|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:51, 18 Paź 2023 Temat postu: Aspekt oszołomstwa w myśleniu |
|
|
Jest w polskim języku słowo "oszołom". Intuicyjnie większość osób wie, co ono oznacza - kojarzy się z postawą, w ramach której dana osoba bardzo silnie akcentuje coś, co ma relatywnie niski, albo co najwyżej średni wpływ na rzeczywistość, gdy ktoś przesadza, silnie nadinterpretuje zdarzenia, okoliczności, idee. Typowy oszołom będzie tworzył czy to teorie spiskowe, czy przypisywał ludziom z bliskiego otoczenia odjechane intencje, czy jakkolwiek inaczej doprowadzał do przesady jakiś średnio istotny aspekt rzeczywistości.
Ale nie tworzę tego wątku z myślą, żeby się jakoś znęcać nad "oszołomami", którzy gdzieś tam swoje oszołomstwo okazują. Mam zasadę, że zanim zacznę krytykować innych ludzi pod jakimkolwiek względem, staram się zadać sobie pytanie: czy ja sam takiej krytyce nie podlegam? I tutaj też chcę zadać najpierw sobie pytanie: czy ja sam czasem nie bywam oszołomem?
Choć właściwie to lubię sobie tego rodzaju samokrytyczne pytania stawiać w jeszcze mocniejszym trybie: W JAKICH SYTUACJACH JESTEM oszołomem? (założenie odgórne jest, że oszołomem - w mniejszym, bądź większym stopniu - się czasem staję)
Zatem zadaję sobie pytanie: kiedy w ogóle moje myślenie zbliża się do oszołomstwa?
Oczywiście najbardziej nie chodzi też o to, aby się zastanawiać narcystycznie o to, kiedy konkretne moje - Michała - myślenie do oszołomstwa się zbliża, ale o postawienie sprawy ogólnie: kiedy w ogóle typowy (może "statystyczny") człowiek jest zagrożony tym, że w myśleniu zacznie funkcjonować jak oszołom?
Najbardziej neutralnie stawiając sprawę chyba postawił bym to pytanie jeszcze nieco inaczej: kiedy w ogóle w naszym myśleniu pojawia się jakiś aspekt oszołomstwa?
Uważa, że warto jest właśnie tak sobie stawiać problemy - z jednej strony na tyle samokrytycznie, że jawnie odnosząc trudne pytania do siebie, ale z drugiej też na tyle z dystansu, aby psychika wytrzymała ciężar powstających zarzutów, aby nie polec mentalnie na tym, że nasze urażone ego zablokuje uczciwość odpowiedzi na pytanie, a my już na dobre utracimy kontrolę nad obiektywizmem spojrzenia. Tu występuje pewien rodzaj gry z własnymi emocjami - warto jest podejść możliwie najbliżej inwazyjnego aspektu krytycyzmu, ale jednak nie aż tak blisko, że znaczna część osobowość zacznie reagować chaotyczną paniką w emocjach.
Ten wstęp był może przydługawy, ale na tyle ważny (chyba wręcz sobie ten temat obuduję w końcu w osobny wątek), że przyznałem mu sporo czasu i zainteresowania. Kto wie, czy nie ważniejszy jest właściwie ten wstęp, od głównego tematu...
Wracając do pytania o reagowanie oszołomstwem w życiu. Ja się nieraz przyłapuję na tym, że pewne moje odbiory świata, a potem przypuszczenia, co się miałoby zdarzyć rzeczywiście ocierają się o oszołomstwo. Mam nadzieję, że nie są jeszcze pełnowymiarowym oszołomstwem, ale jednak zaczynają go przypominać. Z czego (mi) się to bierze?
- Trochę z samej żywości umysłu - z tego, że się szuka różnych okoliczności, podąża za ich sugestiami, czasem podążając dalej, niż to zdrowa mentalna równowaga by wyznaczała.
- Trochę z jakichś ukrytych lęków, które napędzają skrajne postawienia spraw.
- Trochę z nadmiernego "klejenia się" myśli do różnych pomysłów, przedstawiać spraw. To klejenie się czasem bywa sprowokowane zewnętrznie, czasem bardziej sami je napędzamy, zaś przyczyny są po prostu bardzo różne.
Czym grozi poddanie się oszołomstwu, jakie się w myśleniu pojawia?
- Przede wszystkim nieracjonalnym, neurotycznym postrzeganiem rzeczywistości, niezdolnością rozpoznania prawdziwych przyczyn zjawisk, skupieniem się zaś na nieistotnych aspektach. W takim trybie myśląc człowiek będzie wadliwie planował, błędnie oceniał efekty, a w efekcie nieskutecznie decydował i działał.
Jak oszołomstwu we własnym myśleniu przeciwdziałać?
- Chyba głównym mechanizmem przeciwstawiania się oszołomstwu we własnym myśleniu jest co jakiś czas: zaczynanie od początku od domyślnej, najczęściej stosowanej postaci oceny spraw. Nie chodzi przy tym, aby zupełnie porzucać poprzedni tok myślenia i wszystko od początku tak zupełnie prowadzić, ale raczej o jakiś rodzaj zrównoleglenia wniosków, w celu ich porównania.
Warto zauważyć, że "nasze myślenie nie wie", kiedy jest przesadzone, a kiedy adekwatne do sprawy. Umysł widzi to, co ma, funkcjonuje "lokalnie", czyli jeśli w jakimś zakresie oglądu wytwarza swoją ocenę, to będzie tę ocenę uważał za adekwatną niezależnie od tego, że sam ten zakres może być mocno oddalony od typowego, domyślnego. Żeby się posłużyć porównaniem - idąc w lesie, zmierzając na jakąś tam górę najczęściej nie bardzo jesteśmy w stanie rozróżnić, czy aktualnie jesteśmy blisko szczytu, czy w środku góry, czy może jeszcze w dolinie. Bo lokalnie obserwujemy tylko sam fakt wznoszenia się drogi i drzewa wokół nas. Dopiero gdy się wyraźnie zmienia krajobraz - np. świerki ustępują pola kosówce, to się możemy zorientować, że jesteśmy wysoko. Ale też najczęściej nie wiemy, na ile blisko samego szczytu, bo taka kosówka może się ciągnąć też kilometrami.
Podobnie jest z myśleniem, które jest zagrożone byciem już mocno "odjechanym", właśnie blisko jakichś tam "szczytów" uznawania pod jakimś kątem, czyli mocno odbiegającym od "zdrowej średniej". Aby się zatem zorientować na ile bieżące oceny nie są już jakoś mocno nietypowe, skrajne trzeba wykonać dodatkową DIAGNOSTYKĘ MYŚLI, zacząć poszukiwać jakichś "punktów orientacyjnych" na mapie rozumowania, które by pozwoliły na zlokalizowanie tego obszaru, w którym funkcjonuje nasze bieżące rozumowanie. Taka diagnostyka najczęściej sama w sobie jest zadaniem, wymaga jakiegoś pomysłu, bywa problemem porównywalnym trudnością z rozpatrywanym problemem głównym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:13, 18 Paź 2023 Temat postu: Re: Aspekt oszołomstwa w myśleniu |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Warto zauważyć, że "nasze myślenie nie wie", kiedy jest przesadzone, a kiedy adekwatne do sprawy. Umysł widzi to, co ma, funkcjonuje "lokalnie", czyli jeśli w jakimś zakresie oglądu wytwarza swoją ocenę, to będzie tę ocenę uważał za adekwatną niezależnie od tego, że sam ten zakres może być mocno oddalony od typowego, domyślnego.
... wykonać dodatkową DIAGNOSTYKĘ MYŚLI, zacząć poszukiwać jakichś "punktów orientacyjnych" na mapie rozumowania, które by pozwoliły na zlokalizowanie tego obszaru, w którym funkcjonuje nasze bieżące rozumowanie. Taka diagnostyka najczęściej sama w sobie jest zadaniem, wymaga jakiegoś pomysłu, bywa problemem porównywalnym trudnością z rozpatrywanym problemem głównym. |
Właściwie to ten temat równie dobrze mógłbym zatytułować: jak konstruować punkty orientacyjne dla bardziej rozbudowanych rozumowań, związanych z ocenami szerszej rzeczywistości?
Gdzie aktualnie jestem z moim rozumowaniem?...
Wraz z niesatysfakcjonującymi dla PiS-u wynikami wyborów, pojawiają się glosy, czy aby linia propagandy, którą tenże PiS prowadził w podległych mu (całkowicie) mediach, nie była przesadzona. [link widoczny dla zalogowanych]
Pod linkiem jest wypowiedź Marcina Wolskiego, który sam tę politykę przecież tworzył, a teraz bije się w piersi. Bo nawet z punktu widzenia samego celu wspierania polityki PiS, stopień namolności propagandy w państwowych mediach mógł być ostatecznie przeciwskuteczny, zamiast zachęcać do poparcia partii rządzącej, zniechęcał wyborców. To jest taki bardzo na czasie przykład tego, jak można w dążeniu do czegoś zatracić zdrową miarę, jak można zgubić szerszy ogląd i znaleźć się w punkcie, położonym z dala od miejsc bliskich optymalności działania. Przesadzając z jakąś tendencją, czynimy rozumowanie odczepionym od rzeczywistości, zaczynamy już tylko "gadać z samym sobą", nie widząc swojego oszołomstwa.
Dlatego chcę tu dorzucić drugi mechanizm diagnostyczny, związany z przeciwdziałaniem oszołomstwu myślenia - tym razem mechanizm banalny, narzucający się od razu, a polegający na tym, aby ZWRACAĆ UWAGĘ NA TO, CZY NIE JESTEŚMY DALEKO OD "ŚREDNIEJ". Czym jest owa "średnia"?
- Za każdym razem może być czymś innym, ale ogólnie chodzi o to, aby do rozumowania dorzucać jakąś formę KONTROLI W KONTEKŚCIE CAŁOŚCI, jakichś - czasem tylko krótkich - oglądów z dystansu, z intencją, iż długotrwałe pozostawanie w obszarach myślowo skrajnych jest wyraźnie podejrzane o zagrożenie oszołomstwem.
To nie znaczy wcale, że tych skrajnych obszarów mielibyśmy nigdy nie eksplorować. Czasem właśnie trzeba iść w skrajność, bo to tam jest rozwiązanie. Chodzi raczej o to, aby - gdy w skrajność wejdziemy - MIEĆ TEGO ŚWIADOMOŚĆ, nie traktować myślenia w typie skrajnym jako czegoś stałego, jako normy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|