grzechu, skłonności do zła, fałszu dobrowolnie i bez szans na zmianę

Michał to się rozwiązuje samo, Bóg takiego człowieka jedynie zachęca do zmiany nic więcej, a ten jeśli nie słucha, to szarpie się i stacza. Nie trzeba tu sądu, bo stan jaki sobie ten ktoś stwarza jest bardzo niekomfortowy, on od razu sam siebie sądzi, bo zadaje sobie ból swoją szarpaniną, która Boga dotyka tylko o tyle, że chciałby On mieć tego człowieka ze Szczęściem w jego oczach. A on głupi ucieka, bo myśli np., że chodzi o przejęcie nad nim władzy albo inną bajkę, którą wyznaje tylko, dlatego bo naprawdę nie poznał tego, o co Bogu chodzi. Nie postarał się o to, aby się dowiedzieć, ale ocenia przedwcześnie na podstawie niesprawdzonych przesłanek.

Cytat:
I taki ktoś nie może POZOSTAWAĆ WE WSPÓLNOCIE istot wyzwolonych. Musi odejść, bo i tak nie byłby w stanie w owej wspólnocie uczestniczyć. 

To znaczy że wspólnota jest słaba i złożona z ludzi niewyrozumiałych i niewytrzymałych, oczywiście zdaję sobie z rozmaitych ekstremów jakie można mieć na myśli mówiąc o tym kimś, a także z potrzeby zajmowania się własnym życiem najpierw, nie czyimś, ale jeśli ktoś naprawdę chce i czuje się powołany do tego to można też sporo zrobić. Taką najlepszą wspólnotą jest Bóg i On zachęca do lepszego, zawsze stosując przy tym różne sposoby na uprzytamnianie człowiekowi tego, co on sam sobie robi, przede wszystkim ma do tego doświadczenie świata, które nawet głuchemu na Jego wolę uprzytamnia nieobiektywność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:36, 01 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:

Cytat:
Ale często generujesz taki chaos myślowy

Dopytaj, a żołądek się uspokoi.

Tu nie ma o co pytać.
Jeśli piszesz np. że ja obarczam Cię winą, a z swojej strony wiem, że nic takiego w ogóle do głowy mi nie przyszło, to o co mam pytać?...
Nie ma o co pytać - bo diagnoza jest oczywista: wyciągasz jakieś swoje wnioski, nadinterpretując moje słowa. Coś tam Ci się wydaje. Coś tam się skojarzyło. Może w Twoim języku i myśleniu miałoby to sens. Nawet nie wiem.
Wybacz, ale jak dobrze wiesz o czymś (bo to np. Twoje myśli, albo przy czym byłeś), o czymś co nie pozostawia wątpliwości interpretacyjnych, bo to jest po prostu fakt sprawdzalny, to nie będziesz o nic pytał, gdy ktoś wygłosi absurd na ten temat. Po prostu pomyślisz sobie: gościu ma wybujałą fantazję, i tyle. Posługujesz się WŁASNYM JĘZYKIEM. To do pewnego stopnia zrozumiałe, bo każdy coś tam osobiście określa. Ale Ty przy tym umiesz posługiwać się WYŁĄCZNIE własnym językiem - czyli nie umiesz jakby wcielić się w myśli innej osoby poprawnie, żeby potem np. dokonać porównania. Odnosi się wrażenie, że umiesz jedynie odebrać cudze słowa po swojemu, ale już brakuje Ci umiejętności wyjścia poza własny obszar myślenia. To powoduje, ze od strony komunikacyjnej generujesz chaos.
Bo NAWET GDYBYŚ TY MIAŁ RACJĘ W 100% WE WŁASNYM SYSTEMIE MYŚLENIA, to nie dostosowując się do innych, nie próbując ich rzetelnie zrozumieć i tak dajesz pokaz własnego ograniczenia, słabości. Bo oto w tym układzie, aby doszło do jakiegokolwiek porozumienia, to ktoś inny musi zrozumieć oba podejścia (własne i Twoje), a Ty możesz pozostawać jedynie jako biorca cudzej elastyczności. To ktoś musi wykonać (za Ciebie, jeśliby patrzeć na sprawę sprawiedliwie) prawie całą pracę. Co będzie jednocześnie oznaczało, że góruje on nad Tobą zrozumieniem, intelektem. Siedzieć we własnych myślach jest łatwo - to każdy głupi potrafi - o wiele trudniej jest umieć rozważać coś, co tym myślom w jakiś sposób zaprzecza.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 3:39, 01 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szymon




Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:29, 01 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński
Cytat:
Tak, wytrwała dobra wola, która nie ulega, ani pierwszym, ani tysięcznym przeszkodom. Jako przykład takiej dobrej silnej woli pokazuję siebie, przeszedłem przez wiele trudności i gwiżdżę na nie. :) Bo nauczyłem się tego, że dobra silna wola poradzi sobie, tak czy siak wyjdzie z każdej opresji.

Dla mnie jest to przykład życzeniowego myślenia.Człowiek nie składa się tylko z np.z ręki(tutaj-woli),ale jest całoscią.Problem z wolą jest taki,że ona funkcją świadomej decyzji,żeby podjąć pewną aktywność.W człowieku liczy się nie tylko świadomość,ale i nieświadomość.Wola w realnym życiu ulega przeszkodom,nie mówiąc już o tym,że człowiek,to nie tylko wola(raczej chodzi o motywację i postawę wobec niej).Istotne są:wartości,jakie kierują człowiekiem np.wiara w Boga,nadzieja ,miłość; emocje ; nasza biologia;kultura;środowisko,wparcie innych ludzi.charakter.
Ty kładziedz nacisk na wolę,a bagatelizujesz inne komponenty człowieczeństwa,czyli zniekształcasz obraz człowieka.To,że Tobie udało się pokonać pewne trudnośći(ciekaw jestem jakie?),to nie znaczy,że innym tez się to musi udać,gdyż są inaczej uwarunkowani np.mamy inny bagaż genetyczny.Z tego ,co piszesz ,wynika dla mnie ,że nie zmagałeś się z żadną chorobą psychiczną-to jest sprawdzian dla woli,ale tez ukazuje nasze ograniczenia .Człowiek jest istotą grzeszną i to się wyraża również w jego uwarunkowaniach-chyba,że Ty nie upadasz I NIE MASZ WAD CHARAKTERU?
Marcin pisze
Cytat:
Człowiek może znieść niebywałe trudności jeśli tylko chce.

To,że część przetrwała obozy,to nie znaczy,że każdy może np.dzieci miały większą śmiertelność,Żydzi.
Marcin
Cytat:
A ja polecam ci swoją, niebawem ukaże się, mówi pośrednio o kształtowaniu silnej woli, a bezpośrednio o introspekcji i samopoznaniu dzięki, którym można poznawać swoją silną wolę poprzez przekraczanie własnych słabości

mam nadzieję,że nie będzie to teoretyczny traktat,jak pokonać trudnośći siłą woli,ale uzasadniony naukowo(bibliografia) i potwierdzony licznymi przykładami sposób radzenia sobie z trudnościami :intelektualnymi,emocjonalnymi itd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:42, 01 Lis 2011    Temat postu:

Szymonie każdy chłopiec, aby poznać siebie, kim jest, musi stać się mężczyzną, to dzieje się przez to, że wystawia się na trudy, aby sprawdzić siebie. To dzieje się wtedy, kiedy męczy go jego płacz i słabości, i chce z nim skończyć. Kiedy piszesz, że moje słowa to „przykład życzeniowego myślenia”, to wiem, że – wybacz - mężczyzną nie jesteś.

Wola jest szczytowym wyrazem całego człowieczeństwa, czyli jego składowych.

Moja książka będzie o introspekcji, opisuje metodę samopoznawania, o tym jak wglądać w siebie. Zapraszam, bo tak mocnej pozycji nie ma w historii, więcej informacji będzie na mojej stronie.

*****************************

Michale abstrahując, cieszę się, że rozwiązałem twoją trudność z „sądem ostatecznym.”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:08, 02 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
Michale abstrahując, cieszę się, że rozwiązałem twoją trudność z „sądem ostatecznym.”

Jeśli w podobny sposób zaliczasz sobie przekonanych, to już rozumiem skąd Twój niezachwiany optymizm i poczucie, że "każdemu wszystko jesteś w stanie wytłumaczyć".
Otóż nie przekonałeś mnie. Nie zgadzam się z tym co napisałeś.
Ale nie za bardzo wiem, co Ci odpowiedzieć. Wygłosiłeś po prostu szereg opinii jak to wg Ciebie jest (po Twojemu, jak pamiętam, to "jak jest" tak "w ogóle", ale ja przyjmuję w odbiorze za obowiązującą swoją wersję interpretacji Twoich tekstów - tzn. przedstawiasz prywatną opinię). Wygłosiłeś dość autorytatywnie, niespecjalnie wiążąc swoje tezy z założeniami, co pozwoliłoby nam śledzić konstrukcję rozumowania.
Czy coś przeciw tej Twojej wizji mam?
W moim przekonaniu - stosujesz uproszczony model rozumowania, powierzchowne spojrzenie na sprawę. Abym mógł Ci wyjaśnić moje stanowisko, najpierw konieczne byłoby namówienie Cię na rozszerzenie swojego rozumowania o pomijane kwestie. Na to zaś nie liczę, bo wyglądasz mi raczej na osobnika, który potrafi autorytatywnie powtarzać to co mu się zdaje, niż kogoś, kto jest w stanie się dostosować. Dlatego odpuściłem sobie tłumaczenie rzeczy, które byłyby dla Ciebie za trudne.

Żeby to jednak, choćby w skrócie, w miarę jednym zdaniem przedstawić, to powiem w skrócie podsumuję mój sprzeciw następująco: próbowałeś powiązać kwestię sądu ostatecznego jedynie z elementem kulturowym, historycznym, ze straszeniem nim wiernych. Pominąłeś kompletnie kwestię osobowości - tożsamości człowieka. Operujesz zatem w ateistyczno - trywialnym paradygmacie, że sąd Boski jest jakimś prostym odpowiednikiem sądu ludzkiego, gdzie ostatecznym mechanizmem jest przemoc. To jest bardzo uproszczona wersja. Także wersja po prostu nieprawdziwa.
Próbowałeś co prawda trochę nawiązać do problemu, pisząc o człowieku, który "uznaje, że jego opinia/wola jest ważniejsza od obiektywizmu Prawdy". Ale to co napisałeś nie dotyka w ogóle kluczowych kwestii. Znowu po prostu napisałeś "coś", omijając istotę problemu.
Tu warto dodać jeszcze jedną rzecz: Sąd Ostateczny jest - jak sama nazwa wskazuje - czymś ostatecznym, na końcu czasów. Dlatego sytuacja tam opisana odnosi się do ludzi, którzy przebyli WSZYSTKIE MOŻLIWE ŚCIEŻKI prowadzące do nawrócenia. Przebyli, ale się nie nawrócili. Nic nie udało się im wytłumaczyć - oni caly czas uważają, że ignorowanie dobra innych ludzi, ignorowanie miłości jest czymś co im przysługuje. Niestety, szanse dla nich już przepadły (zakładam, że faktycznie wszystkie możliwości zostały wyczerpane) i dlatego ow sąd jest po prostu przypieczętowaniem sytuacji, w jakiej są ich dusze.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 15:10, 02 Lis 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szymon




Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:32, 02 Lis 2011    Temat postu:

Marcin
Cytat:
Szymonie każdy chłopiec, aby poznać siebie, kim jest, musi stać się mężczyzną, to dzieje się przez to, że wystawia się na trudy, aby sprawdzić siebie. To dzieje się wtedy, kiedy męczy go jego płacz i słabości, i chce z nim skończyć. Kiedy piszesz, że moje słowa to „przykład życzeniowego myślenia”, to wiem, że – wybacz - mężczyzną nie jesteś.

Wola jest szczytowym wyrazem całego człowieczeństwa, czyli jego składowych.

No tak-rozumiem Marcinie,że tylko ten,kto podziela Twoje poglądy jest mężczyzną.
Nie ma jak argumentum ad personam
:rotfl:
Dla mnie wola nie jest szczytowym wyrazem całego człowieka,bo doświadczenie i badania naukowe pokazują ,że człowiek jest istotą wielopoziomową,a wola (pytanie jak ją definiujesz)jest tylko jednym ze składników tej układanki.Człowiek jest całością jako istota bio-psycho-społeczną,do tego posiadającą pierwiastek duchowy,a Ty chcesz wypreparować z niego tylko 1 element.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:51, 02 Lis 2011    Temat postu:

Michał napisał:
Jeśli w podobny sposób zaliczasz sobie przekonanych, to już rozumiem skąd Twój niezachwiany optymizm i poczucie, że "każdemu wszystko jesteś w stanie wytłumaczyć".

Nic powiedziałeś na temat moich wyjaśnień, dlatego uznałem, że nie masz czegoś do powiedzenia, ponieważ moje wyjaśnienia są uzasadnione doświadczalnie, twoje o „sądzie ostatecznym” nie.
Cytat:
Ale nie za bardzo wiem, co Ci odpowiedzieć. Wygłosiłeś po prostu szereg opinii jak to wg Ciebie jest  (po Twojemu, jak pamiętam, to "jak jest" tak "w ogóle", ale ja przyjmuję w odbiorze za obowiązującą swoją wersję interpretacji Twoich tekstów - tzn. przedstawiasz prywatną opinię) Wygłosiłeś dość autorytatywnie, niespecjalnie wiążąc swoje tezy z założeniami, co pozwoliłoby nam śledzić konstrukcję rozumowania. 


Ten szereg opinii jest spójny i łączy się w całość. Ponadto, to co napisałem nie jest „jak to według mnie jest”, ale to jest wiedza, którą poznałem, wiedza Boga. I myślę, że właśnie, dlatego nie wiesz co odpowiedzieć, bo nie masz, co odpowiedzieć, ty masz zaledwie wiarę, wymyślone opowiadanie biblijne, a ja przedstawiłem obraz uzasadniony, spójny i wytłumaczalny.

Prywatne opinie ty wypowiadasz posługując się przy tym słowem „my”, „nam” jakbyś siedział na czele jakiejś komisji. Tymczasem ja z tobą tylko rozmawiamy na ten temat, a oczy anonimowych gapiów nie biorą udziału w tej rozmowie, więc nie próbuj takich nacisków na mnie sugerując, że występujesz na czele jakiejś masy ludzkiej, to jest manipulacja, nie pierwsza zresztą. Ja zauważam, że ty Michał czujesz się tutaj jak głowa forum kiedy Jarka nie ma, a jak pojawia się, to mu wujkujesz.
Cytat:
W moim przekonaniu - stosujesz uproszczony model rozumowania, powierzchowne spojrzenie na sprawę.

Ty jesteś niepoważny, wypowiedział to człowiek, który przyjmuje tak wielkie uproszczenie, że opiera się zaledwie na wielowiekowej wierze w irracjonalne wyobrażenie, dogmat, który jest kompletnie nieuzasadniony, ale przyjęty na wiarę.
Cytat:
pomijane kwestie.

Strzygę uszy.
Cytat:
Na to zaś nie liczę, bo wyglądasz mi raczej na osobnika, który potrafi autorytatywnie powtarzać to co mu się zdaje, niż kogoś, kto jest w stanie się dostosować.

A ty w tym zdaniu wyglądasz mi na tchórza, który pozostawia sobie drogę ucieczki, aby powiedzieć, że ja nie wiem, nie słucham, a jak wypowie te swoje słowa, to wieje. Wieje, bo przeczytał spójny obraz i zamilkł wiedząc, że nie ma argumentów, aby to podważyć. Jeśli jest inaczej to czekam na podważenie przy pomocy silniejszych argumentów.
Cytat:
próbowałeś powiązać kwestię sądu ostatecznego jedynie z elementem kulturowym, historycznym, ze straszeniem nim wiernych.

Owszem, bo to do niczego służ więcej, jak tylko do tego, aby bać się Boga i Kościoła katolickiego, który władając ludzkim strachem włada masami wiernych. Pamiętasz z historii sprzedaż odpustów i spasione brzuszyska kościelnych, a po nich reformację, jako protest tych, którzy reformacją powiedzieli „skończcie nam wciskać KIT!”
Cytat:
Pominąłeś kompletnie kwestię osobowości - tożsamości człowieka.

Prawda i Miłość to tożsamość człowieka, prawdziwa i jedyna tożsamość. Osobowość to wytwór ziemski wynikający z doświadczenia, to konstrukt myślowy w skład, którego wchodzi imię, nazwisko, zawód, zachowania wyuczone, przyzwyczajenia i wiele więcej przedmiotów, nie podmiotów. Wszystkie one są pochodzenia ziemskiego, tracą swoją ważność już na ziemi kiedy zmienia się układ zdarzeń, np. zawód przestaje być pomocny, panna zmienia nazwisko, następuje zmiana miejsca zamieszkania, itd. Osobowość to konstrukt relatywny, istniejący tylko z myślowego przyzwyczajenia i dopóki sprawdza się w doświadczeniu i tylko w układzie społecznym, bo jak ktoś jest drwalem, sam mieszkając w puszczy, to nie ma potrzeby nazywać się drwalem, jedynie rąbie drewno. Trwałość posiada tylko tożsamość z Prawdą i Miłością i jest ważna po śmierci ciała także.
Cytat:
Operujesz zatem w ateistyczno - trywialnym paradygmacie, że sąd Boski jest jakimś prostym odpowiednikiem sądu ludzkiego, gdzie ostatecznym mechanizmem jest przemoc. To jest bardzo uproszczona wersja. Także wersja po prostu nieprawdziwa. 

To znaczy jedynie, że ty mało zrozumiałeś. Nie mam pojęcia skąd wziąłeś przemoc?! Nie wiem skąd wziąłeś sąd ludzki, ten bierze udział, ale nie na nim bazuje ocena, ale na doświadczeniach, w których ludzie mogą występować, ale nie muszą, a oni lub doświadczenie oceniają na bazie prawdziwości. Bóg „załatwia” sprawę oceny działalności człowieka przez stworzony świat, po to go ma, abyśmy przez życie cielesne dojrzeli i stali się zdolni do Boskiego życia jeśli rozwiniemy swoją umysłowość-duchowość. Na bazie takich praw jakie manifestują się w doświadczeniu, a w nim funkcjonuje tylko Prawda, a fałsz nie, w najlepszym razie raz zatriumfuje, a po tym upada, bo jedynie ktoś uległ iluzji z której się następnie wybudził widząc że jest iluzją, nie Prawdą. Wszystko funkcjonuje na bazie 'prawa Prawdy' odczytywanego z doświadczenia, ludzie samodzielnie wybierają jacy chcą być, uczą się o sobie tego czego chcą w życiu. Tu nie potrzeba jeszcze jakiegoś sądu, dlatego go nie ma.
Cytat:
Ale to co napisałeś nie dotyka w ogóle kluczowych kwestii. Znowu po prostu napisałeś "coś", omijając istotę problemu. 

Nie wiem jakie to te kluczowe kwestie.
Cytat:
Sąd Ostateczny jest - jak sama nazwa wskazuje - czymś ostatecznym, na końcu czasów

To jest wymysł, którego nie potrafisz w jakikolwiek sposób uzasadnić rozumowo. Natomiast moje poznanie jest uzasadnione rozumowo, ma sens i świadczy o dobroci Boga, który pozwala człowiekowi wybrać to, co chce i na tej podstawie człowiek sam sobie kreuje dalszy los, nie wini Boga za to, że np. uważa, iż był niesprawiedliwy, ale każda ludzka decyzja bierze udział w tym gdzie dojdzie. To jest Realizm złączony z Idealizmem, a ty dysponujesz koncepcją wydumaną.

Michał, ludzka duchowość rozwija się od ludzkiej prehistorii. Ludzie szukali wytłumaczenia na „dlaczego jest to, co jest w ogóle.” Pytania z tego zbioru kształtowały ludzkie myślenie – duchowość, najpierw były jakieś prehistoryczne kulty, wiary w przedmioty, zjawiska, zwierzęta, wymyślone duchy, bóstwa, wreszcie pojawił się trafny monoteizm i wokół niego wyrosła mitologia, opowieści starające się na ówczesną ludzką umysłowość uzasadnić Boga i wytłumaczyć jaki On jest. Dużo było gniewu boskiego w tych opowieściach na pewno z tego powodu, bo ludzie żądni byli zemsty za to, że ich silniejsi wrogowie napadali, rabowali, gwałcili, czuli się bezsilni, więc mogła powstać opowieść o sądzie ostatecznym, bo widzieli siebie jako prawowiernych. Łącznie z tym występowały surowe warunki naturalne, słabe ubrania, domy, plony, brak wody, to wszystko wpływało na postawę tych ludzi i na to jak oni wypowiadali się o Bogu, widzieli go surowego, ale nie mieli prawdziwym doświadczeń, objawień surowości, i nie przytaczaj mi tu np. przypowieści o Sodomie i Gomorze, bo nie ma na ten temat śladu archeologicznego, że takie zdarzenie miało miejsce. Te wszystkie opowiadania na ślepo przejęło chrześcijaństwo coś tam dodając i zmieniając, coś odrzucając. Ale ta doktryna nie potrafi siebie w większości uzasadnić. A pragnę abyś zauważył, że Prawda jest dlatego Prawdą bo pozwala się sprawdzić, uwiarygodnić. A ta doktryna tego nie potrafi. Nie potrafi od setek lat!!! Stąd wziął się ateizm, agnostycyzm i cała chmara odłamów, bo to tylko jedno z możliwych wierzeń, które siłą i układami politycznymi zdominowało Europę, ale już choćby buddyzm i hinduizm posiadają lepsze wyjaśnienia pewnych zjawisk niż chrześcijaństwo.

Prawda jest poznawalna, wytłumaczalna i zrozumiała. Jeśli coś nie posiada takich cech, to nie jest to Prawda.

Nadto uważam, że sąd ostateczny przyczynia się do połowicznej inercji wiernych, ponieważ odbierany jest jako instancja, na którą jest się skazanym, często przyjęte jest tak, że wystarczy tylko deklarować wiarę, chodzić do kościoła i nic więcej, nie dbać w istocie o Prawdę i Miłość. Michał jeśliby Bóg serio miał oceniać ludzi po dbałości o Prawdę i Miłość, to każdy z ludzi nie trafiłby do Nieba. Nie ma na ziemi człowieka, który może podnieść kamień na Jezusa. Za to ja wiem, poznałem, że Niebo jest dla grzeszników, którzy przestali grzeszyć. Jestem jednym z nich, tym, który wystrzega się błędów świadomie, bo wiem, już poznałem, że tylko Prawda i Miłość ma uzasadnienie.

**********************

Szymonie argumenty personalne są nieuzasadnione wtedy, kiedy kogoś obraża się po prostu, próbuje poniżyć w sposób nieuzasadniony. Ale nie wtedy, kiedy coś, jakaś postawa, sposób myślenia konstruuje daną osobę i ta osoba to wyraża, wyraża pogląd skonstruowany na swojej „personie.” To właśnie ty robisz, np. wcześniejszym przewrażliwieniem na ludzi obłąkanych. Na tej podstawie widzę, że do czynienia miałeś najwyżej z ludźmi rozżalonymi, którzy żal wzbudzili w tobie. Kiedy spotkałbyś się z jakimś niepohamowanym „wariatem”, który zachowywałby się tak, że twoja wrażliwość nie pomagałaby, to szybko byś wobec niego zmężniał musząc się bronić. Do rąbania drewna albo innego wymagającego siły i rozumu zajęcia podchodząc z nadmierną wrażliwością także uczyniłbyś nic lub niewiele.

Wola jest wyrazem wszystkich składowych, wszystkie składowe współgrając ze sobą w człowieku, ostateczny, jednoczący te składniki wyraz dają w woli. Woli uczynienia czegoś, powstałej na podstawie czynników biologicznych, społecznych i psychologicznych, a psyche to właśnie jest dusza, realna, nie imaginacja jak w wypowiedziach „gdzieś mamy duszę.” Dusza to ten który mówi, ten, który jest siebie świadomy, to podmiot.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:14, 03 Lis 2011    Temat postu:

Ze zmianami, aktualizacjami.


Marcin Kotasiński napisał:
Michał napisał:
Jeśli w podobny sposób zaliczasz sobie przekonanych, to już rozumiem skąd Twój niezachwiany optymizm i poczucie, że "każdemu wszystko jesteś w stanie wytłumaczyć".

Nic powiedziałeś na temat moich wyjaśnień, dlatego uznałem, że nie masz czegoś do powiedzenia

O to właśnie chodzi! To napisałem w cytowanym akapicie.
Ochoczo przyjmujesz tę wersję, która Ci odpowiada. Cechuje Cię zerowy krytycyzm wobec własnych poglądów, za to z góry odrzucanie tego, czego nie jesteś w stanie zrozumieć. Nie jesteś w stanie m.in. dlatego, że nie próbujesz.

Marcin Kotasiński napisał:
Ten szereg opinii jest spójny i łączy się w całość. Ponadto, to co napisałem nie jest „jak to według mnie jest”, ale to jest wiedza, którą poznałem, wiedza Boga.

Odjechałeś chłopie. Do wiedzy Boga dalej Ci, niż stąd do najdalszej wykrytej galaktyki.
Przepis na Twoją "wiedzę Boga" jest prosty:
1. brak ścisłości rozumowania, jednoznaczności pojęć, jednoznacznych reguł
2. uproszczenia postrzegania rzeczywistości
3. mgła rozumowania (tu dowolna rzecz może być wszystkim, jeśli Ci się zachce)
i najważniejsze
4. zerowy krytycyzm wobec własnego myślenia, czyli gigantyczna pycha.
Zaś łączenie się i spójność dużej części Twoich opinii zachodzi WYŁĄCZNIE W TWOJEJ GŁOWIE.

Dalej nie bardzo mam ochotę komentować (aktualizacja - jednak zdecydowałem się skomentować niżej, bo parę spraw chyba ogólnie warto wyjaśnić), bo już parę lat temu sobie postanowiłem, że z ludźmi, którzy "wiedzą jak jest" się nie dyskutuje w normalnym trybie, jako że pierwszym ich dyskutantem powinien być psychiatra. Zrobiłem tu wyłom dla Ciebie, pisząc wcześniej o tym, że rozmowa z kimś takim jest niezgodna z moimi zasadami dyskusji. Bo ja z kolei ZAWSZE przedstawiam swój pogląd, czyli NIGDY nie piszę po prostu "jak jest". A inaczej po prostu się nie da, co wynika z konstrukcji ludzkiego myślenia i przekazu informacji. Dyskusja z człowiekiem, który fundamentalny błąd popełnia już w samej konstrukcji rozumowania jest wysoce problematyczna.

Jesteś SAM ze swoim zakręconym światem, w którym rządzisz tak niepodzielnie. Całkowicie sam, na własne życzenie. Bo każdy ogarnięty pychą jest sam na własne życzenie. Jest tak, ponieważ za pomocą owej pychy odgrodziłeś się od innych ludzi. Jesteś sam, bo sam ustalasz wszystkie (!) zasady. Ale konsekwencją prywatnego i jedynego ustalania zasad jest to, że inni ich nie podzielają. Gdybyś próbował rozsądnie uzgadniać zasady rozumowania z innym - na uczciwych (czyli z grubsza równych) prawach - wtedy straciłbyś swoją uprzywilejowaną pozycję wszechwiedzącego, jednak zyskałbyś niesamowitą przestrzeń wynikającą z uczciwego kontaktu z ludźmi, z innymi umysłami. Teraz ten Twój kontakt jest zablokowany za pomocą pychy i błędu.
Gdy kiedyś samotność zacznie Ci na tyle doskwierać, że zechcesz zejść ze swojego piedestału, to będzie Twój pierwszy krok na drodze do rozsądku i zbawienia.
Może za pomocą upartego powtarzania i lansowania się jako prorok, uda Ci się zbajerować parę zagubionych umysłów. To na zagubionych - rzeczywiście - czasem działa. Ale każdy Twój sukces na tym polu będzie Twoją klęską - gdy przyjdzie Ci kiedyś ujrzeć swoje życie w prawdzie.

Aktualizacja
To co napisałem nie oznacza, że nie widzę w Twoich wypowiedziach również słusznych myśli. Część Twoich spostrzeżeń wydaje mi się słuszna.

Marcin Kotasiński napisał:
Owszem, bo to do niczego służ więcej, jak tylko do tego, aby bać się Boga i Kościoła katolickiego, który władając ludzkim strachem włada masami wiernych. Pamiętasz z historii sprzedaż odpustów i spasione brzuszyska kościelnych, a po nich reformację, jako protest tych, którzy reformacją powiedzieli „skończcie nam wciskać KIT!”

Odziel kwestie historyczne od spojrzenia na ideę. Zarzuty wobec ludzi różnych epok są często słuszne. Ale nie o tym tu mowa.
Bo nawet zbrodniarz, głupek, czy kłamca może powiedzieć coś ważnego (np. powtarzając za jakimś mędrcem, albo dochodząc do częściowego oświecenia). To co się działo, trzeba w dyskusji oddzielić od pytań i istotę sprawy, bo nam tylko zaśmieci spojrzenie niepotrzebnymi emocjami.

Marcin Kotasiński napisał:
Prawda i Miłość to tożsamość człowieka, prawdziwa i jedyna tożsamość. Osobowość to wytwór ziemski wynikający z doświadczenia, to konstrukt myślowy w skład, którego wchodzi imię, nazwisko, zawód, zachowania wyuczone, przyzwyczajenia i wiele więcej przedmiotów, nie podmiotów. Wszystkie one są pochodzenia ziemskiego, tracą swoją ważność już na ziemi kiedy zmienia się układ zdarzeń, np. zawód przestaje być pomocny, panna zmienia nazwisko, następuje zmiana miejsca zamieszkania, itd. Osobowość to konstrukt relatywny, istniejący tylko z myślowego przyzwyczajenia i dopóki sprawdza się w doświadczeniu i tylko w układzie społecznym, bo jak ktoś jest drwalem, sam mieszkając w puszczy, to nie ma potrzeby nazywać się drwalem, jedynie rąbie drewno. Trwałość posiada tylko tożsamość z Prawdą i Miłością i jest ważna po śmierci ciała także.

Z tymi sformułowaniami się zgadzam. Nie zmienia to jednak mojego poprzedniego twierdzenia, że w sądzie chodzi o tożsamość, osobowość (choć w innym znaczeniu, niż Ty opisałeś). W scenie sądu ostatecznego jest operowanie przez Jezusa uczynkami ludzi (właściwie to brakiem uczynków miłosiernych). Ale te uczynki są tylko wskaźnikiem, są objawem tożsamości owych potępionych - tożsamości, która rozróżnia uprzywilejowane JA wobec, zepchniętego na peryferia, znaczenia innych ludzi.

Marcin Kotasiński napisał:
To znaczy jedynie, że ty mało zrozumiałeś. Nie mam pojęcia skąd wziąłeś przemoc?! Nie wiem skąd wziąłeś sąd ludzki, ten bierze udział, ale nie na nim bazuje ocena, ale na doświadczeniach, w których ludzie mogą występować, ale nie muszą, a oni lub doświadczenie oceniają na bazie prawdziwości. Bóg „załatwia” sprawę oceny działalności człowieka przez stworzony świat, po to go ma, abyśmy przez życie cielesne dojrzeli i stali się zdolni do Boskiego życia jeśli rozwiniemy swoją umysłowość-duchowość. Na bazie takich praw jakie manifestują się w doświadczeniu, a w nim funkcjonuje tylko Prawda, a fałsz nie, w najlepszym razie raz zatriumfuje, a po tym upada, bo jedynie ktoś uległ iluzji z której się następnie wybudził widząc że jest iluzją, nie Prawdą. Wszystko funkcjonuje na bazie 'prawa Prawdy' odczytywanego z doświadczenia, ludzie samodzielnie wybierają jacy chcą być, uczą się o sobie tego czego chcą w życiu. Tu nie potrzeba jeszcze jakiegoś sądu, dlatego go nie ma.

Właśnie to, o czym napisałeś wyżej JEST SĄDEM (dokładniej - pierwszym sądem).
Porównaj z Biblii:
Ew. Jana
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (18) Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. (19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
--- przyjrzyj się temu cytatowi, wczuj w jego intencję, to może zobaczysz, że chrześcijaństwo sensownie tłumaczy wiele rzeczy.

Poza tym wyciągasz zarzut, ze sąd przyczynia się do połowicznej inercji wiernych. Dalsze Twoje tłumaczenie właśnie potwierdza to, co napisałem wcześniej, a przeciw czemu protestowałeś - tzn. że widzisz sąd jako formę Boski przemocy (cytat od Ciebie: "sąd ostateczny przyczynia się do połowicznej inercji wiernych, ponieważ odbierany jest jako instancja, na którą jest się skazanym").
Tymczasem sąd boski jest czymś odwrotnym - praktycznie jest OCHRONĄ PRZED PRZEMOCĄ, bo określa, że w ostatecznym rozrachunku w wiecznym bytowaniu z Bogiem NIE ZNAJDZIE SIĘ ANI JEDNA OSOBA ZDEPRAWOWANA, NIEZDOLNA DO MIŁOŚCI (odrębną sprawą jest pytanie ILE będzie takich osób - np. Wuj wierzy, że ostatecznie nie będzie tam nikogo). Człowiek skazuje się sam - jeśli nie potrafi z siebie wykrzesać owej minimalnej iskry - woli zbliżania się do swiatła. Jeśli jej nie ma, jeśli jest z ciemności, to światło i tak go spali, więc sąd się dokona automatycznie. Osoba Sądzącego jest tu potrzebna właściwie jedynie po to, aby jasnym było, że tego Sadu nie da się oszukać jakimś cwanym fortelem - bo ktoś znacznie mądrzejszy, widzący wszystko utrąci każde kłamstwo.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 19:47, 03 Lis 2011, w całości zmieniany 16 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:41, 03 Lis 2011    Temat postu:

Michał ja myślę, że ty się najnormalniej boisz o swoją tożsamość. Przedstawiam spójny i logiczny pogląd, fakt faktem, że w kawałkach w różnych tematach, ale takie, które się wzajemnie uzasadniają. Może ich w części jeszcze nie rozumiesz. Ale myślę, że zrozumiałeś na tyle, że zauważasz, iż jako pogląd na ludzką duchowość to, co przedstawiam jest spójne i dobrze tłumaczy zjawiska, o których mówi. Ty masz swoją tożsamość, poglądy w części oparte na dogmatyce, która dają ci jakiś fundament pod nogami. Bronisz tej tożsamości, bo z nią identyfikujesz się i obawiasz, że jeśli stracisz tą identyfikację, to stracisz identyfikację z sobą. To zbędna obawa, to zwykła psychologiczna zachowawczość. Dlatego zaczynasz się irytować, kłamać, manipulować i próbować podważać moje słowa oszczerstwami. Proszę o to przykłady tylko z powyższego twojego postu:
Cytat:
esteś SAM ze swoim zakręconym światem. Całkowicie sam, na własne życzenie. Bo każdy ogarnięty pychą jest sam na własne życzenie. Jest tak, ponieważ za pomocą owej pychy odgrodził się od innych ludzi. Jesteś sam, bo sam ustalasz wszystkie (!)

Cytat:
Odjechałeś chłopie.

Cytat:
Dalej nie bardzo mam ochotę komentować, bo już parę lat temu sobie postanowiłem, że z ludźmi, którzy "wiedzą jak jest" się nie dyskutuje w normalnym trybie, jako że pierwszym ich dyskutantem powinien być psychiatra.

To napisałeś ty, człowiek, który deklaruje wrażliwość, miłosierdzie, przebaczenie, szacunek – dla mnie jesteś fasadowy.

W tych słowach i wielu innych wyrażasz słabość, nie zdolność rzeczowego podważenia moich słów. Dlatego łapiesz się za „ciosy poniżej pasa.” Przyjmujesz postawę inkwizytora, pokazałeś to ostatnio w temacie o przebaczeniu, gdzie jeszcze cię „puszczałem mimo uszu.” Nie brałeś udziału w rozmowie o Prawdzie absolutnej i pragmatycznej, ale, aby pomścić swój dogmatyzm i niezdolność zdławienia mnie w temacie o przebaczeniu, to przyszedłeś i zacząłeś ode mnie ślepo wymagać, abym ja zdefiniował coś w czym „palców nie maczałem.” Teraz dostałeś tym swoim dogmatycznym „sądem ostatecznym” i mścisz się wypisując takie rzeczy, jak te zacytowane, bo zachwiałem twoją zdogmatyzowaną tożsamością.

Teraz troszkę o mnie. 'Teoria Absolutu', którą potocznie nazywam tu „emcekiem” i druga przedstawiona tu 'Teoria ewolucji świadomości' pochodzą z objawienia, czytasz dobrze? Bóg to dał, bezpośrednio, daje to od 2001 roku. Rozumiesz to? Daje to wraz z całym poglądem, który prezentuję, dlatego jest to „jak jest”, nie jak „wydaje mi się.” Ja nie jestem prorokiem, bo prorok to taki, który nie potrafi wytłumaczyć wiedzy, którą poznał w objawieniu, ja potrafię i robię to. Nie narzucam, nie szukam wyznawców, to, co robię, to budzę świadomość, samodzielność i dbałości o Prawdę i Miłość, nic więcej. Nie nawołuję do nowego wyznania, nie nawołuję do porzucenia jakiegoś wyznania, pozwalam pozostawiać każdemu to, co ma, jeśli chce. Zachęcam jedynie do otwartości umysłu i sprawdzenia tego, co Bóg dał mi jako Siebie poznać.

Zauważ, że gdyby dziś przyszedł do ciebie Jezus, a ty nie wiedziałbyś, że to jest on i przemawiałby Prawdą, której ty w istocie nie znasz, to też odrzuciłbyś go. Właśnie ludzie z taką postawą ukrzyżowali Jezusa, tym, że nie chcieli go wysłuchać, a temu, co słysząc, że jest Prawdą nie chcieli przyznać racji. Ale za to, że oświetlał ich błędy zemścili się, zamiast użyć niezwykłej szansy w jego osobie i siebie zmienić. Ty pisałeś u góry, że fałsz się ukrywa, robisz to samo.

Jeśli czegoś nie rozumiesz to nie dziwi mnie to, filozofem jesteś amatorsko, ja widzę to, bo jestem filozofem zawodowym. Nadto nie dziwi mnie, że nie chcesz czegoś wyjaśnić, tylko zajmujesz się tym czym zajmujesz, poniżaniem, ale w istocie siebie, bo ty jesteś źródłem poniżających słów, nie ja. Bowiem wiesz, masz intuicję, że jeśli zapytasz, a ja odpowiem w taki sposób, że zrozumiesz, to przedstawię bardzo dojrzały pogląd, który przekroczy twoją dogmatykę.

Mnie nie chce się prowadzić takiej dyskusji jak ta powyżej i wiele takiej jak to czym ostatnio „popisałeś się” w różnych miejscach, szkoda mi tak zwanego czasu na to, aby wysłuchiwać czyjejś słabości, mogę obudzić siłę, ale słabości słuchać nie chcę.

A odnośnie „sądu ostatecznego” mam tyle do powiedzenia, że to pogląd starożytny i nie rozwijany przez wieki, istnieje w takiej samej postaci w jakiej był. Z tego powodu pisałem wcześniej o tym jak rozwijała się duchowość ludzkości, aby uprzytomnić ci, że duchowość także jest odkrywana, poznawana. W starożytności nauka była bardzo słabo rozwinięta w stosunku do dziś, zatem wgląd w zagadnienia był słaby. Cytat z Biblii potwierdza moje słowa, ale sądu ostatecznego nie ma, ponieważ zamiast sądu jest ewolucja świadomości, proces samooczyszczania się duszy, która kiedy oczyszcza się samodzielnie poznaje Boga i już jest jedną nogą w Niebie, a drugą po śmieci ciała. Michał ty piszesz o wierze, ja o uzasadnionych twierdzeniach, przedstawiam dojrzalszy pogląd na ludzką duchowość, który poznałem od Boga. Nadto mam jego potwierdzenie zarówno w naukach: psychologii i filozofii, choć o tym nie pisałem w temacie „Teoria ewo.św.”, ale mam i ponadto mam potwierdzenie w tradycji buddyjskiej i hinduistycznej i swoich słów, swoich doświadczeń i przywołanego tematu o swojej teorii. A nadto także potwierdzenia z Biblii jak te które przytoczyłeś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:06, 03 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
Michał ty piszesz o wierze, ja o uzasadnionych twierdzeniach, przedstawiam dojrzalszy pogląd na ludzką duchowość, który poznałem od Boga. Nadto mam jego potwierdzenie zarówno w naukach: psychologii i filozofii, choć o tym nie pisałem w temacie „Teoria ewo.św.”, ale mam i ponadto mam potwierdzenie w tradycji buddyjskiej i hinduistycznej i swoich słów, swoich doświadczeń i przywołanego tematu o swojej teorii. A nadto także potwierdzenia z Biblii jak te które przytoczyłeś.

Piszesz "mam potwierdzenie". Tak się składa, że ja też mam liczne potwierdzenia na to, co sądzę i też w wielu źródłach, naukach. Każdy (!) sądzi, że ma wystarczające potwierdzenie na to, co uważa. Nawet kompletny idiota.
Piszesz "mam dojrzalszy pogląd". Problem w tym, że nie zrozumiałeś w ogóle jaki ja mam pogląd, więc Twoje zapewnienia są puste - zawierają niewiadomą, które jest dla Ciebie nie do wyznaczenia. Służą więc jedynie potwierdzanie Tobie samemu, że jednak jesteś kompetentny, a nie stanowi rzeczowego argumentu.
Z mojego punktu widzenia wygląda cała sytuacja inaczej. Z grubsza rozumiem, o co Ci chodzi w większości tego co piszesz o miłości i konieczności podążania do Boga. Częściowo Twoje wnioski uważam za słuszne. Ale tylko częściowo, bo widzę, że brak ci wyobraźni i wiedzy (a także krytycyzmu wobec własnych poglądów), która kazałaby Ci spojrzeć szerzej na sprawę, uwzględnić pominięte elementy, rozważyć sprawy, które wydają się może oczywiste, ale - jak się dobrze przyjrzeć - oczywistymi nie są.
Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że Twoja koncepcja jest jakimś przypadkiem szczególnym szerszego spojrzenia - jeśli się zbanalizuje jakoś pewne zależności, zamieni pełną wersję opisu na naiwną, jeśli się poczyni znaczne uproszczenia (szczególnie tam, gdzie umysł słabnie), to z grubsza może wyjść to, co głosi Marcin - częściowo ma swoją rację (gdy akurat prostszy model daje wystarczająco dobre wnioski), częściowo wali kulą w płot, bo nie ma zielonego pojęcia, co pomija.

Piszesz, że ty nie przedstawiasz swoich opinii, ale posiadasz dostęp do "prawdy absolutnej", piszesz "jak jest". Ja z kolei przedstawiam tylko swoje opinie, nie posiadam dostępu do absolutnej prawdy (właściwie to nawet neguję sensowność wprowadzania tego pojęcia). Mimo to obstawiam, że moja "tylko opinia" jest więcej warta, niż Twoja "prawda absolutna". Ot tak. Sorry, ale Ty po prostu się mylisz. :)

Nie wiem jakim "zawodowym filozofem" jesteś, ale najwyraźniej o podstawach epistemologii nie wiesz zbyt wiele, bo Twoja koncepcja prawdy zbliża się do rodzaju tych naiwnych, a wiedza o matematyce i logice - które aktualnie silnie wpływają na filozofię epistemologiczną - wydaje się bliska zeru (przynajmniej tak wynikałoby z Twoich rozważań w "emceku", gdzie równanie liniowe uparcie interpretujesz okręgami). Może jesteś zawodowym filozofem od terapii, od postępowania z zaburzonymi emocjonalnie ludźmi, którzy nie rozumują ściśle, a więc trzeba im ładnie opakowywać świat w iluzje?... Ale nie wiem. To tylko przypuszczenia oparte na stylu wypowiedzi - wskazywałby na to ciepły sposób wypowiadania się i omijanie drażliwych punktów (wygląda to tak, jak byś cały czas rozmydlał i zalepiał niekonkretnością problemy, które się pojawiają, a które pasowałoby rozwiązać).
Dlatego powtórzę jeszcze raz. Masz moc uznać się za geniusza i boga. Masz moc uważać za szczyt mądrości, wszystko co ci do głowy przyszło, a wszystkich innych za durniów. Masz tę moc, poznałeś ją, bo najwyraźniej z niej korzystasz.
Ale to jest moc obosieczna. Ta moc na pewien czas zaspokoi Twoje ego, da Ci przyjemność wielkiej kompetencji. Da Ci też poczucie pewności. Ale do czasu....
Bo ta moc, gdy jej nadużyjesz, staje się podłożem kłamstwa. To trochę jak narkotyk - na początku wygląda niewinnie i fajnie, ale później to kłamstwo będziesz musiał sobie stale aplikować. To kłamstwo pojawia się na styku obszaru Twojej "wszechwiedzy" ze światem zewnętrznym, w obszarze komunikacji mędzy ludźmi. Ludzie używają pewnych standardów, pewnych umów (pisanych, bądź nie) do przekazywania sobie informacji, ŻĄDAJĄ PEWNEJ DOZY ULEGŁOŚCI I POROZUMIENIA. Ludzie też oczekują wzajemności, równego poszanowania. Te standardy komunikacji zakładają zwykle obszar wspólnoty działającej właśnie na równych zasadach. Jeśli zasady nie są równe, to komunikacja nie działa prawidłowo, pojawiają się przekłamania. Wtedy każdy "mówi sobie", a tego drugiego nie słucha. Ty nie słuchasz z uwagą i zrozumieniem, z góry zakładasz własną superkompetencję, lekceważysz istotne uwagi drugiej strony, jeśli tylko jest Ci tak wygodnie.

Ale z drugiej strony jednak chcesz się komunikować. To Ci nie daje spokoju. Podświadoma część Ciebie daje Ci ukryte znaki, że oszukujesz sam siebie, że sam siebie nie zaspokoisz iluzją mądrości. Oczywiście ignorujesz ją. Ale może przyjść czas, że ta podświadomość zacznie wrzeszczeć o bycie z ludźmi TAK NAPRAWDĘ, na uczciwy sposób. Choć teraz tej uczciwości się boisz. I tak jak grzeszysz co dzień, odmawiając jej sobie i innym.
Jeśli nie wierzysz w sąd ze strony Boga, to uwierz przynajmniej w sąd ze strony samego siebie (w sumie i tak ten własny sąd jest pierwszy chronologicznie). W konieczność zaakceptowania tego, że nie umiesz dzielić się z ludźmi myślami na równych warunkach. Chcesz, aby przyznano Ci prawa do "prawdy absolutnej". Czym miałaby być ta prawda? Czyżby tylko polechtaniem ego Marcina?... A wolne, oświecone istoty - przy wolnym wyborze - będą miały powód powiedzieć: z tym Marcinem to ja nie chcę się dogadywać, jest zbyt nadęty, uważa, że zjadł wszystkie rozumy, nie słucha mnie, ignoruje co mam mu do powiedzenia, a potrafi tylko gadać swoje. Tak wielu powie. A w świecie istot oświeconych, w pełni świadomych własnej godności, na podporządkowaną rolę jaką chcesz innym wyznaczyć, nie zgodzi się NIKT. I będziesz sam. Inni będą we wspólnocie myśli i uczuć, a Ty będziesz sam.

I na koniec.
Skądś sobie wyimaginowałeś jakieś moje "dogmatyczne" poglądy. Choć zielonego pojęcia nie masz jakie są. Dlatego chcę powiedzieć dla jasności: nie namawiam Cię na katolicyzm. Nie żądam wiary w dogmaty (sam nie czuję się dobrze w tej materii). Bądź po prostu uczciwy. Ale też NIE ZMYŚLAJ poglądów kogoś, z kim dyskutujesz.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:13, 03 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:14, 04 Lis 2011    Temat postu:

Michał stałeś się głuchy i otępiały przez dogmatyzm (dogmatyzm swojej postawy, zmieszany z katolickim - dla jasności), ja kończę tą dyskusję, nie zamierzam pozwalać ci obrażać mnie co krok. Nie zachowujesz prawidłowej formy rozmowy, cały czas wypowiadasz opinie człowieka zaślepionego, niewiele wyjaśniasz, za to cały czas obrzucasz mnie wyzwiskami, naciskami, manipulacjami, subiektywnymi opiniami.

Przemyśl dokładnie to, co napisałem wcześniej, może coś do ciebie dotrze. Tymczasem psie podwórkowy gospodarstwa Śfinia pozostawiam cię w spokoju, poszczekaj sobie i podominuj, bo na dłuższą metę mogę niechcący kopnąć cię w ogon. Ja szanuję swój spokój, dlatego idź i straw w spokoju wszystko to, co powiedziałem, bo to jeszcze do ciebie nie dotarło.

Jeśli będziesz miał chęć to porozmawiamy później, jak opadną ci emocje. Ja nie zabijam za odmienne opinie, ty zaczynasz być skłonny, gdybyś tylko miał urządzenia do tortur i stos. Jesteś odstręczający, ocknij się, bo nie masz pohamowania.


Ostatnio zmieniony przez Marcin Kotasiński dnia Pią 0:16, 04 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:56, 04 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
cały czas obrzucasz mnie wyzwiskami.

Gdzie?
Wskaż, to Cię przeproszę i zmienię ten zapis. Jedynym zarzutem mocnym, jaki stawiam jest pycha.
Bo wg mnie pychą wieje z Twoich postów na kilometr. Piszę twardo, to fakt. Nietypowo, jak dla mnie. Co wynika z przekonania, że wiedziesz swój umysł na zatracenie. Bo człowieka tak bardzo zadufanego w sobie jak Ty, chyba jeszcze w życiu nie spotkałem. :cry:

Z drugiej strony, Twoje słowa o miłości Boga wyglądały sensownie i nie potrafię im nic zarzucić. Były nawet na swój sposób piękne. Dlatego nie rozumiem tego jednego - w jaki sposób połączyłeś tę dobrą swoją stronę z owym zadufaniem i pychą. Samwierzę, że Bóg przyjmuje tylko pokornych, a zadufków będzie doświadczał do tej chwili, aż całą swoją pychę stracą, jeśli trzeba "po wieczne czasy", to i po wieczne czasy. Bo pycha sama jest kłamstwem, a kłamstwo najlepiej karmi się pychą.
Nie żywię wobec Ciebie negatywnych uczuć Marcinie. Wręcz przeciwnie - chciałbym, abyś zdobył to, co w życiu najcenniejsze. I dlatego tak twardo występuję, wobec tego co w moim przekonaniu jest największą skazą Twojej Osoby.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 2:47, 04 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:12, 04 Lis 2011    Temat postu:

Nie odróżniasz pewności siebie od pychy. Kiedy ktoś czegoś nie potrafi, a zabiera się za to coś, to podchodzi z obawą. Kiedy ktoś czegoś nie potrafi, a twierdzi, że potrafi i wywyższa się, to wtedy jest to pycha. A kiedy znowu ktoś coś potrafi i pokazuje swoją pewność, udowadnia wiedzę i umiejętność, to jest to pewność, nie pycha. Np. kiedy ktoś nie zna się na naprawie kanalizacji i bierze się za to, to wtedy pewności nie ma i podchodzi z obawą. Kiedy nie zna się, ale udaje, że się zna (pycha), to może coś zepsuć i wyjdzie wszystko na jaw. Kiedy przychodzi hydraulik i lekko traktuje sprawę, bo się zna, to czy on jest wtedy pewny siebie, czy pyszny?

Z pychą jest tak, że jest to zachowanie nieuzasadnione, które nie ma pokrycia w prawdziwych umiejętnościach i jako fałsz wychodzi na jaw. Moje nie wychodzi, nie jest to pycha, fałsz, ale pewność siebie. Dlatego twoje oskarżenie jest nieuzasadnione. Ja po prostu nie traktuję twojego duchowego przewrażliwienia i obaw poważnie, bo poznałem, że nie ma czego się obawiać, a właśnie odwrotnie trzeba być pewnym i silnym.

A piękno, które odczytałeś w moich słowach pochodzi stąd, że poznałem i wyrażam się z niewzruszoną pewnością, wyrażam się bez obaw „pewnymi pociągnięciami pędzla odmalowując poznany obraz.”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:07, 04 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
...poznałem, że nie ma czego się obawiać, a właśnie odwrotnie trzeba być pewnym i silnym.

Niby tak. Słabości rzeczywiście nie warto chwalić.
Tylko pozostaje pytanie O KSZTAŁT owej siły i pewności. Organizatorzy zamachów z 11 września byli pewni, byli też chyba silni (przekonaniem), że taki cel osiągnęli. Armia hitlerowska była silna. Tak samo jak armia Stalina. Na co dzień widzę ludzi, którzy są "silni i pewni", a przez to zamknięci na dialog, na wszechstronny rozwój. Bo w najprostszej postaci "siła i pewność" może polegać na upieraniu się przy swoim w zaparte, wbrew faktom, wbrew zdrowemu rozsądkowi, opinii bezstronnych ludzi. Wahabici, islamscy fundamentaliści też cenią sobie swoją pewność i też uważają, że nic ich nie zawróci z drogi zmiany świata tak, aby zapanowało na nim prawo koraniczne.

Siła i pewność bywa w konflikcie z prawdą. Dlatego bez pokory wewnętrznej człowiek "silny i pewny" zbyt często staje się twardogłowym fanatykiem. Wiesz jak się tego ustrzec?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:01, 04 Lis 2011    Temat postu:

Cytat:
Siła i pewność bywa w konflikcie z prawdą. Dlatego bez pokory wewnętrznej człowiek "silny i pewny" zbyt często staje się twardogłowym fanatykiem. Wiesz jak się tego ustrzec?

Oczywiście Michale, niebiańska wiedza przybywa na chmurze fiuuuuuu lądujemy.
To wrażliwość Michale, siła, czyli Prawda, wiedza, razem z wrażliwością, czyli Miłością daje Prawdzie uszy, które wsłuchują się w istniejący stan. Dzięki wrażliwości nie „gwałci się”, ale zanim podejmie silnie działanie wsłuchuje w istniejący stan i odczytuje w jakiej postaci Prawdziwe działanie jest potrzebne i czyni je, a ono staje się adekwatne, bo obejmuje Prawdę z Miłością. Dlatego ja odstąpiłem od konfliktu z tobą, bo mam w sobie wiedzę i wrażliwość, i przez szarpaninę celów osiągać nie chcę, bo to nie dobrze służy, mnie i temu na kogo wpływam. I w tej swojej pewności łączę wrażliwość, dlatego nie mam pychy, bo nie wywyższam się i nie naciskam, ale tłumaczę, a jak widzę, że „ciśnienie” wiedzy wzrasta i zaczyna się ujawniać, to popuszczam nie pcham się na siłę. Dlatego „mówi się”, że Prawda i Miłość to mądrość, bo wie kiedy i ile czego dać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33920
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:36, 05 Lis 2011    Temat postu:

Marcin Kotasiński napisał:
...bo nie wywyższam się...


Jeśli gdziekolwiek napisałeś, że to Ty posiadasz dostęp do "prawdy absolutnej" (a tak było), jeśli sobie przypisujesz rolę ostatecznego rozstrzygającego. To mamy dwie możliwości:
A. Uważasz innych dyskutantów za równych sobie, czyli zdanie innych traktujesz na równi z własnym, a więc dajesz im też atrybut "posiadania prawdy absolutnej" (co by to nie miało znaczyć)? Oznacza to jednocześnie, że w przypadku zaistnienia różnicy zdań, dopuszczasz do istnienia dwóch sprzecznych "prawd absolutnych" na jakiś temat.
B. Uważasz, że jesteś kimś absolutnie uprzywilejowanym, kimś ma prawo traktować opinię innych z pozycji lepszej. Dla mnie oznacza to zarazem nic innego, jak właśnie "wywyższanie się". Zatem w moim języku i moim przekonaniu nie jesteśmy pełnoprawnymi dyskutantami.

W tym układzie ogłaszam Ci moją opinię na ten temat. Opinię, którą uważam za ostatecznie obowiązującą i słuszną. Twoje podejście - albo niszczy uczciwą wymianę poglądów i krzywdzi obie strony:
W przypadku A poprzez zniszczenie sensowności dyskusji, bo bez jasnego powodu, odgórnie sprzeciwia się podstawowej zasadzie logiki, a więc wymiany informacji.

W przypadku B niszczy wymianę informacji bo:
- krzywdzi Ciebie, gdyż, rezerwując sobie słuszność z góry, nie będziesz miał szansy na skorzystanie z pomocy kogoś, kto wskaże Ci błąd, nie będziesz miał szansy na udoskonalenie się.
- krzywdzi drugą osobę - bo mimo, że jest to relacja pomiędzy dwojgiem ludzi, a więc z założenia podmiotów równych, w pewien sposób poniża tę drugą osobę.

W tym układzie moim werdyktem jest, że jesteś niepełnym, wadliwym (!) dyskutantem. I co byś dalej nie powiedział pozostajesz w czymś, co można nazwać intelektualnym grzechem, upodleniem samego siebie.
Jednocześnie oznacza to, że - wprowadzając nierówność w owym układzie - z własnej woli pozbawiasz się dobrodziejstwa równości, uczciwości w dyskusji.
W tym układzie Twoje myśli, jako pozostające w nierównowadze, pozostają obowiązujące tylko dla Ciebie, a każdy ma prawo je odrzucać. Ma prawo tak postąpić na mocy Twojego wyboru.
Tak więc zostajesz z każdej uczciwej dyskusji intelektualnie ODRZUCONY. Każdy ma prawo postąpić wobec Ciebie tak, jak to ty zrobiłeś wobec innych - tzn. ARBITRALNIE lekceważyć Twoje słowa, przyjmując postawę wyższości. I choćbyś ogłaszał tu największą (w swoim mniemaniu) prawdę, to wysłuchanie Ciebie nie będzie czyimś obowiązkiem, prawem, a co najwyżej łaską Ci uczynioną. Skazujesz się na jakąś formę intelektualnego potępienia. I będzie tak, dopóki trwać będziesz w grzechu nie traktowania innych ludzi "jak siebie samego".

To przykre. Ale tak się stało, za przyczyną Twojej decyzji. :cry:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 20:38, 05 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:38, 05 Lis 2011    Temat postu:

Michał napisał:
To mamy dwie możliwości:


Jest jeszcze wariant C (a także D, E, F, itd.), polega on na tym, że będę udawał, iż jesteśmy równi (zakładając, że ściągniesz podwórkowy łańcuch „mocy”) i zajmiemy się rzeczową dyskusją w trakcie, której będzie wychodziło to kto ma więcej racji. Możemy to robić tak długo jak długo będziesz chciał dalej udawać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 54 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin