Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy bycie szczęśliwym jest najważniejsze?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:51, 12 Mar 2012    Temat postu: Czy bycie szczęśliwym jest najważniejsze?

Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad jednym prostym pytaniem:
czy na pewno człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia?

Zapewne w pierwszym odruchu większość osób odpowie TAK, ale ja chciałbym postawić parę trudnych pytań wobec tego przekonania. Zadajmy sobie np. takie oto pytania:

1. Co byś wybrał(a) - stan totalnego "odlotu" szczęścia, zapomnienia, ale niedługiego życia, potem szybkiej śmierci (w jakiejś kapsule superszczęścia i zapomnienia), czy w miarę "średnio" szczęśliwe, ale dość normalne życie na tym świecie i z tymi ludźmi, których znamy?...

2. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu naszej szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z unicestwieniem czegoś wyjątkowo ważnego - np. globalnego pokoju na świecie, to czy być się na to zdecydował(a)?

3. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu naszej szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z zabraniem szczęścia innym ludziom (np. naszym najbliższym - matce, ojcu, dzieciom), to czy być się na to zdecydował(a)?

4. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z całkowitym zapomnieniem tego co przeżyłeś w życiu, zamienieniu Cię w coś w rodzaju rośliny, czyli bez możliwości rozumowania poprawnego i twórczego to czy być się na to zdecydował(a)?

Ponieważ ja sam raczej mocno zastanowiłbym się (z wyraźną tendencją na odpowiedź NIE) przed daniem szybkiej odpowiedzi na powyższe pytania, to zadaję sobie pytanie: co właściwie dla człowieka jest najważniejsze?
W szczególności interesuje mnie jeden problem - sprzeczność rozwoju świadomości, wiedzy, rozumowania z prostym szczęściem, rozumianym jako coś w rodzaju niekończącego się orgazmu, czy odlotu narkotycznego.

Bo może poświęcając proste szczęście, budując (pracowicie i w bólach to fakt) jesteśmy w stanie wytworzyć w sobie nową strukturę myślenia i odczuwania, która zapewniłaby nam w przyszłości znacznie bardziej zaawansowane poczucie szczęścia, spełnienia, piękna?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:54, 12 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:35, 13 Mar 2012    Temat postu: Re: Czy bycie szczęśliwym jest najważniejsze?

Michał Dyszyński napisał:
Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad jednym prostym pytaniem:
czy na pewno człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia?

Myślę, że tak. Można różnie pojmować szczęście, choć w gruncie rzeczy, wydaje mi się, że kiedy się pozna to prawdziwe, wtedy nie ma się wątpliwości, że właśnie tego się chce. I nie jest to z całą pewnością radość z wygranej w lotto (to może cieszyć przez chwilę).

Michał Dyszyński napisał:
1. Co byś wybrał(a) - stan totalnego "odlotu" szczęścia, zapomnienia, ale niedługiego życia, potem szybkiej śmierci (w jakiejś kapsule superszczęścia i zapomnienia), czy w miarę "średnio" szczęśliwe, ale dość normalne życie na tym świecie i z tymi ludźmi, których znamy?...

Odlot nie jest dla mnie synonimem prawdziwego szczęścia.

Michał Dyszyński napisał:
2. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu naszej szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z unicestwieniem czegoś wyjątkowo ważnego - np. globalnego pokoju na świecie, to czy być się na to zdecydował(a)?

3. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu naszej szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z zabraniem szczęścia innym ludziom (np. naszym najbliższym - matce, ojcu, dzieciom), to czy być się na to zdecydował(a)?

W tych dwóch przypadkach nie wiem co bym wybrała, gdybym czuła wielki strach, przed jakimś niewyobrażalnym cierpieniem i miała możliwość jego uniknięcia. Tego wiedzieć nie mogę. Czy czułabym się szczęśliwa wybierając, żeby inni cierpieli, zamiast mnie? Wątpię.

Michał Dyszyński napisał:
4. Czy gdyby znaczące powiększenie stanu szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z całkowitym zapomnieniem tego co przeżyłeś w życiu, zamienieniu Cię w coś w rodzaju rośliny, czyli bez możliwości rozumowania poprawnego i twórczego to czy być się na to zdecydował(a)?

A co to za szczęście zamienić się w roślinę?

Michał Dyszyński napisał:
Ponieważ ja sam raczej mocno zastanowiłbym się (z wyraźną tendencją na odpowiedź NIE) przed daniem szybkiej odpowiedzi na powyższe pytania, to zadaję sobie pytanie: co właściwie dla człowieka jest najważniejsze?
W szczególności interesuje mnie jeden problem - sprzeczność rozwoju świadomości, wiedzy, rozumowania z prostym szczęściem, rozumianym jako coś w rodzaju niekończącego się orgazmu, czy odlotu narkotycznego.

Bo może poświęcając proste szczęście, budując (pracowicie i w bólach to fakt) jesteśmy w stanie wytworzyć w sobie nową strukturę myślenia i odczuwania, która zapewniłaby nam w przyszłości znacznie bardziej zaawansowane poczucie szczęścia, spełnienia, piękna?...

Ja bym nazwała to "proste szczęście" chwilową przyjemnością, uciechą. "Szczęście zaawansowane" to coś znacznie głębszego niż zwykłe zadowolenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:44, 13 Mar 2012    Temat postu: Re: Czy bycie szczęśliwym jest najważniejsze?

Niepoprawna napisał:
Ja bym nazwała to "proste szczęście" chwilową przyjemnością, uciechą. "Szczęście zaawansowane" to coś znacznie głębszego niż zwykłe zadowolenie.

No właśnie. Ale CO to jest?!
Czy Raj w niebie - załóżmy hipotetycznie, że wszyscy wierzą w życie pozagrobowe i Raj - miałby być miejscem gdzie umysł doznaje niekończącego się odlotu (niczym narkoman na haju), czy też jest możliwe bycie szczęśliwym bez ogłupienia zapomnieniem, obojętnością?
Bo znane nam normalnie obrazy szczęścia zwykle jednak są dość jednostronne - np. ktoś "zapamiętał się" w miłości, ktoś poświęca się całkowicie swojej pracy, hobby itp. Nie spotkałem się z opisem szczęścia, w którym ktoś widzi wszystko wokół, rozumuje obiektywnie, na trzeźwo, jest zrównoważony i opanowany.
Może taki stan szczęścia jest możliwy, tylko go sobie nie umiemy wyobrazić?

Albo może jeszcze inne pytanie: Jak sobie wyobrażasz swój Raj?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
berber




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:56, 13 Mar 2012    Temat postu:

"Jak sobie wyobrażasz swój Raj?"

Tak jak opisał go Umberto Eco w powieści "Imię róży":

"Rychło połączę się z moją zasadą i nie sądzę już, by był to Bóg chwały, o którym opowiadali mi opaci mojego zakonu, albo radości, jak sądzili ówcześni minoryci, może nawet nie zmiłowania. Gott is ein lautes Nichts, ihn ruhrt kein Nun non Hier... [Bóg jest czystą nicością, Jego nie dotyczy żadne teraz, żadne tutaj]. Zapuszczę się wkrótce na tę pustynię rozległą, doskonale płaską i niezmierzoną, w którą serce naprawdę pobożne zapada się szczęśliwie. Zanurzę się w Boskim mroku, w niemej ciszy i w niewysłowionym związku, i w tym zanurzaniu zatraci się wszelka równość i wszelka nierówność, i w tej otchłani mój duch zatraci sam siebie, i nie pozna już ani tego, co równe, ani tego, co nierówne, ani niczego; i zapomniane zostaną wszystkie odmienności, będę od podstaw prosty, będę w pustyni milczącej, gdzie nikt nie znajdzie się na swoim miejscu. Opadnę w boskość milczącą i nie zamieszkałą, gdzie nie masz ni dzieła, ni obrazu."

Sporo lat temu przeczytałem to po raz pierwszy. I od tego momentu ten opis stał się opisem mojego raju. Do niego tęsknię, i on daje mi pocieszenie w trudnych chwilach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:07, 13 Mar 2012    Temat postu:

Raju? Opis jest jakby nicości "Boskim mroku, w niemej ciszy"

Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Wto 19:07, 13 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
berber




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:22, 13 Mar 2012    Temat postu:

Tak, raju.
Kłaniają się czternastowieczni nominaliści i mistycy - Tauler, Eckhart. Bóg jako czysta nicość to prawie dosłowny cytat z Taulera lub Eckharta. Sorry, że nie chce mi się się w tej chwili sprawdzac :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
berber




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:37, 13 Mar 2012    Temat postu:

Spieszę wyjaśnić, że mistycy Eckhart i Tauler byli platonikami, nie nominalistami, bo tak można wnioskować z mojego zbyt skrótowego wpisu. "Nominaliści i mistycy' to dwie różne grupy.
Ponieważ mam teraz wątpliwości co do nominalistów, czy przystaliby na taki opis raju, to dla pewności zostańmy przy Taulerze i Eckarcie.


Ostatnio zmieniony przez berber dnia Wto 19:43, 13 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:54, 13 Mar 2012    Temat postu:

berber napisał:
"Jak sobie wyobrażasz swój Raj?"
... i w tej otchłani mój duch zatraci sam siebie, i nie pozna już ani tego, co równe, ani tego, co nierówne, ani niczego; i zapomniane zostaną wszystkie odmienności, będę od podstaw prosty, będę w pustyni milczącej, gdzie nikt nie znajdzie się na swoim miejscu. Opadnę w boskość milczącą i nie zamieszkałą, gdzie nie masz ni dzieła, ni obrazu."

Widzę tu zbieżność z buddyjską koncepcją nirwany. Właściwie zbliżanie się do niebytu. Ta koncepcja jest jednak jakoś pesymistyczna. Nawet można by mówić o porażce Boga w tym względzie, że to najlepsze, do czego mielibyśmy dążyć, to nie rozwój, a zwinięcie się do czegoś a'la niebyt, nie działanie, nie bycie na zewnątrz.
A jednak ja bym do końca nie poszedł za tą koncepcją. Może dlatego, że właśnie jestem wierzący w Boga, a zgoda na to, co opisałeś, oznaczałaby przyznanie wężowi - diabłu części racji - oto udało mi się wprowadzić ludzkość na błędną ścieżkę, oto człowiek nie jest w stanie nic swoim istnieniem zaofiarować na zewnątrz. To jakiś taki egzystencjalny dekadentyzm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
berber




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:06, 13 Mar 2012    Temat postu:

"Widzę tu zbieżność z buddyjską koncepcją nirwany."

Wizje mistyków wielkich religii są sobie bliskie.

Oczywiście tego opisu nie biorę dosłownie, a dla mnie nie brzmi on pesymistycznie. Po prostu mam nadzieję na nieskończone "zanurzanie się" w Nieskończonym, czyli nieskończone poznawanie Nieskończonego Boga, co daje nieskończone szczęście.

A że taki opis bardziej do mnie przemawia? Po prostu nie bardzo potrafię sobie wyobrazić siebie w tłumie zbawionych. Jestem z natury samotnikiem i wolałbym raj jako takie sam na sam z Bogiem. Ale jak będzie, zobaczymy :)


Ostatnio zmieniony przez berber dnia Wto 20:07, 13 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:44, 13 Mar 2012    Temat postu:

berber napisał:
Jestem z natury samotnikiem i wolałbym raj jako takie sam na sam z Bogiem. Ale jak będzie, zobaczymy :)

Ja też bardziej przyznawałbym się do samotnictwa, jednak wizja raju, w którym wszyscy są jakby na "kroplówce" Bożej rozkoszy wydaje mi się niespójna z faktem walki i cierpienia tu na ziemi. Taką kroplówkę pewnie można by zorganizować już teraz. Nie trzeba do tego świadomości, walki ze słabościami, a miłość wobec innych ludzi traci tu sens - przecież w ten sposób o ludziach moglibyśmy zapomnieć. Bóg i tak stanie się wszystkim.

Dlatego bliższa byłaby mi koncepcja Raju, w którym obecność Boga jest odczuwalna, jednak ludzka myśl jest bardziej swobodna, dokonuje różnego rodzaju kreacji, wciąż się doskonali nie tylko poprzez zapadanie od wewnątrz, ale także w działaniach na zewnątrz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:07, 14 Mar 2012    Temat postu:

berber napisał:
Tak, raju.
Kłaniają się czternastowieczni nominaliści i mistycy - Tauler, Eckhart. Bóg jako czysta nicość to prawie dosłowny cytat z Taulera lub Eckharta. Sorry, że nie chce mi się się w tej chwili sprawdzac :wink:

Czyli mamy buddyzm a nawet ateizm, gdzie Bóg jest nicością. Jakoś nie odpowiada mi ten opis. Po co się męczyć na świecie, aby potem była nicość?
A ja wyobrażam sobie: "Przy ognisku rozłożymy się z gitarą. Posłuchamy co nam w duszy gra".


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Śro 10:10, 14 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:25, 14 Mar 2012    Temat postu:

Mój "raj" jest inny, niż ten, tutaj przedstawiony. Po pierwsze jest oślepiająco jasny, choć nie oślepia; po drugie jest szczegółowy, ostry i wyraźny; po trzecie, jedyną w nim nicością jestem ja, moję chcę i moje rozumienie sprawiedliwości, choć będąc w moim "raju" nie odczuwam nicości, chyba że, "św. spokój" jest nicością - ale dla mnie nie jest. Poza tym, nic się nie zmienia ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:28, 14 Mar 2012    Temat postu:

lucek napisał:
Mój "raj" jest inny, niż ten, tutaj przedstawiony. Po pierwsze jest oślepiająco jasny, choć nie oślepia; po drugie jest szczegółowy, ostry i wyraźny; po trzecie, jedyną w nim nicością jestem ja, moję chcę i moje rozumienie sprawiedliwości, choć będąc w moim "raju" nie odczuwam nicości, chyba że, "św. spokój" jest nicością - ale dla mnie nie jest. Poza tym, nic się nie zmienia ...

To nie jest taki znowu inny raj. Bo wspólnym elementem jest nicość odczuwania sprawiedliwości i chceń. Ktoś będący na "boskiej kroplówce", czyli mający odlot bez końca, też nie myśli o sprawiedliwości i chceniach - po prostu czuje ten odlot.
Różnicę jaką podałeś, to owa "szczegółowość", ale wcale nie jest powiedziane, czy ktoś na owym boskim odlocie, też nie czuje tego szczegółówo. Albo tez jako jasność.
Z kolei św. spokój chyba jest jakoś wspólny większości wizji szczęścia. Trudno jest sobie wyobrazić raj osób zestresowanych.

Ja nie mam swojej kompletnej wizji, ale skłaniałbym się do raju dynamicznego - w nim po prostu czujemy, jak nasz mózg jest w stanie nieustannego rozwoju. Czujemy i rozumiemy coraz więcej, a słabości stanu niższego (czyli negatywne emocje znane nam z ziemskiego życia) zostały już gdzieś za nami. Nie mamy tu ambicji rywalizowania, bo zdajemy sobie sprawę jak bardzo inni mogą być ludzie, każdy jest jakoś indywidualnie wspaniały, ale różny i nie ma się o co ścigać, bo nikt nie będzie w stanie być wszystkim na raz. W zamian za to czulibyśmy, że nasza indywidualność jest dobra i akceptowana (w szczególności właśnie przez Boga), ale może się jeszcze bardziej rozwinąć. Ten mój raj byłby rajem nieustannego odkrywania coraz to nowego piękna. Piękna przekraczającego wszystkie poprzednio znane nam postacie piękna - jeszcze bardziej niezwykłego, złożonego, choć niekiedy z nutą genialnej prostoty. I będziemy jakoś w stanie się tym pięknem dzielić z innymi ludźmi, a w szczególności z Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
berber




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:39, 14 Mar 2012    Temat postu:

Na wstępie powiem, że trochę liznąłem filozofii indyjskiej. Przez dwa lata studiowałem ją na uniwersytecie, uczyłem się też sanskrytu. Nie miałem jednak dość wiary we własny możliwości, by specjalizować się w filozofii indyjskiej. W żadnym wypadku nie uważam się za kogoś, kto zna się na filozofii indyjskiej. Po prostu coś o niej wiem. Filozofia indyjska to nieprawdopodobnie rozwinięte systemy metafizyczne. Niestety, szczyt rozwoju tej myśli to gdzieś do X wieku. Potem już nic istotnego poza komentarzami do poprzedników się nie działo. Jednak w tym czasie powstały systemy, które przewyższają Kanta czy Hegla. Oni gdzieś koło VIII wieku mieli to, co my mieliśmy dopiero w XVIII czy XIX. Buddyjskie systemy madhjamiki czy jogaćary zapierają dech w piersiach. Podobnie jak hinduistyczne systemy adwajtawedanty Śankary czy śiwaizm kaszmirski Abhinavagupty.

Po co to piszę? Otóż pojawiła się uwaga, że przedstawiona przez mnie wizja raju przypomina buddyjską nirwanę. Nie jest to jednak takie proste. Otóż (w uproszczeniu) w buddyzmie wyróżniamy trzy "wozy"(sanskryckie: jana): mały wóz - hinajana, duży wóz - mahajana, wóz diamentowy - wadżrajana, który, jak kto chce, można sprowadzić do mahajany. Chodzi o to, że Zachód zetknął się najpierw z buddyzmem hinajany i na tej podstawie wyrobił sobie pojęcie nirwany. W hinajanie nirwana to coś na kształt zaniku świadomości i rozpłynięcia się w niebycie. Ma ona wydźwięk wyraźnie negatywny. Tymczasem w mahajanie sprawa ma się zupełnie inaczej. Systemy mahajany (zastrzegam, że to w wszystko w dużym uproszczeniu) to systemy idealistyczne. Mówią one, że my już jesteśmy w stanie nirwany, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy. Chodzi więc o przebudzenie, które nam to uświadomi.

Wracając do mojej wizji raju. Poznawanie Nieskończonego Boga nie może być czymś negatywnym. Poznanie Boga to nieskończony rozwój naszych możliwości. Raj będzie czymś zupełnie innym niż nasze obecne życie. Błąd niektórych polega na tym, że chcieliby, by raj był tylko bardziej doskonałą postacią naszego życia ziemskiego. Ale nic z tego :) "Musimy" pozwolić, by Bóg nas zaskoczył.

Ja jestem w rozterce, bo z jednej strony nie chcę być w tłumie zbawionych. Z drugiej, nie wyobrażam sobie raju bez możliwości przebywania z moimi przyjaciółmi i najbliższymi, którzy odeszli, a także z moimi zwierzaczkami, które odeszły, i które na mnie czekają (choć myśl katolicka nie daje tu nadziei, bo uczy, że zwierzęta duszy nieśmiertelnej nie mają - jednak w tym względzie jestem heretykiem :) )

Po prostu, ufam, że Bóg to wszystko pogodzi. Ktoś kiedyś powiedział, że dziecko w łonie matki, gdyby mogło mieć tak rozwiniętą świadomość jak dorosły, nie miałoby pojęcia o tym, co czeka je po porodzie. My jesteśmy w sytuacji takiego nienarodzonego dziecka.


Ostatnio zmieniony przez berber dnia Śro 18:43, 14 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:51, 14 Mar 2012    Temat postu:

berber napisał:
Wracając do mojej wizji raju. Poznawanie Nieskończonego Boga nie może być czymś negatywnym. Poznanie Boga to nieskończony rozwój naszych możliwości. Raj będzie czymś zupełnie innym niż nasze obecne życie. Błąd niektórych polega na tym, że chcieliby, by raj był tylko bardziej doskonałą postacią naszego życia ziemskiego. Ale nic z tego :) "Musimy" pozwolić, by Bóg nas zaskoczył.

Pełna zgoda. Nie ma nic negatywnego w poznawaniu Nieskończonego Boga, ani w oczekiwaniu, by nas On zaskoczył.
Pytanie, które stawiam, sięga jednak nieco dalej.
Można je przedstawić jeszcze od takiej strony:
Bóg może nam się ujawniać absolutnie bezpośrednio - tak, że od razu czujemy, że to On.
Ale możliwa jest także inna opcja - oto Bóg może zostawić nam część decyzji, może zorganizować kontakt ze sobą na zasadzie interakcji - jakby gry - w której istota myśląca będzie poszukiwała mocą swojej kreacji, swojego ja, zaś Bóg będzie ukryty. I Bóg nie odczuwa tego poszukiwania jako konkurencji dla swojej bezpośredniej bliskości, ale jako ważne uzupełnienie tej bliskości. Podobnie prawdziwy nauczyciel nie odczuwa przykrości z powodu samodzielności ucznia - wręcz przeciwnie - cieszy się, z niej, traktuje jako twórcze rozwinięcie swojego dzieła.
Bóg zatem może ukryć się, może pozwolić się odkrywać na ścieżce trochę trudniejszej, bardziej zawikłanej, niż bezpośrednia.
W religii chrześcijańskiej i żydowskiej jest przynajmniej kilka cytatów, które sugerują, że Bóg cieszy się wolnością swoich wiernych i dzięki uczynkom wolnych istot rośnie Jego chwała.
To oddalenie od Boga nie jest zatem oddaleniem negatywnym, ostatecznym, bo Bóg jest z nami nawet w owym oddaleniu. Jednak jest w inny sposób - taki, który uruchamia nowe pokłady zarówno wolności, jak i jedności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 20:53, 14 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:12, 14 Mar 2012    Temat postu:

W obecnym życiu jest oddalenie, a potem nie będzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:44, 16 Mar 2012    Temat postu:

berber napisał:
Bóg jest czystą nicością, Jego nie dotyczy żadne teraz, żadne tutaj]. Zapuszczę się wkrótce na tę pustynię rozległą, doskonale płaską i niezmierzoną, w którą serce naprawdę pobożne zapada się szczęśliwie. Zanurzę się w Boskim mroku, w niemej ciszy i w niewysłowionym związku, i w tym zanurzaniu zatraci się wszelka równość i wszelka nierówność,

Pustka to mi się kojarzy z szatanem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:30, 16 Mar 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
… Jednak jest w inny sposób - taki, który uruchamia nowe pokłady zarówno wolności, jak i jedności.

„Tak tedy genialny Kerebron, zaatakowawszy problem metodami ścisłymi, wykrył trzy rodzaje smoków: zerowe, urojone i ujemne. Wszystkie one, jak się rzekło, nie istnieją, ale każdy rodzaj w zupełnie inny sposób.”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:46, 18 Mar 2012    Temat postu: Re: Czy bycie szczęśliwym jest najważniejsze?

Michał Dyszyński napisał:
Niepoprawna napisał:
..."Szczęście zaawansowane" to coś znacznie głębszego niż zwykłe zadowolenie.

No właśnie. Ale CO to jest?!

Hmm... Myślę, że prawdziwe szczęście, to to, które buduje, które sprawia, że stajesz się kimś lepszym. Jeśli wydasz 1000 zł na jakiś gadżet, możesz czuć się szczęśliwy, ale dopiero kiedy Twoje 1000 zł przyczyni się do uratowania komuś życia, czujesz, że tamto "szczęście" było tylko czymś pustym, ulotnym.

Michał Dyszyński napisał:
Czy Raj w niebie - załóżmy hipotetycznie, że wszyscy wierzą w życie pozagrobowe i Raj - miałby być miejscem gdzie umysł doznaje niekończącego się odlotu (niczym narkoman na haju), czy też jest możliwe bycie szczęśliwym bez ogłupienia zapomnieniem, obojętnością?
Bo znane nam normalnie obrazy szczęścia zwykle jednak są dość jednostronne - np. ktoś "zapamiętał się" w miłości, ktoś poświęca się całkowicie swojej pracy, hobby itp. Nie spotkałem się z opisem szczęścia, w którym ktoś widzi wszystko wokół, rozumuje obiektywnie, na trzeźwo, jest zrównoważony i opanowany.
Może taki stan szczęścia jest możliwy, tylko go sobie nie umiemy wyobrazić?

Jeśli ktoś robi to, do czego został stworzony, że się tak wyrażę, to na pewno może czuć się szczęśliwy. Rodzimy się z potrzebą rozwoju, każdy kolejny etap w naszym życiu to szczęście, niezależnie od tego czy spełniamy się jako artyści, naukowcy, rodzice, itd. Ważne jest to, żeby iść swoją drogą. Ale chyba największe szczęście to nauczyć się kochać.

Michał Dyszyński napisał:
Albo może jeszcze inne pytanie: Jak sobie wyobrażasz swój Raj?

Nie wyobrażam sobie. Podobno nie będzie w nim cierpienia i śmierci. Za to będzie miłość :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:13, 18 Mar 2012    Temat postu:

Hello napisał:
Michał Dyszyński napisał:
… Jednak jest w inny sposób - taki, który uruchamia nowe pokłady zarówno wolności, jak i jedności.

„Tak tedy genialny Kerebron, zaatakowawszy problem metodami ścisłymi, wykrył trzy rodzaje smoków: zerowe, urojone i ujemne. Wszystkie one, jak się rzekło, nie istnieją, ale każdy rodzaj w zupełnie inny sposób.”

Parę dni temu oglądałem na Discovery bardzo ciekawy program o koncepcjach wszechświata. Według jednej z nich nasz wszechświat wypączkował jakby z innego wszechświata, przy czym ten stary wszechświat ciągle istnieje, obok naszego. Co ciekawe, dzięki tej koncepcji można wytłumaczyć dość zagadkowy efekt ściągania gromad galaktyk w pewnym konkretnym kierunku (efekt wykryty w obserwacjach astronomicznych).
Oczywiście koncepcja wszechświatów pączkujących jeden z drugiego, czy jakoś tam powstających w drodze ewolucji układu postulowanego przez teorię strun nie posiada statusu obowiązującej teorii naukowej. Ot mamy HIPOTEZĘ. Nauka operuje hipotezami, które stanowią etap początkowy, prowadzący później do teorii. Teoria zwykle jest już bardziej uporządkowana, zawiera znacząco więcej potwierdzeń i zwykle oczekuje się, aby miała mało niewyjaśnionych punktów. Poza tym powinna być pod jakimś względem użyteczna intelektualnie - pomagać nam w zrozumieniu świata.

Patrząc na ludzkie uczucia, na relacji różnych ludzi o nich, o szczęściu, cierpieniu itp. ktoś kiedyś wprowadził coś w rodzaju HIPOTEZY STANU WIECZNEJ SZCZĘŚLIWOŚCI. Nazwał ją Rajem. Hipoteza ta nie ma jakiś potwierdzeń eksperymentalnych. Tzn. są pewne ślady do niej prowadzące - np. relacje mistyków, poczucie szczęścia, jakie każdemu z nas się zdarza w normalnym życiu (choć jest nietrwałe). Religie postulują dostęp człowieka do owego stanu umysłu po śmierci. Można przyjąć tę hipotezę, można ją odrzucić. Tak jak można przyjąć (bądź odrzucić) hipotezę pączkujących wszechświatów.
Można oczywiście sobie dworować z obu hipotez. Albo tylko z jednej z nich. Bo większość hipotez na początku irytuje osoby spotykające się z nimi po raz pierwszy. Zanim teoria ewolucji została uznana za teorię, też była tylko hipotezą i też "psy na niej wieszano".
Bo taka jest już "dola" hipotez - są słabo uzasadnione. Więc ludziska mają tu pełny wybór, czy one im się podobają, czy zechcą je przyjąć. Ale dzięki hipotezom w ogóle myśl ludzka się rozwija. Gdyby wprowadzić restrykcyjny zakaz rozważania koncepcji, które nie zostały jeszcze potwierdzone, to od tego momentu (o ile ten zakaz udałoby się wyegzekwować) zastopowałby się rozwój ludzkiego intelektu. Bo każda koncepcja (absolutnie każda!) raczkuje jako niepotwierdzona, pełna nieścisłości, niejasności, dziur konstrukcyjnych itp.
Osobiście też nie mam przekonania do różnych egzotycznych (przynajmniej dla mnie) koncepcji w nauce, psychologii, bądź innych dziedzinach. Jednak raczej nie zamierzam ich potępiać, śmiać się z nich. Jeśli nie mają naprawdę ewidentnych nielogiczności, to zawsze istnieje szansa na to, że kiedyś coś je potwierdzi. To że teraz jeszcze nie potwierdza - powtarzam - nie jest wystarczającym argumentem, bo tak było praktycznie z każdą z dzisiaj uznawanych powszechnie koncepcji.
Czy tego rodzaju "pokora intelektualna" jest przesadzona?
- To już kwestia uznania każdego człowieka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:01, 18 Mar 2012    Temat postu:

Cóż Michale, po raz kolejny okazuje się, że nie należy niczego traktować jako oczywistość.
Mój „dobry kolega” :) napisał tutaj kiedyś:
„Nie przeszkadza mi Twoja wiara(jakakolwiek by nie była), przeszkadza mi Twoja religia(jakakolwiek by nie była).”
Nie naśmiewam się z niczyjej wiary, a już w kontaktach z religiami, to do śmiechu mi daleko.
Już apelowałem, abyś nie mieszał nauki z ideologią.
Hipoteza pretendująca do miana naukowej zakłada możliwość weryfikacji - wiara wręcz przeciwnie.
Nie jestem przeciwko hipotezom, jestem przeciwko traktowaniu ich jako prawd absolutnych (nawet objawionych) i obciążaniu konsekwencjami takiego traktowania wszystkich wokoło - od kieszeni poczynając, na rozporku kończąc.

Ps.
Wybacz Michale, że skrótowo i z powtórzeniami, ale zarobiony jestem i nawet na „bycie szczęśliwym”, czasu mi nie staje. :(
____________________________________________
"Nie przejmuj się rzeczami zaadresowanymi Twoim nazwiskiem; myśl o tych z napisem "do wszystkich, których może dotyczyć"".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:40, 18 Mar 2012    Temat postu:

Hello napisał:
Cóż Michale, po raz kolejny okazuje się, że nie należy niczego traktować jako oczywistość.
Mój „dobry kolega” :) napisał tutaj kiedyś:
„Nie przeszkadza mi Twoja wiara(jakakolwiek by nie była), przeszkadza mi Twoja religia(jakakolwiek by nie była).”

Przeszkadzać każdemu może wszystko - to jak wyglądasz, w co się ubierasz, jakie masz uczesanie. Może komuś też przeszkadzać czyjaś religia. Albo nawet czyjś ateizm. To wolny wybór OBIEKTU PRZESZKADZANIA. Jeśli więc komuś coś przeszkadza - przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza - niech mu tam przeszkadza.

Hello napisał:
Już apelowałem, abyś nie mieszał nauki z ideologią.
Hipoteza pretendująca do miana naukowej zakłada możliwość weryfikacji - wiara wręcz przeciwnie.
Nie jestem przeciwko hipotezom, jestem przeciwko traktowaniu ich jako prawd absolutnych (nawet objawionych) i obciążaniu konsekwencjami takiego traktowania wszystkich wokoło - od kieszeni poczynając, na rozporku kończąc.

Ideologia, nauka, filozofia są przykładami MYŚLENIA.
Wyborem każdego jest, czy jak dostrzeże coś, co jego system rozpoznawania zaklasyfikuje jako "religijne", to włączy program reaktywny w stylu: uważać za niewarte zastanowienia, co by to nie było, nie widzieć tam żadnych zależności rozumowych, bo na pewno ich tam nie ma. Najlepiej jest (nie wnikając w szczegóły) od razu skrytykować, dobrze nawet ośmieszyć, albo jakoś inaczej zasugerować błąd, coś niewłaściwego.
To dla mnie takie postępowanie to jest właśnie IDEOLOGIA. Ideologia - czyli odgórne założenie czegoś, a dalej sądzenie po pozorach.

Z drugiej strony warto też zauważyć, że jeśli ktoś chce z zasady wyrzec się (jakiejś) ideologii, to najpierw musi się ideologią (wyrzekania ideologii) posłużyć. Inaczej się nie da, bo naturalnym stanem umysłu jest - jeśli rzecz jest nie zbadana, nie sklasyfikowana, traktować rzeczy w miarę bezstronnie. Tak więc ideologią jest właśnie podejście w stylu "zobaczę termin używany w religii, to bez wnikania w treść, będzie to mi się nie podobało".
Oczywiście rozumiem, że w Twojej ocenie ta Twoja ideologia (krytyki wszystkiego co się religijnie kojarzy) okaże się jakoś właściwsza, bardziej uzasadniona, sensowna, niż inna ideologia. Może nawet uznasz, że - z jakichś przyczyn - to nie jest ideologia, tylko (jak go zwał, tak go zwał) np. "racjonalna postawa". Tak też możesz uznać.

Gdybyś jednak miał więcej bezstronności (mniej ideologii) w sobie, to byś zauważył, że dotychczasowe rozważania traktowały raj jako pojęcie bardziej filozoficzne, niż religijne. Posłużył on po prostu jako pretekst do rozważenia pewnej idei - koncepcji szczęścia maksymalnego. Bo nie o religie tu chodziło, ale raczej o psychologię, o wyobrażenia niezależne od wyznawanych systemów wartości. Można się w taką dyskusję włączyć w pełni, z przekąsem wprowadzając np. pojęcie "mój ateistyczny raj, to życie bez religii", czy jakkolwiek. I to by przeszło, bo nie było tu wcale konieczności odniesień religijnych.
Mógłbym więc nie używać w ogóle słowa "raj" i przekazać wszystkie te idee (jakie ja sam mam do skomentowania), ale uznałem, że po prostu szybciej będzie, jeśli również nakieruję współdyskutantów w stronę pewnej wcześniejszych ludzkich przemyśleń, wyobrażeń, pewnej bazy kulturowej. Bo póki co w ateizmie nie za bardzo znam jakieś wzorce myślowe stanu szczęścia (chętnie bym poznał). Może dla ateistów w ogóle szczęscia nie ma, bo istnieją wyłącznie rzeczy zbadane i niezbadane naukowo, a te wszystkie szczęścia, radości, miłości to jedna wielka bujda na resorach. Nie odrzucam tej koncepcji. Ale też nie potwierdzam, bo jakoś na razie - sensownie merytorycznie - ateiści się w tym wątku nie wypowiedzieli.

Gdyby poruszenie nazwy o religijnej konotacji nie dawało u Ciebie odruchu programu reaktywnego, który przejmuje kontrolę nad myśleniem i wprowadza w tryb agresji wobec religii, to byś ów fakt neutralnego postawienia problemu zauważył. Ale ponieważ ten program rządzi Tobą, a nie Ty nim, ponieważ Twoje postrzeganie podlega silnemu filtrowaniu ideologicznemu, to dzieje się, jak wyżej.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 21:54, 18 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:01, 18 Mar 2012    Temat postu:

„Masz kobietę?” Karol Olgierd Borchardt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Marcin Kotasiński




Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:36, 20 Mar 2012    Temat postu:

Michale nie przeczytałem wszystkiego, ale zauważyłem, że kierujesz się błędnym rozumieniem Szczęści, kiedy to jest sobą gdy wszystko jest doskonałe i nic przeszkadza, wtedy można mówić o Szczęściu i taki cel wydaje mi się najważniejszy dla każdego.

Np.
Cytat:
1. Co byś wybrał(a) - stan totalnego "odlotu" szczęścia, zapomnienia, ale niedługiego życia, potem szybkiej śmierci (w

To nie jest Szczęście, ale raczej forma ucieczki od realizmu, skutek na ogół opłakany.

Cytat:
szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z unicestwieniem czegoś wyjątkowo ważnego - np. globalnego pokoju na świecie,

To także, bo unicestwienie nie jest przyczyną Szczęścia, ale obwiniania siebie i ewentualnie uciekania od winy w dalszą agresję.

Cytat:
szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z zabraniem szczęścia innym ludziom

To też nie jest Szczęściem, ale w tym przypadku Szczęściem było by wciągnięcie innych ludzi we własne Szczęście dając go jeszcze więcej, bo wspólnie.

Cytat:
szczęśliwości miałoby być nierozerwalnie związane z całkowitym zapomnieniem tego co przeżyłeś w życiu, zamienieniu Cię w coś w rodzaju rośliny,

I to nie jest Szczęściem, ale trzeźwość doskonałości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze?
Tak
68%
 68%  [ 13 ]
Nie
31%
 31%  [ 6 ]
Wszystkich Głosów : 19

Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:19, 20 Mar 2012    Temat postu:

Dla niektórych ważniejsze jest trwanie w pysze niż bycie szczęśliwym
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin