|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:49, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Chodzi mi o coś takiego: mamy wybór Niebo: stan bycia szczęśliwym ale wymaga pokory, piekło: nie będę szczęśliwy ale to ja mam rację
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:29, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Chodzi mi o coś takiego: mamy wybór Niebo: stan bycia szczęśliwym ale wymaga pokory, piekło: nie będę szczęśliwy ale to ja mam rację |
W moim przekonaniu jest to inaczej:
Niebo - wymagam od siebie pokory, ale mam w tym rację, i widzę to jako drogę do szczęścia, bo zarówno pokora, jak i głębsza wiedza są zgodne z moim prawdziwym głębokim JA.
Piekło - żądam dla siebie doraźnych (!) potwierdzeń dla swoich racji, i udaje mi się doraźnie osiągać satysfakcję, ale nie stać mnie na uczciwą walkę o głębszą prawdę i głębsze wniknięcie w to czym jestem naprawdę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Marcin Kotasiński
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:50, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie wydaję się Andy, że chyba nie rozumiesz zadawanego przez siebie pytania, zatem odpowiadając na nie bezpośrednio nie rozumiałbyś odpowiedzi. Napisałeś tak:
Andy napisał: | A gdyby był wybór: być szczęśliwym czy mieć rację? |
Cytat: | W zwykłym sensie, to znaczy np. uważam że moje poglądy są prawdziwe |
Cytat: | Chodzi mi o coś takiego: mamy wybór Niebo: stan bycia szczęśliwym ale wymaga pokory, piekło: nie będę szczęśliwy ale to ja mam rację |
Jeśli dobrze rozumiem to, co piszesz, to dokonujesz pewnego niejawnego i błędnego założenia, uważasz, że „być szczęśliwym” to coś innego, odwrotnego i niesprowadzalnego do „mieć rację”. Zatem „mieć rację” to coś w kierunku „być szatanem”, „być szczęśliwym” to być „pokorną niebiańską owieczką”. a wcale nie.
Zastanów się, na czym opiera się Szczęście, co musi być wcześniej aby mogło na tym zaistnieć Szczęście? Czy stan Szczęścia (w tym zadowolenia) wywołują w tobie takie doświadczenia jak osiągnąć pełne i spójne zrozumienie jakiegoś ważkiego dla ciebie zagadnienia? Czy stan Szczęścia to np. zbudować dom nieco drożej, ale bardzo solidnie pozbawiając się tym samym obawy o to, że ten dom rozsypie się, np. budując taniej okazałoby się, że pękł fundament po 5 latach albo sypie się dach. Drugie Szczęścia nie daje, pierwsze tak, bo pozbawia trosk i obaw stwarzając stan uspokojony i zaspokojony, to Szczęście lub etap znajdujący się na drodze do Szczęścia. Albo nie jest Szczęśliwy ten, kto np. nie rozumie jakiegoś ważnego dla siebie zagadnienia, bo trapi się nim i związanymi z nim podzagadnieniami, nie potrafi sobie bez tej wiedzy lepiej poradzić w życiu.
Zatem osiągając np. zrozumienie lub ogólniej stan zaspokojenia i uspokojenia osiągamy Szczęście bądź stan zbliżający się do Szczęścia, jesteśmy na dobrej drodze do Szczęścia. Jednocześnie zauważ, że osiągając zrozumienie dające Szczęście dochodzisz do stworzenia pewnego poglądu na coś, czego owe zagadnienie dotyczy. Twoje zrozumienie jest prawdziwe, dlatego bo odznacza się funkcjonalnością, po prostu działa, tak jak działa wlewanie herbaty z kubka do gardła, a nie np. do ucha. Pierwszy daje zaspokojenie i uspokojenie, prowadzi lub daje Szczęście drugi odwrotnie, nie daje. Zatem uzyskując pogląd funkcjonujący, rację jednocześnie masz i Szczęście. Dlatego napisałem, że nie rozumiesz stawianego pytania, ponieważ racja i Szczęście to „rzeczy” idące razem za rękę. Szczęście, bowiem to stan realny, Szczęście jest sobą, osiąga pełnię tylko wtedy kiedy powstaje na podstawie realnego doświadczenia, kiedy potrafimy uczynić coś w świecie, czyniąc to mamy poczucie Szczęścia, spełnienia, samorealizacji. Dlatego Szczęście i racja idą razem.
To, co jeszcze odczytuję u ciebie, to założenie, że może istnieć też taki stan, w którym ktoś stwierdza, że ma rację niezależnie od doświadczenia i niezależnie od racji innych ludzi, czyli de facto dąży do narzucania doświadczeniu i ludziom tego, co (obiektywnie) słuszne nie jest i czyni to siłą, aby mieć rację. W tym sensie zgodzę się z tobą, że taka forma „racji” nie jest spójna ze Szczęściem i nie jest to Szczęście, bo zauważ, że Szczęście zakłada obecność i uczestnictwo w (twoim) Szczęściu także innych ludzi. Będąc zadowolonym/szczęśliwym chyba przyznasz rację, że poprawić ten dobry już stan może tylko sytuacja kiedy jacyś ludzie spotykając się z twoim szczęśliwym stanem uznają go za szczęśliwy i razem z tobą (twoje) Szczęście będą „wyznawać”, cieszyć się z tobą. Ale wtedy wkracza tutaj obiektywizm, to znaczy stan budzący Szczęście, aby być naprawdę Szczęściem musi je wywoływać także u innych ludzi.
Zatem pytanie dotyczy tego czy „racja” jest sobą naprawdę czy tylko jednostce owej wydaje się że ma rację. W pierwszym przypadku racja taka jest podstawą do Szczęścia, bo dzięki racji, właściwemu zrozumieniu zjawisk tworzy się lepsze sytuacje życiowe. Jeśli zaś racja jest tylko w widzi mi się jednostki to Szczęścia nie ma, ponieważ owa racja, posiadane zrozumienie świata nie sprawdza się doświadczeniu wywołując konflikt (np. z ludźmi). Nie uważam też, aby Szczęście wymagało pokory, aby pokora w ogóle kiedykolwiek była wymagana. Wymagana jest natomiast „otwartość poznawcza”, aby poznawać to co jest Prawdą, aby uzyskiwać prawdziwą rację, stającą się podstawą dla Szczęścia. Otwartość poznawcza to stan umysłu, który również występuje w stanie pokory.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
agryppa
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:19, 23 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | czy człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia |
mnie się wydaję, że jak x przedstawi swoje pojęcie szczęścia alfa, y-kowi tak, że igrekowi będzie się pojęcie szczęścia alfa wydawało obrzydliwe to odpowiedź na pytanie, czy człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia w brzmieniu alfa? dla igreka będzie siłą konieczności brzmiała - nie.
natomiast
jak x przedstawi swoje pojęcie szczęścia alfa, y-kowi tak, że igrekowi będzie się pojęcie alfa wydawało doskonale piękne to odpowiedź na pytanie, czy człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia w brzmieniu alfa?dla igreka będzie siłą konieczności brzmiała - tak.
dalej ;)
jak x nie przedstawi swojego pojęcia szczęścia alfa, y-kowi i zada pytanie czy człowiek najbardziej ze wszystkiego pragnie szczęścia ? a igrek podstawi w miesce szczęścia pojęcie szcześcia własne, to odpowiedż będzie siłą konieczności brzmiała tak.
itd.
kwestia odpowiedzi jest więc względna. bo rozbija się o kwestię o czyjim pojeciu szczęścia mówimy i jak ono nam sie przedstawia.przynajmniej tak mi się wydaję.
Pewnie już ktos to powiedział w wątku i powtarzam. ale co warto raz warto i drugi.
Ostatnio zmieniony przez agryppa dnia Nie 19:23, 23 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:12, 17 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Mieć rację, nie oznacza tu racji obiektywnej ale to aby "wysżło na moje". Na przykład szatan może uważać się za większego od Boga i wybierze piekło aby utwierdzić się w swoich przekonaniach "przez złego Boga cierpię"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:04, 17 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Mieć rację, nie oznacza tu racji obiektywnej ale to aby "wysżło na moje". Na przykład szatan może uważać się za większego od Boga i wybierze piekło aby utwierdzić się w swoich przekonaniach "przez złego Boga cierpię" |
Dobry Bóg odpowiada wtedy szatanowi: dostałeś możliwość wyboru, więc cierpisz na własne życzenie, tak jak chciałeś. Być może, w jakiś szczególny, sobie tylko znany sposób, pragniesz tego cierpienia. I to w twoich rękach jest do niego klucz. Nie cierpisz przez "złego" Boga, ale przez "swoją wizję złego" Boga, bo prawdziwego Boga poznać nie chciałeś. Gdybyś Go poznał, to byś się przemienił i nie cierpiał teraz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:33, 29 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Marcin Kotasiński napisał: | Nie uważam też, aby Szczęście wymagało pokory, aby pokora w ogóle kiedykolwiek była wymagana. Wymagana jest natomiast „otwartość poznawcza”, aby poznawać to co jest Prawdą, aby uzyskiwać prawdziwą rację, stającą się podstawą dla Szczęścia. Otwartość poznawcza to stan umysłu, który również występuje w stanie pokory. |
Trzeba by chyba jakoś określić, co miałoby znaczyć to słowo "pokora". Ja widzę je jako formę pewnego nacisku na własne uczucia. Nacisk ten wynika z doświadczenia życiowego, trochę też może z perswazji otoczenia, ale może też (ten aspekt u mnie jest najsilniejszy) z samej refleksji nad naturą poznania.
Cóż to za nacisk?...
Dla mnie pokorą jest po prostu ciągłe powtarzanie - przypominanie samemu sobie takich mniej więcej ustaleń:
- zwykle pierwsze wrażenie okazuje się mylne.
- dość często się myliłem, gdy starałem się sądzić bez głębszego wniknięcia w sprawę, albo gdy rozstrzygnięcie było po linii moich uczuć.
- mam w sobie naturalny, wrodzony (wynikający z ewolucji) paradygmat traktowania własnych myśli jako "lepsze", bardziej wartościowe, ale działanie tego paradygmatu jest w istocie niezależne od obiektywnych, sprawdzalnych mechanizmów. Ta tendencja, z dużym prawdopodobieństwem będzie mnie skłaniała do skrzywiania odbioru rzeczywistości w tych przypadkach, gdy jakiś pogląd uznam za swój, a inny pogląd zakwalifikuję jako cudzy.
- obserwuję wokół siebie ludzi, którzy wyraźnie oszukują samych siebie w sytuacjach, w których mają rozważać poglądy własne i cudze - te własne jakoś tak mimowolnie wyglądają im gorzej. Ponieważ chyba jestem podobny do reszty ludzkości, więc i mi grozi takie podejście, i warto o tym pamiętać.
- niejeden raz zagalopowałem się dyskusji, a potem tego żałowałem
- mam dostęp bezpośredni jedynie do własnych doznań, wnioskowanie o cudzych doznaniach jest zawsze obarczone błędem - nieokreslonością założenia podobieństwa między mną, a innymi osobami. Prawdę mówiąc, nie wiem jest jest stopień tego podobieństwa i najczęściej jest to niesprawdzalne, albo bardzo trudne do sprawdzenia. Zatem rozsądnie jest powstrzymanie się od osądzania innych.
- niejeden raz sam byłem osądzony przez kogoś pochopnie, niesprawiedliwie, wręcz głupio. Wiem przy tym, że fakty były inne, niż to osądzający to (ułatwiając sobie rozumowanie) założył. Jednak ta osądzająca była przy tym przekonana, że jest absolutnie uczciwa, że niemożliwe jest, aby ona nie miała racji. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że ja też będę podlegał podobnej presji ułatwiania sobie sądzenia w podobnych sytuacjach. Aby zachować uczciwość myślenia, powinienem wystrzegać się podobnego zachowania z mojej strony.
- w wielu przypadkach mój osobisty rozwój skłonił mnie do uznania poprzednio wyznawanych poglądów za ułomne, niepełne, czasem zupełnie fałszywe. Jest mocno prawdopodobne, że nie wyczerpałem jeszcze swojej puli błędnych wnioskowań.
...
Stąd wynika pewien program poznawczy:
- unikać szybkich sądów.
- wstrzymać się potępianiem kogokolwiek
- jeśli już osądzać, to raczej czyny i słowa, a nie ludzi, którzy są ich źródłem
- być gotowym na możliwość zmiany zdania
- nie odrzucać przesłanek, które godzą w mój (świato)pogląd - wręcz przeciwnie: im bardziej godzą, tym bardziej warte są zainteresowania i rozważenia
- nie słuchać pochlebców
- nie być pochlebcą dla samego siebie
- cenić sobie rzeczową (!) krytykę ofiarowywaną mi przez inne osoby
itp...
Warto przy tym zauważyć, że ów program i sam postulat pokory NIE oznacza m.in., że:
- miałbym wierzyć innym osobom bardziej niż sobie. Co to, to nie. Inne osoby też podlegają ww. zastrzeżeniom, a moje poglądy mają tę przewagę, że przynajmniej lepiej znam okoliczności w jakich powstają, czyli mogę bardziej kontrolować je pod kątem mechanizmów weryfikacji błędów
- miałbym zmieniać swoje poglądy, bo przecież są one niepewne. Niepewność nie oznacza fałszywości, a jedynie nakłada obowiązek weryfikacji swoich poglądów, gdy pojawią się do tego nowe przesłanki.
- miałbym ogólnie ulegać cudzym sugestiom wbrew sobie. Dalej obowiązuje prymat mojego myślenia nad cudzym. Wynika on z tego, ze swoje myślenie w sposób oczywisty mogę lepiej kontrolować i tylko nim dysponuję bezpośrednio. Jeśli coś miałbym od kogoś przyjąć, to nie na zasadzie jego chcenia, a wyłącznie w OPARCIU O ARGUMENTY, które dodatkową będą zgodne z MOJĄ wizją rzeczywistości. Tylko tak mogę w ogóle obronić spójność myśli.
I parę innych...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:06, 02 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Otóż ludzi mając wybór: z jednej strony szczęście, z drugiej to co nas podnieca. nierzadko a raczej często wybierają to co ich podnieca. Ludzie często myślą innymi narządami niż głowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy poczucie szczęścia jest w życiu absolutnie najważniejsze? |
Tak |
|
68% |
[ 13 ] |
Nie |
|
31% |
[ 6 ] |
|
Wszystkich Głosów : 19 |
|
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:40, 03 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Chciałem tu napisać swoją odpowiedź na pytanie tytułowe wątku, ale przeczytałem wcześniejszy post agryppy i w zupełności się z nim zgadzam; miałem napisać właściwie to samo, tylko trochę inaczej ujęte. Wobec tego nie będę się powtarzać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|