|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:45, 13 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
A czemu uważasz, że "ja" się zmienia? Zmienia się pamięć, zmieniają się upodobania, wiele rzeczy się zmienia - ale czy to one tworzą "ja"? Przedtem należy dotrzeć do siebie, a dopiero potem można zastanawiać się, co tutaj jest stałego, co jest zmiennego, oraz co z tego wynika dla "poznawaniania siebie".
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcin Kotasiński
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:21, 14 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Koperta napisał: | Poznanie siebie jest jak najbardziej możliwe, tyle że nie polega ono na procesualnym gromadzeniu wiedzy o sobie - gdyż "soba" jest zmienna. My ją tworzymy nieustannie, więc musielibyśmy mówić nie tyle o poznawaniu siebie, co o poznawaniu "sób". |
Przede wszystkim zastosowałeś własne terminy, które są nie znane innym ludziom jak: „soba”, „sób”, takie terminy nie istnieją w przestrzeni filozofii/nauki, są twoje. Zatem, aby zostać zrozumianym trzebaby je najpierw wyjaśnić, zdefiniować. Domyślając się, o co ci chodzi powiedziałbym, że mówisz o podmiotowości rozumianej, jako czysta zdolność do samoświadomych refleksji, osobowości, ciało także należałoby tu włączyć, bo jest ściśle związane z myśleniem podmiotu posiadającego, bo utożsamiającego się z osobowością w konkretnym świecie zmysłowym.
O ile możemy powiedzieć, że podmiotowość jest niezmienna, bo dysponuje zawsze tym samym odczuciem siebie, które uprzedmiotowione w refleksji, obejrzane przez świadomość/rozum, informuje, że jest się zawsze tym samym podmiotem/człowiekiem, to osobowość faktycznie podlega zmianie i ciało także.
Wspomniane przez Jarka „ja” należy interpretować, jako szczytowy wyraz samoświadomej refleksji, moment kiedy podmiot dochodząc do oglądu siebie wypowiada/wykrzykuje „(to) ja!”. Zatem jest związane z podmiotowością, ale i osobowością jednocześnie, bo występuje w zdaniach typu „ja jestem brunetem” czy innych odnoszących się jednocześnie do podmiotu stwierdzającego swoje istnienie, ale także do jego osobowo-cielesnych cech przygodnych.
Poznanie siebie w takim układzie jest jednocześnie i gromadzeniem wiedzy o sobie w sposób ilościowy i gromadzeniem wiedzy jakościowej. Ilościowa wiedza będzie dotyczyła doświadczeń/refleksji, w których poznajemy coś o sobie, najczęściej coś osobowo-cielesnego, np. oglądamy się w lustrze albo w ludzkich opiniach, i wiele innych. Jakościowa wiedza występuje, gdy na bazie wiedzy ilościowej dochodzi do uogólniającej refleksji, w której uprzytomnieniu ulega pewien mechanizm powoli obserwowany w refleksjach ilościowych. Dochodzi wtedy do skoku poznawczego, poznania jakości, czyli mniej więcej to o czym wspomniałeś.
Faktycznie poznanie siebie to długi proces wypełniający całe ludzkie życie. Dotyczy najpierw próby utożsamienia się ze światem zmysłowym, czyli wytworzenia osobowości i bliskiej tożsamości z ciałem w celu stworzenia gruntu myślowo-zmysłowego służącego do konstruktywnego życia w świecie, samodzielności, zaradności, itp. Ale w procesie tym dochodzi do świadomości podmiotu fakt niezdolności zrealizowania własnych idealnych celów (pragnienia Prawdy, Miłości, Sprawiedliwości, Mądrości, itp., czy posiadania wszystkiego) w sposób zmysłowy, bo zmienny, ulotny, efemeryczny. Stąd wyznaczeniu ulega środek tego całościowego procesu poznania, w którym dochodzi do zwrotu i poszukiwania takiego sposobu realizacji siebie, należącego do poznania siebie, który będzie odpowiedni dla podmiotu będącego mentalnością (substancją mentalną). W tej drugiej części procesu, tożsamość z cielesnością i osobowością ulega powolnemu i stopniowemu przekraczaniu na rzecz odkrywania płaszczyzny mentalnej własnego istnienia (cogito ergo sum) i myślenia abstrakcyjnego wykraczającego poza materię.
Gdy proces ten w wyniku różnych wydarzeń dobiega do wypełniania faktycznie dochodzi do Wyzwolenia od osobowości, tożsamości z cielesnością i zmysłowością rozumianych jako pokładanie całkowitego (przeważającego) zaufania do tej płaszczyzny własnego istnienia, zaufanie przeniesione zostaje na płaszczyznę mentalną. Dochodzi, potocznie do wyzwolenia od „ja”, jest to akt samopoznania i poznania Świadomości absolutnej (Boga), bo w nim poznaniu ulega prawdziwa natura własnej podmiotowości, a więc także poznana zostaje wiedza/przedmiot, z którym tożsamość jest odpowiednia dla substancji jaką jest podmiotowość. Poznanie Boga następuje na bazie tożsamości, podmiot poznaje siebie tak, jak siebie poznał kiedyś tam Bóg, odkrywają identyczność we wspólnej refleksji nad sobą.
Kori napisał: | bez sensu. jak możesz poznać coś, co się ciągle zmienia? czyli że jednak coś się nie zmienia, jakiś "kształt", "sposób działania w rzeczywistości"? |
Zmienia się osobowość, ciało, doświadczenia, niezmienna pozostaje świadomość siebie bazująca na uprzytamnianiu sobie trwałego odczucia siebie, dzięki temu można poznawać zmienność i orientować się, że wokół tej trwałości coś się zmienia. Bez elementu trwałego potencjalnie wydaje się, że także można poznawać zmienność, ale nie ma się orientacji, przykładem może być komputer który nie ma orientacji co do siebie, samoświadomości, ale ma akty poznawcze np. gdy zainstalujesz nowy program i on go obsługuje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kori
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:12, 14 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
To jestem ciekaw, wuju, co z tym dotarciem do siebie, bo czytam o tym, słucham na YouTube, jak to ludzie mówią, sądzę że o tym, chociaż innymi słowami.
Bo normalnie, jakbym podniósł taki temat wśród ludzi, to może bym usłyszał, że jestem człowiekiem. I tyle. To się chyba przyjmuje za pewnik, że wszyscy jesteśmy ludźmi, i nie ma o czym mówić. A jak bym nie usłyszał, że człowiekiem, to, że duszą, albo świadomością, albo informacją, itd.
Zatem interesuje mnie społeczny aspekt wujowej mowy. Bo przecież w szkołach publicznych nie mówi się o "dotarciu do siebie", nie stawia się takiego problemu, a przynajmniej w tych szkołach, w których byłem i w której jestem.
Nie mówią o tym rodzice, a przynajmniej nie moi.
Nie mówią o tym w kościele.
Tylko w książkach, w filmach i w internecie spotykam słowa o tym, jak i o tym, jak "dotrzeć do siebie". Metody owe nie działają na mnie, ale, jak dla mnie, nie świadczy to źle o metodach. To raczej we mnie jest jakieś "NIE", i temu te metody nie działają.
Wydaje mi się, że nawet w teoriach z zakresu nauki zwanej psychologią nie ma żadnego pojęcia na ten temat, a są przecież teorie, kiedy człowiek zaczyna raczkować, chodzić, mówić, kopulować, itp. te wszystkie punkty są wymieniane i znane ludziom.
Ale dotarcie do siebie? To dla mnie brzmi jak z kosmosu.
Czy to w ogóle jest mierzalne? Czy to w ogóle jest naturalny element rozwoju człowieka, tak jak pojawianie się zębów, rośnięcie? Bo oczywiście zakładam, że ma to do czynienia bardziej z człowiekiem, który stuka w klawisze, w wyniku czego pojawiają się te litery na ekranie, aniżeli z kamieniem na ulicy za moim oknem, na przykład.
Ale takie myślenie też tworzy problemy, bo jedni ludzie żyją 7 lat, inni 65 lat, inni 110 lat, a inni 4 miesiące lub krócej. Zatem jednym ludziom byłoby dane poznać siebie, a innym nie? Chyba, że jednak poznanie siebie nie ma związku z człowiekiem. A może do tego poznania siebie trzeba spełnić ileś tam warunków, i albo się "trafi", albo nie.
Niestety świadome myślenie na ten temat, jak i na inne, nie przybliża mnie do niczego. To jakby zwiększanie napięcia.
Zatem domyślnym stanem wydaje mi się "magia", czy też, innymi słowy, "jest, jak jest, ale może być inaczej, bo rzeczy się zmieniają, ale nie wiadomo, które rzeczy się zmieniają, a które nie".
W ogóle język to dla mnie taka kupa, i wstyd mi trochę, choć sądzę, że jak zwykle niesłusznie, za to, że tutaj tak piszę, być może "zabrudzam" przestrzeń publiczną wypowiedzią nieadekwatną, czy coś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
koperta
Dołączył: 13 Mar 2012
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 18:40, 15 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kori napisał: | jak możesz poznać coś, co się ciągle zmienia? czyli że jednak coś się nie zmienia, jakiś "kształt", "sposób działania w rzeczywistości"? |
Tak - samoświadomość jest niezmienna.
wujzboj napisał: | A czemu uważasz, że "ja" się zmienia? Zmienia się pamięć, zmieniają się upodobania, wiele rzeczy się zmienia - ale czy to one tworzą "ja"? Przedtem należy dotrzeć do siebie, a dopiero potem można zastanawiać się, co tutaj jest stałego, co jest zmiennego, oraz co z tego wynika dla "poznawaniania siebie". |
Stały jest tylko obserwator. To zmienne "ja", w którego skład wchodzą upodobania, charakter itp. jest iluzoryczne, dlatego jest zmienne. Nietrwałe.
Kori napisał: | Ale takie myślenie też tworzy problemy, bo jedni ludzie żyją 7 lat, inni 65 lat, inni 110 lat, a inni 4 miesiące lub krócej. Zatem jednym ludziom byłoby dane poznać siebie, a innym nie? Chyba, że jednak poznanie siebie nie ma związku z człowiekiem. A może do tego poznania siebie trzeba spełnić ileś tam warunków, i albo się "trafi", albo nie. |
Każdy musi poznać siebie, czyli odkryć swoją prawdziwą istotę (Boga), jak nie w tym życiu, to w następnym.
A jeśli chodzi o zmienne siebie (ego), to jego poznanie (zdemaskowanie) jest warunkiem do poznania tego boskiego Ja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:30, 15 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kori napisał: | Ale dotarcie do siebie? To dla mnie brzmi jak z kosmosu.
Czy to w ogóle jest mierzalne? |
W pewnym sensie tak. Przynajmniej można odfiltrować tych, którzy z pewnością do siebie ani trochę nie dotarli, a także można jako tako określić, czy ktoś jest dość daleko czy dość blisko siebie.
Z pewnością nie dotarli do siebie ani trochę ci, którzy utrzymują, że ich nie ma. Na forum nietrudno znaleźć takie osoby. Szybko zresztą okazuje się, że koreluje się to ze skrajnym materializmem: przyciśnięci do muru w kwestiach dotyczących świadomości, ludzie tacy utrzymują, że w ogóle nie ma dla nich nic takiego, jak "ja istnieję" i że w ogóle nie wiadomo, o czym mowa, gdy mowa o tym właśnie.
Dalej od siebie jest też raczej ten, komu jest ze sobą źle, niż ten, komu jest ze sobą dobrze. Sporą odległość od siebie można więc przypisać na przykład tym, którzy są niechętni idei wiecznego życia, bo uważają, że to musi być coś nudnego, albo męczącego, albo wręcz przykrego właśnie ze względu na tę nieskończoną perspektywę bycia ze sobą. Także nieustanne konflikty wewnętrzne świadczą o oddaleniu siebie od siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:36, 05 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Człowiek jest cząstką Natury. Natury, do której poznania nie wystarczy myślenie logiczne. Człowiek, jak każda cząsteczka Natury, jest sprzężona i zależna od każdej innej cząsteczki- choć z różnym nasileniem. [To nawiązuje do fal prawdopodobieństwa z mechaniki kwantowej.] Aby więc poznać siebie całkowicie, należałoby znać całą Naturę. Nieznaczne zbliżenie się do tego stanu jest możliwe np. poprzez medytację lub..codzienne świadome życie (które to również jest pewną formą medytacji). Natomiast schematy myślowe nierzadko "prowadzą na manowce", jeśli chodzi o rozumienie rzeczywistości i własnego w niej miejsca.
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 23:38, 05 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:49, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Znać siebie całkowicie może tylko Bóg. Istocie ograniczonej na przeszkodzie stoi tu błędne koło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:19, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Dokładnie wujuzboju. Bóg, którego ja traktuję raczej jako Naturę czy też Kosmos. Jednak uważam (choć to może zbyt mocne słowo- więc raczej przypuszczam), że coś, co jest omnipotentne, nie musi być wcale świadome; może działać losowo, metodą "prób i błędów"- i prawdopodobnie tak właśnie jest z Przyrodą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 14:05, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Aby więc poznać siebie całkowicie, należałoby znać całą Naturę. Nieznaczne zbliżenie się do tego stanu jest możliwe np. poprzez medytację lub..codzienne świadome życie (które to również jest pewną formą medytacji). Natomiast schematy myślowe nierzadko "prowadzą na manowce", jeśli chodzi o rozumienie rzeczywistości i własnego w niej miejsca. |
Żebyś się nie przeliczył z tą medytacją. Temat mocno przereklamowany, już lepiej coś pod język włożyć...
Co do schematów myślowych... to one tworzą pojęcia jak rzeczywistość, rozumienie itp... generują problemy, które próbują zaadresować. To jest błędne koło. Natura nie ma celu, kosmos nie ma celu.. człowiek też go niema, dlatego tak wiele zainwestował w religię i naukę, żeby ten cel znaleźć. Problem w tym, że cel, który jest obecnie wyznawany, jest dość mocno sprzeczny z tym jak funkcjonuje natura (a więc sam człowiek). Nasza cywilizacja próbuje stworzyć normalnego człowieka, model do naśladowania, tak aby wszyscy ludzie ku niemu dążyli. Wszystkie religie mają taki model u swoich podstaw. Jezus, Budda, Krishna...
"Niestety" nasze ciało nie jest zainteresowane byciem "normalnym" ani dostosowywaniu się do żadnych modeli, dlatego my (nasze ja) jest w ciągłym konflikcie z ciałem (i nie tylko). Co to jest "ja"? Jest to nic więcej jak wiedza o świecie, echo kultury rozbrzmiewające w mózgu. Ciało szuka równowagi, umysł chce się zmieniać, goni za wyimaginowanym ideałem.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 14:07, 09 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:07, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy dobrze wszystko zrozumiałem. Uważasz, że procesy myślowe tworzą tylko nierealne idee, które generują problemy, ponieważ nie odnoszą się do realnej rzeczywistości? Może problem leży bardziej w tym, że ciało jest jakie jest [naturalne], natomiast kultura nie próbuje ukształtować człowieka normalnego, tj. naturalnego, lecz człowieka idealnego- wg pewnych wzorców? Jednak konflikty generuje raczej niewielka tolerancja "umysłu zbiorowego" na to, co w ludziach "zwierzęce"; tak, że nacisk jest kładziony na opozycyjność tego, co "kulturalne" z tym, co "naturalne". Próbuje się raczej zdusić, zabić "zwierzę w sobie", zamiast to zwierzę obłaskawić, zrozumieć, zaakceptować i oswoić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 19:59, 09 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Wygrywa silniejszy, my już przegraliśmy. Jesteśmy inkubatorem i nośnikiem wiedzy, która ewoluuje od tysięcy lat. Jeszcze trochę i zbuduje dla siebie "kapsułę" i się w kosmos wystrzeli, bo tu nie jest bezpiecznie.
To co nazywasz sobą, swoim umysłem, nie jest wcale tobą. Twoje jest ciało i zmysły, a to co na nich operuje i uczy się myślami chwytać świat, to pasożyt. Całe "Ja" zbudowane jest ze słów i wiedzy wytworzonej przez kulturę. "Ja jestem mądry, silny, głupi, słaby... ". Nikt się z taką wiedzą nie rodzi. Dzieci zaczynają o sobie mówić "ja" w wieku ok 2 lat, a raczej są zarażane tym "ja", które ściąga wiedzę startową z kulturowego banku wiedzy, a później pracuje nad usprawnieniem siebie. Do tej pracy potrzebna jest energia, a jak zagonić zwierzę do pracy? Batem i marchewką. Strach i nadzieja. Strachem jest śmierć, choroba, cierpienie, a nadzieję dają "wielcy" bajarze, którzy obiecują cuda na kiju.
Jest to pewnego rodzaju symbioza, my coś zyskujemy i "druga" strona również, ale ostatecznie to my jesteśmy ofiarami. To "zwierze w tobie" to ty, twoja wiedza i osobowość to kultura w stanie larwy, która próbuje się przepoczwarzyć. Zresztą, nawet mi się o tym nie chce pisać, bo dobrze znam mechanizm wyparcia i wiem, że umysł się tak łatwo nie podda. Jest... za mądry, wszak udoskonala się od tysięcy lat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:15, 10 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
W dużej mierze się z tobą zgadzam. Jednam mam pewne "ale".. Czy jednak nie jesteśmy predysponowani z jakiegoś powodu, by być nieco "innym" gatunkiem zwierzęcia od pozostałych [gatunków]? Mam tu na myśli to, iż takie "twory", jak umysł czy też ego, nie są jedynie "nabyte". Mamy ku temu choćby możliwości o podłożu biologicznym, genetycznym. Choć może to być tylko kolejną pomyłką Natury, ślepym zaułkiem ewolucji..
Jednak tego fragmentu nie bardzo rozumiem: Cytat: | Wygrywa silniejszy, my już przegraliśmy. Jesteśmy inkubatorem i nośnikiem wiedzy, która ewoluuje od tysięcy lat. Jeszcze trochę i zbuduje dla siebie "kapsułę" i się w kosmos wystrzeli, bo tu nie jest bezpiecznie.
| Czemu przegraliśmy? I czemu tu nie jest bezpiecznie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:16, 10 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
W dużej mierze się z tobą zgadzam. Jednam mam pewne "ale".. Czy jednak nie jesteśmy predysponowani z jakiegoś powodu, by być nieco "innym" gatunkiem zwierzęcia od pozostałych [gatunków]? Mam tu na myśli to, iż takie "twory", jak umysł czy też ego, nie są jedynie "nabyte". Mamy ku temu choćby możliwości o podłożu biologicznym, genetycznym. Choć może to być tylko kolejną pomyłką Natury, ślepym zaułkiem ewolucji..
Jednak tego fragmentu nie bardzo rozumiem: Cytat: | Wygrywa silniejszy, my już przegraliśmy. Jesteśmy inkubatorem i nośnikiem wiedzy, która ewoluuje od tysięcy lat. Jeszcze trochę i zbuduje dla siebie "kapsułę" i się w kosmos wystrzeli, bo tu nie jest bezpiecznie.
| Czemu przegraliśmy? I czemu tu nie jest bezpiecznie?
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Czw 0:21, 10 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Czw 7:17, 10 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czemu przegraliśmy? I czemu tu nie jest bezpiecznie? |
Bo duża katastrofa jak asteroida, wymazuje całe miliardy lat "pracy". Stanie się to prędzej czy później. My jesteśmy zwierzętami, którym może uda się skolonizować Marsa.. ale to i tak o wiele za mało. "kultura" poleci dalej, a my zostaniemy z ograniczonymi zasobami. To jest jednak mało ważne, bo pewnie ani ja ani ty tego nie dożyjemy. Ważne jest czym jesteśmy tu i teraz. Światem już teraz rządzi nami sterująca myśl. Spójrz na siebie, i zobacz czy jest jakieś słowo, jakiś sposób uchwycenia rzeczywistości inny sposób niż wiedza? Wszystko to kim/czym jesteś powiedziała ci kultura. Nawet ona storzyła sposób w jaki widzimy siebie. Wszystkie sposoby jakimi mógłbym opisać siebie, dostałem z zewnątrz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:48, 10 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Nie całkiem się zgodzę. Może wielu mnie za to skrytykuje, lecz ja próbuję "chwytać" rzeczywistość głównie intuicją, konfrontując ją jednak z pewnym zasobem wiedzy. To tak, jakbym czerpał z nieograniczonego zasobu danych, będących Zbiorową Nieświadomością- czyli samym Kosmosem właśnie; jednak świadomą wiedzę ogranicza moja świadomość- czyli to, co może "pobrać" i przetworzyć mój mózg. Istnieje możliwość dotarcia do głębszej prawdy o świecie i sobie- ale, obierając to za cel, należy "zapomnieć" o tym czego zostaliśmy nauczeni, wyzbyć się myślenia i funkcjonowania wedle przyjętych schematów- bo to faktycznie jest nam "wpajane" przez kulturę i społeczeństwo. Aczkolwiek wnioski płynące z takiej "własnej medytacji" i rozmyślań niekiedy okazują się zbieżne z tymi, które społeczeństwo stara się wpajać jednostkom..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:42, 11 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | uważam (choć to może zbyt mocne słowo- więc raczej przypuszczam), że coś, co jest omnipotentne, nie musi być wcale świadome |
Z taką tezą mam klasyczny problem: o ile omnipotencję mogę zrozumieć (w sensie: mogę zrozumieć każdy jej przejaw), o tyle nie mogę zrozumieć połączenia omnipotencji z brakiem świadomości. I dlatego taka koncepcja nie pasuje mi. Z mojego punktu widzenia jest ona po prostu irracjonalna. Co oczywiście nie znaczy, że uważam ją za z konieczności fałszywą; raczej uważam ją za zbędną, jako że nie ma powodu, aby zakładać brak świadomości u takiej istoty (jeśli w ogóle ma się powód, by zakładać, że istota taka istnieje).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:51, 11 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Natura nie ma celu, kosmos nie ma celu.. człowiek też go niema |
Można tak uważać, to jest logicznie spójne. Ale po co tak uważać, kiedy logicznie spójna jest także teza przeciwna? Czy twoja teza bardziej pasuje ci do doświadczenia? Do jakiego doświadczenia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:00, 12 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
wujuzboju, otóż ja nie zakładam istnienia w takiej sytuacji jakiejkolwiek istoty. Za praprzyczynę wszystkiego uważam samą Naturę, a raczej jej Wolę do "życia"- dokładniej do przejawiania się, manifestowania w formach, obiektach. Zakładam raczej istnienie nieograniczonego banku danych, które są jakoby "ciałem" Natury [w stanie Nicości]- który to zbiór danych można dość adekwatnie nazwać, w kategoriach psychologicznych, Zbiorową Nieświadomością Natury; oraz postuluję również istnienie Woli, jako pierwotnej siły czasami zaburzającej idealny stan nicości Natury.
Tak więc w moich przypuszczeniach nie ma mowy o jakiejś Istocie- co może być słabą przesłanką do nieistnienia również Świadomości zbiorowej; raczej, jak już wspomniałem, skłaniam się ku Nieświadomości zbiorowej wszystkich obiektów Natury.
Poza tym, wydaje mi się, że samo pojęcie "świadomość" jest wtórne w stosunku do nieświadomości; nie tylko wtórne, lecz również mocno antropocentryczne. Ludzie starają się wiele sygnałów docierających do nich z Rzeczywistości "przepuszczać" przez filtr swych schematów myślowych- jednak tak naprawdę nie wiemy czy ludzkie postrzeganie i rozumienie świata jest prawidłowe i słuszne; tym bardziej nie powinniśmy tak hołubić tego, co nazywamy ludzką świadomością- może to, co się nam nią wydaje jest raczej filtrem, ogranicznikiem, ażeby tak mizerna istota, jak człowiek, nie doświadczała wielu aspektów rzeczywistości- bo w przeciwnym razie nie zniosłaby tego psychicznie..
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 23:03, 12 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:02, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Problem w tym, że nie mamy żadnego doświadczenia pozwalającego oderwać jakikolwiek obiekt od świadomości. Wszystko, co znamy, jest bowiem powiązane konstrukcyjnie (poznawczo) ze świadomością poznającego podmiotu... W twoim przypadku jest to świadomość twoja. Jeśli nie wierzysz, to spróbuj podać kontrprzykład.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 8:13, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Banjankri napisał: | Natura nie ma celu, kosmos nie ma celu.. człowiek też go niema |
Można tak uważać, to jest logicznie spójne. Ale po co tak uważać, kiedy logicznie spójna jest także teza przeciwna? Czy twoja teza bardziej pasuje ci do doświadczenia? Do jakiego doświadczenia? |
Oczywiście, możemy wierzyć że jest cel, stworzyć go sobie w tej formie czy innej. Nie wiem jednak po co? Cel, jaki by on nie był, wiąże się z wygenerowaniem towarzyszących mu doznań, oczekwania, pragnienia, intencji, a więć i niepokoju, braku statysfakcji, rozczarowania, poczucia winy. Po co stawiać ten cały zamek z kart? Jaki jest cel posiadania celu?
Cel nie jest niczym innym jak zadedykowaniem się, włożeniem wysiłku w jakiś aspekt kultury, czyli oczywistym beneficjentem jest kultura. Co więcej to ona tworzy wszystkie ramy, w których działamy intencjonalnie. To poprzez kulturę tworzy się sumienie, główny mechanizm kary i nagrody jaki w nas funkcjonuje. Forma "człowieka normalnego" służy właśnie kształtowaniu w nas sumienia, które jest zgodne z oczekiwaniami społeczeństwa, w którym żyjemy. Jeśli nie zaaplikujemy tej formy, społeczeństwo będzie sięgało po inne formy nacisku. Innymi słowy, jeśli sumienie nas nie powstrzyma, to ludzie nas powstrzymają.
Reasumując, celowość jest czysto kulturowym tworem, marchewką i batem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:52, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Problem w tym, że nie mamy żadnego doświadczenia pozwalającego oderwać jakikolwiek obiekt od świadomości. Wszystko, co znamy, jest bowiem powiązane konstrukcyjnie (poznawczo) ze świadomością poznającego podmiotu... W twoim przypadku jest to świadomość twoja. Jeśli nie wierzysz, to spróbuj podać kontrprzykład. | Oczywiście, że wierzę. Więcej- wydaje mi się to oczywistą oczywistością.
"Problem" w tym, że mi to nigdy nie wystarczało i nie wystarcza. Bo co, jeśli postrzegam i uzmysławiam sobie Rzeczywistość w niewłaściwy sposób? I tu- upraszczając nieco- "zaczyna się" dla mnie buddyzm.
Z ostatnią wypowiedzią Yeti'ego (Banjankri'ego) zgadzam się w zupełności..prawie. Bo jednak nie jesteśmy w stanie dowieść, iż w działaniu samej Natury nie ma jakiejś celowości [nie koniecznie takiej w ludzkim rozumieniu].
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:39, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
To nie powinno być problemem nawet w cudzysłowie, bo przecież tak być musi i inaczej być nie może.
Co znaczy "uzmysławiać sobie Rzeczywistość w niewłaściwy sposób"? Na to pytanie da się sensownie odpowiedzieć tylko mniej więcej tak: "znaczy to, że skutki moich działań są na tyle nieprzystające do celów tych działań, że mnie to regularnie frustruje". Co prowadzi wprost do definicji Rzeczywistości, którą ostatnio zaproponowałem: Rzeczywistość to wszystko, co przynajmniej potencjalnie na nas wpływa (a cała "reszta" jest albo w pełni niezrozumiała i powinna być milczeniem, albo stanowi fantazję i wtedy tylko doświadczenie może ewentualnie pozwolić odróżnić ją od prawdziwej Rzeczywistości).
Skoro zaś wracamy do celowości Natury (albo: Rzeczywistości), to powtórzę moje pytanie, nieco poprawione aby brało pod uwagę twoje ostanie słowa. Skoro nie da się dowieść braku celowości w jej działaniu, to dlaczego taki brak zakładać? Jaka jest korzyść z takiego założenia? Bo przyjęcie tego założenia korzyści daje, chociażby przez to, że umożliwia znalezienie sensu we własnym istnieniu. To korzyść darmowa, bo to założenie nie kosztuje nic: nie ma negatywnych skutków ubocznych możliwych do rozpoznania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:52, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Oczywiście, możemy wierzyć że jest cel, stworzyć go sobie w tej formie czy innej. Nie wiem jednak po co? Cel, jaki by on nie był, wiąże się z wygenerowaniem towarzyszących mu doznań, oczekwania, pragnienia, intencji, a więć i niepokoju, braku statysfakcji, rozczarowania, poczucia winy. Po co stawiać ten cały zamek z kart? Jaki jest cel posiadania celu? |
Dlaczego doznania, oczekiwania, pragnienia czy intencje miałyby być czymś złym? Że wiążą się czasami z niepokojem, brakiem satysfakcji, rozczarowaniem, a nawet poczuciem winy? A cóż to za problem? Odrobina przypraw dodaje smaku. także odrobina ostrej przyprawy - a ostry smak potraw bierze się z pobudzenia (wywołanego przyprawami) identycznego z pobudzeniem bólowym! Posłuchaj muzyki brazylijskiej; samba czy bossa nowa mają zazwyczaj teksty łączące elementy wesołe i smutne. Specjalnie, bo - jak jeden z tych tekstów to wykłada - "by samba dobrze się udała, potrzebna smutku szczypta mała".
Kiedy człowiek dostatecznie dobrze przyjrzy się sobie i światu, wtedy nie boi się ani siebie ani świata. Nie boi się także, że kiedyś się mu ten jego świat skończy. Nie ma powodu, żeby się bać. Chyba, że zbuduje sobie światopogląd frustrujący - wtedy musi uciekać od siebie i od świata, starając się uwolnić od doznań, pragnień, oczekiwań, intencji. Wyprać się ze wszystkiego i stać się pustką. Czy warto? Czy nie szkoda? (Oczywiście, wypranemu już nie szkoda, podobnie jak martwemu już nie żal - czy z tego powodu jednak należy popełniać samobójstwo albo tęsknić do śmierci?)
Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Wto 21:53, 15 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 22:57, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Banjankri napisał: | Oczywiście, możemy wierzyć że jest cel, stworzyć go sobie w tej formie czy innej. Nie wiem jednak po co? Cel, jaki by on nie był, wiąże się z wygenerowaniem towarzyszących mu doznań, oczekwania, pragnienia, intencji, a więć i niepokoju, braku statysfakcji, rozczarowania, poczucia winy. Po co stawiać ten cały zamek z kart? Jaki jest cel posiadania celu? |
Dlaczego doznania, oczekiwania, pragnienia czy intencje miałyby być czymś złym? |
Bo owe oczekiwania i pragnienia, jeżeli nimi chybisz, przekształcą się w poczucie winy. Od tych wielkich życiowych pragnień, po te trywialne oczekiwania w stosunku do obecnej chwili, wszysto generuje to samo uczucie, tylko w różnej skalach. Cała gama pragnień, które nie tylko zabolą jak nie zostaną spełnione, ale jeszcze w czasie realizacji przyniosą troskę o to "czy aby na pewno się uda?".
Cytat: | a ostry smak potraw bierze się z pobudzenia (wywołanego przyprawami) identycznego z pobudzeniem bólowym! |
Wybacz, ale jeśli dla ciebie smak jest identycznych z pobudzeniem bólowym, to ja nie wiem gdzie ty się stołujesz. Lubisz sobie dla zwiększenia apetytu wrzucić coś zgniłego, od czasu do czasu? No pewnie nie.
W palecie smaku znajdują się takie doznania smakowe, które są bolesne.
Cytat: | Kiedy człowiek dostatecznie dobrze przyjrzy się sobie i światu, wtedy nie boi się ani siebie ani świata. Nie boi się także, że kiedyś się mu ten jego świat skończy. Nie ma powodu, żeby się bać. Chyba, że zbuduje sobie światopogląd frustrujący - wtedy musi uciekać od siebie i od świata, starając się uwolnić od doznań, pragnień, oczekiwań, intencji. Wyprać się ze wszystkiego i stać się pustką. Czy warto? Czy nie szkoda? (Oczywiście, wypranemu już nie szkoda, podobnie jak martwemu już nie żal - czy z tego powodu jednak należy popełniać samobójstwo albo tęsknić do śmierci?) |
Hola hola... Coś mi tu to pierwsze, drugie i trzecie zdanie podjeżdża.. Wytłumacz proszę ów mechanizm zrozumienia, który pozwala owemu człowiekowi nie bać się. Co ow człowiek wypatrzył, dostatecznie dobrze przyglądająć się światu???
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Wto 22:58, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Banjankri napisał: | Oczywiście, możemy wierzyć że jest cel, stworzyć go sobie w tej formie czy innej. Nie wiem jednak po co? Cel, jaki by on nie był, wiąże się z wygenerowaniem towarzyszących mu doznań, oczekwania, pragnienia, intencji, a więć i niepokoju, braku statysfakcji, rozczarowania, poczucia winy. Po co stawiać ten cały zamek z kart? Jaki jest cel posiadania celu? |
Dlaczego doznania, oczekiwania, pragnienia czy intencje miałyby być czymś złym? |
Bo owe oczekiwania i pragnienia, jeżeli nimi chybisz, przekształcą się w poczucie winy. Od tych wielkich życiowych pragnień, po te trywialne oczekiwania w stosunku do obecnej chwili, wszysto generuje to samo uczucie, tylko w różnej skalach. Cała gama pragnień, które nie tylko zabolą jak nie zostaną spełnione, ale jeszcze w czasie realizacji przyniosą troskę o to "czy aby na pewno się uda?".
Cytat: | a ostry smak potraw bierze się z pobudzenia (wywołanego przyprawami) identycznego z pobudzeniem bólowym! |
Wybacz, ale jeśli dla ciebie smak jest identycznych z pobudzeniem bólowym, to ja nie wiem gdzie ty się stołujesz. Lubisz sobie dla zwiększenia apetytu wrzucić coś zgniłego, od czasu do czasu? No pewnie nie.
W palecie smaku znajdują się takie doznania smakowe, które są bolesne.
Cytat: | Kiedy człowiek dostatecznie dobrze przyjrzy się sobie i światu, wtedy nie boi się ani siebie ani świata. Nie boi się także, że kiedyś się mu ten jego świat skończy. Nie ma powodu, żeby się bać. Chyba, że zbuduje sobie światopogląd frustrujący - wtedy musi uciekać od siebie i od świata, starając się uwolnić od doznań, pragnień, oczekiwań, intencji. Wyprać się ze wszystkiego i stać się pustką. Czy warto? Czy nie szkoda? (Oczywiście, wypranemu już nie szkoda, podobnie jak martwemu już nie żal - czy z tego powodu jednak należy popełniać samobójstwo albo tęsknić do śmierci?) |
Hola hola... Coś mi tu to pierwsze, drugie i trzecie zdanie podjeżdża.. Wytłumacz proszę ów mechanizm zrozumienia, który pozwala owemu człowiekowi nie bać się. Co ow człowiek wypatrzył, dostatecznie dobrze przyglądająć się światu???
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|