|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:54, 09 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Czy wy nie widzicie że ona jest chora?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:06, 09 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: |
szaryobywatel napisał: | jest tylko jedno "ja" tożsame z jedną osobą |
oczywiście, każdy doświadcza jedynie swojego "ja" |
Nie, nie o to chodzi. To niczego nie zmienia czy każdy sobie założy swoje "ja",
"ja" = ja szaregoobywatela
"ja" = ja lucka
to nadal wzajemnie wykluczające się stwierdzenia
Nie rozumiesz o czym w ogóle mówię, trudno.
lucek napisał: |
szaryobywatel napisał: | Inne pytanie do Ciebie lucku: jeżeli urodziłeś się luckiem, to z czego to wynika? Dlaczego nie urodziłeś się Napoleonem? Dlaczego nie jesteś Dyszyńskim? |
Fatum, zły los ? |
Który dotyczy... "ja"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:41, 09 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Nie, nie o to chodzi. To niczego nie zmienia czy każdy sobie założy swoje "ja",
"ja" = ja szaregoobywatela
"ja" = ja lucka
to nadal wzajemnie wykluczające się stwierdzenia
Nie rozumiesz o czym w ogóle mówię, trudno.
|
myślę, że rozumiem, ale posługujemy się innymi językami
myślę, że chodzi ci o to, że skoro świat jest zdeterminowany, to stwierdzenie "ja chcę" nie ma sensu
i nie wątpliwie miałbyś rację, gdyby nie mały szczegół - nie potrafisz tej zdeterminowanej rzeczywistości przewidzieć, nie możesz też z całą pewnością stwierdzić, czy świat rzeczywiście jest zdeterminowany, więc pewności nie masz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:44, 09 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | szaryobywatel napisał: | Nie, nie o to chodzi. To niczego nie zmienia czy każdy sobie założy swoje "ja",
"ja" = ja szaregoobywatela
"ja" = ja lucka
to nadal wzajemnie wykluczające się stwierdzenia
Nie rozumiesz o czym w ogóle mówię, trudno.
|
myślę, że rozumiem, ale posługujemy się innymi językami
myślę, że chodzi ci o to, że skoro świat jest zdeterminowany, to stwierdzenie "ja chcę" nie ma sensu
i nie wątpliwie miałbyś rację, gdyby nie mały szczegół - nie potrafisz tej zdeterminowanej rzeczywistości przewidzieć, nie możesz też z całą pewnością stwierdzić, czy świat rzeczywiście jest zdeterminowany, więc pewności nie masz |
W ogóle nie o to chodzi
Dobra, dajmy temu spokój.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:00, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W ogóle nie o to chodzi |
to może napisz o co ci chodzi, odwołując się do doświadczenia, a nie symboliki, którą się posługujesz, czyli wyjaśnij znaczenie jej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:08, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | W ogóle nie o to chodzi |
to może napisz o co ci chodzi, odwołując się do doświadczenia, a nie symboliki, którą się posługujesz, czyli wyjaśnij znaczenie jej |
Spytałem czemu urodziłeś się luckiem, a nie kimś innym. Napisałeś że los, los czego?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:12, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Napisałeś że los, los czego? |
los, Bóg (jak kto woli), rządzący światem i rządzący mną
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:19, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Napisałeś że los, los czego? |
los, Bóg (jak kto woli), rządzący światem i rządzący mną |
Czyli kim byłeś zanim się urodziłeś luckiem, i czemu urodziłeś się luckiem, to z czegoś wynikło?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:36, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czyli kim byłeś zanim się urodziłeś luckiem, i czemu urodziłeś się luckiem, to z czegoś wynikło? |
to kim jestem jest kwestią moich przekonań o sobie i świecie, jestem więc własnie tymi przekonaniami, przed urodzeniem mnie nie było, po śmierci też mnie nie będzie, a to określa własnie zbiór owych przekonań ...
tego,czemu się urodziłem, czemu się urodziłem luckiem tego nie wiem , ale jeśli to można wiedzieć, to wie to Bóg (wszechwiedza) z definicji.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 0:50, 10 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:39, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Czyli kim byłeś zanim się urodziłeś luckiem, i czemu urodziłeś się luckiem, to z czegoś wynikło? |
to kim jestem jest kwestią moich przekonań o sobie i świecie, jestem więc własnie tymi przekonaniami, przed urodzeniem mnie nie było, po śmierci też mnie nie będzie, a to określa własnie zbiór owych przekonań ...
tego,czemu się urodziłem, czemu się urodziłem luckiem tego nie wiem , ale jeśli to można wiedzieć, to wie to Bóg (wszechwiedza) z definicji. |
Sprzeczność, jeżeli przed urodzeniem nie było lucka i przekonań go tworzących, co jest dla Ciebie równoważne z tym że nie było Ciebie, to co urodziło się luckiem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 17:38, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Sprzeczność, jeżeli przed urodzeniem nie było lucka i przekonań go tworzących, co jest dla Ciebie równoważne z tym że nie było Ciebie, to co urodziło się luckiem? |
to, co siebie tak określiło
przepraszam, ale nie bardzo rozumiem, jeśli twoje rozumowanie prowadzi do sprzeczności, ze stanem przeze mnie doświadczanym, to rozumowanie jest dla mnie do dupy, a nie doświadczenie/doznania.
może przestań katować mnie pytaniami ze swojej logiki, bo być może okaże się, że się zgadzam z tym, do czego zmierzasz
PS
Cytat: | "ja" = ja szaregoobywatela
"ja" = ja lucka |
choćby tu, nie wiem czego szczególnego, jakiej własności "ja", mają być ilustracją te równania
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 17:55, 10 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:55, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Czy Ty "schodzisz" czasami ze swojej żony i może spokojnie odetchnąć pełną piersią? Niech zgadnę, nie może być zodiakalnym Strzelcem to jest ... |
A Ty schodzisz czasem z chwalenia się, czy pisania jacy to są ludzie w Polsce?
Schodzisz z przypominania o swoich sukcesach (jakie by one nie były) jako naukowca?
Schodzisz z wtrącania się w dyskusje na zupełnie inny temat, aby przypomnieć, że mieszkasz w USA, gdzie to wszystko jest tak doskonałe, nie tak jak w Polsce?
Dlaczego grasz wciąż w ową grę w pisanie innym tego samego w najróżniejszych miejscach?
To chyba ma jakiś cel, coś tam wygrywasz...
Inaczej nie wkładałabyś wysiłku w napisanie tego.
Każdy, kto z własnej woli coś robi, w coś gra, jakiś swój cel realizuje. Może nie być świadomy tego celu, albo tylko częściowo świadomy, nieliczni są w dużym stopniu świadomi w jaką grę sami ze sobą grają.
W mojej ocenie Ty jesteś z tych częściowo świadomych - deklarowałaś, że chodzi Ci o zdobywanie pozytywnej energii dla siebie, o poprawianie stanu swoich emocji. To dość typowy cel, właściwy wielu ludziom. Niektórzy ten cel realizują świadomie bardziej bądź mniej. Ty najwyraźniej przypominając po raz enty w kolejnej dyskusji o tym samym, co już wszyscy znają od lat, uważasz, że tej energii sobie zdobędziesz. I to chyba niezawodnie robisz, bo masz takie zasady, że jak to napiszesz, co piszesz, to się lepiej poczujesz, bo napisałaś znowu ludziom to, co chciałaś. W swoją grę wygrywasz.
Ale też uważam, że świadoma do końca tej swojej gry nie jesteś. Nie rozumiesz, co z niej wyniknie dalej, jako dalekosiężny skutek. Tym jednak nie zamierzasz się już przejmować, bo to nie należy do Twojej gry. A swoją grę grając, niezawodnie wygrywasz, więc masz podstawy uznać, że wszystko jest ok. | Czy jesteś odważny aby zidentyfikować czynnik (termin umowny) w sobie, który redukuje Twoje życie do istnienia na pewnych warunkach by następnie oferować (termin zlagodzony) takie istnienie innym w środowiskach kontaktu, bo nie możesz oferować niczego czym uprzednio nie jesteś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:58, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | szaryobywatel napisał: | Sprzeczność, jeżeli przed urodzeniem nie było lucka i przekonań go tworzących, co jest dla Ciebie równoważne z tym że nie było Ciebie, to co urodziło się luckiem? |
to, co siebie tak określiło |
Czyli co? Rozumiem że masz na myśli to coś, co mogło się urodzić inną osobą?
Cytat: |
przepraszam, ale nie bardzo rozumiem, jeśli twoje rozumowanie prowadzi do sprzeczności, ze stanem przeze mnie doświadczanym, to rozumowanie jest dla mnie do dupy, a nie doświadczenie/doznania. |
A może Twój opis jest błędny.
Cytat: |
może przestań katować mnie swoją logiką, bo być może okaże się, że się zgadzam z tym, do czego zmierzasz |
Ja do niczego nie zmierzam, już wyraziłem pogląd dlaczego "ja" jest problematyczne i uzasadniłem dlaczego. Jeżeli nie zrozumiałeś to trudno, inaczej Ci tego nie przekażę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:00, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: |
Cytat: | "ja" = ja szaregoobywatela
"ja" = ja lucka |
choćby tu, nie wiem czego szczególnego, jakiej własności "ja", mają być ilustracją te równania |
Ilustracją utożsamienia "siebie" z czymś. Dlatego utożsamienie "siebie" z czymś (jak osoba, jakieś unikalne ja) jest problematyczne, bo "siebie"/"ja" jest to samo (każdy odwołuje się tak samo do "siebie"), a to z czym jest utożsamiane bywa różne.
Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Nie 18:04, 10 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:25, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czyli co? Rozumiem że masz na myśli to coś, co mogło się urodzić inną osobą? |
Czy chodzi ci o detrminizm? Nie mogło się urodzić inna osobą.
Cytat: | A może Twój opis jest błędny. |
moj opis nie wynika z rozumowania, a z bezpośredniego doświadczenia i przekonań, których (jak fakt urodzenia się, ...) nie wydajesz się kwestionować, to co niezrozumiałe w twoich pytaniach to " "ja" " jak się mi wydaje w jakimś specyficznym dla Ciebie znaczeniu.
Cytat: | Ja do niczego nie zmierzam, już wyraziłem pogląd dlaczego "ja" jest problematyczne i uzasadniłem dlaczego. Jeżeli nie zrozumiałeś to trudno, inaczej Ci tego nie przekażę. |
znaczenie, w jakim ja używam "ja" przedstawiłem i go nie zakwestionowałeś, więc sądzę po prostu, że problem, o którym piszesz nie jest moim problemem. U mnie "ja" to "oprogramowanie" "ciała lucek", ""ja" szaregoobywatela" ... analogicznie ...
oczywiście mogę wyobrazić sobie perspektywę, z poza siebie ... i wówczas, lucek, szaryobywatel, ... + reszta wszechświata, to wszechświat ... z "oprogramowaniem" już sprawa taka prosta nie jest, choćby dlatego, że oprogramowania "ja szaryobywatel" nie postrzegam ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:31, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Czyli co? Rozumiem że masz na myśli to coś, co mogło się urodzić inną osobą? |
Czy chodzi ci o detrminizm? Nie mogło się urodzić inna osobą.
Cytat: | A może Twój opis jest błędny. |
moj opis nie wynika z rozumowania, a z bezpośredniego doświadczenia i przekonań, których (jak fakt urodzenia się, ...) nie wydajesz się kwestionować, to co niezrozumiałe w twoich pytaniach to " "ja" " jak się mi wydaje w jakimś specyficznym dla Ciebie znaczeniu.
Cytat: | Ja do niczego nie zmierzam, już wyraziłem pogląd dlaczego "ja" jest problematyczne i uzasadniłem dlaczego. Jeżeli nie zrozumiałeś to trudno, inaczej Ci tego nie przekażę. |
znaczenie, w jakim ja używam "ja" przedstawiłem i go nie zakwestionowałeś, więc sądzę po prostu, że problem, o którym piszesz nie jest moim problemem. U mnie "ja" to "oprogramowanie" "ciała lucek", ""ja" szaregoobywatela" ... analogicznie ...
oczywiście mogę wyobrazić sobie perspektywę, z poza siebie ... i wówczas, lucek, szaryobywatel, ... + reszta wszechświata, to wszechświat ... z "oprogramowaniem" już sprawa taka prosta nie jest, choćby dlatego, że oprogramowania "ja szaryobywatel" nie postrzegam ... |
Dobra, spróbuje tak: oprogramowanie oprogramowaniem, ciało ciałem, lucek luckiem, itd., ale dlaczego nie mogłeś urodzić się inną osobą, doświadczać teraz świata który ona postrzega, tylko akurat to bycie luckiem jest w doświadczeniu, skoro istnieją tez inne perspektywy - doświadczenia świata jako inne osoby? Rozumiesz o co pytam?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:48, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Dobra, spróbuje tak: oprogramowanie oprogramowaniem, ciało ciałem, lucek luckiem, itd., ale dlaczego nie mogłeś urodzić się inną osobą, doświadczać teraz świata który ona postrzega, tylko akurat to bycie luckiem jest w doświadczeniu, skoro istnieją tez inne perspektywy - doświadczenia świata jako inne osoby? Rozumiesz o co pytam? |
nie mogłem się urodzić inną osobą, bo nie była to kwestia mojego wyboru
nie mogę doświadczać świata z innej perspektywy niż własna, czy z perspektywy innej osoby,
mogę doświadczać wyobrażeń ... z takich perspektyw
odpowiadam tak jak rozumiem twoje pytania
(mogę sobie abstrakcyjny świat wyobrazić, w którym odpowiedzi mogłyby być nieco inne)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:41, 10 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Czy jesteś odważny aby zidentyfikować czynnik (termin umowny) w sobie, który redukuje Twoje życie do istnienia na pewnych warunkach by następnie oferować (termin zlagodzony) takie istnienie innym w środowiskach kontaktu, bo nie możesz oferować niczego czym uprzednio nie jesteś? |
Wybacz. Nie zrozumiałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:50, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Fundamentalne pytanie dotyczące szczęścia brzmi: dlaczego znane nam rodzaje szczęścia tak rzadko są trwałe?
- W tej dyskusji, w jakiejś tam postaci, odpowiedź na to pytanie, przynajmniej częściowo, podała. Ta odpowiedź to: dualizm.
Szczęście rozumiane jako rodzaj satysfakcji uzyskanej po osiągnięciu celu cierpi na tę okoliczność, że osiągając cel tracimy jego źródło - osiągnięty cel przestaje być celem atrakcyjnym, a więc też i przestaje być źródłem szczęścia. W takiej sytuacji, cały nasz wysiłek jaki włożyliśmy, wkładamy, czy będziemy wkładać staje się czynnością emocjonalnie jałową. Można go sobie narzucić wysiłkiem woli, można go podjąć, ale nie będzie on już dawał szczęśćia. Czy z tej sytuacji nie ma wyjścia?
W moim przekonaniu jest pewne wskazanie, aby co do istnienia takiego wyjścia mieć uzasadnioną nadzieję. To wskazanie zawiera się w pierwszym zdaniu z poprzedniego akapitu: "szczęście rozumiane jako rodzaj satysfakcji uzyskanej po osiągnięciu celu". Czy aby na pewno tak rozumiane szczęście jest tym jedynym możliwym do osiągnięcia?...
Tu jawi się od razu pierwsza wątpliwość: przecież działać musimy!
Aktywność celowa, spięcie naszej woli w zdobywaniu rzeczy konkretnych, niezbędnych do przeżycia jest czymś niezbywalnym w życiu jakie znamy. A nawet gdyby okazało się, że w hipotetycznym raju, czy w rzeczywistości przyszłości, w której automaty zdjęły z naszych głów wszelkie problemy bytowe, wszelkie ultymatywne cele do osiągnięcia, pozostanie i tak kolejne pytanie: to tak istnieć kompletnie bez celu? To tak zupełnie nic nie robić, niczego nie chcieć, niczego niego oczekiwać?
- Czy tak opisany stan nie jest po prostu bardzo bliski definicji niebytu, śmierci, czy innej formy świadomościowego zaniku?
Tak się właśnie chyba wydaje, że rezygnacja z celów i jakichkolwiek pragnień (mogą być różne ich rodzaje! - rzecz na dalszą dysksuję) jest po prostu formą unieruchomienia się świadomości, zamrożenia jej na chwili obecnej i braku powodu do jakiejkolwiek aktywności, czyli funkcjonowania - życia.
Dlatego ja osobiście uważam, że ten model, jaki w ogóle powyżej opisałem jest nieprawidłowy, w jakiś sposób uproszczony.
To nie jest tak, że szczęście jest jakimś takim stanem, który automatycznie pojawia się w momencie osiągania celu. Tworzenie się szczęścia w umyśle jest ZNACZNIE bardziej skomplikowane.
Czy na to ostatnie stwierdzenie mam jakieś argumenty?
- Chyba trochę argumentów posiadam. Będą one odwoływały się do osobistych doświadczeń ludzi, choć najbardziej moich własnych - wszak o nich mogę pisać jako tako zasadnie (chętnie też dowiedziałbym się jak inni ludzie odczuwają, wspominają to, o czym tu mowa).
Kiedy w moim życiu byłem szczęśliwy?... (moje retrospekcje - Sorry, za ten narcystyczno - ekshibicjonistyczny motyw w dyskusji, ale po prostu nie wiem, jak inaczej opisywać zagadnienie, które przecież dotyczy odczuć, a ja nie dysponuję odczuciami cudzymi, więc muszę się oprzeć na tym, co posiadam, o czym mam prawo wypowiadać się jako tako zasadnie)
Najkrócej chyba swoje odczucia szczęścia podsumowałbym jako KONTAKT Z PIĘKNEM. Wcale nie osiąganie celu, wcale nie satysfakcja zwycięstwa, nie tryumfy względem ludzi, nie pokonanie jakiegoś wroga, nie zdobycie pierwszego miejsca dostarczały mi tych doznań, które określiłbym mianem szczęścia. Tamto to były SATYSFAKCJE, ale NIE SZCZĘŚCIE.
Szczęście było, gdy odstawiałem na bok jakieś twarde celowości, wymogi, ambicje, a zwyczajnie PATRZYŁEM I SYCIŁEM SIĘ PIĘKNEM ("patrzenie" oznacza tu coś szerszego, niż tylko posługiwanie się narządem wzroku). Szczęście, które rozumiem najlepiej jest formą ZACHWYTU.
- górski krajobraz
- cudowna muzyka
- piękna osoba (także, a właściwie może i najbardziej, piękna w sensie duchowym)
Niewątpliwie też szczęściem jest samo wyraziste odczuwanie miłości (satysfakcjonujący seks to potęguje, choć niekoniecznie musi być elementem tej układanki), o ile nie towarzyszą mu jakieś rozterki, cierpienia, poczucie zagrożenia.
- kojarzę też coś w rodzaju szczęścia intelektualnego - polegającego na percepcji umysłem czegoś i odczuwaniu przy tym jakiegoś wrażenia harmonii, równowagi, choć też i swoistego "zadziora", czegoś wyrywającego ten obraz ze stagnacji, oddalającego od zagrożenia zbytnią statycznością, czy nudą. Niezwykle intelektualne konstrukcje potrafią uwodzić także w emocjonalnym sensie na jakiś swój niezwykły sposób. To takie szczęście związane z odczuciem: zrozumiałem! Czuję tego sens! Jakżeż jest to niezwykłe, złożone, jak jak się cieszę, że mogę to teraz odczuć!
Te moje wspomnienia szczęścia, jak się tak im przyjrzałem, wcale nie zawierają jakiegoś przeważającego aspektu celowości, wypełnienia się satysfakcji. Co prawda jakaś forma satysfakcji tam nieraz wystąpi, na pewno coś doda do odczuwania, ale wcale nie musi być tą dominującą. Przynajmniej ja tak to czuję.
I to jest ten mój koronny argument za tym, że szczęście wcale nie musi być związane z poszukiwaniem i zdobyciem jakiejś satysfakcji. Może, choć nie musi!
Moja żona opowiadała mi treść pewnego filmu, w którym jedno małżeństwo odnajdowało znaczącą przyjemność w patrzeniu na to, jak bawią się ich dzieci. Po prostu obserwowali je, jak biegają, krzyczą do siebie, robią to, co bawiące się dzieci robią zazwyczaj. I sama ta obserwacja dawała owemu małżeństwo jakąś postać szczęścia. I ja to trochę rozumiem. I widzę w tym ważną wskazówkę na temat samego szczęścia - aby czuć szczęście nie musisz wcale osiągać czegoś, nie musisz zdobywać, wystarczy obserwować W ODPOWIEDNI SPOSÓB.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 12:33, 11 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:09, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | ... ważną wskazówkę na temat samego szczęścia - aby czuć szczęście nie musisz wcale osiągać czegoś, nie musisz zdobywać, wystarczy obserwować W ODPOWIEDNI SPOSÓB. |
To jeszcze chcę skomentować, bo tutaj wreszcie jakoś wydaje mi się, że docieramy do sedna sprawy, do kwestii nauczenia się szczęścia.
Gdybym miał - w kontekście powyższego i całego poprzedniego posta - jakoś przedstawić tu receptę na szczęście, które nie byłoby szybko przemijające, labilne, lecz zbudowane na trwałym fundamencie, to miałaby ona z grubsza następującą postać:
1. Samo osiąganie celów jako takie szczęścia trwałego nie zapewni.
2. Osiąganie celów może być jednak PRETEKSTEM I KATALIZATOREM dla szczęścia. Działa to tak, że dążąc do czegoś ogólnie aktywizujemy nasz umysł, uczucia, osobowość.
3. Dodatkowo nasza biologiczna natura daje nam pewien bonus - endorfiny wydzielają się podczas aktywności, działanie - o ile zachodzi w sprzyjających warunkach - daje nam przyjemność, uskrzydla. To nie daje jeszcze pełnego szczęścia, ale jakiś do niego wkład.
4. Jednak głównym wkładem do szczęścia, który się nie zdewaluuje jest nie tyle skupienie się na celu, nie na samej satysfakcji wynikającej ze zrealizowania jakiegoś zamierzenia, lecz pewien rodzaj SUBTELNEJ KONTEMPLACJI RZECZYWISTOŚCI, osiąganej podczas działania.
5. Ostatecznie osiągnięcie celu może dołożyć nam też coś do szczęścia. Ale nie powinno być powodem głównym dla szczęścia, tylko dodatkowym. Samo szczęście ma bowiem NATURĘ BIERNĄ jest bliższe stanowi obserwacji, niż aktywnej kontroli i sprawczości.
Czym jest owa szczęściodajna kontemplacja związana z podejmowanymi aktywnościami?
Każdy dopracowuje się jej trochę samodzielnie, bo jest ona związana z jego indywidualnymi cechami. Ale są tu też pewne własności wspólne. Szczęście związane jest z AKCEPTACJĄ tego, co nas spotyka. Jest w nim też pewna postać OSADZENIA W POCZUCIU WARTOŚCI, jest przeświadczenie, iż zasadna jest ocenianie rzeczywistości pod kątem dobra i zła, a my mamy moc owo dobro - MOCĄ SWOJEJ WOLI I PRZEKONANIA - tworzyć, prowokować, nakładać na odczyty rzeczywistości i własny na tą rzeczywistość wpływ.
Jest tu też jedna BARDZO WAŻNA UWAGA - w tym nakładaniu swoją wolą wartości na odczyty rzeczywistości skryte jest pewne zagrożenie związane z MOŻLIWOŚCIĄ PRZESADY.
Przesadne nakładanie szczęścia i wartości, czyli to nakładanie odbywające się głównie z własnej woli i mocy, niejako z samego obserwatora, z jego wyłącznej sprawczości i decyzji, generuje sytuację, w której ODDALAMY SIĘ od samej owej rzeczywistości, STACZAJĄC W ŚWIAT EGOTYZMU, DALEJ WRĘCZ PARANOI.
Tu jest dość subtelna zależność, coś co nie tak łatwo jest wytłumaczyć. Ale z grubsza działa to tak, iż jeśli wartość tego, co oceniamy miałaby wynikać w całości z naszej mocy, naszego wyboru, tym samym jakbyśmy odbierali owej rzeczy znaczenie. Jeśli ona nie dokłada się do tej wartości, to jest niczym, jest równoważna fanaberii. wymyśleniu dowolnej bzdury, psychotycznemu omamowi. Wszak na tym właśnie polegają omamy - że budują doznania w całości tworzone przez doznającego, bez źródła zewnętrznego. Dlatego każdy, kto przesadzi w tym swoim prawie do nadawaniu światu, rzeczom, osobom wartości, nieuchronnie dryfuje w stronę psychozy, oderwania się od świata, by skończyć w egotycznej samotności.
Niestety, zarówno szczęście, jak i w ogóle poprawnie funkcjonująca psychika, nie da się osiągnąć metodą zdobywania pełnej władzy, opanowania, robienia wszystkiego sobą, własną mocą. Jeśli u kogoś dojdzie do znaczącej nierównowagi na rzecz właśnie tego "samowładztwa" w nadawaniu wartości, decydowaniu o rozpoznaniach, także o szczęściu, to dobrze byłoby, aby się wycofał z tej ścieżki, wracając na pozycje, gdzie występuje równowaga - czyli gdzie z grubsza na podobnym poziomie rozpoznania buduje nasze wnętrze jak i zewnętrze, czyli świat. Ten świat - nawet pomimo jego, objawiającej się nieraz, wrogości, problematyczności - przywraca niejako sensowność całemu temu układowi, powodując że rozpoznania są rozpoznaniami, że mają sens, a nie tylko, że stały się majakami, dowolnymi rojeniami chorego, zamkniętego we własnych emanacjach, umysłu.
Gdzieś tutaj powinniśmy być w pobliżu (nie dokładnie w punkcie) reguły fifty - fifty, czyli budować swoją pozycję względem świata w połowie dając mu głos i wpływ, a w połowie decydując osobiście i z własnego rozeznania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:48, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Da się streścić te trzy posty?
Czyli zrobić abstrakt...?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:42, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Da się streścić te trzy posty?
Czyli zrobić abstrakt...? |
Te pięć punktów z ostatniego posta (pierwszy akapit pod cytatem) można uznać za formę abstraktu.
Ale z abstraktami tak bywa, że jak się tylko na nich skupimy, to najczęściej pojawią się pytania, co znaczą zawarte w nich sformułowania. Wtedy trzeba sięgnąć po resztę. Jak ktoś tych pytań sobie nie postawi, to pozostanie przy abstrakcie i będzie miał rzecz krótko. Ale też powstaje pytanie, czy wtedy zrozumiał właściwie to, o czym czytał.
Nie ma z tego dylematu wyjścia - albo jest krótko, a wtedy jest zdawkowo, a wtedy mnóstwo rzeczy jest niewyjaśnione; albo rzeczy są powyjaśniane, a wtedy robi się długo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:54, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Myślę, że jest dylemat między komunikatorem a blogiem.
Forum ma chyba być czymś pośrednim. Nie oczekuję na forum aż takich elaboratow. Moze ja przesadzam ze zwiezloscia. Ale fizycy powinni być chyba bardziej skłonni do formuł a nie do kwiecistosci...
A tu niespodzianka..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:55, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Czy jesteś odważny aby zidentyfikować czynnik (termin umowny) w sobie, który redukuje Twoje życie do istnienia na pewnych warunkach by następnie oferować (termin zlagodzony) takie istnienie innym w środowiskach kontaktu, bo nie możesz oferować niczego czym uprzednio nie jesteś? |
Wybacz. Nie zrozumiałem. |
Ja też...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:58, 11 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Czy jesteś odważny aby zidentyfikować czynnik (termin umowny) w sobie, który redukuje Twoje życie do istnienia na pewnych warunkach by następnie oferować (termin zlagodzony) takie istnienie innym w środowiskach kontaktu, bo nie możesz oferować niczego czym uprzednio nie jesteś? |
Wybacz. Nie zrozumiałem. |
Ja też... | [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 16:59, 11 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|