Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Albo Bóg, albo bezsens
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:27, 14 Mar 2024    Temat postu: Albo Bóg, albo bezsens

"Bóg nie istnieje i (...) trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje aż do końca. (...) Nie może już istnieć dobro a priori, gdyż nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała. Nigdzie nie jest napisane, że dobro istnieje, że trzeba być uczciwym, że nie należy kłamać, ponieważ poruszamy się wyłącznie na płaszczyźnie, gdzie istnieją tylko ludzie. Dostojewski napisał: Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone. (...) W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeśli Bóg nie istnieje. I w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia."
Jean Paul Sartre.

"Nie można, z wyjątkiem najniższego, zwierzęcego poziomu, kochać dziewczyny, jeśli wie się (i pamięta), że całe piękno jej postaci i charakteru jest chwilowym i przypadkowym wzorem wywołanym zderzeniami atomów oraz że nasze reakcje na nie są jedynie pewnym rodzajem psychicznej fosforescencji wynikającej z wpływu naszych genów. Nie można czerpać głębokiej przyjemności z muzyki, jeśli wie się i pamięta, że przekonanie o obcowaniu z czymś wielkim jest czystą iluzją, że podoba nam się ona jedynie dlatego, że nasz system nerwowy został do tego w nieracjonalny sposób uwarunkowany."
C.S. Lewis.

"Jeśli ktoś odrzuca istnienie Boga i życie po śmierci jako zbyt wątpliwe, (...) musi odpowiedzieć sobie, jaką użyteczność ma życie. Jeśli śmierć jest końcem wszystkiego, jeśli nie muszę dążyć ku dobremu ani bać się złego, to muszę zapytać siebie, po co tu jestem i jak powinienem zachować się w tych okolicznościach. Odpowiedź jest oczywista, lecz tak nieprzyjemna, że większość nie chce się z nią zmierzyć. Nic nie nadaje życiu znaczenia, a [zatem] życie nie ma sensu."
Somerset Maugham.

życie jest...
"powieścią idioty, głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."
William Shakespeare.

Tak, jeśli Bóg nie istnieje to trzeba wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Jeśli Boga nie ma to wszystko podważa sens naszego istnienia. Płyniemy na statku, który tonie - wystarczy tsunami, bakteria, albo agresywna planetoida, abyśmy stali się chmurą gazów. Nikt nie będzie o nas pamiętał. Wszechświat po nas nie zapłacze.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 2:44, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:43, 14 Mar 2024    Temat postu:

Wtrące jednak swe trzy grosze. Być może faktycznie życie bez wiary w Boga jest trudniejsze.

Co do sensu to dłuższy temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Czw 11:50, 14 Mar 2024    Temat postu:

W końcu mamy temat ze spotkania.

Po pierwsze - te argumenty są chciejskie.
Tzn. argumentuje się istnienie Boga tym, że bez Boga życie ani żadne cele nie mają sensu, a przecież chcielibyśmy, by sens miały.
Co nadal nie świadczy w żaden sposób o tym, że Bóg miałby istnieć. Może faktycznie nic nie ma sensu i nasza CHĘĆ, by sens był, nie implikuje istnienie tego sensu a wraz z nim - Boga.

Po drugie - to jest myślenie nieco płaskoziemskie z tym uzależnianiem istnienia sensu od istnienia Boga.
Dlaczego uważano, że Ziemia jest płaska i wymyślano te słonie i żółwie? Bo inaczej sobie nie wyobrażano sensownego modelu.
Jak widać do tej pory - wszelkie tego typu naiwne poszukiwania "jedynego wyjaśnienia" kończyły się zazwyczaj kompromitacją w obliczu nowych odkryć i nowego sposobu myślenia.
Dlaczego tak samo nie może być z sensem?
Dlaczego życie nie miałoby mieć sensu pomimo nieistnienia Boga?
Na razie wiadomo tylko tyle, że tego alternatywnego sensu nie znaleziono, a nie - że ten sens nie istnieje.
Obecny "sens" odwołuje się do wyjaśnienia, które w wielu innych przypadkach okazało się wadliwe - właściwie w każdym weryfikowalnym. Dlatego dla "sensu" też nie wróżę tu świetlanej przyszłości przy tym wyjaśnieniu.
Wg mnie stoimy przy wyjaśnianiu "sensu" w tym samym miejscu, gdzie stali Aztekowie starający się wyjaśnić, dlaczego Słońce wschodzi.

Po trzecie i najciekawsze - być może samo pojęcie "sensu" jest wypaczone i odwołuje się do prymitywnej intuicji, która wykształciła się jako potrzebna cecha na drodze ewolucji.
Takim wypaczonym pojęciem jest np. pojęcie "góra" i "dół". Ostatnio okazało się, że nawet "czas" nie jest taki, jak się wydawało.
Czyli być może o "sensie" w ogóle nie warto dyskutować, gdyż jest to pojęcie sztuczne i sprzeczne - a trwanie przy nim generuje to, co ludzkość generowała zawsze, gdy nie miała wyjaśnienia tu i teraz :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:54, 14 Mar 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
W końcu mamy temat ze spotkania.

Po pierwsze - te argumenty są chciejskie.
Tzn. argumentuje się istnienie Boga tym, że bez Boga życie ani żadne cele nie mają sensu, a przecież chcielibyśmy, by sens miały.
Co nadal nie świadczy w żaden sposób o tym, że Bóg miałby istnieć. Może faktycznie nic nie ma sensu i nasza CHĘĆ, by sens był, nie implikuje istnienie tego sensu a wraz z nim - Boga.

Po drugie - to jest myślenie nieco płaskoziemskie z tym uzależnianiem istnienia sensu od istnienia Boga.
Dlaczego uważano, że Ziemia jest płaska i wymyślano te słonie i żółwie? Bo inaczej sobie nie wyobrażano sensownego modelu.
Jak widać do tej pory - wszelkie tego typu naiwne poszukiwania "jedynego wyjaśnienia" kończyły się zazwyczaj kompromitacją w obliczu nowych odkryć i nowego sposobu myślenia.
Dlaczego tak samo nie może być z sensem?
Dlaczego życie nie miałoby mieć sensu pomimo nieistnienia Boga?
Na razie wiadomo tylko tyle, że tego alternatywnego sensu nie znaleziono, a nie - że ten sens nie istnieje.
Obecny "sens" odwołuje się do wyjaśnienia, które w wielu innych przypadkach okazało się wadliwe - właściwie w każdym weryfikowalnym. Dlatego dla "sensu" też nie wróżę tu świetlanej przyszłości przy tym wyjaśnieniu.
Wg mnie stoimy przy wyjaśnianiu "sensu" w tym samym miejscu, gdzie stali Aztekowie starający się wyjaśnić, dlaczego Słońce wschodzi.

Po trzecie i najciekawsze - być może samo pojęcie "sensu" jest wypaczone i odwołuje się do prymitywnej intuicji, która wykształciła się jako potrzebna cecha na drodze ewolucji.
Takim wypaczonym pojęciem jest np. pojęcie "góra" i "dół". Ostatnio okazało się, że nawet "czas" nie jest taki, jak się wydawało.
Czyli być może o "sensie" w ogóle nie warto dyskutować, gdyż jest to pojęcie sztuczne i sprzeczne - a trwanie przy nim generuje to, co ludzkość generowała zawsze, gdy nie miała wyjaśnienia tu i teraz :think:


Chciejskie :mrgreen: Największy chciejca na forum, który nic nie wie, pisze, że coś jest "chciejskie" :rotfl:

Nie ruszyłeś ani jednego z tych argumentów. No ale czego oczekiwać od takiej miernoty

Wystarczy, że zażądam od ciebie kryterium sensu i już leżysz na deskach, ateistyczna miernoto, bo nie będziesz w stanie tego dostarczyć. Wszystko co piszesz można spuścić do kosza bez czytania, bo i tak nic nie wiesz:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917

Pomijam już kwestię tego, że Katolikus to wyjątkowa miernota i z zasady nie jest on w stanie podać żadnych innych argumentów za teizmem jak tylko chciejskie. Dlatego to jest kolejny temat, w którym Katolikus jak zwykle przerżnie na całego i ucieknie z tej dyskusji, jak zresztą ucieka z wszystkich dyskusji z ateistami (co innego gdy trzeba bronić herezji - tych broni miesiącami aż do upadłego). No ale tak się kończy jechanie na "teologii" Wujka i Michała, która jest chciejska z definicji i przy okazji zahacza o herezję fideizmu. No ale ty i tak o tym wszystkim nie wiesz, bo nic nie wiesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 12:03, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:54, 14 Mar 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Po trzecie i najciekawsze - być może samo pojęcie "sensu" jest wypaczone i odwołuje się do prymitywnej intuicji, która wykształciła się jako potrzebna cecha na drodze ewolucji.

Problem w tym, że rezygnując z pojęcia sensu nie bardzo widać powód, aby wstać z łóżka rano, zjeść, pójść do pracy, czy nawet pójść na spacer. Jeśli już krytykujemy sens z pozycji, że jest to "prymitywna intuicja", to powstaje pytanie: a co w zamian?...
Co masz w zamian, oprócz sensu, aby PODJĄĆ JAKIEKOLWIEK DZIAŁANIE?...
Czekam na konkretną odpowiedź (która dodatkowo nie będzie na pewno "prymitywną intuicją"). :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 20:00, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Czw 13:08, 14 Mar 2024    Temat postu:

To jest punkt 2 i 3.
Czyli NIE WIADOMO czy sensu nie ma - po prostu nie wiadomo, jaki jest alternatywny.
Albo
Samo zastanawianie się nad sensem jest na tyle niespójne (jak pojęcie góra/dół) że nie ma sensu się nad tym zastanawiać.

W obu przypadkach może przyszłe pokolenia coś wymyślą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:18, 14 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

Katolikus, uwielbiasz powoływać się na fałszywe dychotomie.

Katolikus napisał:
"Bóg nie istnieje i (...) trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje aż do końca. (...) Nie może już istnieć dobro a priori, gdyż nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała. Nigdzie nie jest napisane, że dobro istnieje, że trzeba być uczciwym, że nie należy kłamać, ponieważ poruszamy się wyłącznie na płaszczyźnie, gdzie istnieją tylko ludzie. Dostojewski napisał: Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone. (...) W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeśli Bóg nie istnieje. I w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia."
Jean Paul Sartre.


Z tego że "nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała" nie wynika że obiektywnie nie istnieje dobro. Możesz sobie założyć inną metafizykę z której wynika że dobro istnieje obiektywnie, albo co lepsze, zastanowić się nad naturą dobra - coś czego Chrześcijaństwo nie wyjaśnia, bo oczekuje tylko ślepej wiary i nadziei.

Katolikus napisał:

"Nie można, z wyjątkiem najniższego, zwierzęcego poziomu, kochać dziewczyny, jeśli wie się (i pamięta), że całe piękno jej postaci i charakteru jest chwilowym i przypadkowym wzorem wywołanym zderzeniami atomów oraz że nasze reakcje na nie są jedynie pewnym rodzajem psychicznej fosforescencji wynikającej z wpływu naszych genów. Nie można czerpać głębokiej przyjemności z muzyki, jeśli wie się i pamięta, że przekonanie o obcowaniu z czymś wielkim jest czystą iluzją, że podoba nam się ona jedynie dlatego, że nasz system nerwowy został do tego w nieracjonalny sposób uwarunkowany."
C.S. Lewis.


Po pierwsze, dlaczego nie można jeśli się jest np. stoikiem ateistą? Po drugie, pomylenie ateizmu z materializmem. Ateistyczna może być dowolna filozofia która nie postuluje Boga, np. buddyzm.

Katolikus napisał:

"Jeśli ktoś odrzuca istnienie Boga i życie po śmierci jako zbyt wątpliwe, (...) musi odpowiedzieć sobie, jaką użyteczność ma życie. Jeśli śmierć jest końcem wszystkiego, jeśli nie muszę dążyć ku dobremu ani bać się złego, to muszę zapytać siebie, po co tu jestem i jak powinienem zachować się w tych okolicznościach. Odpowiedź jest oczywista, lecz tak nieprzyjemna, że większość nie chce się z nią zmierzyć. Nic nie nadaje życiu znaczenia, a [zatem] życie nie ma sensu."
Somerset Maugham.


Powiedz to stoikom ateistom którzy żadnego Boga, życia po śmierci, ani nawet nie-materialistycznej filozofii nie potrzebują.

fedor napisał:
Pomijam już kwestię tego, że Katolikus to wyjątkowa miernota i z zasady nie jest on w stanie podać żadnych innych argumentów za teizmem jak tylko chciejskie


Dobrze że Ty nie jesteś miernotą i potrafisz podać nieoparte na chciejstwie i naiwnej presupozycji argumenty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:27, 14 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

szaryobywatel napisał:
Z tego że "nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała" nie wynika że obiektywnie nie istnieje dobro


To dokładnie wynika. I nawet bardziej kumaci od ciebie ateiści to przyznają:

"Fundamentaliści religijni mają rację: bez Boga nie ma moralności" (J. Marks, An Amoral Manifesto, Part I)

Żadnego obiektywnego źródła dobra w ateizmie mieć nie możesz. Zostaje ci tylko takie bezsensowne i arbitralne bełkotanie, takie jak to:

szaryobywatel napisał:
Możesz sobie założyć inną metafizykę z której wynika że dobro istnieje obiektywnie, albo co lepsze, zastanowić się nad naturą dobra - coś czego Chrześcijaństwo nie wyjaśnia, bo oczekuje tylko ślepej wiary i nadziei.


Pustota. Jak zawsze u ciebie

Moralność w ateizmie jest zatem niemożliwa. Istnieje tylko natura od której niemożliwy jest żaden logiczny przeskok do "powinno". Kłania się słynna gilotyna Hume'a. Jesteś jak zwykle niedouczony, ateuszu

https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=UMoNbKcXDMQ

https://www.youtube.com/watch?v=UMoNbKcXDMQ&t=37s

https://www.youtube.com/watch?v=4cYyOiIZKtY&t=32s

[link widoczny dla zalogowanych]

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Pomijam już kwestię tego, że Katolikus to wyjątkowa miernota i z zasady nie jest on w stanie podać żadnych innych argumentów za teizmem jak tylko chciejskie


Dobrze że Ty nie jesteś miernotą i potrafisz podać nieoparte na chciejstwie i naiwnej presupozycji argumenty.


I ten "naiwny" presupozycjonizm wystarczył żeby cię już lata temu zaorać na tym forum na amen


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 15:30, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 14 Mar 2024    Temat postu:

marks w istocie nie był wojujacym ateistą

Słowa o religii jako „opium ludu” (bardzo często dezinterpretowane przez
dodanie przyimka „dla”) wskazują, że według Marksa nie jest tak, iż ktoś przygotowuje narkotyk dla ludu po to, aby go odurzać i wykorzystywać. To jednak
nie oznacza, że używanie tego opium nie sprzyja wykorzystywaniu ludu przez
tych, którzy czerpią zyski z jego „doczesnego zniewolenia”. Innymi słowy,
powszechne „pragnienie Boga” – choć nie jest brutalnie narzucone z zewnątrz,
gdyż jest na ogół pragnieniem szczerym i głęboko zakorzenionym w ludzkiej
naturze – bywa często wykorzystywane przez „ciemiężców”. W tym kontekście Marks nie jest prostym, wojującym ateistą, który – tropiąc sprzeczności i paradoksy religijnych treści – butnie obwieszcza światu, że Boga nie ma, lub namawia do zwalczania ruchów religijnych i prześladowania ich przywódców oraz wyznawców. On krytykuje religię, a raczej jej instytucję – kościół, o tyle, o ile postrzega go w jego ideologicznej, sprzyjającej wyzyskiwaczom funkcji. Temu zaś, że niejednokrotnie w dziejach kościół w funkcji tej występował – namaszczając tyranów, błogosławiąc niesprawiedliwe wojny, „łamiąc
sumienia” (inkwizycja) czy przemilczając bądź wprost wspierając społeczne
niesprawiedliwości – trudno byłoby zaprzeczyć.

Marek Łagosz


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 14:49, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:00, 14 Mar 2024    Temat postu:

Wszelkie dyskusje z ateistą o sensie nie mają sensu ponieważ w jego świecie nie ma skąd wziąć kryterium sensu. Aby zdefiniować sens ateista musiałby mieć jakieś kryteria sensu jeszcze przed zdefiniowaniem, aby jego definicja była sensowna, a przecież tego dopiero poszukuje więc nie ma jak i czym zdefiniować. Klapa na dzień dobry
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:08, 14 Mar 2024    Temat postu:

Marek Łagosz napisał ciekawą książkę.
Ontologia Boga. Zamierzam ją przeczytać. Może spodoba sie i Tobie katolikusie.

Recenzja Dariusza Łukasiewicza



Publikujemy fragment pierwszej spośród recenzji publikacji, które znalazły się w finale ubiegłorocznej edycji Konkursu o Nagrodę im. Kazimierza Twardowskiego za najlepszą filozoficzną książkę roku. Tymczasem rozpoczął się nabór do edycji tegorocznej. Zapraszamy do nadsyłania zgłoszeń.

Ontologia Boga jest jedną z najbardziej intrygujących prac w dziedzinie filozoficznej teologii, jakie było mi dane czytać. Autor stosuje w publikacji nazwy ontologia Boga lub ontoteologia, przez co rozumie rozważania filozoficzne nad hipotezą istnienia Boga jako osobowego Absolutu. Założeniem ontologii Boga jest hipoteza teistyczna umieszczona w kontekście teologii katolickiej, czy szerzej chrześcijańskiej – teologia chrześcijańska jest polem egzemplifikacji hipotezy teistycznej. W pracy tej uderzająca jest niezwykła wnikliwość analityczna Autora, który pochyla się nad każdym cytatem z teologów takich jak Ratzinger, Tillich, Rahner i filozofów takich jak Schelling, Hegel czy Schleiermacher, ale także Marks, James i wielu innych. Analizuje ich wypowiedzi zawsze krytycznie, z najwyższą bezstronnością i bez żadnych uprzedzeń. Każde zdanie niemal ma swoje miejsce i uzasadnienie.

Nowatorstwo tej pracy polega na tym, że Autor broni hipotezy teistycznej, uznając ją za wysoce prawdopodobną, i sięga w tym celu – jako narzędzie pomocnicze w argumentacji – głównie, choć nie wyłącznie, do niemieckich teologów i filozofów, a przede wszystkim odwołuje się do własnych argumentów i intuicji. Marek Łagosz niemal zupełnie pomija analitycznych filozofów angloamerykańskich. Nie identyfikuje filozoficznej teologii z filozofią analityczną, co można uznać za błąd, ale równie dobrze za nowatorskie ujęcie. Konkluzje do których dochodzi, są wielokrotnie zbieżne z konkluzjami teistów analitycznych. Podobnie zresztą analityczni filozofowie religii pomijają niemal zupełnie w swoich analizach i argumentacjach zdobycze filozofii i teologii kontynentalnej, w tym niemieckiej i francuskiej.

Godny uwagi jest rozmach pracy (liczącej 619 stron), obejmującej zagadnienia zarówno ściśle ontologiczne w tym teologiczne, antropologiczne, jak i aksjologiczne oraz egzystencjalne (sens istnienia człowieka i świata). Autor nie formułuje wprawdzie w pełni oryginalnego argumentu teistycznego, raczej ostrożnie ocenia wartość argumentów powszechnie znanych, ale tworzy z różnych elementów spójną całość ontologiczną, w której centrum jest Bóg. W kontekście wadliwości logicznej klasycznych argumentów teistycznych (kosmologicznych czy ontologicznych), wskazuje na powagę argumentów pragmatycznych, w szczególności argumentu z pragnienia Boga, będącego oryginalnym rozwinięciem filozofii Williama Jamesa. Doskonale rozumie słabości naturalistycznej ontologii i aksjologiczne konsekwencje ich uznania, czyli nihilizm i to nihilizm wieloraki, nie tylko aksjologiczny.

Nowatorski charakter ma jednak nie tylko sam fakt bazowania na źródłach nietypowych dla analitycznej teologii filozoficznej. Teizm, jaki się tu wyłania, nie jest identyczny ani z teizmem tomistycznym, ponieważ w ujęciu Łagosza to wszechmocna wola Boga stanowi o naturze Boga, ani z teizmem otwartym, ponieważ wszechwiedza nie jest limitowana, ani z molinizmem, ponieważ wszechmoc nie jest ograniczona przez żadne odwieczne prawdy. Ale jest to zarazem w mojej ocenie teizm spójny z biblijnym obrazem Boga jako bytu trynitarnego a zarazem wszechmocnego i doskonale dobrego. Bóg jest tym, kim chce być. To niezwykle trafna intuicja metafizyczna.

Autor argumentuje, że teizm jest najlepszą hipotezą ontologiczną, na jaką filozofia może się w ogóle zdobyć oraz że jest to w świetle dostępnych nam danych empirycznych, fenomenologicznych, aksjologicznych hipoteza prawdopodobna. Precyzja i jasność wywodu zasługują na wysokie uznanie. Jeżeli sięgniemy do pism Kazimierza Twardowskiego, np. z metafizyki, dostrzeżemy uderzającą zbieżność, gdy chodzi o połączenie głębokiej wnikliwości analiz z jasnością i precyzją języka, a nawet zbieżność z treścią wyprowadzonych z tych analiz konkluzji. Twardowski, na przykład, kategorycznie odrzucał materializm, podając precyzyjne i przekonujące, moim zdaniem, racje za jego odrzucaniem, podobnie czyni Łagosz


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 16:16, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Duchu03
Mediator



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 58
Przeczytał: 5 tematów


PostWysłany: Czw 16:53, 14 Mar 2024    Temat postu:

Przy następnej mojej interwencji będę usuwał z DR. Macie panowie GW i tam załatwiajcie swoje sprawy.

Ostatnio zmieniony przez Duchu03 dnia Czw 16:54, 14 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:48, 14 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

fedor napisał:

Żadnego obiektywnego źródła dobra w ateizmie mieć nie możesz.


Możesz sobie założyć dowolne źródło dobra i jego definicję która spełnia daną intuicję. W Twoim przypadku myśi za Ciebie Twoja religia.

fedor napisał:

Moralność w ateizmie jest zatem niemożliwa. Istnieje tylko natura od której niemożliwy jest żaden logiczny przeskok do "powinno". Kłania się słynna gilotyna Hume'a. Jesteś jak zwykle niedouczony, ateuszu


Z ateizmu nie wynika że "istnieje tylko natura", a dobro nie polega na tym co być "powinno". Co to za dobro gdy robisz coś tylko dlatego, bo tak być "powinno"? Gdybyś robił tylko to, i tylko dlatego że "tak być powinno", to byłbyś moralnym zerem. Na razie ta piękna liczba opisuje raczej Twój poziom intelektualny, wyrażany co chwila powtarzaniem w kółko jak zacięta płyta tych samych błędów w rozumowaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:09, 15 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

Katolikus napisał:
Tak, jeśli Bóg nie istnieje to trzeba wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Jeśli Boga nie ma to wszystko podważa sens naszego istnienia. Płyniemy na statku, który tonie - wystarczy tsunami, bakteria, albo agresywna planetoida, abyśmy stali się chmurą gazów. Nikt nie będzie o nas pamiętał. Wszechświat po nas nie zapłacze.

Istnienie boga nic tu nie zmienia. W dalszym ciagu jestes tylko "chmura gazow", po ktorej nikt nie zaplacze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 3:12, 15 Mar 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
W końcu mamy temat ze spotkania.


Chwalmy Pana! :)

Cytat:
Po pierwsze - te argumenty są chciejskie.
Tzn. argumentuje się istnienie Boga tym, że bez Boga życie ani żadne cele nie mają sensu, a przecież chcielibyśmy, by sens miały.
Co nadal nie świadczy w żaden sposób o tym, że Bóg miałby istnieć. Może faktycznie nic nie ma sensu i nasza CHĘĆ, by sens był, nie implikuje istnienie tego sensu a wraz z nim - Boga.


Tylko wiesz, ja nic nie pisałem o tym, że przedstawiam argumenty za istnieniem Boga. Przeczytaj proszę, co najmniej raz jeszcze to, co napisałem - nic tam nie ma o tym, że argumentuję za istnieniem Boga.
W tym temacie, moją intencją jest na pierwszym miejscu zastanowić się, jakie konsekwencje wynikają z tego, że Bóg może nie istnieć:

katolikus napisał:
Tak, jeśli Bóg nie istnieje to trzeba wyciągnąć konsekwencje aż do końca.


I podałem kilku myślicieli o różnych światopoglądach (w tym "ateistycznych"), którzy też dostrzegają problemy egzystencjalne związane z nieistnieniem Boga.

Cytat:
Po drugie - to jest myślenie nieco płaskoziemskie z tym uzależnianiem istnienia sensu od istnienia Boga.
Dlaczego uważano, że Ziemia jest płaska i wymyślano te słonie i żółwie? Bo inaczej sobie nie wyobrażano sensownego modelu.
Jak widać do tej pory - wszelkie tego typu naiwne poszukiwania "jedynego wyjaśnienia" kończyły się zazwyczaj kompromitacją w obliczu nowych odkryć i nowego sposobu myślenia.
Dlaczego tak samo nie może być z sensem?
Dlaczego życie nie miałoby mieć sensu pomimo nieistnienia Boga?


Bo po śmierci w nicość przepadasz. Wszystko to, co cię w życiu spotkało (zarówno radość, jak i smutek, wszelkie twoje zmagania itd.) to zmierza donikąd. Ty sam jesteś tylko nieco bardziej inteligentnym zwierzęciem, które sterowane jest swoją biologią i presją środowiska. W sumie to nawet nie ma ciebie, bo twoje poczucie, że jesteś podmiotem, jest iluzoryczne. Pomyśl też o tych wszystkich cierpieniach i krzywdach, jakie zaistniały w naszym świecie - nigdy nie przyjdzie z tego żadne rozliczenie. Niezliczona ilość dramatów ludzkich pozostanie czymś w rodzaju bajki bez dobrego zakończenia.

Cytat:
Na razie wiadomo tylko tyle, że tego alternatywnego sensu nie znaleziono, a nie - że ten sens nie istnieje.


Są mocne powody, by uważać, że jeśli Boga nie ma to życie człowieka nie ma sensu. Człowiek pyta się (na różny sposób) od niepamiętnych czasów o istnienie Boga. To musi coś znaczyć. Człowiek "podskórnie" rozumie, że bez Niego nic nie ma tak naprawdę sensu.

Cytat:
Po trzecie i najciekawsze - być może samo pojęcie "sensu" jest wypaczone i odwołuje się do prymitywnej intuicji, która wykształciła się jako potrzebna cecha na drodze ewolucji.
Takim wypaczonym pojęciem jest np. pojęcie "góra" i "dół". Ostatnio okazało się, że nawet "czas" nie jest taki, jak się wydawało.
Czyli być może o "sensie" w ogóle nie warto dyskutować, gdyż jest to pojęcie sztuczne i sprzeczne - a trwanie przy nim generuje to, co ludzkość generowała zawsze, gdy nie miała wyjaśnienia tu i teraz :think:


Myślę, że skoro już temat mamy, to warto się zastanowić, jakie są egzystencjalne konsekwencje, jeśli Bóg nie istnieje. Starałem się wyżej (tyle na ile potrafię) skonkretyzować, czym jest brak sensu, jeśli Boga nie ma.

----

szary obywatel napisał:
Z tego że "nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała" nie wynika że obiektywnie nie istnieje dobro. Możesz sobie założyć inną metafizykę z której wynika że dobro istnieje obiektywnie


Wszystko można zredukować do dwóch głównych odwiecznie ścierających się między sobą poglądów:
albo prymat stanowią pozbawione znaczenia jakieś odwieczne siły natury (a my i wszystko inne jesteśmy ich rezultatem),
albo u podstaw wszystkiego jest Świadomość i rzeczywistość jest jej zamysłem.
Czy jest jakaś "inna metafizyka", która ostatecznie nieredukowałaby się do tych dwóch podstawowych metafizyk?

Cytat:
zastanowić się nad naturą dobra - coś czego Chrześcijaństwo nie wyjaśnia, bo oczekuje tylko ślepej wiary i nadziei.


Nie wiem, co znaczy zwrot "chrześcijaństwo nie wyjaśnia". Istnieje jakaś jedna wspólna wykładnia chrześcijaństwa?


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 3:13, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:53, 15 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus

Cytat:
Istnieje jakaś jedna wspólna wykładnia chrześcijaństwa?
_________________


A nie istnieje?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:54, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:15, 15 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:

Żadnego obiektywnego źródła dobra w ateizmie mieć nie możesz.


Możesz sobie założyć dowolne źródło dobra i jego definicję która spełnia daną intuicję. W Twoim przypadku myśi za Ciebie Twoja religia


Mogę sobie też założyć, że jako ateista mylisz się we wszystkim i tak właśnie robię. Nie masz skąd wziąć podstawy dla moralności i właśnie dlatego musisz ją zakładać. W niczym nie różni się to od założenia z tym sprzecznego, że żadnych założeń w kwestii moralności poczynić nie możesz. I że w ogóle żadnych założeń robić nie możesz. W ateizmie nawet założenia nie mają sensu, bo w świecie złożonym jedynie z atomów, cząstek, fal, pól i pustych przestrzeni między nimi nie ma miejsca na żadną moralność i racjonalność. Wszystko to musisz właśnie wziąć z sufitu, czyli "założyć". To jedynie inne określenie tego, że coś sobie wyssałeś z palca. Tak właśnie skończyłeś

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:

Moralność w ateizmie jest zatem niemożliwa. Istnieje tylko natura od której niemożliwy jest żaden logiczny przeskok do "powinno". Kłania się słynna gilotyna Hume'a. Jesteś jak zwykle niedouczony, ateuszu


Z ateizmu nie wynika że "istnieje tylko natura",


Jak najbardziej to właśnie z ateizmu wynika. A ty po prostu przed tym uciekłeś. Ateizm to jeden wielki efekt wyparcia i każdy ateista jest tego żywym dowodem, z tobą włącznie

szaryobywatel napisał:
a dobro nie polega na tym co być "powinno". Co to za dobro gdy robisz coś tylko dlatego, bo tak być "powinno"? Gdybyś robił tylko to, i tylko dlatego że "tak być powinno", to byłbyś moralnym zerem. Na razie ta piękna liczba opisuje raczej Twój poziom intelektualny, wyrażany co chwila powtarzaniem w kółko jak zacięta płyta tych samych błędów w rozumowaniu.


Żadnych "błędów" nigdy mi nie wykazałeś bo w ateizmie nie tylko nie masz żadnych podstaw dla moralności ale i dla racjonalności też nie masz. Kłębkiem błędów i sprzeczności to jesteś ty. Nawet nie zauważasz, że generujesz tylko wewnętrznie sprzeczny jazgot pisząc w kontrze do mnie czym dobro powinno być według ciebie. Tradycyjnie skupiłeś się tylko na jednym aspekcie bo na innych poległeś. I oczywiście zwiałeś przed tym, że w ateizmie "dobro" to bezsensowny zlepek słów, bo po prostu nie masz go skąd wziąć. Jedyny truizm jaki byłeś w stanie urodzić jest taki, że "dobro" można sobie zdefiniować jak się chce. To przyjmij do wiadomości, że to właśnie zrobił Hitler i Putin: zdefiniowali sobie "dobro" po swojemu. Oto są konsekwencje twojego "rozwiązania". Skończyłeś jak zwykle w ślepym zaułku

Poniżej wklejam to przed czym zwiałeś i nie byłeś w stanie się do tego odnieść:

"To dokładnie wynika. I nawet bardziej kumaci od ciebie ateiści to przyznają:

"Fundamentaliści religijni mają rację: bez Boga nie ma moralności" (J. Marks, An Amoral Manifesto, Part I)

Żadnego obiektywnego źródła dobra w ateizmie mieć nie możesz

Moralność w ateizmie jest zatem niemożliwa. Istnieje tylko natura od której niemożliwy jest żaden logiczny przeskok do "powinno". Kłania się słynna gilotyna Hume'a"

mat napisał:
Istnienie boga nic tu nie zmienia


Istnienie Boga zmienia wszystko. Tylko Bóg może być trwałym odniesieniem do moralności i żadne inne odniesienie nie jest możliwe, bo każde takie odniesienie będzie nietrwałe i będzie podlegać zmianom. Wczoraj to co jest "moralne" określał Hitler i Stalin, a dziś robi to Putin lub Unia Europejska. Ewentualnie PiS od czasu do czasu. Bez Boga nie jest możliwa żadna obiektywna moralność i nawet co bardziej kumaci ateiści to przyznają:

"Fundamentaliści religijni mają rację: bez Boga nie ma moralności" (J. Marks, An Amoral Manifesto, Part I)

mat napisał:
W dalszym ciagu jestes tylko "chmura gazow", po ktorej nikt nie zaplacze


W twoim ateistycznym świecie. W świecie z Bogiem nikt nie jest tylko "kupą gazów". Ateizm was upadla i dehumanizuje ale wolicie być upodleni bo kochacie swój grzech ponad wszystko


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 6:21, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:04, 15 Mar 2024    Temat postu:

To jest zaiste ciekawe, że zarowno teiści jak i aateiści odpowiedzi szukają a nawet znajdują w fizyce🤔😉😊😮
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:34, 15 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Po pierwsze - te argumenty są chciejskie.
Tzn. argumentuje się istnienie Boga tym, że bez Boga życie ani żadne cele nie mają sensu, a przecież chcielibyśmy, by sens miały.
Co nadal nie świadczy w żaden sposób o tym, że Bóg miałby istnieć. Może faktycznie nic nie ma sensu i nasza CHĘĆ, by sens był, nie implikuje istnienie tego sensu a wraz z nim - Boga.


Tylko wiesz, ja nic nie pisałem o tym, że przedstawiam argumenty za istnieniem Boga. Przeczytaj proszę, co najmniej raz jeszcze to, co napisałem - nic tam nie ma o tym, że argumentuję za istnieniem Boga.
W tym temacie, moją intencją jest na pierwszym miejscu zastanowić się, jakie konsekwencje wynikają z tego, że Bóg może nie istnieć:

Wg mnie właśnie o takie podejście w dyskusji chodzi. :brawo:
Bo chyba mało kto ma tu nadzieję, że w dyskusji jakoś ostatecznie ustalimy obiektywnie czy Bóg istnieje, czy nie. Jeśli się skierujemy myślą w stronę rozstrzygania istnienia Boga, to na 99,9999% utkniemy w najpierw w przywoływaniu argumentacji znanej, o której z góry wiadomo, że nikogo wcześniej nie przekonała, a więc zapewne i dalej nie przekona, a potem zapewne taka dyskusja stoczy się (trochę z konieczności) w koleiny narzucania swego czystą arbitralnością stwierdzeń, skończy się sporze w stylu awanturniczym, gdzie właściwie jedynym argumentem jest "moja racja mojsza". I nawet jeśli pewnym dyskutantom takie prowadzenie sporu daje emocjonalnie poczucie sprawczości, oddziaływania na innych (bo przecież emocje się przy tym uruchamiają...), to tym dyskutantom, którzy nie chcieliby po raz 159 mielić tego samego, znanego już wcześniej na wiele sposobów, taka dyskusja będzie jawiła się jako strata czasu.
Dlatego, zamiast przechodzić do kwestii rozstrzygania istnienia Boga, może sobie akurat tę kwestię ŚWIADOMIE PRZYBLOKOWAĆ, usunąć z listy problemów w tej akurat dyskusji, a skupić się na tym, JAKIE KONSEKWENCJE (niezależnie od tego, czy rzeczywiście Bóg istnieje, czy nie) ma dla naszych decyzji życiowych przyjęcie perspektywy teistycznej. Większość owych konsekwencji można modelować rozważaniami zupełnie abstrahując od kwestii realnego istnienia Boga.
Takie podejście, w którym skupiamy się NA TYM CO MOŻLIWE DO USTALENIA, a (przynajmniej na razie) omijamy tę "rafę", pytań nierozstrzygalnych, daje człowiekowi szanse na poszerzenie swojej perspektywy myślowej.
A nawet ostatecznie...
Mając jakoś ustalone, co teistyczna perspektywa w życiu człowieka daje w kontekście pytań o sens, można będzie w przyszłości wrócić do tego pytania o istnienie Boga. Jednak to dopiero później, a nie w trakcie rozważań nad sensem, bo wprowadzenie grozi zablokowaniem konkluzywności dyskusji w ogóle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pią 14:03, 15 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Bo po śmierci w nicość przepadasz. Wszystko to, co cię w życiu spotkało (zarówno radość, jak i smutek, wszelkie twoje zmagania itd.) to zmierza donikąd.

Analogicznie: skoro nie ma słoni i żółwi pod dyskiem Ziemi, to to zmierza donikąd.
To jest właśnie to płaskoziemskie myślenie, o którym pisałem wcześniej. Być może świadomość nie jest taka, jak ją intuicyjnie postrzegamy i być może wcale nie przepadasz.
A może świadomość to totalne złudzenie i tak naprawdę co chwila umierasz i od nowa powstajesz.
Jak cię zamrożą na 100 lat i obudzą, to jesteś tą samą świadomością?
Bardzo utożsamiasz świadomość z ... tożsamością właśnie. A to niekoniecznie jest to samo.

Ogólnie moje stanowisko jest takie, że jesteśmy zbyt ciency, by na temat sensu w ogóle się wypowiadać.
Ty natomiast - mimo braku danych i braku możliwości intelektualnych (to nie jest osobiste - to dotyczy wszystkich ludzi) - próbujesz szukać sensu tam, gdzie jest to skazane na niepowodzenie. Mimo, że sens może istnieć.
Czyli robisz dokładnie to, co Aztekowie, którzy MUSIELI wiedzieć tu i teraz, dlaczego Słońce wschodzi. I odpowiedzi udzielili - czyli już w tej kwestii wszystko miało sens i było wyjaśnione - czyż nie?

Oczywiście należy mieć z tyłu głowy możliwość taką, że faktycznie sensu bez istoty wyższej może nie być. Ale nie wiadomo, czy musi go nie być.

Cytat:
Człowiek pyta się (na różny sposób) od niepamiętnych czasów o istnienie Boga. To musi coś znaczyć. Człowiek "podskórnie" rozumie, że bez Niego nic nie ma tak naprawdę sensu.

Człowiek mało rozumie a próbuje przed samym sobą sprawiać wrażenie, że rozumie. Wtedy pojawiają się protezy myślowe typu Bóg.
Nawet skłaniam się ku tezie, że każda cywilizacja na tak prymitywnym poziomie rozwoju, jak my, MUSI przechodzić epokę religii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:24, 15 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Wszystko można zredukować do dwóch głównych odwiecznie ścierających się między sobą poglądów:
albo prymat stanowią pozbawione znaczenia jakieś odwieczne siły natury (a my i wszystko inne jesteśmy ich rezultatem),
albo u podstaw wszystkiego jest Świadomość i rzeczywistość jest jej zamysłem.
Czy jest jakaś "inna metafizyka", która ostatecznie nieredukowałaby się do tych dwóch podstawowych metafizyk?


Jeżeli ktoś Ci powiedział że wszystko można zredukować do tych dwóch poglądów, to Cię okłamał. Sprawdź sobie chociażby ateistyczne religie dharmiczne dla kontrastu.

Katolikus napisał:

Cytat:
zastanowić się nad naturą dobra - coś czego Chrześcijaństwo nie wyjaśnia, bo oczekuje tylko ślepej wiary i nadziei.


Nie wiem, co znaczy zwrot "chrześcijaństwo nie wyjaśnia". Istnieje jakaś jedna wspólna wykładnia chrześcijaństwa?


To znaczy że nie wyjaśnia czym jest i skąd się bierze dobro. Dla Chrześcijan dobro to podążanie za przykazaniami i kontemplowanie Boga, z którego to kontemplowania nic nie wynika poza poczuciem sensu.

fedor napisał:
Mogę sobie też założyć


Nie chodzi o to co sobie możesz założyć, tylko chodzi o to że Twoja płaska jak naleśnik metafizyka nie jest jedyną możliwą która będzie "gwarantować" że:
- nie mylisz się co do świata
- dobro istnieje obiektywnie
- itd.
Co do pierwszego, to wystarczy założenie o istnieniu praw przyrody z których bierze się świat, z pominięciem nadmiarowego założenia o jakimś Bogu czy innym skrzacie który te prawa stworzył. Który to już raz wytyka Ci się że Twoja presupozycja jest naiwna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:49, 15 Mar 2024    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Jeżeli ktoś Ci powiedział że wszystko można zredukować do tych dwóch poglądów, to Cię okłamał. Sprawdź sobie chociażby ateistyczne religie dharmiczne dla kontrastu


Ale bzdury. Jakby ktoś pytał - to nie jest "płaska metafizyka" :mrgreen:

szaryobywatel napisał:
To znaczy że nie wyjaśnia czym jest i skąd się bierze dobro


Jak najbardziej wyjaśnia i to wystarczająco. A nawet jest podstawą wszelkiego wyjaśnienia ale to wszystko wyparłeś i na tym właśnie polega ateistyczny absurdyzm

szaryobywatel napisał:
Dla Chrześcijan dobro to podążanie za przykazaniami i kontemplowanie Boga, z którego to kontemplowania nic nie wynika poza poczuciem sensu.


Masz zerowe pojęcie o chrześcijaństwie, ateuszu. Tak jak zresztą o wszystkim innym też

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Mogę sobie też założyć


Nie chodzi o to co sobie możesz założyć,


Właśnie o to chodzi bo sam od tego zacząłeś. Ty jak zwykle nie pamiętasz co pisałeś zaledwie post wcześniej. Ale w sumie już przywykłem

szaryobywatel napisał:
tylko chodzi o to że Twoja płaska jak naleśnik metafizyka


Moja metafizyka jest nieskończoną głębią przy tym, że ty nie masz żadnej epistemologii, a co dopiero mówić o metafizyce. I tylko tak sobie coś pleciesz trzy po trzy na tym forum, w sumie równie dobrze mógłbyś zaprzeczać wszystkiemu temu co sam piszesz i nic by to nie zmieniało w tym wszystkim

szaryobywatel napisał:
nie jest jedyną możliwą która będzie "gwarantować" że:
- nie mylisz się co do świata
- dobro istnieje obiektywnie
- itd.


Pokaż więc taką, która cokolwiek ci gwarantuje. Ile lat już o to pytam? Z pięć? I co przez te wszystkie lata wymyśliłeś? Ano tylko to, że coś sobie możesz założyć

szaryobywatel napisał:
Co do pierwszego, to wystarczy założenie o istnieniu praw przyrody z których bierze się świat, z pominięciem nadmiarowego założenia o jakimś Bogu czy innym skrzacie który te prawa stworzył.


Nadmiarowe to są twoje "prawa", zaś co do Boga to bez Niego o "prawach" możesz sobie jedynie bełkotać. I to właśnie robisz. Bez Boga nie możesz nic nawet założyć, bo w twoim ateistycznym świecie żadne założenia nie mają najmniejszego sensu. Pisałem już o tym ale jak zwykle przed tym zwiałeś

szaryobywatel napisał:
Który to już raz wytyka Ci się że Twoja presupozycja jest naiwna?


Moja presupozycja była wystarczająca do tego, żeby cię już lata temu zaorać. Skąd wiesz, że cokolwiek wiesz i skąd wiesz to wszystko co piszesz? Od lat brak odpowiedzi. Nie wiesz nawet tego czy 2+2=4, a o metafizyce coś majaczysz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 14:55, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:33, 15 Mar 2024    Temat postu: Re: Albo Bóg, albo bezsens

Katolikus napisał:

Tak, jeśli Bóg nie istnieje to trzeba wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Jeśli Boga nie ma to wszystko podważa sens naszego istnienia. Płyniemy na statku, który tonie - wystarczy tsunami, bakteria, albo agresywna planetoida, abyśmy stali się chmurą gazów. Nikt nie będzie o nas pamiętał. Wszechświat po nas nie zapłacze.

Życie ma sens, jeśli żyje się w zgodzie z własną naturą, a więc sens należy zdefiniować jako zgodność bytu z jego naturą.

I warto przy tym zauważyć, że o sensie w takim razie można mówić tylko i wyłącznie w kontekście bytów, które MOGĄ żyć niezgodnie z własną naturą, a co za tym idzie, bytów, których natura wykracza poza przyrodę. Świat przyrody z natury rzeczy wyczerpuje jego własna natura, nie może poza siebie wykroczyć, nie może być niezgodny z samym sobą, ale też z tego względu świat przyrody choć harmonijny nie może mieć sensu.

W tym wątku sens został uzależniony od Boga - jak rozumiem - szeroko pojmowanego jako taki element rzeczywistości, który czyni człowieka bytem wykraczającym poza przyrodę. I o ile prawdą jest, że bez tego statusu bytu ponadprzyrodniczego nie może być mowy o żadnym sensie życia, to też z samego faktu, że człowiek taki status posiada, nie wynika, że jego życie ma sens, ponieważ jeżeli ten żyje w niezgodzie z własną naturą, jego życie właśnie wtedy jest sensu pozbawione.

Wraz z poczuciem sensu życia często pojawia się u ludzi przeświadczenie, że istnieje Bóg/logos nadający życiu ład, zaś utracie sensu życia lubi towarzyszyć poczucie, że jesteśmy prochem, karmiącym się ułudą jakiegoś sensu i można powiedzieć, że jedni i drudzy mają rację o tyle, o ile wypowiadają się o własnym życiu. Kiedy ktoś żyje w zgodzie z własną naturą, jego życiem kieruje ład, a gdy nie żyje w zgodzie z własną naturą, jest jak ten marny proch bez ładu i składu.
Dlaczego o tym wspominam?
Ponieważ Bóg/logos nie nadaje życiu człowieka sensu od zewnątrz, nie wystarczy sobie założyć, że Bóg istnieje, żeby życie tego sensu nabrało - w tym sensie Bóg nie nadaje sensu życiu, do tego sensu trzeba dotrzeć od wewnątrz, poznając swoją własną naturę i żyjąc w nią zgodzie.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pią 20:35, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:03, 15 Mar 2024    Temat postu:

Jan Lewandowski, [link widoczny dla zalogowanych] napisał:

Nadmiarowe to są twoje "prawa", zaś co do Boga to bez Niego o "prawach" możesz sobie jedynie bełkotać.


Nadmiarowy w rozwiązywaniu problemu indukcji Hume'a jest Bóg, bo wystarczy samo założenie o istnieniu praw przyrody z którego wynika regularność świata. Nie trzeba zakładać skrzata który te prawa wyczarował, ani skrzata który wyczarował regularny świat. Z istnienia praw przyrody prowadzących do Twojego zaistnienia w regularnym świecie, wynikać będzie także to, że "nie mylisz się we wszystkim" i możesz poznawać świat rozumowo. Wynikać będzie w stopniu dużo ściślejszym niż wynika to z Twojego skrzata który nie wiadomo czym jest, ani jak może cokolwiek wyczarować (pomijam że jest wewnętrznie sprzeczny). Okazuje się że materializm+prawa przyrody (który jest zresztą światopoglądem błędnym), jest o niebo lepszy niż Twój światopogląd w dawaniu "gwarancji" epistemicznych, a Ty tego autentycznie nie możesz pojąć, bo nikt by się tak świadomie nie kompromitował.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:10, 15 Mar 2024    Temat postu:

No właśnie, nie możemy jakoś zakończyc dyskusji o materializmie ...
Nie możemy jej nawet rozpocząć 😉🙂🤔

Tu akurat zgadzacie się:

[link widoczny dla zalogowanych]

Moze założę w tym względzie nowy temat. Albo odnajdę ten , który kiedyś założyłam.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 22:17, 15 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin