Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Alternatywa dla potwierdzalności absolutnej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:58, 09 Cze 2021    Temat postu: Alternatywa dla potwierdzalności absolutnej

W dyskusjach na sfinii co rusz pojawia się zagadnienie statusu stwierdzanie pewnych tez - czy jest ona absolutna, czy nie?
Właściwie większość dyskutantów naszego forum w końcu się jakoś zgodziła, że potwierdzalności absolutnej nie ma. Teoretycznie to powinno zamykać sprawę na tyle, że nikt nie będzie domagał się uznania swoich tez jako prawd niepodważalnych. Problem w tym, że liczne dyskusje wskazują na to, że nie zamyka.
Absolutyzm orzekania więc wraca, choć najczęściej wraca w postaci nieco zakamuflowanej. Nie stosuje się słowa "absolutny", a wręcz co niektórzy z urazą przypominają "ja przecież od dawna mówiłem, że dostępu do prawdy absolutnej nie posiadamy". Ale przecież można tę absolutność przemycać innymi słowami. Bo nie chodzi o nazwę "absolutna potwierdzalność", czy "absolutna weryfikacja", lecz o ZNACZENIA JAKIE NADAJE SIĘ tezom w dyskusji. Zamiast mówienia o "prawdzie absolutnej" można zwyczajnie głosić "to jest oczywiste, tak musi być" i nie dopuszczać do stawiania danej kwestii wątpliwość. Można nie głosić "absolutności" jakiegoś źródła stwierdzeń (np. nauki, ale też i tez autorytetów religijnych), osiągając jednak absolutnie identyczny efekt za pomocą nie dopuszczania do rozważania pytań o kryteria, które leżą u podstaw rozstrzygnięcia, albo wręcz nawet zwykłym wyśmiewaniem jakichś przekonań - np. "hahahaha to ty może wierzysz w duchy? :rotfl: ". Bo stawiając sprawę jako oczywistość nie dyskutowalną, jako "tak jest, bo oczywiste jest, że tak jest" w istocie już absolutyzujemy dane stwierdzenie. I to mimo, że nie użyto samego słowa "absolutny".

Dlatego w moim przekonaniu koncepcji absolutności stwierdzeń należałoby poświęcić nieco rozważań i wyjaśnienie. Dobrym sposobem ujęcia sprawy byłoby zastanowienie się nad alternatywą dla statusu stwierdzalności czegoś "absolutny": Teza o statusie "nieabsolutne" czyli właściwie co?

Ja bym zdefiniował nieabsolutność dość prosto - jako status DYSKUTOWALNOŚCI danego stwierdzenia.
Coś jest faktycznie traktowane jako absolutne, gdy związana jest z tym postawa: należy tezę przyjąć, nie ma nad nią dyskusji.
Teza nieabsolutna to teza taka, dla której rozważa się REALNE ALTERNATYWY, gdzie stawia się pytania o kryteria słuszności owej tezy, oczekuje podania założeń, jakie przy jej wyprowadzaniu zostały przyjęte.
Przyjęcie czegoś jako absolutne ze znaczenia, choć bez użycia słowa "absolutny" wprost w tekście będzie zazwyczaj związane z użyciem jakiegoś słowa, które miałoby w inny sposób absolutność zasugerować. Przykładowo byłyby to określenia w rodzaju:
- Teza X jest potwierdzona naukowo (czyli koniec dyskusji...)
- Teza X jest oczywista (czyli koniec dyskusji...)
- Teza X nie ma alternatywy (czyli koniec dyskusji...)
itp. itd.
Przykłady można by mnożyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:20, 09 Cze 2021    Temat postu:

Nie ma czegoś takiego jak teza bez altenatyw, ale nie każda alternatywa jest warta dyskusji z różnych względów. Np. nie ma żadnych podstaw naukowych czy empirycznych albo jest nieweryfikowalna.

To źle kiedy człowiek odmawia rozważenia zasadnych alternatyw, ale równie źle kiedy rozwodzi się nad każdą bzdurną alternatywą, która mu wpadnie do łba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:57, 09 Cze 2021    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Nie ma czegoś takiego jak teza bez altenatyw, ale nie każda alternatywa jest warta dyskusji z różnych względów. Np. nie ma żadnych podstaw naukowych czy empirycznych albo jest nieweryfikowalna.

To źle kiedy człowiek odmawia rozważenia zasadnych alternatyw, ale równie źle kiedy rozwodzi się nad każdą bzdurną alternatywą, która mu wpadnie do łba.

Osobiście uważam, że pojęcie "bzdurnej alternatywy", jest bardzo blisko absolutyzowania. Absolutyzowanie CZEGO?
- Własnych przekonań.

W dyskusjach nazwanie opcji, którą wskazuje oponent "bzdurną alternatywą" jest właściwie standardową próbą wywarcia nacisku na drugą stronę.
Przy czym całkiem pojęcia bzdurnej alternatywy jednak nie chcę deprecjonować. Chyba jest to użyteczne pojęcie w sytuacji, gdy strony dogadały jakiś system weryfikacji, a z niego wynika bardzo jasno, iż np. dana opcja nie ma racji bytu. Jednak jestem bardzo ostrożny, gdy ktoś stosuje pojecie takiej alternatywy, jako METODA WPIERANIA SWOJEGO, połączona z ignorowaniem argumentów strony przeciwnej. Te dwa przypadki, niestety, nie sposób jest w sposób oczywisty rozróżnić. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:08, 09 Cze 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Przy czym całkiem pojęcia bzdurnej alternatywy jednak nie chcę deprecjonować. Chyba jest to użyteczne pojęcie w sytuacji, gdy strony dogadały jakiś system weryfikacji, a z niego wynika bardzo jasno, iż np. dana opcja nie ma racji bytu.

To są moje kryteria bzdurnej alternatywy:
- nie ma żadnych podstaw naukowych czy empirycznych
- jest nieweryfikowalna

Warto przy okazji tego tematu wprowadzić rozróżnienie na teoretyczne alternatywy i praktyczne/realne alternatywy.

Ja np. mogę wymyślić wiele alternatywnych kształtów jabłka, np. trójkątne, trapezowate, podłużne etc., ale póki nie spotkam się z takim jabłkiem sama albo za pośrednictwem doniesień innych ludzi, w tym naukowych, to będą to dla mnie bzdurne alternatywy, tj. niepraktyczne, nierealne.

Myślę, że w dyskusji możemy napotkać problem sprzecznych potrzeb. Jedni chcą dyskutować o rzeczywistości, opierając się na doświadczeniu, a inni chcą uprawiać intelektualną gimnastykę i wymyślać światy alternatywne, a wyobraźnia jest nieograniczona. Ja należę do tych pierwszych, jak widzę, że mój rozmówca odlatuje w "a może..." to uciekam gdzie pieprz rośnie. Może jest głębokie i szerokie, bezdenne i nieskończone.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:19, 09 Cze 2021    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Myślę, że w dyskusji możemy napotkać problem sprzecznych potrzeb. Jedni chcą dyskutować o rzeczywistości, opierając się na doświadczeniu, a inni chcą uprawiać intelektualną gimnastykę i wymyślać światy alternatywne, a wyobraźnia jest nieograniczona. Ja należę do tych pierwszych, jak widzę, że mój rozmówca odlatuje w "a może..." to uciekam gdzie pieprz rośnie. Może jest głębokie i szerokie, bezdenne i nieskończone.

Cenny głos - to zwrócenie uwagi na potrzeby dyskutantów. Według mnie jest to bardzo niedoceniany aspekt sprawy. Ludzie nieraz bardzo się kłócą ze sobą, bardzo są przekonani o głupocie drugiej strony, złoszczą się, jak można sprawę widzieć w taki sposób jak ona, bo nie umieją zdiagnozować tego aspektu potrzeb, pewnej nadrzędnej ramy w spojrzeniu na sprawę.
Z moich obserwacji wynika, że do obudzenia w sobie pewnych nowych potrzeb poznawczych, dodawania sobie nowych rodzajów spojrzeń na te same z pozoru zagadnienia, najczęściej dochodzi wskutek zawirowań życiowych, kryzysów, swoistego "dojścia do ściany". Szczególnie wyraziście widać to u osób, które głupio ulokowały swoje nadzieje, kredyty zaufania innym ludziom. Ktoś zauroczony jakąś tam osobą najczęściej ignoruje wszystkie głosy za tym, aby z tym kredytem zaufania dla niej przystopować. W takiej sytuacji przejrzeć na oczy można zwykle dopiero gdy rozegra się jakiś dramat - ewidentna zdrada, całkowite podeptanie jakichś superważnych wartości przez kogoś, komu się zbytnio zaufało. Bez takiego incydentu zauroczeni (tu mamy emocjonalny odpowiednik absolutności w rozumowaniu) bardzo rzadko są w stanie rozwinąć w sobie bardziej krytyczne, alternatywne spojrzenia na daną sprawę.
Aspekt KRYZYSU w dojrzewaniu emocjonalnym i intelektualnym uważam za kluczowy, właściwie to chyba bez niego nie ma rozwoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin