Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bezradność

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:43, 15 Mar 2016    Temat postu: Bezradność

Zadziwiającym doświadczeniem naszego ludzkiego losu jest bezradność.
W religii to poczucie bezradności jest kluczowe dla zrozumienia sensu, choć nie występuje wprost nazwane. W życiu bezradność wobec zdarzeń w jakimś ważnym aspekcie jest jakimś takim "pasowaniem na prawdziwego człowieka". Bezradni jesteśmy wobec choroby, wobec własnych ograniczeń, ale też szczególnym typem bezradności jest sytuacja, gdy chcemy pomóc komuś, kto owej pomocy ewidentnie wymaga, a my nie wiemy jak, albo nie mamy środków.
Nauka prawie nie zajmuje się uczuciem bezradności; literatura - owszem. Człowiek postawiony w sytuacji swojej bezradności rewiduje obraz siebie i rzeczywistości wokoło - jedni zyskują wiarę religijną, inni ją tracą. W chrześcijaństwie najważniejsze wydarzenie stanowiące tę religię jest właśnie takim misterium bezradności Boga - gdy katowany przez oprawców, traktowany totalnie przedmiotowo, umiera na krzyżu. A obok mamy jeszcze bezradność Jego najbliższych patrzących na mękę Kochanej Osoby.
Jak pojąć bezradność?
Chyba nie da się jej pojąć. Ona po prostu JEST i tyle. Może właśnie to zetknięcie się z bezradnością jest tym najważniejszym testem w religii, tym podstawowym testem wiary? Nawet nie sam wybór cierpienia, nawet nie przekonanie, że Bóg jest, tylko określenie w sytuacji takiej jakby "bez logiki".
No właśnie - logika.
Człowiek zamyka siebie i świat w jakieś koncepty, łączy je w związki, szuka w nich prawidłowości. Potem nieraz uważa, że świat taki "jest", jak go sobie w umyśle namalował owymi konceptami. A to przecież nic innego tylko jakby malunek na płótnie umysłu, zaś logika jest niczym innym tylko określeniem powiązań pomiędzy kreskami owego malunku. W tym sensie przekonanie, iż swoją wiedzą opanowujemy świat, jest ułudą - możemy opanowywać tylko własne opisy, wyobrażenia. Dopiero w bezradności dotykamy jakoś "tkanki duchowego siebie" - bo nie zajmujemy się śledzeniem jakichś "sznureczków" powiązań, które udało nam się dla świata ustalić, lecz tak po prostu STOIMY WOBEC i "tylko jesteśmy". Może to jest do czegoś potrzebne.

Obraz Jezusa na krzyżu jakoś obrazuje absurdalność bezradności - oto Ktoś, kto jest Osobą, kimś ważniejszym, niż inni ludzie, tutaj jest totalnie uprzedmiotowiony. Wszystkie zewnętrzne atrybuty znaczenia, mocy zostały Mu zabrane. Czy coś zostało?
Chrześcijanie wierzą, że zostało - czego dowodem jest zmartwychwstanie. Ale dlaczego ta bezradność po drodze?...
Podobnie jest chyba z wielką bezradnością każdego człowieka. Nie ma mocy, nie ma wskazówek do działania. Choć jednocześnie jest paląca jego potrzeba. Dlaczego tak?...

Ateizm chciałby zamknąć ludzkie spojrzenie na rzeczywistość za pomocą PRAW ŚWIATA. To zależy od tego, tamto od siamtego na sposób owaki. I te zamknięcia, te sznureczki poprowadzone pomiędzy rzeczami i zależnościami miałyby być całym sensem świata i istnienia. Najlepiej, aby jeszcze na wszystko był dowód, aby rzeczy domykały się we wzajemnych zależnościach. Gdyby jeszcze na wszystko określić przyczyny, to mielibyśmy wizję rzeczywistości w postaci łańcuchów zależności biegnących od wielkiego wybuchu do końca wszechświata. Żeby wszystkie pytania znalazły swoją odpowiedź.
Tylko po co żyć w świecie, w którym wszystko jest znane? Czym jest właściwie istnienie w takiej totalnej określoności? - takim wskazaniem w którymi miejscu łańcucha/ów zależności da się odnaleźć ten mój aspekt? I to już będzie wszystko, cała prawda o mnie i rzeczywistości?...

Bezradność jest takim przecięciem jakichś sznurków łączących nas sensownie z rzeczywistością. Nie ma sznurków, jest tylko potrzeba i to rozrywanie się wewnętrzne. Trudno to zrozumieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:12, 15 Mar 2016    Temat postu: Re: Bezradność

Michał Dyszyński napisał:
Obraz Jezusa na krzyżu jakoś obrazuje absurdalność bezradności - oto Ktoś, kto jest Osobą, kimś ważniejszym, niż inni ludzie, tutaj jest totalnie uprzedmiotowiony. Wszystkie zewnętrzne atrybuty znaczenia, mocy zostały Mu zabrane.
To Twoja religia jest jeszcze bardziej pokręcona niż inne odbiblijne...
W tamtych Jehowa przebrał się za Jezusa WŁAŚNIE PO TO BY UMRZEĆ w takich właśnie warunkach. Dążył do tego, prowokował!
Po ki czort to inna rzecz. A która to mogła być próba Wielkiego Czarodzieja - też inna. Bo na przykład gdyby nie znalazł się taki Judasz co to go wskazał Rzymianom... kaplica! Facet wyciągał tysiącami ludzi na pustynię, czarował, a te głupki ślepe jak krety! Nawet jak już przyszło do zbiegowiska to nie wiedzieli kto jest kto, dopiero musiał Judasz buziaczka dać...
Sporo tych głupotek i śmiesznotek, niech będą na inną okazję.

Cytat:
Ateizm chciałby zamknąć ludzkie spojrzenie na rzeczywistość za pomocą PRAW ŚWIATA.
A teizm chciałby zamknąć ludzkie spojrzenie na rzeczywistość za pomocą PRAW ZAŚWIATA

Cytat:
Tylko po co żyć w świecie, w którym wszystko jest znane?
A gdzie są takie światy w których wszystko jest znane?
Poza tym nie jest trudno umrzeć gdy się nie ma po co żyć. Paracetamol wystarczy.
Albo wymyślenie Magicznego Pocosia który zapewnia, że nic nie jest znane, twierdzenia o jutrzejszym wschodzie i istnieniu krasnoludków są tak samo prawdopodobne, a religijni bajarze nie wiedzą czy nie są mózgami w słoiku nawet kiedy sięgają po piwo czy klepią w klawiaturę komputera.
Tak, życie w oparach absurdu to jest dopiero coś!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:56, 15 Mar 2016    Temat postu: Re: Bezradność

astrotaurus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Obraz Jezusa na krzyżu jakoś obrazuje absurdalność bezradności - oto Ktoś, kto jest Osobą, kimś ważniejszym, niż inni ludzie, tutaj jest totalnie uprzedmiotowiony. Wszystkie zewnętrzne atrybuty znaczenia, mocy zostały Mu zabrane.
To Twoja religia jest jeszcze bardziej pokręcona niż inne odbiblijne...
W tamtych Jehowa przebrał się za Jezusa WŁAŚNIE PO TO BY UMRZEĆ w takich właśnie warunkach. Dążył do tego, prowokował!
Po ki czort to inna rzecz.

Po to, aby KAŻDY MIAŁ PODSTAWĘ - POWÓD UWIERZYĆ, ŻE NIE MA DLA NIEGO NICZEGO, CZEGO BY SIĘ NIE PODJĄŁ, ABY URATOWAĆ CIEBIE!

Jeśli przyjdzie Ci do głowy: "no nie, takich rzeczy okropnych, jakie ja zrobiłem, to żaden Bóg nie przebaczy", Jezus powie: zobacz na co się zgodziłem, a ty wątpisz w moje przebaczenie?...
Jeśli przyjdzie Ci do głowy: "w tej sytuacji jest już tylko porażka, nędza i zniszczenie, nic mnie nie uratuje", Jezus powie: ja wszedłem w taką porażkę, taką nędzę i takie zniszczenie, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, ani powstrzymać w RATOWANIU CIEBIE.
Po to w to wszedłem, abyś uwierzył w prawdziwość moich intencji i w to, że dla mnie nie ma przeszkód, których nie chciałbym dla Ciebie (!) pokonać.

Bo JAK INACZEJ Jezus miałby udowodnić to wszystko?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:10, 15 Mar 2016    Temat postu: Re: Bezradność

Michał Dyszyński napisał:
Po to, aby KAŻDY MIAŁ PODSTAWĘ - POWÓD UWIERZYĆ, ŻE NIE MA DLA NIEGO NICZEGO, CZEGO BY SIĘ NIE PODJĄŁ, ABY URATOWAĆ CIEBIE!
Daruj sobie głupawe kazania wynikające z wiary jedynie, bo to naprawdę nie jest żaden argument w rozmowie z ludźmi myślącymi.
Z inaczej wierzącymi zresztą też nie...

Po prostu przyznaj, że użalanie się nad Bogiem jest niemądre, zamiast maskować to kaznodziejskim bełkotem.

Cytat:
Jezus powie: (...)
Łał, masz legitymację rzecznika Jezusowego, czy już tak rozgryzłeś Nierozgryzalnego? Ech...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:31, 15 Mar 2016    Temat postu: Re: Bezradność

astrotaurus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po to, aby KAŻDY MIAŁ PODSTAWĘ - POWÓD UWIERZYĆ, ŻE NIE MA DLA NIEGO NICZEGO, CZEGO BY SIĘ NIE PODJĄŁ, ABY URATOWAĆ CIEBIE!
Daruj sobie głupawe kazania wynikające z wiary jedynie, bo to naprawdę nie jest żaden argument w rozmowie z ludźmi myślącymi.

Myślenie...
W takim podstawowym ujęciu to szukanie jakichś źródeł - zaczepów - rozpoznań w świecie, łączeniu ich w jakieś zależności, schematy. Z tego powstają wnioski dotyczące "zewnętrznej rzeczywistości".

Ale jest myślenie - też myślenie! - o samym sobie, o tym: kim JA jestem?
Ktoś powie - to żadne myślenie. Myślenie musi być o czymś zewnętrznym, najlepiej niezależnym od tego co subiektywne. Ale niby dlaczego "musi"?...

Ja myślę o samym sobie, o tym kim jestem, jak się oceniam. Obiektywizowalne mądrości są w tym zakresie mało skuteczne. Bo co mi z tego, że u innych ludzi, że statystycznie jest jakoś, a ja i tak czuję to po swojemu? Jeśli tego nie wypuszczę na zewnątrz, jeśli cały czas będę to trzymał w obszarze moich myśli, to wszelki zewnętrzny argument pozostanie nieskuteczny. W tym obszarze myślenia (tak - myślenia) obowiązują inne prawa. Nie są to prawa obiektywizowalności, bo obiektywizowalność wobec mojej indywidualności mogę sobie odrzucić prostym "ja chcę po swojemu". W świecie pytań o samego siebie mamy "prawa osobowe" - prawa uznawania czegoś (osobiście, nawet arbitralnie, a na pewno niezależnie) na zasadach: bo się spodobało, bo tak mi się wydaje, bo tak chcę. W tym to świecie rządzą też inne ograniczenia - nie prawa fizyki, nie "materialność". W tym świecie JEST - TO CO ZOSTAŁO ODPOWIEDNIO UZNANE, może uwierzone. Jak czegoś nie uznam, nie uwierzę (solipsystycznie) w świecie mojego umysłu, to tego po prostu nie będzie - bo jak mam moc tego nie wpuścić, to nie wpuszczę do tego świata. Właściwie to w takim świecie mogę prawie wszystko. Prawie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:50, 15 Mar 2016    Temat postu:

No właśnie to ateizm nie zakłada jak jest. Teizm zakłada, że jest tak jak mówi teizm i narzuca jedyną słuszną interpretację świata. I kiedy nadchodzi bezradność to jest zawieszenie systemu. Trzeba tłumaczyć Boga psychopatę...

Za to ateista mówi, że jest źle, bo takie jest życie i trzeba się jakoś do tego dostosować.

Bezradność jest stanem kiedy kora przedczołowa nie może opanować negatywnych emocji. Emocje zapętlają się z myślami. Próba osiągnięcia mentalnej spójności kończy się bezradnością kiedy nie da się czegoś wytłumaczyć. Tymczasem ateista (zazwyczaj) ma szerszy punkt widzenia. Kiedy jakiś model się zawiesza, to są jeszcze inne modele, które można przymierzyć do tej sytuacji. Ostatecznie można powiedzieć "nie wiem" i wykorzystać korę przedczołową do uspokojenia emocji za pomocą optymalnego modelu mentalnego pasującego do tego celu.

Ateista nie twierdzi, że świat jest dobrze zbudowany i nie doszukuje się wszędzie zła, działań szatana, demonów, dostosowania się do moralności zewnętrznej, która została mu narzucona. Ateista dopuszcza możliwość istnienia sytuacji nie do rozwiązania, a teista karmi się złudną nadzieją. Teista pogrąża się w cierpieniu szukając odpowiedzi na pytania o Boga i sens, podczas gdy ateista godzi się z tym, że świat jest do dupy i stara się znaleźć tutaj własny raj.

Dla mnie to bezradność Stwórcy jest dowodem na to, że to nie Bóg, nawet zakładając jego istnienie. Więc na pytanie o pochodzenie Stwórcy trzeba zapytać skąd się wzięły prawa, które umożliwiły Stwórcy powstanie świata. Nadal na to pytanie nie ma odpowiedzi, więc po prostu brzytwa Ockhama ucina kogoś takiego jak Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:20, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
No właśnie to ateizm nie zakłada jak jest. Teizm zakłada, że jest tak jak mówi teizm i narzuca jedyną słuszną interpretację świata.
...

Może i są teizmy tak działające. Mój jest inny.
O bezradności piszę w znacznie głębszym kontekście. Znacznie się różniącym!

Potraktowałeś temat bezradności standardowo. Właściwie to raczej jako pretekst, w którym wylądował teizm i ateizm w jakichś szufladkach. Może zrozumiałeś moja wypowiedź z początku wątku jako jakiś atak na ateizm. Ale to nie był mój cel. Właściwie to w pewnym sensie potraktowałem tam ateizm pozytywnie - jako coś szukającego praw świata. Przecież to jest raczej coś dobrego.

Napisałem o bezradności, czując pewną... hmmm bezradność w możliwości przekazania głównej swojej myśli. Nie miała ona na celu pogrążanie ateizmu, choć mogła trochę przyczynić się do zrozumienia głębszego teizmu.
Myślę, że jako ktoś interesujący się buddyzmem, miałbyś szansę to trochę podłapać. Trochę w kontekście koanów, filozofii zen.
Bezradność jest sama w sobie takim jakby koanem, albo może każdy koan jest formą jakby bezradności umysłu wobec sprzeczności, absurdalności stwierdzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:45, 15 Mar 2016    Temat postu:

Ok, rozumiem. Ale co ma do tego teizm? Tego nadal nie rozumiem.

Wg mnie koany pokazują właśnie błędność naszego myślenia. Każe nam to weryfikować mentalne modele, którymi się posługujemy, więc jest to taka jakby defragmentacja dysku i użycie programu czyszczącego indeksowanie i tworzącego nowe powiązania mentalne. To gwarantuje rozwój. Jednak ciąg indukcja - weryfikacja na dłuższą metę powoduje, że tak powiem sublimację mentalnych modeli. Oznacza to, że są one coraz bardziej wielokontekstowe, ale jednocześnie szkielet myśli jest coraz bardziej ubogi, choć to co zostaje jest jakby oszlifowane, oczyszczone z niepotrzebnych modeli. Optymalizacja w pewnym sensie prowadzi też do wyłączenia niepotrzebnych funkcji, a nie tylko do dodawania nowych.

Czyli rozwój postrzegam tak: budowa, hipotezy - burzenie w celu oszlifowania i nowa budowa i nowe hipotezy i nowy szlif i tak non stop. Model teizmu i ateizmu uważam w tym kontekście za mało przydatny, w ogóle rozpatrywanie tego kontekstu jest niejako wymuszone przez teistów, którzy wprowadzają do rozważań dodatkowy byt i jego atrybuty i przypisują go do przyczynowości świata żeby wstawić go na początek i na koniec (jako sens).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:06, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Wg mnie koany pokazują właśnie błędność naszego myślenia. .

Nie użyłbym terminu "błędność" w tym kontekście. Błąd jako pojęcie stosuje się wtedy, gdy mam dość wyraźne przeciwstawienie - określona prawda, vs określone od niej odchylenie. Koan pokazuje, że coś nie zafunkcjonowało w naszym myśleniu, ale nie wskazuje jakiejś alternatywy. Czasem nawet nie zarysowuje jej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:37, 15 Mar 2016    Temat postu:

No właśnie nie trzeba alternatywy żeby wykazać błędność. Np wiem, że wynik działania 2985*4366 to nie 1, choć nie sprawdzałem ile wychodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:27, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
No właśnie nie trzeba alternatywy żeby wykazać błędność. Np wiem, że wynik działania 2985*4366 to nie 1, choć nie sprawdzałem ile wychodzi.

Ale wiesz, że wynik owego mnożenia istnieje, jest określony i różny od 1.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:44, 16 Mar 2016    Temat postu:

I tak samo mozna zobaczyc blednosc mysli w sytuacjach zawieszenia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:25, 16 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
I tak samo mozna zobaczyc blednosc mysli w sytuacjach zawieszenia

Niech będzie; może niepotrzebnie się czepiam. Mam cechę chyba czasem nadmiernego cyzelowania definicji słów. A jeśli chodzi o definicję słowa "błąd" od jakiegoś czasu zrobiło mi się doprecyzowanie być może zbyt osobiste. Kolokwialnie traktując znaczenia masz jak najbardziej rację. A chodzi przecież bardziej o główny aspekt treści a nie o formalne drobiazgi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:29, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Mam cechę chyba czasem nadmiernego cyzelowania definicji słów.
Och, bardzo czasem i bardzo chyba... a widać to po Twoim definiowaniu Boga w tym wątku, niezdolności do uzgodnienia definicji wiary w tym, czy w Twoim nawet niezrozumieniu samego pojęcia definicji co przynajmniej w dwóch miejscach mogę po odszukaniu wskazać.

Za to masz nie chyba i nie czasem cechę bufonady czego nieustającym dowodem jest choćby Twoja sygnaturka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:18, 16 Mar 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mam cechę chyba czasem nadmiernego cyzelowania definicji słów.
Och, bardzo czasem i bardzo chyba... a widać to po Twoim definiowaniu Boga w tym wątku, niezdolności do uzgodnienia definicji wiary w tym, czy w Twoim nawet niezrozumieniu samego pojęcia definicji co przynajmniej w dwóch miejscach mogę po odszukaniu wskazać.

Za to masz nie chyba i nie czasem cechę bufonady czego nieustającym dowodem jest choćby Twoja sygnaturka.

Drogi Astrotaurusie
W tym wątku dowiedziałem się od Ciebie, ze bełkoczę. I jeszcze że...
bełkoczę.
Acha... i jeszcze, że "nie umiesz do rzeczy" i bełkoczę.

Główną myśl, którą chciałeś mi przekazać - przyjąłem. Takie jest Twoje zdanie, masz prawo je mieć.
Ale wybacz. Miałem pewne swoje oczekiwania względem naszej dyskusji. Może wydadzą Ci się one wygórowane, bo przecież dowiadywanie się, że bełkoczę i tym podobne, powinno mi wystarczyć. Masz też tak prawo uważać. I ja szanuję to prawo.
Ale ja też mam swoje prawo uznawać tematykę mojego "bełkotania" za mało twórczą, nieperspektywiczną, intelektualnie miałką. Pan byłeś jednak uparty w kontynuowaniu owej tematyki. Z racji na znikomy wkład z Twojej strony w dziedziny filozofii wykraczające poza nazywanie cudzych wypowiedzi "bełkotem", zaniechałem dyskusji z Tobą. Powiem więcej - właściwie KAŻDĄ WYPOWIEDŹ zawierającą w sobie treść w stylu "bełkoczesz" traktuję jako wystarczający powód do skreślenia intelektualnej wartości owej wypowiedzi. Może to jest i uproszczenie. Pewnie poszedłem na skróty, ułatwiłem sobie filtrowanie cudzych postów i mogę jednak przeoczyć również wartościowe sformułowania. Ten zarzut przyjmuję. Ale jednocześnie odpieram go tym, że ideału nie ma. Mój czas też jest ograniczony. Brak względnie uprzejmej, a także (może przede wszystkim) TREŚCIWEJ INTELEKTUALNIE (nazywanie po raz enty "bełkotem" nie zawiera żadnej cennej treści) wypowiedzi jest WAŻNĄ WSKAZÓWKĄ CO DO MENTALNOSCI PISZĄCEGO ORAZ POSIADANYCH PRZEZ NIEGO CENNYCH DLA MNIE MYŚLI.
- skupianie się na epitetach typu "bełkoczesz" świadczy pośrednio, że piszący nie ma lepszego argumentu
- skupianie się na epitetach typu "bełkoczesz" świadczy pośrednio, że piszący nie wie do czego się odnieść - zapewne NIE ZROZUMIAŁ co twierdzi przedpisca
- skupianie się na epitetach typu "bełkoczesz" wreszcie świadczy pośrednio, że pewne ogólne zasady kultury wypowiedzi są piszącemu obce. Ten brak poszanowania zasad kultury jeszcze można by od biedy zaakceptować, ale kryje się za nimi też pewne NIEZROZUMIENIE, BRAK POSZANOWANIA CZASU DYSKUTANTÓW.

Panie Astroturus.
Pisząc ciągle na temat mojego rzekomego "bełkotania" zmitrężył Pan mój czas, nie zapewniając mi za to gratyfikacji w postaci choćby ZACIEKAWIENIA MNIE jakąś nieszablonową myślą. Ustanowiłem sobie więc zasadę, że na posty skupiające się na komentowaniu osób, czy ogólnopejoratywnym epitetowaniu wypowiedzi (bez konkretnego wskazania na myśl, zaproponowania jakiejś własnej koncepcji itp...!) traktuję jako nie kwalifikujące się do odpowiadania na nie. Dlatego raczej rzadko będę zaglądał na tamten wątek.

PS.
Gdyby kiedyś przyszło nam dyskutować ze sobą to od razu chcę zastrzec, że po ujrzeniu sformułowania w stylu "bełkoczesz" (i podobne) traktuję daną wypowiedź jako śmieć z jednoczesnym uznaniem przeze mnie dyskusji za nie wartą kontynuowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:49, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Drogi Astrotaurusie
W tym wątku dowiedziałem się od Ciebie, ze bełkoczę. I jeszcze że...
bełkoczę.
Acha... i jeszcze, że "nie umiesz do rzeczy" i bełkoczę.
Nie, Michale, niczego się nie dowiedziałeś. Zauważasz pewne wyrazy z moich tekstów i opisujesz skojarzenia jakie Ci nasunęły wywołane w Tobie tymi wyrazami emocje.
Przeczytanie i zrozumienie całości czy choćby wybranych zdań z moich wypowiedzi, podjęcie rzetelnej ich krytyki przekracza Twoje możliwości.
Ja wyraźnie wskazuję które i dlaczego Twoje wypowiedzi nazywam bełkotem, Ty w żaden sposób nie umiesz się do tego konkretnie odnieść. Gołosłowne choć wielosłowne opinie to wszystko na co Cię stać.

Cytat:
Takie jest Twoje zdanie, masz prawo je mieć.
Nosz, k..., a ja myślałem, że to zdanie Michałowskiego i że jest bezprawne... czego to się człowiek nie dowie!
Nieraz mi ręce opadają kiedy mędrki Twojego pokroju wyjeżdżają z ta frazą (jesteś bardzo schematyczny) - przypominasz sobie elementarz cywilizowanej komunikacji czy może insynuujesz coś mnie?

Cytat:
Z racji na znikomy wkład z Twojej strony w dziedziny filozofii wykraczające poza nazywanie cudzych wypowiedzi "bełkotem",
Hmmmm... robienie z Boga niedorajdy co to się Dyszyński nad nim ulituje w moim rozumieniu jest od filozofii jak najdalsze, sam w takich rejonach absurdu nie operuję i Ciebie po prostu usiłowałem skłonić do refleksji.

Cytat:
zaniechałem dyskusji z Tobą.
Eeee, nawet nie zacząłeś! Gadasz do siebie do swojego zadowolenia z siebie, nie jesteś w stanie pociagnąć żadnego tematu do jakiegokolwiek rozwiązania.

Cytat:
Brak względnie uprzejmej, a także (może przede wszystkim) TREŚCIWEJ INTELEKTUALNIE (nazywanie po raz enty "bełkotem" nie zawiera żadnej cennej treści) wypowiedzi jest WAŻNĄ WSKAZÓWKĄ CO DO MENTALNOSCI PISZĄCEGO ORAZ POSIADANYCH PRZEZ NIEGO CENNYCH DLA MNIE MYŚLI.
Ależ jasne! Wykazywanie bufonowi pustki intelektualnej jego bełkotu nie jest dla niego w żadnym razie cenną treścią. Zatem jest w pełni usprawiedliwione bufonadą zrobienie oponentowi głupkowatej psychoanalizy zamiast odparcia konkretnych zarzutów.

Dalsze ble ble dookoła Wojtek sobie daruję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:26, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Prosiak napisał:
I tak samo mozna zobaczyc blednosc mysli w sytuacjach zawieszenia

Niech będzie; może niepotrzebnie się czepiam. Mam cechę chyba czasem nadmiernego cyzelowania definicji słów. A jeśli chodzi o definicję słowa "błąd" od jakiegoś czasu zrobiło mi się doprecyzowanie być może zbyt osobiste. Kolokwialnie traktując znaczenia masz jak najbardziej rację. A chodzi przecież bardziej o główny aspekt treści a nie o formalne drobiazgi.


Teraz zauważyłem, że można to było zinterpretować dosłownie. Wtedy błędność oznaczałaby, że cała myśl jest błędna, a mi chodzi o to, że mentalne modele nie opisują rzeczywistości, tylko jakąś jej część i nie musi zawsze wychodzić tak jak ze "wzoru". Aspektów jest tyle i wszystko jest tak przemieszane, że czasem po prostu nie wiadomo jak jest, a mózg szuka wersji, która da odpowiedź "jest tak i tak". I to właśnie nazywam wiarą i uważam za szkodliwe, choć samo istnienie takich koncepcji w głowie nie jest złe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin