Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy wniosek z założeń może być silniejszy od samych założeń?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:57, 15 Gru 2021    Temat postu: Czy wniosek z założeń może być silniejszy od samych założeń?

Anbo w innym wątku zaatakował sensowność apologetyki presupozycyjnej. Ja tej apologetyki bym bronił. Ale chciałem na całą sprawę spojrzeć bardziej ogólnie - odrywając ją od sporów o religię. Próbuję zatem wyłuskać kluczowe zagadnienie, na którym się apologetyka presupozycyjna opiera. Za to zagadnienie uważam postawienie pytania - jak w tytule (dodaję teraz jedno słowo w sformułowaniu, bo w limicie silnika forum nie zmieściłoby się dla pola przeznaczonego na tematy wątków):
Czy wniosek z założeń może być epistemicznie silniejszy od samych założeń?

Dla uplastycznienia posłużę się przykładem:
Pewien doktor badający przypadek ciężkiej infekcji stawia założenie, że za stan chorego odpowiedzialne są pneumokoki (oszacujmy prawdopodobieństwo owej diagnozy na 1/2). Opierając się o owo założenie, zaleca terapię antybiotykiem, który powinien zwalczyć ten rodzaj bakterii. Terapia zawodzi, stan chorego się nie poprawia. Lekarz wyciąga stąd wniosek, że pneumokoki uodporniły się na ów antybiotyk.
Czy lekarz ma rację w swoim wnioskowaniu?

Zdrowy rozsądek nam podpowiada, że możliwa jest inna przyczyna nieskuteczności terapii - to nie były pneumokoki, zatem antybiotyk jest źle dobrany i dlatego nie zadziałał. Jednak lekarz uznał, że jego założenie, które sobie wywnioskował z objawów jest na tyle silne, iż można je przyjąć jako podstawę dalszego wnioskowania, które dalej z kolei sugerowałoby, że antybiotyk nie działa na pneumokoki.
Które wyjaśnienie jest mocniejsze?
1. Błędna diagnoza - to nie są pneumokoki
2. Pneumokoki się uodporniły na antybiotyk
?
W życiu nic nie jest do końca proste. Ja bym powiedział, że żadnej z powyższych opcji nie należy wykluczać. Jednak w moim przekonaniu priorytet powinna mieć w interpretacji opcja 1. Jeśliby uznać, iż prawdopodobieństwo jej jest 1/2, to dodatkowy wniosek - ten o uodpornieniu się na antybiotyk - wprowadza kolejną niepewność (może był to nietypowy szczep pneumokoków, może antybiotyk był ze złej partii itp. a poza tym żaden lek nie działa w 100%). Czyli ostatecznie, nawet jeśli pierwotna diagnoza miała prawdopodobieństwo 1/2, to ta diagnoza skojarzona z niepewnością następnego wniosku (o uodpornieniu się pneumokoków na antybiotyk) ma jeszcze niższe prawdopodobieństwo. Zatem raczej należałoby ją odrzucić, wracając do pierwszego założenia i poddając je rewizji ("raczej" nie oznacza z mojej strony silnej formy twierdzenia!).
Wniosek, który wywodzimy z założeń, chyba jednak nie powinien być silniejszy, niż same założenia. A właściwie to jest on słabszy, bo raczej decyduje najsłabsze ogniwo, każde nowe wnioskowanie niepewność raczej zwiększa, a nie zmniejsza.

Teraz przenieśmy to rozumowanie na poziom uzasadnienia stwierdzeń nauki. Nauka opiera się o pewne założenia - presupozycje metodologiczne. Założenia te są arbitralne - ich przyjęcie będzie czynione mocą wiary, że tak należy przyjąć. Będzie jakoś arbitralne.
Teraz z nauki będą płynęły wnioski dotyczące konkretnych opisów świata. Czy owe wnioski mają szanse być silniejsze od założeń, które legły o samych podstaw metodologii nauki?
Naukę konstytuuje pewna filozofia - pewien zbiór arbitralnych przekonań o tym, jak powinniśmy traktować nasze wnioski na temat świata. Z tych arbitralnych przekonań biorą się twierdzenia nauki. Czy mają one teraz moc - zwrotnie - zmodyfikować samą filozofię?
Niektórzy zdają się taki wniosek podzielać. Są to ci, którzy nauką próbują uzasadniać twierdzenia filozoficzne i światopoglądowe. Czy mogą mieć rację?... :think:
(nie chcę ostatecznie jeszcze rozstrzygać sprawy, bo ma ona przynajmniej jeszcze jedno dno, ale o tym chciałem później...).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 10:08, 15 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:32, 30 Sty 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wniosek, który wywodzimy z założeń, chyba jednak nie powinien być silniejszy, niż same założenia. A właściwie to jest on słabszy, bo raczej decyduje najsłabsze ogniwo, każde nowe wnioskowanie niepewność raczej zwiększa, a nie zmniejsza.

Teraz przenieśmy to rozumowanie na poziom uzasadnienia stwierdzeń nauki. Nauka opiera się o pewne założenia - presupozycje metodologiczne. Założenia te są arbitralne - ich przyjęcie będzie czynione mocą wiary, że tak należy przyjąć. Będzie jakoś arbitralne.
Teraz z nauki będą płynęły wnioski dotyczące konkretnych opisów świata. Czy owe wnioski mają szanse być silniejsze od założeń, które legły o samych podstaw metodologii nauki?
Naukę konstytuuje pewna filozofia - pewien zbiór arbitralnych przekonań o tym, jak powinniśmy traktować nasze wnioski na temat świata. Z tych arbitralnych przekonań biorą się twierdzenia nauki. Czy mają one teraz moc - zwrotnie - zmodyfikować samą filozofię?
Niektórzy zdają się taki wniosek podzielać. Są to ci, którzy nauką próbują uzasadniać twierdzenia filozoficzne i światopoglądowe. Czy mogą mieć rację?... :think:

Tak jakby się zastanowić, to da się znaleźć przykłady w historii nauki, które by pokazywały, że jakiś wniosek z założeń, okazał się silniejszy od owych założeń. Przynajmniej w pewnym sensie silniejszy (bo definicja "siły" stwierdzenia, póki co jest tu jedynie intuicyjna).
Weźmy na przykład sytuację, gdy po raz pierwszy wprowadzono w matematyce pojęcie liczby zespolonej. Założono na start, że "uznajmy taki byt jak pierwiastek z liczby ujemnej". Samo takie założenie wydaje się proste. Na ile jest ono "silne"?

Patrząc na efekty owego założenia - np. powstanie nowych dziedzin matematyki, fizyki (formalizm mechaniki kwantowej, teorii względności, teorii sygnałów oparty o liczby zespolone), to owe wnioski są bardzo znaczące, tak intuicyjnie jakby "silniejsze" niż niepozorne uznanie, że pierwiastek z liczby ujemnej jest czymś więcej, niż tylko absurdalnym pomysłem.
W historii ludzkości często tak bywało, że był jakiś pomysł - np. dotrzeć płynąc na Zachód z Europy do Indii. Efekty, to co się stało w wyniku wdrożenia owego pomysłu znacznie przekroczyły jednak początkowe przewidywania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin