|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:57, 17 Mar 2023 Temat postu: Agnostycyzm ewoluujący, dostosowawczy, a definicja wiary |
|
|
Idea agnostycyzmu jest według mnie czymś bardzo podstawowym światopoglądowo. W pewien (chyba dość szczególny) sposób sam się uważam za w większości agnostycznie myślącą osobę. Jednak też uważam, że agnostycyzm agnostycyzmowi nierówny, są różne pomysły na to, jak prowadzić tę ideę już w bardziej konkretnym podejściu.
Agnostycyzm można rozumieć bardzo globalnie - jakby na zasadzie "wiem, że nic nie wiem". Wtedy jego wyrazem byłaby postawa wątpienia właściwie we wszystko. Taka postawa ma jednak tę podstawową wadę, że przecież żyć trzeba, decyzje praktyczne podejmujemy. Zatem chyba hipokryzją byłoby deklarowanie się jako osoba, która we wszystko niby wątpi, aby za chwilę jednak opowiedzieć się po stronie jakiejkolwiek opcji.
Dlatego uważam, że już ten poprawny, nie podlegający zarzutowi hipokryzji agnostycyzm powinien być skonstruowany w sposób bardziej złożony, niż jako tylko jedno wielkie totalne wątpienie. Jak?
- Agnostycyzm w rozsądnym rozumieniu jest agnostycyzmem, ktory
1. Różnicuje (nie)wiedzę - wątpienie nie jest więc zerojedynkowe, lecz odpowiada z grubsza jakiemuś prawdopodobieństwu poprawności danego przekonania.
2. Dostosowuje się do rozwoju wiedzy i rozumienia - obrazowo można to zilustrować modelem, w którym na przykład pozyskanie dodatkowych informacji potwierdzających daną tezę, podwyższy jej status upewnienia się, a uzyskanie informacji o odwrotnym znaczeniu, obniży ten status. Agnostycyzm powinien NADĄŻAĆ za wzrostem wiedzy.
Czyli agnostyk rozsądny w jedne tezy wątpi bardziej, w inne mniej, dokonując w życiu przetasowań w tym względzie. Taki agnostyk będzie budował w swoim umyśle coś w rodzaju "termodynamiki myśli", czyli będzie zarządzał stanami równowagi swoich przekonań.
Czym jest ów stan równowagi?
- Jest dostosowaniem poziomu zaufania dla danej tezy do posiadanego aktualnie stanu osobistej wiedzy i rozumienia.
W tym modelu równowagowym klasyfikującym tezy w umyśle można zdefiniować dwa - znacząco różne - pojęcia wiary:
- Wiara jako ewoluujący stan dostosowywania się, i uznawania, że rzeczy mają się tak, a tak.
- Wiara jako arbitralne uznanie pewnych informacji, ŁAMIĄC w ten sposób wskazanie wynikające z obiektywnego (subiektywnie rozumiany jest tutaj ten obiektywizm - jako postawę NAJWYŻSZEGO Z DOSTĘPNYCH DLA DANEJ OSOBY poziomu wyrugowania dostrzeżonych aspektów indywidualizujących poznanie z rozumowań)
To pierwsze pojęcie wiary jest ogólne, ale też nie wyróżnia ono przekonań. To drugie chyba jest bliższe pojmowaniu wiary przez postawę religijną. Owe dwie definicje wiary są właściwie w opozycji do siebie (jest w nich pewna forma sprzeczności). Ale też chyba one jakoś się uzupełniają tworząc pewien dualistyczny system odniesień. Język zdaje się obsługiwać obie te formy wiary. Sugeruje to zrozumiałość na przykład takich dwóch sformułowań:
A. Wierzę, że dobrze zrozumieliśmy tę złożoność zagadnień, nad którą debatujemy przez ostatnie pół roku.
B. Wierzę, że pomimo raczej miernych dokonań w tym sezonie nasza drużyna wygra z liderem w tabeli.
W pierwszym przypadku mamy formę wiary w złożony stan rozumienia, a w drugim wiarę w to, że stan rozumienia może być z dużym prawdopodobieństwem złamany.
Religię wiąże się z wiarami w tym drugim znaczeniu, w szczególności z wiarą w cuda, czyli w możliwość zachodzenia zjawisk przeczących uznanym regułom, łamiących je z różnych powodów, a może też i...
bez powodu?...
Na pierwszy rzut oka ten drugi rodzaj wiary wydaje się być zupełnie nieracjonalny. Raczej za racjonalne uznalibyśmy trzymanie się jak najbliżej tego stanu potwierdzeń i wypracowanych rozumowań, które udało się osiągnąć, a nie negowanie tego wszystkiego. Po to bowiem poznajemy rzeczywistość, aby potem efekt owego poznania jakiś mieć, czyli uwierzyć, że jednak - może uwzględniając jakąś postać nieokreśloności, czy potencjalnych błędów statystycznych - skoro robiliśmy co mogliśmy, to efekt jakiś nam wyszedł.
Z drugiej jednak strony...
Ludzkie poznanie jest czymś dynamicznym, obserwujemy w nim zwroty, rewolucje, nieustanne "pulsowanie", zmienność. Wybitne, genialne jednostki potrafią wywrócić stare systemy ocen rzeczywistości do góry nogami. Dlatego nie uwzględnienie tego efektu rewolucyjnego ja osobiście uznałbym za błąd. Co prawda uznajemy "jakoś" to, czego się dopracowaliśmy, ale...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|