Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy trzeba doznać nieszczęścia, aby być szczęśliwym?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:54, 31 Mar 2022    Temat postu: Czy trzeba doznać nieszczęścia, aby być szczęśliwym?

Pytanie jest w tytule.
Hipotezą roboczą byłoby z grubsza to, że szczęście można trwale osiągnąć jedynie MAJĄC ŚWIADOMOŚĆ JEGO ULOTNOŚCI. A to z kolei osiąga się doznając braku szczęścia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:56, 31 Mar 2022    Temat postu:

Rodzaju 3
1 A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?»
2 Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy,
3 tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli».
4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie!
5 Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:06, 31 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Rodzaju 3
1 A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?»
2 Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy,
3 tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli».
4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie!
5 Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.

A jak to wg Ciebie przekłada się na pytanie z tytułu wątku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:28, 31 Mar 2022    Temat postu:

Dlaczego "zżarli to jabłko"?
Źle im było w raju?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:10, 31 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Dlaczego "zżarli to jabłko"?
Źle im było w raju?

Właśnie myślę, że źle...
Może dlatego, że
1. nie rozumieli jak jest im dobrze...
2. a może nie byli w stanie zaakceptować tego, co im zlecono, bo uznawali to za narzucone zewnętrznie. Nie potrafili się w tym odnaleźć, nie byli w stanie ZDIAGNOZOWAĆ SIEBIE w kontekście tego, co zewnętrzne?...
3. może żyli zbyt mechanicznie, zbyt dostosowując się?...

Kwestia dostosowania, kwestia życia w obszarze dyscypliny, a nie osobistego wyboru i identyfikowania się z tym, co nas spotyka...
Tak. Tu moraliści twardogłowi powiedzą: masz się dostosować!
A jak ktoś się nie umie dostosować to co?...
- To pewnie dostanie odpowiedź: masz się dostosować, bo to nie ty rządzisz!
Na to ten niedostosowujący się mógłby odpowiedzieć: przecież właśnie to mówię - że nie ja rządzę, że mnie wciśnięto w coś, co jest wobec mnie zewnętrzne, a ja nie potrafię uczynić tego wewnętrznym. :(
Na to twardy moralista odpowie: boś głupi! Bo nie masz pokory! Bo wadliwy jesteś!
Na co niedostosowujący się odpowie: tak, też o tym pomyślałem... Chyba wadliwy jestem...
Tylko czy na tym miałaby się skończyć cała sprawa?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:23, 31 Mar 2022    Temat postu:

Przysłów 1
20 Mądrość woła na ulicach,
na placach głos swój podnosi;
21 nawołuje na drogach zgiełkliwych,
w bramach miejskich przemawia:
22 «Dokądże głupcy mają kochać głupotę,
szydercy miłować szyderstwo,
a nierozumni pogardzać nauką?

23 Powróćcie do moich upomnień,
udzielę wam ducha mojego,
nauczę was moich zaleceń.
24 Ponieważ prosiłam, lecz wyście nie dbali,
rękę podałam, a nikt nie zważał,
25 gardziliście każdą mą radą,
nie chcieliście moich upomnień:
26 więc i ja waszą klęskę wyszydzę,
zadrwię sobie z waszej bojaźni,
27 gdy bojaźń nadciągnie jak burza,
a wasza zagłada jak wicher,
gdy spotka was ucisk i boleść.
28 Wtedy będą mnie prosić - lecz ja nie odpowiem,
i szukać - lecz mnie nie znajdą,
29 gdyż wiedzy nienawidzili,
gardzili bojaźnią Pańską,
30 nie poszli za mymi radami,
zlekceważyli moje napomnienie;
31 spożyją owoce swej drogi,
nasycą się swymi radami;
32 odstępstwo prostaków uśmierci ich,
bezmyślność niemądrych ich zgubi.

33 Kto słucha mnie - osiągnie spokój,
wytchnienie - bez obawy nieszczęścia».


1 Koryntian 1
21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.
22 Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości,
23 my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan,
24 dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą.
25 To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.
26 Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych.
27 Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;
28 i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić,
29 tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.

Przysłów 3
34 On się naśmiewa z szyderców,
a pokornym udziela swej łaski.

Izajasz 29
13 Wyrzekł Pan: Ponieważ ten lud
zbliża się do Mnie tylko w słowach,
i sławi Mnie tylko wargami,
podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie;
ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko
wyuczonym przez ludzi zwyczajem,
14 dlatego właśnie Ja ponowię niezwykłe działanie
cudów i dziwów z tym ludem:
zginie mądrość jego myślicieli,
a rozum jego mędrców zaniknie.


Izajasz 2
11 Wyniosłe oczy człowieka się ukorzą
i duma ludzka będzie poniżona.
Sam tylko Pan się wywyższy
dnia owego.
12 Albowiem dzień Pana Zastępów nadejdzie
przeciw wszystkim pysznym i nadętym
i przeciw wszystkim hardym, by się ukorzyli,

13 przeciw wszystkim cedrom Libanu,
wysoko się wzbijającym,
i przeciw wszystkim dębom Baszanu,
14 przeciw wszystkim górom niebotycznym
i przeciw wszystkim pagórkom wyniosłym,
15 przeciw każdej wieży strzelistej
i przeciw wszystkim murom obronnym,
16 przeciw wszystkim okrętom Tarszisz
i przeciw wszystkim statkom zbytkownym.
17 Wtedy pycha człowieka będzie poniżona,
a upokorzona ludzka wyniosłość.
Sam tylko Pan się wywyższy
dnia owego,


Czy Bóg nie stworzył poczucia humoru?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:43, 31 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
...
29 gdyż wiedzy nienawidzili,
gardzili bojaźnią Pańską,

...
21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.
...
27 Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;

...
zginie mądrość jego myślicieli,
a rozum jego mędrców zaniknie.


To jak to jest w końcu z tą mądrością?...
- Jest objawem pychy, czy czymś czego warto poszukiwać?...
Czy Bóg za brak mądrości człowieka pochwali, czy zgani?...

Mamy tu cytaty raz tak, a raz owak...

Jak mamy sprzeczne komunikaty, to nie da się ich zrealizować. Można tylko bezradnie rozłożyć ręce?...
Czy aby na pewno o to chodzi, aby uznać: ojej, jak coś zrobię, jak coś sobie pomyślę, to pewnie to będzie pycha! Ojej, nie mogę myśleć, nie mogę chcieć, nie mogę mieć przekonań, bo pewnie okażę się tym, który właśnie to zrobił źle...
Ojej, co bym nie zrobił, będzie źle!!!
Ojej, mam się ukorzyć, bo ani mądrość nie jest dobra, ani bycie mędrcem nie jest słuszne, bo jest objawem pychy, ani też bycie głupcem nie jest zalecane. Choć w innym miejscu zarówno mądrość jak i jej brak będzie pochwalone.
Co pozostaje:
Płakać?
Bezradnie się złościć na siebie?
W łeb sobie strzelić?...
Znienawidzić siebie na maksa, bo w tych sprzecznych dyrektywach nie potrafię znaleźć drogi?...
Wszystko marność (marność nad marnościami)...
Przerąbane mamy... :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:52, 31 Mar 2022    Temat postu:

No, poza Kościołem Katolickim możesz mieć przerąbane.
Takie są skutki "z picia wódki".
Zabezpiecznie przed samoPapieżami?

"Mądrość ludzka" to nie "mądrość Boża".
"Mądrość ludzka" może być "głupotą" w oczach Boga.

Czy Bóg stosuje sarkazm?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:14, 31 Mar 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
No, poza Kościołem Katolickim możesz mieć przerąbane.
Takie są skutki "z picia wódki".
Zabezpiecznie przed samoPapieżami?

"Mądrość ludzka" to nie "mądrość Boża".
"Mądrość ludzka" może być "głupotą" w oczach Boga.

Czy Bóg stosuje sarkazm?

Nie widzę tu żadnego wynikania w kwestii Kościoła Katolickiego. Cytaty z Biblii pochodzą w ogóle sprzed czasów, gdy katolicyzm się uformował.
Poza tym nie widać też tu żadnego rozwiązania. KK jest. I co z tego, że jest?...
Co to zmienia w stosunku do pytań?...
Mam pytać, czy nie pytać?
Mam szukać mądrości, czy tego szukania zaniechać, bo inaczej będzie pycha?

Czy może "rozwiązanie" jest typu...
Jest Kościół Katolicki, czyli jacyś tam "namaszczeni mądrzy", a ja już nie muszę nic?...
Tylko mam się zgadzać z góry z "mądrymi"?...
Nie pytać...
Nie mieć zdania...
Nie chcieć niczego...
Pragnąć swojego zaniknięcia?...
Bo i tak ja, jako ja się nie liczę tylko owi "namaszczeni mądrzy"...
To nic by się nie zmieniło, gdyby tym mądrym dać pod "opiekę" w ogóle jakieś boty. Boty by deklarowały zgodność z mądrymi, a już zupełnie do głowy by im nie przyszło, aby o coś spytać, czy stawiać inaczej wątpliwe kwestie.
Czy idealny wyznawca to ten, kto nie ma swojego zdania, albo - z racji lęku przed pychą - ma zawsze zdanie, z którym się sam nie zgadza, albo tak naprawdę nie wie, o czym jest mowa?...
Bóg chce mieć kościół botów?...
Bóg tworzył ludzi po to, aby swoich zdolności nie wykorzystywali, albo wykorzystywali je w jak najmniejszym stopniu?...
Im mniej pytają, a im bardziej są posłuszni, tym lepiej?...

Dalej stawiam pytanie: mądrość - W ROZUMIENIU OSOBISTYM, JAKO CECHA CZŁOWIEKA - jest czymś cennym, czy wręcz odwrotnie?...
Na to pytanie nie udzieliłeś odpowiedzi, tylko jakąś taką sugestię, że KK coś (CO WŁAŚCIWIE?) w tej kwestii poprawia. Ja nie widzę niczego, co by tu się poprawiało.

Zadam WAŻNE PYTANIE:
Czy ci, którzy tak sformułują zasady przynależności do Kościoła Katolickiego, że ich NAJCZĘSTSZYM EFEKTEM będzie ZANIECHANIE OSOBISTEGO ZAANGAŻOWANIA CZŁOWIEKA w rozwój mądrości, duchowości, nie będą uznani za tych, którzy dostali klucze królestwa, a potem choć sami nie weszli, to innym nie dali?...
Ewangelia Łukasza 11 napisał:
(52) Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.

Dzisiaj też mamy "uczonych w prawie", może już nowym prawie, może odnowionym kolejnymi odmianami mędrców, ale czy PROBLEM CZASEM NIE POZOSTAŁ?...

Kto będzie WSPÓŁWINNYM grzechów gnuśności i duchowego zaniedbania?...
Ewangelia Mateusza 23:4 napisał:
Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.

Czy stawianie spraw na zasadzie: MUSISZ!!! Musisz, musisz, obowiązek!!! przy jednoczesnym POSTAWIENIU ZAGADNIENIA W SPRZECZNOŚCI nie jest czasem ciężarem nie do udźwignięcia?...


Jest dość oczywisty mechanizm psychologiczny, który pojawia się, gdy człowieka konfrontuje się wciąż z przyganą, krytyką, domniemaniem winy, porażką - ten człowiek, będzie się coraz bardziej mentalnie kulił, wycofywał, będzie słabszy i słabszy, coraz bardziej skłonny do przyjmowania sugestii zewnętrznych. A te sugestie wcale nie muszą być od tej dobrej strony mocy!
Wyprodukowawszy człowieka niesamodzielnego, nawet w dobrej wierze, nawet mając w intencji, aby on po wskazaniu dobrej ścieżki, na której miałby pozostać, nie zbaczając w złą stronę, może się okazać, że DIABEŁ WYKORZYSTA WŁAŚNIE ÓW BRAK SAMODZIELNOŚCI, NIEODPORNOŚĆ, PODATNOŚĆ NA SUGESTIĘ.
Człowiek wychowany do bezkrytycznego przyjmowania sugestii zewnętrznych, nie wdrożony do SAMODZIELNEGO ROZRÓŻNIANIA dobra od zła, może być bardzo łatwo zmanipulowany.
Droga dobra, droga do Boga jest drogą mocy, a nie słabości. Moc zaś oznacza właśnie w wzrastanie w samodzielności.

Ewangelia Mateusza 5:48 napisał:
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

To my mamy być doskonali, nie tylko wybrańcy. A do osiągnięcia doskonałości będziemy musieli WYTRENOWAĆ swoje talenty, nie zakopywać je.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:35, 31 Mar 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:02, 31 Mar 2022    Temat postu:

Chrześcijaństwo, Kościół Katolicki jest ciągiem dalszym Starożytnego Izraela. Jezus, Maryja, Józef, Apostołowie... są z plemion Starożytnego Izraela?
Pierwszy Papież Piotr... Starożytny Izrael?
Akcja się dzieje podstawowa w... Izraelu... Jerozolima i te sprawy.
Itd.

Choć niektórym się wydaje, że byli... Polakami. (no bo Biblia jest po Polsku?)

Rzymian 9
3 Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami.
4 Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice.
5 Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.

To jest ciąg dalszy.
Bóg działa ponadczasowo.
Standardowa chronologia Boga nie obowiązuje?
Może być tak, że:
Skutkiem skutku jest przyczyna?
Przyczyną przyczyny skutek?

Jeżeli separujesz Stary Testament od Nowego Testamentu to popełniasz poważny błąd.

----

Ciężko się rozmawia jak ktoś nie rozumie różnicy między słowami
1. PRZEBADAJ, PRZECZYTAJ, POSŁUCHAJ, POROZMAWIAJ
a
2. BĄDŹ POSŁUSZNY BEZMYŚLNIE



Uważasz, że jesteś tak słaby psychicznie, że jak Ci coś powie Ksiądz czy Papież to staniesz się zahipnotyzowany i nie będziesz mógł odmówić w sytuacji gdy się nie zgodzisz?

Z lękiem trudno racjonalnie rozmawiać.
Człowiek mówi jedno, a "lęki" mówią swoje.

----

Jakie to ciężary są konkretnie takie nie do udźwignięcia?
Problemem jest np. pójść do Kościoła na Mszę raz na tydzień na 1h i na początek posłuchać co mówią?

Albo włączyć sobie Księdza jednego, drugiego na YouTube by posłuchać co mówi?

Poczytać dokumenty Kościoła?
Katechizm?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:33, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Uważasz, że jesteś tak słaby psychicznie, że jak Ci coś powie Ksiądz czy Papież to staniesz się zahipnotyzowany i nie będziesz mógł odmówić w sytuacji gdy się nie zgodzisz?

Z lękiem trudno racjonalnie rozmawiać.
Człowiek mówi jedno, a "lęki" mówią swoje.

Nie ma tu lęków (a przynajmniej nie tego rodzaju, jakie tu zdajesz się sugerować).
Jest ODPOWIEDZIALNOŚĆ i SUMIENIE.
Słucham chętnie, co mówi papież i niejeden mądry ksiądz. Słucham i rozważam. Jak każdego człowieka, a może nawet słucham uważniej niż każdego człowieka (a na pewno niż przeciętnego człowieka).
Gdy słucham, to się zastanawiam.
Zastanawiam się KRYTYCZNIE.
Nie umiem się zastanawiać nie krytycznie.
Zastanawianie się, które nie byłoby krytyczne, czyli sprawdzające połączenia z tym co wiem, co rozumiem, co mój umysł, uczucia sumienie tworzą, dla mnie NIE BYŁOBY ZASTANAWIANIEM SIĘ. Byłoby ZANIECHANIEM, UDAWANIEM, KŁAMSTWEM.

Czym jest myślenie, a dalej uznawanie czegoś za coś (w tym będzie też wiara w coś)?...
Jest formą SPOSTRZEGANIA.
Stawiam sobie dany problem przed mentalny wzrok i oglądam go - z lewa, z prawa, z góry, z dołu...
Jeśli coś zauważę, to jest efekt postrzegania, wtedy powiadam uczciwie: ooo, widzę już to, widzę jako tamto łączy się z owamtym, rozumiem o co tu chodzi.
Jak nie dostrzegłem tego, co mówią mi jacyś ludzie "patrz, tam to jest", to PRZYZNAJĘ, że nie dostrzegłem. Czyli przyznaję, że tu nie wiem co i jak.
Jeśli przyjdzie WIELKI AUTORYTET i powie: dostrzegać powinieneś!
- To ja próbuję, na lewo i prawo, próbuję to dostrzec. Może mi się uda...
Ale jak się nie uda?...
Wtedy...
Sorry, WIELKI AUTORYTECIE. :cry: Ale naprawdę tego nie widzę. :(
Skłamałbym, gdybym pod wpływem twojego wielkiego autorytetu teraz powiedział, że to widzę, jeśli mój aparat postrzegania mi nie mówi, że coś tu widzę. Nie przyznam ci - drogi WIELKI AUTORYTECIE - że to wiem, w to wierzę. Nie przyznam, bo byłbym kłamcą. Nic nie pomoże wielkość twojego autorytetu, bo to nie ta wielkość jest tu powodem mojego nie dostrzeżenia tego, co mi tu mówisz, ale MÓJ APARAT POSTRZEGANIA (mentalnego). Nic nie wskórasz podkreślając, że jesteś wielki, albo i nieomylny, bo jak ja nie nie zrozumiałem, to od samej tej wielkości autorytetu, stan mojego rozumienia się nie zmieni.

Sumienie...
Sumienie jest związane też z POSTRZEGANIEM. Postrzegam coś jako dobre, albo jako złe (może być i neutralne). Oto tym postrzeganiem coś uznaję za dobre - bo związane jest z tą dobrą okolicznością, z tamtą okolicznością. To rozumiem, bo to jest moje postrzeganie, a dalej głos sumienia.
Jeśli ktoś przyjdzie i powie mi: jestem WIELKIM AUTORYTETEM, więc musisz zrezygnować ze swojego sumienia, które jest niedoskonałe, musisz słuchać się mnie, a to co sobie myślałeś, odrzuć... Dobrze ten WIELKI AUTORYTET zrobi?...
Jak mi moje sumienie spuści z hałasem z wodą klozetową, zastępując je posłuszeństwem autorytetowi, to dobrze zrobi?...
Potem przyjdzie jakaś sytuacja - oto ktoś coś tam, a my jemu możemy powiedzieć tak, albo inaczej, zareagować tak, a tak. No i sumienia się już pozbyliśmy (mamy wszak WIELKI AUTORYTET), a co mamy zrobić w tej sytuacji?...
Autorytet jest daleko, nie zna sytuacji, nie wie, czy te moje konkretne relacje z tą osobą, są na takim etapie, czy innym. Autorytet mi nie pomoże. A sumienia już nie mam...
Popłynęło sobie moje sumienie do oczyszczalni ścieków...
Dobrze się stało?...
Czy autorytet może zastąpić sumienie?...
Czy autorytet będzie pod ręką, gdy zdarzać się będzie sto różnych sytuacji na dzień?...
Autorytet mi pomoże, czy powinienem uwierzyć Kasi, czy Andrzejowi, pójść na spotkanie, czy się od niego wykręcić, bo może to będzie złe dla mnie?...
Pomoże mi w tym WIELKI AUTORYTET?...
Zabrał sumienie, bo to przecież on jest ważniejszy, ale teraz Jego WIELKIEGO też tu nie ma. :(

Sumienie, myślenie - jest MENTALNYM POSTRZEGANIEM, jest ŁĄCZENIEM TEGO CO CZUJĘ I ROZUMIEM. Dopóki działam na tym, co czuję i rozumiem, to W OGÓLE DZIAŁAM, bo coś z czymś mi się kojarzy, coś oceniam, coś mi - zrozumiałego - z tego się pomyśli. Jak mi autorytet zrobił w tym postrzeganiu demolkę, jakimś swoim "to jest inaczej niż myślisz, masz przyjąć coś... - oooo to! I nieważne, że tego nie rozumiesz, bo ja WIELKI AUTORYTET ci to mówię! Masz przyjąć i basta!
Co mój umysł na to?...
- Ojej, nawet nie wiem, co źle robię, nie wiem, co mi ten AUTORYTET ogłosił, nie rozumiem tego. Nawet nie wiem, co w moim rozumieniu zanegować! Nie potrafię teraz już nic konkretnego powiedzieć, co jest dobre, a co złe. Autorytet mi wywalił wszystko w kosmos. Spłynęło w muszli klozetowej. Musiałem zanegować WSZYSTKO, bo NIE WYJAŚNIONO MI REGUŁ I SZCZEGÓŁÓW SPRAWY.
Jakby mi wyjaśniono, to może bym połączył to, co mówi autorytet z tym co rozumiem, czuję, postrzegam. Wtedy bym przynajmniej ocalił coś z tego postrzegania, bo wiedziałbym W CZYM BYŁ BŁĄD. Ale jeśli mam gołe "jest inaczej niż myślisz", a nikt nie potrafi wytłumaczyć tego błędu, to jedyne co mogę uczynić, aby przyjąć głos WIELKIEGO AUTORYTETU, to ZANEGOWAĆ WSZYSTKO. Chyba, że mam losować, co zanegować, a co nie... (ale to chyba wcale nie jest lepsze...).
Jeśli sumienie się ugnie, uznając iż nie ma prawa dawać mi sygnałów (które byłyby przeze mnie w zrozumieniu uznane, respektowane), bo tylko autorytet ma to prawo, to już moje myślenie, moją etykę i moralność, moje człowieczeństwo wywalam w kosmos. Sumienie tamto było niedoskonałe. Ale czy jego brak, a w zamian głoszenie słów, które autorytet wypowiedział, ale mój umysł ich nie rozumie, będzie lepsze?

Drogie WIELKIE AUTORYTETY.
Bardzo Was proszę: nie manipulujcie nic na siłę (!) przy moim sumieniu!
Sugerujcie różne rzeczy, dawajcie rady, ale BEZ PRZYMUSU. Powiedzcie co według Was jest dobre, a co złe, ale NIE żądajcie pełni posłuszeństwa ode mnie, bo może jedynym sposobem, w jaki będę umiał tego posłuszeństwa Wam udzielić, będzie zanegowanie mojego sumienia jako całości. Bo już nie będę umiał tego zrobić inaczej...
Chcecie mieć mnie - takiego bez sumienia?...
Naprawdę tego chcecie?...
Uważacie, że jak na Bożym Sądzie staniecie z tym "dokonaniem" jak wyjdzie ile sumień ludzkich (na pewno niedoskonałych, na pewno wymagających poprawek, ale jednak to umie robić tylko sam ich posiadacz) zastąpiliście wyznawaniem sformułowań, których wyznawcy nie rozumieją, dla których NIE POSTRZEGAJĄ TREŚCI I ZNACZEŃ, bo uwierzyli, że najważniejsze jest być posłusznym, to Bóg Was za te "dokonania" pochwali?...
A morze powie Wam: lepiej by było, abyście sobie kamień młyński u szyi uwiązali i rzucili się w morze, a nie zamieniali moje dzieci w bezmyślne, przestraszone swojej samodzielności boty...
Zastanówcie się DROGIE WIELKIE AUTORYTETY, czy aby na pewno właśnie na tym Wam zależy, aby ludzie na sztywno, na twarde posłuszeństwo wdrażali te słowa, jakie do nich kierujecie...
Może te słowa przemyśleliście, może one są nawet jakoś dobre, ale czy możecie zagwarantować, ze te słowa po ich usłyszeniu zastąpią człowiekowi jego rozum - jego czucie, rozpoznania dokonujące się spontanicznie?... Pewnie tego jesteście?...
Bo ja - wiem, ze ułomnym Michałem jestem - bałbym się na Waszym miejscu uznania, iż JAKIEKOLWIEK SŁOWA wypowiedziane przez kogokolwiek powinny mieć w sobie zawarty atrybut bezwarunkowego ich przyjmowania (sugerowany nieomylnością). Ja bym się bardzo bardzo bał takiej pewności, gdy na drugiej szali leży totalna demolka dusz ludzkich...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:14, 01 Kwi 2022    Temat postu:

W jakiej konkretnie kwestii chciał Ciebie Kapłan zmusić do czegoś?
W jakiej konkretnie kwestii chciał Kapłan nakłonić Cię do porzucenia sumienia?
Konkrety, krótko i na temat, a nie gdybania proszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:42, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
W jakiej konkretnie kwestii chciał Ciebie Kapłan zmusić do czegoś?
W jakiej konkretnie kwestii chciał Kapłan nakłonić Cię do porzucenia sumienia?
Konkrety, krótko i na temat, a nie gdybania proszę.

Nie chcę o samym kapłanie. Nie czas i miejsce na jakieś moje osobiste wspominki.
Dla mnie każde (!) postawienie sprawy, w którym ktoś stawia się TWARDO PONAD TO, CO ROZUMIEM jest atakiem na moje sumienie. Takie postawienie np. postrzegam w określeniu się jako "nieomylny".

Podam może przykład.
Oto któregoś dnia katolik uznał, że "dzisiaj, mimo że jest niedziela, czuję iż nie powinienem pójść na mszę do kościoła - czuję, że byłoby to niewłaściwie ze względu na stan umysłu i emocji, w którym jestem. Normalnie do kościoła chodzę, ale dzisiaj - z pełną świadomością - jest inny dzień niż zwykle". Rygory przykazań kościelnych są jednak twarde.
Ale ów katolik podjął taką decyzję KTÓREJ NIE ŻAŁUJE. Nie żałuje, bo akurat w ten dzień uznał, iż nie powinien iść na mszę, co zadecydował z pełną świadomością.
Teraz ów katolik idzie do spowiedzi, w której
A. miałby uznawać to za grzech (do którego się nie poczuwa, czyli spowiadać fałszywie w stosunku do tego co czuje)
B. ma prawo nie uznawać tego za grzech, nie mówić o tym przypadku kapłanowi na spowiedzi. A dodatkowo jeszcze ma prawo nawet nie przedstawiać całej tej sytuacji, lecz po prostu zachować to w zaciszu swojego sumienia.
Pomiędzy A i B jest KONFLIKT W SUMIENIU. Co byś powiedział takiemu katolikowi, który w powyższy sposób postawił sprawę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:28, 01 Kwi 2022    Temat postu:

Dla mnie moja religia to nic innego tylko WIELKI OSOBISTY PROJEKT. Ale MÓJ projekt.
Oznacza to, że ja - moje sumienie, mój ogląd spraw - ostatecznie rządzi.

Pojęcie autorytetu, który potrafię zaakceptować jest następujące:
Autorytet to osoba, źródło wiedzy (np. autorytet Biblii), które ewentualnie SKŁANIA MNIE DO PONAWIANIA POSZUKIWAŃ w kierunkach, które normalnie bym już zamknął. Autorytet zatem ma swoją moc wobec mojego sumienia i osądu, ale nie moc zmieniania dowolnie moich rozpoznań, lecz co najwyżej MOC NAKŁANIANIA MNIE DO GŁĘBSZYCH NIŻ ZWYKLE STARAŃ w jakimś kierunku. Dotyczy to KAŻDEGO autorytetu, nie czynię tu wyjątków, nie robię dyskryminacji.
Nieprzekraczalna dla autorytatywności jakiejkolwiek jest np. granica: ja - Michał - NIE ROZUMIEM O CO TU CHODZI.
Jak nie rozumiem, to nie rozumiem (zakładam uczciwe starania z mojej strony w kierunku rozumienia), a wtedy żaden autorytet nie zrobi mi z niezrozumienia stanu jasności w jakiejś sprawie.
Jeśliby uczeń nie rozumiał dodawania ułamków o różnych mianownikach, zaś przyszedł autorytatywny nauczyciel i powiedział: masz rozumieć, bo ja nie to... (tu jakaś wielka groźba) - to czy uczeń od takiej groźby i mocy autorytetu zacznie poprawnie dodawać ułamki?...
NIE zacznie!
Barierą autorytetu jest to, czy druga strona JEST W STANIE STWORZYĆ POPRAWNY OBRAZ SPRAW. Nie pomoże tu żaden nacisk. Nie pomogą żadne wielkie słowa o nieomylności, koniecznościach czy co tam jeszcze.

Rozumienie jest aktem osobistym, wewnętrznym; aktem nie dającym się wymusić, narzucić.

A także...
Rozumienia nie da się ominąć!
Jest taki kierunek argumentacji w stylu: ten intelekt jest przereklamowany, nie musisz rozumieć, wystarczy, że uwierzysz autorytetowi...
Temu akurat PRZECIWSTAWIAM SIĘ Z CAŁĄ MOJĄ MENTALNĄ MOCĄ - TO JEST FAŁSZ!

Uwierzenie bez rozumienia tego, w co się wierzy NIE JEST UWIERZENIEM, jest udawaniem wiary, jest kłamstwem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:31, 01 Kwi 2022    Temat postu:

Czy ocena całej grupy ludzi na podstawie innych jest sprawiedliwa?
Czyli domyślam się, że masz osobiste sprawy przeciwko Księżom.

Przypominam słowa Jezusa Boga:

Mateusz 6
Wy zatem tak się módlcie:
9 Ojcze nasz, który jesteś w niebie,
niech się święci imię Twoje!
10 Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.
11 Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
12 i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili;
13 i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!
14 Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski.
15 Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień.


====

Więc cofamy się do tyłu.
Obniżamy poziom trudności. :)

Zadam na razie takie pytanie:
Gdyby był rok 1869 (nieomylność ogłoszona została w 1870) co masz przeciwko?

====

Kodeks Prawa Kanonicznego

Kan. 1247 - W niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane, wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy świętej oraz powstrzymać się od wykonywania tych prac i zajęć, które utrudniają oddawanie Bogu czci, przeżywanie radości właściwej dniowi Pańskiemu oraz korzystanie z należnego odpoczynku duchowego i fizycznego.

Kan. 1248 - § 1. Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego.

§ 2. Jeżeli z braku świętego szafarza albo z innej poważnej przyczyny nie można uczestniczyć w Eucharystii, bardzo zaleca się, ażeby wierni brali udział w liturgii Słowa, gdy jest ona odprawiana w kościele parafialnym lub innym świętym miejscu, według przepisów wydanych przez biskupa diecezjalnego, albo poświęcali odpowiedni czas na modlitwę indywidualną w rodzinie lub w grupach rodzin.

----

A. error
B. error?

Opcja C?
Masz wątpliwości to może pytasz?
Przedstawiasz sprawę jak jest (z nie za małą, ani nie za dużą ilością detali), że uznałeś, że była to poważna przyczyna i nie potrafisz wzbudzić w sobie za to żalu i martwisz się czy to źle?
I Ksiądz powie Ci co uważa na ten temat?
Jak się nie zgadzasz to rozmawiasz jak ma na to czas i ochotę. Jak jest to Ksiądz z którym nie umiesz się dogadać to może lepiej szukać innego niż opuścić Kościół? Możesz się umówić na spotkanie w innym terminie, żeby o tym pogadać (nawet poza konfesjonałem), aby wiedzieć na przyszłość. A nuż wytłumaczy Ci coś i się zgodzisz.

Albo może się okazać, że... czy to możliwe?... zgodzi się z Tobą, że rzeczywiście jak się tak źle czułeś to ok.

Spodziewasz się ekskomuniki za opuszczenie Mszy? :)

Jak wygląda typowa spowiedź? | ks. Piotr Pawlukiewicz
https://youtu.be/D-F5hfrRjhg
5 min 50 sek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:46, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Czy ocena całej grupy ludzi na podstawie innych jest sprawiedliwa?
Czyli domyślam się, że masz osobiste sprawy przeciwko Księżom.

Źle się domyślasz. Nie ma w moim podejściu jakiegoś szczególnego aspektu osobistego.

Może jestem dziwny... Może jakoś inny...
Ale ja tak mam, że dla mnie MOJA SPÓJNOŚĆ ROZUMOWANIA JEST ABSOLUTEM, świętością niepodważalną, niezbywalną własnością wszystkiego co mogę cenić, uznawać.

Mam W PORÓWNANIU DO SPÓJNOŚCI ROZUMOWANIA głęboko "gdzieś" moje ego, moje wygrane i przegrane, moje poniżenia i wywyższenia, moje emocje i ich brak, moje bycia z kimś, albo w totalnej samotności.
Tu jestem absolutnym fanatykiem!
Gardzę samym sobą w aspekcie pragnień, emocji, lojalności i radości życia jeśliby to jakkolwiek NARUSZAŁO SPÓJNOŚĆ MOJEGO ROZUMOWANIA, jeśliby o ułamek mikrona cokolwiek we ZAFAŁSZOWYWAŁO.

Doszukujesz się we mnie motywów może i powszechnych u ludzi, ale ze mną po prostu TO NIE JEST TEN PRZYPADEK.
Dla mnie spójność mojego rozumowania, to JA.
Jeśli coś niszczy spójność mojego rozumowania - choć rozumiem je znacznie szerzej niż sam intelekt, bo w powiązaniu z odczuwaniem (choć w dość szczególny sposób rozumianym) - to JUŻ MNIE ZANEGOWAŁ, więc dalsza rozmowa o tym, co ja rzekomo powinienem, bądź nie powinienem robi się zwyczajnie bezprzedmiotowa. Bo wtedy nie ma mnie, czyli nie ma podmiotu, do którego można by odnosić czy to zarzuty, czy to pochwały. Nie ma spójności, to NIE MA NIC, nie ma już rozmowy, nie ma dyskusji (ze mną), bo "zniknął" ten, który miałby odpowiadać.
Spróbuj zaakceptować to, że może jestem jakby nieco inny - skrajny i fanatyczny w epistemicznym sensie, stawiający na absolutnym ostrzu noża kwestię egzystencji jako spójność myśli. Taki jestem, innego mnie nie ma...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:51, 01 Kwi 2022    Temat postu:

Rzecz w tym, że rozmawiasz jakby nie ze mną.
Z kim nie wiem.

Gdzie to jest naruszane przed 1869?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:56, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Rzecz w tym, że rozmawiasz jakby nie ze mną.
Z kim nie wiem.

Gdzie to jest naruszane przed 1869?

Krótko: uznanie pojęcia nieomylności w kontekście jakichkolwiek słów WYRAŻONYCH JĘZYKIEM, KTÓRYM DYSPONUJE LUDZKOŚĆ traktuję jako głębokie epistemiczne kłamstwo. (i grzech przeciw Duchowi Świętemu)
Jeśli ktoś takie pojęcie w ogóle sugeruje, to znaczy, że mnie okłamuje, bo owo pojęcie nie ma racji bytu. Na kłamstwo, na sugerowanie mi czegoś podobnego się nie godzę. Protestuję przeciw niemu, a przyjęcie czegoś takiego w moim sumieniu byłoby zdradą PRAWDY, czyli zdradą Boga. Za to już powinienem się palić w moim osobistym piekle.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:59, 01 Kwi 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:57, 01 Kwi 2022    Temat postu:

Co przed 1869?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:02, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Co przed 1869?

A co to zmieni, jaka tu będzie odpowiedź?...
- Były wcześniej rzeczy dobre, były też złe. Jak to u ludzi, którzy poszukują swoich ścieżek w życiu, swojej drogi do Boga.
Wcześniej pojęcie nieomylności nie miało sensu i po tym roku też nie ma sensu. Nic się nie zmieniło. Bo to POJĘCIE nie ma sensu, jako że opiera się fikcję epistemiczną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:04, 01 Kwi 2022    Temat postu:

Czy Bóg Ojciec mówi prawdę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:25, 01 Kwi 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Czy Bóg Ojciec mówi prawdę?


Bóg Ojciec PRAGNIE SIĘ SKOMUNIKOWAĆ Z CZŁOWIEKIEM.
Jest tu jednak jeden podstawowy PROBLEM PO STRONIE CZŁOWIEKA. Tym problemem jest BRAK ZDOLNOŚCI ODBIORU - skonstruowania w rozumieniu, w umyśle człowieka odpowiedniego odzewu na to, co daje Bóg.

Można to porównać do sytuacji, w której ktoś chce się nauczyć bardzo trudnej dziedziny wiedzy - np. chce zacząć programować komputery kwantowe, ale ma bardzo słabe pojecie o fizyce, matematyce, informatyce. Taki ktoś otwiera Wikipedię, czyta artykuły, obserwuje te dziwne symbole, jakie tam są napisane i NICZEGO NIE ROZUMIE.
Dlaczego taki ktoś nie rozumie tego, co tam jest napisane?
- Bo umysł owego człowieka NIE WYBUDOWAŁ SYSTEMU ROZUMIENIA owych zagadnień.

Można zadać pytanie: czy Wikipedia kłamie, skoro człowiek nie jest w stanie zrozumieć tych tematów, które tam zostały przedstawione?
- Chyba naturalną odpowiedzią tutaj jest: NIE, nie ma tu kłamstwa, bo przyczyną braku zrealizowania celu jest STAN PO STRONIE ODBIORCY - CZŁOWIEKA.

Bóg NIE MA JAK POWIEDZIEĆ PRAWDY człowiekowi, który nie jest w stanie odebrać jego "głosu" poprawnie!
Jest tak, nie dlatego, ze Bóg ma jakąś złą intencję. I nawet nie dlatego, że ten człowiek ma złą intencję.
Jest tak dlatego, że NIE UKONSYTUOWAŁA SIĘ PRZESTRZEŃ WYSTARCZAJĄCO SPÓJNEGO ROZUMIENIA POJĘĆ.

Jeśli powiem zdanie "operatory hermitowskie są samosprzężone", to powiem coś oczywistego dla fizyka kwantowego (definicja), ale dla niefizyka powiem właściwie bełkot.

Bóg jest zasobem WIELKIEJ PRAWDY, którą może ofiarować człowiekowi. Ale problem jest po stronie człowieka - problem z jest ze ZDOLNOŚCIĄ DO ODBIORU.

W naiwnym rozumieniu dylemat pomiędzy przekazaniem wadliwie jakiejś informacji jest związany z pytaniem: czy nadawca informacji nie skłamał?
Tak naiwnie stawiając sprawę gubimy to co bardzo ważne w głębszym rozumieniu. Może nie być kłamstwa, może nie być ani odrobiny złej woli po stronie nadawcy, ale JEŚLI ODBIORCA NIE JEST GOTOWY na przyjęcie czegoś tam (bo owo coś "nie porusza żadnych odpowiednich strun" w umyśle owej osoby), to nie kłamstwo jest problemem.

Prawda - patrząc od strony człowieka - jest BUDOWANIEM.
Prawda nie jest wypowiadaniem jakichś tam słów. Jeśli ktoś wypowie najbardziej nawet słuszną tezę w języku przez nikogo niezrozumiałym (bo np. dawno wymarłym) to de facto wypowie bełkot.
Po prostu nie ma sensu stawiać sprawy na zasadzie, jakby język, w którym wypowiadamy myśli był jakąś formą absolutu, zaś jedynym tu problemem jest to, czy ktoś kłamie, czy nie. To nie tak.
Jak się nie zna terminologii pojęć kwantowych, to wykład z teorii kwantów na zaawansowanym poziomie będzie dla odbiory tylko bełkotem.

Uważam, że Bóg oczekuje od człowieka OSOBISTEGO ZAANGAŻOWANIA w poszukiwanie Go.
To osobiste zaangażowanie jest BUDOWANIEM ROZUMIENIA, TWORZENIEM PRZESTRZENI KONTAKTU. To rozumienie - ta wewnętrzna aktywność człowieka - jest celem, a nie wypowiedzenie jakichś tam słów, będących względem owego rozumienia w niejasnym związku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin