Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:03, 29 Sty 2020 Temat postu: Atawizmy poznawcze |
|
|
Rodzimy się, jako ludzie z pewną bazą wrodzonych wzorców poznawczych. Badania nad niemowlętami pokazują np. że wyraźnie więcej uwagi poświęcają one twarzom ludzkim, niż innym obserwowanym kształtom (dziewczynki mają tę cechę silniejszą, niż chłopcy). Mamy wbudowane instynkty unikania gorąca, zbytniego chłodu, ostrych bodźców. Mamy też naturalna ciekawość, ale i wrodzone lęki.
Biologia wyposaża nas też w instynkty o charakterze społecznym - np. preferowania swojej grupy vs obcych. Wśród instynktowych reakcji jest pewna grupa, którą określiłbym jako dość fundamentalne atawizmy poznawcze. Zaliczyłbym do nich:
- naturalną ciekawość (już zwierzęta ją przejawiają, szykując się w ten sposób do opanowania niszy, w której przypadło im żyć)
- poszukiwanie regularności, podobieństw, śledzenia tendencji
- instynkt budowania wzorców do ocen otaczających nas zdarzeń, bodźców.
Mamy też atawizmy o charakterze społecznym, stadnym
- instynkt rywalizacji i dążenia do wyższej pozycji w grupie
- instynkt podległości, podążania za przywódcą
- instynkt pozbywania się osobników słabych w stadzie.
Umysł człowieka jest wrzucony w coś w rodzaju kleszczy tych dwóch rodzajów atawizmów - poznawczych i społecznych. Są one względem siebie w istotnej opozycji. Atawizmy poznawcze kierują umysł w stronę bardziej poznawania prawdy (choć sprawa nie jest tu jednowymiarowa, one same tu nie wystarczą). Instynkty stadne nie dbają o prawdę, lecz o hierarchię - kto silniejszy, kto kogo pokona. Umysł jest w rozdarciu pomiędzy tymi sprzecznymi celami, nie wie co robić?
- Czy szukać prawd niezależnych od ludzkiego widzimisię?
- Czy skupić się właśnie na tych widzimisiach, na podporządkowaniu się instynktom grupowym?
Zawsze gdy walczymy o swoją pozycję, gdy kogoś poniżamy, ale i chwalimy, gdy zdobywamy sobie sojuszników, bądź niszczymy wrogów, opowiadamy się po stronie paradygmatu stadnego, walczymy o pozycję w świecie.
Odrywając się od żądań stada, od potrzeby konkurowania, poniżania kogoś, szukania sojuszy, budujemy WŁASNĄ NIEZALEŻNOŚĆ.
Przy czym niezależność sama z siebie nie jest też prostą kategorię. Jest jeszcze rodzaj niezależności (albo czegoś łudząco podobnego do niezależności) budowanej w oparciu o instynkty grupowe - to poszukiwanie władzy nad innymi osobnikami. Mając ową władzę, będziemy bardziej niezależni w tym sensie, że jakiś wrogi osobnik nie będzie nam mógł narzucić swojej wizji rzeczy, czy swoich żądań. Jednak ten rodzaj niezależności sam jest zbudowany...
z zależności. Bo przecież on wciąż działa w obszarze więzów grupowych, zależności jednych od drugich, akceptacji praw rządzących w danym stadzie.
Dlatego niezależność odrywająca intencje od praw grupy jest pełniejsza - jej ośrodkiem jest sam umysł, a nie umysł wymieszany z walką konkurencyjną.
Osobiście uważam, że dla poznania prawdy w możliwie kompletnej postaci niezbędne jest wyrzeczenie się w dużym stopniu podległości atawizmom grupowym.
Argumenty są następujące:
1. Argument czasu i energii - skupiając się na dążeniu do wyższej pozycji w grupie, odbieramy automatycznie sobie czas i energię, którą moglibyśmy poświęcić na zgłębianie prawdy.
2. Argument rozproszenia - człowiek pracujący nad trudnym zagadnieniem dziala efektywnie, jeśli jest skupiony. Gdy wciąż musi poświęcać się dodatkowo walkom o pozycję w grupie, to wciąż się rozprasza
3. Argument utrwalania wzorców z innej kategorii - walcząc o pozycję w grupie budujemy w umyśle jakąś tam klasę wzorców myślowych. Te wzorce są często niekompatybilne z wzorcami poszukiwania czystej, obiektywnej prawdy. Potem trzeba włożyć dodatkowy wysiłek, aby jedne wzorce odseparować od drugich.
Trochę wspominając mądrość Biblii, napisałbym tu "nie można dwom panom służyć". Ktoś szukający przede wszsytkim wyższej pozycji społecznej, musi wdrażać kompromisy w stosunku do pełnej uczciwości intelektualnej. To widać nawet w tym, jak tradycyjnie sytuowane były uniwersytety w stosunku do organów państwa - najczęściej miały swoją autonomię. Bo już dawno uznano, że tylko w warunkach wolności, niezależności od nacisków politycznych, nauka, wiedza ma szansę się poprawnie rozwijać. Patrząc z punktu widzenia rygorów prawdy i wiedzy, politycy są głupcami i pyszałkami. Oni wierzą, że mocą swojego wpływu na społeczności mogą osiągnąć niemal wszystko (a przynajmniej bardzo wiele). Wielu z nich ma (niekoniecznie wyrażane, ale wewnętrznie całkiem mocne) przekonanie, że ich dekret, ich rozkaz jest ważniejszy niż niejedna obiektywna prawda. I nie ma się co dziwić, bo sukces osiągany na polu społecznym uderza do głowy, zaś umysł człowieka jest słaby - chętnie rozpościera ów sukces na obszary, gdzie powinna rządzić czysta logika i zależnosci obiektywne.
Podobne zależności występują w samym umyśle pojedynczego człowieka - wielu wierzy w to, że jak znieważy przeciwnika w dyskusji, głoszącego prawdę przeciwną do naszej, to i kwestia merytoryczna w ten sposób zostanie wsparta, że prawdy można rozstrzygać, niszcząc osoby owe prawdy głoszące. I choć może w pewnych zakresach coś w tym jest (gdy dotyczy to kwestii będących czystymi umowami), to jednak w ogólności to nie obowiązuje.
|
|