Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:11, 03 Maj 2020 Temat postu: Co się liczy? |
|
|
Albertowi Einsteinowi przypisuje się następujący aforyzm: Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć – nie liczy się.
Wydaje mi się, że - w pewien sposób zinterpretowane - to sformułowanie wyraża ważną prawdę o świadomości i poznaniu.
W moim przekonaniu istnieje nieusuwalna dychotomia pomiędzy:
- tym, czego szukamy, do czego dążymy, a więc co jest jakoś niejasne, niemożliwe do natychmiastowego osiągnięcia
a
- tym co pewne, zweryfikowane, niepodważalne, w co nikt nie wątpi.
Te prawdy o świecie i ludziach, które są pewne, są zarazem banalne, a więc nie budzące zainteresowania, to tło rozumowań, a nie ich cel.
Im bardziej coś jest niepewne, co wymaga refleksji nad tym, jakie w ogóle pytania należałoby postawić, tym bardziej to coś będzie frapujące, inspirujące, budujące świadomość.
W dyskursie apologetycznym ten problem wyłania się szczególnie wyraziście. Ateiści próbują często przyszpilić teistyczny światopogląd wskazaniem na to, że nie ma on jakichś twardych potwierdzeń, nie został zweryfikowany w żaden mocny sposób. W samym tym stwierdzeniu ateiści mają rację! (przyznaję to jako teista) Rzeczywiście światopogląd (nie tylko teistyczny) nie daje się weryfikować żadnymi materialnymi, czy jakoś inaczej niezaprzeczalnymi metodami. Problem w tym, że tu NIE O TO CHODZI, aby mieć światopogląd zweryfikowany!
Światopogląd raczej powinien być PRZEMYŚLANY, ROZWAŻONY, nie zweryfikowany. Światopogląd nie jest czymś, co się weryfikuje choćby i z tego powodu, że weryfikacja stwierdzeń opiera się na odwołaniu się do stwierdzeń o wyższym poziomie zaufania/pewności. A w przypadku światopoglądu nie ma takiego czegoś - to sam światopoglądu jest na szczycie hierarchii ustalania zasad. To trochę jest tak, jakby on potwierdzał sam siebie, bo już nie dla niego zewnętrznego potwierdzenia.
To co się da policzyć, jest POLICZALNE, czyli ZNANE, czyli NIE MA SENSU O TO PYTAĆ.
Nikt rozsądny nie zadaje pytań o to, co jest wiadome, bo to już jest wiadome, więc pytanie nie ma sensu. Jeśli o coś mamy pytać z sensem, to o to, co wiadomym nie jest. I im mniej wiadome jest to, o co pytamy, im trudniej jest odpowiedź na to wyszukać, zorganizować, tym właśnie ciekawsze, bardziej warte zadania, jest owo pytanie - liczy się to, czego się nie da policzyć...
Zależność - wartość pytania w funkcji niepewności co do tego jak jest - jest rosnąca. Im więcej niepewności, tym bardziej chcemy się czegoś dowiedzieć, tym większa jest wartość pytania dla pytającego. Przypadek skrajny - pytanie o rzecz pewną jest bezwartościowe. Przypadek skrajny w drugą stronę: pytanie o coś, co jest najtrudniejsze do zweryfikowania, co nie wiadomo jak "ugryźć" jest właśnie tym, co się najbardziej liczy, co jest najbardziej pożądane.
Widać tę zależność choćby w rozrywce - najbardziej chcemy obejrzeć zakończenie serialu kryminalnego, w którym nie wiadomo, kto okaże się mordercą. Gdybyśmy się "dowiadywali" czegoś pewnego, to pewnie nawet nie chciałoby się nam obejrzeć odcinka. Spojlery są zakazane, chcemy mieć wątpliwość aby ją rozwiązywać. Na tym polega gra w życie.
Niektórzy zdają się o tym zapominać. Szczególnie w dyskusjach apologetycznych, niektórzy próbują odkręcić tę prawdę, jakoś wywyższając wartość tego, co jest oczywiste, jakby posiadanie większej ilosci oczywistości było bardziej wartościowe, niż skupienie się na tym, co stanowi pytanie. Ale to się nie uda, bo jest nienaturalne. Zdrowy umysł poszukuje wyzwań, a nie zadowala się rolą "kustosza mentalnego muzeum", w którym są rzeczy stuprocentowo pewne, a przez to nie wymagające żadnej postaci aktywności, wykazania się.
Liczy się to, co się nie daje policzyć...
|
|