Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy bogacze to źli ludzie?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:26, 31 Sty 2012    Temat postu: Czy bogacze to źli ludzie?

Wydaje się, że tak wprost postawione pytanie jest w dzisiejszych czasach nieco faux pax. W końcu mamy kapitalizm, powinniśmy (?) się bogacić, socjalistyczna urawniłowka nas mierzi. Do tego łatwo jest dostać zarzutem o zwykłą zazdrość, bycie nieudacznikiem, który nie potrafi być wystarczająco przedsiębiorczy, więc stawia takie populistyczne (?) problemy.

Ale wydaje mi się, że ten problem jest jednym z KLUCZOWYCH PROBLEMÓW ETYKI. A nawet może nieco więcej niż etyki.

Gdyby spojrzeć przez pryzmat chrześcijaństwa, to bogactwo nie jest tam zbytnio propagowane. Chyba najwyraźniejsze głosy wątpliwości co do możliwości zbawienia są skierowane do bogaczy (przypowieść o Łazarzu, powiedzenie Jezusa o tym, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego i jeszcze parę). Z drugiej strony "właściciel winnicy", występujący w wielu przypowieściach, jest zwykle przedstawiany przyrównywany do samego Boga i jest postacią pozytywną. Czyli nie ma jednoznacznego potępienia przedsiębiorczości. A jest nawet jedna wyraźna pochwała tejże - w przypowieści o talentach.
Z drugiej strony mamy z kazania na górze "błogosławieniu ubodzy w duchu".

Oczywiście chrześcijaństwo nie jest jedynym źródłem etyki. Inne religie też oczekują solidarności międzyludzkiej. W islamie mamy wyraźny nakaz pomocy biednym. I z tego co mi wiadomo, jest on traktowany poważnie. Również większość etyk ateistycznych wskazuje na potrzebę ochrony słabszych, rzadko propaguje się wilcze prawa. Nawet komunizm głosił pomoc biednym i "sprawiedliwość społeczną" (nie dyskutujmy tylko co z tego wyszło na koniec, bo z grubsza wszyscy wiemy, a trzeba przyznać, że w walce z biedą skrajną miał on nawet pewne sukcesy).
Wyjątkiem jest tu ideologia wolnego rynku i kapitalizmu. Tutaj biedny człowiek jest zwykle traktowany jako ktoś winny stanu, w jakim się znalazł i dobrze mu tak. Większość wolnorynkowców, choć jednoznacznie nie jest za jakąś eksterminacją nieudaczników biznesowych, to jednak na szczycie zasad społecznych stawia odsiew gospodarczy, chwali zasadę, że słabszy odpada, a silniejszy się wzmacnia. Ta zasada miałaby być motorem postępu i porządku gospodarczego. Dlatego wolnorynkowcy zwykle bardzo zżymają się na pomoc społeczną, zasiłki, ratowanie słabych firm itp. Skoro coś jest słabe, to powinno upaść i chyba najlepiej, aby zupełnie to wyeliminować. Wtedy - jak w darwinowskim doborze naturalnym - zyskalibyśmy miejsce dla tych, którzy przetrwali, a więc są "lepsi".

To był wstęp, bo teraz chciałbym wrócić do pytania: czy jednak bylibyśmy w stanie uznać bogacza za człowieka dobrego (etycznie patrząc na sprawę), czy złego?
Tak z głębi serca, szczerze?...

Ja sam nieraz się nad tym zastanawiałem. I nie mam w pełni jasnego zdania, ale uważam, że w owym pytaniu coś "jest na rzeczy".
Bo oto jeśli jest sobie człowiek, który widzi wokół siebie ludzi zmagających się z losem, skrzywdzonych (nieraz w sposób całkowicie niezawiniony), słabszych, a jednocześnie tenże sam człowiek szasta pieniędzmi na lewo i prawo, przeznacza je na przelotne zachcianki, na wielki luksus, zaś cała owa sytuacja mu jakoś nie przeszkadza...
To chyba specjalnie wrażliwy, to on nie jest.
Bo takim naturalnym odruchem wobec czyjegoś cierpienia, jest CHĘĆ POMOCY. Tak od serca. Jak widzę, że się ktoś wywrócił, to pomagam mu wstać (jeśli ma z tym kłopoty). Nawet zwierzęta sobie pomagają. Czyli to jest jakoś naturalne, że mamy w sobie życzliwość, tendencję do dzielenia wzajemnie radości, ale i kłopotów.
I oto jest sobie człowiek, który z grubsza powiada tak: "jestem tłustym kocurem" (cytat z internetu pochodzący z wypowiedzi jakiegoś bogacza), dobrze mi z tym, że opływam w dostatki, a inni mnie nie obchodzą. Mają ręce, głowę, niech sobie zarobią. Ja jestem bogaty, bo jestem lepszy, uprzywilejowana pozycja mi się należy. Każdy niech się martwi o siebie.
Jedna wystawna kolacja menedżerów wielkiej firmy kosztuje z grubsza tyle, że starczyłoby na wyżywienie całoroczne paru afrykańskich wiosek, uratowałoby od śmierci głodowej dziesiątki, może setki ludzi.

Oczywiście nie jest zakazane być egoistą. Wolnorynkowcy wręcz pochwalają taka postawę, uważając ją za motor postępu. Nie ma też jakiegoś ogólnego obowiązku prawnego pomagania innym (wyjątkiem są wypadki - szczególnie drogowe - gdzie za nieudzielenie pomocy, można trafić pod sąd). Czyli jeśli ktoś obok mnie umiera z głodu, to - w zgodzie z prawem - mogę odwrócić się od niego napięcie, a bułkę, której nie zjadłem z dzisiejszego drugiego śniadania, wyrzucić do śmietnika. Tylko czy będę wtedy DOBRYM CZŁOWIEKIEM?...
A może jednak będę ZŁYM człowiekiem?...

Oczywiście granica jest dość płynna. Bo będąc zbyt łatwo "wrażliwi", będziemy musieli zmierzyć się z prostym pytaniem: a dlaczego nie sprzedałeś komputera, na którym piszesz/czytasz te słowa i nie oddałeś odzyskanych tak pieniędzy na biednych w Afryce?
Ale, mimo wszystko, wydaje mi się, że jest pewna różnica pomiędzy względnym dostatkiem, gdy zapewniamy sobie po prostu jakie takie funkcjonowanie w społeczeństwie, a oddawaniem się kaprysom i zbytkowi z szastaniem wielkimi sumami pieniędzy. Choć z drugiej strony, dla niejednego biedaka z Afryki, czy Bangladeszu posiadanie samochodu i komputera jest już trudnym do wyobrażenia bogactwem, więc można łatwo nadziać się na zarzut myślenia po linii własnych pragnień.
Dla mnie osobiście granicą jest pytanie: co wyrzucam, bez rzetelnego skorzystania. Jeśli ktoś kupuje dużo rzeczy, aby tylko sprawić sobie przelotną przyjemność, dla kaprysu, a nie po to, aby ich użyć w swojej pracy, czy odpoczynku, to jest już po "tamtej złej" stronie. Jeśli ktoś coś posiada, aby to używać, to jest to naturalne. Jeśli jednak służy to wyłącznie podbudowaniu ego (szczególnie jeśli jest rzeczywiście drogie), wynoszeniu się, to tu stawiałbym granicę.
Ale to taka moja prywatna granica pomiędzy dobrym i złym bogactwem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:23, 05 Mar 2012    Temat postu:

Do wątku znalazło się dość ciekawe dopełnienie w postaci badań naukowych;
Oto cytat z niusa onetowego:
Cytat:
Zamożni ludzie częściej oszukują i dopuszczają się nieetycznych zachowań - wynika z badania naukowców z Kanady i USA, którego rezultaty opublikowało amerykańskie czasopismo naukowe "Proceedings of the National Academy of Science" (PNAS).

Link do artykułu: [link widoczny dla zalogowanych]
I źródłowy tekst po angielsku:
[link widoczny dla zalogowanych]
albo lepiej
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:36, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:04, 09 Kwi 2012    Temat postu:

Gautama Buddha przeklinał biedę. Jezus deprecjonował bogaczy.
Obydwoje mają 100% racji w okolicznościach jakich się ustosunkowali do tych wypowiedzi.

Nawet krk ma w swych szeregach św którzy byli bogaci np św Jadwiga, królowa.
Posiadanie bogactwa, bogactwo samo w sobie nie jest złe, ani bycie bogatym nie
czyni złym, a już na pewno nie czyni grzesznym. To wie nawet przeciętny adept. Gautama i Jezus byli jednomyślni, obydwoje wiedzieli że bieda nikomu nie zapewni soteriologicznego zbawienia. Bogactwo zaś potępienia czy kar piekielnych.

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Być może jest słuszność że postawienie tego pytania 1000 lat temu dało by inny wynik. Świadomość zbiorowa w tamtych czasach była zupełnie inna. Lepsza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:29, 09 Kwi 2012    Temat postu:

adullam napisał:
Gautama Buddha przeklinał biedę. Jezus deprecjonował bogaczy.
Obydwoje mają 100% racji w okolicznościach jakich się ustosunkowali do tych wypowiedzi.

Nawet krk ma w swych szeregach św którzy byli bogaci np św Jadwiga, królowa.
Posiadanie bogactwa, bogactwo samo w sobie nie jest złe, ani bycie bogatym nie
czyni złym, a już na pewno nie czyni grzesznym. To wie nawet przeciętny adept. Gautama i Jezus byli jednomyślni, obydwoje wiedzieli że bieda nikomu nie zapewni soteriologicznego zbawienia. Bogactwo zaś potępienia czy kar piekielnych.

Teoretycznie masz rację. Tyle, że to taka racja "na okrągło". Gdzieś w podświadomości czujemy, że zaprzeczenie bogactwu, to coś takiego, jak zaprzeczenie sensowi działania, kreatywności. Po co mielibyśmy cokolwiek robić na tym świecie? Żeby było gorzej? Żeby mieć mniej, tylko dlatego, że ktoś inny ma mało?...
Rozumiem, że prosta konstatacja - bogaty = bezduszny krwiopijca, biedny = pokrzywdzony przez los, niewinnie cierpiący - taka konstatacja byłaby niesprawiedliwa, wręcz destrukcyjna dla sensu działania w świecie. Gdybyśmy ją zaakceptowali, to wszyscy powinniśmy oblec się w łachmany, sprzedać wszystko i czekać cierpliwie na śmierć, która na zaprowadzi do lepszego świata.

Ale problem nie jest taki prosty. Odrzucenie pytania o etyczny aspekt bogactwa też nie bardzo się udaje. Dlatego ja chcę postawić dość podstawowe pytanie. I to bardzo na czasie, patrząc na dzisiejszą rzeczywistość ekonomiczną.
Weźmy taki prosty przykład: oto jest sobie człowiek, który ma zdecydowanie więcej niż inni - codziennie przepuszcza dużo pieniądze jedząc w najdroższych restauracjach, korzystając z życia na każdym kroku. Często przy tej okazji marnotrawi wiele dóbr - bo nie sposób używać intensywnie świata, nie wyrzucając jeszcze nie zużytych dóbr, nie nabawiając się niestrawności z przejedzenia, kaca z przepicia.
Jednocześnie tenże sam człowiek pewnie nie raz spotyka wokół siebie osoby, które nie zawiniły nic temu, ze są wyjątkowo ubogie, nie stać ich na podstawowe dobra niezbędne do życia - dzieci z wielodzietnych rodzin, ludzie chorzy (często nie z własnej winy). Takie proste zestawienie sensu mówi nam, że gdyby ten człowiek teraz mocno używający świata zechciał oddać tylko tę część pieniędzy, które wydał na zatrucie z przejedzenia, czy wyrzucenie bez wykorzystania zakupu, to by - patrząc z punktu widzenia owego biedaka - zrobił coś wielkiego. Dał innemu człowiekowi wielką radość, wielkie wytchnienie. Wielkie dobro NAWET NIE ZA CENĘ WYRZECZENIA, tylko za cenę rozsądku, rezygnacji z tego co przyniesie szkodę. A gdyby jeszcze dodatkowo zrezygnował z paru rzeczy kupowanych zupełnie dla zbytku, takich dla chwilowego kaprysu, które nie zaspakajają żadnych trwałych potrzeb, to mógłby tymi środkami wykreować w uczuciach osób pokrzywdzonych przez los naprawdę coś wielkiego.
Mamy więc na szali
Z jednej strony zbytek, kaprys, nawet kłopot biorący się z nadmiaru (40% Amerykanów cierpi z powodu nadwagi)
Z drugiej strony wielkie uzupełnienie braku, wyciągnięcie kogoś z dna

Co nas (bogaczy) przed takim działaniem wstrzymuje?...
Zabrania nam ktoś tego?...
Czy to byłoby wyrzeczenie ponad siły?

Czy jeśli ktoś sam ledwo turla się z przejedzenia, a widząc obok głodnego, odwraca się mówiąc "sam pewnie jest sobie winien", zasługuje na miano "dobrego człowieka"?

Żeby nie było wątpliwości - nie agituję tu za socjalizmem. Jestem przeciw niemu z jednego dość prostego powodu - poprzez zinstytucjonalizowanie rozdawnictwa niszczy on rzeczy bardzo cenne od strony etycznej: świadomość daru jednych ludzi innym ludziom (ludzie myślą: mi się należy, bez łaski powinienem dostać coś tylko dlatego, że jestem biedny), a przez to świadomość wspólnoty ludzkiej, a do tego demoralizuje wielu, czyniąc z nich trutniów i darmozjadów. Więc być może instytucjonalne rozdawnictwo nie jest najlepszym rozwiązaniem (choć nie odrzucałbym go całkowicie). Ale myślę o czymś innym - o ŚWIADOMEJ DECYZJI BOGACZA, polegającej na podzieleniu się choćby tym co jest wyraźnym nadmiarem.

Jeden raut menedżerów firmy giełdowej kosztuje tyle, że starczyłoby na utrzymanie biedaków z Afrykańskiej wioski przez rok (a nawet przez kilka lat). Po tym raucie, wielu z jego uczestników się porzyga. W czasie jak będą rzygali z przejedzenia, gdzieś tam umrze z głodu człowiek.
Można powiedzieć: "g...no mnie to obchodzi, każdy się martwi o siebie". Można, ale czy osoba, która ma takie podejście zasługuje na miano "dobrego człowieka"?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:32, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Teoretycznie masz rację. Tyle, że to taka racja "na okrągło". Gdzieś w podświadomości czujemy, że zaprzeczenie bogactwu, to coś takiego, jak zaprzeczenie sensowi działania, kreatywności. Po co mielibyśmy cokolwiek robić na tym świecie? Żeby było gorzej? Żeby mieć mniej, tylko dlatego, że ktoś inny ma mało?...



...bo dostałeś teoretyczną odpowiedź,a nawet dogmatyczną, postrzegania adekwatnego do kultury chrześcijańskiej.Dobrze że to zauważyłeś.
Gdzie teologia tylko eternalistycznie jest czymś rozsądnym.

Mistrz chciałby wiedzieć ...do jakich konkluzji doszedłeś?

Czasem różne filozofie, religijny folklor , systemy kulturowe uzurpują sobie prawo do zdefiniowania prawdy ostatecznej w twojej kwestii. Zachowaj ostrożność...ale zwróć uwagę na wszystkie stanowiska.
(Im percepcja bardziej teistyczna tym odpowiedź wymijająca....)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:24, 16 Kwi 2012    Temat postu:

adullam napisał:
Cytat:
Teoretycznie masz rację. Tyle, że to taka racja "na okrągło". Gdzieś w podświadomości czujemy, że zaprzeczenie bogactwu, to coś takiego, jak zaprzeczenie sensowi działania, kreatywności. Po co mielibyśmy cokolwiek robić na tym świecie? Żeby było gorzej? Żeby mieć mniej, tylko dlatego, że ktoś inny ma mało?...



...bo dostałeś teoretyczną odpowiedź,a nawet dogmatyczną, postrzegania adekwatnego do kultury chrześcijańskiej.Dobrze że to zauważyłeś.
Gdzie teologia tylko eternalistycznie jest czymś rozsądnym.

Mistrz chciałby wiedzieć ...do jakich konkluzji doszedłeś?

Obawiam się, że podanie tych konkluzji wiązałoby się z kolejną dozą nieporozumień i produkowania łatwych ocen (czyli bez głębszego przemyślenia) tworzonych - jak do tej pory - przez "mistrza".
"MIstrz" wypracował sobie taktykę autorytatywnego oceniania prezentowanych mu myśli - niestety, w większości przypadków oceniania nie odnoszącego się do meritum.
Dlatego w tym układzie, dopóki "mistrz" nie zmieni swojego podejścia, nie doczeka się ode mnie tych wniosków - po prostu z dużym prawdopodobieństwem zostałyby przez Niego wadliwie zinterpretowane, ocenione pobieżnie, niemerytorycznie, co zmyliłoby pozostałych czytających.

Niestety, "mistrz" jak do tej pory nie wykazał się wystarczającą umiejętnością docierania od słów do treści - jego uwagi są płytkie, obliczone głównie na autopromocję, a nie analizę merytoryczną. Być może związane jest to z wygodnym założeniem (zaprezentowanym w innym poście), że najważniejsza część myślenia tkwiąca gdzieś jest poza intelektem. Czyli, że intelektualnie "mistrz" nie musi się wysilać. Problem w tym, że choć w podkreśleniu wagi czynnika pozaintelektualnego jest częściowa racja, to przechodząc do komunikacji z innymi ludźmi, odpowiedzialny dyskutant powinien dokładać wszelkich możliwych starań, aby zachować zgodność z dostępnym sposobem porozumiewania się - słowami, a więc intelektem. Tylko tak można unikać nieporozumień i wielu innych błędów. Zlekceważenie tej okoliczności, naraża piszącego na (słuszny) zarzut produkowania banialuków, a nie rzetelnych myśli. Dlatego oczekuję od "mistrza" zaakceptowania wymogu poprawy intelektualnej wymowy tekstów. Przy czym nie chodzi tu bynajmniej o zwiększenie użycia trudnych, rzadko używanych potocznie słów (ten aspekt pisarstwa "mistrz" całkiem nieźle opanował). Chodzi o precyzję łączenia różnych aspektów treści, konsekwencję w użyciu terminów, sygnalizowanie kiedy coś używane jest w znaczeniu innym, niż domyślne. Przede wszystkim zaś chodzi o porzucenie maniery autorytarnego, szybkiego oceniania wszystkiego co się nawinie - ponieważ maniera taka znamionuje raczej osoby z kompleksami, trollujące na forach, niż rzetelnych dyskutantów.

Nie chcę powiedzieć, że całkowicie odmawiam dyskusji z "mistrzem". Raczej chodzi mi o to, że zanim uznałbym go za godnego dyskutanta, musiałbym najpierw przekonać się, że jest on zdolny do czegoś więcej, niż autorytarno - chaotyczne i niemerytoryczne ocenianie przekazywanych mu myśli. Krótko mówiąc, oczekuję zmiany maniery komunikowania się "mistrza" na, z jednej strony bardziej taktowny, a z drugiej bardziej merytoryczny. W przeciwnym wypadku będę zmuszony traktować posty "mistrza" jako zwykłe zaśmiecanie forum.

PS.
Właściwie to mógłbym z "mistrzem" podyskutować nawet w tej luźnej formie, jaką pragnie narzucić. Ale nie w dziale filozofia. Bo tutaj ktoś mógłby odnieść mylne wrażenie, że odpowiadając na post pisany w stylu "mistrza", traktuję ową polemikę na poważnie. A moje prywatne zasady zakazują mi takiego wprowadzania ludzi w błąd. Dla celów luźnego poargumentowania, chwalenia się artystycznymi inwencjami, zapraszam więc do kawiarni, gdzie będziemy sobie tworzyć kreacje artystyczne w dowolnie luźny sposób. Można tam założyć dowolny wątek, a ja się dołączę i nie będę już grymasił na niemerytoryczność postów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 20:25, 16 Kwi 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:43, 17 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
"MIstrz" wypracował sobie taktykę autorytatywnego oceniania prezentowanych mu myśli - niestety, w większości przypadków oceniania nie odnoszącego się do meritum.
Dlatego w tym układzie, dopóki "mistrz" nie zmieni swojego podejścia, nie doczeka się ode mnie tych wniosków - po prostu z dużym prawdopodobieństwem zostałyby przez Niego wadliwie zinterpretowane, ocenione pobieżnie, niemerytorycznie, co zmyliłoby pozostałych czytających.


Mylisz się. Twoje konkluzje nie podlegają rzeczywistej ocenie mistrza.
One są twoje, a mnie do tego nic. Skoro jednak tak się obawiasz , to po prostu nie wnioskuj.
Nie korzystam z kawiarenek, rozmów towarzyskich etc
Z całą pewnością nic nie ulegnie zmianie, tylko dlatego że jakiś adept tego sobie życzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:14, 17 Kwi 2012    Temat postu:

adullam napisał:
Cytat:
"MIstrz" wypracował sobie taktykę autorytatywnego oceniania prezentowanych mu myśli - niestety, w większości przypadków oceniania nie odnoszącego się do meritum.
Dlatego w tym układzie, dopóki "mistrz" nie zmieni swojego podejścia, nie doczeka się ode mnie tych wniosków - po prostu z dużym prawdopodobieństwem zostałyby przez Niego wadliwie zinterpretowane, ocenione pobieżnie, niemerytorycznie, co zmyliłoby pozostałych czytających.


Mylisz się. Twoje konkluzje nie podlegają rzeczywistej ocenie mistrza.
One są twoje, a mnie do tego nic. Skoro jednak tak się obawiasz , to po prostu nie wnioskuj.

Wnioskowałem i wnioskować będę. To jest niezależne od tego, czy jakaś nadęta osobowość tytułująca się samozwańczo "mistrzem", coś ocenia, czy też nie. Ocena pochodząca od osobników o mentalności mistrza jest w moim przekonaniu chaotycznym zbiorem słabo porządkowanych emocji i myśli. Czytający tego rodzaju oceny, o ile potraktują je poważnie, odnieśliby straty intelektualne. Dlatego lepiej byłoby, aby w tym kontekście z twórczością "mistrza" się nie stykali.
Choć z drugiej strony wdzięczny Ci jestem, za tę (w moim przekonaniu błazeńską) kreację. Taka namolna autopromocja pozwala pozostałym osobom dogłębniej przeanalizować problem wiarygodności osób. Pozwala m.in. odpowiedzieć sobie na (bardzo ważne życiowo) pytanie:
Dlaczego pewnym osobom należy nie ufać?

"Mistrz" w swojej kreacji spełnia przynajmniej kilka reguł, jakie czynią go niegodnym zaufania:
1. sam wystąpił z inicjatywą nazwania siebie mianem mającym go nobilitować w oczach innych.
2. nie umie potwierdzić - sugerowanych tym mianem - kwalifikacji intelektualnych, ponieważ nie podejmuje odresowanych wobec niego pytań i problemów
3. stosuje grę na osłabienie psychiczne współdyskutantów (próbami autorytarnej krytyki - co prawda dość ułomnej, bo mało merytorycznej, ale jednak zwykłego człowieka może to dołować)
4. wypowiada się mętnie - w zasadzie trudno powiedzieć, co końca ma do powiedzenia.
5. namolnie wciska jakieś oceny, które są bardzo daleko posuniętą spekulacją, domniemaniem (np. na temat myśli, odczuć innych współdyskutanów, czy innych kwestii nie związanych z tematem wątku).
Generalnie "mistrz" rzuca jakieś luźne myśli, które na początku sprawiają pozory sensu. Jednak w większości przypadków dyskusja ciągnięta przez "mistrza" robi się nie temat, kręci się wokół autopromocji "mistrz - adept". To sugeruje, że albo "mistrz" nie rozumie, albo nie umie podjąć wskazanych problemów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:15, 17 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy bogacze to raczej ludzie nieczuli, bardziej niż przeciętna skłonni do zła?
Tak
11%
 11%  [ 1 ]
Nie
66%
 66%  [ 6 ]
nie wiem
22%
 22%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:53, 20 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Wnioskowałem i wnioskować będę. To jest niezależne od tego, czy jakaś nadęta osobowość tytułująca się samozwańczo "mistrzem", coś ocenia, czy też nie. Ocena pochodząca od osobników o mentalności mistrza jest w moim przekonaniu chaotycznym zbiorem słabo porządkowanych emocji i myśli. Czytający tego rodzaju oceny, o ile potraktują je poważnie, odnieśliby straty intelektualne.


Ty już adepcie żadnych strat intelektualnych nie możesz ponieść?
Dlaczego , ponieważ jesteś na tyle głupi że potrafisz wyłącznie oceniać , to co nierzeczywiste, iluzoryczne. Dlatego jak sam napisałeś potrafisz wyłącznie oceniać. Dziwie się i raduję że sam zauważyłeś że potrafisz wyłącznie oceniać. Mistrz różni się tym że nie ocenia. np;
Pisząc głupi -nie pisze głupi. etc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin