|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33771
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:23, 21 Kwi 2016 Temat postu: Czy dobro i zło rzeczywiście ISTNIEJĄ? |
|
|
Pytanie, które chce postawić brzmi trochę jak wyzwanie, sprzeciw - przeciw rozsądkowi, teizmowi, umowom społecznym. Tak więc przypomnę - ja tylko pytam, na początku tytułu wątku jest słowo "czy". Ale jeśli nawet uznamy, że dobro i zło istnieją jakoś względnie realnie, to warto się zastanowić w jakim sensie, jakie pułapki myśli trzeba ominąć, aby niesprzecznie widzieć to pojęcie.
Jako wprowadzający problem do kwestii dobra i zła postawię związek sado - maso (do tego w pełni poprawnym małżeństwie). W takim związku jedna osoba dominuje, druga jest podporządkowana. Można sobie wyobrazić taki związek, w którym nie dzieje się nic niebezpiecznego, strony są z niego zadowolone, w ramach układu wszystko funkcjonuje. Czy powinniśmy teraz jakoś bezwzględnie zabronić stronie dominującej używania agresji, dominacji?...
- A przecież druga strona tego chce. Może się zdarzyć, że zaniechanie owych "złych" praktyk będzie przyczyną rozpadu takiego związku.
To by sugerowało, że czysto formalne patrzenie na dobro i zło jakoś nie bardzo się sprawdza.
Czy dobro i zło ISTNIEJĄ? Tzn. - czy można - NIEZALEŻNIE OD OSOBOWOŚCI LUDZI - powiedzieć zawsze co jest dobre, a co złe z samego opisu sytuacji, dokonanych wyborów?...
A może dobro i zło jest czymś co ZAWSZE ma rozwiązanie i nawiązanie do konkretnego umysłu i tylko w świetle konkretnych doznań istoty wolnej (osoby) pojawia się (poprawny myślowo) rozpad na to co dobre i to co złe. W tym ujęciu albo nigdy, albo prawie nigdy (wystarczy mi do rozważań wersja niepełna, tzn. również taka, że są wyjątki zarówno w jedną, jak i drugą stronę) nie da się z góry powiedzieć co zrobiliśmy dobrze, a co źle, bo to się wyjaśnia w dalszych sytuacjach życia.
Weźmy nowy przykład: dziecko dostało pasem od ojca rozumiejącego wychowanie w sposób mocno tradycyjny - była kara za coś tam. Pupa spuchła, dziecko płacze, czuje się skrzywdzone. Co się stało: dobro - czy zło?
W scenariuszu 1 dziecko przeżyło traumę po tej karze, załamało się, stało się zalęknionym człowiekiem na całe życie. Mamy ewidentne zło.
W scenariuszu 2 dziecko poradziło sobie z aktem agresji przeciw niemu, zahartowało, a przy okazji w końcu dotarło do niego to, co legło u przyczyn kary, więc dziecko zaniechało jakichś destrukcyjnych zachowań, co uratowało je od znacznie gorszych sytuacji. Czyli zrobiło się jednak dobro.
Czy można powiedzieć, że SAMA Z SIEBIE ta kara cielesna (choćby w tym przypadku) jest dobrem, albo złem? - chyba będziemy mieli wątpliwości. Jeśli tak uznamy, jeśli dobro i zło, miałoby być jednoznacznie rozpoznawane po samych sformułowaniach, to konsekwencją tekiego naszego traktowania moralności byłoby...
deklaratywne oderwanie moralności od skutków. Bo załóżmy, że karę cielesną uznajemy za bezapelacyjnie złą i w tym ostatnim przypadku nie przyjmujemy tłumaczeń z sytuacji 2 ostatniego przykładu. Zło jest, ojciec tyran, nawet jeśli rzeczywiście nie było innego sposobu, aby dziecko sprowadzić na dobrą drogę. W tym ujęciu - dziecko MUSIAŁO się zbaniaczyć, musiało zejść na złą drogę, bo postępowanie naprawcze, być może zgodne z logiką tej trudnej jego psychiki zostało zablokowane bez możliwości odwołania. Czyli mamy dobro - w sformułowaniach - zapominamy o tym, co się może zdarzyć. Przypomina to trochę formalizm ostatniej decyzji sądu norweskiego, który uznał traktowanie Breivika za "nieludzkie" - bo ten ostatni nie ma dostępu do internetu, nie może kontaktować się ze swoimi fanami... (cóż, biedaczek...) Formalnie Breivik został skrzywdzony, a konsekwencje np. rozwoju faszyzmu w Norwegii wskutek potencjalnej działalności publicznej tego przestępcy z więzienia, się zupełnie nie liczą. Nawet jeśli naśladowcy Breivika mieli w przyszłości zabijać kolejne osoby...
Te wątpliwości, o których piszę, sugeruję, można by chyba nazwać moralnym agnostycyzmem - stawiają one koncepcję, że tak naprawdę to nie wiadomo właściwie co jest dobre, a co złe.
Ale moje myślenie dąży jeszcze dalej (tak wiem, dla wielu ten dotychczasowy mój "relatywizm moralny" może jawić się jako przerażający...). Może wręcz tak być, że zło zostanie SKASOWANE mocą czyjejś decyzji. Weźmy następującą sytuację - mąż był wredny wobec żony, upokarzał ją, nawet bił, zdradzał - czynił ewidentne zło. Co robił, nie da się wymazać. Ale...
Ale weźmy sytuację, gdy ostatecznie ów winowajca głęboko żałuje tego co się stało, stara sie wynagrodzić swoje winy, a żona (znowu absolutnie szczerze) przebacza mu wszystko. Zakładam, że nie przebacza tak z musu, ale z jakiegoś głębokiego przekonania i zrozumienia, że ten człowiek się pogubił, że inaczej nie potrafił, bo miał trudne dzieciństwo, problemy różnego rodzaju, więc jest wiele powodów, aby go zrozumieć, a na koniec wybaczyć. Poza tym, owa żona stwierdza coś w stylu - co cierpiałam, to cierpiałam, ale teraz jestem silniejsza, pozbierałam się w sobie, te lata gehenny dzisiaj są dla mnie mocą - bo już wiem, że nikt mi "nie podskoczy", przekształciłam poniżenie w moc duchową. W tym sensie całe to doświadczenie traktuję jako pewien dar od losu - dziś wiem, kim jestem, śmiało idę przez życie. Jeśli mamy taką sytuację, że praktycznie wszystko co było niszczące w owych zdarzeniach zostało przekształcone, przebaczone, obrócone w dobro, to czy dalej można mówić o tym tylko jako o czymś złym?
Teraz mam wnioski wręcz teologiczne, czyli rzecz odniesienia się do religii, do sytuacji, gdy mamy zagwarantowane życie wieczne.
Gdy już wszyscy, którzy doznali krzywd na tym świecie (w ostatecznym rozliczeniu, w Królestwie Niebieskim) przebaczą, zaakceptują, zamienią w moc i wartość te swoje cierpienia, to czy będzie można jeszcze mówić o tym, że w ogóle było zło?...
Według mnie przebaczenie i zrozumienie - takie szczere i absolutne - właściwie gładzi zło, odcina mu "łeb", bo znika podstawowy powód, dla którego coś jako złe uważamy. Chyba, że chcemy zło i dobro widzieć na ściśle formalny sposób. Ale wtedy mamy do rozwiązania problemy, które opisałem na początku tego tematu.
I jeszcze na koniec ostatnia kwestia - odwieczne pytanie: Czy zło, jakie widzimy na tym świecie da się pogodzić z istnieniem dobrego Boga? W świetle tego co napisałem, jest chyba powód, aby nie sądzić o dobru i złu tylko po samych zdarzeniach, jak je dzisiaj widzimy. O tym, jaki jest Bóg, który ten świat stworzył, zasadnie powiedzieć będzie można chyba dopiero na KOŃCU CZASÓW. Bo może tak być, że ostatecznie wszystkie istoty myślące, zrozumieją, przebaczą, zaakceptują w pełni swojego rozumienia i rozpoznania wszystko co je spotkało, będąc tylko wdzięcznymi Bogu, który swoją niezmierzoną mocą wynagrodzi każdemu każde doznane cierpienie. To dzisiaj, patrząc na ogrom nieszczęścia i cierpień jakie widzimy na świecie aktualnym wydaje się być mocno optymistyczne, wręcz nierealne. Ale przecież choćby "czysto teoretycznie" taka opcja jest możliwa do rozważenia.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:27, 21 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 57 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:32, 21 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Jesteś za piekłem w chrześcijaństwie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33771
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:37, 21 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Jesteś za piekłem w chrześcijaństwie? |
Nie są sądzę, aby moje "za", czy "przeciw" coś w tej sprawie zmieniło. Nie potrafię więc umiejscowić Twojego pytania - jakiejś formy "głosowania" w tym kontekście. Obawiam się, że piekło - niestety - jest. Ale mam też trochę nadzieję, że Wuj ze swoją apokatastazą ma rację, że na koniec piekło okaże się puste. Ale to tylko jest nadzieja, choć poparta pewnym rozumowaniem - jak wyżej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:58, 21 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dobro i zło to sposób miary. Moralność to zasady ustalane między poszczególnymi ludźmi. Przyczynowość nie może determinować moralności, ale także moralność nie może być całkiem oderwana od przyczynowości. Dojrzałe myślenie jest wieloaspektowe.
P.S.
O KAŻDYM źle można powiedzieć, że może obróci się to w przyszłości na dobro, ale w skrajnej formie to usprawiedliwianie psychopaty. Nic nie usprawiedliwiałoby stworzenia świata w takiej formie.
Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pią 10:00, 22 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 57 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:45, 22 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Jesteś za piekłem w chrześcijaństwie? |
Nie są sądzę, aby moje "za", czy "przeciw" coś w tej sprawie zmieniło. Nie potrafię więc umiejscowić Twojego pytania - jakiejś formy "głosowania" w tym kontekście. Obawiam się, że piekło - niestety - jest. Ale mam też trochę nadzieję, że Wuj ze swoją apokatastazą ma rację, że na koniec piekło okaże się puste. Ale to tylko jest nadzieja, choć poparta pewnym rozumowaniem - jak wyżej. |
Mi to nie styka. Chrześcijaństwo bez piekła jest jakimś jednak humanizmem.
To mogę zaakceptować- ale czuje , że wielu chrześcijan jest niekonsekwentnych. Tworzą swoje teologie niezgodne z Biblią.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszystko to piękne ale na co dzień spotykamy się z czymś zupełnie innym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:40, 22 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Semele, a myślałaś kiedyś o tym, że teiści korzystają z tego, że wszystko można powiedzieć bez dowodu i wszystko można odrzucić bez powodu? Kilka szanowanych przeze mnie osób, dużo mądrzejszych ode mnie, śmieje się ze mnie, że w ogóle wchodzę w dyskusję z teistami, którzy w bardziej elitarnym gronie są uważani za plebejstwo. Szczególnie drażliwym elementem jest uznanie, że ten świat jest taki jaki powinien być. Oczywiście można patrzeć realistycznie, czyli pesymistycznie i narzekać na każdy element świata. Tak często robię prowokacyjnie, po to żeby teiści musieli się tłumaczyć, bo postrzegam ich jako nieempatycznych, a empatia i tolerancja to podstawa mojej wrażliwości, którą uważam za swoją dobrą stronę. Natomiast chyba najrozsądniej jest nie oceniać świata, tylko jego elementy. Gdyby trzeba było przyjąć, że świat jest dobry, to miałoby to bardzo poważne psychopatyczne konsekwencje dla psychiki, a gdyby przyjąć, że świat jest skrajnie zły i trzeba się załamać, to byłoby to podejście ofiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hikari33
Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Pią 20:21, 22 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Semele, szukasz i szukasz, a tu obok-pod "ręką"- masz przecież przyjazną duszę -Prosiaka. I nie żonaty, czyli wolny, do wzięcia i ateista-jak lubisz...
Po co uganiasz się za teistami i to już "zajętymi", posiadającymi partnerki? ( Semele napisała:"a co robisz w realu?", "Ja chcę ciebie"," dlaczego nie ma twojego zdjęcia", "wolę ciebie", "bardzo ciebie lubię" itp. czytaj w postach Semele)... Nie mogę zrozumieć...
Teisci przecież są be...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
N.N.
Dołączył: 21 Mar 2016
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:01, 22 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Uważam, że ateiści są nienawistnikami. Mają obsesję na punkcie swojego metafizycznego minimalizmu. W jego imię chcą niszczyć kulturową różnorodność świata, która w dużej mierze pełna jest rzeczy irracjonalnych i nieudowodnionych, rozprzestrzeniających się np. bardziej na drodze retoryki niż intersubiektywnych dowodów. Oczywiście, dla laickiego dewoty i innego pseudo-tolerancjonisty to, co mówię jest tylko moim wymysłem i projekcją, gdyż tylko wielebny ateista jako istota z definicji racjonalna i wyższa, co ja mówię niesamowicie oświecona, obracająca się w najwyższych, wręcz kosmicznych sferach towarzyskich, trafnie orzeka o ciemnym ludzie. Psychicznie skrzywieni na punkcie własnej niewiary już tak mają.
Mówiąc serio, strasznie się zgrywacie Prosiak, żadnych tam ludków nie znacie i bawicie się w swoją domorosłą psychologię i pseudofilozofię.
Zaś idea piekła jest, o ile nie wchodzimy w opowieści o wiecznych płomieniach, po prostu ideą ostatecznej i totalnej odpowiedzialności za własne życie. Co by jakiś jaśnie oświecony laicki dewota nie gadał, myśl o absolutnym odpowiadaniu za własne życie pojawia się również wśród myśli całkiem świeckiej, zwłaszcza o orientacji egzystencjalistycznej. Ale cóż, trudno od nawiedzonego niedowiarka oczekiwać znajomości zawiłości różnych tradycji intelektualnych. Jemu do próżnego i tępego wyżywania się w internecie wystarczy parę cepów argumentacyjnych i podłych wybiegów w narzucaniu własnych, jedynie słusznych opinii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:44, 22 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Uważam, że teiści są nienawistnikami. Mają obsesję na punkcie swojego metafizycznego minimalizmu. W jego imię chcą niszczyć kulturową różnorodność świata, która w dużej mierze pełna jest rzeczy irracjonalnych i nieudowodnionych, rozprzestrzeniających się np. bardziej na drodze realnego doświadczenia, wrodzonych cech, naturalnych uczuć, własnych obserwacji i wywodów niż przyjętych apriorycznie prymitywnych dogmatów. Oczywiście, dla laickiego dewoty i innego pseudo-absolutysty to, co mówię jest tylko moim wymysłem i projekcją, gdyż tylko wielebny teista jako istota z definicji dobra i wyższa, co ja mówię niesamowicie oświecona, obracająca się w najwyższych, wręcz kosmicznych sferach towarzyskich, trafnie orzeka o ciemnym ludzie. Psychicznie skrzywieni na punkcie własnej wiary już tak mają.
Mówiąc serio, strasznie się zgrywacie N.N., żadnych tam filozofii nie studiowaliście i bawicie się w swoją domorosłą psychologię i pseudofilozofię.
Zaś idea piekła jest, o ile nie wchodzimy w opowieści o wiecznych płomieniach, po prostu ideą ostatecznej i totalnej odpowiedzialności za własne życie, co jest zwieńczeniem idei umysłu psychopatycznego, mściwego i narcystycznego, oceniającego i przekonanego o własnej nieomylności dzięki wyczytaniu jakiegoś gówna w jakichś starych oszołomskich księgach. Co by jakiś jaśnie oświecony chrześcijański dewota nie gadał, myśl o absolutnym odpowiadaniu za własne życie pojawia się również wśród muzułmanów, judaistów, socjopatów i ludzi pozbawionych empatii i ludzkich uczuć. Ale cóż, trudno od nawiedzonego teisty oczekiwać znajomości zawiłości różnych tradycji intelektualnych. Jemu do próżnego i tępego wyżywania się w internecie wystarczy parę cepów argumentacyjnych i podłych wybiegów w narzucaniu własnych, jedynie słusznych opinii.
Szach i mat manipulancie.
Edit: próba znalezienia potwierdzenia na tezę o absolutnej moralności jest z góry skazana na niemożliwość udowodnienia. Ten fakt wymusza na ludziach posiadanie indywidualnej moralności. Podobnie jest z tzw sensem życia, co wymusza na ludziach znalezienie własnego i podobnie jest z oceną świata, swoich możliwości, swojego potencjału. Człowiek chcący znaleźć jedyną słuszną utopię, jedyne słuszne zasady, jedyny słuszny sens i cel życia, dla mnie jest bolszewikiem. Oznacza to zaprzeczenie wolności wyboru, z którego ludzie mają być rzekomo rozliczani. Tylko miłość, wolność, akceptacja i więzi emocjonalne pozwalają na wyjście z impasu stworzonego przez martwy świat przyczyn i skutków. Taki sens idei Chrystusa popieram, ale uważam, że został on wypaczony przez większość chrześcijan.
Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Sob 0:10, 23 Kwi 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
N.N.
Dołączył: 21 Mar 2016
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:16, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Uważam, że teiści są nienawistnikami. Mają obsesję na punkcie swojego metafizycznego minimalizmu. | Teizm minimalizmem? Przyjmujący np. istnienie aniołów, cudów... Wiesz, co piszesz Panie douczony?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:23, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Nie pisałem o aniołach, tylko o teizmie. Teizm to minimalizm i prostactwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
N.N.
Dołączył: 21 Mar 2016
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:39, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiakuj dalej ze swoimi psycho-głupstwami. Teizm nie jest minimalizmem metafizycznym w porównaniu z ateizmem. Nie ma symetrii. Sorry.
Cytat: | Max Scheler tę wysoką pozycję idei ludzkiej odpowiedzialności wiąże bezpośrednio ze szczególną formą ateizmu, którą nazywa postulatywnym ateizmem powagi i odpowiedzialności. Taki ateizm nie próbuje obalić wiary w Boga, lecz twierdzi, że ze względu na jakość człowieka Bóg istnieć nie może i nie powinien, bowiem wiara uwalnia człowieka od pełnej za siebie (nie tylko jako za jednostkę, lecz i za ludzkość w jej całości) odpowiedzialności. To ze względu na odpowiedzialność i wolność, ze względu na sens istnienia człowieka, a nie ze względu na brak wiedzy o Bogu, postulatywny ateizm nie zakłada istnienia wyższej istoty. Jest to ateizm w imię zwiększenia ludzkiej samoodpowiedzialności: odrzuca on wiarę, gdyż wiara narzuca oczekiwania i nadzieje na zbawienie przez inną niż ludzka siłę. (H. Buczyńska-Garewicz, "Czytanie Nietzschego", Kraków 2013, s. 132.) | Jak Prosiak odniesie ostateczne zwycięstwo nad innymi psycholami, wróć, ateistami, to pogadamy. Na razie można go zbyć zwykłym relatywizmem.
Ostatnio zmieniony przez N.N. dnia Sob 9:57, 23 Kwi 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prosiak
Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:14, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Cokolwiek bym nie napisał to i tak to odrzucisz a priori, bo jesteś kutasiarzem zadufanym w sobie. Koniec rozmowy, bo nie mam ochoty tracić więcej czasu na debili pokroju Lewandowskiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
N.N.
Dołączył: 21 Mar 2016
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:26, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
To jest odpowiedź godna i merytoryczna, piękny popis laickiej dewocji.
Pewnie i tak zaraz odpiszesz, bo musisz postawić na swoim, choćby i w najgłupszy sposób, po prostu już tak masz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:59, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dobro oraz zło najbardziej "rzeczywiście" istnieją w tym kontekście, w którym jedno i drugie są przeciwnymi zwrotami na osi wartościowania, a wartościowanie odbywa się poprzez racjonalny ogląd bilansu korzyści i strat, opierając się na jak największej ilości informacji branej pod uwagę w tym oglądzie, rozważaniu, rozstrzyganiu... Wynika z tego również, że w zupełności prawidłowo rozróżnić dobro, a zło ma możliwość jedynie istota wszechwiedząca- co nie zwalnia istot częściowo wiedzących takich, jak np. ludzie, od starań i kierowania się w ich postępowaniu ich najlepszą na danym poziomie możliwości poznawczych wiedzą nt. tego co złe, a co dobre. Wynika również z tego, że ważony przez ludzi bilans strat i zysków nie powinien w żadnej sytuacji ograniczać się to wybranego, partykularnego interesu, a zawierać jak najszerszą perspektywę i kontekst- zgodnie z zasadą brania pod uwagę całej dostępnej wiedzy w rozpatrywanym zakresie ewentualnych działań. Ponadto wynika z tego, że ludzie- jako posiadający cząstkową wiedzę, w stosunku do Boga wszechwiedzącego zawsze zasługują ostatecznie na zbawienie (choćby najgorsi grzesznicy), ponieważ nigdy tak do końca nie wiedzą, co czynią. [Pomijam tutaj kwestię, że osobiście raczej niechętnie przychylam się do hipotezy istnienia takiego osobowego Boga, na wzór z religii abrahamowych.]
W innym nieco sensie również zło oraz dobro istnieją- o tyle, o ile dla ludzi istnieje wszystko to, co ma na nich jakikolwiek wpływ, a więc również [a może nawet przede wszystkim] ich wyobrażenia własne, pojęcia, symbole, archetypy, jakimi się posługują...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:02, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
N.N. napisał: | To jest odpowiedź godna i merytoryczna, piękny popis laickiej dewocji.
Pewnie i tak zaraz odpiszesz, bo musisz postawić na swoim, choćby i w najgłupszy sposób, po prostu już tak masz. | Nie "tykać" Prosiaka, bo wtedy kwiczy okrutnie!..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:17, 24 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Prosiak napisał: | Uważam, że teiści są nienawistnikami. Mają obsesję na punkcie swojego metafizycznego minimalizmu. W jego imię chcą niszczyć kulturową różnorodność świata, która w dużej mierze pełna jest rzeczy irracjonalnych i nieudowodnionych, rozprzestrzeniających się np. bardziej na drodze realnego doświadczenia, wrodzonych cech, naturalnych uczuć, własnych obserwacji i wywodów niż przyjętych apriorycznie prymitywnych dogmatów. |
Nieuzasadnione uogólnienie przypadków szczególnych. Kontrprzykład: chociażby moja skromna osoba.
Minimalistami są w tym sensie przedstawiciele wszelakich fundamentalizmów. Łącznie z fundamentalizmem ateistycznym, opartym zazwyczaj na scjentyzmie i głoszącym, że wszelkie religie są złem, a wiara w Boga - przejawem niedouczenia, niedorozwoju umysłowego, indoktrynacji, choroby psychicznej, lub wszystkiego tego na raz.
Prosiak napisał: | Zaś idea piekła jest, o ile nie wchodzimy w opowieści o wiecznych płomieniach, po prostu ideą ostatecznej i totalnej odpowiedzialności za własne życie, co jest zwieńczeniem idei umysłu psychopatycznego, mściwego i narcystycznego, oceniającego i przekonanego o własnej nieomylności dzięki wyczytaniu jakiegoś gówna w jakichś starych oszołomskich księgach. Co by jakiś jaśnie oświecony chrześcijański dewota nie gadał, myśl o absolutnym odpowiadaniu za własne życie pojawia się również wśród muzułmanów, judaistów, socjopatów i ludzi pozbawionych empatii i ludzkich uczuć. Ale cóż, trudno od nawiedzonego teisty oczekiwać znajomości zawiłości różnych tradycji intelektualnych. Jemu do próżnego i tępego wyżywania się w internecie wystarczy parę cepów argumentacyjnych i podłych wybiegów w narzucaniu własnych, jedynie słusznych opinii. |
Idea piekła to idea skomplikowana, choć da się ją - jak wszystko - strywializować. Jak wiadomo, występuje ona w chrześcijaństwie, w islamie, w hinduizmie; w zasadzie da się ją sformułować na wiele sposobów w prawie każdej ogólnikowej metafizyce zakładającej wieczność istnienia, podobnie jak w prawie każdej takiej metafizyce da się tej idei na wiele sposobów zaprzeczyć. Być może zdajesz sobie sprawę z tego, że - na przykład - w katolicyzmie nie jest to żadna idea dogmatyczna i że niektórzy teologowie katoliccy potrafią mówić, na przykład, o "pustym piekle", widząc piekło jako możliwość jedynie hipotetyczną, czyli taką, która w rzeczywistości nie jest realizowana, czyli która jest faktyczną niemożliwością.
Prosiak napisał: | próba znalezienia potwierdzenia na tezę o absolutnej moralności jest z góry skazana na niemożliwość udowodnienia. Ten fakt wymusza na ludziach posiadanie indywidualnej moralności. Podobnie jest z tzw sensem życia, co wymusza na ludziach znalezienie własnego i podobnie jest z oceną świata, swoich możliwości, swojego potencjału. Człowiek chcący znaleźć jedyną słuszną utopię, jedyne słuszne zasady, jedyny słuszny sens i cel życia, dla mnie jest bolszewikiem. Oznacza to zaprzeczenie wolności wyboru, z którego ludzie mają być rzekomo rozliczani. Tylko miłość, wolność, akceptacja i więzi emocjonalne pozwalają na wyjście z impasu stworzonego przez martwy świat przyczyn i skutków. |
Oczywiście.
Czy więc zdajesz sobie sprawę na przykład z tego, że Katechizm Kościoła Katolickiego podkreśla fakt, że najwyższym "namiestnikiem Boga" na tym świecie jest nie papież, ale ludzkie sumienie? I że największym przykazaniem jest w chrześcijaństwie przykazanie miłości: mamy kochać bliźniego jak siebie samego?
Prosiak napisał: | Taki sens idei Chrystusa popieram, ale uważam, że został on wypaczony przez większość chrześcijan.
|
Oczywiście, idee te są i będą wypaczane. Jest tak z każdą ideą, bo jesteśmy tylko ludźmi. Na wypaczenia trzeba zwracać uwagę, dyskutować o nich, pokazywać ich owoce (bo tylko po owocach, po skutkach, po cudzych i własnych błędach i sukcesach możemy rozpoznać, którymi drogami warto iść, a które lepiej omijać). Dyskutować - bo opinie będą się tutaj różnić i od tego mamy własne doświadczenia i umiejętność mówienia i słuchania, żeby się opiniami i przykładami wymieniać, dzięki takim wymianom każdy z nas żyje wiele razy, a nie tylko jeden raz, nie tylko swoim własnym życiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 57 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:52, 25 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
hikari33 napisał: | Semele, szukasz i szukasz, a tu obok-pod "ręką"- masz przecież przyjazną duszę -Prosiaka. I nie żonaty, czyli wolny, do wzięcia i ateista-jak lubisz...
Po co uganiasz się za teistami i to już "zajętymi", posiadającymi partnerki? ( Semele napisała:"a co robisz w realu?", "Ja chcę ciebie"," dlaczego nie ma twojego zdjęcia", "wolę ciebie", "bardzo ciebie lubię" itp. czytaj w postach Semele)... Nie mogę zrozumieć...
Teisci przecież są be... |
Ty zawsze w kategoriach "matrymonialno - towarzyskich"
A to jednak jest forum światopoglądowe a nie jakieś schadzki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 57 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:24, 25 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
N.N. napisał: | Uważam, że ateiści są nienawistnikami. Mają obsesję na punkcie swojego metafizycznego minimalizmu. W jego imię chcą niszczyć kulturową różnorodność świata, która w dużej mierze pełna jest rzeczy irracjonalnych i nieudowodnionych, rozprzestrzeniających się np. bardziej na drodze retoryki niż intersubiektywnych dowodów. Oczywiście, dla laickiego dewoty i innego pseudo-tolerancjonisty to, co mówię jest tylko moim wymysłem i projekcją, gdyż tylko wielebny ateista jako istota z definicji racjonalna i wyższa, co ja mówię niesamowicie oświecona, obracająca się w najwyższych, wręcz kosmicznych sferach towarzyskich, trafnie orzeka o ciemnym ludzie. Psychicznie skrzywieni na punkcie własnej niewiary już tak mają.
Mówiąc serio, strasznie się zgrywacie Prosiak, żadnych tam ludków nie znacie i bawicie się w swoją domorosłą psychologię i pseudofilozofię.
Zaś idea piekła jest, o ile nie wchodzimy w opowieści o wiecznych płomieniach, po prostu ideą ostatecznej i totalnej odpowiedzialności za własne życie. Co by jakiś jaśnie oświecony laicki dewota nie gadał, myśl o absolutnym odpowiadaniu za własne życie pojawia się również wśród myśli całkiem świeckiej, zwłaszcza o orientacji egzystencjalistycznej. Ale cóż, trudno od nawiedzonego niedowiarka oczekiwać znajomości zawiłości różnych tradycji intelektualnych. Jemu do próżnego i tępego wyżywania się w internecie wystarczy parę cepów argumentacyjnych i podłych wybiegów w narzucaniu własnych, jedynie słusznych opinii. |
Też uważam iż prawdziwy katolik powinien wierzyć w piekło. Niewiara w Piekło to jakaś sztuczną konstrukcją i niezgodną z Biblią chyba?
Wuj jednak nie wierzy w piekło i to zagwozdka dla mnie.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 14:26, 25 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hikari33
Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Pon 14:35, 25 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | hikari33 napisał: | Semele, szukasz i szukasz, a tu obok-pod "ręką"- masz przecież przyjazną duszę -Prosiaka. I nie żonaty, czyli wolny, do wzięcia i ateista-jak lubisz...
Po co uganiasz się za teistami i to już "zajętymi", posiadającymi partnerki? ( Semele napisała:"a co robisz w realu?", "Ja chcę ciebie"," dlaczego nie ma twojego zdjęcia", "wolę ciebie", "bardzo ciebie lubię" itp. czytaj w postach Semele)... Nie mogę zrozumieć...
Teisci przecież są be... |
Ty zawsze w kategoriach "matrymonialno - towarzyskich"
A to jednak jest forum światopoglądowe a nie jakieś schadzki. |
Też tak uważam ( to forum dyskusyjne) i nawet Ci próbowałam to uświadomić, żebyś dyskutowała a podrywy przeniosła na forum randkowe! Ty - jak zwykle, przypisujesz innym swoje posty! - patrz: posty Semele
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 57 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:49, 25 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
hikari33 napisał: | Semele napisał: | hikari33 napisał: | Semele, szukasz i szukasz, a tu obok-pod "ręką"- masz przecież przyjazną duszę -Prosiaka. I nie żonaty, czyli wolny, do wzięcia i ateista-jak lubisz...
Po co uganiasz się za teistami i to już "zajętymi", posiadającymi partnerki? ( Semele napisała:"a co robisz w realu?", "Ja chcę ciebie"," dlaczego nie ma twojego zdjęcia", "wolę ciebie", "bardzo ciebie lubię" itp. czytaj w postach Semele)... Nie mogę zrozumieć...
Teisci przecież są be... |
Ty zawsze w kategoriach "matrymonialno - towarzyskich"
A to jednak jest forum światopoglądowe a nie jakieś schadzki. |
Też tak uważam ( to forum dyskusyjne) i nawet Ci próbowałam to uświadomić, żebyś dyskutowała a podrywy przeniosła na forum randkowe! Ty - jak zwykle, przypisujesz innym swoje posty! - patrz: posty Semele |
Że niby serduszka ? To było po aby rozbroić złych ludzi. Z kim tu mogłabym schadzkę zrobić? Właściwie najbardziej mam ochotę na Ciebie.
Myślę że się zrozumiałyśmy? Namiary na randkę daj mi na priva.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:59, 25 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Sio baby ciasto zaczyniać, a nie tu gardłujecie! Jak dobrze, że są np. takie koncerty brandenburskie- słuchając można nawet wybaczyć Bogu największą pomyłkę, że stworzył kobietę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Błażej
Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 7 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:02, 26 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Trudny temat. Bardziej, dla zawodowego filozofa.
Michał Dyszyński napisał: | Czy dobro i zło ISTNIEJĄ?
(...) |
Faktycznie, gdy ma się przekonanie, że nad nami nie ma już nic to trzeba samemu wziąć się do rozstrzygania spraw, bo ktoś je rozstrzygnąć musi. Wydaje się, że musi być jakieś jasno zdefiniowane obiektywne dobro i zło, aby nie pogubić się w odcieniach dobra i zła. Jeśli nie ma Boga i żadnej nad-naturalnej rzeczywistości w oparciu, o którą można by rozsądzać, co jest dobre, a co złe to, kto ma rozstrzygać i w jaki sposób, co ma być czarne, a co białe ?
Wydaje mi się, ze dobro i zło to kategorie moralne, które są tworem człowieka. Te pojęcia to wytwór myśli ludzkiej. Natura nie zna dobra i zła. To człowiek nadaje zjawiskom i sytuacjom kategorię moralną. Ludzie w oparciu o własne jakoś rozumiane pojęcia dobra i zła wartościują sytuacje, zachowania, czyjeś postawy. Mamy skłonność do uznawania czegoś za dobre lub złe, choć brakuje nam wiedzy, aby wygłaszać takie arbitralne sądy. Jestem człowiekiem, mam posługuje się pięcioma zmysłami. Nie wiem wszystkiego. Jestem po ludzku niedoskonały w postrzeganiu, wnioskowaniu, wydawaniu ocen i dlatego myślę, że antropogenicznych kategorii moralnych nie mogę przekładać na kategorie absolutne. Ale jeśli dobro i zło istnieją tylko i wyłącznie w świecie ludzi jako pojęcia etyczne, jeżeli to abstrakty którymi określa się zachowania zależnie od okoliczności to religijny dualizm dobra i zła na gruncie ontologicznym ma sens ?
Czuje, że mielą się we mnie różne idee i ciężko mi jest je sobie poukładać.
Cytat: | Weźmy nowy przykład: dziecko dostało pasem od ojca rozumiejącego wychowanie w sposób mocno tradycyjny - była kara za coś tam. Pupa spuchła, dziecko płacze, czuje się skrzywdzone. Co się stało: dobro - czy zło? |
Intencja ojca może być dobra, ale sposób w jaki ją realizuje jest chyba zły.
Cytat: | Weźmy następującą sytuację - mąż był wredny wobec żony, upokarzał ją, nawet bił, zdradzał - czynił ewidentne zło. Co robił, nie da się wymazać. Ale...
Ale weźmy sytuację, gdy ostatecznie ów winowajca głęboko żałuje tego co się stało, stara sie wynagrodzić swoje winy, a żona (znowu absolutnie szczerze) przebacza mu wszystko. Zakładam, że nie przebacza tak z musu, ale z jakiegoś głębokiego przekonania i zrozumienia, że ten człowiek się pogubił, że inaczej nie potrafił, bo miał trudne dzieciństwo, problemy różnego rodzaju, więc jest wiele powodów, aby go zrozumieć, a na koniec wybaczyć. Poza tym, owa żona stwierdza coś w stylu - co cierpiałam, to cierpiałam, ale teraz jestem silniejsza, pozbierałam się w sobie, te lata gehenny dzisiaj są dla mnie mocą - bo już wiem, że nikt mi "nie podskoczy", przekształciłam poniżenie w moc duchową. W tym sensie całe to doświadczenie traktuję jako pewien dar od losu - dziś wiem, kim jestem, śmiało idę przez życie. Jeśli mamy taką sytuację, że praktycznie wszystko co było niszczące w owych zdarzeniach zostało przekształcone, przebaczone, obrócone w dobro, to czy dalej można mówić o tym tylko jako o czymś złym? |
Nawet jeśli na tym ewidentnym złu wyrośnie jakaś nieprawdopodobna ilość dobra, to zło nie przestaje być złem (tak mi się wydaje).
1: sytuacja A (zła) rodzi sytuacje B (dobro)
2: B jest niesamowitą ilością dobra
Wniosek: Zatem: nie należy się oburzać na A (krytykować, potępiać.)
Ale czy rzeczywiście jakaś sytuacja, zdarzenie (uznawane za złe) staje się automatycznie uznawane za coś dobrego, tylko, dlatego, że powstaje jakieś dobro ? Wydaje mi się, że to, że dzieje się jakieś dobro nie sprawia, że nie należy protestować przeciw pierwszemu (które wydaje się złe). Czy to nie otwiera furtki do usprawiedliwienia każdego zła ?
Nie jestem etykiem, i pewnie się nieźle pogubiłem, a też staram się to jakoś sobie uporządkować tzn. warto się zastanowić w jakim sensie, jakie pułapki myśli trzeba ominąć, aby niesprzecznie widzieć to pojęcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33771
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:24, 27 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Błażej napisał: | Cytat: | Weźmy następującą sytuację - mąż był wredny wobec żony, upokarzał ją, nawet bił, zdradzał - czynił ewidentne zło. Co robił, nie da się wymazać. Ale...
Ale weźmy sytuację, gdy ostatecznie ów winowajca głęboko żałuje tego co się stało, stara sie wynagrodzić swoje winy, a żona (znowu absolutnie szczerze) przebacza mu wszystko. Zakładam, że nie przebacza tak z musu, ale z jakiegoś głębokiego przekonania i zrozumienia, że ten człowiek się pogubił, że inaczej nie potrafił, bo miał trudne dzieciństwo, problemy różnego rodzaju, więc jest wiele powodów, aby go zrozumieć, a na koniec wybaczyć. Poza tym, owa żona stwierdza coś w stylu - co cierpiałam, to cierpiałam, ale teraz jestem silniejsza, pozbierałam się w sobie, te lata gehenny dzisiaj są dla mnie mocą - bo już wiem, że nikt mi "nie podskoczy", przekształciłam poniżenie w moc duchową. W tym sensie całe to doświadczenie traktuję jako pewien dar od losu - dziś wiem, kim jestem, śmiało idę przez życie. Jeśli mamy taką sytuację, że praktycznie wszystko co było niszczące w owych zdarzeniach zostało przekształcone, przebaczone, obrócone w dobro, to czy dalej można mówić o tym tylko jako o czymś złym? |
Nawet jeśli na tym ewidentnym złu wyrośnie jakaś nieprawdopodobna ilość dobra, to zło nie przestaje być złem (tak mi się wydaje).
1: sytuacja A (zła) rodzi sytuacje B (dobro)
2: B jest niesamowitą ilością dobra
Wniosek: Zatem: nie należy się oburzać na A (krytykować, potępiać.)
Ale czy rzeczywiście jakaś sytuacja, zdarzenie (uznawane za złe) staje się automatycznie uznawane za coś dobrego, tylko, dlatego, że powstaje jakieś dobro ? Wydaje mi się, że to, że dzieje się jakieś dobro nie sprawia, że nie należy protestować przeciw pierwszemu (które wydaje się złe). Czy to nie otwiera furtki do usprawiedliwienia każdego zła ?
Nie jestem etykiem, i pewnie się nieźle pogubiłem, a też staram się to jakoś sobie uporządkować tzn. warto się zastanowić w jakim sensie, jakie pułapki myśli trzeba ominąć, aby niesprzecznie widzieć to pojęcie. |
Tu mamy pytanie o DEFINICJĘ.
Napisałeś: Nawet jeśli na tym ewidentnym złu wyrośnie jakaś nieprawdopodobna ilość dobra, to zło nie przestaje być złem.
Ale wg mnie tym zapiskiem UMKNĄŁEŚ, nie chwyciłeś tematu z rogi.
czym jest zło?
- nazwą - SFORMUŁOWANIEM?
- a może jednak POWIĄZANIEM CZYNY ŚWIADOMEGO Z KONSEKWENCJAMI.
?...
Ten tekst wyróżniony, jaki przedstawiłeś, nie rusza tego podstawowego problemu, choć chyba (mogę się mylić) jakoś tak sugeruje, że jednak zło poznajemy biorąc sformułowania. Albo jeszcze inaczej - sformułowanie jest jednak tutaj wyżej, niż efekt końcowy postaci stanu świadomości istot, które w danym epizodzie brały udział.
Nie jestem pewien, jak uważasz. Ale napiszę, jak ja uważam.
Wg mnie język, jakim formułujemy nasze opisy, pragnienia, oczekiwania jest za słaby, aby uznać go za coś wystarczającego do wyświetlenia przed umysłem idei zła. Właściwie dowolne sformułowanie na temat zła można podważyć (a jeśli ostatecznie jakiś wyjątek się zdarzy, to będzie on wyjątkowo rzadki, specyficznie skonstruowany).
Weźmy te najbardziej narzucające się przykłady:
Cierpienie to zło? - a cierpienie dla wyższej idei?... Jak np. cierpienie Jezusa?...
Śmierć to zło? - a jeśli w końcu uwalnia od straszych cierpień (można tu dorzucić też śmierć Jezusa)
Choroba to zło? - a przecież niejednego właśnie choroba obroniła przed nadmiarem brawury, czy np. powołaniem do armii za cara, czy cesarza Franciszka Józefa.
Gwałt - tu, faktycznie mam trudnej wymyślić dobry przykład... Ale się da, tylko będzie naciągany - może kogoś właśnie takie traumatyczne przeżycie wyrwać z niewoli pychy, zachwycania się własnym ciałem, zlekceważenia innych ludzi, bo są tacy niedoskonali, a w konsekwencji powolnym niszczeniem swojej relacji z resztą ludzi (ale nie będę się upierał z tym przykładem, bo jest dyskusyjny).
Moja wizja dobra i zła jest akurat dość prosta - o tym decyduje Bóg!
Właściwie to ja nie wiem co zrobiłem w życiu, źle, a co dobrze - być może te czyny, które najbardziej są mi miłe, jako przykład mojego osobistego sukcesu w ostatecznym rozrachunku nie przyniosły nikomu dobra, albo przyniosły go dużo za mało, w porównywaniu z tym, co powinny przynieść, gdybym coś tam w nich zmodyfikował. Podobnie jest ze złem, którego się dopuściłem - nie wiem, czy faktycznie mogłem uniknąć pewnych swoich czynów, może byłem w jakiś sposób zdeterminowany (o czym nie miałem pojęcia), albo może ostatecznie tak miało być z jakiegoś powodu, a Bóg wie z jakiego powodu.
To co napisałem, jest dla mnie jedną z PODSTAWOWYCH KORZYŚCI (emocjonalnych) z przyjęcia teizmu. Skoro to tylko Bóg wie, to przynajmniej nie muszę są jakoś bardzo, tak bardzo bardzo zaprzątać tym głowy. Oczywiście staram się robić rzeczy dobre, a nie złe. Ale mam jakiś taki dodatkowy poziom odwoławczy - może coś jest i dobre, a może i nie, więc ani zbytnia duma nie jest uzasadniona, ani też absolutne potępienie mnie samego nie jest poprawnym podejściem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|