Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Aspekt pragnień w rozumowaniu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:32, 17 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Ja bym powiedział że jeżeli jest chciejstwo, to interpretujemy świat w kategoriach "dobre" i "złe". Czyli jeżeli nie dzielimy tego co nas spotyka na "dobre" i "złe", to nie ma chciejstwa. Myślisz że mamy taką moc by nie interpretować świata w kategoriach pozytywu i negatywu?

Myślę, ze mamy moc tworzenia RÓŻNYCH KRYTERIÓW dla naszych ocen. Kryteria nie zawsze muszą być pozytywowo - negatywowe. Może coś być wyżej vs niżej, bardziej miękkie vs twarde itp. Sprowadzanie wszystkiego do jakiegoś takiego urawniłowkowego schematu pozytyw vs negatyw jest wg mnie świadectwem pewnego niewyrobienia.
Czym jest właściwie pozytywne?
- Najlepsze ze wszystkiego? Zawsze odpowiednie? Idealne?
Wg mnie obroną przed pułapką zbyt jednowymiarowej ocenności jest właśnie uświadamianie sobie, jak złożone są rzeczy tego świata i naszych umysłów. Wiele tego, co na poczatku było pozytywem, po czasie okazuje się negatywem i odwrotnie.
Mamy moc widzieć rzeczy z wielu stron, pod różnymi kątami.
Tego trochę sie człowiek uczy wychowując dzieci - gdy musi (a przynajmniej powinien, jeśli jest rozsądnym rodzicem, a nie głupkiem) ich liczne nieporadne pomysły ogarniania tego świata, akceptować, chwalić, cieszyć się, że dziecko już czegoś tam się, chociaż trochę nauczyło, albo przynajmniej w ogóle próbuje.
Wiele ocen zmienia się wyraźnie, jeśli spojrzymy z innej perspektywy, niż tej pierwszej. Bogactwo?...
- Czy to aż taki pozytyw?... Ja dzisiaj nie jestem taki pewien. To samo myślę o powodzeniu w życiu, a nawet zdrowiu. Wielu ludzi po przejściu przez trudne chwile swojego zycia, twierdziło potem, że to było...
...najlepsze co ich w życiu spotkało.
Lepsze -gorsze, dobro - zło...
Myślę, że najczęściej zaczynamy swoje życie od (zbyt) łatwych klasyfikacji w tym względzie. Mając lat 20 i trochę świat wydaje się mocno czarno - biały. Dopiero po pewnym czasie to się zmienia. Z prostej dychotomii, jakiegoś automatycznego wartościowania zaczynamy dostrzegać, że rzeczy maja drugie dno. A czasem trzecie, czwarte... dziewiąte dno.
To widzenie rzeczy w złożoności ja postrzegam jako lekarstwo na proste klasyfikowanie świata.


Pozytyw-negatyw to niejedyny sposób interpretowania któremu ulegamy.
Mówiąc o interpretowaniu w kategoriach pozytywu i negatywu, nie miałem na myśli rozrachunku "to jest dobre, a tamto złe", tylko coś bardziej podstawowego, najczęściej nieuświadomionego, z czego taki ewentualny rozrachunek później wynika. Cokolwiek chcesz zrobić, osiągnąć, oznacza że widzisz, świadomie lub nie, w robieniu tego pozytyw, nieraz jednocześnie widząc w tym, znów świadomie lub nie, negatywy. Nie o to mi jednak chodziło, a o fakt interpretowania stanów rzeczy, zdarzeń, itp. w kategoriach pozytyw-negatyw na podstawowym poziomie.


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Wto 20:43, 17 Wrz 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:06, 17 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

szaryobywatel napisał:
Pozytyw-negatyw to niejedyny sposób interpretowania któremu ulegamy.
Mówiąc o interpretowaniu w kategoriach pozytywu i negatywu, nie miałem na myśli rozrachunku "to jest dobre, a tamto złe", tylko coś bardziej podstawowego, najczęściej nieuświadomionego, z czego taki ewentualny rozrachunek później wynika. Cokolwiek chcesz zrobić, osiągnąć, oznacza że widzisz, świadomie lub nie, w robieniu tego pozytyw, nieraz jednocześnie widząc w tym, znów świadomie lub nie, negatywy. Nie o to mi jednak chodziło, a o fakt interpretowania stanów rzeczy, zdarzeń, itp. w kategoriach pozytyw-negatyw na podstawowym poziomie.

Buddyści mają tu swoje podejście, w którym separują się od tych prostych klasyfikacji. I ja się chyba w dużym stopniu z nimi zgadzam. Z resztą są też podobne motywy w chrześcijaństwie, czy też coś podobnego widzę w idei wu wei.
Biologicznie jesteśmy zaprogramowani do mobilizacji, do walki o byt, walki z wrogiem, do reakcji walcz albo uciekaj. Biologicznie też mamy skłonność do uproszczeń - bo te bardziej się sprawdzają w świecie jako tako określonym - czyli w środowisku przyrodniczym.
Osobiście uważam, iż to że w ogóle chcemy zająć się np. filozofią jest jakimś zlekceważeniem programu biologicznego, to właściwie jest bunt.
Zaczęliśmy, jako ludzie, pragnąć rzeczy niepraktycznych.Budujemy dla samego budowania, wymyślamy niestworzone historie. Coś nas gnębi, żebyśmy stawiali zakręcone pytania o naturę prawdy, o człowieczeństwo, społeczność, swoje w niej miejsce. Umysł człowieka się usamodzielnił (w porównaniu do umysłów zwierząt), niejako opuścił swoje naturalne środowisko motywacyjne.
Dlaczego tak?...
Jakiś przełom, przebudzenie czegoś...
Po co ginąć dla jakichś (niematerialnych, nie dających korzyści ewolucyjnych) idei. Dla idei - czyli fantazji, wymysłów?...
Banjankri mówi o jakimś "wirusie" w naszej świadomości. Chyba myśli o czymś nieco innym, ale jakoś podobnym. To rzeczywiście wygląda jakby na robotę wirusa. Świadomość ludzkości opuściła swój pierwotny kontekst. Ma dziwaczne chciejstwa. Bo tak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:48, 17 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

Michał Dyszyński napisał:

Buddyści mają tu swoje podejście, w którym separują się od tych prostych klasyfikacji. I ja się chyba w dużym stopniu z nimi zgadzam. Z resztą są też podobne motywy w chrześcijaństwie, czy też coś podobnego widzę w idei wu wei.


Niech się dzieje wola nieba?

Michał Dyszyński napisał:

Po co ginąć dla jakichś (niematerialnych, nie dających korzyści ewolucyjnych) idei. Dla idei - czyli fantazji, wymysłów?...


To przecież tak nie działa.


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Wto 21:52, 17 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:13, 17 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Buddyści mają tu swoje podejście, w którym separują się od tych prostych klasyfikacji. I ja się chyba w dużym stopniu z nimi zgadzam. Z resztą są też podobne motywy w chrześcijaństwie, czy też coś podobnego widzę w idei wu wei.


Niech się dzieje wola nieba?

Więcej. W chrześcijaństwie mamy bardzo zaawansowany SYSTEM NEGACJI "świata". Światem jest to, co odczuwamy bezpośrednio, co na nas wpływa. Jezus mówi: "musisz się zaprzeć samego siebie" (negacja bezpośredniego odczuwania), "mieć w nienawiści brata, siostrę... i siebie samego" (separacja od przywiązań), nadstawić drugi policzek i modlić się za nieprzyjaciół (porzucenie naturalnego rewanżyzmu), poniżyć siebie (wolność od uwarunkowań społecznych), liczyć że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi (niezależność od społecznej oceny po raz kolejny).
Niezorientowani w ostatecznym celu tych wskazówek pomyślą sobie, że po prostu chodzi o bycie życiową sierotą. Tymczasem chodzi o coś dokładnie odwrotnego - o okazanie mocy. W jej ramach NIE ŚWIAT DECYDUJE. Skoro to nie świat decyduje o kształcie mojego ja, to decyduje...
- No właśnie: co/kto?
Bóg...
Ja sam...
coś jeszcze?...

Kluczowe pytanie: Kiedy zdecydowałbym ja sam?
Kiedy mógłbym wykazać, że to ja jestem źródłem decyzji?...
- Chyba musiałbym dowieść, że ta decyzja JEST ZGODNA z MOIM JA. Ale ja, przynajmniej na początku jest NIEWYŁONIONE. Nie wiadomo, co nim jest. Niektórzy wręcz wątpią, że w ogóle ono jest.
To wątpienie stawia sprawę w tym niemym pytaniu: kiedy się wyłonię na tyle, aby można było powiedzieć, że jestem?
-Wg mnie odpowiedzią jest właśnie powyższa zgodność. W ramach życia zgromadzę pewną statystykę swoich wyborów. Do nich będę podpinał cele, do których owe wybory byłyby przyporządkowane. Będzie tego wiele, różnych. Jeśli okaże się, że wybory rzeczywiście wspierają deklarowane cele, to znaczy że umysł funkcjonuje prawidłowo.
Jeśli na ileś tam deklarowanych celów i wyborów do nich przypisanych, okaże się, iz masowo nie jestem w stanie osiągać celów, to znaczy, że umysł się nie sprawdza - wszak jego rolą jest spiąć cele z wyborami w skuteczny sposób. Do tego jeszcze cele mają pewną hierarchię - niektóre są bardzo ważne, inne można sobie nawet odpuścić. Te najważniejsze cele muszą być zrealizowane. Ale...
człowiek te cele też sam MUSI WYŁONIĆ. Musi się dowiedzieć kim jest, co jest jego celem, a potem dowieść, że rzeczywiście jest tym, co zadeklarował.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:42, 17 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

Michał Dyszyński napisał:
Więcej. W chrześcijaństwie mamy bardzo zaawansowany SYSTEM NEGACJI "świata". Światem jest to, co odczuwamy bezpośrednio, co na nas wpływa. Jezus mówi: "musisz się zaprzeć samego siebie" (negacja bezpośredniego odczuwania), "mieć w nienawiści brata, siostrę... i siebie samego" (separacja od przywiązań), nadstawić drugi policzek i modlić się za nieprzyjaciół (porzucenie naturalnego rewanżyzmu), poniżyć siebie (wolność od uwarunkowań społecznych), liczyć że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi (niezależność od społecznej oceny po raz kolejny).


Bóg nie wzbudza nadziei i oczekiwań?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:15, 18 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Więcej. W chrześcijaństwie mamy bardzo zaawansowany SYSTEM NEGACJI "świata". Światem jest to, co odczuwamy bezpośrednio, co na nas wpływa. Jezus mówi: "musisz się zaprzeć samego siebie" (negacja bezpośredniego odczuwania), "mieć w nienawiści brata, siostrę... i siebie samego" (separacja od przywiązań), nadstawić drugi policzek i modlić się za nieprzyjaciół (porzucenie naturalnego rewanżyzmu), poniżyć siebie (wolność od uwarunkowań społecznych), liczyć że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi (niezależność od społecznej oceny po raz kolejny).


Bóg nie wzbudza nadziei i oczekiwań?

Wzbudza, ale inne, nie te pierwotnie pochodzace ze świata. Te nadzieje i oczekiwania, związane ze światem, u chrześcijanina wysychają, nikną. Na ich miejsce przychodzi tęskne wyczekiwanie Boga i Jego królestwa (przyjdź królestwo Twoje).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:16, 18 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:41, 18 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

Michał Dyszyński napisał:
Wzbudza, ale inne, nie te pierwotnie pochodzace ze świata. Te nadzieje i oczekiwania, związane ze światem, u chrześcijanina wysychają, nikną. Na ich miejsce przychodzi tęskne wyczekiwanie Boga i Jego królestwa (przyjdź królestwo Twoje).


Czy będąc Chrześcijaninem mniej się zawodzisz w życiu niż materialista?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:17, 18 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wzbudza, ale inne, nie te pierwotnie pochodzace ze świata. Te nadzieje i oczekiwania, związane ze światem, u chrześcijanina wysychają, nikną. Na ich miejsce przychodzi tęskne wyczekiwanie Boga i Jego królestwa (przyjdź królestwo Twoje).


Czy będąc Chrześcijaninem mniej się zawodzisz w życiu niż materialista?

Nie wiem, czy jest tu jakaś reguła. Sam nie znam odpowiedzi na to pytanie.
To, na ile człowiek się w życiu zawodzi chyba w bardzo dużym stopniu zależy od wielu cech psychiki. Są ludzie ogólnie zadowoleni, a są wiecznie malkontenci, co chyba w niewielkim stopniu zależy od światopoglądu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:40, 18 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Czy będąc Chrześcijaninem mniej się zawodzisz w życiu niż materialista?

Nie wiem, czy jest tu jakaś reguła. Sam nie znam odpowiedzi na to pytanie.
To, na ile człowiek się w życiu zawodzi chyba w bardzo dużym stopniu zależy od wielu cech psychiki. Są ludzie ogólnie zadowoleni, a są wiecznie malkontenci, co chyba w niewielkim stopniu zależy od światopoglądu.


A co z wysychaniem oczekiwań wobec świata?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:51, 18 Wrz 2019    Temat postu: Re: Aspekt pragnień w rozumowaniu

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Czy będąc Chrześcijaninem mniej się zawodzisz w życiu niż materialista?

Nie wiem, czy jest tu jakaś reguła. Sam nie znam odpowiedzi na to pytanie.
To, na ile człowiek się w życiu zawodzi chyba w bardzo dużym stopniu zależy od wielu cech psychiki. Są ludzie ogólnie zadowoleni, a są wiecznie malkontenci, co chyba w niewielkim stopniu zależy od światopoglądu.


A co z wysychaniem oczekiwań wobec świata?

Zacznijmy od tego, że co innego deklaracje, a co innego możliwość ich wprowadzenia w życie. Może u mocno zaangażowanych, duchowo dojrzałych chrześcijan będzie tu pewna różnica - tacy ludzie rzeczywiście mniej oczekują od świata, nie pragną już tak sukcesów, bogactwa etc. Z drugiej strony jest pytanie w kwestii ilość, czy jakość?
Nawet nie mając konkretnych oczekiwań w życiu, będąc pogodzonym z losem i swoim miejscem na ziemi, oczekującym na połączenie z Bogiem, empatii nie zdusimy. Nawet jak sami dla siebie nie chcemy prawie nic, to pozostaje problem cierpienia osób bliskich i oczekiwania dobra dla nich. A nawet można mieć oczekiwania dobra dla całej ludzkości.
Według mnie trudno jest jakoś porównać psychikę kogoś, kto żyje światem, a kto oddał swe pragnienia Bogu wraz z ideą dobra i prawdy. Niestety, chyba tutaj często będzie dochodzić do podmianki pragnień - z tych "światowych" na te dotyczące dobra i szczęścia ludzi, sprawiedliwości, pokoju itp. Dopóki ten świat jest, jaki jest, dopóty chyba będzie sprawiał nam zawód. I nie ma na to rady innej, niż jakaś obojętność, odcięcie się. Ta ostatnia postawa nie jest jednak chrześcijańska.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:07, 18 Wrz 2019    Temat postu:

A czemu tak w ogóle oczekujesz od świata by miał osobowego stwórce i zarządce który zapewni Ci wieczne życie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:36, 18 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
A czemu tak w ogóle oczekujesz od świata by miał osobowego stwórce i zarządce który zapewni Ci wieczne życie?

Właściwie to wcale nie mam takich oczekiwań. Patrząc tylko we własne odczucia nie "powołałbym myślowo" stwórcy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:42, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
A czemu tak w ogóle oczekujesz od świata by miał osobowego stwórce i zarządce który zapewni Ci wieczne życie?

Właściwie to wcale nie mam takich oczekiwań. Patrząc tylko we własne odczucia nie "powołałbym myślowo" stwórcy.


Zdarza Ci się w niego wątpić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:56, 18 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
A czemu tak w ogóle oczekujesz od świata by miał osobowego stwórce i zarządce który zapewni Ci wieczne życie?

Właściwie to wcale nie mam takich oczekiwań. Patrząc tylko we własne odczucia nie "powołałbym myślowo" stwórcy.


Zdarza Ci się w niego wątpić?

Prawie nie.
Musiałbym baaaardzo dużo zanegować z moich doznań i struktury myślenia. W zasadzie u mnie zwątpienie w Boga można by chyba porównać do możliwości uznania, że wiem, iż żyję w Matrixie, albo czymś podobnym. To by było kompletne postawienie na głowie wszystkiego co rozumiem.
Choć...
jak mi życie tak potężnie dowali, jak jego bezsensy i cierpienie dadzą mocno w kość, zdarza mi się pomyśleć, że jakby ktoś naprawdę życzliwy tym światem rządził, to by inaczej spojrzał na moją w nim egzystencję i coś z tym, co mnie spotyka zrobił. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:16, 18 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Musiałbym baaaardzo dużo zanegować z moich doznań i struktury myślenia. W zasadzie u mnie zwątpienie w Boga można by chyba porównać do możliwości uznania, że wiem, iż żyję w Matrixie, albo czymś podobnym. To by było kompletne postawienie na głowie wszystkiego co rozumiem.


Masz na myśli doświadczenia które jednoznacznie interpretujesz jako świadczące o istnieniu Boga?

Michał Dyszyński napisał:

Choć...
jak mi życie tak potężnie dowali, jak jego bezsensy i cierpienie dadzą mocno w kość, zdarza mi się pomyśleć, że jakby ktoś naprawdę życzliwy tym światem rządził, to by inaczej spojrzał na moją w nim egzystencję i coś z tym, co mnie spotyka zrobił. :(


Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:19, 18 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Musiałbym baaaardzo dużo zanegować z moich doznań i struktury myślenia. W zasadzie u mnie zwątpienie w Boga można by chyba porównać do możliwości uznania, że wiem, iż żyję w Matrixie, albo czymś podobnym. To by było kompletne postawienie na głowie wszystkiego co rozumiem.


Masz na myśli doświadczenia które jednoznacznie interpretujesz jako świadczące o istnieniu Boga?

Trochę to, a trochę pewne przemyślenia "całościowe".

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Choć...
jak mi życie tak potężnie dowali, jak jego bezsensy i cierpienie dadzą mocno w kość, zdarza mi się pomyśleć, że jakby ktoś naprawdę życzliwy tym światem rządził, to by inaczej spojrzał na moją w nim egzystencję i coś z tym, co mnie spotyka zrobił. :(


Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?

Najczęściej coś podobnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:33, 19 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?

Najczęściej coś podobnego.


A co rozumiesz pod hasłem "Niebo" w którym chcesz by Twoje "ja" się znalazło?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:07, 19 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?

Najczęściej coś podobnego.


A co rozumiesz pod hasłem "Niebo" w którym chcesz by Twoje "ja" się znalazło?

To stan bliskiego pełności (może pełnego do końca) pogodzenia obrazu siebie z pragnieniami i możliwościami ich realizacji. To także akceptacja tego, kim się jest i harmonia, połączona z miłością do innymi istot, których osobowości z jakimi nasza osobowość się będzie kontaktowała. To stan bardzo dynamiczny, połączony z doznaniem piękna, dobra i atrakcyjności wszystkiego, co niebiańska rzeczywistość ma do zaoferowania.
Aby w ogóle tak UMIEĆ ODCZUWAĆ, świadomość musi dokonać pewnej postaci SAMOOKREŚLENIA, wybudowania właściwej osobowości. To samookreślenie jest możliwe dopiero ROZPOZNANIU SIEBIE w pewnym minimalnym stopniu. Świadomość, która nie ukształtowała obrazu siebie wystarczająco stabilnego, aby WIEDZIAŁA CZEGO CHCE, pogubi się w odbiorze bodźców - jakie by one nie były.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:08, 19 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?

Najczęściej coś podobnego.


A co rozumiesz pod hasłem "Niebo" w którym chcesz by Twoje "ja" się znalazło?

To stan bliskiego pełności (może pełnego do końca) pogodzenia obrazu siebie z pragnieniami i możliwościami ich realizacji. To także akceptacja tego, kim się jest i harmonia, połączona z miłością do innymi istot, których osobowości z jakimi nasza osobowość się będzie kontaktowała. To stan bardzo dynamiczny, połączony z doznaniem piękna, dobra i atrakcyjności wszystkiego, co niebiańska rzeczywistość ma do zaoferowania.
Aby w ogóle tak UMIEĆ ODCZUWAĆ, świadomość musi dokonać pewnej postaci SAMOOKREŚLENIA, wybudowania właściwej osobowości. To samookreślenie jest możliwe dopiero ROZPOZNANIU SIEBIE w pewnym minimalnym stopniu. Świadomość, która nie ukształtowała obrazu siebie wystarczająco stabilnego, aby WIEDZIAŁA CZEGO CHCE, pogubi się w odbiorze bodźców - jakie by one nie były.


W Niebie się czegoś chce?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:15, 19 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Myślisz wtedy że wystawia Cię na próbę której celem jest zbudowanie Twojego prawdziwego "ja"?

Najczęściej coś podobnego.


A co rozumiesz pod hasłem "Niebo" w którym chcesz by Twoje "ja" się znalazło?

To stan bliskiego pełności (może pełnego do końca) pogodzenia obrazu siebie z pragnieniami i możliwościami ich realizacji. To także akceptacja tego, kim się jest i harmonia, połączona z miłością do innymi istot, których osobowości z jakimi nasza osobowość się będzie kontaktowała. To stan bardzo dynamiczny, połączony z doznaniem piękna, dobra i atrakcyjności wszystkiego, co niebiańska rzeczywistość ma do zaoferowania.
Aby w ogóle tak UMIEĆ ODCZUWAĆ, świadomość musi dokonać pewnej postaci SAMOOKREŚLENIA, wybudowania właściwej osobowości. To samookreślenie jest możliwe dopiero ROZPOZNANIU SIEBIE w pewnym minimalnym stopniu. Świadomość, która nie ukształtowała obrazu siebie wystarczająco stabilnego, aby WIEDZIAŁA CZEGO CHCE, pogubi się w odbiorze bodźców - jakie by one nie były.


W Niebie się czegoś chce?

Według mnie, jak najbardziej. Chce się przede wszystkim dawać MIŁOŚĆ, odczuwać miłość i dobro, a także ma się pragnienie doskonalenia tak własnego, jak i innych istot świadomych. Z tego zaś wynikają juz pomniejsze chcenia związane z realizowaniem powyższego.
Innym rodzajem chcenia jest WDZIĘCZNOŚĆ I PIĘKNO. To ostatnie chce się odczuwać w sposób możliwe pełny i subtelny.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:16, 19 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:28, 19 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

W Niebie się czegoś chce?

Według mnie, jak najbardziej. Chce się przede wszystkim dawać MIŁOŚĆ, odczuwać miłość i dobro, a także ma się pragnienie doskonalenia tak własnego, jak i innych istot świadomych. Z tego zaś wynikają juz pomniejsze chcenia związane z realizowaniem powyższego.
Innym rodzajem chcenia jest WDZIĘCZNOŚĆ I PIĘKNO. To ostatnie chce się odczuwać w sposób możliwe pełny i subtelny.


Chęć realizacji czegoś oznacza że czegoś brakuje. Można być trwale szczęśliwym, odczuwając ciągle że czegoś brakuje? A jeżeli byś wiedział że realizacja niezależnie od niczego się powiedzie, to czego miałbyś chcieć?


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Czw 23:52, 19 Wrz 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:49, 19 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

W Niebie się czegoś chce?

Według mnie, jak najbardziej. Chce się przede wszystkim dawać MIŁOŚĆ, odczuwać miłość i dobro, a także ma się pragnienie doskonalenia tak własnego, jak i innych istot świadomych. Z tego zaś wynikają juz pomniejsze chcenia związane z realizowaniem powyższego.
Innym rodzajem chcenia jest WDZIĘCZNOŚĆ I PIĘKNO. To ostatnie chce się odczuwać w sposób możliwe pełny i subtelny.


Chcenie oznacza że się czegoś nie ma. Jak można być trwale szczęśliwym, odczuwając ciągle że czegoś brakuje?

Masz rację. Ileś lat temu napisałem o tym nawet coś w rodzaju wiersza (który teraz lekko zmodyfikowałem)

Czy można pragnąć tego co się i tak już ma dla siebie?
Jeśli tak, to dobrze,
bo to oznacza, że pełne szczęście nie jest mrzonką.
Ale jeśli prawdziwe spełnienie
nie może obyć się bez etapu braku i nienasycenia,
to znaczy, że cierpienie w jakiejś tam formie
a przynajmniej niespełnienie w jakiejś tam formie
choćby kątem swojej obecności
zawsze będzie z nami.

Ale pisząc już bardziej prozaicznie, uważam że to jest ten rodzaj "klucza do raju" - jakoś zintegrować w sobie tę pamięć o niespełnieniu i cierpieniu ze stanem, w którym już się nie cierpi. To dawne cierpienie jest w tym stanie jakby "strażnikiem" dla uczuć. Ten strażnik, jeśli tylko uczucia zbliżą się lekceważenia tego szczęścia, jakie się posiada, wali mocno halabardą w posadzkę i krzyczy: wiesz jak to było! Nie lekceważ tego co masz! Bądź czujny w przeżywaniu tej radości, jaką ci dano, bo może duuuużo gorzej!
Ten strażnik nie jest złym strażnikiem, jest przyjacielem umysłu. I pogodzony wewnętrznie umysł, akceptuje to stukanie halabardą i te napomnienia. Umysł nie boi się, bo wie, że już się przekształcił do postaci, która jest stabilna, pogodzona wewnętrznie. Ale - w warunkach pełnej wolności - wszystko jest możliwe, nawet odrzucenie szczęścia. Czego oczywiście nikt nie chce.
Ten "brak", o którym wspominasz z jednej strony jest, bo w niebie nic co z prawdy, nie będzie ukryte. Ale jest za pewnego rodzaju zasłoną dojrzałej świadomości, która wie, rozumie, że są rzeczy większe, niż to przeszłe cierpienie. I zawsze, w chwilach możliwego zachwiania się, można te ważniejsze rzeczy wystawić do ochrony przed rozregulowaniem się uczuć i całej psychiki.
I miedzy innymi dlatego to ŻYCIE TRZEBA PRZEŻYĆ OSOBIŚCIE. Pewnych rzeczy nie można się dowiedzieć. Przeczytanie w książce, czy nawet obejrzenie na filmie pewnych podstawowych aspektów ograniczających osobę, nie dałoby efektu. Tylko przeżycie SOBĄ - w pełni rozumienia własnego, jakie się ma, a nie z dystansu kogoś mającego inne uczucia, ustawia w nas niektóre świadomościowe "markery". One tworzą granice, do których zbliżanie się, wywoła efekt odczucia i zrozumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:25, 20 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ale pisząc już bardziej prozaicznie, uważam że to jest ten rodzaj "klucza do raju" - jakoś zintegrować w sobie tę pamięć o niespełnieniu i cierpieniu ze stanem, w którym już się nie cierpi. To dawne cierpienie jest w tym stanie jakby "strażnikiem" dla uczuć. Ten strażnik, jeśli tylko uczucia zbliżą się lekceważenia tego szczęścia, jakie się posiada, wali mocno halabardą w posadzkę i krzyczy: wiesz jak to było! Nie lekceważ tego co masz! Bądź czujny w przeżywaniu tej radości, jaką ci dano, bo może duuuużo gorzej!
Ten strażnik nie jest złym strażnikiem, jest przyjacielem umysłu. I pogodzony wewnętrznie umysł, akceptuje to stukanie halabardą i te napomnienia. Umysł nie boi się, bo wie, że już się przekształcił do postaci, która jest stabilna, pogodzona wewnętrznie. Ale - w warunkach pełnej wolności - wszystko jest możliwe, nawet odrzucenie szczęścia. Czego oczywiście nikt nie chce.
Ten "brak", o którym wspominasz z jednej strony jest, bo w niebie nic co z prawdy, nie będzie ukryte. Ale jest za pewnego rodzaju zasłoną dojrzałej świadomości, która wie, rozumie, że są rzeczy większe, niż to przeszłe cierpienie. I zawsze, w chwilach możliwego zachwiania się, można te ważniejsze rzeczy wystawić do ochrony przed rozregulowaniem się uczuć i całej psychiki.
I miedzy innymi dlatego to ŻYCIE TRZEBA PRZEŻYĆ OSOBIŚCIE. Pewnych rzeczy nie można się dowiedzieć. Przeczytanie w książce, czy nawet obejrzenie na filmie pewnych podstawowych aspektów ograniczających osobę, nie dałoby efektu. Tylko przeżycie SOBĄ - w pełni rozumienia własnego, jakie się ma, a nie z dystansu kogoś mającego inne uczucia, ustawia w nas niektóre świadomościowe "markery". One tworzą granice, do których zbliżanie się, wywoła efekt odczucia i zrozumienia.


W pewnym momencie treść przerośnie system interpretujący ją jako "dobro" i doświadczysz zawodu. To jest analogiczne do nierozstrzygalności w systemie formalnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:49, 20 Wrz 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
W pewnym momencie treść przerośnie system interpretujący ją jako "dobro" i doświadczysz zawodu. To jest analogiczne do nierozstrzygalności w systemie formalnym.

Jest podstawowa różnica pomiędzy systemami formalnymi, a weryfikacją osobową. Ta druga po prostu daje wynik w postaci doznania - np. poczucia szczęścia (a takie wiążemy z niebem). Ostatecznie osobowo weryfikacja pozytywna zachodzi, bądź jeśli szczęście, spełnienie nastąpi, a negatywna, jeśli nie nastąpi.
W systemach formalnych mamy ten podstawowy problem, że właściwie nie wiadomo do końca na czym one "wiszą". Postulaty i reguły "są bo są". W odróżnieniu od nich osobowość oferuje coś w rodzaju "pomiaru", bo ostatecznie może (nie musi) stwierdzić jakiś stan wbrew wszystkiemu innemu. Teorie zgodne z założeniami goedlowskimi będą niezupełne, przez to niejako one "nigdy się nie kończą" pod względem interpretacji. Osoba doznająca wyrywa niejasność podobną jak dla systemów formalnych zwyczajnym "stało się", czyli "doznałem". Można by tu snuć rozważania podobne do kolapsu kwantowego. Analogia byłaby taka, że możliwe systemy formalne, teorie są "chmurą" możliwości, rozwiązania danego problemu, jaki napotyka osoba. Ale tutaj konkretne doznanie jest redukcją funkcji falowej do jakiegoś konkretu. "Chmura" systemów formalnych "otaczająca" świadomość osoby może być nawet nieskończona (w wariantach potencjalnych pewnie taka właśnie jest). Ale ostateczną weryfikacją będzie doznania, czy może bardziej ZESPÓŁ DOZNAŃ - np. typu: jestem spełnioną, szczęśliwą osobowością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:12, 20 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest podstawowa różnica pomiędzy systemami formalnymi, a weryfikacją osobową. Ta druga po prostu daje wynik w postaci doznania - np. poczucia szczęścia (a takie wiążemy z niebem). Ostatecznie osobowo weryfikacja pozytywna zachodzi, bądź jeśli szczęście, spełnienie nastąpi, a negatywna, jeśli nie nastąpi. W systemach formalnych mamy ten podstawowy problem, że właściwie nie wiadomo do końca na czym one "wiszą". Postulaty i reguły "są bo są". W odróżnieniu od nich osobowość oferuje coś w rodzaju "pomiaru", bo ostatecznie może (nie musi) stwierdzić jakiś stan wbrew wszystkiemu innemu. Teorie zgodne z założeniami goedlowskimi będą niezupełne, przez to niejako one "nigdy się nie kończą" pod względem interpretacji. Osoba doznająca wyrywa niejasność podobną jak dla systemów formalnych zwyczajnym "stało się", czyli "doznałem". Można by tu snuć rozważania podobne do kolapsu kwantowego. Analogia byłaby taka, że możliwe systemy formalne, teorie są "chmurą" możliwości, rozwiązania danego problemu, jaki napotyka osoba. Ale tutaj konkretne doznanie jest redukcją funkcji falowej do jakiegoś konkretu. "Chmura" systemów formalnych "otaczająca" świadomość osoby może być nawet nieskończona (w wariantach potencjalnych pewnie taka właśnie jest). Ale ostateczną weryfikacją będzie doznania, czy może bardziej ZESPÓŁ DOZNAŃ - np. typu: jestem spełnioną, szczęśliwą osobowością.


W niebie które opisujesz, poczucie szczęścia bierze się z treści interpretowanej przez Twoje "ja", które zakładasz że wie dokładnie czego chce. Jeżeli pomiar treści miałby zwrócić zawsze interpretacje/system utrzymujący poczucie szczęścia, to nie wiesz dokładnie czego chcesz przed pomiarem, tylko chcesz się tego dowiedzieć, czyli sprzeczność. Prawdziwe "ja" i jego szczęście miałoby zatem polegać na ciągłym ustalaniu czego się chce ad infinitum?
Interpretacje że "dobrem" jest: "wiedzieć że się czegoś chce", "nie wiedzieć że się czegoś chce" konfliktowałyby Twoje "ja" ze sobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin