Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy szczęścia można się nauczyć?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:33, 16 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Odpowiedz prosze MD czy umysl operujacy na bazie modeli na ktory za moment powstanie kolejny model jest w stanie spokoju wewnetrznego czy wojny z soba?

Modele dają odniesienie uczuciom, emocjom, stabilizują, rysują im twarde punkty mentalnego podparcia. To właśnie umożliwia wypracowanie sobie spokoju wewnętrznego.
OK, na to dictum prosze nie lekaj sie opisac ten "spokoj wewnetrzny" wiedzac, ze ja juz czuje co napiszesz :wink: :*

MD napisał:
W przypadku poprawnie funkcjonującego umysłu nie ma tu mowy o żadnej wojnie, tylko jest fascynująca układanka myśli - inspirująca, dająca radość, satysfakcję, rozwój.

Pewnie da się wpuściś swój intelekt w takie "maliny", że zrobi się z tego wojna, ale cała sztuka polega na tym, aby wszelkie potencjalne konflikty rozwiązywać, budując przy tym swoją moc obrazowania rzeczywistości, adekwatności reakcji a ostatecznie też szczęścia. To nie jest co prawda ani proste, ani oczywiste, może wielu w tym zakresie polegnie, ale wtedy stracą jedyną szansę na zorganizowanie w swojej świadomości struktury odniesień niezależnych od chybotliwych odczuć i emocji, od chciejstw, które same sobie przeczą, nie potrafiąc się z tych sprzeczności wyplątać.
Tym modelem zajmiemy sie z troska (szeroki termin) jak odpowiesz na powyzsze pytanie. Ze spokojem czekam :wink: :*

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 15:34, 16 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:36, 16 Paź 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Odpowiedz prosze MD czy umysl operujacy na bazie modeli na ktory za moment powstanie kolejny model jest w stanie spokoju wewnetrznego czy wojny z soba?

Modele dają odniesienie uczuciom, emocjom, stabilizują, rysują im twarde punkty mentalnego podparcia. To właśnie umożliwia wypracowanie sobie spokoju wewnętrznego.
OK, na to dictum prosze nie lekaj sie opisac ten "spokoj wewnetrzny" wiedzac, ze ja juz czuje co napiszesz :wink: :*

Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą. Problem dość dobrze widać u małych dzieci, które ucząc się dopiero świata, najbardziej frustrują się nie wtedy, gdy im się czegoś w jasny sposób zabroni, ale gdy spotykają się z totalną niejasnością odniesień. Co ciekawe podobny efekt odkryto u zwierząt (nie pamiętam czy eksperyment dotyczył małp, czy psów), gdzie zwierzę miało rozpoznawać co jest kółkiem, a co elipsą. Gdy zaczęto wyświetlać elipsy coraz bardziej okrągłe, w pewnym momencie zwierzę wpadło w ciężką frustrację, formę depresji, z której trudno je było wyciągnąć, bo nie umiało zaklasyfikować wyświetlanego kształtu. To pokazuje, że ogólnie umysł DĄŻY DO STABILNOŚCI ROZPOZNAŃ, do klarowności odniesień. Gdy wszystko jest labilne, gdy kompletnie nie wiadomo, czego się spodziewać, pojawia się niepokój, często dalej depresja. Mówi się nieraz, że najgorsza prawda jest lepsza, niż niepewność. I jest w tym racja.
Koncepty, intelekt to takie narzędzie do stawiania mentalnej "kropki nad i" do rzeczy i rozpoznań, ona buduje rozumienie "jak jest". "Jak jest" i nie jest inaczej, choćby komuś się to nie podobało, bo intelekt stara się odnaleźć TWARDE WIĘZY między znaczeniami i rozpoznaniami.
Na przeciwnym biegunie jest intuicja, której właściwie "wszystko wolno". Może się komuś wydawć: wszystko wolno? Świetnie jestem bogiem, mam wszechmoc. Ale nie ma tak łatwo, trzeba za "boskość" zapłacić. Czym się płaci?
- Tym, że od tej pory wszystko jest na "głowie" takiego intuicjonisty, wszystko wymaga jego decyzji, a potem podtrzymywania skutków tej decyzji kolejnymi decyzjami. Ludzie chcą wiedzieć jak jest. To im stabilizuje myślenie i odczuwanie. Pozbawiając się tej trwałości rzeczy nadmiarem intuicyjności, zwalimy na swoją głowę problem, który w pewnym momencie może ową głowę przerosnąć. W normalnym życiu jest to trudno zdiagnozować, bo jesteśmy wciąż czymś zajęci, jest ciągła walka o coś. W takich warunkach owa "boska moc" uznawania wszystkiego, jak się tam zechce, może wydawać się czymś bardzo pożytecznym. Ale to jest złudzenie, wynikłe z tego, że skupieni na walce nie rozważamy innych zagadnień.
Zrozumieć to można, gdy umysł ZNAJDZIE SIĘ W PUSTCE. Gdy zaniknie potrzeba walki, gdy życie przestanie narzucać jakieś cele, umysł zostanie bardziej sam ze sobą, nagle pojawi się problem, że ten umysł "zaczyna wariować". Bo gdy celów i odniesień nic nie narzuca, to umysł zaczyna je tworzyć sam. A że nie ma przy tym stabilizacji, to sam się nakręca, zaczyna sobie przeczyć, konfliktować się. Jest jak kosmonauta, który został wyrzucony w skafandrze w przestrzeń kosmiczną - wszędzie jest pustka, nie ma do czego się odwołać, od czego odepchnąć, do czego przylgnąć, nic trwałego, nic dającego podparcie. To koszmar.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:44, 16 Paź 2019    Temat postu:

MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:45, 16 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:17, 16 Paź 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*


Jednak wuj Ciebie odmglil. Cieszę się. Będzie druga najważniejsza osoba a FORUM.

Szkoda, że mamy tak mało nowych użytkowników. A może po prostu ludzie boją się Fedora?

Nie wiedzą o co chodzi krowie...

No i Barycki wyzywajacy od kurew..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:42, 16 Paź 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*


Jednak wuj Ciebie odmglil. Cieszę się. Będzie druga najważniejsza osoba a FORUM.
To o mnie piszesz? :wink:

Semele napisał:
Szkoda, że mamy tak mało nowych użytkowników.
Jestem introwertyczna i zawsze stawiam na jakosc a nie na ilosc.

Semele napisał:
A może po prostu ludzie boją się Fedora?
Nie, fora dyskusyjne traca popularnosc wraz ze zmniejszaniem sie uwagi. Ludzie skracaja SMS na ikony, bo nastepny juz czeka. Znajmoy pilnuje syna, bo nawet trzymac telefon w rece musi.

Semele napisał:
Nie wiedzą o co chodzi krowie...
Krowa sie pasie i czasami mu nawet odpisze jak wiem o co mu chodzi, Jak nie wiem, to nie pisze.

Semele napisał:
No i Barycki wyzywajacy od k*rew..
To nie nowina i "byl czas przywyknac" :wink: :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:52, 16 Paź 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*

Wybacz, ale nie jestem na każde usługi do stawiania mi zadań opisowych. Napisałem, co mi się wydawało ciekawe i użyteczne. To, o co pytasz już mnie nie ciekawi, jako kandydat do opisu.

PS.
Semele i Dyskurs - mam prośbę, abyście wzajemne (kawiarniane) czułości prowadziły w innym wątku, niż mój. Bo tutaj są one spamem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:32, 16 Paź 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:22, 16 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*

Wybacz, ale nie jestem na każde usługi do stawiania mi zadań opisowych. Napisałem, co mi się wydawało ciekawe i użyteczne. To, o co pytasz już mnie ciekawi.
Acha, MD, czyli okienko na ten opis trwalosci swiadomosci rzeczy prze"minelli" :wink:

Dlaczego w zyciu dryfujesz po plytkich wodach (uwaga przenosnia) i boisz sie glebi? :think:

MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Jesli nie jestes w stanie opisac na jakich zasadach powstaje, funkcjonuje i utrzymuje sie ta swiadomosc, ze pewne rzeczy sa (maja trwalosc) to po co zaczynasz temat?

Pomysl logicznie dedukcyjnie i indykcyjnie, ze gdyby Twoj spokoj wewnetrzny byl zalezny od czynnikow poza Toba (rzeczy), to kim bylbys gdyby te rzeczy ulegly znieszczeniu?

Spokoj wewnetrzny jest stanej fizjologicznym, ktory jest w stanie zaklocic stan psychiczny ale najpierw musi powstac emocjalnalny stan zaklocenia taki jak dla przykladu u Ciebie kiedy piszac zdanie o spokoju wewnetrznym uwarunkowanym stanem rzeczy poza Toba nie jestes w stanie utrzymac relatywnej rownowagi emocjonalnej aby to racjonalnie uzasadnic. :*


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 18:35, 16 Paź 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:33, 16 Paź 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Dlaczego w zyciu dryfujesz po plytkich wodach (uwaga przenosnia) i boisz sie glebi? :think:

Obawiam się, że mamy dość mocno różniące się zdania na temat tego, co jest płycizną, a co głębią. Nie widzę tu wielkiej szansy na porozumienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:36, 16 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Dlaczego w zyciu dryfujesz po plytkich wodach (uwaga przenosnia) i boisz sie glebi? :think:

Obawiam się, że mamy dość mocno różniące się zdania na temat tego, co jest płycizną, a co głębią. Nie widzę tu wielkiej szansy na porozumienie.
Prosze zdefiniuj roboczo "porozumienie" to popiszemy o glebi i plyciznie. Nie "lekaj" sie :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:14, 16 Paź 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Dlaczego w zyciu dryfujesz po plytkich wodach (uwaga przenosnia) i boisz sie glebi? :think:

Obawiam się, że mamy dość mocno różniące się zdania na temat tego, co jest płycizną, a co głębią. Nie widzę tu wielkiej szansy na porozumienie.
Prosze zdefiniuj roboczo "porozumienie" to popiszemy o glebi i plyciznie. Nie "lekaj" sie :*

Lepiej nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:31, 16 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Dlaczego w zyciu dryfujesz po plytkich wodach (uwaga przenosnia) i boisz sie glebi? :think:

Obawiam się, że mamy dość mocno różniące się zdania na temat tego, co jest płycizną, a co głębią. Nie widzę tu wielkiej szansy na porozumienie.
Prosze zdefiniuj roboczo "porozumienie" to popiszemy o glebi i plyciznie. Nie "lekaj" sie :*

Lepiej nie.
Zapisany w trakcie Twojego zapisu z dedykacja dla Ciebie -> http://www.sfinia.fora.pl/polemiki-na-blogu-dyskurs,67/z-lotu-ptaka,14339-450.html#478779

Courtesy of Keith Urban "Raining on Sunday"
https://youtu.be/DgV7RG9Qgvk


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 19:32, 16 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Czw 9:02, 17 Paź 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Banjankri napisał:
szaryobywatel napisał:
Ja nie ruszam prawdy, tylko stosunek do niej.

Czy prawda istnieje?


Jeżeli prawda nie istnieje, to to że prawda nie istnieje, nie jest prawdą. Nie ma wtedy odpowiedzi na Twoje pytanie.

Jako, że mały Michaś, zrobił z tego tematu śmietnik, założyłem nowy temat:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/istnienie-prawdziwego-szczescia,14559.html#478921
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:58, 17 Paź 2019    Temat postu:

Chciałbym jakoś zbliżać się z tematem do, przynajmniej minimalnych, konkluzji.

Spróbuję je zasygnalizować postawieniem dwóch tez - moich przekonań w tej kwestii:
1. proste uleganie tej "grze wektorów", jaką zapewnia nam świat i nasze ciała z jego przyjemnościami, satysfakcjami, sukcesami, nie daje szansy na trwałe szczęście. Te wszystkie małe życiowe szczęścia będą się wysycały, stwarzały groźby odebrania nam ich. One będą też stawiały pytanie o to "jak je zmaksymalizować?", a z nim budowały nową formę niezaspokojenia, to pytanie "jak więcej?", a z nim niepokój, walkę, niespełnienie.
2. Jednocześnie jednak jestem przekonany, że umysł człowieka ma wielkie możliwości w zakresie zarządzania swoimi zasobami, analizy własnych kreacji, odczuć, wewnętrznych powiązań. Wierzę, że umysł JEST WOLNY I KREATYWNY do tego stopnia, iż może DOJŚĆ Z SAMYM SOBĄ DO ŁADU, na takich zasadach, że zacznie odczuwać trwałe spełnienie, radość, szczęście. Kształt tego zarządzania swoimi zasobami jest w bardzo dużym stopniu kwestią indywidualną.

Skomentuję jeszcze dodatkowo punkt 2, nawiązując nieco do 1.
Wierzę, mam mocną nadzieję, że ludzki umysł jest zdolny do trwałego szczęścia. Nie mam na tę wiarę dowodu, mam tylko powiązanie z inną moją wiarą - wiarą w Boga. Skoro Bóg człowieka stworzył, a jest przy tym dobry, to szansa na zapewnienie temu człowiekowi szczęścia musi być naprawdę duża. Choć może nie absolutna. Krótko mówiąc: jeśli Bóg rzeczywiście jest dobry, to człowiek ma DUŻĄ szansę być trwale szczęśliwy.
To ostatnie nie oznacza jednak, że szczęście jest łatwe, że przyjdzie samo, albo że osiągnie je każdy. O swoje szczęście trzeba zawalczyć!
Więcej - ta możliwość podjęcia walki o szczęście sama w sobie jest....
DAREM dla człowieka, jest jego UPODMIOTOWIENIEM. Gdyby szczęście po prostu spłynęło na człowieka, wlało się w jego struktury odczuwania nieodpartym strumieniem, gdyby tym człowiekiem zawładnęło, niczym bezwolnym narkomanem na haju, to ten rodzaj szczęścia człowieka jakoś by poniżył, uprzedmiotowił, uczynił bierną lalką (padło też sformułowanie "zombie").
Dlatego nie mam wątpliwości, że to prawdziwe szczeście MUSI być wypracowane. Więcej - musi być SAMODZIELNIE PRZEZ KAŻDEGO wypracowane, dowodząc w ten sposób MOCY UMYSŁU KAŻDEGO CZŁOWIEKA, a tak właściwie to wręcz JEGO ISTNIENIA (jako umysłu, jako czegoś, co jest w stanie tworzyć kreacje myślenia i odczuwania w sposób spójny, poprawny).

Są jednak pewne ogólne reguły, które powodują, iż niektóre strategie osiągania szczęścia są bardziej perspektywiczne, a inne mniej perspektywiczne. To, które są które, da się nawet uzasadnić, przewidzieć, posługując się metodą wglądu w "mechanikę" umysłu. Kto dobrze opanował tę metodę, pewnie sobie takie, czy podobne, reguły wyprowadzi sam. Ja spróbuję sformułować te, które wypracowuje mój wgląd:
1. Perspektywiczna jest WIEDZA I ZROZUMIENIE siebie, czyli POSZUKIWANIE ASPEKTÓW TRWAŁYCH w doznaniach, odczuciach, myślach. Nieperspektywiczna jest totalna incydentalność, czyli żeglowanie w stronę całkowitej dowolności rozpoznań. To jest trudne dla wielu zagadnienie, bo poszukiwanie wiedzy jest właściwie DROGĄ NA OGRANICZENIA, niejako przyblokowaniem swobody uznawania czegoś, robienia, działania. Wiedza jest znajomością OGRANICZEŃ, jest złamaniem stanu chaosu - dowolności w stronę opcji "twardo stwierdzam, że tu może być tak, a tak, a nie jakkolwiek". Ci co chcieliby mieć zawsze możliwość dowolności, zmiany, decydowania w każdy możliwy sposób, o ten aspekt po prostu się potkną.
2. Perspektywiczne jest BUDOWANIE PRZESTRZENI KONTAKTU z innymi istotami, nieperspektywiczne jest tego kontaktu niszczenie. Samotność już mamy - gratis - jest z nami. Każdy może się odciąć, zamknąć w sobie, uciec gdzieś daleko, może na pustynię. Ktoś na to zaoponuję: nie mogę, bo na pustyni nie będę miał co jeść. Ano właśnie - NIE MOŻEMY, bo POTRZEBUJEMY INNYCH ISTOT. Teraz chyba warto tę potrzebę uznać - przyjąć, iż jest ona częścią naszej natury, koniecznością. Z tego jednak jeszcze nie wynika JAK mamy tę przestrzeń kontaktu z innymi istotami budować. Są tu z grubsza dwie strategie:
- strategia kontaktu obliczona na podporządkowywanie innych istot własnej woli
- strategia kontaktu obliczona na współdzielenie na z grubsza RÓWNYCH ZASADACH zasobów owej przestrzeni kontaktu.
3. Perspektywiczne jest DOCENIANIE SAMO W SOBIE. Jest taka funkcjonalność umysłu, która jest szczególnie "szczęściotwórcza". Jest ona w swoim działaniu trochę podobna do - znanego z ekonomii - zjawiska inflacji i deflacji, czyli utraty, bądź wzrostu wartości towarów. Można przyjąć strategię, w ramach której będziemy mieli więcej inflacji odczuć i wartościowania tego, co jest naszym udziałem, ale można też przyjąć opcję deflacyjną. Inflacja w znaczeniu duchowym polegałaby na tym, że to co czujemy, co jest naszym udziałem, poniżamy, deprecjonujemy, szukamy wciąż czegoś lepszego, tamto starając się zlekceważyć. Strategia deflacyjna polega na tym, aby wszystko co jakąś wartość w naszych oczach zdobyło, jeszcze tej wartości zyskiwało. Człowiek "duchowo inflacyjny" z natury wciąż jest niezadowolony, nienasycony, niespełniony. On ciągle chce więcej i więcej, a jak coś dostanie, to będzie chciał czegoś nowego, nie ciesząc się z tego co ma. Człowiek funkcjonujący w ramach duchowej deflacji najdrobniejszą wartość, jaką zdobył, "przystroi" w swoich uczuciach w uznanie, szacunek, poczucie wyróżnienia, wybrania. I będzie się tym cieszył. A potem jeszcze bardziej będzie się tym cieszył, umiejąc to docenić, uszanować. Dotyczyć to będzie wszystkiego, z czym się spotyka - rzeczy, idei, a szczególnie świadomych istot. To się przerodzi we wszechogarniającą miłość, która w człowieku "będzie śpiewała o wszystkim": bądź! Jesteś wspaniałością! Cenię Cię i zachwycam się Tobą! Jesteś dla mnie skarbem! Kontakt z Tobą jest dla mnie radością samą w sobie! Trwaj i rozwijaj się, aby było Cię więcej! I ja to czuję i akceptuję! Kocham, uznaję, szanuję, podziwiam! Ten świat z Tobą jest piękny, jest piękniejszy niż byłby bez Ciebie! Świat jest piękny! Świat jest cudowny! Jest cudowny, bo jesteś Ty! Jest ten świat cudowny, bo jest i tamten inny ktoś! Świat jest piękny i cudowny, a ja to doceniam, czuję w sobie szczerze, kocham i pragnę aby było, aby objawiało się w pełni swojej natury! Kocham i podziwiam całe jestestwo, jakie jest!
Ten stan, jeśli ktoś umie w jego ramach funkcjonować, jest właściwie szczęściem samym w sobie - tak z definicji...
Czy można je osiągnąć?...
- Myślę, że wielu się to uda. :)

W każdym razie, opisywana wyżej strategia deflacyjna duchowo jest naturalnym przepisem na szczęście, zaś strategi duchowej inflacji jest przepisem na tego szczęścia brak, bo generuje ona pragnienia, oczekiwania, które nigdy nie będą zaspokojone.
Strategia deflacyjna, strategia na szczęście może być jednocześnie określona jako POSTAWA POKORY. Bo jej istotą jest to, aby to co zewnętrzne wywyższać, nie bacząc specjalnie na to, czy - relatywnie - nie oznacza to poniżenia samych nas. Bo kto się wywyższa, będzie poniżony (w swoim szczęściu), a kto się poniża, będzie wywyższony (w postaci zdobycia świata, w którym szczęście, rozumiane jako funkcjonowanie w otoczeniu bytów wspaniałych, docenianych i akceptowanych jest normą).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:14, 17 Paź 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:46, 17 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Chciałbym jakoś zbliżać się z tematem do, przynajmniej minimalnych, konkluzji.

Spróbuję je zasygnalizować postawieniem dwóch tez - moich przekonań w tej kwestii:
1. proste uleganie tej "grze wektorów", jaką zapewnia nam świat i nasze ciała z jego przyjemnościami, satysfakcjami, sukcesami, nie daje szansy na trwałe szczęście. Te wszystkie małe życiowe szczęścia będą się wysycały, stwarzały groźby odebrania nam ich. One będą też stawiały pytanie o to "jak je zmaksymalizować?", a z nim budowały nową formę niezaspokojenia, to pytanie "jak więcej?", a z nim niepokój, walkę, niespełnienie.

Po namyśle skomentuję jeszcze ten punkt. Wcześniej się nim nie zajmowałem, bo tamte rozważania uważałem za ważniejsze, a poza tym ten 1 punkt wydał mi się dość oczywisty. Ale dla wielu oczywisty wcale nie jest. Wręcz pewnie większość osób jeśli coś za szczęście będzie uznawała, to chyba te przyjemności życia, albo przynajmniej niektóre przyjemności życia. I....
trochę mają w tym racji. :rotfl:
W życiu można być szczęśliwym dzięki tym małym, zmysłowym, czy prostym społecznym satysfakcjom, radościom. Niewątpliwie seks z kochaną osobą daje najczęściej jakąś formę szczęścia. Można być szczęśliwym, gdy osiąga się życiowe cele, wygrywa na loterii, słucha pięknej muzyki, przebywa w pięknych miejscach. Można mieć szczęśliwe życie, być szczęśliwym w rodzinie, w miłości, wśród bliskich, w niezwykłych chwilach swojej historii.
Jednocześnie w religiach, czy w niektórych systemach filozoficznych tego rodzaju szczęście jest krytykowane, czasem odrzucane. Chrześcijańskie przesłanie mówi o "braniu krzyża", buddyści też nie zalecają hedonizmu. Zalecają...
właśnie hedoniści, libertyni, czy inne osoby z poglądami "spod znaku" carpe diem.

Ja wcześniej skupiłem się na innym rodzaju szczęścia - szczęściu wynikającym ze zrozumienia siebie, z zaawansowanej świadomości. Chciałbym trochę porównać te szczęścia. Chciałbym jakoś wyjaśnić, dlaczego preferowałbym "szczęście świadomości", a nie po prostu "szczęście miłych okoliczności życia".
Główny powód optowania za szczęściem świadomości jest to, że jest ono bardziej pod naszą kontrolą, jest jakoś pewniejsze. Szczęśliwe chwile, jakie daje życie mogą się zdarzyć, ale mogą i przez długi czas być niedostępne. Szczęście powiązane z rozwinięciem świadomości to SZCZĘŚCIE W MOCY. Szczęście pochodzące ze świata, to szczęście zależności od innych. A ten świat jest kapryśny, jego dary niepewne.
Drugi powód, dla którego szczęście pochodzące od zaawansowania świadomości jest dla mnie tym preferowanym, byłby związany ze spostrzeżeniem, że ono temu drugiemu rodzajowi szczęścia nie zaszkodzi. Jeśli można być szczęśliwym na dwa sposoby, a nie na jeden, to czemu z tego nie skorzystać?
Jest i trzeci powód, dla którego szczęscie rozwiniętej świadomości jest warte, aby go rozwijać - ono może pomóc w zmaganiach z życiowymi problemami, w kłopotach. Bo gdy przychodzą trudne czasy, to o szczęściu danym od świata, już nie ma co marzyć. Wtedy jedyny oddech da nam szczęście, które nie jest uzależnione od kaprysów otoczenia, ale które umiemy sobie zgotować bardziej sami, a dzięki doładowaniu się tym szczęściem, łatwiej będzie nam walczyć z kłopotami życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:06, 17 Paź 2019    Temat postu:

Tak sobie teraz do siebie piszesz, MD? Masz wode zebys nie padl z pragnienia i rozszerzenie perspektywy :wink:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:30, 18 Paź 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Spokój wewnętrzny, o którym piszę w największym stopniu wynika z powstania świadomości, że pewne rzeczy SĄ (mają TRWAŁOŚĆ) niezależnie od tego, co ja, Ty, czy ktoś inny chcą na ich temat, że wiemy "na czym stoimy", co jest, a co nie jest prawdą.
Wycielam to zdanie najpierw, bo uwazam je za kanwe Twojego wpisu i potrzebujemy je gruntownie omowic. Nie, nie obawiaj sie, ze nie omowimy pozostalosci Twojego zapisu.

Prosze napisz konkretnie jak te swiadomosc trwalosci rzeczy tworzysz i dlaczego ja stopniujesz? I pamietaj, ze nie ma blednej odpowiedzi na to pytanie, bo jak sie nie zorientowales dazymy do Twojej esencji :*

Wybacz, ale nie jestem na każde usługi do stawiania mi zadań opisowych. Napisałem, co mi się wydawało ciekawe i użyteczne. To, o co pytasz już mnie nie ciekawi, jako kandydat do opisu.

PS.
Semele i Dyskurs - mam prośbę, abyście wzajemne (kawiarniane) czułości prowadziły w innym wątku, niż mój. Bo tutaj są one spamem.


Nie nazywaj tego czułością. To naprawdę męska rozmowa, przynajmniej po mojej stronie.. :)

Michał ale Ty masz melodię do wymyślania tematów :szacunek:

Co do szczęścia niestety.
[link widoczny dla zalogowanych]

Ja niedawno byłam szczęśliwa. Teraz buduję na nowo. Może mi się uda. Lubię jesień. Nawet listopad. Święto zmarłych jest bardzo piękne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:16, 18 Paź 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Ja niedawno byłam szczęśliwa. Teraz buduję na nowo. Może mi się uda. Lubię jesień. Nawet listopad. Święto zmarłych jest bardzo piękne.

To mi przypomniało, że chciałem o jeszcze jednym wspomnieć w tym temacie. O strategii dotyczącej oparcia się na tym co się lubi i na ogólniejszym zagadnieniu, SPONTANICZNYCH radości i przyjemności. Gdybym o tym nie wspomniał, obraz poszukiwania szczęścia, który wcześniej "odmalowałem" byłby mocno niekompletny.

Jest - w moim przekonaniu niezbywalna - SPONTANICZNA KOMPONENTA SZCZĘŚCIA. To o czym teraz piszę, zdaje się być zaprzeczeniem tego, co omawiałem wcześniej, co można by okreśłić nazwą SZCZĘŚCIA MOCY duchowej. Szczęście mocy uważam jednak za niekompletne.Jest jeszcze to spontaniczne SZCZĘŚCIE SPONTANICZNEGO ODCZUWANIA, szczęście bierne, czasem związane z PODPORZĄDKOWANIEM. Paradoks?...

Ciekawym jest, że w religii chrześcijańskiej ten rodzaj szczęścia został jakoś wywyższony, poniżenie (kto się poniża będzie wywyższone) staje się cnotą. Jest w tym głęboka mądrość, której zrozumienie chyba przerasta możliwości zwykłego człowieka. Taki zwykły człowiek pewnie myśli: ja, poniżony?.,.. Mamy być szczęśliwy?... A gdzie moja godność, moje prawa?
Świat chce na człowieku wymusić mobilizację do walki, konkurencji. Zepchnięcie w dół drabiny społecznej postrzegamy jako nieszczęście, porażkę. Bierność miałaby być słabością. Szczególnie w dobie feminizmu, tradycyjnie przypisywane kobietom miejsce podporządkowane, bierne zostało silnie napiętnowane. A jednak...
Posłużę się przykładem z erotyki - masochizm, czyli szczęście płynące z podporządkowania. W religii człowiek szczęśliwy całkowicie oddany Bogu, podporządkowany.
Osobiście uważam, że najbardziej to szczęście w bierności ma szansę być tym największym.
Gdy nie musimy działać, reagować na zmieniające się bodźce, możemy skupić się na doznaniu, może WCHŁONAĆ CAŁOŚĆ szczęśliwych doznań. Odrywanie się od odczuwania, niezbędne w celu wypracowania rozwiązania, podjęcie działania, absorbuje jakąś część mocy mentalnych, odczuwania jest wtedy mniej. I odczuwania szczęścia robi się mniej.
Gdy słuchamy pięknej muzyki, zamykamy oczy (przynajmniej ja tak robię, ale chyba i wiele innych osób). Związane jest to z tym, że chcemy całość swojej wrażliwości, zaangażowania skierować na doznania pochodzące właśnie od owej muzyki.
Doznając cudownych wrażeń z jakiegoś źródła, chcielibyśmy odciąć się od innych źródeł, innych doznań. W całości być z tym szczęściem...
Gdzieś czytałem, że kobiety z seksu czerpią więcej szczęścia. Nie wiem, czy to jest prawda. Może tak, może nie, a pewnie do końca ściśle nie da się tego sprawdzić. Ale jeśli jednak jest to prawda, to byłoby to spójne z tym, o czym piszę, o tym że rola kobiety w seksie jest bardziej bierna (choć można tę zależność odwrócić i nieraz pary to robią). A więc daje większe możliwości skupienia się na samym doznaniu. Nie rozprasza jej konieczność bycia aktywnym, kontrolującym.
W tym, zdeprecjonowanym poprzednio, szczęściu biernym narkomana też coś jest...
Trudno to pogodzić ze szczęściem na sposób mocy. Ale może jednak się da pogodzić.
:think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:39, 26 Paź 2019    Temat postu:

I jeszcze to SZCZĘŚCIE W MIŁOŚCI
Wg mnie jest najcudowniejsze i najprawdziwsze.
To wynika z samej natury miłości i natury szczęścia. Szczęście jest STRUMIENIEM POŻĄDANYCH, EKSCYTUJĄCYCH BODŹCÓW. To jest chyba definicja.
Miłość jest właśnie tym uczuciem, które czyni jakiś obiekt pożądanym i ekscytującym. Kto kochać potrafi, jest bardzo blisko szczęścia.
Zgryźliwi i zgorzkniali procesują w sobie nieszczęście i rozgoryczenie. Ale do miłości trzeba mieć w sobie pewien minimalny ład wewnętrzny. To bywa trudne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:20, 26 Paź 2019    Temat postu:

Szczęście nie jest żądnym "strumieniem"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:28, 26 Paź 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Szczęście nie jest żądnym "strumieniem"

Ok. może ODCZUWANIEM strumienia wrażeń jw.
Byłoby więc:
Stan szczęścia polega na odczuwaniu strumienia pożądanych, ekscytujących bodźców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:31, 26 Paź 2019    Temat postu:

NIe ma żadnego strumienia
[link widoczny dla zalogowanych]

Szczęście jest wyjściem poza siebie


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 16:33, 26 Paź 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:01, 26 Paź 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
NIe ma żadnego strumienia
[link widoczny dla zalogowanych]

Szczęście jest wyjściem poza siebie

To mamy odrębne zdania w tej kwestii. Ja tego Twojego właściwie nie rozumiem. Wyjście poza siebie samego, wg mnie, może być tak szczęściem, jak i jego zaprzeczeniem. Zależy to od tego JAK się wyjdzie I GDZIE SIĘ TRAFI. Poza sobą są osoby opętane. Nie koniecznie są one szczęśliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:05, 26 Paź 2019    Temat postu:

Dlaczego opętane są "poza sobą"?
Wyjście z siebie to wyjście z niewoli swojego JA.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:58, 26 Paź 2019    Temat postu:

Poczyytaj św. Tomasza z Akwinu
Cytat:

Doktor anielski rozważając potrzebę odczuwania radości w przeżywaniu szczęścia, za św. Augustynem stwierdza, że „szczęście polega na radowaniu się prawdą”

A o jakiej prawdzie mozna mówić gdy jest się móżgiem w słoiku?


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 20:12, 26 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:42, 26 Paź 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Poczyytaj św. Tomasza z Akwinu
Cytat:

Doktor anielski rozważając potrzebę odczuwania radości w przeżywaniu szczęścia, za św. Augustynem stwierdza, że „szczęście polega na radowaniu się prawdą”

A o jakiej prawdzie mozna mówić gdy jest się móżgiem w słoiku?

Np. o takiej prawdzie, że jesteś ukochanym dzieckiem Boga. I jesteś nim, niezależnie od tego, w jakiej formie funkcjonuje Twoje jestestwo. Miłość (Boga i innych istot) jest tym, co ważne. a nie to, czy nośnik dla świadomości, jest taki, czy inny. Kto tego nie zrozumie, ten wciąż będzie niepotrzebnie się sam pognębiał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 5 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin