Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy jest JEDYNA prawda?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:18, 09 Gru 2015    Temat postu:

Piotrze, czy mi się wydaje, czy Ty jesteś solipsystą? Wychodzisz z prymitywnego założenia, że istnieje tylko to co widzisz. Przecież wiesz, że tak nie jest, a Ty to produkt tego świata i jego element, a nie centrum. Jednostka oceniająca czy coś jest prawdą to tylko element faktów, czyli jakiś drobny i nieistotny wycinek prawdy. Ale ta jednostka jest obdarzona zdolnościami poznawczymi, choć ulega iluzjom i jest skazana na niewiedzę (wiemy tylko to co zbadamy lub wiemy, że ktoś zbadał). To oznacza, że jednostka jest zdolna do rozpoznania mentalnego obrazu siebie i mentalnego obrazu prawdy, świata itd, abstrahowania i szufladkowania elementów i odpowiadających im pojęć.

O pewnych rzeczach można mówić, ale to nie znaczy, że druga strona to zrozumie. Pewnych rzeczy się nie tłumaczy, bo wiemy to z doświadczenia i logiki. Ci, którzy nie rozumieją po prostu nie są zdolni żeby to zrozumieć, choć można im to powtarzać. No i na pewno oczywistością, z którą się zgodzisz jest to, że świat istniał zanim istnieliśmy my, a kiedy powstaliśmy to nauczyliśmy się odróżniać siebie od otoczenia, rozróżniać swoje potrzeby, swoje myśli i swoje emocje, a wraz z dojrzałością od swojego "ja" i swoich wierzeń, przekonań. Jesteśmy istotami biologicznymi, ukształtowanymi przez środowisko, czyli wszystko to co składa się na świat, w którym żyjemy. No i wiemy tak podstawową rzecz, że świat istnieje jako taki niezależnie od tego czy dana jednostka żyje i czy to obserwuje. Działa tutaj mechanizm przyczyny i skutku.

Żeby zrozumieć to o czym mówię trzeba w pewnym sensie wyjść poza ego, co może niektórym wydawać się trudne. Bo trzeba wtedy popatrzeć na siebie jak na taki mały trybik i skutek uboczny tego świata, a nie jak na centrum (i do tego przekonania dorobione wierzenia żeby nadać istnieniu większe znaczenie). Ludzie, którzy myślą odczuciami (przeważnie kobiety) mają nieraz problem z uznaniem, że istnieje jakaś jedna prawda, która jest niezależna od tego co pomyślą :D

To wszystko bullshit, którym karmi nas społeczeństwo. Należy się tego pozbyć i uwolnić swoje myśli. Nauka to też nie jest stricte prawda, tylko jej wycinek, który zdołaliśmy zbadać. Wiadomo, że odróżniamy to od wiary, ale wiemy też, że nauka nie wyczerpuje tak naprawdę żadnej wiedzy. Prawda jest przed nami ukryta i to też należy do natury człowieka. To czego nie wiemy to brak wiedzy. Nie ma nic piękniejszego niż dar uwolnienia się od wierzeń i przyznania sobie, że prawie nic nie wiemy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:20, 09 Gru 2015    Temat postu:

lucek, a jeszcze przed chwilą pisałeś, że chodzi o pochodzenie przekonania. Jest to kilka postów wcześniej.

Cytat:
to moim zdaniem całkowicie błędne przekonanie - co nie oznacza, że wierzę w siły nadnaturalne, ani też, że nie ma ludzi dla których to przedmiot ich urojeń lub "manowce wyobraźni" :wink: jak w twoim wypadku ...


A jakie masz na to argumenty?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 1:20, 09 Gru 2015    Temat postu:

Cytat:
Co do samych faktów to tak jak pisałem jest to dla nas obszar niedostępny.


:wink: to zupełnie jak z bogiem, choć przecież wiesz, że fakty istnieją i nie są nadnaturalne ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 1:25, 09 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
lucek, a jeszcze przed chwilą pisałeś, że chodzi o pochodzenie przekonania. Jest to kilka postów wcześniej.


nie bardzo rozumiem :think:

[quote="Prosiak"}A jakie masz na to argumenty?[/quote]

prostą zrozumiała interpretacje


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 1:29, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:29, 09 Gru 2015    Temat postu:

Z czym? Fakty są, boga nie ma :)

To co istnieje nie musi być nadnaturalne.

Kurczę, prościej się już nie da:
1. Jest świat i fakty.
2. Pojawia się człowiek.
3. Człowiek rejestruje i interpretuje fakty poprzez filtry - zmysły, przekonania, niewiedzę, wiedzę, doświadczenie itd.

Nie ma żadnych bogów, smoków, potworów. Jest człowiek jako niedoskonałe narzędzie do obserwacji faktów, ale skoro te fakty obserwujemy to wiemy, że one są. Tylko, że to co widzimy to iluzja na ich temat. Ot, cała filozofia :)

Do tego jeszcze należy dodać, że "ja" to też iluzja, posiadanie wyboru także, a świadomość to niewielka część tego co dzieje się naprawdę w naszych mózgach (prawdziwe motywy postępowań są ukryte, bo rządzą nami emocje). Tak naprawdę po prostu świat się dzieje, a my dziejemy się wraz z nim i wydaje nam się, że jesteśmy odrębni od świata, mamy podstawową potrzebę czyli wolę i wydaje nam się, że mamy wolną wolę i jesteśmy personami, co jest iluzją i błędną interpretacją faktów.

lucek napisał:
Prosiak napisał:
lucek, a jeszcze przed chwilą pisałeś, że chodzi o pochodzenie przekonania. Jest to kilka postów wcześniej.


nie bardzo rozumiem :think:


Nie rozumiesz tego co sam napisałeś? o_O


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Śro 1:30, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 1:33, 09 Gru 2015    Temat postu:

Cytat:
Nie rozumiesz tego co sam napisałeś? o_O


nie, nie rozumiem do czego to odnosisz - że co napisałem? troszkę szerzej poproszę o wyjaśnienie ...

PS
Cytat:
Fakty są, boga nie ma

"natura" boga jest taka sama - podobna jak twoich "faktów" w sensie dostępności


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 1:39, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:44, 09 Gru 2015    Temat postu:

Cytat:
Prosiak, moim celem nie jest tworzenie tu i teraz wyczerpującej definicji wiedzy, a jedynie wskazanie, że rozróżnienie wiary i wiedzy epistemologiczne sprowadza się do określenia pochodzenia przekonania


Tak pisałeś wcześniej.

A co do boga - nie, natura boga nie jest taka sama jak faktów, bo bóg to jakieś pojęcie, które jest wprowadzone znikąd. Fakty nie są znikąd wprowadzone, tylko one się cały czas dzieją i w tym momencie też tego doświadczasz, więc nie musisz brać tego na wiarę. Nawet jak nie znasz danych faktów to wiesz, że za zdarzeniami stoją mechanizmy przyczynowo-skutkowe. Wiesz, że możesz tylko obserwować oddziaływania danych czynników poprzez obserwację i porównanie analogicznych sytuacji z danym czynnikiem i bez niego. Wiesz więc coś, ale nie jest to cała prawda, tylko uproszczony model działania realnego mechanizmu. Bóg nic do tego nie ma, podobnie jak pojęcie, które teraz tworzę jako analogię dla boga czyli korokoro. Bóg i korokoro nie mają nic wspólnego z prawdą, oprócz tego, że są symbolem jej przeciwieństwa :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 1:47, 09 Gru 2015    Temat postu:

Cytat:
Tak pisałeś wcześniej.


tak - no i co z tego wynika - z czym to jest sprzeczne? czy...? ciągle nie rozumiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:51, 09 Gru 2015    Temat postu:

No czego nie rozumiesz? Stworzyłeś 2 definicje na temat tego samego. W jednej jest to:
Cytat:

znów się mylisz - to zupełnie zgodne z moją definicją - wierzysz w przyszłe wydarzenia, którego jeszcze sam nie doświadczyłeś - wiedzieć, jeszcze nie możesz

a w drugiej to:
Cytat:
Prosiak, moim celem nie jest tworzenie tu i teraz wyczerpującej definicji wiedzy, a jedynie wskazanie, że rozróżnienie wiary i wiedzy epistemologiczne sprowadza się do określenia pochodzenia przekonania


Czyli chodzi o pochodzenie przekonania, czy o doświadczenie tego? Ani jedno, ani drugie nie ma wiele wspólnego z dyskusją o prawdzie, a nawet o mentalnej reprezentacji prawdy. Reprezentacja prawdy opiera się na ocenie prawdopodobieństwa danych hipotez. To na poziomie prawdopodobieństwa i argumentów ustalamy czy coś jest wiedzą czy wierzeniem na temat prawdy, której w całości nigdy nie poznamy. Ot, koniec tematu, bo już został wyczerpany i podsumowany :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 2:01, 09 Gru 2015    Temat postu:

lucek napisał:
Wiara, wskazuje źródło przekonań inne niż ich posiadacz, w tym sensie, że owo przekonanie nie jest wynikiem własnego doświadczenie (lub jeszcze nie jest), własnych przemyśleń, własnych eksperymentów ... Nie ma większego związku z określeniem pewnością tych przekonań.


lucek napisał:
znów się mylisz - to zupełnie zgodne z moją definicją - wierzysz w przyszłe wydarzenia, którego jeszcze sam nie doświadczyłeś - wiedzieć, jeszcze nie możesz


lucek napisał:

Prosiak, moim celem nie jest tworzenie tu i teraz wyczerpującej definicji wiedzy, a jedynie wskazanie, że rozróżnienie wiary i wiedzy epistemologiczne sprowadza się do określenia pochodzenia przekonania


Prosiak, nie czepiaj się drobiazgów :wink: idę spać, dobranoc
-------------------------------------------------------

Prosiak napisał:
Czyli chodzi o pochodzenie przekonania, czy o doświadczenie tego?


Tak jak napisałem wyżej. Czytaj ze zrozumieniem.

Prosiak napisał:
Ani jedno, ani drugie nie ma wiele wspólnego z dyskusją o prawdzie, a nawet o mentalnej reprezentacji prawdy. Reprezentacja prawdy opiera się na ocenie prawdopodobieństwa danych hipotez. To na poziomie prawdopodobieństwa i argumentów ustalamy czy coś jest wiedzą czy wierzeniem na temat prawdy, której w całości nigdy nie poznamy.


Definicja wiary nie ma bezpośrednio wiele wspólnego z "dyskusją o prawdzie ...". Zgoda.
Prawda opiera się na ocenie prawdopodobieństwa danych ... - Zgoda.

Prosiak napisał:
To na poziomie prawdopodobieństwa i argumentów ustalamy czy coś jest wiedzą.

To pobożne życzenie - bzdura! Większość "wiedzy" (indywidualnej) oceniana jest na podstawie wiarygodności źródła, a nie "prawdopodobieństwa danych ..."

Prosiak napisał:
czy coś jest wiedzą czy wierzeniem na temat prawdy,

ten fragment to bzdura wobec tego, co zostało wcześniej powiedziane

Prosiak napisał:
Ot, koniec tematu, bo już został wyczerpany i podsumowany

Wprost przeciwnie! Każdy opis pomijający te i nie tylko te aspekty jest niepełny więc bzdurny!


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 9:17, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:23, 09 Gru 2015    Temat postu:

A tomczasom :) (jak zwykł hushek ...)

Ad.:

lucek napisał:

Prosiak napisał:
To na poziomie prawdopodobieństwa i argumentów ustalamy czy coś jest wiedzą.


To pobożne życzenie - bzdura! Większość "wiedzy" (indywidualnej) oceniana jest na podstawie wiarygodności źródła, a nie "prawdopodobieństwa danych ..."


"prawdopodobieństwo argumentów ..." jest rzeczą drugorzędną i taka ocena pojawia się ewentualnie tylko wtedy, gdy nowo przyswajana "wiedza" kłóci się z dotychczasową. Pierwszorzędną reakcją jest agresja wobec źródła i podważanie wiarygodności źródła. Takiej elementarnej wiedzy Prosiak (Wuj chyba też) nie uwzględnia, a to podstawa - jeden z głównych motyw systemów religijnych...

PS

Jeśli uwzględnisz Prosiaku to co napisałem nt "wiary" (lub masz inny odpowiednik - ale masz!), to chętnie wrócę do głównego wątku tj. prawdy w/z połączeniu z faktem - desygnatów tych pojęć, "ja", "iluzoryczności" ...


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 12:04, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:48, 09 Gru 2015    Temat postu:

Nie wiem po co tworzysz te teorie, skoro ja już wyjaśniłem o co chodzi, a Ty tylko twierdzisz, że tak nie jest i nie podałeś żadnego argumentu ;)

Jeszcze raz:
Prawda istnieje i jest jaka jest
Człowiek próbuje poznać prawdę, ale jest skazany na błąd interpretacji
Człowiek jednak potrafi posługiwać się logiką i może odrzucić to co nie zostało mu jasno wytłumaczone i udowodnione. Jeśli jednak to przyjmuje, albo uwierzy w to co mu się uroi to jest to wiara. Jeśli są argumenty, to jest to część wiedzy (czasem dobrze spreparowane kłamstwo, które uwzględnia filtry danej osoby).

Wiarygodność źródła to tylko jeden z czynników przy ustalaniu własnej oceny prawdopodobieństwa danego zdarzenia. Zawsze mówimy tylko o ocenie prawdopodobieństwa i jest to w pewnym sensie kwestia subiektywna, ale pewne kryteria są wspólne dla wszystkich ludzi, choć większość ma to wypaczone (osoby, które nie analizują).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:10, 09 Gru 2015    Temat postu:

Co jest PEWNE, NIEWĄTPLIWE w tym wszystkim?

Na pewno istnieją ODCZUCIA, DOZNANIA
Cała reszta to INTERPRETACJA.
Czy istnieje świat?
- w jakimś sensie wydaje się istnieć coś, co jest niezależne od doznającego, bo doznający jest zaskakiwany (nie potrafi przejąć pełnej kontroli) nad tym co doznaje. Więc naturalnym wydaje się uznanie, że w jakimś sensie chyba "istnieje" świat/zewnętrze/źródło wrażeń wyraźnie osobnych od ja. Choć mądrale z fizyki teoretycznej wciąż męczą swoje genialne głowy nad tym, co właściwie znaczy słowo "istnieje" w kontekście tego, co obserwujemy i doświadczamy.
- Czy istnieje ja?
- Trudno jest odrzucić koncept doznającego - ja, bo przepływ wrażeń do czegoś się odnosi, gdzieś musi się kończyć. Poza tym owe wrażenia są najwyraźniej ROZPOZNAWANE, PORÓWNYWANE, czyli wydaje sie, że mamy tu jakąś postać czasowych zależności i trwałości wspomnień. Ale też i trudno jest powiedzieć, czym owo JA właściwie jest? - kontenerem na pamięć i odbiornikiem doznań? A może jeszcze (wrodzonym, narzuconym przy powstawaniu) jakimś układem zarządzającym tym wszystkim na wyższym poziomie - tymi doznaniami, pamięcią itp. Problem jest w tym, że choć trudno zaprzeczyć, że jakieś ja, jakis odbiornik tego co się doznaje istnieje, to jednocześnie nie bardzo wiadomo jakie konkretnie są granice, jakie niezaprzeczalne cechy owo coś posiada.

Istnienie rzeczywistości niezależnej, realność świata
Niewątpliwie nasze doznania, PODDANE INTERPRETACJI (!) ze strony ja, zdają się silnie zbiegać do pewnych konstruktów: wyobrażeń, konglomeratów odczuć. Interpretacja tego co do nas dochodzi mocno sugeruje, że pewne doznania są tak silnie ze sobą skorelowane, iż czymś silnie narzucającym się jest uznanie ich "ontologicznej" wspólności, trwałości. I ludzie od zarania dziejów tworzą sobie przeróżne koncepcje absolutnej trwałości świata, który ich otacza. Dla ludów pierwotnych symbolami owej trwałości (czasem podnoszonymi wręcz do rangi bóstwa) były zjawiska o wyraźnym, stałym wpływie na ich życie - Słońce, Ziemia (dlatego kiedyś "słońce było bogiem"). Z biegiem lat i rozwojem nauki, przeświadczenie ludzkości co tak naprawdę jest niezaprzeczalne i trwałe, zmieniało się. Dziś więc uważamy, że Słońce nie było zawsze, ale powstało z pyłu gwiazdowego miliardy lat temu. Ale pytanie o to co naprawdę trwale JEST, wciąż nie zostało definitywnie rozstrzygnięte.
Fizyka, przy całej swojej umiejętności modelowania, nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie o naturę świata. W równaniach fizycznych mamy ostatecznie korelacje pomiędzy samymi doznaniami (także w postaci odczytów wyników pomiarów), bądź ich odpowiedników, przedłużeń za pomocą przyrządów. Ale w każdym równaniu fizycznym zmienne występują po prostu jako pewne parametry, matematyczne reprezentacje czegoś, co wciąż nie jest znane od strony ontologicznej.
Czy solipsyści na pewno nie mają racji? - tego nie wiemy, choć większość z nas w to WIERZY
Czy Matrix braci Wachowskich był tylko fantastyką, czy może jednak w jakiś sposób oddaje naturę związku doznającego i świata?
Czy skrzynie doktora Corcorana, jakie wymyślił sobie Stanisław Lem, to tylko beletrystyka?
Umysł CHCIAŁBY WIERZYĆ, że ten świat jest "realny". Bo to wszystko jest takie dotykalne, takie powtarzalne, takie tuż tuż. Ale, jak by nie kręcił, nie ma na tę wiarę ostatecznego potwierdzenia. Ma tylko WIARĘ.
Ale gdy dowolnego realistę bierze się na spytki, aby wyjaśnił konkretnie, tak bez owijania bawełną czym jest owa "realność", to albo wprost unika odpowiedzi, albo kluczy, zapętla się, denerwuje, aby na koniec żądać od pytającego potwierdzenia w postaci deklaracji: ty przecież "wiesz" co to jest, sam to rozumiesz i czujesz! Czyli tym samym, nieświadomie dla siebie, ostatecznie jako instancję decydującą uznaje odczucie, wiarę, rozumowanie przeprowadzone umysłem. Ale za chwilę ten sam realista wyprze się tego chwytu argumentacyjnego, odbierze mu wartość, wskazując na owo (niestety, wciąż nieuchwytne) COŚ, co miałoby być realnością niezależną od umysłu. Dlatego wszystkie znane mi realizmy posiadają jedną wspólną cechę - są WEWNĘTRZNIE NIESPÓJNE.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:18, 09 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:17, 09 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
Ty tylko twierdzisz, że tak nie jest i nie podałeś żadnego argumentu ;)


nie podałem, bo myślę, że sam z własnego doświadczenia wiesz o co mi chodzi

Prosiak napisał:
Prawda istnieje i jest jaka jest


zgoda - choć nie wiem, czy tu masz na myśli tyle co twój "fakt", czy nadanie myśli o fakcie - przekonaniu statusu prawdziwości (każde przekonanie z automatu ma taki status) ?

Prosiak napisał:
Człowiek próbuje poznać prawdę, ale jest skazany na błąd interpretacji


zgoda
Prosiak napisał:

Człowiek jednak potrafi posługiwać się logiką i może odrzucić to co nie zostało mu jasno wytłumaczone i udowodnione. Jeśli jednak to przyjmuje, albo uwierzy w to co mu się uroi to jest to wiara. Jeśli są argumenty, to jest to część wiedzy (czasem dobrze spreparowane kłamstwo, które uwzględnia filtry danej osoby).


rozumiem co masz na myśli - w tym sensie zgoda,
jednak takie użycie pojęcia "wiara" jest dla mnie bardzo wątpliwe i to nie ze względu na poprawność językową ;)

Prosiak napisał:
Wiarygodność źródła to tylko jeden z czynników przy ustalaniu własnej oceny prawdopodobieństwa danego zdarzenia. Zawsze mówimy tylko o ocenie prawdopodobieństwa i jest to w pewnym sensie kwestia subiektywna, ale pewne kryteria są wspólne dla wszystkich ludzi, choć większość ma to wypaczone (osoby, które nie analizują).


ta "wiarygodność źródła" zależy od treści. Im treści są bliższe, mają większe znaczenie, tym ten wpływ jest mniejszy i odwrotnie.

Prosiak napisał:
Prawda istnieje i jest jaka jest


zgoda, ale jak sytuujesz to "pojęcie" w swoim systemie
- to mógłbyś rozwinąć, masz na myśli odpowiednik "prawdy obiektywnej" czy ocenę prawdziwości przekonania - chodzi mi o desygnat (jakby Piotr zapytał)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:14, 09 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
Piotrze, czy mi się wydaje, czy Ty jesteś solipsystą? Wychodzisz z prymitywnego założenia, że istnieje tylko to co widzisz. Przecież wiesz, że tak nie jest, a Ty to produkt tego świata i jego element, a nie centrum. Jednostka oceniająca czy coś jest prawdą to tylko element faktów, czyli jakiś drobny i nieistotny wycinek prawdy. Ale ta jednostka jest obdarzona zdolnościami poznawczymi, choć ulega iluzjom i jest skazana na niewiedzę (wiemy tylko to co zbadamy lub wiemy, że ktoś zbadał). To oznacza, że jednostka jest zdolna do rozpoznania mentalnego obrazu siebie i mentalnego obrazu prawdy, świata itd, abstrahowania i szufladkowania elementów i odpowiadających im pojęć.

O pewnych rzeczach można mówić, ale to nie znaczy, że druga strona to zrozumie. Pewnych rzeczy się nie tłumaczy, bo wiemy to z doświadczenia i logiki. Ci, którzy nie rozumieją po prostu nie są zdolni żeby to zrozumieć, choć można im to powtarzać. No i na pewno oczywistością, z którą się zgodzisz jest to, że świat istniał zanim istnieliśmy my, a kiedy powstaliśmy to nauczyliśmy się odróżniać siebie od otoczenia, rozróżniać swoje potrzeby, swoje myśli i swoje emocje, a wraz z dojrzałością od swojego "ja" i swoich wierzeń, przekonań. Jesteśmy istotami biologicznymi, ukształtowanymi przez środowisko, czyli wszystko to co składa się na świat, w którym żyjemy. No i wiemy tak podstawową rzecz, że świat istnieje jako taki niezależnie od tego czy dana jednostka żyje i czy to obserwuje. Działa tutaj mechanizm przyczyny i skutku.

Żeby zrozumieć to o czym mówię trzeba w pewnym sensie wyjść poza ego, co może niektórym wydawać się trudne. Bo trzeba wtedy popatrzeć na siebie jak na taki mały trybik i skutek uboczny tego świata, a nie jak na centrum (i do tego przekonania dorobione wierzenia żeby nadać istnieniu większe znaczenie). Ludzie, którzy myślą odczuciami (przeważnie kobiety) mają nieraz problem z uznaniem, że istnieje jakaś jedna prawda, która jest niezależna od tego co pomyślą :D

To wszystko bullshit, którym karmi nas społeczeństwo. Należy się tego pozbyć i uwolnić swoje myśli. Nauka to też nie jest stricte prawda, tylko jej wycinek, który zdołaliśmy zbadać. Wiadomo, że odróżniamy to od wiary, ale wiemy też, że nauka nie wyczerpuje tak naprawdę żadnej wiedzy. Prawda jest przed nami ukryta i to też należy do natury człowieka. To czego nie wiemy to brak wiedzy. Nie ma nic piękniejszego niż dar uwolnienia się od wierzeń i przyznania sobie, że prawie nic nie wiemy.
Raczej nie uważam się za solipsystę- bardziej za panteistę, z tendencją ku braminizmowi, może też naturalizmowi... A w ogóle wolę się raczej nie klasyfikować w ten sposób, ponieważ jest to, wg mnie, nieco sztuczne i naciągane- tym bardziej, że poglądy się zmieniają; ja też nie mam stałych zbytnio.
Kiedyś uważałem trochę podobnie, jak ty, Prosiaku. Nadal częściowo mój światopogląd jest zgodny z tym, co sugerujesz. Jednak, głównie za przyczyną wujazboja, zrozumiałem oczywistość i jasność solipsyzmu. Co nie oznacza, że przyjąłem bez zastrzeżeń światopogląd Jarka w całości.
Obecnie moim "największym problemem światopoglądowym, do rozważania" jest jak pogodzić materializm (ogólnie, szeroko rozumiany) z solipsyzmem (tez ogólnie i szeroko rozumianym, może bardziej jako idealizm). Sprawa, wydawałoby się nie do skompilowania, nie do pogodzenia. Jednak uważam jedno i drugie za poniekąd słuszne. Częściowo w związku z tym, o czym napisałem powyżej, chyba coraz bardziej skłaniam się ku pewnej wersji platonizmu: mianowicie uważam, że- choć może wydawać się naciąganym mnożeniem bytów bez potrzeby- niezbędnym jest wprowadzenie "bytów czysto mentalnych", takich jak platońskie idee, przedmioty idealne. Jednak ja rozumiem poprzez nie właśnie wyobrażenia, archetypy, pojęcia...
Kolejna istotna sprawa to, że nie nadaje prymatu ani ideom nad materią, ani materii nad ideami- traktuję je równorzędnie, jako istniejące obok siebie, acz mające [przynajmniej fragmentaryczny] na siebie wpływ wzajemny; oddziałują ze sobą.
Następna ważna kwestia to, że logiki ludzkiej nie traktuję jako uniwersalne, bezbłędne narzędzie do poznawania Rzeczywistości jako całości, do zagłębiania się w ontologię, lecz jedynie jako efekt konstrukcji i działania ludzkiego rozumu, świadomości- nawet nie całej jaźni indywidualnej. Jest to tylko trochę inne i bardziej złożone narzędzie, jak np. Internet- a ten, choćby została w nim zgromadzona kompletna, zupełna wiedza o Naturze, wciąż nie da odpowiedzi ani dlaczego, ani po co...
Podsumowując: "im dalej w las, tym więcej drzew"... Niestety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 4:26, 10 Gru 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Na pewno istnieją ODCZUCIA, DOZNANIA
Cała reszta to INTERPRETACJA.


Tak brzmi stanowisko pochodzące z prawej półkuli mózgu. Jest jeszcze lewa półkula, logiczna, przyczynowo-skutkowa, traktująca rzeczywistość jako wycinek. Odczucia z prawej półkuli też są dla lewej pewnym wycinkiem.

Odczucia, doznania to skutek istnienia jednostki czującej i doznającej. Skąd wzięły się odczucia i doznania? Skąd wzięła się ta jednostka i czym ona jest?

Cytat:
Czy istnieje świat?
- w jakimś sensie wydaje się istnieć coś, co jest niezależne od doznającego, bo doznający jest zaskakiwany (nie potrafi przejąć pełnej kontroli) nad tym co doznaje. Więc naturalnym wydaje się uznanie, że w jakimś sensie chyba "istnieje" świat/zewnętrze/źródło wrażeń wyraźnie osobnych od ja. Choć mądrale z fizyki teoretycznej wciąż męczą swoje genialne głowy nad tym, co właściwie znaczy słowo "istnieje" w kontekście tego, co obserwujemy i doświadczamy.


Wtedy należałoby dojść do tego czym jest doznający, czym jest doznanie, czym jest istnienie, co to znaczy wewnętrzny/zewnętrzny. Mówimy o pewnych właściwościach i szufladkach.

Ja bym do tego problemu podszedł inaczej. Jako dziecko dowiadujemy się, że rodzice żyli już wcześniej. Wiemy, że świat non stop zmienia swoją formę i ewoluuje (abstrahując już od tego czy ewolucja jest rozwojem czy może być też regresem). Na podstawie tych informacji stwierdzamy, że jesteśmy skutkiem tego świata, a nasze decyzje to dla niego informacje zwrotne i coś co modyfikuje fakty. Można zanegować ten pogląd i stwierdzić „a skąd to wiem?” i iść dalej „czy moje doznania można uznać za myśl źródłową dla reszty przekonań?”. Odpowiedź „tak” najprościej logicznie prowadziłaby do solipsyzmu, lub… powstają alternatywne wyjaśnienia. Teraz trzeba wybrać najbardziej prawdopodobne. I tu wkracza w grę liczba czynników, ale żeby to dobrze wyjaśnić muszę przedstawić pewien model myślenia. Dla mnie świat to sekwencja przyczyn i skutków, choć w rzeczywistości skutek i przyczyna to nie dokładnie to o czym myślimy korzystając z tych pojęć. Pojęcia jednak przybliżają nas w tym przypadku do prawdy.

Przyczyna-skutek to najgłębszy wymiar rzeczywistości lub po prostu przejaw jakiegoś prawa, które obowiązuje z innych przyczyn. Gdybyśmy uznali istnienie wyższego wymiaru lub np. Boga to ciągi przyczyn i skutków mogą być tego dziełem, ale to nadal znaczyłoby, że istniały jakieś wcześniejsze przyczyny, które zapoczątkowały ciąg przyczyn i skutków. Najprostsze wydaje się więc uznanie, że przyczynowość to podstawowy mechanizm będący nieodłącznym elementem świata. I realnie zachodzące przyczyny i skutki to poziom prawdy. Poziom prawdy nie zawiera informacji o prawdzie, tylko jest czystą prawdą i nawet zakładając solipsyzm, Boga lub cokolwiek innego to ten poziom istnieje jako podstawowa prawda, która się dzieje. Jest ona niezbędna do tego żeby cokolwiek zaistniało. Na poziomie prawdy może istnieć coś co nigdy nie zostanie zaobserwowane, ale wtedy nie można by było mówić o pojęciu istnienia i pojęciu prawdy (ale fakty by się i tak działy). Podmiot poznający nie zna całej prawdy, więc jest jakimś wycinkiem z rzeczywistości. Są dwie alternatywy – uznanie, że jesteśmy całą rzeczywistością (moje doznania), albo uznanie, że istnieje jeszcze jakaś rzeczywistość poza tym (jesteśmy elementem rzeczywistości). No i to pierwsze uniemożliwia jakiekolwiek filozofie, bo błędne koło zamyka się na poznaniu czym jest doznanie, ale szufladki są abstrahowaniem od rzeczywistości samej w sobie. Każda nasza myśl to abstrakcja od tego co dzieje się naprawdę. Jednak żeby móc od tej prawdy abstrahować to musi ona istnieć – chyba, że uznamy, że istnieje tylko to co poznajemy. Myślenie o doznaniach produkuje więc paradoks. Istnienie prawdy niezależnej od obserwatora po prostu trzeba uznać – jeżeli już tu, w tak podstawowym myśleniu miałby tkwić błąd, to cokolwiek wynikające z tego błędu też jest błędem. Niejako trzeba więc uznać podstawowy dogmat istnienia realnej prawdy niezależnej od obserwatora. Np teraz kiedy piszę ten post, to prezydent robi to samo co by robił gdybym tego nie pisał. Krzesło w jego pokoju nadal stoi, niezależnie od tego czy Michał Dyszyński je zaobserwuje i o nim w ogóle wie. Jednak na poziomie prawdy dla Michała Dyszyńskiego i Prosiaka może faktycznie nie istnieć krzesło prezydenta. Musimy ocenić prawdopodobieństwo tego, że prezydent posiada krzesło i na podstawie logiki i wiedzy sądzimy, że jakieś krzesło on na pewno ma. Jest to wiedza czy wiara? Dla mnie to wiedza, choć nigdy nie byłem u prezydenta.

Mamy więc poziom prawdy i poziom własnego stanowiska. Stanowisko jest oceną prawdopodobieństwa i oceną tego przez pryzmat korzystności (dobro i zło). Sam poziom prawdy jest przez nas obserwowany przez poziom mentalny, czyli nasze myśli mające odzwierciedlać prawdę. Na poziomie mentalnym mogą być dowolne bzdury na temat prawdy – zmienia to prawdę jedynie na poziomie mentalnym danej jednostki. Poziom mentalny może być jednak też bardzo rozwinięty u jakiejś osoby, co oznacza, że jest ona bardzo świadoma i jest bliżej prawdy niż ktoś kto na poziomie mentalnym wierzy w stek bzdur (np. łyka jakąś propagandę). Niestety realna (idealna) weryfikacja zaszłaby jedynie z pkt widzenia Boga lub komputera znającego wszystkie fakty i potrafiącego obliczyć wszystko. My jedynie postrzegamy poziomy mentalne innych ze swojego poziomu mentalnego, a na dodatek widzimy okrojoną wersję światopoglądów innych osób. Istnieją np. ludzie, którzy mają mądre przemyślenia, ale nie potrafią dyskutować i dobrze tłumaczyć. Istnieją też dobrzy mówcy, którzy nie mają nic do przekazania, a przyciągają tłumy. Każdy jest skazany na własne odczuwanie i myślenie, ale tam mieści się reprezentacja faktów, a fakty to coś co się dzieje. Koniec i kropka, fakty są jako takie niezaprzeczalne, choć możemy się spierać o ich wersje. Chyba dokładniej i prościej nie mogłem tego wytłumaczyć :)

[quote=”Michał Dyszyński]- Czy istnieje ja?
- Trudno jest odrzucić koncept doznającego - ja, bo przepływ wrażeń do czegoś się odnosi, gdzieś musi się kończyć. Poza tym owe wrażenia są najwyraźniej ROZPOZNAWANE, PORÓWNYWANE, czyli wydaje sie, że mamy tu jakąś postać czasowych zależności i trwałości wspomnień. Ale też i trudno jest powiedzieć, czym owo JA właściwie jest? [/quote]

Mówisz o realnym „ja” i o jego mentalnej reprezentacji. I zauważ, że nie umiesz opisać dobrze tego „ja”. Ja wiem, że nie mówimy o tym co przeciętny człowiek uznaje za siebie. Jest tu pewne rozdzielenie, które zwykły człowiek może zinterpretować nawet jako schizofrenię. Istnieje albowiem ja odczuwalne, czyli to czego doznajemy i to ja jestem tym kto doznaje. Z pkt widzenia logiki nie ma tego kto doznaje, bo ja logiczne jest reprezentacją mentalną prawdziwego mnie. Nawet ja sam nie jestem w stanie zaobserwować siebie dobrze, bo posługuję się własnymi reprezentacjami mentalnymi odnośników do porównania, a co za tym idzie metod porównywania. Jednak realny ja to odczuwam. Kiedy opisujesz doznanie umyka Ci jego oryginał. Kiedy przywołujesz doznanie w pamięci – to samo. Kiedy planujesz coś – to samo. Podsumowanie: mamy tylko doznanie (co słusznie zauważyłeś), ale doznanie to tylko element prawdy, wycinek tego czego nie możemy poznać w całości i ze świadomością, że poznajemy prawidłowo i czynimy prawidłowo. Dla Boga lub superkomputera istniałoby jednak optymalne rozwiązanie z pkt widzenia faktów. Z pkt widzenia jednostki jednak optymalne rozwiązanie się różni, bo jest to mentalne optymalne rozwiązanie biorące pod uwagę ograniczoną ilość czynników i ich znajomości, a także oceny prawdopodobieństwa. Z mechaniki kwantowej i ze zwykłej obserwacji podpartej statystyką wiemy jednak, że nie da się dokładnie przewidywać zdarzeń, bo oddziałuje na nie losowość. Losowość jest pomieszana z regułami, czyli wnioskami jakie wyciągamy z obserwacji. Możemy abstrahować reguły z rzeczywistości, ale to tylko nasza mentalna reprezentacja reguł, która jest obarczona błędem poznawczym. Losowość może być też w rzeczywistości jakąś regułą, jakimś czynnikiem, którego po prostu nie umiemy opisać. Podobnie jest z początkiem istnienia świata, a także ustaleniem podstawowych definicji i reguł. Stąd bierze się taka mnogość interpretacji. To jednak znaczy, że każdy trochę się myli, a trochę ma rację. To na ile to jest „trochę” wynika z odwołania się do reprezentacji idealnego poznania prawdy. Realnie jednak tego nie wiemy. Mamy jednak pewne narzędzia porównawcze jak np. logika, znajomość pewnych faktów, ocena prawdopodobieństwa, umiejętność uwzględniania odpowiednich czynników i ich wagi.

I ja uważam, że właśnie to co opisałem jest tu kluczowe i rozwiązuje dylemat istnienia „jedynej prawdy”. No bo to też zależy od tego co jest dla nas istnieniem i co znaczy jedyna prawda. Jeżeli ktoś ma materialistyczną wersję istnienia, to dla niego prawdą może być to co istnieje materialnie (czyli też poza nim), a ja np. włączam w to także reguły, prawa rządzące światem, doznania itd. i to wszystko łączy się w mentalną reprezentację obiektywnej prawdy i obiektywnego istnienia. I jakkolwiek do tego nie podejdziemy to będzie to skazane na niemożliwość poznania tej obiektywnej prawdy (choćby nie możemy poznać quale innych ludzi i nie możemy wymacać reguł w czystej wersji).

Myślę, że jedyną prawdą jaką możemy stwierdzić na 100% jest to, że istnieje JAKAŚ jedyna prawda (o ile istnienie nie oznacza materialnego istnienia czy jakiegokolwiek poddanego konkretnej definicji istnienia, bo wtedy prawda mogłaby jej nie spełniać) i że nie możemy jej poznać w całości. Bóg, superkomputer wiedzący wszystko to takie mentalne pomocnicze abstrakcje, które służą do odwołania się do prawdziwego świata – musi wtedy istnieć jakiś prawdziwy świat, który jest dla jednostki zewnętrzny, bo jednostka nie mogłaby istnieć (i być jednostką) bez tego mentalnego podziału.

[quote=”lucek”]nie podałem, bo myślę, że sam z własnego doświadczenia wiesz o co mi chodzi [/quote]

No właśnie nie wiem :(

Cytat:
zgoda - choć nie wiem, czy tu masz na myśli tyle co twój "fakt", czy nadanie myśli o fakcie - przekonaniu statusu prawdziwości (każde przekonanie z automatu ma taki status) ?


Oczywiście, że chodzi o fakt, który jest niepoznawalny jako taki, czyli ja tego faktu nie znam, poza świadomością, że taki istnieje. I w zasadzie wszystko jest tym faktem, bo podział faktów na części to już typowo mentalna reprezentacja (lewa półkula).

Cytat:
ta "wiarygodność źródła" zależy od treści. Im treści są bliższe, mają większe znaczenie, tym ten wpływ jest mniejszy i odwrotnie.


Nie bardzo rozumiem co masz na myśli.

Cytat:
zgoda, ale jak sytuujesz to "pojęcie" w swoim systemie
- to mógłbyś rozwinąć, masz na myśli odpowiednik "prawdy obiektywnej"


Precyzując mam na myśli to co oznaczałoby to pojęcie w idealnym tego słowa znaczeniu. Nie w tym rozumianym przez nas.

I właśnie tutaj upatruję trollowirusa religii i wiary w Boga – wmawia się to jako prawdę, a to dotyczy kwestii niesprawdzalnych. W ten sposób sprytny może narzucić innym swoje myślenie i utożsamić je z prawdą. Stwierdzenie, że jest jedna prawda nie oznacza tego, że każdy ma wierzyć w inne treści osoby głoszącej takie przekonanie. Wręcz przeciwnie – oznacza to większy krytycyzm. Ja podchodzę do spraw z pozycji czystej karty, czyli zakładam, że czegoś nie wiem i to rozmówca ma mi udowodnić, że prawda jest taka jak on mówi. Jeżeli sam wpadam na pomysł, który wydaje mi się genialny lub tłumaczący prawdę to poddaję go krytyce z każdej możliwej strony i mam dzięki temu informację zwrotną na temat jakiejś części prawdy. Jednak gdzieś równolegle w głowie powstaje światopogląd, czyli spójna wersja świata, która wygrała dotychczasowe konfrontacje. Ten obraz też cały czas się zmienia, ale bywa tak, że pewne punkty przechodzą dalej i to nazywam doświadczeniem. U wielu osób jednak wiara przeważa nad doświadczeniem i to jest bardzo złe zjawisko, bo wtedy nie wyciąga się wniosków i wierzy się w nieomylność własnego osądu.

Piotr Rokubungi - myślę, że powyższym wywodem odpowiedziałem także na Twój post.

P.S.
Coś jest nie tak z cytowaniem, ale nie wiem jak to poprawić.


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Czw 4:37, 10 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:10, 10 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
lucek napisał:
nie podałem, bo myślę, że sam z własnego doświadczenia wiesz o co mi chodzi


No właśnie nie wiem


Prosiak napisał:
Myślę, że jedyną prawdą jaką możemy stwierdzić na 100% jest to, że istnieje JAKAŚ jedyna prawda (o ile istnienie nie oznacza materialnego istnienia czy jakiegokolwiek poddanego konkretnej definicji istnienia, bo wtedy prawda mogłaby jej nie spełniać) i że nie możemy jej poznać w całości.

Prosiak napisał:
Bóg, superkomputer wiedzący wszystko to takie mentalne pomocnicze abstrakcje,

U ciebie ta "mentalna pomocnicza abstrakcja" to "JAKAŚ", podobnie z solipsyzmem ;)
Prosiak napisał:
I właśnie tutaj upatruję trollowirusa religii i wiary w Boga – wmawia się to jako prawdę, a to dotyczy kwestii niesprawdzalnych. W ten sposób sprytny może narzucić innym swoje myślenie i utożsamić je z prawdą. Stwierdzenie, że jest jedna prawda nie oznacza tego, że każdy ma wierzyć w inne treści osoby głoszącej takie przekonanie. Wręcz przeciwnie – oznacza to większy krytycyzm.

- a ja "wiedzy naukowej", bo "w gadające węże,..." i tak nikt tak naprawdę już nie wierzy. Wszelkie PRAWDY i WARTOŚCI służą ludziom jedynie do wskazania przeciwnika, poza tym, ludzie mało się nimi przejmują.

"trollowirusa religii" był, i polegał na czymś zupełnie innym. Ten "trollowirus" stworzył naukę (- przynajmniej ten Jezusa).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:54, 10 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
Z mojego punktu widzenia to co robisz to poddanie w wątpliwość czegoś oczywistego, jak np "2+2=4"


2+2=4 wcale nie jest "oczywiste". Aby się o tym przekonać wystarczy dodać do siebie 2 krople wody plus 2 krople wody i otrzymujemy 1 kroplę wody. W chemii 2 atomy plus 2 atomy określonego pierwiastka dają jedną cząsteczkę. Ktoś tu gdzieś pisał że jak dodasz do siebie obroty po 120° każdy to też 2+2 da ci 1 a nie 4. Nawet w tak na pozór "oczywistej" kwestii rzeczywistość jest relatywna a nie absolutna

Prosiak napisał:
jeżeli butelka się rozbiła o 14:32 w mojej kuchni, to prawdą jest to stwierdzenie


Skąd wiesz, że jest to "prawdą"? Może wcale nie była to 14:32. A może jedynie był to twój sen i nie jesteś już w stanie ustalić czy była to prawda czy jedynie ułuda (przypadki te są niekiedy nie do rozróżenia po jakimś czasie). Do wglądu mamy jedynie teraźniejszość a przeszłość już nie istnieje, wziąwszy pod uwagę fakt, że o każdym takim "prawdziwym" wydarzeniu możemy pisać już jedynie w czasie przeszłym


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Czw 12:57, 10 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:41, 10 Gru 2015    Temat postu:

lucek, no istnieje JAKAŚ prawda, czyli istnieje, ale nie wiemy jaka i nigdy nie będziemy wiedzieli (raczej). Mentalna pomocnicza abstrakcja to po prostu myśl, która reprezentuje prawdę. U solipsysty jest inaczej, bo dla niego prawdą są tylko jego własne odczucia i nic więcej (czyli jeśli solipsysta nie obserwuje krzesła, to DLA NIEGO go tam nie ma).

lucek napisał:
Wszelkie PRAWDY i WARTOŚCI służą ludziom jedynie do wskazania przeciwnika, poza tym, ludzie mało się nimi przejmują.


A to już jest piramidalna bzdura.

Cytat:
"trollowirusa religii" był, i polegał na czymś zupełnie innym. Ten "trollowirus" stworzył naukę (- przynajmniej ten Jezusa).


Tzn?

lucek, generalnie za dużo półsłówek i wpisów na domyślanie się, a za mało jest konkretów w Twoich wypowiedziach. Czasem naprawdę ciężko załapać co miałeś na myśli, bo w głowie powstaje kilka alternatywnych hipotez na ten temat. I to jest właśnie przykład prawdy - coś naprawdę masz na myśli, a ja mam kilka wersji na ten temat i być może nie ma nawet wśród nich tej prawidłowej :) A i prawda bywa nieraz wielowątkowa.

Jan Lewandowski - z tymi kroplami wody to nie jest problem matematyczny. 2+2=4 nie dotyczy tych kropel wody. Twoje działanie z kroplami raczej jest takie
2x+2x=1y
albo inaczej, bo nie jest powiedziane czy te krople są równe. De facto masz masę lub objętość danej kropli plus masę lub objętość drugiej i powstaje taka kropla, która jest sumą objętości lub masy tamtych kropel.

Matematyka działa, tylko trzeba ją umiejętnie stosować żeby uniknąć takich błędów jak Twoje. Więc nic tu nadal nie jest relatywne w tej kwestii, ale....
jeżeli ktoś nie potrafi dokonać obliczeń może bredzić coś o relatywizmie wyniku, co jest tylko i wyłącznie błędem tej osoby. Dla prawdy nie ma znaczenia czy ktoś chce ją znać, czy woli jej unikać. To ma znaczenie tylko i wyłącznie dla ludzi.

Jan Lewandowski napisał:
Skąd wiesz, że jest to "prawdą"? Może wcale nie była to 14:32. A może jedynie był to twój sen i nie jesteś już w stanie ustalić czy była to prawda czy jedynie ułuda (przypadki te są niekiedy nie do rozróżenia po jakimś czasie).


No bo masz napisane:

jeżeli butelka się rozbiła o 14:32 w mojej kuchni, to prawdą jest to stwierdzenie

Masz tu pewne założenie i słowo "jeżeli" to oznacza. Widzę, że masz problemy z logicznym myśleniem więc odpuszczam dalszą polemikę z Tobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:29, 10 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:

Jan Lewandowski - z tymi kroplami wody to nie jest problem matematyczny. 2+2=4 nie dotyczy tych kropel wody. Twoje działanie z kroplami raczej jest takie
2x+2x=1y
albo inaczej, bo nie jest powiedziane czy te krople są równe. De facto masz masę lub objętość danej kropli plus masę lub objętość drugiej i powstaje taka kropla, która jest sumą objętości lub masy tamtych kropel.


Krople wcale nie muszą być "równe", jak dodajesz na przykład jabłka to też nie są one "równe" ale dodajesz jakby były. Nie istnieją dwa "równe" obiekty we Wszechświecie ani nie muszą istnieć aby je dodać, przekombinowałeś z tym wybiegiem i tyle, poza tym dałem też inne przykłady i można je rozszerzać w nieskończoność. A jeśli upierasz się, że muszą istnieć dwa równe obiekty we Wszechświecie aby można było je dodać i podstawić je pod liczby całkowite w równaniu to podcinasz gałąź na jakiej sam siedzisz bo wtedy nic nie możesz już dodać i nigdy nie wyjdzie ci że 2+2=4

Prosiak napisał:
Matematyka działa, tylko trzeba ją umiejętnie stosować żeby uniknąć takich błędów jak Twoje. Więc nic tu nadal nie jest relatywne w tej kwestii, ale....
jeżeli ktoś nie potrafi dokonać obliczeń może bredzić coś o relatywizmie wyniku, co jest tylko i wyłącznie błędem tej osoby. Dla prawdy nie ma znaczenia czy ktoś chce ją znać, czy woli jej unikać. To ma znaczenie tylko i wyłącznie dla ludzi.


Arogancki wywód a w rzeczywistości nawet chyba nie rozumiesz, że matematyka sama w sobie nie mówi nam nic o świecie jako takim, gdyż jest czystym konstruktem teoretycznym i gdy podstawimy do niej coś namacalnego to zaczynają się już schody bo tu już matematyka sama w sobie nie jest w stanie zagwarantować prawdziwości czegokolwiek. Spróbuj empirycznie dowieść że 2+2 =4 licząc bakterie na szkiełku. Nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić (ten argument ukradłem za Hemplem). Nikt nie ujął tego lepiej niż Einstein, który powiedział wprost: "Gdy prawa matematyki dotyczą rzeczywistości, są niepewne; gdy są pewne, to jej nie dotyczą" (cyt. za J. G. Kemeny, Nauka w oczach filozofa, Warszawa 1967, s. 41)

Prosiak napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Skąd wiesz, że jest to "prawdą"? Może wcale nie była to 14:32. A może jedynie był to twój sen i nie jesteś już w stanie ustalić czy była to prawda czy jedynie ułuda (przypadki te są niekiedy nie do rozróżenia po jakimś czasie).


No bo masz napisane:

jeżeli butelka się rozbiła o 14:32 w mojej kuchni, to prawdą jest to stwierdzenie


A jeżeli się nie rozbiła to nieprawdą jest to stwierdzenie. No genialne

Prosiak napisał:
Masz tu pewne założenie i słowo "jeżeli" to oznacza.

Widzę, że masz problemy z logicznym myśleniem więc odpuszczam dalszą polemikę z Tobą.


Nie sądzę że mam takie problemy ale jak nie chcesz gadać to ok, jak sobie Marysia chce

Przyjmij jednak do wiadomości że to forum ma trochę wyższy poziom i rzucenie kilku obiegowych banałów w stylu "oczywiste fakty", "pewne fakty", "nauka" itd. nie robi tu już na nikim większego wrażenia od dawna

Polecam późne pisma członków Koła Wiedeńskiego, którzy też na początku lubowali się w określeniach typu "logiczny empirysta" ale szybko się wyleczyli z tej retoryki (pod koniec ich dyskusji określenie "logiczny empirysta" było już traktowane jak obelga)


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Czw 15:36, 10 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 15:39, 10 Gru 2015    Temat postu:

Prosiak napisał:
lucek, no istnieje JAKAŚ prawda, czyli istnieje, ale nie wiemy jaka i nigdy nie będziemy wiedzieli (raczej).

Jeśli za "JAKAŚ" podstawię "Boga", to mówimy o tym samym, z tym, że mi jest wszystko jedno czy to jest "JAKAS" czy "BÓG".

Prosiak napisał:
U solipsysty jest inaczej, bo dla niego prawdą są tylko jego własne odczucia i nic więcej (czyli jeśli solipsysta nie obserwuje krzesła, to DLA NIEGO go tam nie ma)

Chyba sobie jaja robisz - a jeśli tak rozumiesz solipsyzm - to trudno. Ja rozumiem nieco inaczej, tzn. "wszystko odczuwam poprzez własne odczucia, wszystko istnieje poprzez własne odczucia - a tylko do nich mam bezpośredni dostęp".

To dla mnie jedna z najwspanialszych idei, z którymi się zgadzam. Nie wierzę w interpretacje słownikowe, chyba że autorem byłby solipsysta ;) ale i tu byłby problem natury solipsystycznej. Poza tym ten przykład z krzesłem, to raczej wuizm, a nie solipsyzm.

Prosiak napisał:
Tzn?

:) zgadnij sam.

Prosiak napisał:
lucek, generalnie za dużo półsłówek i wpisów na domyślanie się, a za mało jest konkretów w Twoich wypowiedziach. Czasem naprawdę ciężko załapać co miałeś na myśli, bo w głowie powstaje kilka alternatywnych hipotez na ten temat.

A ty dyskutujesz po to, żeby lucka poznać? Nie dopowiadam wielu rzeczy, wtedy gdy myślę, że sam doskonale poradzisz sobie ze znalezieniem odpowiedzi co do "faktów" o świecie, gdzie lucek do niczego nie jest potrzebny.

Prosiak napisał:
coś naprawdę masz na myśli, a ja mam kilka wersji na ten temat

myślę bardzo podobnie jak TY, a to czym się różnimy wskazałem wyżej.

Prosiak napisał:
A i prawda bywa nieraz wielowątkowa.

Nieraz? chyba zawsze, i chyba dla tego (między innymi) nie lubię pisać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:48, 10 Gru 2015    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
Krople wcale nie muszą być "równe", jak dodajesz na przykład jabłka to też nie są one "równe" ale dodajesz jakby były. Nie istnieją dwa "równe" obiekty we Wszechświecie ani nie muszą istnieć aby je dodać, przekombinowałeś z tym wybiegiem i tyle, poza tym dałem też inne przykłady i można je rozszerzać w nieskończoność. A jeśli upierasz się, że muszą istnieć dwa równe obiekty we Wszechświecie aby można było je dodać i podstawić je pod liczby całkowite w równaniu to podcinasz gałąź na jakiej sam siedzisz bo wtedy nic nie możesz już dodać i nigdy nie wyjdzie ci że 2+2=4


Jak to nie istnieją równe rzeczy we wszechświecie? Oczywiście, że istnieją, ale w ogóle nie o to tu chodzi. Matematyka nie do tego służy, ale nie będę tłumaczył takich podstaw w dziale "filozofia".

Wspomnę tylko nieśmiało, że matematyka to dziedzina abstrakcyjna bazująca na logice. Jest to sposób miary.

Jeżeli dodajesz krople to matematycznie bierzesz pod uwagę ich właściwości. Np 1 kropla ma masę 1 jednostkę, druga 1,1, trzecia 1,6, czwarta 5,6. Razem krople mają 9,3j i tak wygląda poprawne działanie na tych kroplach, a nie w taki wykręcony sposób jaki próbujesz przedstawić, albowiem dodawanie kropli do kropli Twoim sposobem nie ma najmniejszego sensu i zastosowania.

Po prostu próbujesz się doszukać kwadratowych jaj w działaniu 2+2=4 i Ci nie wychodzi, bo nie wszystko daje się zrelatywizować.

Jan Lewandowski napisał:
Arogancki wywód a w rzeczywistości nawet chyba nie rozumiesz, że matematyka sama w sobie nie mówi nam nic o świecie jako takim, gdyż jest czystym konstruktem teoretycznym


Nie arogancki, tylko ręce mi opadają po niektórych postach. Jak ktoś omija meritum wypowiedzi to ciężko uniknąć tonu tego typu. Matematyka mówi nam wiele o świecie jako takim - mówi nam wiele o sposobie miary i regułach logicznych. Jeśli dla Ciebie to niewiele, to cóż, masz prawo tak uważać, ale to o czymś świadczy. Ciężko oceniać poglądy w oderwaniu od tego kto je głosi - np schizofrenik też głosi głupoty i nie można tego oceniać w oderwaniu od jego choroby.

Cytat:
gdy podstawimy do niej coś namacalnego to zaczynają się już schody bo tu już matematyka sama w sobie nie jest w stanie zagwarantować prawdziwości czegokolwiek.


A kto mówi, że sama w sobie ma coś zagwarantować? Nie cierpię jak ktoś dopisuje do moich wypowiedzi swoją nadinterpretację żeby móc odpowiedzieć i nie przyznać się do błędu.

Cytat:
Spróbuj empirycznie dowieść że 2+2 =4 licząc bakterie na szkiełku. Nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić (ten argument ukradłem za Hemplem). Nikt nie ujął tego lepiej niż Einstein, który powiedział wprost: "Gdy prawa matematyki dotyczą rzeczywistości, są niepewne; gdy są pewne, to jej nie dotyczą" (cyt. za J. G. Kemeny, Nauka w oczach filozofa, Warszawa 1967, s. 41)


Nie wyłapałeś kontekstu.
Jakie bakterie na szkiełku? Spróbuj pograć w piłkę piłką lekarską - czy to dla Ciebie przykład świadczący o tym, że nie da się grać w piłkę, bo piłką lekarską się nie da? Nie da się liczyć, bo nie policzysz bakterii na szkiełku? Bez sensu erystyka zasługująca na twardą odpowiedź. Żeby empirycznie dowieść, że 2+2=4 trzeba najpierw powiedzieć czym jest to działanie. A więc jest to przełożenie realnej sytuacji na liczby po dokonaniu procesu sublimacji z faktów tego co należy liczyć. Np licząc wszystkie obiekty w pokoju abstrahuję jedną właściwość - bycie obiektem. Zamiast liczenia na sztuki mogę też wziąć np wagę, albo objętość obiektu. Matematykę można nawet wyabstrahować jako taką i właśnie stąd możesz wiedzieć, że 2+2=4, bo wyabstrahowałeś same liczby, odciąłeś je od tego co reprezentują.

Cytat:
A jeżeli się nie rozbiła to nieprawdą jest to stwierdzenie. No genialne


No i pozamiatałeś się sam :D

Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem, to byś zrozumiał. Mowa była o sytuacji, która się wydarzyła i podałem przykład, że jeżeli zdarzenie miało miejsce to stwierdzenie, że zdarzenie miało miejsce to prawda. Czysta oczywistość. Dla faktów nie ma znaczenia czy zostaną zaobserwowane, choć dla człowieka istnieje przymus obserwacji żeby mówić o faktach w sensie danych konkretnych faktów. Bo żeby mówić o nieznanych nam faktach nie trzeba.

Cytat:
Nie sądzę że mam takie problemy ale jak nie chcesz gadać to ok, jak sobie Marysia chce


Tak jak alkoholicy nie sądzą, że są alkoholikami :)

Cytat:
Przyjmij jednak do wiadomości że to forum ma trochę wyższy poziom i rzucenie kilku obiegowych banałów w stylu "oczywiste fakty", "pewne fakty", "nauka" itd. nie robi tu już na nikim większego wrażenia od dawna


Czytając posty wujazbuja myślałem, że faktycznie, ale nie każdy użytkownik jest wujemzbujem i przyznam, że póki co poziom mnie rozczarowuje. Z pkt widzenia filozofa jest to przykład na nieumiejętne filozofowanie.

Mam nadzieje, że teraz już wytłumaczyłem na tyle, że zrozumiesz.

Miałem nie odpisywać, ale ton Twojego postu spowodował, że postanowiłem jeszcze raz spróbować. Nie lubię jak uczeń próbuje pouczać nauczyciela na temat, którego nie rozumie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agent Tomek
Proszę oczyść posty w DR



Dołączył: 12 Mar 2015
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:51, 10 Gru 2015    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
… 2 krople wody plus 2 krople wody i otrzymujemy 1 kroplę wody. W chemii 2 atomy plus 2 atomy określonego pierwiastka dają jedną cząsteczkę. Ktoś tu gdzieś pisał że jak dodasz do siebie obroty po 120° każdy to też 2+2 da ci 1 a nie 4
Tak to jest, kiedy dyletant zaprzęga fizykę do rydwanu metafizyki - powstrzymaj te konie Jasiu, to mogą być konie Jeźdźców Apokalipsy!
____________________________________
"Myślenie, to zbyt trudna sprawa, żeby każdy dyletant mógł się tym zajmować." P. Süskind
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:57, 10 Gru 2015    Temat postu:

lucek napisał:
Jeśli za "JAKAŚ" podstawię "Boga", to mówimy o tym samym, z tym, że mi jest wszystko jedno czy to jest "JAKAS" czy "BÓG".


No nie mówimy o tym samym, bo Bóg ma pewne właściwości, które przypisuje mu człowiek, a prawda istnieje niezależnie od tego co na jej temat myślimy. Prawda istnieje, a Bóg to wymysł. Właśnie na tym polega prawda, że nie można niczego za nią podstawić, żadnego boga i nic innego, bo to wtedy nie będzie prawda tylko nasza interpretacja.

Cytat:
Chyba sobie jaja robisz - a jeśli tak rozumiesz solipsyzm - to trudno. Ja rozumiem nieco inaczej, tzn. "wszystko odczuwam poprzez własne odczucia, wszystko istnieje poprzez własne odczucia - a tylko do nich mam bezpośredni dostęp".


Czyli nie mówisz o solipsyzmie. Solipsyzm to pogląd, że istnieję tylko ja, a świat jest moją wewnętrzną właściwością.

Cytat:
To dla mnie jedna z najwspanialszych idei, z którymi się zgadzam. Nie wierzę w interpretacje słownikowe, chyba że autorem byłby solipsysta ;) ale i tu byłby problem natury solipsystycznej. Poza tym ten przykład z krzesłem, to raczej wuizm, a nie solipsyzm.

Przykład z krzesłem to sofizmat ;) i przykład na to jak logicznie można wymyślić alternatywne opisy dla rzeczywistości w oderwaniu od niej samej.

Cytat:
:) zgadnij sam.


Czyli 1:0 dla mnie, bo nie umiesz logicznie odpisać :)

Cytat:
A ty dyskutujesz po to, żeby lucka poznać? Nie dopowiadam wielu rzeczy, wtedy gdy myślę, że sam doskonale poradzisz sobie ze znalezieniem odpowiedzi co do "faktów" o świecie, gdzie lucek do niczego nie jest potrzebny.


Żeby móc dyskutować trzeba poznać stanowisko drugiej osoby. Ty robisz to co kobiety, a w dyskusji filozoficznej to nie jest fajne ;)

Cytat:
myślę bardzo podobnie jak TY, a to czym się różnimy wskazałem wyżej.


W pewnych kwestiach się zgadzamy, ale na pewno nie co do sposobu prowadzenia dyskusji.

Cytat:
Nieraz? chyba zawsze, i chyba dla tego (między innymi) nie lubię pisać.


To po co piszesz? :)

Ja piszę o wielu wątkach, albo o tym, który uważam za najistotniejszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:19, 10 Gru 2015    Temat postu:

Nie chce mi się już więcej z wami dyskutować, bo piszecie za dużo, a za mało jest to przemyślane. Wolicie się sprzeczać, nawet o drobiazgi, zamiast skupić się na meritum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 9 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin